Tag Archives: Atlas Mavros


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Atlas Mavros

Atlas Mavros Grun

Link do zapowiedzi: Atlas Mavros Grun

Opinia 1

Skoro w ramach wprowadzenia do recenzji interkonektów Mavros XLR zdążyliśmy wspomnieć o nader smakowitej lokalizacji zakładów Atlas Cables bez zbędnych ceregieli pozwolę sobie przedstawić dzisiejszego gościa, czyli należące również do mającej stricte high-endowe aspiracje linii Mavros przewody głośnikowe. O ile jednak ww. łączówka była poniekąd wyjątkiem potwierdzającym regułę, gdyż w autorski system ekranowania Dual Drain (DD) została wyposażona, to jako jedyna z rodziny systemu uziemiającego linię transmisyjną sygnału audio Grun nie posiadała, to już głośnikowce ów „bajer” na pokładzie mają. Dlatego też uczynny dystrybutor, czyli ekipa białostockiego Rafko, uznała, że skoro XLR-y tak przypadły nam do gustu, to najwyższa pora na zasmakowanie kolejnej pozycji z bogatego menu niezależnych Szkotów. A właśnie, warto podkreślić, że Atlas Cables cały czas jest sobie sterem, żeglarzem, okrętem i nie tylko nie jest finansowany, a tym samym zależny od jakiegokolwiek konsorcjum, koncernu, grupy kapitałowej, etc., lecz również nie korzysta z ogólnodostępnych podzespołów wykorzystywanych przez konkurencję, lecz wszystko bądź to wykonuje sama, bądź zamawia u lokalnych podwykonawców. Jak zatem wypada ów 100% szkocki głośnikowy przewód? O tym dosłownie za chwilę.

Zanim bowiem przejdziemy do mniej, bądź bardziej kwiecistych opisów słowno-muzycznych brzmienia tytułowego okablowania zgodnie z tradycją wypadałoby co nieco napisać o aparycji i budowie, co też niniejszym czynimy. Podobnie jak miało to miejsce w przypadku zbalansowanej łączówki głośnikowy Mavros jest przedstawicielem nad wyraz nienachalnej a zarazem ponadczasowo eleganckiej szkoły designu, w której nie znajdziemy ani usilnego zabiegania o atencję nabywcy, ani żadnych kontrowersyjnych zabiegów stylistycznych. O nie, tu króluje opalizująca czerń tekstylnej plecionki zewnętrznej ożywiona chromowanymi splitterami i czerwienią odcinków żył dodatnich. Uwagę zwracają równie biżuteryjne, wykonane z aluminium blokującego fale RFI korpusy wtyków z zaimplementowanym autorskim systemem Transpose Modular Termination System umożliwiający samodzielną i zarazem dziecinnie prostą wymianę fabrycznej konfekcji. Wystarczy bowiem je wykręcić, a w ich miejsce wkręcić inny wtyk a do wyboru, oprócz widocznych na powyższych zdjęciach widełek mamy końcówki BFA (Z-plug) i rozporowe banany (Expanding 4mm Plug). Jakby tego było mało nabywca do dyspozycji ma pełne spectrum konfiguracji przyłączeniowych począwszy od klasycznego układu 2-2, czyli single wire, poprzez 2-4 na 4-4 kończąc. A jeśli chodzi o ergonomię, to z racji konstrukcji (scharakteryzowanej poniżej) Atlasy są dość sztywne, choć zarazem podatne na układanie i nie wykazują tendencji do sprężynowania.
Same przewody posiadają budowę multicore / solid core, czyli przekładając powyższą terminologię na zrozumiałą dla ogółu populacji, każdy Mavros zawiera w sobie trzy pary splecionych ze sobą przewodników typu solid core z monokrystalicznej miedzi OCC 6N (99.99997%) otulonych szczelnym ekranem w kombinacji dwie pary plus jedna para. W roli dielektryka użyto wydajniejszego o 30% od zwykłego Teflonu pod względem uzyskiwanej szybkości przesyłu sygnału jego mikroporowatej odmiany a z kolei ekran to znana już z poprzedniego spotkania kombinacja plecionki z żyłek OCC i miedzianej folii mylarowej pomiędzy którymi zatopiono żyły uziemiające. I w tym momencie docieramy do technologii Grun, czyli rozwinięcia Dual Drain, gdzie ekran jest podłączony nie tylko do wtyczek sygnałowych, lecz możliwe jest również jego niezależne uziemienie. Służą do tego stosowne terminale, w które należy wkręcić dostarczane wraz z głośnikowcami krótkie przewody a te z kolei podłączyć pod zacisk uziemienia we wzmacniaczu. Jak to jednak w życiu bywa zarówno moja dyżurna końcówka Brystona , jak i pełniący rolę odtwarzacza, przetwornika i przedwzmacniacza Ayon takowych zacisków nie posiadały. Ba, nawet obecny na równoległych testach tercet Kinki również nie miał nic podobnego na pokładzie a w dodatku białostocki dystrybutor do zestawu nie był łaskaw dorzucić stosownego adaptera Schuko, który mógłbym zaaplikować w wolne gniazdo w listwie zasilającej. Koniec końców chcąc jednak poznać uroki Gruna własnym sumptem stosowne akcesorium wykonałem i z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku przystąpiłem do właściwej części testu.

A jak szkockie przewody grają? Dla wszystkich tych z Państwa, którzy oczekują możliwie zwięzłych i konkretnych wskazówek od razu powiem, że tym razem mamy do czynienia z jednej strony ze znaną z XLR-ów muzykalnością, lecz z drugiej zdecydowanie większą transparentnością. Jest zauważalnie może nie tyle jaśniej, co bardziej rozdzielczo, przestrzenniej i … jakby szybciej. Przynajmniej bez załączonego Gruna. Nie oznacza to bynajmniej zbytniej analityczności, czy wręcz klinicznego chłodu a jedynie świetną rozdzielczość i brak podkolorowań. Nawet na pełnym syntezatorowych pasaży i wszelakiej maści szumów oraz modulacji solowym albumie Michała Łapaja „Are You There” próżno szukać jakichkolwiek oznak zapiaszczenia, czy granulacji. Mamy za to fenomenalną przestrzeń i scenę kreowaną bardziej w głąb niż do przodu a precyzję definicji każdego dźwięku inaczej aniżeli wyborną określić nie sposób. Z kolei na „The Gereg” pochodzącej z Ułan Bator formacji The HU sprawy miały się jeszcze ciekawiej. Pomijając nawet fakt, iż mieliśmy do czynienia z dość egzotycznym mongolskim folk-metalem, gdzie prym wiodły zarówno egzotyczne instrumentarium w stylu morin chuur z główką w kształcie głowy konia i strunami z włosów końskiego ogona, czy fletu cuur, jak również oryginalny śpiew chöömej (alikwotowy), to namacalność przekazu była iście zjawiskowa. I to nawet bez grama złagodzenia, czy prób stonowania gardłowych partii wokalnych Galbadrakha Tsendbaatara a jednocześnie unikając popadania w męczącą na dłuższą metę ofensywność. Było bezpośrednio, surowo i twardo, ale właśnie tak ten krążek potomków Dżyngis-chana powinien brzmieć. Powiem nawet, iż była to surowość i energia porównywalna do tej doskonale znanej nam z rodzimej formacji i jej albumu „Svantevit”,czyli odwołująca się do atawistycznych odruchów i pierwotnej natury rodzaju ludzkiego.
Na nieco bardziej nastrojowym „Serenata Latina” Rolando Villazóna i Xaviera de Maistre z racji niezwykle minimalistycznej formy można było do woli delektować się cyzelowaniem każdego niuansu a co najważniejsze śledzić pasjonujący muzyczny dialog pomiędzy francuskim harfistą a meksykańskim tenorem, gdzie ciepło ludzkiego głosu kontrastowało z gładkością majestatycznego strunowego instrumentu. W dodatku owa gładkość nie oznaczała asekuracyjnego zaokrąglenia, czy też przytłumienia a jednocześnie nie popadała w zbytnią brzękliwość. Sytuację zmienia uaktywnienie systemu Grun, który powoduje przyjemne i idące w kierunku estetyki wspominanego interkonektu dociążenie i saturację przekazu. Pół żartem, pół serio można byłoby zaobserwowany efekt określić mianem swoistej lampizacji, jednakże jego intensywność jest zdecydowanie mniej zerojedynkowa. To nie jest swoista volta i ukazanie nieznanego do tej pory oblicza szkockich przewodów, lecz jedynie pewne zwrócenie uwagi, zaakcentowanie ich romantycznej natury, gdzie oprócz neutralności do głosu może też dojść naturalność. Dzięki temu przekaz zyskuje na koherencji a oprócz walorów czysto artystycznych i technicznej wierności materiałowi źródłowemu dochodzi jeszcze aspekt emocjonalny. Tło staje się bardziej aksamitne a przestrzeń otaczająca muzyków czystsza. Jakby pomieszczenie, w którym dokonywano nagrań wyposażono w bezszelestną a przy tym posiadającą wysokowydajną filtrację klimatyzację, przez co nawet w świetle reflektorów nie widać wirujących drobinek kurzu. Niby niuanse i tzw. kosmetyka, ale właśnie o tego typu pozornie błahe drobiazgi toczy się odwieczna walka na poziomie high-endu i to w przypadku Mavrosów mamy dostępne na przysłowiowe wyciągnięcie ręki.

Przewód głośnikowy Atlas Mavros Grun okazał się nad wyraz intrygującą a zarazem niezwykle uniwersalną propozycją szkockiego producenta. Oferuje bowiem świetną rozdzielczość, angażującą dynamikę a gdy tylko skorzystamy z autorskiego Gruna zacznie również zalotnie czarować barwą i wysyceniem. Krótko mówiąc warto sprawdzić go u siebie niezależnie od sygnatury posiadanego systemu a biorąc pod uwagę jego niezbyt wygórowaną, jak na High-End, co którego bezsprzecznie się zalicza, cenę może stanowić ciekawą alternatywę dla bardziej utytułowanej konkurencji.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Odtwarzacz plików: Lumin U1 Mini + I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Dynavector DV-10X5; MoFi Electronics UltraDeck+
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Przedwzmacniacz liniowy: Kinki Studio EX-P27
– Końcówka mocy: Bryston 4B³ + Graphite Audio IC-35 Isolation Cones; Kinki Studio EX-B7
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio; AudioSolutions Virtuoso M
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: Organic Audio; Vermöuth Audio Reference; Acrolink 7N-A2070 Leggenda
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; Fidata HFU2; Vermöuth Audio Reference USB
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra; Vermöuth Audio Reference Loudspeaker Cable
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS(R)
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Silent Angel Forester F1 + Luna Cables Gris DC
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+; Audiomica Anort Consequence; Artoc Ultra Reference; Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF
– Stolik: Rogoz Audio 4SM
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT

Opinia 2

Z bohaterem poniższej relacji, może nie jako kandydatem pierwszego wyboru, ale znakomicie rozpoznawalnym przez ogólnie pojętą rzeszę miłośników słuchania muzyki w zaciszu domowym, szkockim producentem okablowania audio Atlas, zderzyliśmy się już dwa razy. W roli pierwszej jaskółki wystąpił set listwy sieciowej z firmowym kablem zasilającym serii Atlas Eos Modular, a jako feedback pozytywnych odczuć wspomnianego testu udało się nam pozyskać na testy kabel sygnałowy linii Atlas Mavros XLR. Oczywiście jak to zwykle bywa, każda z przytoczonych ofert marki miała swoje plusy i minusy, jednak całościowo prezentowały się na tyle ciekawie, że gdy pojawiła się kolejna szansa posłuchania czegoś ze szkockiego portfolio, nad pozytywną decyzją nie zastanawialiśmy się nawet przez moment. Takim to sposobem z przyjemnością informuję, że dzięki stacjonującemu w Białymstoku dystrybutorowi Rafko tym razem w naszej redakcji zawitały kable głośnikowe Atlas Mavros Grun.

Jeśli chodzi o garść technikaliów na temat produktu Mavros Grun, idąc za informacjami producenta w temacie nośnika sygnału mamy do czynienia z beztlenową miedzią OCC solid core o czystości 99.9997%. Każdy kanał obsługuje firmowa kombinacja trzech par splecionych ze sobą przewodników w układzie dwie plus jedna para. Skąd taki pomysł? Jak to bywa, z doświadczeń na żywym organizmie, gdyż linia Mavros jest swoistą kopią linii Asimi, z tą tylko różnicą, że wspomniany poprzednik stojąc w hierarchii wyżej od Mavrosa, w kwestii przewodnika opiera się na srebrze. Idąc dalej tropem danych technicznych, istotnymi informacjami wydają się być użycie w tym modelu jako dielektryka mikroporowatego teflonu PTFE oraz ekranowanie całości konstrukcji miedzią i folią mylarową. Jednak to nie koniec ciekawostek, bowiem w omawianym kablu zastosowano dodatkowo zaczerpnięty z topowych serii firmowy system ekranowania dual drain, który w wolnym tłumaczeniu oznacza zatopienie pomiędzy ekranem z miedzi i mylaru dwóch dodatkowych żył uziemiających. Tak wykonany kabel ubrano w czarną opalizująca plecionkę, w miejscu podziału sygnału na plus i minus uzbrojono nadające sznytu ekskluzywności połyskujące tuleje. a całość zaterminowano wykonanymi z blokującego fale RMI aluminium, zaciskanymi na zimno, za sprawą stosownych gwintów wymiennymi wtykami typu widły lub banany. Ale to jeszcze nie wszystko. Otóż szkoccy inżynierowie chcąc dodatkowo powalczyć o jak najlepszy wynik soniczny swojego produktu, zastosowali w nim dodatkowy system uziemienia Grun, jako rozwinięcie przywołanego przed momentem patentu dual drain. Co to oznacza? Chodzi o to, że gdy w zwykłym DD uziemienie podłączone jest jedynie do wtyczek sygnałowych, to w przypadku opcji Grun owo uziemienie zostało wyprowadzone na zewnątrz jako opcja niezależnego uziemienia obudowy urządzenia współpracującego, jego gniazda sygnałowego lub za pomocą dodatkowego adaptera listwy sieciowej, co ma skutkować wzmocnieniem działania systemu. Na koniec w temacie użytkowym dodam jeszcze, iż w standardzie z rzeczonym kablem otrzymujemy jedną z opcji wykorzystania systemu Grun, w postaci podłączanych do dedykowanych wyprowadzeń tuż za baryłkami dzielącymi sygnał, dodatkowych kabelków z widełkami, zaś w aplikacyjnym zdradzę, iż mimo zastosowania przewodników solid core, Atlas Mavros nie sprawia jakiś szczególnych problemów natury bytu zaszafkowego, gdyż dość łatwo poddaje się wszelkim procesom formowania.

Jak wypadł Szkot? Powiem tak. Był na tyle pozytywnie wyrazisty, że połowę testu przeprowadziłem bez dodatkowego uziemienia. Powód? Zastosowanie systemu Grun powodowało wyraźny zastrzyk oczekiwanego przez wielu z Was body w słuchanej muzyce, co mając niejako na co dzień, postanowiłem użyć jedynie w kilku przypadkach, nastawiając się na ciekawe doznania wersji sauté. Co mam na myśli, opisując te ostatnie jako ciekawe? Otóż nasz bohater bez dodatkowego uziemienia był w pozytywnym tego słowa znaczeniu, bezwzględny. Szybki, z mocnym konturem i transparentnością. Podczas dosłownie każdej sesji odsłuchowej z odpowiednim materiałem muzycznym nie było najmniejszych niedopowiedzeń, tylko dosłowne pokazanie palcem, co zostało zapisane na płycie. Weźmy dla przykładu muzykę free-jazzową spod znaku Petera Brötzmann-a, uważaną przez wielu jako jeden wielki dźwiękowy chaos. Tymczasem nawet jeśli tak to odbieracie – zaznaczam, że wbrew pozorom lubię sobie strzelić podobnym repertuarem w ucho i może nie jestem ekspertem, ale znam nieco temat, zapewniam Was, iż ta pozorna kakofonia, bez względu na fakt braku zapisu nutowego, gdyż jak sama nazwa wskazuje, jest wynikiem ciężkiej do przewidzenia przed koncertem interakcji pomiędzy muzykami, powinna być do bólu czytelna. Bez zbędnego słodzenia, przedłużania wybrzmień, tylko ognista w domenie ataku, natychmiastowych zmian tempa i przenikliwości prezentacji dosłownie każdego z instrumentów z częstymi saksofonami w tego typu formacjach włącznie. Nie ma w niej miejsca na pitu pitu, tylko zderzamy się z niekończącym się sporem kilku często przekrzykujących się między sobą, oczywiście czasem w momentach łapania oddechu przed kolejnym wybuchem, oddających sobie pola w popisach solowych, zapewniam, że znakomitych artystów, co praktycznie przed każdym systemem stawia nie lada wyzwanie. Jeśli macie zestaw do plumkania, zapomnijcie o tego rodzaju muzie. Ba, nawet w momencie oscylowania w okolicy neutralności bez dobrego kabla również nie zaznacie zamierzeń artystów. Jeśli jednak jesteście blisko ideału, a chcielibyście do końca poznać, o co w tym wszystkim chodzi, Atlas Mavros Grun jest w tym przypadku idealną opcją. Jednak zaznaczam, bez wykorzystania dodatkowego uziemienia. Dostaniecie wówczas to, co wcześniej w najlepszym wypadku było lekko zaowalowane, czyli tak zwaną jazdę bez trzymanki na pełnym gazie. Niestety w tym momencie muszę Was ostrzec – to bilet w jedną stronę. I gdy nie daj Boże, się w tym zakochacie, może nie być odwrotu, bowiem taki sposób prezentacji na wielu osobników homo sapiens często działa narkotycznie. Czy to oznacza, że w pełnej opcji – czytaj z uziemieniem – ta stawiająca na bezpardonowość muzyka coś traciła? Spokojnie. Nie rozpatrywałbym tego w ten sposób. Po prostu zwiększenie masy dźwięku, nawet jeśli przyjemne dla ucha, staje się pewnego rodzaju katalizatorem pomiędzy intencją muzyków, a możliwością systemu w oddaniu prawdy o danym wydarzeniu. Ja wolałem ten rodzaj muzyki w wydaniu opisanym przed momentem. Co ciekawe, tak skonfigurowana układanka testowa często broniła się również w dobrze zrealizowanej muzyce rockowej i elektronicznej. A gdy przypadkiem trafiłem coś zmasakrowanego technicznie, mając w zanadrzu możliwość podkręcenia przekazu w estetyce nasycenia dodatkowym uziemieniem, testowałem nasz punkt zainteresowań pod kątem pewnego rodzaju w wielu przypadkach, potwierdzonej uniwersalności. Oczywiście wykorzystanie systemu Grun nie było wywróceniem świata do góry nogami, tłumacząc na nasze, nie zmienialiśmy kolumn z przykładowych JBL-i na Harbethy, ale ewidentnie temat barwy i gładkości nabierał innego wymiaru, czym osobiście byłem pozytywnie zaskoczony. Pozytywnie dlatego, ponieważ ukulturalnienie wersji sauté nie kończyło się przysłowiowym muleniem lub gaszeniem przekazu, tylko zmianą jego wagi i lekkim uplastycznieniem z nadal dobrym oddechem.

Jak z powyższego wywodu można wywnioskować, temat opartych o magię nasyconego dźwięku muzyki dawnej, eufonicznej wokalistyki, czy spokojnego jazzu, stały w zrozumiałej opozycji do okrojonej wersji okablowania głośnikowego. Jednak co istotne, nie był jakimś dramatem na miarę natychmiastowej rezygnacji odsłuchowej, gdyż całkowite wykorzystanie jego możliwości stawiało kabel w całkowicie innym świetle. Idąc za przykładem kolumn z całkowicie innych światów, może nie jako stuprocentowa polaryzacja, ale solidna zmiana podania tego samego materiału, co akurat we wspomnianych nurtach postanowiłem wykorzystać. Owszem, nadal nie był to mój codzienny wzorzec, jednak przekaz brzmiał w wyraźnie skierowany w moje oczekiwania sposób.

Czy z racji dwóch sposobów użycia opiniowany kabel jest dla wszystkich? Z pewnością nie. Niestety nawet znacznie stonowana opcja nie zaspokoi oczekiwań miłośników magii ponad wszystko. Z Atlasem Mavros Grun należy nastawić się na oscylowanie systemu wokół neutralności z nutą plastyki, a jeśli ktoś kocha atak i bezpardonowość, bez uziemienia nawet lekkie przekroczenie tego stanu, a nie zakusy do rubensowskiego kreowania świata muzyki. Jednak w każdej z opcji jest to na tyle fajna prezentacja, że podczas testu w zależności od słuchanej muzyki, a przez to wykorzystanie innej konfiguracji, ani razu nie odczułem stanu chęci natychmiastowego wypięcia kabla z systemu. Było inaczej, ale nigdy źle. Zatem reasumując całość testu, jeśli szukacie czegoś, co doda waszym zbieraninom audio nieco wigoru, Szkot powinien być pierwszy na liście odsłuchowej. Innej opcji nie ma.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
– źródło: transport CEC TL 0 3.0
– przetwornik cyfrowo/analogowy dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy Mutec REF 10 SE-120
– reclocker Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
– przedwzmacniacz liniowy: Robert Koda Takumi K-15
– końcówka mocy: Gryphon Audio Mephisto Stereo, PILIUM AUDIO ODYSSEUS
– streamer Melco N1A/2EX
– switch Silent Angel Bon n N8
Kolumny: Dynaudio Consequence Ultimate Edition, Gryphon Audio Trident II, FINK TEAM KIM
Kable głośnikowe: Tellurium Q Silver Diamond
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami””, Vermouth Audio Reference
XLR: Tellurium Q Silver Diamond, Hijiri Milion „Kiwami”
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon:
napęd: SME 30/2
ramię: SME V
– wkładka: MIYAJIMA MADAKE
– Step-up Thrax Trajan
– przedwzmacniacz gramofonowy: RCM SENSOR 2 MK II

Dystrybucja: Rafko
Cena: 10 995 PLN / 2 x 2m; 12 995 PLN / 2 x 2,5m; 14 995 / 2 x 3m; … 42 995 PLN / 2 x 10 m

Dane techniczne
– Konstrukcja: multicore i solid core
– Przewodnik: miedź monokrystaliczna OCC 6N (99.99997%)
– Ekran: oplot z zaplatanej miedzi i folia mylarowa – 100% pokrycie
– Dielektryk: Mikroporowaty PTFE (teflon)
– Wtyki: system Transpose Modular Termination umożliwiający wykręcanie końcówek (bananowe, widły)
– Pojemność: 111.14 pF/m
– Induktancja: 0.3412 µH/m
– Rezystancja: 0.0035 Ω/m
– VOP: 0.77
– Średnica zewnętrzna: 10.22mm