Tag Archives: Active Twenty 5.24i


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Active Twenty 5.24i

PMC Active Twenty 5.24i

Link do zapowiedzi: PMC Active twenty5.24i

Jestem w stu procentach pewien, że wszyscy widzimy sukcesywnie zachodzące zmiany w rzeczywistości związanej z tematyką audio. Naturalnie w pierwszej kolejności mam nam myśli elektronikę, w ofercie której coraz częściej, nawet u największych producentów pojawiają się konstrukcje All in One. Chodzi o urządzenia będące źródłami i sekcjami wzmocnienia w jednym, co pozwala zredukować ilość komponentów generujących muzykę do składającego się z 3 części minimum – dawca sygnału i dwie kolumny. Rozwiązanie ostatnimi czasy stało się na tyle popularne, że jak wspomniałem, każdy chce mieć tego typu produkt w swoim portfolio, co analizując rynek znakomicie widać. Jednak wszyscy wiemy, iż konstruktorzy będących w kwestii naszych zainteresowań zabawek osiągnąwszy dany cel nie siedzą z założonymi rękami, dlatego chyba nikogo nie zdziwi fakt pewnego rodzaju ewolucji tych rozwiązań. Co mam na myśli? Otóż omawiane konstrukcje z założenia mają być kompaktowe, co jest zmorą przy stosowaniu odpowiednio wydajnej – czytaj pozwalającej obsłużyć pełen przekrój zespołów głośnikowych sekcji wzmocnienia. Takim to sposobem pojawił się pomysł migracji wzmacniaczy z dawców sygnału do kolumn głośnikowych. Zyskujemy wtenczas więcej miejsca, gdzie spokojnie można poszaleć jakościowo – rozbudować bardziej uniwersalnie od strony mocy, a jedyną istotną zmianą w danej konfiguracji jest zastosowanie dodatkowych kabli sieciowych do kolumn i nieco dłuższych sygnałówek RCA lub XLR zamiast typowych głośnikówek. Co prawda pomysł znany jest nie od dziś, jednak ostatnimi czasy ruszył z tak zwanego kopyta. Na tyle energicznie, że w ów trend bardzo mocno poszły kolumnowe marki ikony. I to nie byle jakie ikony, tylko brandy z mającego swoje spore zastosowanie w rynku pro. O kim mowa? A choćby o będącym bohaterem dzisiejszego spotkania, od dawien dawna oferującym takie rozwiązania studiom nagraniowym, a teraz znacznie mocniej zaangażowanym w rynek konsumencki, brytyjskim producencie zespołów głośnikowych PMC. O czym konkretnie będziemy rozprawiać? Otóż dzięki działaniom logistycznym warszawskiego dystrybutora EIC na testowy występ trafiły z pozoru filigranowe, jednak w starciu testowym okazało się, że wielkie duchem kolumny podłogowe PMC Active twenty5.24i.

Tytułowe kolumny to średniej wielkości dwudrożne, mogące pochwalić się dwoma przetwornikami podłogówki. W celach odpowiedniej propagacji energii z zaaplikowanych głośników ich skrzynki zostały lekko pochylone ku tyłowi. W odpowiedzi na potencjalnie wyszukane wymagania nabywcy dostarczony do testu zestaw wykończono w bardzo pożądanym, nadającym im sznytu elegancji kolorze piano-black – w ofercie dostępne są również naturalne forniry. O ich stabilizację na podłożu dbają poprzecznie przykręcone do podstaw, zaopatrzone w regulowane kolce, znacząco zwiększające rozstaw podparcia, wykonane ze stali nierdzewnej poprzeczne belki. Jeśli chodzi o wyposażenie awersu, w górnej jego części zaaplikowano dwa wspomniane przetworniki – na górze wysokotonówkę ze skrytą pod metalową siatką miękką membraną i pod nią 6.5 calowy średnio-niskotonowiec, natomiast tuż przy podstawie dwa zorientowane poziomo, wyloty drobiazgowo opracowanej przez inżynierów PMC wersji linii transmisyjnej. Linii swą odpowiednio zmodyfikowaną konstrukcją mającej pozwolić wygenerować nie tylko mocniejszy, ale również niżej schodzący, aniżeli wskazywałyby na to gabaryty kolumn bas. Kreśląc kilka słów na temat rewersu, ten opiewa na usadowiony tuż przy podstawie metalowy panel z niezbędnymi w tym modelu interfejsami. W ich skład wchodzą: przyłącze okablowania sieciowego IEC, terminale sygnałowe w standardzie RCA i XLR, hebelek wyboru pracy kolumny, włącznik główny i dioda informująca o pracy. Naturalnie to nie koniec istotnych informacji o naszych bohaterkach, bowiem pod przywołaną stalową połacią producent ukrył niezbędną do zapewnienia przetwornikom odpowiednich warunków pracy aktywną zwrotnicę oraz oferującą 100 W na każdy drajwer sekcję wzmocnienia. Wieńcząc opis budowy warto również wspomnieć, iż tak prezentujące się zespoły głośnikowe według danych producenta zapewniają swobodne pokrycie pasma przenoszenia pomiędzy 27 Hz – 25 kHz przy obciążeniu 8 Ohm. Jak widać, mimo niedużych gabarytów konstrukcje są dość skomplikowane technicznie oraz teoretycznie wydajne sonicznie. Co powyższa, z pietyzmem wyartykułowana wyliczanka technikaliów zaproponowała w kwestii oddania prawdziwych zamierzeń artystów? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w poniższym akapicie.

Zanim przejdę do konkretów, kilka informacji na temat ich możliwości konfiguracyjnych. We wstępniaku pisałem o minimalizacji systemu do trzech produktów, czyli źródła i dwóch kolumn. Tymczasem podczas mojej sesji testowej wyglądało to znacznie bardziej skomplikowanie, gdyż w torze po dzielonym odtwarzaczu CD znalazł się jeszcze przedwzmacniacz liniowy. To oczywiście nasuwa pytanie, czy jeśli ma się miejsce na takie ekstrawagancje, to jaki jest sens pchania wzmocnienia w kolumny? Już wyjaśniam. Konfiguracja testowa jest jak najbardziej dopuszczalna i często z powodzeniem stosowana, jednak zamysłem powstawania podobnych do opiniowanych zespołów głośnikowych jest przywoływana minimalizacja systemu, jaki w założeniu oferują komponenty All in One. Jednak co bardzo istotne, posiadając będący punktem zapalnym spotkania model kolumn Active twenty5.24i owo samowystarczalne źródło nie musi mieć już w sobie układów wzmacniających, bowiem wystarczy nabyć odtwarzacz CD, odtwarzacz sieciowy, czy przetwornik z regulowanym wyjściem sygnału analogowego – to ostatnio jest prawie standardem i dzięki sterowaniu głośności z poziomu wywołanych do tablicy konstrukcji temat mamy zamknięty. A zamknięty oczywiście dlatego, że piecyki sterujące kolumnami są w ich trzewiach. Dzięki takiemu podejściu do tematu minimalizacja systemu audio naprawdę może osiągnąć zaskakujące rezultaty, gdyż sygnał równie dobrze może zostać dostarczony z karty dźwiękowej komputera, czyli praktycznie eliminujemy jakikolwiek komponent na salonowym ołtarzyku. Przyznacie, że dla wielu to jedyny ratunek w starciu z wiecznie narzekającymi na elektroniczną graciarnię na komodzie żonami. Owszem, dla ortodoksyjnych melomanów niekoszerny, ale nawet jak się tego nie wykorzysta, fajnie jest mieć taką opcję. Naturalnie ja jako totalny szaleniec dzielenia dosłownie wszystkiego na niezliczoną ilość składowych – funkcję kompaktu realizują cztery pudełka, wzmocnienia trzy, a przedwzmacniacza dwa – sygnał na kolumny podałem z pre liniowego. Mogłem bezpośrednio z DAC-a dCS-a, ale chciałem poznać prawdziwe brzmienie kolumn, dlatego używając na co dzień z duńskiej Pandory z premedytacją ją wykorzystałem. Co z tego wynikło?

Zaliczyłem zaskakująco pozytywne potwierdzenie, że zawarte w odezwie producenta do klientów zapewnienie o zjawiskowej propagacji niskich rejestrów nie jest tylko pobożnym życzeniem, a namacalną realizacją założeń inżynierów. Kolumny nie za duże – oczywiście w odniesieniu do moich słupów telegraficznych, a bas był pełnoprawnym uczestnikiem dosłownie każdego przekazu. Pełen energii, soczysty i dobrze kontrolowany. Naturalnie w odniesieniu do mojego wzorca nieco zaokrąglony, ale daleki od monotonności i co najważniejsze od ilościowego przerysowania. Rozwijając to ostatnie określenie mam na myśli brak jakiegokolwiek szkodliwego nadmuchania przekazu monotonnym, bo nazbyt krągłym, naturalnie w zamierzeniach niektórych konstruktorów mającym pokazać, że mała kolumna (najczęściej tak wypadają monitory) może wytworzyć wielkie ciśnienie akustyczne, na dłuższą metę męczącym basem. Tak, jak na rozmiar kolumn jest go sporo, jednak niskie tony z typowego bass-refleksu ma się nijak do wersji z dobrze zestrojonej linii transmisyjnej. A w tym przypadku nie chodzi o pierwszą z brzegu linię transmisyjną, tylko po pierwsze odpowiednio zaprojektowaną i w pakiecie sterowaną dedykowanym dla danego pomysłu układem wzmacniającym, co naprawdę robi sporą różnicę. Czy to znaczy, że kolumny żyją tylko fajnym basem i przystawką w postaci reszty pasma akustycznego? Nic z tych rzeczy, bowiem w sukurs opisanemu dolnemu zakresowi idzie energetyczna i zarazem bogata w informacje średnica oraz otwarte górne rejestry. Całość jest bardzo spójna brzmieniowo i co w perspektywie przyjemności odbioru muzyki podczas długich odsłuchów jest istotne, bez napinania na nadmierne doświetlanie wirtualnej sceny. W pierwszym momencie myślałem, że odbije się to na witalności projekcji muzyki, tymczasem było dźwięcznie, muzykalnie i z odpowiednio mocnym podaniem dolnego zakresu, co pozwalało na komfortowe odsłuchy przez długie godziny. I co najważniejsze, bez oglądania sią na nurty muzyczne oraz dzięki wspomnianemu unikaniu nadmuchiwania ekspresji najwyższych częstotliwości również na jakość materiału. W tym ostatnim aspekcie chodzi oczywiście o przyjemniejsze podanie błędów realizacyjnych, które mimo wizualizowania pełnego spektrum emocji zawartych w każdym rodzaju muzyki najzwyczajniej w świecie nie męczyły narządów słuchu. To było na tyle ciekawie zbilansowane, że podprogowo zachęcało do podkręcania poziomu głośności grania systemu. A przecież wiadomo, iż muzyka spod znaku AC/DC – choćby krążka „Power Up” wręcz wymusza mocne operowanie gałką Volume. A jeśli tak, w tym przypadku nie było z tym najmniejszego problemu. Dzięki temu czułem na piersi nie tylko mocne uderzenia perkusji, ale również energetyczne, co bardzo istotne, pełne rozwibrowania gitarowe riffy oraz odpowiednio emocjonalne (zazwyczaj pełne krzyku) popisy gardłowe Briana Johnsona. Gdybym miał w skrócie określić to, co wydarzyło się w moim pokoju, bez naciągania faktów powiedziałbym, że byłem uczestnikiem spektaklu jakościowo przewyższającego moje przedtestowe założenia po zapoznaniu się z rozmiarem testowanych kolumn. Nie inaczej, czyli z równie odpowiednim pakietem emocji wypadał repertuar nastawiony na wyciszenie – dla przykładu koncertowy materiał Keitha Jarretta „Inside Out”. To wbrew pozorom niełatwy materiał, gdyż system musi dobrze różnicować atak dźwięku, energię, esencjonalność, rozwibrowanie i rozmach prezentacji. Naciągam fakty? Bynajmniej. Otóż atak i będącą feedbackiem jego dobrej jakości kontrolę weryfikują częste solówki kontrabasisty – w tym przypadku legendarnego Gary’ego Peacocka. Energia weryfikowana jest walką z bębnami również będącego ikoną tego instrumentu Jacka DeJohnette. Rozwibrowanie testuje fortepian obsługiwany przez Keith’a Jarretta, Natomiast odpowiedni rozmach ma oddać przecież koncertowy występ przywołanego trio. Jak to wypadło? Szczerze powiedziawszy początkowo bałem się zbytniego spokoju na scenie. Tymczasem dobre prowadzenie kolumn przez idealnie dopasowane do ich potrzeb wewnętrzne wzmocnienie sprawiło, że to wydarzenie sceniczne choć nieco w ciemniejszej, niż mam na co dzień estetyce podania nic a nic nie straciło na zadziorności, a tym samym na pokazaniu wirtuozerii pracy nie tylko wszystkich razem, ale także każdego z osobna ikonicznych artystów. Gdy wybrzmiewała ballada, muzyka otulała mnie zawartym w danym utworze błogim spokojem. Natomiast gdy do głosu dochodziły solówki Peacocka lub panowie postanowili wspólnie zagrać dynamiczny kawałek, czuć było w przekazie niezbędny drive. Z wymaganą energią i kontrolą, dzięki czemu czuć było zawartą w konkretnym utworze radość. A przecież o to w naszej zabawie chodzi.

Jak spuentuję powyższy opis przebiegu procesu testowego brytyjskich specjalistów od konstruowania zespołów głośnikowych tak na rynek profesjonalny, jak i konsumencki? Bez najmniejszego poczucia przesady powiem, że grają lepiej, niż świadczyłyby o tym ich gabaryty. Chodzi oczywiście nie o aparycję, bowiem ta jest na najwyższym poziomie, tylko o łatwość stworzenia swobodnego spektaklu muzycznego nawet w nazbyt dużym dla nich pomieszczeniu. A najważniejszym ich atutem jest projekcja muzyki z należną jej ekspresją energii dla danego materiału. Bez ułomnego w odbiorze podkręcania ilości basu w muzyce, tylko o podawanie go zgodnie z zapotrzebowaniem muzycznych uniesień. Naturalnie to zasługa idealnego doboru odpowiednio rozbudowanego wzmocnienia do konstrukcji kolumn, w tym przypadku zaaplikowanego w ich trzewiach. Ale to nie jedyne zyski zmiany lokalizacji wzmacniaczy. Otóż dzięki takiemu rozwiązaniu wykorzystane źródła muszą mieć jedynie regulowane wyjście sygnału, co z braku dużych transformatorów po pierwsze minimalizuje ich gabaryty, a po drugie pozytywnie brzmieniowo eliminuje szkodliwy wpływ prądów wirowych na prezentację muzyki. Komu poleciłbym oceniane PMC Active twenty5.24i? Cóż, mam nadzieję, że z tekstu jasno wynika brak jakichkolwiek przeciwskazań z mojej strony. A jeśli na siłę miał bym kogoś wytypować, w obozie nie do końca chodzących drogami tytułowych kolumn osobników widziałbym wielbicieli dźwięku ponad miarę, nawet kosztem wypełnienia nastawionego na atak i szybkość wybrzmiewania muzyki. Co prawda zawsze można coś podkręcić na swoją modłę odpowiednim okablowaniem i elektroniką, jednak tytułowe panny same z siebie grają po takiej jak lubię i powinny brzmieć umilające nam życie konstrukcje, czyli kolorowej stronie mocy.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Lumin U2 Mini + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Hijiri Milion „Kiwami”, Furutech DAS-4.1
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2
Akcesoria:
– bezpieczniki: Quantum Science Audio Red, Synergistic Research Orange
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints Ultra Mini
– platforma antywibracyjna Solid Tech
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: Power Base High End, Furutech NCF Power Vault-E
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio The Big Phono
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80

Dystrybutor: EIC
Producent: PMC (Professional Monitor Company Ltd)
Cena: 41 999 PLN para

Dostępne wykończenia: Orzech, Diamentowa Czerń, Dąb
Pasmo przenoszenia: 27Hz – 25kHz
Impedancja: 8 Ω
Głośniki:
– wysokotonowy: 19 mm miękka kopułka PMC/SEAS® z tkaniny SONOMEX™, chłodzona ferrofluidem, z 34 mm maskownicą i maskownicą dyspersyjną
– nisko/sredniotonowy: 170mm stożek long-throw g-weave™ PMC z obudową odlewaną ze stopu aluminium,
Efektywna długość ATL™: 3 m
Kierunkowość pozioma: 100 stopni
Kierunkowość pionowa: 90 stopni
Złącza wejściowe: XLR i RCA
Wzmacniacze: HF 100Wrms + LF 100Wrms
Wzmocnienie/czułość: 1Vrms = 99dB SPL @ 1m (ustawienie niskie) / 109dB SPL @ 1m (ustawienie wysokie)
Impedancja wejściowa: >14kΩ
Częstotliwość zwrotnicy: 1,9kHz
Zasilanie:90-260V, złącze IEC C14
Wymiary (W x S x G): 1015 (+20 kolce) x 192 (275 łącznie z listwami cokołowymi) x 419 (+9 mm kratka) mm
Waga: 23 kg