Niestety permanentny brak czasu spowodował, iż moje subiektywne spojrzenie na monachijską wystawę ukazuje się dopiero po opadnięciu pierwszego powystawowego kurzu, co z jednej strony może być odbierane jako brak pomysłu na jakąkolwiek w miarę sensowną relację (zapewniam, że tak nie było), jednak z drugiej bez względu na przyczynę opóźnienia dzięki obserwacji różnych for internetowych i lekturze opinii nieznanych mi osób zdecydowanie łatwiej było mi stać przy zapisanych naprędce w każdym odwiedzanym pokoju notatkach. Ale proszę się nie obawiać, gdyż każdy opis serii fotografii nie odzwierciedla obcych spostrzeżeń, tylko dokumentuje to, co w danym momencie dane było mi usłyszeć. I bez znaczenia jest kwota jaką żądali producenci za prezentowane systemy, gdyż według mnie wystawa nie jest miejscem do w pełni krytycznej oceny, tylko okazją do wstępnego zapoznania się w ofertą marki i to pod warunkiem bardzo luźnego potraktowania efektu końcowego. Dlaczego? To proste. Nie trzeba daleko szukać i wystarczy skonfrontować moje portalowe teksty z wynikami często poprzedzających je wizyt w warszawskim klubie KAIM. Burza posiadających całkowicie inny punkt „G” w pojmowaniu jakości muzyki mózgów w połączeniu z ciężkim akustycznie pomieszczeniem, przepuszczone przez w miarę dobrze sprawdzający się , gdyż dopasowany do siebie dyżurny system, bardzo często mają się nijak do spostrzeżeń domowych. Dlatego kończąc relacyjną rozbiegówkę przestrzegam Was przed rozpalonymi iskrą moich raz pochlebnych, a raz nieprzychylnych opisów bezkrytycznymi wnioskami. Każda wystawa rządzi się swoimi prawami, dlatego zachęcam do potraktowania jej jako pewnego rodzaju lansu kto w piaskownicy ma największe wiaderko, a nie wyścigu o mistrzostwo świata, gdyż o championat walczy się w domowym zaciszu.
KONFERENCJA PRASOWA
Jak to zwykle bywa, początek każdej imprezy rozpoczyna prasowa nasiadówka. Cel? A jakże, cyferki z lat poprzednich, tegoroczna oferta i plany na przyszłość. I tym optymistycznym akcentem zakończę to niespecjalnie interesujące dla zwykłego Kowalskiego, a co najmniej ciekawe dla mnie z punktu widzenia odwiedzin kolejnych odsłon MOC-a coroczne wydarzenie.
AYON
Ten pokój odwiedziłem jako jeden z pierwszych i nie wiem, czy to zbyt skromna kubatura pomieszczenia – prostopadłościan wybudowany na wielkich hali, czy może nazbyt głośne granie muzyki elektronicznej spowodowało, że warszawska odsłona podobnego zestawienia w moim odczuciu wypadła zdecydowanie przyjaźniej. I to jest idealny przykład na obronę mojej tezy o dużej przypadkowości wszelkich wystawowych występów.
BAUTA
Kolejna marka, która już ze względu na lokalizację – podobna do Ayona, czyli mały gips-kartonowy pokoik – w prezentacji swoich walorów sonicznych miała pod przysłowiową górkę. Niestety, napędzane elektroniką Accuphase kolumny rodzimej marki Bauta ze swoim solidnym basem nie mieściły się w pomieszczeniu. Nie mówię, że grało źle, ale w odpowiednich warunkach lokalowych ten jakby nie patrzeć dla wielu najważniejszy dla muzyki live zakres częstotliwościowy z pewnością ustawiłby odbiór całości na innym poziomie. Niemniej jednak, to co dane było mi posłuchać, bez najmniejszych problemów określiłbym jako bardzo obiecujące. A jeśli ktoś oburzony warknie pod nosem: „Kolumny za 120 tysięcy € i tylko obiecujące”, oznajmiam, że miałem na testach już droższe komponenty i każdy dostał swoją prawdopodobnie delikatnie subiektywną porcję punktów spornych, za co żaden dystrybutor się nie obraził, a nawet pewnie nie uwierzycie nawet dziękował.
LUMIN
Lumin zawsze kojarzył mi się z gładkim graniem i to bez względu na pozycję w cenniku. Chyba nie muszę nikogo uświadamiać, iż przywołana przed momentem maniera dla wielu melomanów stała się prawie synonimem tej marki. W tym zestawie swoje trzy grosze w procesie wzmacniania sygnału audio miała do powiedzenia jeszcze nieznana mi osobiście marka WestminsterLab. Jednak chyba właśnie ów sznyt Lumina pozwolił kolumnom VIVID AUDIO przedstawić muzykę w zarezerwowany dla bliskich analogowi zestawów audio, co i ja odebrałem jako dobrą kartę przetargową dla połączenia tych brandów.
FURUTECH
Znacie? Pewnie, że znacie. Co prawda na tym stoisku grały tylko słuchawki napędzane firmowymi „kombajnami” ADL (wspomniane urządzenia posiadają na pokładzie DAC, przedwzmacniacz, phonostage i wzmacniacz słuchawkowy), ale z racji traktowania SONDREBELS jako pierwszych na świecie testerów swoich najczęściej bardzo dobrze wypadających, a przez to często kopiowanych nowości najnormalniej w świcie nie mogłem o Japończykach nie wspomnieć.
FEZZ AUDIO, PYLON AUDIO
Niestety nie miałem okazji dostać się do wnętrza pokoju na odsłuchy, ale po kuluarowych rozmowach jest szansa na pojawienie się jakiegoś produktu na naszych łamach. Jednak abstrahując od spraw około testowych, już samo pojawienie się rodaków na największej wystawie w Europie musiało zostać udokumentowane.
LAWRENCE AUDIO
Pamiętacie kolumny w kształcie lutni? Tak tak, to ich następcy. A jak myślicie, co wydarzy się, gdy do tego dorzucimy komponenty SOULUTION i DCS? Niestety tropiciele spisków będą zawiedzeni, gdyż przekaz był bardzo kolorowy z fantastycznym kreowaniem gry kontrabasu i to z wykorzystaniem przetworników Accutona.
GATO AUDIO
Tematyka ekspozycji żywcem przeniesiona w naszej jesiennej wystawy. Ale o dziwo, gdy w Warszawie naturalne drewno pod sprzętem i płonący ogień na monitorze nie trzymały na wodzy lekko nadpobudliwych wysokich tonów, to w Monachium wypadło to zdecydowanie lepiej, czyli otwarcie, ale bez popadania w ADHD.
BRINKMANN, VANDERSTEEN, HRS
Tak prawdę mówiąc ta seria zdjęć jest z zamkniętej dla prasy prezentacji najnowszego przetwornika cyfrowo-analogowego marki Brinkmann. I nie powiem, ale jak na cyfrę było bardzo homogenicznie. Niemniej jednak, znając możliwości budowania sceny muzycznej przez kolumny Vandersteen chyba nie zdziwicie się, gdy napiszę, że ta była fenomenalna nawet dla słuchacza siedzącego z boku. Pełny oddech i swoboda muzyki powodowały, iż bez względu na rodzaj repertuaru wszystko od The Doors po jazz brzmiało fantastycznie. Konkluzja? Dobrze zestawiony set wystawowy.
BURMESTER
Burmester prawie zawsze zaskakuje rozmiarami swoich komponentów. Oczywiście w ofercie ma również klocki dla ludzi, ale wystawę z reguły obstawiają same monstra typu szaf gdańskich, czy skrzyń na buty. Jednak nawet jeśli nawet nie przepadamy za prezentacją dźwięku przez tę markę, to nie nigdy można powiedzieć, że gra źle. Ot, pewien sobie tylko przypisany sznyt, ale w najlepszym dla siebie wydaniu. Niestety obłożenie pokoju sprawiło, iż po dziesięciu minutach stania z boku odpuściłem temat bliższego poznania wyrafinowania prezentowanej konfiguracji. Jednak jedno mogę powiedzieć na pewno, rozmach pod pełną kontrolą mamy w pakiecie.
MBL
Jaki dźwiękowo jest MBL, każdy wie. Rozmach i swoboda dookólnej prezentacji dźwięku. Nie powiem, mnie również bardzo się podoba jego oferta soniczna, jednak czy to romans na całe życie, nie wiem, gdyż przysłowiowe „łał” często w dłuższym okresie zaczyna męczyć. Co prawda nie miałemm okazji dłużej pobawić się u siebie klockami z tej niemieckiej stajni, ale to co spotkało mnie w Monachium, było intrygujące pod względem umiejętnego brylowania pomiędzy otwartością, a natarczywością. Był spektakl, ale bez cienia siłowego pokazania, jaki to jestem fantastyczny, a to jest bardzo obiecujące na przyszłość. Kto wie?
KAWERO, KONDO
Mimo wstęgi duży spokój prezentacji dźwięku. Nie wiem, czy bas nie mógłby być bardziej zwarty, ale nie szukałbym tutaj teorii spiskowych, gdyż jakby nie patrzeć pomieszczenie było bardzo przypadkowe i z pewnością wiele złego od siebie wnosiło. Jedno jednak jest pewne, scena ze swoimi rozmiarami tak w szerz, jak i głąb na najwyższym poziomie.
WADAX, WILSON AUDIO, AUDIO RESEARCH
Jak na amerykańskie granie bardzo dużo spokoju i muzykalności. Nawet nie wiem, czy nie przydałoby się nieco więcej pazura, ale znając możliwości amerykanów prawdopodobnie się czepiam. Z resztą nie znałem prezentowanego materiału muzycznego, a to mogło fałszować ogólny odbiór.
MAGICO, AUDIO SOULUTION
Szybko, dokładnie i przejrzyście. Teoretycznie powinien to być ideał, jednak jak dla mnie nieco zbyt oszczędnie w kolorystyce dźwięków. Ale w wartościach bezwzględnych prezentacja na najwyższym poziomie.
YPSILON, WILSON AUDIO
Gdy poprzednie konfiguracje miały dobre i złe strony, to ta raczej bazowała na samych pozytywach. Amerykańskie granie okraszone elektroniką Ypsilona i sygnałem z gramofonu pokazały, że nawet takiego Mustanga, jak WA da się sprowadzić na oczekiwane przez wielu podobnych do mnie klientów tory. Solidny bas podbudowywał środek, a góra swoimi doświetlającymi przekaz walorami częstotliwościowymi sprawiała, że nawet przez moment na sali nie wiało nudą.
TAD
Firmowy zestaw z monitorami w roli głównej dzięki odpowiedniemu repertuarowi bez najmniejszych problemów zaskarbił sobie serca chyba całej odwiedzającej ze mną to pomieszczenie publiczności. Rozmach sceny muzycznej zarezerwowany tylko dla monitorów. Co prawda było to koncert grającego ballady gitarzysty, ale jeśli nawet w innym repertuarze okazałoby się, że bas może nie domagać, to zdroworozsądkowo dobierając elektronikę do własnego pomieszczenia z pewnością set TAD-a będzie ciężki do pobicia. To jest jego podwórko i tylko najmocniejsi mogą powalczyć o laury.
PATHOS
Pathos w firmowej aplikacji grał przyjemnie, ale przy tym bardzo wyraziście. Na szczęście bardzo odstraszający w pierwszym kontakcie wzrokowym podwojony bass-refleks w końcowym rozrachunku oferował bardzo kulturalny najniższy rejestr. Może nie był wycięty żyletką, ale podczas mojej wizyty spokojnie mieścił się w pomieszczeniu. Ciekawostką konstrukcyjną kolumn były tylne przetworniki, które pomagały w budowaniu holograficznej sceny muzycznej.
VERITY AUDIO, AUDIA FLIGHT
Spora, ale w przedziale akceptowalności ilość górnych rejestrów. To prawdopodobnie fundowała wstęga, ale znając z autopsji elektronikę Audii Flight wiem, że wynik już przed uruchomieniem zestawu z naciskiem na sukces soniczny był łatwy do przewidzenia. Ciężar grania i oddech muzyki na najwyższym poziomie. Co ważne, moduł basowy bez najmniejszych problemów nadążał za skrzynią średnio-wysokotonową nawet w ciężkich repertuarowo rockowych kawałkach.
TIDAL
W pierwszym momencie mojej wizyty przekaz muzyczny był na granicy dobrego smaku w prezentacji górnego zakresu. Ale nie w sferze zamulenia, tylko szaleństwa informacyjnego. Ale jak to zwykle bywa, zmiana repertuaru pokazała całkowicie inne oblicze takiego postawienia sprawy w górnych rejestrach i nagle okazało się, ze owa nadpobudliwość w dobrej realizacji jest w stanie okazać się wzorcem do naśladowania. Niestety to ma swoje złe strony, gdyż bardzo brutalnie segreguje nasze zbiory płytowe. Co ciekawe, kolejna aplikacja nowych niskotonowych głośników Accutona i kolejny „zonk” w zakresie bardzo wstrzemięźliwej w ostrości rysunku basu prezentacji. Było miło i przejrzyście, ale porcelanowi puryści prawdopodobnie będą narzekać.
JBL, MARK LEVINSON
No cóż, szybko, otwarcie, ale niezbyt muzykalnie. W konsekwencji dźwięk tylko dla miłośników podążających drogą bliską estrady. To jest bardzo angażujący przekaz, ale niestety, nie moja bajka.
CESSARO, TW ACOUSTIC
Nie, to nie są monobloki Kodo. To elektronika marki Cessaro. Interesujące, że kolumny często narzucające się zaimplementowaną tubą pozwoliły mi usłyszeć, co wyczynia saksofonista w prawym tylnym rogu sceny muzycznej, w momencie gdy ja siedziałem z lewej strony lewego lejka. Czyli ni mniej, ni więcej bezinwazyjne dla lokalizacji źródeł pozornych przebiłem się przez baterię misek, by przyjrzeć się solówce uwielbianego przeze mnie instrumentu. Chyba przyznacie, oferowanie takich możliwości to klasa sama w sobie. Oczywistą sprawą jest, że oprócz możliwości wybiórczego traktowania materiału muzycznego wszelkie dęciaki i blaszaki brzmiały pierwszorzędnie.
MAGICO, PASS, CONSTELLATION AUDIO
Bardzo neutralnie. Może nie moja estetyka, ale nie mogę podważać wybitności grania. Szybko detalicznie iż oddechem. Bas typowy dla konstrukcji zamkniętych, czyli równie zwarty co reszta dobiegającego do naszych uszu sygnału audio. Niestety dla kochających masowanie wnętrzności basową bułą to nie jest dobra propozycja.
WILSON AUDIO, McINTOSH
Mac i WA? A dlaczego nie? Niestety rozrzut tych marek po różnych dystrybutorach często uniemożliwia takie połączenia, gdy tymczasem przy takiej kompilacji dostajemy typową dla wspomnianych kolumn otwartość, a dzięki elektronice Mac-a gładkość. Suma summarum wypada to bardzo ciekawie, a przy dobrej jakości materiału muzycznego potrafi nawet bardzo zadziwić.
AUDIODATA
Firmowa konfiguracja zawsze sprawia cuda. Jednak głównym bohaterem budowania wspaniałej we wszystkich wektorach sceny muzycznej był głośnik koaksjalny. Miałem podobny u siebie przez kilka lat i po przesiadce na inne kolumny nie mogę zapomnieć tamtego fenomenu. Dla mnie zestaw bomba.
RAIDHO ACOUSTICS
Najpierw wielkie podłogówki pokazały, jak robią to najlepsi, by potem przy pomocy maleńkich monitorów udowodnić, iż wbrew pozorom rozmiar nie jest najważniejszy. Rozmach adekwatny do skali kolumn, ale z podobną do wielkich podłogówek ekspresją jeśli się tylko wie jak to zrobić, można zaprezentować nawet przy pomocy małych pchełek. Jeśli nie wierzycie, zapraszam na szkolenie do salonu z ofertą Duńczyków. Nie wiem, jak ono to robią, ale nie zdziwiłbym się gdyby mieli kontakty z inteligencją pozaziemską. Czysta fantastyka dźwiękowa.
CEC, ABSOLUTE CREATIONS, SILBERSTATIC, TRINOV AUDIO, THRAX AUDIO
Bardzo ciepłe i miłe brzmienie mimo parawanów w roli kolumn. Te z kolei niejako w pakiecie oferowały pełną paletę informacji, powodując że artykulacja poszczególnych zgłosek stała na najwyższym poziomie. Niestety to wszystko co mogę napisać o tym zestawieniu, gdyż z braku miejsc siedziałem gdzieś z boku, a to nie uprawnia mnie do głębszych wywodów.
WILSON BENESCH, VIVA, WAY, IBEX AUDIO
Wszystko niby ok, ale jakby brakowało mi wieńczącego dzieło, nadającego całości przekazu pewnej wyrazistości blasku. Budowanie spektaklu, kolor dźwięku w ogólnym rozrachunku bez uwag, ale w niezbyt przejrzystym powietrzu. Nie chciałem tego pisać, ale na usta ciśnie się przywołanie efektu lekkiej woalki. Jednak mimo wszystko, ogólnie powiedziałbym, że było dobrze z małym minusem.
LIVING VOICE, KONDO, CEC
Opera bezkonkurencyjna, jazz również jest ciężki do prześcignięcia, ale elektronika chyba nie jest najszczęśliwszym nurtem muzycznym dla tego brandu. Ale nie oszukujmy się, kto będzie szukać sprzętu z tej półki cenowej do elektronicznych wydumek dzisiejszej młodzieży. Jednak wracając na ziemię chciałbym, by mój zestaw w taki sposób kreował wirtualną sceną muzyczną. Oczywiście idzie w podobną stronę, ale niestety trochę jeszcze mu brakuje. No cóż, znam swoje miejsce w szyku i z nieukrywanym ubolewaniem, ale jak najszybciej postaram się zapomnieć o tej prezentacji.
B&M
Po kontakcie z konstrukcjami flagowymi wydaje się, że ta niemiecka manufaktura stawia na udziwnienie kształtów swoich kolumn. Tymczasem po rekonesansie stwierdzam, że dla szerokiej rzeszy klienteli oferuje sporo typowych konstrukcji. Jak wpada dźwięk? Akurat załapałem się na pokaz z kolumnami na fotografiach i musze powiedzieć, że mimo obaw o nadmiary basu, co prawda było go bardzo dużo, ale bez najmniejszych problemów spełniał bardzo rygorystycznie postawione warunki jakościowe i to przy użyciu niepozornej firmowej elektroniki. Ciekawe i pouczające. I gdy do tego dodamy zapas oddechu dobrą tonacje dźwięku, otrzymamy godny pozazdroszczenia efekt soniczny.
NAGRA, WILSON AUDIO
Witamy w świecie szwajcarskiej precyzji. Muzycy na styl orgiami wycięci żyletką, ale bez cienia agresywności dla moich narządów słuchu. Co dziwne, tak nonszalancko poczynające sobie ze sporą ilością zasilającej je elektroniki kolumny nawet przez moment nie wyrwały się spod kontroli Nagry. To był pokaz cyzelowania każdej nuty, co wręcz zmusiło mnie do spędzenia w tym pokoju ładnych kilkanaście minut.
ABSOLARE, ROCKPORT TECHNOLOGIES
Poprawnie, ale jakoś bez rozmachu. Nie wiem co się stało. Może repertuar?
AUDIO PRANA, TUNE AUDIO, TRAFOMATIC AUDIO
Niezobowiązujący rzut okiem na kolumny Elysium i wszytko jasne, czyli witamy w świecie filmu o kosmitach z lat siedemdziesiątych. Ale to nie koniec, gdyż całość sprawia wrażenie, że do wykonania ekspozycji korzystano z materiałów dostępnych w tamtej epoce. Przyznam szczerze, wrażenia organoleptyczne fantastyczne. A dźwięk? Tuba, tylko w drewnie. Odbiór podobny do wyglądu bardzo ciekawy, ale raczej dla koneserów.
ALLUXITY, GAUDER ACOUSTICS
Prezentacja nowego streamera pokazała sporo swobody w dźwięku. Może nie był to rozmach Raidho, ale również ciekawie z dobra kolorystyką.
VITUS AUDIO, GAUDER ACOUSTICS
Jak zwykle: rozmach, swoboda i kontrola niskich rejestrów. Więcej nie będę słodził.
JR AUDIO, MY SOUND, HORNS
Jak co roku, nasza ekipa od rasowego analogowego audio cieszyła się dużym zainteresowaniem wśród odwiedzających wystawę gości. Z pewnością prym w przyciąganiu tłumów miały tubowe kolumny, jednak bez najmniejszego naciągania faktów mogę stwierdzić, iż podobny udział w kreowaniu nietuzinkowości designerskiej, jak i sonicznej miały współpracujące z kolumnami marki produkujące elektronikę i stojący na centralnym miejscu stolika wyposażony w ramię niwelujące błąd kąta odczytu gramofon. Jeśli chodzi o dźwięk, ten wydobywał się swobodnie z dobrą lokalizacją źródeł pozornych, ale mimo że z nalotem użytych do konstrukcji kolumn tub, to bez demonizacji przez nie całego przekazu muzycznego. Jednak najważniejszym następstwem mojej wizyty w tym pokoju jest obietnica sprawdzenia we własnym systemie, jak poszczególne puzzle tej układanki sprawują się na recenzenckim wyjeździe.
TRANSROTOR
Co prawda ekspozycja była statyczna, ale zaproponowana kapiąca złotem we współpracy z czernią kolorystyka flagowego drapaka nie pozwalała przejść obok siebie obojętnie.
KHARMA
Nie wiem, co takiego mieli na myśli panowie wystawiający się z produktami tej marki, ale z pewnością nie można poranno-sobotniego pokazu uznać za nawet satysfakcjonujący. Jestem w szoku, gdyż moje poprzednie spotkania z tym brandem były co najmniej dobre, gdy tymczasem ostatni występ wręcz wyganiał mnie swoją natarczywością górnych rejestrów. Może to był tylko wypadek przy pracy, ale naprawdę nie udało mi się spędzić tam więcej czasu ponad ten, który potrzebowałem do zrobienia zdjęć. Dziwna sprawa.
EINSTEIN
Tutaj zostałem lekko zaskoczony, gdyż okazało się, że marka zabrała się za konstruowanie kolumn i ramienia gramofonowego. Co prawda duży system nie do końca mieścił się z basem w jednak małym pokoiku, ale za to mały sprawił, że po zestawie Kharmy zaznałem przyjemnego masowania narządów słuchu. Monitorki nie tylko fantastycznie pokazywały przypisane do konstrukcji walory w postaci budowania sceny, ale dzięki dobrej korelacji z pomieszczeniem bez najmniejszych problemów grały swoim pełnym pasmem bez zadyszki na basie.
AURIS, PURIST AUDIO DESIGN, TRI PLANAR
Nareszcie użyto normalnych, bo słusznej wielkości kolumn. Od razu słychać było swobodę grania, a nie co prawda spektakularne pokazywanie, że umie się oszukać fizykę, ale okraszone wyraźnie słyszalnym wysileniem zeszłorocznych mkropodłogówek. Było gładko przyjemnie.
BLUMENHOFER ACOUSTICS
Kolumny bardzo szeroko rozstawione, ale mimo tego obraz sceny był bardzo spójny bez jakichkolwiek pustych dźwiękowo dziur. Gdy wyciągnę z pamięci ich występ na Stadionie Narodowym, próba porównania obu prezentacji wypadłaby na korzyść monachijskiej. Było zdecydowanie mniej tuby w tubie, ale niestety i tym razem nadal wyraźnie dawała znać o sobie. Co więcej, całość przekazu zdradzała dodatkowo pewną natychmiast słyszalną nosowość. Sam na co dzień używam głośników papierowych, ale u mnie ów sznyt jest na zdecydowanie mniejszym poziomie. Niemniej jednak, nie oceniam Niemców źle, tylko informuję, co słyszałem. Ale życie nie składa się z samych sukcesów, i z pokorą muszę przyznać, że spektakl w górnych rejestrach był lepszy niż mam u siebie. Jak długo bym z nim wytrzymał nie wiem, ale podczas wizyty bardzo mnie to fascynowało.
ALBEDO, VTL
Nowości basowe Accutona w wielkich skrzyniach. Budowanie sceny idące za niegdyś testowanymi przeze mnie mniejszymi braćmi wręcz wzorowe. Nie wiem dlaczego, ale pokaz odebrałem jako nieco zbyt otwarty. Znam napędzającą kolumny elektronikę i prawdopodobnie wystawcy grali w trybie pentody, gdy tymczasem końcówki oferują tryb triody. Ale nie będę roztrząsał tego problemu, gdyż całość grała bardzo dobrze.
APERTURA AUDIO
Witamy w świecie Autobotów. Wstęga w tych monitorach zaaplikowana wręcz wzorowo. Artykulacja zgłosek podczas wokalistyki w Mszy Kreolskiej fantastyczna. Najdrobniejsze wydające dźwięki ruchy mimiczne twarzy odbierałem w domenie tak bardzo oczekiwanych przez audiofilów smaczków, a nie szkodliwej nadinterpretacji o zapisie muzycznym. Scena trochę płytka, ale za to bardzo szeroka.
JADIS
Monstrualne kolumny pozwoliły dźwiękowi nabrać odpowiedniej masy, czego zawsze może nie w postaci degradującej przekaz płytkości, ale brakowało mi podczas wu stepów tej elektroniki. Zero natarczywości, ale z pełnym oddechem i gładkością, czyli rasowy Jadis. W pakiecie dostajemy jeszcze świetny bas.
CH PRECISION, VIVID AUDIO, TECH DAS
Może trochę zbyt klinicznie, ale dzięki temu spektakularności i głębokości sceny nie można temu setowi odmówić. Niestety nawet dłuższe słuchanie nie oddalało poczucia zbytniego chłodu w dźwięku.
THRAX
Nowość, czyli dedykowane do testowanych na naszych łamach monitorów wyposażone w aluminiowe głośniki moduły basowe. Nie będę się rozwadniał nad dźwiękiem, tylko wspomnę, że w warunkach wystawowych nie udało mi się wyłapać szycia częstotliwościowego obu obliczonych na wspólną pracą konstrukcji, a jak wiemy, to nie jest takie łatwe do wykonania.
MARTEN, ANALOG DOMAIN, JORMA DESIGN
Oferujące sporą paletę informacji, a przy tym unikające jakichkolwiek zniekształceń granie. To w tej konstrukcji jawi się jako największa zaleta, gdyż próbę uśredniania przekazu bez najmniejszych problemów wyartykułowałby diament na górze. Wokalistyka za sprawą starego ceramika Accutona w środkowym paśmie z lekką manierą chłodu, za to bas dzięki użyciu nowych niskotonowców wspomnianego producenta w porównaniu do poprzedników bardziej homogeniczny i mięsisty
ZENSATI
Kablowa megalomania w najczystszej postaci. Ale nie powiem, dźwięk swobodny, z rozmachem i całkiem przyjemny. O dziwo, nawet dłuższe słuchanie nie burzyło takiego postrzegania opisywanej prezentacji.
ZELLATON
Nie wiem co napisać, ale w zeszłym roku grało zdecydowanie lepiej. Teraz jakbym był w wielkiej bańce mydlanej. Efekt przypominał zbyt mocno dogięte do środka kolumny. Dźwięk mnie napadał, ale nie natarczywością, czy swoją zła jakością, tylko zmuszaniem do analizy poszczególnych nut. Brakowało mi muzyki w muzyce.
DIAPASON
No cóż, przecież wszyscy znacie je z naszego podwórka. Fantastyczna scena, pięknie wypadająca wokalistyka i bijący z kolumn rozmach generowanych dźwięków. Co więcej, to wszystko w od czapy, bo po skosie pokoju zrealizowanym ustawieniu kolumn. Klasyka gatunku, czyli, jeśli coś jest dobre, to poradzi sobie nawet w trudnych warunkach.
ALBEDO
Tej bydgoskiej marki nie muszę chyba anonsować, gdyż jej rozpoznawalność jest niezaprzeczalna. Co prawda ekspozycja była statyczna, ale duże zainteresowanie pośród klienteli przez całą wystawę wprawiało w niedowierzanie sąsiadujących zajmujących się podobną tematyką Włochów. W Albedo były tłumy, a u Włochów pustki. Nasi górą. Brawo.
Na tym zakończę tę dość długą relację. To oczywiście jest jedynie mały wycinek tego, co działo się w Monachium pierwszej dekadzie maja. Uwierzcie mi, nie da się dokładnie zgłębić wszystkich stoisk, gdyż liczba 900 – idąc za katalogiem wystawy – prezentowanych w tym roku marek uniemożliwia spędzenie z każdą z nich kilku uprawniających do zabrania głosu minut. Dlatego też Marcin i ja chadzaliśmy swoimi ścieżkami. Oczywistą sprawą jest powtarzanie się pewnych pokoi, ale już wnioski z pewnością będą inne, co wyjaśniłem na wstępie. Tak więc, z dużą przyjemnością przekazuję moje spostrzeżenia w Wasze ręce, mając jednak nadzieję, że gdy opisane zestawienia Wy będąc tam odbieraliście nieco inaczej, przefiltrujecie je przez pryzmat przywołany w pierwszym akapicie.
Jacek Pazio