O tym, że jak mawiał Alfred Hitchcock dobry „film powinien zacząć się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć” wiedziałem od dawna, ale że podobna reguła dotyczy bądź co bądź służbowych podróży przekonałem się na własnej skórze dopiero we właśnie mijającym tygodniu. Jak bowiem inaczej opisać sytuację, gdy dotarłszy w środę, chwilę przed szóstą rano na stołeczne lotnisko zastałem zamkniętą większość bramek a po przejściu dostępnej w starej części Okęcia moją uwagę zwrócił zastanawiający tłum w hali odlotów oraz tablice odlotów z wszystkimi rejsami oznaczonymi jako … opóźnione. Chwila konsternacji, szybki rzut oka na serwisy informacyjne i wszystko jasne – zamknięcie znacznej części rodzimej przestrzeni powietrznej na skutek wielokrotnego naruszenia polskich granic przez rosyjskie drony. Krótko mówiąc czekam, podobnie do setek innych podróżnych. Całe szczęście mój planowany na 8-ą lot doszedł do skutku z około godzinnym poślizgiem, więc nieświadomy czekających mnie dalszych „atrakcji” wygodnie rozsiadłem się w zaskakująco pustym Embraerze 170, by po nieco ponad trzech kwadransach zaobserwować przez iluminator potężny słup czarnego dymu unoszący się nad znajdującą się w pobliżu wileńskiego lotniska stacją tankowania gazu skroplonego w Wace Trockiej. Jak się później miało okazać płonęło osiem zawierających ów jakże łatwopalny specyfik wagonów Orlen Lietuva. Szybki remanent spakowanych na litewski wypad akcesoriów dość szybko wykazał, iż na liście brakuje zarówno survivalowego wyposażenia, a i o kamizelce kuloodpornej też nie pomyślałem. No nic, takie mamy czasy i jakoś trzeba sobie radzić.
Całe szczęście po wylądowaniu na nie wiedzieć czemu przypominającym … dworzec kolejowy wileńskim lotnisku wszystko wróciło do normalności. Telefon działał, otaczający mnie ludzie ze względnym spokojem zajęci byli swoimi sprawami a dosłownie po chwili na pobliskim parkingu pojawił się Gediminas Gaidelis – założyciel, właściciel i główny projektant marki AudioSolutions, czyli de facto sprawca całego zamieszania i mój przewodnik w trakcie tzw. „factory tour”, co po naszemu oznacza klasyczną, znaną jeszcze z czasów słusznie minionych „wizytację zakładu pracy”, na którą serdecznie zapraszam.
A właśnie, skoro o historii mowa, to zanim przejdziemy do teraźniejszości naszym Czytelnikom należy się krótka retrospekcja i zarazem geneza powstania litewskiej manufaktury. W tym celu należy się cofnąć do 2002 r. do podwileńskiej miejscowości Grigiškės, kiedy to 16-letni wówczas Gediminas powołuje do życia swój pierwszy „komercyjny” projekt, czyli markę GSP wytwarzającą i sprzedającą bezpośrednio lokalnym pasjonatom kolumny głośnikowe. Oczywiście ów projekt biznesowy nie był efektem gwałtownego objawienia, lecz logicznym następstwem wcześniejszych eksperymentów inspirowanych zamiłowaniem do elektroniki ojca i stolarskimi umiejętnościami dziadka. Po pierwszych próbach w domowym zaciszu (znaczy się mieszkaniu w bloku, przed którym Gedyminas załapał się na pamiątkowe zdjęcie) „zakład produkcyjny” trafił do wynajętego i zaadaptowanego na potrzeby GSP, widocznego na powyższych zdjęciach garażu (to ten z czerwonymi drzwiami), praca popołudniami i nocami zaowocowały na tyle stabilnym gronem odbiorców, że Gedyminas postanowił nieco bardziej skomercjalizować własną działalność i rozpoczął poszukiwania lokalnych salonów, które zdjęłyby z jego barków część promocyjno/marketingowo/sprzedażowych obowiązków. Chciał bowiem całkowicie poświęcić się temu, co lubił najbardziej, czyli produkcją kolumn. Jak się jednak okazało sukces bliźniego miał być solą w oku lokalnych „sklepikarzy”, którzy uznali, iż zamiast promować „sąsiada” lepiej zapobiegliwie go uziemić a tym samym zapewnić sobie błogostan wynikający ze skupienia się na importowanych dobrach. W następstwie owych, opartych głównie na „czarnym PR-ze” działań, po niemalże 10 latach działalności GSP Gedyminas postawił wszystko na jedną kartę i jesienią 2011 r., po trzymiesięcznej nieprzerwanej pracy, „zadebiutował” na litewskiej wystawie audio z nową marką … AudioSolutions i dwoma modelami kolumn – Rhapsody 80 oraz mającymi u nas swoje przysłowiowe pięć minut … Rhapsody 130. Tyle historii, gdyż obecnie AudioSolutions ma swoją główną siedzibę w oddalonej od swojego pierwotnego lokum o zaledwie 35km miejscowości Grigaičiai i choć obie nazwy wydają się do siebie podobne, to dzielą je 15 lat doświadczeń i zupełnie inne pozycjonowanie w ogólnoświatowej świadomości.
Najwyższa pora na teraźniejszość, czyli wyjście z podziemia i jak na globalne realia przystało prowadzenie stricte butikowej manufaktury o ambicjach bycia audiofilskim odpowiednikiem … Porsche. I bynajmniej nie chodzi tu o „sławę i kultowość” niemieckich turladełek, co podejście do ich budowy, gdzie większość elementów jest łatwo wymienialnych i zdroworozsądkowo wycenionych, czyli zamiast przy niewielkim uszkodzeniu wymieniać niemalże ćwierć samochodu wystarczy dokonać naprawy/wymiany konkretnego, niewielkiego modułu. Dlatego też obecnie produkowane modele AudioSolutions zaprojektowane są zgodnie z powyższą ideą a z racji wprowadzenia znanego już m.in. z recenzji Figaro L2 konfiguratora każda ze sprzedanych par ma swój unikalny „paszport” na podstawie którego z łatwością można dojść nie tylko co w niej siedzi, co wręcz wykonać jej „klony”. Wróćmy jednak do meritum, czyli nieco skrótowo prześledźmy proces produkcyjny, który rozpoczyna się w zaprzyjaźnionej, wyposażonej w kilka obrabiarek numerycznych (CNC) stolarni świadczącej usługi nie tylko na potrzeby AudioSolutions, ale i innych lokalnych odbiorców.
Wykonane tamże formatki trafiają już pod dach siedziby tytułowej marki, gdzie są dodatkowo szlifowane, gruntowane, malowane i przez zaledwie 4-osobową ekipę doprowadzane do postaci znanej finalnym odbiorcom. I choć na papierze wygląda to dość prosto i niewinnie, to praktyka (po części również powyższa galeria) pokazuje, jak skomplikowany i czasochłonny jest to proces. Mozolne składanie obudów, montaż wewnętrznych wzmocnień i oczywiście autorskiego „Cabinet-In-a-Cabinet”, czyli dublowania obudów – stosowania schowanej wewnątrz zewnętrznej „skorupy” drugiej, wewnętrznej obudowy. Nie dziwi zatem fakt, iż AudioSolutions bynajmniej nie aspiruje do bycie jednym z największych producentów kolumn, lecz oczkiem w głowie jej założyciela jest zapewnienie możliwie najwyższej jakości oferowanych modeli, gdzie liczy się przede wszystkim właśnie jakość a nie ilość. Dlatego też produkcja na poziomie 300+ par rocznie jedynie okazjonalnie jest zwiększana i zazwyczaj wynika z długoterminowych kontraktów dla największych odbiorców. Przy takiej skali produkcji na uwagę zasługuje fakt, iż większość (jeśli nie wszystkie) plastikowe elementy, jak i grawerunki wykonywane są na miejscu z użyciem widocznych na powyższych zdjęciach drukarek 3D, oraz laserowej grawerki. Dzięki temu czas od pomysłu do wyprodukowania prototypu i jego testów liczony jest praktycznie w godzinach a nie dniach, bądź nawet tygodniach. Jak z pewnością większość z Państwa zdążyła zauważyć w zajmowanych przez litewską markę przestrzeniach próżno szukać wielkopowierzchniowych magazynów wysokiego składowania, bowiem dzięki pełnej elastyczności produkcji oraz takiej samej sprawności ww. stolarni większość zamówień realizowana jest natychmiast po ich wpłynięciu. Znaczy się po „kliknięciu” zamówienia przez Klienta ekipa wytwórcy doskonale wie co robić i z dostępnych, wstępnie przygotowanych profili, rozpoczyna montaż konkretnej pary, który w zależności od modelu i wybranego wykończenia zajmuje nieco ponad tydzień. Sam proces produkcji jest jednak tak zaplanowany, iż istnieje możliwość wykonywania kilku par równolegle, które finalnie pakowane są w kartony, bądź masywne skrzynie i ustawiane w pobliżu rampy, z której jadą w świat.
Wspomniane modyfikacje i prototypowe egzemplarze po pomiarach odwiedzają przylegającą do części biurowo-projektowej przestrzeń „odsłuchową” gdzie odbywa się wstępna – tym razem już nie parametryczna a „nauszna” ocena zasadności wprowadzenia danego rozwiązania z użyciem m.in. doskonale znanej elektroniki Vitus Audio. Nie ma ona postaci poniekąd komercyjnego pokoju demonstracyjnego, gdzie odbywają się m.in. spotkania i prezentacje przeznaczone dla obecnych i potencjalnych dystrybutorów, gdyż z tego, co zdradził mi Gedyminas w ciągu najbliższych 2-3 lat planuje przeprowadzkę produkcji do nowego, większego budynku, gdzie takowe, już dopieszczone lokum się znajdzie, więc na razie jedynie traktuje ów „kącik” jako poligon doświadczalny, gdzie mając na podorędziu cały park maszynowy może niejako w czasie rzeczywistym, na gorąco, odsłuchiwać rodzące się w jego głowie pomysły.
Jak jednak wszem i wobec wiadomo nie samą pracą człowiek żyje i czasem, żeby coś ciekawego wymyślić trzeba oczyścić z codziennych trosk głowę. Do tego właśnie służy skrzętnie zagospodarowany na potrzeby Gedyminasa i jego zakręconych na punkcie motoryzacji znajomych kącik z imponującą makietą toru wyścigowego z serii Carrera DIGITAL i niezwykle rozbudowany system monitorowania osiągnięć biorących udział w zmaganiach śmiałków. Kiedy dopisuje pogoda Gedyminas zamiast dusić kontroler w murach swej fabryki woli jednak wsiąść do swojego 500-konnego, już pełnowymiarowego, Porsche GT4 RS o umaszczeniu zupełnie (nie)przypadkowo przypominającym znane z goszczących u nas po zeszłorocznym monachijskim High Endzie strzelistych Figaro XL2. Dziwnym zbiegiem okoliczności podczas mojej wizyty aura okazała się nad wyraz łaskawa, więc dane mi było zakosztować potężnej dawki moto-adrenaliny rodem ze Stuttgartu. Kręte nitki wijących się wśród okolicznych jezior i lasów dróg okazały się idealną okazją do doświadczenia na własnych trzewiach możliwości ww. turladełka, które nawet w najostrzejszych zakrętach zachowywało się niczym przyklejone do asfaltu. Dzięki uprzejmości Gedyminasa w ramach pokonania blisko 200km miałem okazję również rzucić okiem na niezwykle malowniczą i zarazem dziewiczą dolinę Wilii, zamek w Trokach, czy też udanie odrestaurowany Pałac Tyszkiewiczów w Wace Trockiej.
Serdecznie dziękując Gediminasowi Gaidelisowi za gościnę i poświęcony czas, którego jak wiem permanentnie mu brakuje, oraz rodzimemu dystrybutorowi – trójmiejskiemu Premium Sound-owi za organizację niniejszej eskapady, gorąco zachęcam wszystkich zainteresowanych do zapoznania się z litewskimi specjałami z portfolio AudioSolutions, gdyż podobnie do tamtejszej kuchni potrafią zapewnić istne rozkosze zmysłów. Nie ma jednak sensu prowadzić czysto akademickich dyskusji, tylko zakasać rękawy i brać się za słuchanie. Tym bardziej, że chodzą słuchy, iż w niedalekiej przyszłości podstawową linię Overture czeka podobny do ich starszego rodzeństwa lifting, a tym samym firmowe brzmienie znane m.in., z drugiej odsłony Figaro będzie miało szansę pojawić się na zdecydowanie bardziej przystępnych pułapach cenowych. I tym optymistycznym akcentem pragnę zakończyć litewską relację odliczając dni nie tylko do najbliższego Audio Video Show, lecz i otwarcia nowej siedziby Premium Sound, podczas których nie tylko wiadomych kolumn, jak i samego ich twórcy (jedynie podczas AVS) zabraknąć nie powinno.
Marcin Olszewski