Tag Archives: Accuphase DP-7500


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Accuphase DP-7500

Koniec wakacji …

Gdybym był złośliwy, mógłbym rzec, iż wszystko co najlepsze w tym roku niestety już było. Oczywiście piję do iście „toskańskiego” upalnego a zarazem mijającego lata. Jednak wiadomym jest, że gdy coś nawet najbardziej spektakularnego się kończy, coś innego, bardzo często równie fajnego nadchodzi. I taki też podprogowy przekaz będzie miała dzisiejsza, trochę przypadkowa, dlatego niezobowiązująca relacja z wieńczącej nie tylko okres letni, ale oznajmiającej nowe otwarcie na klientów wizyty w salonie znanego chyba wszystkim miłośnikom dobrej jakość dźwięku warszawskiego Nautilusa. Wizyty w telefonicznych założeniach z obsługą salonu bardzo niezobowiązującej, jednak jak się okazało, zaskakująco owocnej.

Nie będę owijał w bawełnę, tylko zdradzę, iż całe przedsięwzięcie doszło do skutku z jednego istotnego powodu, jakim było zaproszenie na posłuchanie od dawna oczekiwanej przez nas do sesji testowej, najnowszej końcówki mocy Accuphase DP-7500. Stosunkowo niedawno gościliśmy cały topowy set tego producenta, niestety z powodu magazynowych braków w sekcji wzmocnienia zamiast wspomnianych 7500-ek wystąpiły A-klasowe 250-ki. Niby wszystko odbyło się w jak najlepszym jakościowym porządku, jednakże powiedzmy sobie szczerze, 250-ki są „starą” dobrą szkołą poczciwego Accu, a 7500-ki to synonim od jakiegoś czasu wprowadzanych sonicznych i wydajnościowych zmian w produktach tego japońskiego brandu. A jeśli tak, to chyba nie dziwne, że gdy takowa pojawiła się w warszawskim oddziale krakowskiego dystrybutora, o wizytę nie trzeba było mnie dwa razy prosić. Był tylko jeden warunek. Nalegałem, aby wspomnianej końcówce mocy zapewnić nie tylko ciekawe i odpowiednio dobre jakościowo, ale oczywiście mieszczące się ze swoją prezentacją w dość niedużych pomieszczeniach zespoły głośnikowe. Padło na znakomite podstawkowe Dynaudio Confidence 20, o sygnał do których zadbał tandem Transrotor Alto z firmowym przedwzmacniaczem Accuphase C-3900. Efekt? Fajna barwa, rozdzielczość i na ile pozwalały warunki lokalowe swoboda prezentacji. Naturalnie wiele do powiedzenia w temacie tak ciekawego pokazu miało źródło analogowe – jak widać na fotografiach, naturalne swoje trzy grosze wniósł również repertuar, jednak gdy podczas ustaleń prosiłem jedynie o ciekawy występ, należy się cieszyć, że kolokwialnie mówiąc „ogarnięta” ekipa (o tym za moment) z od jakiś 4 miesięcy krzyżującym swoją melomańsko-audiofilską drogę z tym salonem Piotrkiem na czele, umiała spełnić pokładane oczekiwania. A czy byłyby to pliki, odtwarzacz kompaktowy, czy przywołany drapak, nie ma to znaczenia, ważne, że tak zwane zrobienie dobrego wrażenia wypadło celująco. Ba, zrobili to na tyle zjawiskowo, że po ustaleniach z wierchuszką tytułowa końcówka mocy opuściła salon i wróciła ze mną do domu na testy. Powiem więcej. Oprócz niej postarałem się o drugą sztukę, która wraz z pre liniowym C-3900 jako pełen set dzielonego wzmocnienia stawi testowe czoło moim Gauderom Berlina RC-11 Black Edition. Jak widać, co się odwlecze, to nie uciecze, z czego jestem bardzo rad. Tym bardziej, że jest ewidentnym potwierdzeniem mojej tezy ze wstępniaka, iż każdy koniec czegoś nawet najfajniejszego – w tym przypadku lata, daje szansę na zaistnienie nowego, równie ciekawego – po ospałym sezonie ogórkowym zapowiedź owocnej w ciekawe testy jesieni.

Oczywiście po sesji z głównym celem moich odwiedzin nie omieszkałem niezobowiązująco zmierzyć się z dwoma innymi przygotowanymi zestawami. Jeden stał w głównym open space na bazie półaktywnych kolumn Avantgarde Acoustic z elektroniką austriackiego Ayona wspartą gramofonem niemieckiego Transrotora. Zaś drugi w najmniejszym pokoju od ulicy z wielonarodowościową obsadą sprzętową i maleńkimi, co bardzo istotne, podobnie do zaproponowanych z głównym zestawie, czyli planowo mieszczącymi się dźwiękiem w pokoju monitorami włoskiej marki Chario. Jak widać, panowie popracowali nad wszystkimi zestawami w salonie, bowiem po ciekawych wynikach dźwiękowych każdego z nich widać, a tak prawdę mówiąc, słychać było, że nie pozostawili niczego przypadkowi, tylko chciało im się pokazać pełnię swoich kompetencji. Kompetencji, które po fajnym występie Miles-a Davisa z czarnego placka pozwoliły na niezobowiązujący sparing tego samego materiału na nośniku cyfrowym w dwóch odmiennych, bardzo mocno audiofilskich wydaniach CD i SACD. I wbrew pozorom ten cyfrowy sparing w otwartym pomieszczeniu nie był jakimkolwiek przypadkiem płytowym, tylko lekko wymuszając pozycję winylową ewidentnym hołdem dla w zeszłym tygodniu minionej 40 rocznicy wprowadzenia formatu CD na salony audio. Rocznicy, której uczczenie tego dnia było kolejną pozytywnie zaskakującą mnie propozycją panów z salonu. Panów, a tak naprawdę kolegów melomanów, którzy byli kolejnym wyartykułowanym na początku pozytywem tego wypadu. Dlaczego tak dużo o nich piszę? Bywalcy pewnie wiedzą, że opisywany salon ostatnio przechodził burzliwy okres. Klika zmian obsady w ciągu kilku miesięcy dla wielu klientów długo podejmujących decyzję zakupową było bardzo uciążliwe. Przecież wiadomym jest, że brak możliwości konsultacji z przez kilka tygodni pomagającym dobrać sprzęt znanym sobie fachowcem to dla wielu mówiąc wprost nieporozumienie. Na szczęście po kilku nieudanych próbach skompletowania znającej się na rzeczy, stabilnej ekipy w tym salonie w moim odczuciu udała się w 100 procentach. A potwierdzeniem tego faktu jest powyższy opis. Nie tylko zaproponowanych kompilacji sprzętowych, ale włożonej przez nich pracy, bez której zniesmaczony brzmieniem słabo zgranych połączeń prawdopodobnie nie miałbym o czym pisać. A tak z planowanej krótkiej lifestyle-owej zajawki wyszła tekstowa konkurencja – zapewniam, że nie w sensie piękna literackiej wypowiedzi, tylko ilości tekstu – dla twórczości Elizy Orzeszkowej.

Wieńcząc powyższy słowotok o co prawda krótkim, ale jakże owocnym spotkaniu na Ul. Kolejowej w Warszawie, chciałbym podziękować obsłudze za mile spędzone, kompetentnie zorganizowane prawie 3 godziny, a boss-owi całego przedsięwzięcia za zrozumienie moich oczekiwań w temacie wykonania ciekawego testu i zapewnianie naszej redakcji dwóch końcówek mocy DP-7500 wraz z firmowym przedwzmacniaczem C-3900. Tak prawdę mówiąc, aż tak przyjemnie spędzonego oraz zakończonego testowym zatowarowaniem czasu się nie spodziewałem. A tu proszę. I profesjonalna obsługa i rozumiejący na czym polega pokazanie potencjału danej marki szef. Cuda? Nie. Po prostu nowe otwarcie salonu Nautilis-a (w sensie stabilizacji brygady) na warszawskiej Woli.

Jacek Pazio