Tag Archives: 21Distribution


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. 21Distribution

iFi iCan Phantom

Opinia 1

Jeśli dynamika fluktuacji dystrybutorów na naszym rodzimym rynku dla kogoś postronnego wydaje się zbyt niska, to spieszymy donieść, że w tzw. międzyczasie, czyli od momentu dostarczenia na testy do publikacji co nieco w temacie reprezentacji stanowiącej obiekt niniejszej recenzji marki się zmieniło. Czyli mówiąc wprost przeszła z rąk do rąk. Zanim jednak zdradzimy kto, co i z kim warto, w ramach budowania napięcia niczym w filmach Hitchcocka, na wstępie wspomnieć, że bohater dzisiejszego spotkania wydaje się reprezentantem nowego otwarcia i wejściem w pozornie dotychczas niedostępne dla kojarzącego się głównie z kieszonkowo-desktopowymi rozwiązaniami gracza. O kim a raczej o czym mowa? O stricte high-endowym, zdolnym napędzić jeśli nie wszystkie, to przynajmniej lwią część dostępnych na rynku konstrukcji wzmacniaczu słuchawkowym iCan Phantom sygnowanym przez znaną i lubianą markę iFi. A wracając do otwierającej rozbiegowy akapit fluktuacji, to ów Phantom raczył był dotrzeć do nas przed ostatnią edycją Audio video Show dzięki uprzejmości stołecznego Horna a w momencie publikacji, znaczy się teraz, w rubryce dotyczącej dystrybucji, z resztą zgodnie ze stanem faktycznym i wystosowanym oficjalnym memo, widnieje 21Distribution, czyli biznesowe (B2B) zaplecze pabianickiego Q21. Skoro jednak urządzenie do nas trafiło, zostało przesłuchane i obfotografowane nie widzimy powodu, z którego mielibyśmy zrezygnować z publikacji zebranych podczas procesu testowego refleksji i obserwacji, co też niniejszym czynimy. A co z tym faktem zrobi aktualny opiekun, to już nie nasz problem.

Kiedy dawno, dawno temu za sprawą wrocławskiego Moje Audio zupełnie nieznane iFi wkraczało na nasz rynek oficjalny przekaz marketingowy był taki, że może to i niepoważne gabarytowo kieszonkowce, lecz tak po prawdzie drzemie w nich zminiaturyzowany know-how matczynego Abbingdon Music Research, czyli AMR-a. Fakt, owe maluchy grały naprawdę świetnie, jednak nie ma co ukrywać, czy też zaklinać rzeczywistości, ale do poziomu pełnowymiarowych protoplastów najdelikatniej rzecz ujmując „nieco” im brakowało. Ale … to już było, czyli de facto jest historią, bo nasz dzisiejszy gość ani zbyt kompaktowy, jak na pełniona funkcję, nie jest a i od swoich „braci mniejszych” odstaje nie tylko posturą, co przede wszystkim możliwościami, o których dosłownie za chwilę. Zanim bowiem przejdziemy do jego walorów brzmieniowych skupmy się na aparycji. A ta, jak widać na powyższych zdjęciach, przynajmniej na moje astygmatyczne oko i w wybitnie subiektywnym mniemaniu, jest nad wyraz atrakcyjna.
Warto bowiem zwrócić uwagę na fakt, iż iCan Phantom, choć jeden, to przynajmniej na pierwszy rzut oka wygląda jak dwa ustawione jedno na drugim urządzenia. Górne – srebrne stanowiące niejako centrum dowodzenia i będące odpowiednikiem preampu z centralnie umieszczonym okrągłym bulajem wyświetlacza OLED i strzegącymi jego obu flanek masywnymi gałkami. Lewą – odpowiedzialną za włączenie/wyłączenie, wybór źródła i dostęp/nawigację po menu, oraz okalaną dyskretna aureolą prawą – przeznaczoną do regulacji głośności. I oczywiście dolne – czarne, podziurawione niczym wyborny szwajcarski ser, z bezwstydnie pyszniącymi się wyjściami słuchawkowymi we wszelkich możliwych standardach. I tak, patrząc od lewej mamy dwa gniazda dedykowane elektrostatom, trzy gniazda zbalansowane dla klasycznych konstrukcji dynamicznych obsługujące XLR-y i duże jack-i, niezbalansowane gniazdo 3,5mm i zbalansowane 4,4 mm. Dodatkowo w górnej części ulokowano przełączniki trybu pracy i wzmocnienia (Gain 0dB/9dB/18dB) a na „gzymsie” oddzielającym obie kondygnacje przyciski AC termination, doboru impedancji (16Ω – 96Ω), dopasowania do IEM-ów, nastaw XSpace (symulacja szerokości sceny z możliwością zdefiniowania w stopniach kąta dogięcia (30˚, 60˚, 90˚) „wirtualnych” kolumn) i XBass (wzmocnienie jedynie dołu pasma). Co istotne XBass nie jest cyfrowym DSP „mieszającym” w całym paśmie a rozwiązaniem czysto analogowym obejmującym swym działaniem jedynie najniższe podzakresy. I tak wybór 10Hz dotyczy pasma poniżej 40Hz, 20Hz zakresu poniżej 80Hz a 40Hz kończy swoją działalność na 160Hz. Jakby tego było mało w sekcji zarezerwowanej dla elektrostatów zaimplementowano slot akceptujący karty SD z zapisanymi presetami dla poszczególnych modeli takowych odnośnie wymaganych przez nich napięć. A gdzie takowe karty zdobyć? W tym celu wystarczy udać się na zakrystię i zdjąć górny panel … pleców, w którego podszewce ukryto stosowne nośniki informacji. Sprytne i estetyczne a magnetyczny montaż dodatkowo ułatwia życie i poprawia estetykę. Do dyspozycji mamy sześć kart z zapisanymi nastawami dla 500, 540, 580, 600, 620 i 640V, więc bezstresowo możemy mając na stanie tytułowe wzmocnienie sięgać zarówno po popularne Stax-y, high-endowe HIFIMAN Shangri-La, kultowe Sennheisery Orpheus , jak i totalną egzotykę w stylu Phenomenon Libratum.
Z kolei dolna sekcja to już domena wszelakiej maści interfejsów z parą wejść zbalansowanych, trzema parami RCA i zestawem wyjść obejmujących zarówno XLR-y, jak i RCA. Zasilanie zapewnia zewnętrzny moduł, więc zamiast klasycznego gniazda IEC znajdziemy jedynie 15V gniazdko dla zewnętrznego, zaskakująco masywnego i budzącego zaufanie zasilacza.
We wspomnianym menu ustawić można nie tylko jaskrawość wyświetlacza, czy samoczynne uśpienie urządzenia w przypadku bezczynności (fabrycznie zdefiniowana jest 1 godzina, którą można skrócić do 30 min, bądź wydłużyć do 3h), lecz m.in. kontrolować „przebieg” lamp (oczywiście po wymianie należy go zresetować), czy zweryfikować zainstalowaną wersję firmware’u. A właśnie, skoro o tym mowa, to warto zassać z sieci dedykowaną apkę iFi Nexis, by oprócz funkcji pilota zyskać dostęp do przyszłych nowych funkcji i właśnie uaktualnień oprogramowania. I jeszcze jedno, niemalże zupełnie na koniec. Otóż nasz gość wyposażony jest w solidne nóżki antywibracyjne a wraz z nim, w pudełku, znajdziemy również poręczny standardowy pilot zdalnego sterowania.

Wracając jeszcze na chwilę do aparycji nie sposób nie odnotować zastosowania wielce podnoszącej atrakcyjność całości akrylowej pokrywy górnej wykonanej z semi-transparentnego, przydymianego akrylu z aluminiowym, ozdobionym firmowym logotypem wiekiem. Jest to o tyle istotne, że widać przez nie nie tylko płytę główną, co przede wszystkim pyszniącą się parkę lamp General Electric 5670 (ekskluzywny ekwiwalent „cywilnych” 6922). A to, czego nie widać ukryto piętro niżej i jest to potężna bateria kondensatorów tworząca „wirtualny akumulator” zapewniająca 1,000V DC stanowiąca niejako kondycjoner chroniący cały układ przed ewentualnymi, płynącymi z zewnątrz zakłóceniami. Skoro o zasilaniu mowa, to Phantom może pochwalić się wykonanym na zamówienie permaloyowym transformatorem PPCT (Pinstripe Permalloy Core Transformer) o niezwykle szerokim paśmie przenoszenia, doskonałej liniowości i niskich zniekształceniach. Ponadto pomimo obecności na pokładzie ww. lamp iCAN Phantom nie jest bynajmniej urządzeniem wyłącznie … lampowym, gdyż w zależności od potrzeb i preferencji jego użytkowników może również pracować w trybie solid-state wykorzystując pracujące w pełni dyskretnej klasie A tranzystory J-FET. Z kolei wybierając kuszące bursztynowym blaskiem próżniowe bańki do dyspozycji mamy dwie opcje – Tube – z całkowicie odłączonymi J-FET-ami oraz Tube+ z dodatkowo zredukowanym sprzężeniem zwrotnym i podkreślonymi harmonicznymi parzystymi. Jednak niezależnie od wybranego trybu pracy każdorazowo możemy cieszyć się zaletami w pełni zbalansowanego układu, więc nie ma mowy o żadnych kompromisach i drodze na skróty. Dlatego też, o ile tylko dysponujecie Państwo takowym źródłem/torem warto korzystać z XLR-ów.

Przechodząc do części poświęconej brzmieniu pozwolę sobie na małą dygresję, bowiem o ile na co dzień w zupełności wystarczają mi dwie pary Meze 99 Classics Gold i Meze 99 Neo pracujące wespół, zespół z kompaktowym setem … iFi (Micro iDAC2 + Micro iUSB 3.0 + Gemini) na firmowym akrylowym racku, o tyle na potrzeby niniejszego testu postanowiliśmy zapewnić naszemu gościowi zdecydowanie wyżej urodzone towarzystwo. I tak, dzięki uprzejmości Horna mieliśmy do dyspozycji, reprezentujące dynamiczną klasykę High-Endu zjawiskowe Focale Utopia 2022 a z Sieci Salonów Top HiFi & Video Design elektrostatyczne Staxy SR-L700MK2. I? I w obu przypadkach iFi pokazał, że nie tyle jeńców brać nie zamierza, co swymi walorami uzależnia równie szybko, co najnowsze syntetyczne środki psychoaktywne piorąc w jasyr niczego niespodziewających się akolitów słuchawkowych doznań. Nie dość bowiem, że pokazał miejsce w szeregu niemalże dwukrotnie tańszemu wzmacniaczowi Stax SRM-500T, to sprawił, że i same elktrostatyczne nauszniki dostały takiego energetycznego kopa, że nie sposób było im zarzucić jakąkolwiek niechęć do reprodukcji repertuaru zazwyczaj przez nie omijanego, czyli wszelakiej maści ryków i krzyków okraszonych istną kakofonią gitarowych riffów i perkusyjnych blastów. Zanim jednak przejdziemy do ekstremów zacznijmy nieco delikatniej, co bynajmniej w moim przypadku nie oznacza audiofilskich smętów, lecz wieloplanowe, prog-metalowe i jak to w życiu bywa zagmatwane opowieści snute przez ekipę Distant Dream na „Your Own Story”. Niby dwie gitary, bas i perkusja na pozór nie powinny sprawić większych problemów, jednak proszę mi wierzyć, że przy tej, serwowanej przez chłopaków z Gdańska, intensywności i złożoności kompozycji w sytuacji, gdy system nie wyrabia się tak pod względem rozdzielczości, co zdolności przekazania momentami wręcz przytłaczających spiętrzeń informacji, słuchacz otrzymuje przysłowiową ścianę dźwięku. Jednym słowem kakofoniczny monolit, z którego jesteśmy w stanie odczytać jedynie to, co na jego powierzchni. Tymczasem iFi iCan Phantom nie tylko intensyfikuje rozmach i potęgę reprodukowanych dźwięków, lecz również daje pełen wgląd w ich strukturę i układ przestrzenny w jakim przyszło im funkcjonować. Jest piekielnie szybko, rozdzielczo, lecz na pewno nie jasno i hiperdetalicznie. Śmiem twierdzić, iż niezależnie od tego jakie wyjście wybierzemy, po jakie nauszniki sięgniemy i jaki układ (lampa/tranzystor) będzie odpowiedzialny za wzmocnienie, to za każdym razem dźwięk iFi będzie bliższy naturalności aniżeli neutralności a wyrafinowana rozdzielczość dominować będzie nad siermiężną detalicznością. Jasnym tym samym staje się nacisk, jaki konstruktorzy tytułowego urządzenia położyli na jego muzykalność i nieprzyzwoicie uzależniającą eufonię. Całe szczęście nawet z lampami w torze udało im się uniknąć pułapki zbyt lepkiej i przesłodzonej prezentacji zabijającej natywną motorykę i timing nagrań. Tutaj bowiem, szczególnie w trybie tranzystorowaym, puls i rytm są pełnoprawnymi, jeśli nie kluczowymi składowymi, więc zarówno uderzenia perkusji, jak i szarpnięcia basu mają właściwą natychmiastowość i co istotne energię, które w zależności od zastosowanych środków artystycznego wyrazu mogą bądź to kusić krągłością i leniwymi wybrzmieniami, bądź też trzaskać jak faworki – równie natychmiastowo zaczynać się, jak i kończyć.
Aby poznać pełnię możliwości iFi, niczego prog-rockowcom nie ujmując, warto również sięgnąć po nieco mniej zelektryfikowany a zatem kameralny materiał, jak chociażby przepięknie minimalistyczny „Thimar” tria Anouar Brahem, John Surman, Dave Holland gdzie niezwykle eteryczne arabskie melodie zostały z niezwykłym wyczuciem i smakiem doprawione jazzową niejednoznacznością. W efekcie oprócz gry samych muzyków do głosu dochodzi jeszcze jakże lubiana przez znawców tematu gra ciszą. I to na napędzanych iFi słuchawkach doskonale słychać. Klimat budowany przez aurę pogłosową, wszelakiej maści mikro-wybrzmienia i mówiąc wprost obecne w studiu „powietrze” stają się tak oczywiste, że im dłużej z Phantomem przyjdzie nam obcować, tym ciężej będzie nam zrozumieć, jak bez nich – na takim poziomie obecności, mogliśmy do tej pory funkcjonować. Oczywiście powyższa, ECM-owska realizacja nie rozpieszcza pod tym względem słuchaczy, jednak od czego nasz dyżurny Michel Godard i jego „Monteverdi – A Trace of Grace”, by na własnych uszach poczuć istne hektary przestrzeni i wznoszące się kilkanaście metrów nad naszymi głowami sklepienie Opactwa Noirlac. Z kolei zarezerwowane dla wielkiej symfoniki („Morricone 60”) skoki dynamiki i wierność rozmachowi wielkiemu aparatowi wykonawczemu nie tylko nie dają powodów do krytyki, lecz również pozwalają na dokonanie stosownych obserwacji nt. natury poszczególnych rozwiązań konstrukcyjnych konkretnych słuchawek. Nie da się bowiem ukryć, iż o ile w niewielkich składach i dość oszczędnych aranżacjach elektrostaty sprawiają się wprost wybornie, to wraz ze wzrostem energetyczności i złożoności/wieloplanowości repertuaru konstrukcje dynamiczne, przynajmniej w moim mniemaniu, wysuwają się na prowadzenie oferując bardziej intensywny i krwisty „kontent”.

Szukając motoryzacyjnych analogii można byłoby iFi iCan Phantom uznać za wielce udaną hybrydę rasowego muscle-cara w stylu 2020 Hennessey Resurrection Camaro z potężnym ciągnikiem MACK Anthem. Nie dość bowiem, ze poraża dynamiką i natychmiastowością serwowanych dźwięków, to w dodatku jest w stanie wysterować i z łatwością „pociągnąć” jeśli nie wszystkie, to z pewnością przeważającą większość dostępnych na rynku słuchawek dowolnej proweniencji. Jeśli zatem zaliczacie się Państwo do słuchawkowych fanatyków, którzy kolekcjonują nauszniki niczym czołowe „szafiarki” buty znanych projektantów, to najwyższa pora chociażby przymierzyć się do jednego i zarazem w pełni uniwersalnego wzmacniacza mogącego z podpiętych do niego słuchawek wycisnąć ostatnie soki. I właśnie tytułowy iFi iCan Phantom wydaje się owe wyśrubowane kryterium spełniać.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Odtwarzacz plików: Lumin U2 Mini + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB; Lumin T3
– Gramofon: Denon DP-3000NE + Denon DL-103R
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Wzmacniacz zintegrowany: Vitus Audio RI-101 MkII
– Słuchawki: Meze 99 Classics Gold, Meze 99 Neo, Stax SR-L700MK2, Focal Utopia 2022
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Furutech FA-13S; phono NEO d+ RCA Class B Stereo + Ground (1m)
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Acrolink 7N-A2070 Leggenda; Furutech DAS-4.1
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Fidata HFU2; Vermöuth Audio Reference USB
– Kable głośnikowe: Vermöuth Audio Reference Loudspeaker Cable; Signal Projects Hydra + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF; Esprit Audio Alpha
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Silent Angel Forester F1 + Luna Cables Gris DC
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT

Opinia 2

Znacie tę markę? Spokojnie, to pytanie retorycznie, bowiem od lat jest bardzo prężnie radzącym sobie na naszym rynku podmiotem gospodarczym i chyba nie ma pośród nas osobnika, który by tego brandu nie znał. Jednak co w tym wszystkim jest bardzo dziwne, do tej pory nie mieliśmy okazji skrzyżować szpad z produktami spod tego znaku towarowego. A na dodatek, gdy wreszcie po latach do tego doszło, okazuje się, że kolejny raz zmienia swojego opiekuna, czyli ni mniej nie więcej wyskakuje spod skrzydeł warszawskiego Horn-a. To problem? Cóż, nie dla nas, gdyż jak już coś wpadło w nasze ręce, bez względu na zmianę barw postaramy się na temat jednej z zabawek tego producenta napisać. O kim i o czym mowa? Panie i panowie przedstawiam znane wielu użytkownikom iFi Audio, z portfolio którego w nasze progi trafił potrafiący napędzić każdy rodzaj słuchawek – dynamiczne, planarne, magnetyczne i elektrostatyczne – wzmacniacz słuchawkowy iCAN Phantom. Gwoli spełnienia obowiązku przedstawienia pełnego składu zestawu testowego, jestem zobligowany dodać, iż nasz bohater podczas testu współpracował ze słuchawkami Focal Utopia 2022.

Próbując opisać aparycję rzeczonego piecyka słuchawkowego trzeba powiedzieć jedno, nie jest to piewca spokoju wizualnego. A ów fakt ewidentnie potwierdza dwuczęściowa obudowa, z czego dolna jest płaskim, czarnym prostopadłościanem z wyraźnymi radiatorami na bocznych ściankach i zestawami wejść oraz wyjść na froncie i plechach, zaś górna nieco mniejszym, również płaskim prostopadłościanem, z tą tylko różnicą, że zewnętrzne, okalające ten moduł z przodu i boków połacie są srebrne, a awers jest ostoją dla dwóch gałek – lewa selektor wejść, a prawa głośność, centralnie umieszczonego, okrągłego wyświetlacza oraz dwóch przełączników hebelkowych – wybór używanego w danym momencie trybu wzmocnienia (lampa/tranzystor) i Gain. Przyznacie, spokój rodem z klasztoru wschodnich sztuk walki temu designowi jest obcy. Jednak to nie oznacza, że jest nieciekawy, gdyż po kilkudniowej akomodacji zaczynałem zauważać, że fakt tak wyrazistego wyglądu nie jest czymś złym, tylko takim, a nie innym pomysłem na wygląd, który tak na koniec dnia jest jakiś, a nie kolejną, jedną z wielu podobnych, sztampowych kopią nie zawsze lubianej przez potencjalnego klienta prostoty. Ja po kilku dniach bez problemu to polubiłem.

Czym zauroczył mnie tytułowy dawca sygnału dla zestawów słuchawkowych? Po pierwsze esencjonalnością przekazu. Po drugie mocnym, ale pozbawionym cech rozlania, dlatego energetycznym basem. A po trzecie rozmachem i swobodą prezentacji. To z jednej strony zapewniało zjawiskowo sugestywne w domenie uderzenia podanie muzyki, ale z drugiej cechowała je znakomita lotność i brak efektu nachalności wypełniania przestrzeni wokół mojego ośrodka zarządzania ciałem. Nie lubię, gdy to, czego słucham, na siłę wciska mi się w głowę, co często jest efektem zbyt mocnego dociążenia dźwięku. Nie lubię również, kiedy wspomniany materiał niby lekko otacza moją głowę, jednak jest na tyle anorektyczny, że jest wszędzie i nigdzie – zbytnie rozdmuchanie nader ulotnych bytów, co sprawia, że ich wizualizacja w moich zmysłach jest na poziomie raczej domysłów, aniżeli odbioru konkretnego rozlokowania w przestrzeni esencjonalnych źródeł pozornych. Jak można się domyślić, aby sprostać wymogom dobrej prezentacji, należałoby połączyć obydwie wspomniane estetyki grania. I zapewniam, taki stan konsensusu pomiędzy wagą, mocą uderzenia i swobodą malowania w eterze muzyki tytułowemu wzmacniaczowi bez problemu udało się uzyskać. Powiem więcej. Nie było to zwykłe zaspokojenie podstawowych założeń, tylko ich rzadko kiedy spotykane umiejętne wyśrubowanie. Dzięki temu bez jakiego dramatycznego znaczenia był fakt wyboru materiału – oczywiście z lekkim marginesem błędu idealności odbioru tworów nutowych z repertuaru grup rockowych typu Metallica, czy Slayer, ale to również znakomicie się broniło, który zazwyczaj pokazywany był w najlepszym możliwym wydaniu. Czy to wokalna twórczość Cassandry Wilson „Glamoured”, jazzowa spod znaku kontemplacji Bobo Stensona „Cantando”, czy barokowa Johna Pottera interpretująca zapisy Claudio Monteverdiego „Care-charming sleep”, za każdym razem zestaw oczekiwanie różnicował niesioną przez dany krążek emocjonalność. A robił to dlatego, że odpowiednio akcentował raz energię, innym razem plastykę, a jeszcze innym rozmach prezentacji, bez zróżnicowania czego nie byłby w stanie wciągnąć mnie w dane wydarzenie z odpowiednim nastawieniem emocjonalnym. Owszem, w takiej projekcji pomagała produktowi iFi para słuchawek Focal Utopia, ale umówmy się, test jakiegokolwiek urządzenia ma pokazać maksimum jego zalet podczas współpracy z odpowiednim zapleczem konfiguracyjnym, a nie walkę z rzucanymi pod nogi kłodami w postaci marketowych, często plastikowych konstrukcji słuchawkowo-podobnych. Dla mnie to połączenie było fantastyczne. Na tyle mocne, że gdybym był „słuchawko-filem”, portfel prawdopodobnie zaliczyłby nieplanowane odchudzenie. A, że wiedziałem, iż tak się nie stanie, nie pozostało mi nic innego, jak bardzo rozbudowane w ilość przesłuchanego materiału, przez to kilkunastodniowe napawanie się naprawdę bardzo wymagającą od elektroniki wielobarwności, szybkości oraz namacalności muzyką. Muzyką, która mimo swoich jakościowych potrzeb ani razu nie sprawiła iFi najmniejszego problemu, co dobitnie potwierdziło już od pierwszych chwil formułowane w myślach pozytywne wnioski.

Komu poleciłbym opisywany wzmacniacz słuchawkowy? Z punktu widzenia odpowiedniego zbilansowania wagi i lotności dźwięku wszystkim. Jednak wyobrażam sobie melomanów w pierwszej kolejności stawiających na rozmach prezentacji z delikatnym uszczerbkiem na esencjonalności słuchanej muzyki, dlatego zostawiam furtkę dla małej grupy innego rodzaju wyczynowców. Jednak naprawdę małej, gdyż z dużą dozą prawdopodobieństwa już podpięcie znanych ze wspomnianego sposobu swobodnego kreowania świata dźwięku słuchawek Stax-a załatwiłoby sprawę również w ich przypadku. Dlatego kończąc tę opowieść powiem tylko jedno. Jeśli szukacie odpowiedniego piecyka dla swoich „nauszników”, iFi Audio iCAN Phantom bezwarunkowo powinien znaleźć się na liście pretendentów do zakupu. To naprawdę fajny, potrafiący połączyć wodę z ogniem wzmacniacz.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Lumin U2 Mini + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Synergistic Research Galileo SX SC
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Tellurium Q Silver Diamond, Hijiri Milion „Kiwami”, Siltech Classic Legend 880i, Furutech DAS-4.1
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END, FURUTECH e-TP80 ES NCF
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Sensor 2 mk II
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80

Dystrybucja: 21Distribution
Producent: iFi
Cena: 16 999 PLN

Dane techniczne
Wzmocnienie (Gain): 0dB, 9dB i 18dB do wyboru przez użytkownika
Pasmo przenoszenia: 0.5 Hz – 500 kHz (-3dB)
Zastosowane lampy: para General Electric 5670
Zniekształcenia THD + N
– XLR: 0.0015% (Solid-State); 0.002% (lampa); 0.012% (lampa+)
– RCA: 0.007% (Solid-State); 0.006% (lampa); 0.2% (lampa+)
Stosunek sygnału do szumu: >145dB(XLR); >130dB(RCA)
Moc wyjściowa: >15.000mW / 16 Ω (XLR); >5.760mW / 16 Ω (RCA)
Napięcie wyjściowe: >27.0V / 600 Ω (XLR); >14.0V / 600 Ω (RCA)
Napięcie wyjściowe dla ESL:
Custom/Pro: 640V RMS max.
Normal: 320V RMS max.
Wejścia liniowe: para XLR; 3 pary RCA
Wyjścia słuchawkowe: 3-pinowe zbalansowane XLR; 4-pinowe zbalansowane XLR; 4.4mm zbalansowane; 6.3mm (faza dodatnia); 6.3mm (faza odwrócona) i 1x 3.5mm (zawiera technologię S-Balanced zmniejszająca zniekształcenia o 50 procent)
Elektrostatyczne wyjścia słuchawkowe: 5-pinowe normal bias; 5-pinowe niestandardowe bias
Wyjścia przedwzmacniacza: para XLR; para RCA
Napięcie wejściowe: DC 12V/4A lub 15V/3A (Phantom iCAN)
Napięcie wejściowe: AC 85 – 265V, 50/60Hz (zasilacz iPower Elite)
Pobór energii: < 27 W bezczynność, 75 W maks.
Wymiary (S x G x W): 256 x 185 x 120 mm
Waga (netto): 4.2 kg