Tag Archives: Audio Video Show 2024 cz.3


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Audio Video Show 2024 cz.3

Audio Video Show 2024 cz.3

Mam cichą nadzieję, że nie przeszkadza Państwu fakt, iż nawet nie tyle nieco, co całkiem wbrew chronologii, za to zgodnie z tradycją i skalą trudności – pracochłonnością, eksplorowany przeze mnie od lat w pierwszej kolejności PGE Narodowy po raz kolejny pojawia się jako finał mojej powystawowej „spowiedzi”. Po prostu zdecydowanie sprawniej przebiega proces relacjonowania dwóch pozostałych i zauważalnie mniejszych hotelowych lokalizacji, więc dokumentacja słowno-zdjęciowa ich dotycząca może ujrzeć światło dzienne zdecydowanie szybciej aniżeli ta ze stadionu. Powiem szczerze, że pomimo obecności na, o ile tylko pamięć mnie nie zawodzi, wszystkich Audio i dopiero od jakiegoś czasu Video Show na tegoroczną edycję wybierałem się z pewnymi obawami. Nie dość bowiem, że co i rusz mych uszu dobiegały opinie, iż dotychczasowa forma się wypaliła, sytuacja tak za naszą wschodnią granicą, jak i w kilku innych zakątkach globu najdelikatniej rzecz ujmując jest nie do pozazdroszczenia, to jeszcze High-End przypiął odrzutowe wrotki o nie tyle odjechał, co zupełnie odleciał z cenami, więc kwestia nie jest czy, lecz kiedy ów pompowany do irracjonalnych rozmiarów balon pęknie. Jeśli dołożymy do tego śladową promocję „na zewnątrz”, czyli poza naszym audiofilskim mikro-światkiem nadal żyjącym w błogim przeświadczeniu, że spęd złotouchych jest „jakoś tak w listopadzie” można było spodziewać się niezbyt imponującego zainteresowania. Całe szczęście pesymistyczne wizje się nie spełniły i pomimo spowijającej stolicę gęstej niczym śmietana 30-ka mgły w piątkowe południe nieprzebrane tłumy spragnionych bezpośredniego kontaktu z systemami, które zazwyczaj można jedynie pooglądać na zdjęciach i posłuchać na … YouTube.

Do takich smakołyków z pewnością można zaliczyć zestaw Sonus faber Suprema, na który ostrzyłem sobie zęby na długo przed jego oficjalną premierą. Pech jednak chciał, że kiedy takowa miała miejsce a włoski dream team zawitał do Monachium zamiast w MOC-u rozgościł się w Hotel Andaz i w dodatku dla prasy wydzielił dwa zupełnie niekompatybilne z naszym grafikiem sloty. No nic, wypadało tylko obejść się smakiem i cierpliwie czekać na okazję taką jak niniejsza. A skoro takowa się przydarzyła, to tym razem nie było zmiłuj. W dodatku dzięki uprzejmości dystrybutora marki do niemalże prywatnych odsłuchów mogłem przystąpić już o godzinie 10-ej w piątek, a więc jeszcze nie tylko przed oficjalnym startem wystawy, co finalnymi porządkami. Czymże jednak jest kilka wiórów na wykładzinie w porównaniu z możliwością doświadczenia absolutu opus magnum włoskich specjalistów od stolarki i elektroniki w audiofilskim wydaniu. W dodatku w wydaniu XXL, gdyż w skład zestawu Suprema wchodzą dwie kolumny główne inspirowane kształtem pierwszych Guarnieri oraz dwa potężne eliptyczne subwoofery nawiązujące do nie mniej sławnych Stradivari. Jednak nie sam ich gabaryt robi wrażenie, gdyż jakość stolarki zapiera dech w piersiach a fakt, iż każda z kolumn może pochwalić się ośmioma przetwornikami na froncie i dwoma skierowanymi ku tyłowi budzi w pełni zrozumiały szacunek. Z kolei suby złowrogo łypią na słuchaczy dwoma 38 cm wooferami (każdy) gotowe zdmuchnąć śmiałków próbujących podejść do nich bez należnego szacunku. Jak łatwo się domyślić do napędzenia takiej wesołej gromadki potrzeba czegoś więcej aniżeli zwykłej integry, co udowodniła ekipa wystawcy wytaczając jedne z najcięższych dział w swym portfolio, czyli cztery monobloki Classé Audio Delta Mono i dedykowany im, pochodzący z tej samej serii przedwzmacniacz. W rezultacie serwowany na PGE dźwięk był potężny, organicznie soczysty i z jednej strony przyjemnie gładki i miękki, lecz jednocześnie daleki od niekontrolowania, czy rozmywającej kontury pluszowej obłości. Co istotne reprezentant Włochów nie stronił od mało wymuskanych utworów serwując słuchaczom zarówno ostry rock, jak i klubową elektronikę udowadniając tym samym, że nie ma również i na ekstremalnym High-Endzie da się słuchać „zwykłych” nagrań i bynajmniej nie musi to być asekuracyjne plumkanie.

Kolejną wielce udaną sesję zafundowały mi poznańskie Dwa Kanały, które chcąc zapanować nad ogólnym i powszechnym na tego typu wystawach chaosem wprowadziły biletowane, półgodzinne zamknięte prezentacje. Pomysł niby nie nowy, jednak jakże skutecznie zapobiegający ciągłemu trzaskaniu drzwiami i zupełnie przypadkowym wizytom „znawców”, którzy jedynie na kilka-kilkanaście sekund wsadziwszy czerep i dłoń dzierżącą smartfon byliby w stanie zrobić zdjęcie i autorytatywnie wydać werdykt jak taki system gra. A tak można było w spokoju usiąść, posłuchać kilku utworów i mieć chociażby jako/takie wyobrażenie co tak naprawdę potrafią ultra zaawansowane Magico M7 w połączeniu z dzielonym wzmocnieniem Pilium OLYMPUS / 2 x Pilium CRONUS. A potrafiły sporo w wielce udany sposób łącząc rozdzielczość z plastycznością i dynamikę z wyrafinowaniem.

Cały czas utrzymując się w ultra high-endowej stratosferze warto było wstąpić również do zajmowanego przez stołeczny SoundClub Studia TV5, gdzie w zależności od dnia grały trzy skierowane do najbardziej wyrafinowanych smakoszy konfiguracje (stosowny grafik na zdjęciu). Jak jednak wspomniałem przemierzając stadionowe korytarze w piątek automatycznie załapałem się na rozwinięcie seta, którego miałem okazję posłuchać w siedzibie dystrybutora – z przywodzącymi na myśl transformersowego Bumblebee kolumnami EgglestonWorks Andra Viginti V2. Na potrzeby AVS końcówkę Bouldera 1160 zastąpiło większe rodzeństwo, czyli 2160, więc było jeszcze lepiej niż w wakacje, tym bardziej, że i same Andry miały okazję w pełni się wygrzać. Z „drobiazgów” wygrzewania niewymagających warto wspomnieć za to o jubileuszowym stoliku 15th Anniversary Alu Master Reference Series Rack i platformach 15th Anniversary Alu Master Reference Series Platforms Franc Audio Accessories a szczęśliwcy, który dotarli na PGE w sobotę, bądź niedzielę mieli okazję również posłuchać odpowiednio Martenów Mingus Septet i GOBELi Divin Comtesse.

75 lat na karku to nie w kij dmuchał, więc jest okazja by odpowiednio to uczcić. A McIntosh ma czym i jak, więc jadąc po przysłowiowej bandzie sam sobie zrobił prezent wypuszczając Monobloki Mc2.1KW. Cóż w tym niezwykłego? A to, że każdy z monosów to de facto … 3 (słownie „trzy”!!!) urządzenia – dwa zasilacze i moduł wzmocnienia w sumie ważące 180 kg. Dokładając do tego również jubileuszowy przedwzmacniacz C12000 Anniversary i CD/SACD MCD12000 Anniversary robi się prawdziwa ściana sprzętu, której to charakterystycznej zielonkawo-niebieskiej poświacie przyszło się pławić nie tylko licznie przybyłym odwiedzającym, co przede wszystkim Rockportom Orion.

Pozwolę sobie na krótką chwilę zejść na ziemię, by wspomnieć o mającej podczas tegorocznego premierze lifestylowego all-in-one’a, czyli wszystkomającego Devialeta Astra Opéra de Paris, którego płytę górną pokrywa się ręcznie płatkami prawdziwego 23-karatowego złota. Oczywiście zdaję sobie sprawę, iż na tle powyższych propozycji „niespodzianka” przygotowana przez Audio Klan ma wyraźnie mniejszą siłę rażenia, jednak rynek na tego typu rozwiązania jest nad wyraz chłonny, więc i taka forma promocji jak najbardziej ma sens. A że ww. dystrybutor powoli oddaje pola stricte high-endowym graczom to już zupełnie inna kwestia.

Nieco wyżej gardę trzymał stołeczny EIC prezentując strzeliste PMC Fenestria napędzane zestawem Muscial Fidelity z topowej serii Nu-Vista. Jak na High-end, który niewątpliwie reprezentowały tak ceny, jak i gabaryty śmiało można uznać za umiarkowane.

Skoro o nieprzesadzonych gabarytach mowa na uwagę zasługiwał również system Esoterica z topowymi modelami z serii Grandioso napędzającymi charakterystyczne flagowce Fyne Audio.

No dobrze, starczy propozycji dla „normalnych” odbiorców, czas wrócić na okołoziemską orbitę. Koniec końców krakowski Nautilus wreszcie trafił na PGE Narodowy, co patrząc na to, co w tym roku przygotował zupełnie nie dziwi. Potężne Avantgarde Acoustic Trio G3, wspomagane na najniższych tonach przez firmowe Spacehorny zasilały nie mniej działające na audiofilską wyobraźnię Kondo Kagury. I nie będzie w tym ani grama przesady jeśli napiszę, iż była to jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza prezentacja Nautilusa co najmniej od czasów, gdy jeszcze najlepszych systemów podczas AVS można było posłuchać w hotelu Bristol.

Nie mniej imponująco prezentował się rezydujący nieopodal system z premierowymi Wilson Audio ALEX Vfx wspomaganych subwooferami Wilson Audio LōKē i napędzanych końcówkami mocy Dan D’Agostino M400 MxV. Co prawda gospodarze nieco niefrasobliwie potraktowali kwestię zaadaptowania tak akustycznego, jak i wizualnego szklanej ściany za systemem która nie dość, że pracowała jako potężna płaszczyzna odbijająca, to znacząco utrudniała dokumentację fotograficzną serwując odwiedzającym bodaj ostatnie promienie jesiennego słońca.

Z kolei Diora, choć z dumą prezentowała swe flagowce w formie niemej ekspozycji, to już grała z adresowanych statystycznym odbiorcom zestawów nieprzekraczających 10 kPLN.

Rezydujące nieopodal białostockie Rafko postanowiło za to odczarować obecność subwooferów w systemach stereofonicznych. Podkreślam subwooferów a nie subwoofera, gdyż w tym roku główny system oparto na bezkompromisowych monitorach Perlisten S5m wspomaganych duetem subwooferów Perlisten D12s. Czy to miało sens? 4 x TAK! Czy było „słychać suby”? 2 x NIE! Po prostu grała muzyka a reakcje odwiedzających wpatrujących się w 12-ki jak szpak w gnat, by po chwili autorytatywnie stwierdzić, że pewnie są wyłączone bo „nic nie dudni” … bezcenne. O planach na przyszłość (gwarantuję, że będzie się działo) z zaraźliwym zaangażowaniem opowiadał sam Lars Johansen jasno dając do zrozumienia, że sukcesy Perlistena nie są przypadkowe, lecz wynikają z potężnej pracy jaką wkłada cały zespół w rozwój wykorzystywanych przez nich technologii. Ponadto warto podkreślić, szczególnie dla osób z ww. marką nieobeznanych, że ww. kolumny dźwięku lapidarnie rzecz ujmując nie robią a reprodukują w możliwie najwierniejszej postaci. Dzięki czemu świetnie nadają się nie tylko do zastosowań cywilnych – Hi-Fi/High-End lecz również profesjonalnych – w studiach nagraniowych i masteringowych, co z resztą coraz częściej ma miejsce.

Tuż za ścianą dyskretnie przygrywały śnieżnobiałe Triangle Magellan 40th Cello napędzane dzielonką słowackiego CANOR-a Hyperion P1 + Virtus S1S.

T+A robi swoje, solidna elektronika, oszczędna forma i szalenie dalekie od efekciarstwa brzmienie. Jak ktoś ceni prawdomówność (prawdogralność?) miał okazję poznać cel do którego warto dążyć.

Polski przystanek na AVS, czyli hORNS / David Laboga / Lucas Audio Lab, czyli głośniki/okablowanie/elektronika wespół/zespół stawiające na eufonię i dźwiękowe pieszczoty aniżeli obsesyjną analityczność i prosektoryjny chłód. Nic tylko wejść, usiąść, posłuchać i odpocząć od codziennego/wystawowego pędu.

Innuos znany jest z tego, że operując w domenie cyfrowej na światło dzienne ekstrahuje taki ogrom w pełni analogowej koherencji i naturalności, że część gramofonów może poczuć się zazdrosna. W tym roku było podobnie.

Nieco nawiązujący do „polskiego przystanku” zestaw Horn Acoustic / Soulnote okablowano rodzimymi WK Audio. Niby nic nie raziło i nie odstręczało, ale Witek (z WK Audio) w Sobieskim potrafił bardziej podkręcać emocje.

No i nasz tegoroczny okładkowiec (rano jeszcze a wieczorem już PGE spowijała szczelnym kożuchem mgła, więc ze standardowego kadru zmuszony byłem zrezygnować) skomletowany przez stołeczne Sound Source. Imponujące perłowo-białe „plemniki”, czyli Vivid Audio GIYA G2 w towarzystwie elektroniki Audioneta (m.in. znane nam z odsłuchów monobloki Heisenberg) prezentowały się nad wyraz elegancko a i przy tym grały zacnie. Co ciekawe brzmienie przez nie oferowane było po cieplejszej i gładszej „stronie mocy”, co nie zawsze w przypadku tego wytwórcy kolumn ma miejsce.

Dziwnym zbiegiem okoliczności w Monachium jakoś nie udało mi się ich posłuchać, więc widok Audiovectorów Trapeze Reimagined bardzo mnie ucieszył. Radość była tym większa, że i dźwiękowo te (czysto umownie) ekshumowane blisko półwieczne modele doskonale dawały sobie radę stawiając na dynamiczny, wręcz żywiołowy przekaz aż kipiący od energii i chęci do grania.

Z cyklu stara miłość nie rdzewieje – czasy się zmieniają a ja lubię sobie od czasu do czasu rzucić tak okiem i uchem na aktualne „wypusty” Electrocompanieta, szczególnie gdy w zasięgu trafi się zacna parka AW-800 wyczyniająca z Rockportami Lynx, co tylko przyjdzie jej do głowy. Dla równowagi nieco bardziej neutralne brzmienie oferował set Karan-a, więc w zależności od preferencji/repertuaru, czy też nastroju było z czego wybrać coś dla siebie.

Potężne kolumny Steinheima, nie mniej imponujące monosy VTL-a i szpulak Sony. Dodając do tego przedwzmacniacz Gryphona mam przepis na … sukces.

Powiem szczerze, że może i aktywne, bezprzewodowe Focale DIVA UTOPIA grają całkiem nieźle. Może i są szalenie ergonomiczną alternatywą dla konwencjonalnych systemów, ale bardzo przepraszam wszystkich ortodoksyjnych akolitów marki, lecz wykończenie szarym filcem zupełnie do mnie nie przemawia. Może i skojarzenia z gumofilcami Jakuba Wędrowycza są nazbyt oczywiste a może jeszcze tak ja, jak i High-End nie jesteśmy jeszcze gotowi na tego typu post- PGR-owski design.

Za to doskonale pamiętane z występów w naszych skromnych progach Cantony Reference GS Edition nijakich kontrowersji nie powodowały. Ba, sprawiały wyłącznie pozytywne wrażenie pokazując, że i najnowsze flagowce Marantza z serii 10 (odtwarzacz SACD, Streamer i integra) nie wypadły sroce spod ogona a ich oscylujące wokół 50 kPLN ceny nie są chorym wymysłem szalonych marketingowców i pazernych księgowych, lecz nad wyraz uczciwie skalkulowanymi kwotami.

Kontynuując „hornową sagę” nie sposób było nie wstąpić i rzucić uchem na napędzane dzielonką Classé Audio Delta Dali EPIKORE 9.

A następnie dać opaść emocjom w towarzystwie Unison Reasearch Unico CD Due i integry S6 Black Edition wespół z podłogowymi kolumnami Opera Quinta v2 grającymi na zmianę z podstawkowymi Opera Prima v2.

Z premedytacją, niejako na deser zostawiłem prawdziwego rodzynka, czyli lożę zajmowaną przez sopockie Premium Sound, które podobnie jak w swojej hotelowej prezentacji pokazało, że nie liczy się ilość a jakość i znajomość posiadanych we własnym portfolio marek. Nie ma zatem co na nowo wynajdywać koła, bądź wyważać już dawno otwartych drzwi, gdyż sprawdzone rozwiązania mają to do siebie, że się … sprawdzają. Dlatego budowanie systemu wokół kolumn AudioSolutions (w tym roku przepięknych Figaro L2 w wykończeniu Midnight Gold) i rodzimego gramofonu BennyAudio Odyssey jak najbardziej ma sens. Jak się miało okazać sens miało również użycie monobloków Van den Hul The Excalibur oraz sygnowanego tym samym logotypem okablowania. Może i basu było nieco zbyt dużo, ale biorąc pod uwagę specyfikę SkyBox-a z powodzeniem można było efekt finalny za wysoce satysfakcjonujący.
Za szalenie miły akcent należało również uznać wielce intrygującą i w pełni dostępną (pod względem konsumpcyjnym) ekspozycję wysokoprocentowych destylatów z destylarni Tessellis. I tu drobna uwaga. Otóż będąc zupełnie niezainteresowanym walorami standardowych „aqua vitae”, które ewidentnie mi nie służą, więc omijam je szerokim łukiem tym razem byłem pod wielkim, w dodatku pozytywnym wrażeniem nie tylko klasycznego Ginu, lecz również (a może nawet przede wszystkim) deserowej Tessellis Dark Chocolate & Orange. Krótko mówiąc idealne zwieńczenie pierwszego dnia Audio Video Show.

Chociaż … chwileczkę. Przecież w ramach AVS od niepamiętnych czasów prężnie działa strefa słuchawkowa, gdzie jedynie zmieniając krzesełka można zapoznać się z bezlikiem rozwiązań tak przewodowych, jak i kabli pozbawionych. Tak też było i w tym roku.

No i już zupełnie na koniec jeszcze tylko migawka płytowa, gdyż miłośnicy czarnych płyt też nie mogli PGE Narodowego opuścić z pustymi rękami.

Do zobaczenia za rok i przekazuję mikrofon Jackowi, więc proszę zbytnio nie oddalać się od radioodbiorników.

Cdn.…

Marcin Olszewski