Tag Archives: Audio Video Show Warsaw


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Audio Video Show Warsaw

Audio Video Show 2019 cz.1

O ile w zeszłym roku relację z Audio Video Show rozpoczęliśmy od największej lokalizacji, czyli PGE Narodowego, to tym razem postanowiliśmy stopniować napięcie mozolnie budując oczekiwania, inaugurując zbiór czysto subiektywnych wrażeń wraz ze stosowną dokumentacją fotograficzną ze zdecydowanie najbardziej kameralnego obiektu tegorocznej wystawy – Hotelu Golden Tulip. Wydawać by się mogło, że raptem osiem sal zajętych przez sześciu wystawców to jedynie niezobowiązująca przystawka i aperitif przed właściwą audiofilską ucztą, lecz stali bywalcy doskonale zdają sobie sprawę, iż to właśnie tutaj znalazła schronienie część dystrybutorów przez długie lata prezentujących swoje specjały w ekskluzywnych, będących ostoją bezkompromisowego High-Endu wnętrzach Hotelu Bristol. Wychodząc zatem z założenia, że tradycja zobowiązuje nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić Państwa na swoisty wirtualny maraton po 23 edycji Audio Video Show. Do biegu, gotowi, start!

Zgodnie z wyznaczoną sobie jeszcze przed „godziną zero” marszrutą eksplorację obiektu rozpocząłem od swoistego pewniaka, czyli konfiguracji zaproponowanej przez Grobel Audio i nie zawiodłem się. Do Pana Sebastiana idzie się bowiem nie po to, by się z czymkolwiek i kimkolwiek ścigać, cokolwiek sobie wzajemnie udowadniać, lecz by delektować się muzyką i dać odpocząć skołatanym nerwom przy kojącym brzmieniu ze smakiem dobranej muzyki i odprężającym naparstku nalewki. Zbudowane przez Massimiliano Favellę (zięcia Franco Serblina) Accordo Essence grały zasilane niemalże kompletnym systemem Jadis, w skład którego weszły monobloki JA30 MKII, przedwzmacniacz liniowy JPL MkII i odtwarzacz CD Orphee. Okablowanie również pochodziło z tej samej stajni i obejmowało interkonekty PGIJ1 i głośnikowce PGSJ1. Jako ciekawostkę można było uznać obecność w ww. torze magnetofonu DAT marki Sony. Jak się okazało w pozytywnych odczuciach nausznych nie byłem osamotniony, gdyż co i rusz dało się słyszeć opinie, że nie ważne jakie trendy byłyby obecne na rynku i na co byłaby moda „u Grobela zawsze gra dobrze”. I jeszcze jedno – bez problemu można było posłuchać ulubionych płyt, więc jeśli ktoś się do wystawy przygotował, to miał okazję zweryfikować „własną nirwanę” z hotelową propozycją.

Tuż obok – a dokładnie niemalże vis-à-vis, katowicki RCM prezentował „kompaktowy”, oczywiście jak na swoje możliwości i portfolio, będący wielce ciekawą wariacją nt. zeszłorocznego set z elektroniką Thraxa, SME (z wkładką optyczną DS. Audio DS. E-1) i CEC-a, oraz kolumnami Fink Team Borg. Jednak zamiast monobloków Teres bułgarski Thrax kusił oczy i uszy zdecydowanie bardziej absorbującymi monosami Spartacus 300, które na zeszłorocznym monachijskim High Endzie można było sobie co najwyżej pooglądać.

W „dużym” systemie pyszniły się praktycznie same premiery – strzeliste Gaudery Darc 140, super-integra Vitus Audio SIA-030, czy autorski, RCM-owski ultra high-endowy phonostage BigPhono. I teraz najlepsze – owe pozorne prężenie muskułów i oferowane coraz większych i potężniejszych komponentów okazało się najzwyklejszą grą pozorów i puszczaniem oka do tych „co wiedzą” o co w tej zabawie chodzi, gdyż dawno nie dane mi było słuchać mariażu obu tych producentów w tak swobodnym i niewymuszonym wydaniu. Śmiem wręcz twierdzić, że to ww. Borgi szły bardziej w kierunku wyczynowości. W roli źródeł ciężko pracowały TechDS Air Force 3 z ramieniem SAT LM-09 uzbrojonym we wkładkę Etsuro Urushi Gold, oraz wyposażonym w napęd bezpośredni Thrax Yatrus ramieniem Schröder CB9 i wkładką My Sonic Lab Eminent Ex. Prawdziwą wisienką na tym analogowym torcie okazała się jednak fenomenalna sobotni prezentacja „The reel to reel tape revival” Kena Kesslera o fenomenie i renesansie magnetofonów szpulowych (R2R), gdzie aspekt ortodoksyjnej audiofilii ustąpił miejsca najzwyklejszej frajdzie płynącej z możliwości wielokrotnego nagrywania ulubionych audycji, transmitowanych koncertów, czyli jak by nie patrzeć powrotu do lat dziecinnych. Jako dowód posłużono się Studerem A807 mkI.

W obu setach warto było zwrócić uwagę na najnowszą linię słowackich stolików i platform Neo HighEnd, oraz adaptację akustyczną dostarczoną przez rodzimą Acoustic Manufacture.

Jeśli zaś chodzi o krakowsko-warszawską ekipę Nautilusa, która de facto ze względu na zamknięty charakter prezentacji, wyznaczała cykl dla większości zwiedzających, to Robert Szklarz i Gerhard Hirt dwoili się i troili, by zaprezentować nie tylko własną ofertę, co przede wszystkim muzykę będącą potwierdzeniem trafności ich wyboru. W głównej, przyozdobionej akustycznym „baldachimem” sali pysznił się ekstremalny system Ayona (m.in. znane z Monachium monobloki Epsilon Evo Mono na lampach KT150 i streamer S-10 mkII) wspomagany gramofonem Transrotor Artus FMD, napędzający kolumny Lumen White Light Anniversary Diamond.

Dla zachowania równowagi, tuż za ścianą skromnie przycupnął minimalistyczny set z Boenicke W13, końcówką mocy Accuphase P-7300 i Ayonem NWT i firmowym preampem/DAC-iem Stealth.

Za kwintesencję niemalże undergroundowego odłamu High-End można uznać prezentację przygotowaną przez Natural Sound, gdzie w roli źródeł wykorzystano oldschoolowego szpulaka Studera, „komercyjny” magnetofon … kasetowy Technics RS-B965 i japońską elektronikę Audio Tekne współpracującą z opartych na szerokopasmowym przetworniku grafitowych (!!!) zestawach podstawkowych SP-8716, które część czytelników może pamiętać z 2013 r. z Sobieskiego i zdecydowanie bardziej absorbujących, wysokoskutecznych (94 dB) podłogówkach Natural Sound Samurai. To było jedno z niewielu miejsc na mapie tegorocznej wystawy, gdzie nagrania „leciały” od pierwszej do ostatniej nuty i nikt nawet nie starał się żonglować repertuarem. Idealna propozycja dla wszystkich spragnionych wytchnienia i relaksu.

Niejako na zakończenie pierwszego odcinka naszej audioshowowej sagi wspomnę tylko o mekce wszystkich miłośników szeroko rozumianego dźwięku vintage, czyli Avatar Audio, gdzie pierwsze skrzypce grały zamknięte, modułowe kolumny Holophony Numer Dwa wyposażone w trzy przetworniki stożkowe – 100 mm wysokotonówkę, 200 mm średniotonowca i 300mm woofer. Może się starzeję, ale z roku na rok taka estetyka grania znajduje u mnie coraz większe zrozumienie.

Cdn. …

Marcin Olszewski

  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Audio Video Show Warsaw

Audio Video Show 2018 cz.2

Po istnym maratonie pomiędzy lożami PGE Narodowego przyszła pora na eksploracje obiektów o nieco mniej absorbujących gabarytach, lecz zarazem stawiających przed zwiedzającym zupełnie inne wyzwania i wymagania natury kondycyjnej. O ile bowiem stadionową część spokojnie można byłoby podsumować przemierzonymi kilometrami, to już zarówno Golden Tulip, jak i Radisson Blu Sobieski należało rozpatrywać w kategoriach swoistego polowania na jakąkolwiek lukę w niemalże nieprzerwanie płynącym potoku spragnionych muzycznych doznań audiofilów. Wszystkim tych, którym nie tylko w ostatni weekend, ale i w poprzednich latach nie udało się dotrzeć na warszawską wystawę winny jestem w tym momencie wyjaśnienie, iż panujący na hotelowych korytarzach podczas AVS ścisk jest niepowtarzalny i na swój sposób stanowi swoistą tradycję. Ot, wszystko odbywa się zgodnie z zasadą mówiącą, że jak chce się posłuchać, to trzeba swoje odstać i już. Jest przy tym okazja do kuluarowych ploteczek, sugestii gdzie jeszcze warto zajrzeć a przede wszystkim wymiany „na gorąco” poczynionych obserwacji. Nikogo zatem nie dziwią mniejsze, bądź większe grupki prowadzące ożywione dysputy, czy to na korytarzach, czy też klatce schodowej, która stanowi główny ciąg komunikacyjny, gdyż mało komu chce się czekać na windę. A na koniec jeszcze jedno. Otóż tegoroczna wystawa powinna przejść do historii jako chyba pierwsza edycja AVS podczas której, przynajmniej Sobieskim odwiedzający zrozumieli po co Organizatorzy przygotowują szatnie (liczba mnoga w pełni uzasadniona) i że warto z tychże przechowalni odzieży skorzystać, więc osobników zakutanych w zimowe okrycia można było w ciągu trzydniowej imprezy policzyć na palcach jeśli nie jednej, to na pewno dwóch rąk. Można? Jasne, że można, trzeba tylko chcieć. Oczywiście spora w tym zasługa logicznego rozplanowania i organizacji w samym hotelu, gdzie najpierw wygospodarowano miejsce na szatnie a dopiero za nimi ustawiono boxy kas, ale liczy się efekt końcowy, a ten był zdecydowanie pozytywny.

Podobnie jak w piątek, dzień rozpoczęliśmy może nie tyle pełnowymiarową konferencją, co mającym być w zamyśle Organizatorów – katowickiego RCM-u śniadaniem prasowym połączonym z polską premierą kolumn Borg marki Fink Team. Czemu w poprzednim zdaniu dodałem zwrot „w zamyśle”? Powód jest tyleż prozaiczny, co patrząc na powyższe zdjęcia, oczywisty. Otóż niewielka salka Krokus Hotelu Golden Tulip w tzw. okamgnieniu zaczęła pękać w szwach szczelnie wypełniona przez licznie przybyłych przedstawicieli zarówno polskiej, jak i międzynarodowej prasy. Nie co dzień bowiem można liczyć na cierpliwe i wyczerpujące opisy niuansów konstrukcyjnych debiutującym na naszym rynku kolumn i to z ust samego ich konstruktora, czyli niezwykle poważanego w branży audio a przez znaczną część współpracujących z nim firm uznawanego za wręcz legendarnego Karl-Heinza Finka.
Oprócz wspomnianych Borgów w torze, począwszy od źródła znalazły się dwa gramofony – dwuramienny TECH DAS AirForce 5 z ramieniem ACOUSTICAL SYSTEMS AQUILAR uzbrojonym we wkładkę TOP WING RED SPARROW (SUZAKU) i drugim – SME M2R z wkładką Miyajima SPIRIT – MONO, oraz KUZMA STABI R z ramieniem KUZMA 4Point 9 inch i wkładką DS Audio model DS-W2. Powyższe „szlifierki” współpracowały z .. trzema phonostage’ami – THRAX AUDIO ORPHEUS, DS Audio DS-W2 i RCM SENSOR 2, które to z kolei przesyłały sygnały do przedwzmacniacza liniowego THRAX AUDIO DIONYSOS a ten z kolei do monobloków THRAX AUDIO TERES.
Na razie, czyli opierając się li tylko na hotelowym – mocno niezobowiązującym odsłuchu nie chciałbym dokonywać jakiś radykalnych ocen, ale to, co wydobywało się z Borgów wydawało się wielce obiecujące. Świetny timing, umiejętność stworzenia trójwymiarowej sceny i precyzja zasługiwała na uznanie a góra reprodukowana przez AMT była dokładnie taka jak lubię – rozdzielcza, lecz daleka od napastliwości. Oj coś czuję w kościach, że te „niemieckie trumienki” mogą nieźle na naszym rynku namieszać.

Nieopodal – w przestronnej sali Tulip 1 grały natomiast nad wyraz filigranowe kolumny Boenicke W13 zasilane przepotężnymi monoblokami Accuphase A250 współpracującymi ze streamerem Ayona S10 i może zabrzmi to niewiarygodnie, ale te szwajcarskie maluchy ewidentnie dawały radę. Dynamika, rozmach i swoboda prezentacji wywoływały autentyczne zaskoczenie u wchodzących zwiedzających, którzy po chwili spokojnego odsłuchu zaczynali nerwowo rozglądać się i zaglądać w hotelowe zakamarki w poszukiwaniu ukrytego gdzieś za bannerami subwoofera.

W tym roku RCM postawił na swoisty minimalizm, co w ich wydaniu oznaczało ni mniej ni więcej, tylko … trzy gramofony, w tym jeden dwuramienny, dwa phonostage, dzieloną amplifikację i „niewielkie” – wykonane z aluminium podłogówki. A co to dokładnie było? Już podaję. Jeśli chodzi o źródła analogowe to podczas AVS można było usłyszeć takie cudeńka jak: TECH DAS AirForce 3 Premium z ramionami SAT LM-09 i wkładką MY SONIC Lab Signature Platinium, oraz Schröder CB 9 cali z wkładką Miyajima Infinity – MONO; Döhmann Helix 2 z ramieniem VIV Rigid Float7/Ha i wkładką ETSURO URUSHI COBALT; premierowy THRAX AUDIO YATRUS Direct drive z ramieniem Schröder CB 9 cali i wkładką MY SONIC Lab Eminent Ex. W rolach przedwzmacniaczy gramofonowych wystąpiły firmowe konstrukcje RCM-u, czyli SENSOR 2 i THERIAA, za wzmocnienie odpowiedzialny był duet VITUS AUDIO RL-101 + RS-101 a co do kolumn, to oczy i uszy cieszyły niedawno przez nas recenzowane Gaudery DARC 100. Warto również wspomnieć o rodzimych ustrojach akustycznych Acoustic Manufacture.
Jeśli zaś chodzi o brzmienie, to bez nawet najmniejszego naciągania faktów uczciwie trzeba przyznać, że mówiąc najdelikatniej nie było się do czego przyczepić. Jak potrafią zagrać Darci zdążyliśmy się przekonać już w redakcyjnym OPOSie, ale jak się okazało zdecydowanie większa kubatura hotelowej sali i ultra high-endowe źródło pozwoliły im złapać zdecydowanie więcej wiatru w żagle. Istotną informacją dla malkontentów był fakt, iż wbrew obiegowej opinii owe „bezlitosne” Gaudery bez najmniejszego problemu odtwarzały tak „referencyjny” materiał jak piosenki Młynarskiego, które to z tego co mi wiadomo raczej nie miały swojej „audiofislkiej” reedycji.

Natural Sound również nie zawiódł pokładanych w nim nadziei prezentując przeurocze trójdrożne kolumny Samurai, oraz zdecydowanie bardziej bezkompromisowe SoulSonic Hologramm-X, elektronika to już domena Audio Tekne. Nie mogło też zabraknąć akrylowego gramofonu Vertere SG-1 Standard Groove.

Avatar Audio zaprezentował „lewitujące” na poduszce magnetycznej wykonane z bambusa kolumny Holophony Numer Dwa, których moduły średnio-wysokotonowe również odseparowano od skrzyń basowych za pomocą „poduszki magnetycznej”. Natomiast cała elektronika (streamer LiveBit, amplifikacja Audio-Akustyka) spoczęły na 14-warstwowych platformach antywibracyjnych Avatar Audio Receptori.

Sporym zaskoczeniem okazał się tegoroczny system przygotowany przez Grobel Audio, gdyż zamiast smukłych podłogówek Franco Serblin Ktema, jak w zeszłym roku, bądź filigranowych monitorków Lignea (rok 2016), Pan Sebastian zdecydował się na zdecydowanie potężniejsze tubowe Destination Audio NICA. Za to elektronika już takich emocji nie budziła, gdyż w roli źródła zawitał szpulowy Studer A80 a resztę toru we władanie przejęły Jadisy pod postacią przedwzmacniacza JP80 MC Anniversary i końcówek mocy SE845. Całe szczęście powyższa głośnikowa volta nic a nic nie zmieniła w bezkompromisowym podejściu do muzyki, która jak co roku brzmiała w Hall 3 niemalże jak na żywo a pełnopasmowość Destination Audio pozwoliła jedynie rozszerzyć spektrum prezentowanego materiału.

Sveda Audio wespół z Lampizatorem zafundowali zwiedzającym swoistą powtórkę z rozrywki w nieco zmodyfikowanej wersji. Otóż kanarkowo żółte studyjne Blipo zostały zastąpione wersjami Blipo Home U22 Special Edition, o fundament basowy dbały dwie Chupacabry a za źródło sygnału posłużył Lampizator Superkomputer z Pacific DAC-iem (burgundowa wersja Arka wzbudziła moją autentyczną zazdrość).

Na AVS nie mogło zabraknąć stałego gościa warszawskiej wystawy, czyli Gerharda Hirta, który w tym roku prezentował swój kompletny system w skład którego weszły : gramofon Transrotor La Roccia Reference z wkładką ZYX-a, phonostage Spheris, przedwzmacniacz Conquistador, monobloki Epsilon i wysokoskuteczne (94dB) kolumny Black Crane. Same kolumny posiadały jeszcze jedną, wielce pożądaną cechę, czyli odrębne zwrotnice zoptymalizowane pod kątem amplifikacji tranzystorowej, oraz lampowej. To jednak nie koniec dobrych wiadomości, otóż Gerhard, mając dość walki z wiatrakami, czyli prób dopasowania oferowanych streamerów do nieraz niezwykle „egzotycznych” serwerów NAS stosowanych przez jego Klientelę wprowadził do swojego portfolio, oferowaną wraz z aktualnymi modelami austriackich plikograjów niepozorną, opartą na procesorze i5 „kostkę” intela z preinstalowanym oprogramowaniem JRiver, czyli prawdziwym kombajnem multimedialnym i serwerem UPNP zdolnym obsłużyć praktycznie wszystkie znane ludzkości formaty audio. Prowadząc prezentację Gerhard nie ukrywał, że cała ta gonitwa za coraz gęstszymi formatami już dawno temu straciła sens, gdyż większość z oferowanych hi-resów powstała poprzez zwykły upsampling, co z resztą doskonale robią same źródła Ayona a to, co rzeczywiście jest nagrywane powyżej 24/48 czy max. 24/192 pod względem czysto muzycznym niestety średnio nadaje się do słuchania. Dlatego też ze stoickim spokojem warto eksplorować nieprzebrane zasoby spełniające kryteria „Czerwonej książeczki” Philipsa i Sony’ego.
O dość oczywistych detalach mających niewątpliwie degradujący wpływ na odbierany przez nasze uszy dźwięk wspominał również Robert Szklarz, który nie omieszkał wspomnieć o bezsensowności wstawiania nawet najwyższej klasy urządzeń do niezaadaptowanych akustycznie pomieszczeń, gdyż szanse na usłyszenie drzemiącego w zakupionym systemie potencjału są nader nikłe. Przy okazji zaprezentowano akustycznie transparentny stolik, który bez obaw można postawić pomiędzy słuchaczem a kolumnami bez obaw o to, że jego obecność negatywnie wpłynie na efekt finalny, czego o wszelakiej maści „cywilnych” meblach powiedzieć niestety nie można.

Za niezwykle miłą chwilę odpoczynku i wzbogacenie posiadanej wiedzy można było uznać pasjonującą prelekcję sławnego brytyjskiego recenzenta magazynu HiFi News – Kena Kesslera o wszystko mówiącym tytule „The LP Is Forever”. Przez ponad godzinę Ken z wielką pasją opowiadał i dokumentował konkretnymi przykładami muzycznymi zmiany jakie zachodziły na rynku fonograficznym co i rusz sięgając po fenomenalne krążki wytwórni Mobile Fidelity.

Naładowany pozytywną energią żwawo potruchtałem do Salonu Marantza na ul. Poznańską 24 na spotkanie z kolejną legendą światowego Hi-Fi – samym Kenem Ishiwatą, który dla niewielkiego grona przyjaciół i przedstawicieli prasy był uprzejmy zaprezentować nie tylko możliwości limitowanej serii Marantz KI Ruby, ale i swoją 40-letnią historię współpracy z Marantzem. Opowiadając o początkach swojej kariery, różnicach pomiędzy sposobem myślenia ekip Marantza i Philipsa, które pod koniec 1980 r. stały się niejako jednym organizmem, czy też dyskusjach prowadzonych przy definiowaniu formatu CD Ken Ishiwata nie stronił od technicznych detali różniących topowe 10-ki od KI Ruby.
Kameralna prelekcja prowadzona była m.in. przy pomocy znanych nam z premiery urządzeń Marantz 10 SERIES kolumn Q Acoustics Concept 500, które z odtwarzaczem/DAC-iem i integrą KI Ruby zaoferowały brzmienie na poziomie o jakim większość wystawców z Hotelu Radisson Blu Sobieski mogła co najwyżej pomarzyć. Po prostu było w nim dokładnie to, co być powinno – dynamika, rozdzielczość, świetne ogniskowanie źródeł pozornych, głębia sceny a przede wszystkim muzykalność i to wszystko grając pliki z notebooka. Czyżby dotyk mistrza zdziałał takie cuda?

Idealnym zwieńczeniem tak uroczego popołudnia okazał się zorganizowany w siedzibie House of Wyborowa Pernod Ricard przez dystrybutora marki – Horn Distribution „Wieczór Rubinowy”. Jak sami Państwo widzicie humory dopisywały wszystkim i to nie tylko za sprawą bursztynowych destylatów (niezwykłym zainteresowaniem cieszył się kącik konesera), obecności honorowych gości, lecz i wręczanych dyplomów dla najlepszych sprzedawców znajdujących się w portfolio Horna marek. Nie zabrakło pamiątkowych zdjęć i „tematycznego” tortu a przemowę ku czci Kena Ishiwaty wygłosił sam Ken Kessler.

Eksplorację Hotelu Radisson Blu Sobieski rozpocząłem, zgodnie z opracowaną lata temu metodologią, od ostatniego piętra i pierwsze kroki skierowałem ku dwóm zajmowanym przez Audio Anatomy pokojom. W pierwszym grała włoska elektronika Audia Flight (przedwzmacniacz FLS1 z końcówką mocy FLS4), gramofon Scheu z ramieniem SME 302, oraz kolumny Manger a całość została okablowana przewodami Signal Projects. W drugim, na honorowym miejscu pyszniła się 100W lampowa integra Auris Audio Fortissimo oparta na czterech KT120 i czterech ECC99 a tuż pod nią przycupnął DAC Auris D2D oferujący natywne przetwarzanie sygnałów PCM 32bit/348kHz i DSD. Oczywistym uzupełnieniem systemu były kolumny Auris Poson 8 z 8″ przetwornikami basowymi Beymy, średniotonowcem Founteka i wstęgą na górze. Okablowanie stanowiły „budżetowe” druty ZenSati. Oba zestawy prezentowały się nader atrakcyjnie, choć jeśli miałbym kierować się własnymi – czysto subiektywnymi preferencjami bez chwili wahania wybrałbym ten oparty na gramofonie. Może i jego brzmienie było mniej wyczynowe, ale przyjemność odsłuchu nie pozostawiała najmniejszych wątpliwości, że mając go pod ręką słuchałbym go nie tylko z recenzenckiego obowiązku.

U Wojtka Szemisa pewne rzeczy są pewne jak podatki. Mowa oczywiście o analogowym źródle – w tym roku był to gramofon Michell Orbe współpracujący ze wzmacniaczem Kondo On-Gaku i wzorowanymi na Snellach Type-A II kolumnami Type-A.

Studio High-End – Art loudspeakers Dram Diamond 15 Silver Signature (15″ basowiec, 8” papirusowy mid-woofer z magnesami Alnico + diamentowy tweeter), gramofon Systemdeck z 12-calowym ramieniem Audio Origami, Aqua Acoustic Quality transport CD La Dua + DAC La Scala., oparte na 300B końcówki Art Audio Harmony Silver ref. A na drugim planie Art. Audio Charlize na pojedynczych lampach 211 + preamp Conductor Silver Reference.

Krakowsko – warszawski Nautilus postawił w tym roku na zestawy typu „spécialité de la maison”, czyli „poproszę do dużego pokoju”. W pierwszej napotkanej odsłonie były to Dynaudio Contour 30 (2 x 18W55 18 cm woofery + 28mm Esotar na górze), CD Accuphase, gramofon Transrotor Crescendo Nero, 130W końcówka mocy Octave Audio RE 320 + preamp Octave Audio HP 700 z zewnętrznym, dodatkowym zasilaniem. Może zdjęcia (robione niestety pod ostre światło) tego nie oddają, ale zarówno efekt wizualny, jak i brzmieniowy był wielce intrygujący, gdyż po pierwsze udowadniał, że współczesne modele Dynek trudno uznać za misiowate a po drugie również Octave ewoluowało od dość charakterystycznej analityczności do niemalże słodyczy.

W Jag Electronics jak zwykle królowały lampy a w momencie, gdy do nich zajrzałem grała integra 200 SE II i kolumny Audio Nirvana.

Ekipa MJ Audio Lab, jak to u zawodowców z rynku pro-audio bywa, nie mogła pozwolić sobie na ekstrawagancję, więc nie eksperymentowała, tylko pokazała to co po prostu gra i grać będzie przez długie lata. Mowa oczywiście o elektronice Brystona (m.in. DAC BDA-3 i streamer BDP-3) i przeuroczych kolumienkach – aktywnych monitorach MyMonitors MY5. Nie muszę chyba wspominać, że o akustykę też zadbano, co nie powinno dziwić biorąc pod uwagę, że w dystrybucji MJ Audio Lab od lat znajduje się Vicoustic.

Skoro jesteśmy przy akustyce, to warto było zajrzeć również do Core Trends, gdzie prezentowne znane z naszego OPOS-a portugalskie ustroje Artnovion stanowiące idealne tło do systemu Audioneta (odtwarzacz PLANCK i integra WATT) i kolumn YG Acoustics Hailey 1.2. Siląc się w tym momencie na możliwie stoicki spokój i bezstronność musze stwierdzić, iż był to jeden z najlepszych, jeśli nie po prostu najlepszy z grających w Sobieskim system. Bezkonkurencyjna rozdzielczość szła w parze z potężnym a zarazem fenomenalnie kontrolowanym basem a generowane, bez nawet najmniejszych zniekształceń, ciśnienie akustyczne zdolne było wcisnąć słuchaczy w hotelową kanapę. Jeśli przyznawalibyśmy nagrody, bądź jakiekolwiek wyróżnienia, to Core Trends tegorocznym systemem z pewnością by na takie uhonorowanie zasłużyli.

Nie sposób było przejść obojętnie obok intrygujących kolumn SoundKaos LIBéRATION zasilanych mikroskopijnym 25W wzmacniaczem Bakoon Amp13, do którego gabarytami zdecydowanie bardziej pasowały podstawkowe Vox 3, które również własnego Bakoona miały do dyspozycji.

Stylistyka gramofonu Tentogra „Oscar” jest na tyle charakterystyczna, że po zeszłorocznej premierze chyba nikomu interesującemu się analogiem nie trzeba jej przedstawiać. Tym razem w pobliżu pojawiło się nieco bardziej industrialne rodzeństwo – model „Gramy”, które swą bryłą zdecydowanie silniej nawiązywało do futurystycznych Cabasse Adriatis II aniżeli oldschoolowej amplifikacji Sky Audio OTL. Uważne oko było też w stanie wypatrzyć przeuroczy phonostage EAR 912. Zupełnie nie wiem, czy to wina źródła, czy też amplifikacji, ale potężne, utrzymane w „arktycznej bieli” Cabasse’y zagrały zjawiskowo zadziwiająco dobrze wpasowując się w kubaturę niewielkiego, hotelowego pokoju.

Aż się łezka w oku kręci – przepiękne i ortodoksyjnie zgodne z pierwszymi egzemplarzami monitorki Falcon BBC Classic 15 Ohm LS3/5a wyposażone w zaprojektowane przez samego Malcolma Jonesa przetworniki – średniotonowy Falcon B110 i wysokotonowy Falcon T27. O towarzyszącą elektronikę zadbał … Primare pod postacią usieciowionego odtwarzacza CD35 Prisma Network CD i integry I35 Prisma. Wbrew pozorom ten swoisty mezalians wcale nie zaowocował jakąś spektakularna porażka, lecz fenomenalnie dynamicznym, barwnym i homogenicznym brzmieniem, którego ze świecą szukać można było u bardziej postawnej konkurencji. Jeden z lepszych „dźwięków” tegorocznej wystawy i zarazem moja szczera rekomendacja.

Nas przyjaciele z Block Audio ostatnio nie próżnowali i o ile w Monachium chwalili się najnowszą opcja kolorystyczną (głęboka czerwień @Mazda) to już w Sobieskim ich kompletnego systemu wzbogaconego o firmowe, posiadające aluminiowe fronty o grubości 4 cm, monitory Shelf Block można było na spokojnie posłuchać. A słuchać było warto bo takiej mieszanki gładkości, wysycenia, rozdzielczości i słodyczy nie spotyka się zbyt często. Nie chcę w tym momencie popadać w przesadny zachwyt, ale ten zestaw, oczywiście z odpowiednio dobranymi kolumnami z powodzeniem mógłby konkurować z najlepszymi konfiguracjami prezentowanymi na PGE Narodowym.
Warto było też zwrócić uwagę na montowane na ścienne gniazda zasilające pierścienie Lock Block zapobiegające przypadkowemu wyciągnięciu przewodu z „kontaktu” oraz minimalizujące siły ścinające działające na sam wtyk.

Moje Audio / Art and Voice – trójdrożne Gradienty 1.4 (w kulistym module średnio-wysokotonowym zaimplementowano przetwornik koaksjalny składający się z 176 mm celulozowo – trzcinowej membrany średniotonowej i 25 mm aluminiowo-magnezowej 25 mm kopułki wysokotonowej. W roli źródła pojawił się obsługujący pliki DSD512 i PCM 768 kHz/32Bit Lumin X1 korzystający z zasobów serwera Fidata HFAS1-XS20U a odpowiedzialność za wzmocnienie spadła na elektronikę Norma Audio – przedwzmacniacz Revo S.C.-2 LN i końcówkę mocy Revo PA150. Całość okablowano debiutującymi na naszym rynku kanadyjskimi przewodami Luna Cables . O akustykę zadbało oczywiście Acoustic Manufacture a efekt finalny nie dawał żadnych podstaw do krytyki.

Audiopunkt zaprezentował dwa dość minimalistyczne systemy. W pierwszym usłyszeć można było klasyczne monitorki BBC LS6 Chartwell by Graham Audio z elektroniką Soul Note a w drugim, tym razem podłogowe Graham Audio LS6F z integrą Opera Consonance Linear-200, przetwornikiem Soul Note SD300 DAC i transportem Lumin U1 Mini. Oba sety spokojnie można określić jako przysłowiowe trafienia w 10-kę i wręcz idealne propozycje dla wszystkich osób niedysponujących zbyt dużymi pokojami i niechcącymi przy okazji konfigurowania wysokiej klasy Hi-Fi wydawać jakiś zawrotnych kwot.

W pokoju 305 AudioTrendt wraz z AudioHungary zdołały wcisnąć dwa systemy – pełnowymiarowy, oparty na KEF-ach R7 napędzane integrą Audio Hungary Qualiton A50i, oraz drugi – typowo desktopowy, z filigranowymi aktywnymi KEF-ami LSX. Porównanie obu zestawów może wydawać się kuriozalne, ale kubatura hotelowego pokoju zbliżona do metraży większości naszych mieszkań pozwalała na własne uszy przekonać się, czy na co dzień potrzebujemy pełnowymiarowego seta, czy też spędzając ponad ¾ czasu przy komputerze rozsądniejszym wyborem nie będą przypadkiem desktopowe maluchy.

Hypostatic, czyli fińska, założona przez Oy Jari Ollonberg – dyrektora generalnego Absolute Dimension marka ma nad wyraz innowacyjne podejście do tematu audio, co doskonale ukazują futurystyczne kolumny Indigenium z zakrzywionymi magnetostatycznymi przetwornikami średnio i wysokotonowymi w kształcie przypominających wydechy amerykańskich MACK-ów (to takie ciągniki siodłowe) chromowanych rur wychodzących z kompozytowych brył sekcji niskotonowych wyposażonych w 11” głośniki niskotonowe wspomagane membrana bierną. Pierwszy wzrokowy kontakt mógł wywołać lekki szok a następnie pobłażliwy uśmiech, jednak im dłużej dane mi było Indigenium słuchać, tym robiło się poważniej. Dźwięk był dynamiczny, piekielnie szybki i wyśmienicie rozdzielczy. Jeśli dodatkowo weźmiemy pod uwagę, iż system składał się z dość budżetowej elektroniki Roksana i BlueSounda Node 2, to efekt finalny należy uznać za co najmniej wybitny.

Deeptime – kolejne „dziwadełka”, lub jak kto woli „czeski film”, czyli … czeski zestaw 2+1 Ionic Sound System wydrukowany w technice 3D z … piasku i dostępny w limitowanej liczbie 1618 kompletów. W jego skład wchodzą przeurocze muszelkopodobne monitorki Spirula z szerokopasmowymi bambusowymi drajwerami i subwoofer Thunderstone z 5.75“ basowcem a całość wyceniono na … 3141,59 €, czyli wartość π pomnożoną przez 1000. Konsekwentnie niestandardowo potraktowano również kwestię okablowania łączącego satelitki z jednostką centralna, którego długość wynosi 2 x 1,618 m. O ile sam projekt wydał mi się całkiem interesujący, to delikatne rozczarowanie spotkało mnie przy weryfikacji dostępnych przyłączy, gdyż do dyspozycji mamy jedynie 3.5“ Stereo Jack, Digital 3.5“ Fibre Optic Jack i bezprzewodową łączność Bluetooth (zgodny z aptX i kodekami AAC).

Polski Klaster Audio swoją skumulowana ofertę zaprezentował w dwóch pokojach.W pierwszym grały recenzowane przez nas Ciarry KG-5040 na zmianę z nieco mniejszym modelem KG-4030 i premierowo pokazanym lampowcem EGG-SHELL TANQ ustawionymi na stolikach VAP. W drugim rozgościły się gramofon Shape of Sound, wzmacniacz elinsAudio, kolumny Avcon, okablowanie Adiomica Laboratory a całość ustawiono na stoliku Alpin Line (nomen omen jednego z najczęściej widzianych w tym roku dostarczycieli mebli audio).

Q21 – przepięknie wykonane i wcale nie gorzej grające kolumny Adam Vox, można też było, w umownym spokoju, posłuchać gramofonu z lewitującym na poduszce magnetycznej talerzem Mag-Lev, odtwarzacza strumieniowego Moon 390 i zapewne w roli ciekawostki droższego od całej pozostałej elektroniki razem wziętej wzmacniacza zintegrowanego Ypsilona Phaethon a całość okablowano przewodami Tellurium Q. Nie wnikając w szczegóły był to chyba jedyny przypadek na tegorocznej wystawie, gdzie tor cyfrowy wypadał lepiej niż analogowy, ale z tego co widziałem akurat brzmienie w konfrontacji z „lewitacją” okazało się zupełnie nieistotne, choć widok krzywej, przypominającej fale Dunaju, płyty bujającej się na talerzu Mag-Leva będzie mnie jeszcze długo prześladował.

Unicorn Audio wraz z weteranem techniki lampowej – Phast zaprezentowały modele push-pull Soul oparty na lampie 6c41c, single ended Phast 6c41c i integrę z „kultową” GM70 w układzie SE.

Kolejną propozycją Nautilusa był niezwykle spójny wzorniczo system z Ayonem CD-35, rodzima integrą Audio Reveal first i przepięknymi włoskimi kolumnami Chario Academy Sovran. Niby można zauważyć pewne podobieństwa do wcześniej opisywanego seta z Octave i Dynaudio, ale i różnic było też sporo. W tym przypadku nacisk został położony na muzykalność i spokój, przez co wizyta w tym pokoju była prawdziwa przyjemnością.

Po kilkuletniej przerwie niezwykle polaryzujący opinię publiczną Struss wraca do gry i to od razu z trzema konstrukcjami. W Galerii I zaprezentowano bowiem integrę DM 250, końcówki mocy MPA 400 i A-klasowe Class-A, grające z włoskimi kolumnami Opera Grand Callas.

Trudno wyobrazić sobie Audio Show bez tub Avantgarde, więc i w tym roku tradycji musiało stać się za dość i w Sali Wilanów 2 królowały kremowo – beżowe (proszę się spytać swoich Piękniejszych Połówek jak taki kolor nazwać, bo ja się tego zadania nie podejmuję) Duo Mezzo XD napędzane firmową, dzieloną amplifikacją (pre/power z serii XA) a w roli źródła pojawił się Transrotor Massimo i 950-ki Accuphase’a. Powyższego systemu podczas AVS 2018 dane mi było słuchać kilkukrotnie, lecz dopiero w niedzielny poranek, tuż przed oficjalnym otwarciem udało mi się w praktycznie pustej sali wykonać kilka satysfakcjonujących kadrów i na spokojnie, bez kłębiącego się tłumu podelektować się płynącą z niego muzyką.

W Galerii III od ilości prezentowanych marek można było dostać prawdziwego zawrotu głowy, gdyż na stolikach, standach a czasem i bezpośrednio na podłodze prezentowano produkty Acoustique Quality (kolumny Passion, Passion 25, Teen i Orca) / elinsAudio (pre+power Mille/Mezzo, integra Concerto) / KR Audio (integry Va880 i Va830, monobloki Va200)/ Gold Note (gramofony Giglio z wkładką Donatello Gold i Valore 425, phonostage PH-10 z zewnętrznym zasilaczem PSU-10, odtwarzacz CD-1000)/ Lindemann Audio (musicbook:55 poweramp, musicbook 20 streaming DAC, Limetree Phono) / Black Rhodium (zasilające Kinght DCT ++, Titan, Cratos; głośnikowe Duet DCT ++ BW; interkonekty Aria, Sonata, Symphony).

Gigawatt/Marton – po oficjalnym przyjęciu Martona pod skrzydła P.A.LABS światło dzienne ujrzała intrygująca nowość – bezkompromisowa niemalże 100 kg. superintegra dual mono Opusculum Reference mająca na swoim pokładzie blisko 500 000 μF pojemności filtrujących i trafa o mocy przekraczającej 2,5 kW. Najnowszy Opusculum może pochwalić się mocą 2 x 400 W / 8 z czego pierwszych 50 oddawanych jest w czystej klasie A. Sam GigaWatt przygotował premierę najnowszego filtra sieciowego Powerprime a system z Martonem zasilał flagowy kondycjoner PC-4 EVO+. W tym pokoju też udało nam się zaaranżować „zamknięty odsłuch” i bez zwyczajowej bieganiny, oczywiście dość pobieżnie, poznać jego możliwości tak z udziałem źródła cyfrowego (nad wyraz zacny DCS), jak i analogowego (gramofon J.Sikora z ramieniem i wkładką Kuzma CAR-40). Jak na nieco ponad 20-minutową nasiadówkę było 1:0 dla winyla.

A na zakończenie kolejny rodzimy nie tyle duet, co tercet egzotyczny, czyli Fezz, Pylon i Muarah. Jeśli zaś chodzi o szczegóły to prezentowane towarzystwo było mocno premierowe – kolumny Pylon Diamond 30, wzmacniacz zintegrowany Fezz Magnetar na czterech KT150 i gramofon Muarach. Efektem był dźwięk niezwykle gęsty, nieco przyciemniony, ale o satysfakcjonującej czytelności i motoryce.

Z mojej strony to już wszystko, ale proszę nie oddalać się od komputerów, bo już za kilka dni swoją relację przedstawi Jacek. Serdecznie dziękuję za uwagę i do zobaczenia w przyszłym roku.

Marcin Olszewski

  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Audio Video Show Warsaw

Audio Video Show 2018 cz.1

Zmęczeni, ale jak zwykle naładowani pozytywną energią, z niekłamaną ulgą w głosie, parafrazując klasyka , możemy powiedzieć „wystawa, wystawa i po wystawie”, czyli po Audio Video Show 2018. Wystawie na swój sposób wyjątkowej, m.in. ze względu na to, że „naszej” – rodzimej, to w dodatku o na tyle ugruntowanej pozycji w audiofilskim kalendarzu, że nawet iście mordercza konkurencja przypadających na ostatni weekend imprez (m.in. Tokyo International Audio Show (TIAS), Hi-Files Show Serbia, paryski SALON HAUTE FIDELITE) niespecjalnie była w stanie zagrozić niezwykle licznie przybyłym zagranicznym gościom. Oczywiście stan obecny jest pochodną ciężkiej pracy i uporu organizatora – Adama Mokrzyckiego, który mając jasno obrany cel konsekwentnie, od ponad dwudziestu lat, do niego dąży, ale nie da się ukryć, że niebagatelną rolę odgrywa też frekwencja, czyli mówiąc otwarcie Państwa obecność, bez której Audio Video Show nie byłoby tym i w tym miejscu, czym i gdzie jest obecnie. I wcale nie chodzi o to, że w ramach wstępniaka do pierwszej części relacji z tegorocznego AVS próbuję komukolwiek słodzić i kadzić, bo powyższe obserwacje nie są li tylko moimi, lecz podczas minionego weekendu wielokrotnie padały z ust takich tuzów jak Paul Miller, Ken Kessler, czy Ken Ishiwata i śmiem twierdzić, że nie były to jedynie zwroty nazwijmy to oględnie grzecznościowe. Jeśli dodamy do tego fakt, iż gośćmi specjalnymi byli Anna Maria Jopek i … Jean-Michel Jarre, to trudno się dziwić, że stołeczna, listopadowa wystawa mocno okopała się na drugiej, tuż za monachijskim High Endem, lokacie najważniejszych wydarzeń w skali nie tylko europejskiej, ale i światowej. Nie ukrywam, że porównania do Monachium są całkowicie uzasadnione, gdyż w tym roku do niezwykle bogatego kalendarza konferencji, pokazów, spotkań i warsztatów doszedł iście niemiecki porządek w zakresie zapewnianej przez Organizatora komunikacji pomiędzy trzema wystawowymi lokalizacjami.

Jeśli zaś chodzi o samą skalę, to jak sam Adam, oficjalnie – na inauguracyjnej konferencji prasowej, raczył był stwierdzić punkt krytyczny został osiągnięty i AVS już większe być nie powinno. Trudno się z tym nie zgodzić, gdyż jak ktoś zdążył już policzyć, aby w ciągu trzech dni wystawy zobaczyć wszystko i być wszędzie na każdy z pokoi/systemów należało przeznaczyć maksymalnie 5, słownie „pięć” minut. Dlatego też nawet nie mieliśmy ambicji próbować powyższy cel zrealizować a tym samym mogliśmy spokojnie skupić się na prezentacjach i prelekcjach, które przynajmniej w naszych oczach i uszach, a więc wybitnie subiektywnie, na takową uwagę zasługiwały.
Na koniec jeszcze jedna sugestia może nie tyle do Organizatorów, co samych wystawców. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że staraliście się zapewnić jak najwięcej miejsc siedzących w zajmowanych przez siebie pomieszczeniach, lecz w części przypadków ilość wcale nie szła z jakością, gdyż ustawianie pierwszych rzędów w odległości około półtora metra od prezentowanych systemów nikomu i niczemu nie służyła, tym bardziej, iż miejsca te z lubością były zajmowane przez jegomości cierpiących na chroniczne zapalenie kolan objawiające się niemożnością zginania kończyn dolnych. Nie ma co się jednak zżymać, na coś, czego bez kija golfowego (spokojnie powinien wystarczyć lekki tytanowy Wooods) i kilku ostrzegawczych cisów po piszczelach ukrócić się nie da. Przejdźmy zatem do części właściwej niniejszej relacji, w której kolejność opisywanych systemów oparłem w głównej mierze na chronologii dodatkowo kumulując w poszczególnych galeriach zdjęcia z kilku pokoi o ile takowe dany dystrybutor zajmował.

SoundClub w głównym systemie postawił na mocne 70 W lampowe, zbalansowane (m.in. oddzielne zasilacze dla stopni wejściowych i wyjściowych) końcówki mocy Engström Eric współpracujące z firmowym przedwzmacniaczem Monica, kolumnami Marten Coltrane 3, oraz gramofonem Brinkmann Balance z limitowanej serii Anniversary via combo Air Tighta pod postacią ATH-3 i ATE-3011. Dla równowagi domenę cyfrowa reprezentował serwer Roon Nucleus i przetwornik cyfrowo-analogowy Brinkmann Audio Nyquist.
Również w pokoju 206 zaprezentowany został tradycyjny, lampowy zestaw Airtight (ATH-3, ATE-3011, ATC-5, ATM-300 Anniversary, czyli starzy dobrzy znajomi z listopadowego spotkania z Panem Yutaka Miura) z gramofonem Brinkmann Audio Oasis Anniversary Final Edition i kolumnami DeVore Fidelity Orangutan O/96. Nie zabrakło też oferty skierowanej do wchodzącego w świat audio odbiorcy, czyli nad wyraz rozsądnie wycenionego, lecz zarazem charakteryzującego się zadziwiająca spontanicznością i dynamika systemu Emotivy.
Oczywistym wydaje się zatem fakt, iż najwięcej czasu spędziłem delektując się brzmieniem systemu głównego i to nie tylko ze względu na wielce urodziwe towarzystwo, lecz przede wszystkim na brak jakichkolwiek oznak nerwowości, czy też wyczynowości. Ten dźwięk po prostu koił i pozytywnie nastrajał do życia, co biorąc pod uwagę czekający nas maraton i wystawową gonitwę było przysłowiowym strzałem w dziesiątkę.

Warszawski Hi-Fi Club po raz kolejny udowodnił, że zaliczanie się do krajowej czołówki dystrybutorów wcale nie musi wiązać się z posiadaniem oszałamiającego salonu w którejś z najdroższych / najmodniejszych lokalizacji. Przecież i tak i tak potencjalny klient przed zakupem high-endowego urządzenia, bądź całego systemu będzie chciał odsłuchać go we własnych przysłowiowych czterech kątach, więc zamiast generować koszty własne (czynsze w W-wie mogą wywołać stany lękowe) ekipa z Kopernika woli przeznaczyć je na zdecydowanie bardziej interpersonalne relacje ze swoja klientelą. Kiedy jednak przychodzi listopad żarty się kończą i zaczyna prawdziwa jazda bez trzymanki. Nie inaczej było i w tym roku. Trzy potężne systemy, równie imponująca ekspozycja McIntosha (co najmniej na skalę Monachium) i jasny przekaz, że High-End nie tylko musi grać, ale i wyglądać, najlepiej jak milion Dolarów,
Powyższe kryteria, spełniał set oparty na kolumnach McIntosh XRT2.1K czyli wyposażonych w bagatela 81 przetworników każda (sześć 8-calowych głośników niskotonowych, dwa 6,5-calowe głośniki odtwarzające niższe tony średnie, 28 głośników 2-calowych dla pasma reprodukującego górną część tonów średnich, oraz 45 tweeterów 3/4 cala odpowiedzialnych za optymalne brzmienie tonów wysokich) obeliskach. Jakby tego było mało fundamenty systemu stanowiły cztery(!!) monobloki MC 1.25 KW, przedwzmacniacz C1100 i gramofon MT10 z ramieniem uzbrojonym we wkładkę Lyra Etna. Kilkukrotnie krążąc wokół tego systemu jasnym stało się dla mnie, że co jak co, ale opinii i to zaskakująco sobie przeciwnych zbierze on pewnie bez liku. Owa polaryzacja brać się bowiem będzie z faktu, iż tak naprawdę optymalnym miejscem do jego odsłuchu okazały się jedynie końcowe rzędy, gdyż ze względu na zarówno szerokie rozstawienie samych kolumn, jak i ich ponadnormatywną ilość przetworników w pierwszych trzech-czterech rzędach krzesełek można było zauważyć lekkie braki w homogeniczności i selektywności, rozdzielczości przekazu, jednak im dystans pomiędzy systemem a słuchaczem się zwiększał, tym było lepiej.
Nie mniej imponująco zaprezentował się kolejny zamorski set, czyli monobloki VTL Siegfried seria II z referencyjnym przedwzmacniaczem TL-7.5 seria III, phono stagem TP-6.5, gramofonem VPI Avenger Reference z wkładką Lyra Etna, oraz kolumnami Rockport Lyra. Było o krok, bądź nawet dwa dalej w kierunku analityczności, ale już przy zajmowaniu miejsc nie trzeba było wykazywać aż takiej ostrożności, jak przy McIntoshach.
Z kolei honoru starego kontynentu broniły monofoniczne końcówki Nemo norweskiego Electrocompanieta, które wespół z preampem EC 4.8 i odtwarzaczem EMC 1 MKIV bez najmniejszego trudu radziły sobie z angielskimi podłogówkami Wilson Benesch A.C.T One Evolution. Patrzą na zdjęcia pół żartem pół serio można byłoby stwierdzić, że norweska elektronika chcąc przerosnąć amerykańska konkurencję specjalnie okręciła swe fronty folią, bo jak wiadomo „pod folią lepiej rośnie”.

Nie mniej miło zabrzmiał topowy system MBL z głośnikami Radialstrahler mbl 101 X-treme i firmową elektroniką z serii Reference: 4 monofonicznymi wzmacniaczami mocy mbl 9011, przedwzmacniaczem mbl 6010D, oraz dzielonym odtwarzaczem mbl 1611F/1621. Co ciekawe początkowo daleki byłem od zachwytów, gdyż prezentowany przez wystawcę materiał brzmiał zadziwiająco mało rozdzielczo a czasem wręcz szarawo, jakby „niemieckie cebule” otaczała delikatna mgiełka (warszawski smog?) a moduły basowe otulono polarowymi kocami. Sytuacja uległa jednak diametralnej poprawie, gdy zamiast Roona w roli źródła odezwała się poczciwa płyta CD i wszystko wróciło do nomy, czyli do niezwykle wyrafinowanej jakości dźwięku, jaki zazwyczaj prezentuje MBL w Monachium. Rozmach, przestrzeń, niepodrabialna omnipolarność i zarazem homogeniczność niemieckiego systemu nie pozwalały na obojętność. Jeden z najlepszych dźwięków nie tylko na PGE, ale i całym AVS.

Największy wycinek stadionowej powierzchni przypadł niewątpliwie Sieci Salonów Top HiFi & Video Design, która oprócz kilku lóż skrupulatnie zagospodarowała znaczną część „tarasów widokowych”, choć patrząc na nad wyraz bogate portfolio nie powinno specjalnie nikogo dziwić. Zanim jednak spróbuję choćby pokrótce wymienić co i gdzie grało pozwolę sobie w pierwszej kolejności skupić się na swoistym 3w1, czyli trzech systemach w jednej sali.
A co grało? Powiem szczerze, że było tego całkiem sporo, gdyż tuż przy lewej ścianie zainstalowano Devialeta Expert 440 Pro z Vienna Acoustics Liszt, na wprost od wejścia set AVMa (Ovation SA8.2 + Ovation PA8.2) z gramofonem ClearAudio Innovation i kolumnami Magico A3, a na prawo połyskujący fortepianową czernią zestaw Yamahy – gramofon GT-5000, przedwzmacniacz C-5000, końcówka mocy M-5000 i kolumny NS-5000. Miłym akcentem był widok rodzimych solików Audio Philar, na których ustawiono powyższe systemy.
Pomimo braku szumnych zapowiedzi i oficjalnej agendy w Studio TV1 działy się nie tyle cuda, co dzięki obecności prowadzącego prezentacje Marcina Majewskiego – kierownika kieleckiego salonu, można było zaczerpnąć wiedzy, co tak naprawdę w danych nagraniach słychać, bądź co usłyszeć powinniśmy, gdyż część prezentowanego repertuaru nagrywana i realizowana była właśnie z udziałem ww. Począwszy od rozlokowania mikrofonów, poprzez technikę wykonawczą, aż na post-procesie skończywszy, kolejne utwory rozkładane były na czynniki pierwsze a następnie odtwarzane na jednym z trzech, bądź czasem na wszystkich po kolei, dostępnych systemach. Dzięki temu całkiem pokaźna grupa słuchaczy mogła świadomie doświadczyć tego, co osoba stojąca za daną realizacją chciała swoim odbiorcom przekazać. Efekt? Pełne obłożenie sali, dociekliwe pytania i wyczerpujące odpowiedzi. Krótko mówiąc pełen profesjonalizm.
Lecz dobrze grało nie tylko w TV1, gdyż bardzo miłym zaskoczeniem okazał się system Elaca (kolumny Vela FS407 + gramofon Miracord 90) zestawiony z włoską integrą Pathosa. Rozmach, dynamika i rozdzielczość zasługiwały na duże brawa, a biorąc pod uwagę, że zamiast smętnych samplerów usłyszeć można tam było m.in. ostatni album Riverside trudno się dziwić prawdziwym tłumom szczelnie wypełniającym niewielką lożę.

FNCE, czyli rodzimy dystrybutor takich marek jak Focal, Naim, Micromega, czy Atlas Cables na tegoroczne AVS przygotował m.in. premierę kolumn Focal Kanta 3 i 1, oraz flagowego streamera Naim ND555. O ile jednak Kanty można było pooglądać, to w głównym systemie gościło nagłośnienie zdecydowanie cięższego kalibru, gdyż były to śnieżnobiałe, 170 kilogramowe Focale Stella Utopia EM EVO napędzane równie imponującym, bo 300 kg topowym Naimem Statement. O ile jednak podczas ogólnodostępnych prezentacji dopchać się, o zajęciu w miarę komfortowego miejsca nawet nie wspominając, było nie sposób, to już podczas zamkniętej konferencji prasowej i krótkiej demonstracji możliwości ww. systemu takowych trudności nie mieliśmy. Ponadto zasłyszane walory brzmieniowe okazały się dla naszych uszu na tyle intrygujące, że koniec końców całość dzień po wystawie … wylądowała, dzięki niezwykłemu zaangażowaniu ekipy dystrybutora w naszym redakcyjnym OPOS-ie.

Kolejnym przedstawicielem extraklasy, którego loże odwiedziłem był EIC, który tegoroczną wystawę postanowił uświetnić premierą strzelistych kolumn PMC Fact Fenestria współpracujących z elektroniką Esoteric: parą potężnych końcówek mocy Esoteric Grandioso M1 (300W/8Ω; 600W/4Ω; 1200W/2Ω), dzielonym odtwarzaczem CD/SACD P-05/D-05 oraz przedwzmacniaczem C-1 i phonostagem K-03. Sygnał analogowy najwyższej klasy popłynie z gramofonu Oracle Delphi mkVI. Oracle Delphi mkVI to szósta wersja obecnej od 1980 roku konstrukcji z ramieniem SME 345, wkładkę Micro BENZ, granitową podstawą i zewnętrznym zasilaczem Turbo Power Supply MkII.
Długo przyszło nam czekać na kolejną polską premierę, czyli przepiękne, wyposażone w 10″ przetworniki koncentryczne IsoFlare flagowe FYNE Audio F1-10, które tym razem (podczas monachijskiego hifideluxe grały z topowymi Regami) zasilała lampowa integra Synthesis Action 100 Taurus, a rolę źródła pełnił odtwarzacz Esoteric K-03.

Najwyższa pora na jeden z najobszerniej promowaną gwiazdę tegorocznej wystawy, czyli przygotowane przez łódzki Audiofast w sali TV3 high-endowe i zarazem najdroższe na wystawie ekstremum w najczystszej postaci – oszałamiające swym przepychem monobloki Dan D’Agostino Relentless (drobne 250 kg sztuka) zasilające nie mniej intrygujące kolumny Wilson Audio ALEXX. Resztę toru stanowiły kolejne biżuteryjne wyroby Dana – przedwzmacniacz Progression, Momentum Phonostage a w roli źródeł wystąpiły czteroelementowy dCS (Vivaldi DAC, Upsampler Plus, Clock, CD/SACD Transport) i gramofon Acoustic Signature Thunder.
W sali 219 ustawiono niewątpliwie mniej absorbujące gabarytowo Wilson Audio Sasha DAW (europejska premiera), które zagrały razem ze wzmacniaczem Gryphon Antileon Evo, przedwamacniczem Gryphon Zena, oraz referencyjnym przetwornikiem dCS Vivaldi + ROON Nucleus.
Tuż za ścianą (sala 220) po raz kolejny można było posłuchać Gryphona, lecz w nieco bardziej przystępnej tak cenowo, jak i gabarytowo formie, czyli integrę Diablo 300 w topowej specyfikacji (z modułami DAC i phono na pokładzie) z firmowymi głośnikami MOJO-S. W roli źródeł wystąpiły gramofon Acoustic Signature Double-X i CD Gryphon Scorpio. Efekt? Śmiem twierdzić, że ciekawszy niż w Monachium, gdzie zazwyczaj załapanie się na grający system Gryphona graniczy z cudem. A w Warszawie do wyboru, do koloru i o dziwo bez zbytniego oblężenia, które z kolei permanentnie dotyczyło topowego seta. Całe szczęście przyjęta przeze mnie strategia odpuszczenie prezentacji Anny Marii Jopek okazała się słuszna i tuż po przewaleniu się przez TV3 dzikiego tłumu mogłem względnie spokojnie posiedzieć i posłuchać. A było czego, bo Relentlessy najwidoczniej bardzo ALEXX-om przypadły do gustu, co zaowocowało dynamicznym a zrazem świetnie kontrolowanym dźwiękiem utrzymanym lekko-złotej tonacji.

J.Sikora z hORNS postawili wszystko na jedną kartę, czyli innowacyjne – pierwsze na świecie ramię wyprodukowane z Kevlaru i pianki Rohacell. Ww. ramię zamontowano na gramofonie Reference a w roli kolumn wystąpiły hORNS Symphony. Niestety pomimo lamp w torze i analogowego źródła dźwięk był nad wyraz analityczny i momentami wręcz chłodny. Czyżby fascynacja starymi konstrukcjami Octave? Możliwe, że nie miałem szczęścia, ale przynajmniej na PGE większość systemów opartych o cyfrowe źródła potrafiło zagrać z większym nasyceniem barw i słodyczą.

Z resztą nie trzeba było daleko szukać, gdyż nieopodal stacjonowała Intrada z elektroniką Nagry i kolumnami Stenheim Alumine FIVE o skuteczności 94dB. Muzykalność przez duże „M” i to pomimo faktu, że podczas mojej wizyty gramofon akurat miał wolne. Za to u współpracującej z Intradą Esy, czyli u Pana Andrzeja Zawady królowała czarna płyta a z elektroniką Avida grały popielate kolumny Credo 3 Illuminator.

Hi-Ton Home of Perfection z dumą prezentował jubileuszowe T+A M40HV Anniversary Edition, które wraz z firmowym systemem okablowano drutami Tellurium Q.

A teraz system, na spotkanie z którym od dłuższego czasu ostrzyliśmy sobie zęby, czyli japoński TAD Labs w najnowszej i to premierowej odsłonie. Katowickiemu Audio stylowi udało się bowiem na AVS zdobyć podłogowe TAD Evolution One 1 TX (E1TX), końcówkę mocy TAD-M1000. Powyższe nowalijki uzupełnił preamp TAD-C2000 i odtwarzacz TAD D1000. Czy zazdrość konkurencyjnych (zagranicznych) dystrybutorów była zasadna tego osobom, które nie były na zeszło-weekendowej wystawie jeszcze nie zdradzę, lecz w ramach niezobowiązującej podpowiedzi nieśmiało tylko napomnknę, że jest cień szansy, aby nad powyższym zestawem pochylić się nieco dokładniej i w nieco bardziej komfortowych warunkach. Niemniej jednak śmiało można stwierdzić, że Japończycy do perfekcji opanowali dostosowywanie swoich wybitnie high-endowych wyrobów do nawet niezbyt dużych pomieszczeń.

W ramach działań kooperacyjnych oferta cieszyńskiego Voice’a w tym roku dość mocno przeplatała się w dystrybuowanymi przez Audio Center Poland markami, co wyszło ogółowi tylko na dobre. Trudno bowiem inaczej, aniżeli pozytywnie oceniać zestawy elektroniki Primare’a lub Moona z kolumnami Audiovectora.  A odsłuch Rage Against the Machine na Audiovectorach R8 Arreté uznaję za jeden z przyjemniejszych momentów tegorocznej wystawy.

Nie mniej udanie wypadł proponowany przez Rafko mariaż Triangli z elektroniką Musical Fidelity.

Tuż nieopodal napotkać można było wielce intrygującą mieszankę (niekoniecznie krakowską) w skład której wszedł multiformatowy odtwarzacz Metronome AQWO otoczony istną zgrają maluchów SOtm (streamer sMS-200 ultra Neo, master clock sCLK-OCX10, izolatorem i reclockerem tX-USB Ultra i zasilaczem sPS-500. Całości dopełniały rodzime, lampowe monobloki CUBE i tubowe kolumny Blumenhofer Genuin FS 2 a brzmienie nad wyraz dalekie było od przypadkowego.

O Wrocławskiej Galerii Audio może zbyt często i głośno nie słychać, ale proszę mi wierzyć, że pracujący tam ludzie doskonale znają się na swoim fachu. Tym razem było podobnie a biorąc pod uwagę, że prezentowanych w Skybox 202 marek próżno szukać w większości sklepów tym bardziej było zatrzymać się tam na dłuższa chwilę. Chwilę, którą umilał system złożony z dość charakterystycznych kolumn Davone Grande, debiutujących w Polsce monobloków SPEC RPA MG-1000 z firmowym przedwzmacniaczem a w roli źródeł wystąpiły SPEC M3 EX, oraz gramofon Bauer Audio dps3 wspomagany phonostagem Steelhead Manley Labs.

Odkąd pamiętam zarówno w Monachium, jak i podczas AVS Skandynawowie z Gato Audio stawiają na prostotę, minimalizm i dźwięk, którego chce się słuchać. Nie inaczej było i tym razem , gdzie niepozorne podstawkowe monitorki FM-8 napędzane integrą (m.in. Roon Ready) DIA-400S z powodzeniem nagłaśniały Skybox 102. Dźwięk był na tyle dynamiczny i dobrze osadzony w dole pasma, że część słuchaczy uparcie szukała ukrytego subwoofera.

Stołeczny MiP nieodłącznie kojarzy się z systemami słuchawkowymi i desktopowymi a tymczasem w tym roku źródła i przetworniki Auralica pojawiły się wespół z dzieloną amplifikacją Audio Analogue (przedwzmacniacz Bellini Anniversary + końcówka mocy Donizetti Anniversary) i kolumnami Audiovector SR3 Avantgarde Arreté.

Najwyższa pora na analogowe czary mary, czyli gramofon Mag-Lev z jak sama nazwa wskazuje lewitującym talerzem. Ot ciekawostka.

Horn w tym roku postawił przede wszystkim na tzw. ofertę dla ludzi, czyli porządne, markowe i co ważne rozsądnie, nawet jak na polskie realia, wycenione propozycje. Nie zabrakło zatem brytyjskich kolumn Q Acoustics często i gęsto komplementowanych przez samego Kena Ishiwatę, niemieckiego Cantona, elektroniki Denona, nieśmiertelnych kolumn Dali a dla miłośników specjałów z nieco wyższej półki Sonus faberów Sonetto 7 zasilanych elektroniką Audio Researcha (LS28, VT80 SE, DAC9 i CD6).

Miłośnicy sprzętu vintage też mieli swój kameralny kącik, o wystrój którego zadbał niezastąpiony Nomos.

A niejako na deser prawdziwy słuchawkowy zawrót głowy, czyli ekstremalny koktajl na i do-usznych generatorów dźwięków wśród których warto było zwrócić uwagę na debiutujące na naszym rynku zamknięte konstrukcje Focal Elegia.

Cdn …

  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Audio Video Show Warsaw

Audio Video Show 2017 część 2

Babcia zawsze, niczym mantrę powtarzała, że śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia i o dziwo choć sama ma ponad 90 lat a i mi nazwijmy, że jakiś czas temu stuknęła 40-ka nadal gdy mnie widzi ową regułę stara się stosować. Najwidoczniej podobne relacje rodzinne panują w FNCE, który tegoroczną edycję Audio Video Show postanowił zainaugurować o poranku zapraszając przedstawicieli branżowych mediów na … Śniadanie Prasowe z marką FOCAL. Oczywiście oprócz czysto cielesnej strawy w menu znalazły się takie specjały, jak pachnące piekarnią, znaczy się fabryką dwa modele kolumn, czyli dedykowane do praktycznie „blokowych” metraży Kanta N°2 i zdecydowanie poważniejsze Utopia Maestro Evo, oraz słuchawki Clear. Jakby tego było mało w roli amplifikacji wystąpił sprowadzony specjalnie na tę okazję monumentalny i w pewnych kręgach legendarny Naim Statement.

Tuż obok, niekoniecznie skromnie, prezentowany był równie, bądź nawet jeszcze bardziej imponujący set, w którym pierwsze skrzypce grały goszczące swojego czasu u nas topowe kolumny Avantgarde Acoustic Trio, lecz tym razem z równie ekstremalnym co one same wspomaganiem, w postaci z trzech Basshornów XD. W przeciwieństwie do standardowo ogłuszających pokazów serwowanych co roku w Monachium tym razem operujący pilotem Armin Krauss miał litość nad tłumnie przybyłymi audiofilami i nie przesadzał z głośnością za co zyskał moja dozgonną wdzięczność.

Ostatni wierzchołek tegorocznego, iście high-endowego, Trójkąta Bermudzkiego AVS zlokalizowanego na parterze Hotelu Sobieski stanowił system z debiutującymi w Polsce potężnymi, współpracującymi z kompletnym setem Hegla, wycenione na 400 000 PLN austriackie kolumny Trenner & Friedl Taliesin. Możliwości powyższej konfiguracji prezentowali będą twórcy marki, panowie Peter Trenner i Andreas Friedl, oraz Anders Ertzeid, dyrektor handlowy firmy Hegel.

Dosłownie trzy kroki dalej, w sali Belweder II odbyła się kolejna polska premiera. Tym razem Polpak – dystrybutor marki, z dumą prezentował wyposażone w zapożyczony z elektroniki Anthema system korekcji DSP kolumny Paradigm Speakers Persona 9H. A skoro jesteśmy przy Anthemie, to ww. Paradigmy zagrały w duecie z nowym dziełem kanadyjskich inżynierów – prezentowanym po raz pierwszy w Europie przedwzmacniaczem i końcówką mocy STR.

Zestaw Elnis Audio z 3-drożnymi kolumnami Acoustique Quality Passion.

Iście gabinetowe (przepiękna politura) Pylon Emerald 25 w towarzystwie wzmacniacza lampowego Fezz Audio Titania.

Audio Art Technology, czyli przykład co można zrobić z głośników Accutona a czego robić raczej się nie powinno. Nawet potężna amplifikacja Halcro nie pomogła. O dziwo taki katafalkowo – funeralny design i daleka od naturalności prezentacja dźwięku znajdowała zagorzałych zwolenników.

Całe szczęście goszczący tuż za ścianą Trimex nie kombinował i zestaw Unison Research Unico CD Due + S9 i kolumnami Opera postawił na przyjemne połączenie rozdzielczości z dynamika i typowo włoską muzykalnością.

Dystrybucyjny tercet egzotyczny w składzie Moje Audio / Audio Atelier / Szymański Audio dwoił się i troił, by z mikroskopijnych pokoi hotelowych wykrzesać chociażby ułamek potencjału drzemiącego w przygotowanych systemach Reimyo, znanego z wrocławskiego Audiofila Thöressa, Trilogy i Normy.

Zdecydowanie spokojniej było w pomieszczeniach zajmowanych przez bydgoski Audio-Connect, gdzie również m.in. serwowano włoskie specjały pod postacią przepięknych monitorów Diapason Karis, czy elektroniki Aqua Acoustic. Nie zabrakło również francuskich Jean-Marie Reynaud i amerykańskiej amplifikacji Wells Audio.

Wielki niedosyt, czyli pełny system Metaxas & Sins obejmujący monitory Macrophones i wzmacniacz Ikarus.

Czesi z RDAcoutics nadal kuszą szerokopasmowcami i dość charakterystycznym designem.

FNCE po raz drugi, czyli po prostu świetna Micromega M One z Focalami Kanta N°2 to jedna z propozycji szef kuchni poleca, gdy za jednym zamachem jesteśmy w tzw. okamgnieniu stać się posiadaczami kompletnego i w dodatku dobrze grającego systemu. Vive La France!

Amare Musica – skromnie, ale z klasą i w dodatku premierowo, czyli pierwsza oficjalna prezentacja integry Brave Diamond.

Azja w natarciu, czyli klasyczne kolumny GX250MG kojarzonego głównie ze słuchawkami Fostexa i set gorących nowości Auralica (G2) potrafiły przyciągnąć uwagę bardziej niż do tej pory miałem okazję doświadczyć m.in. podczas monachijskiego High Endu.

Specjaliści od restauracji i przywracania do życia wszelakiej maści oldschoolowo – vintage’owych perełek pokazali co potrafią i w tym roku zagrali tak, że część współczesnych legend HighEndu mogła jedynie grzecznie przeprosić i brać się do roboty.

Ecobox Daydream … trudno to zjawisko rozpatrywać inaczej aniżeli w kategoriach ciekawostki przyrodniczej.

Choć system Tri-Art Audio wyglądał jak kanadyjska odpowiedź na ofertę Ikei i akolitów Adama Słodowego, to brzmienie niezbyt drastycznie odbiegało od ogólnie przyjętych kanonów piękna.

Core Trends w tym roku postanowił, całkiem skutecznie, odciągnąć uwagę zwiedzających od świetnej elektroniki Audioneta i równie high-endowych kolumienek YG Acoustics za pomocą wysokiej rozdzielczości materiałów video.

Jeden z bardziej fotogenicznych a przy tym rodzimych systemów tegorocznej wystawy zaprezentował Polski Klaster Audio. W jego skład weszły dwuramienny gramofon Shape of Sound, wzmacniacz Egg-Shell, kolumny Avcon, okablowanie Adiomica Laboratory i stolik VAP. Niezbity dowód na ti, że jak Polak chce, to potrafi.

Manron – kolejny przykład rodzimej myśli technicznej.

Warszawski Audiopunkt po raz kolejny przygotował propozycje dla zwykłych, niezmanierowanych melomanów. W jednym pokoju grały klasyczne monitorki BBC LS6 Chartwell by Graham Audio z elektroniką Soul Note a w drugim już rodzime podstawkowce Sound Project.

Audioform. Zgodnie z wystawową notatką misją firmy jest „szukanie nowej estetyki oraz innowacyjnych rozwiązań konstrukcyjnych i materiałowych dla jak najlepszych wrażeń muzycznych i estetycznych użytkownika”. Cóż … niby mówi się, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, ale ktoś tu najwidoczniej skręcił nie w tę stronę co trzeba.

SKY audio – królestwo konstrukcji OTL

Wile/ Megalith Audio światowa premiera kolumn głośnikowych bazujących na najnowszych, referencyjnych przetwornikach ELLIPTICOR (Scan-Speak). Obudowy „monitorów” wykonano z aluminium i innych metali, a masa konstrukcji sięga 50 kg (90 kg z podstawkami). Wzrok przyciągał również stołopodobny gramofon firmy TENTOGRA.

Znany głównie z monachijskich odsłuchów włoski Grandinote zaprezentował jedno z najciekawszych brzmień tegorocznej wystawy. Wielce atrakcyjne dźwięki wydobywały się z autorskiego systemu w składzie streamer Volta, wzmacniacz Shinai i kolumny MACH 4. O okablowanie i nader imponujący zbiór akcesoriów zapewnił Entreq.

Słowacy z Adam Vox pokazali, że znają się na stolarce jak mało kto.

Rafko udowodnił, że dobre Hi-Fi wcale nie oznacza bajońskich sum. Kto nie wierzy powinien posłuchać monitorków Melodiki z elektroniką NuPrime.

4HiFi – lampy za rozsądne pieniądze.

AudioTrendt postawił w tym roku na reprezentującą niezwykle korzystną relację jakość/cena węgierską markę Audio Hungary, której elektronika z łatwością radziła sobie z nieco za dużymi do hotelowych realiów KEFami Blade Two.

Audiothlon – jeden z niewielu pokoi podczas AVS, gdzie wystawcy nie bali się nawet techno.

Eryk S Concept najwyraźniej aspiruje do miana rodzimego odpowiednika B&O i prawdę powiedziawszy w segmencie lifestyle prezentowany na AVS kompletny set w postaci strzelistych kolumn WIND i wszystkomającej jednostki FIRE raczej nie miał sobie równych.

Gold Note zaprezentował zestaw, w skład którego weszły gramofon Bellagio Reference, CD 1000, przedwzmacniacz PH 10, końcówka mocy PA 1175, oraz kolumny XS-85 a wszystko ustawiono na firmowej szafce Galileo.

Niby Isotek skupia się na prądzie a tymczasem w zajętym przez niego pokoju grały … francuskie Davisy.

Specjalistów z MJ Audio Lab od lat świetnie radzących sobie na rynku pro większości Czytelników przedstawiać nie trzeba, bo gdy zamiast voodoo szuka się prawdziwego dźwięku i solidnej, inżynierskiej roboty, to oferta Brystona, PMC i My Monitors powinny spełnić nasze oczekiwania. W Sobieskim nie zabrakło również adaptacji akustycznej wykonanej z użyciem ustroi Vicoustic.

Auris Audio od dłuższego czasu prezentuje piękniejsze oblicze Hi-Fi stawiając na naturalne drewno, skóry i cieszące oczy lampy pracujące wespół z najnowszymi, bezprzewodowymi technologiami przesyłu danych.

W krakowsko – warszawskim Nautilusie za oczy i uszy łapał gabinetowy set z jubileuszowymi Dynaudio Special 40, integra Octave V 110 SE i odtwarzaczem DP-560 Accuphase’a.

JAG Electronics – rodzimy system szyty na miarę.

Firmowy set Ubiq Audio z wielce urodziwą, burgundową jednostką wzmacniającą.

Jeden z systemów dla których warto było wdrapywać się schodami na siódme piętro, czyli dzielone źródło Rockna Audio, integra Audia Flight FLS 10, kolumny Manger Audio i potwornie długo wyczekiwane okablowanie Signal Projects.

Pełne brzmienie Studio Hi-End jak c roku pokazało, co ma najlepszego w swoim portfolio, czyli kolumny ART. Loudspeakers, elektronikę Art. Audio i gramofon Systemdek 3D.

Kolejnym, wartym uwagi i dłuższego odsłuchu systemem okazał się ten przygotowany w kooperacji Luxmana i katowickiego Audio Stylu, gdzie japońskie integry L-509X, L-507uX Mark II i L-505uX Mark II zalotnie połyskiwały wskaźnikami wychyłowymi i świetnie dogadywały się z referencyjnymi monitorami TAD ME-1.

Litewscy specjaliści z 8mm audiolabPramones zaprezentowali kolumny PIU i PIU mini.

Szemis Audio Konsultant tym razem był grzeczny i nie próbował wywoływać kontrowersji zbędnymi akcesoriami w stylu rolek papieru toaletowego itp. W zamian tego pod legendarne Kondo On-Gaku podpiął rodzime, przypominające babcine toaletki mogące pochwalić się 93 dB skutecznością rodzime kolumny TYPE-A.

Włoska elektronika Audio Analogue, kolumny PMC i okablowanie Tellrium Q.

I na koniec rodzimy pomysł na analog i lampy, czyli Muarah.

cdn. …

Marcin Olszewski

  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Audio Video Show Warsaw

Audio Video Show 2017 część 1

Opinia 1

Mogłoby się wydawać, iż ponad dwudziestoletnia historia Audio (od niedawna również) Video Show dla organizatorów tegoż jakże wyczekiwanego przez nieprzebrane rzesze (nie tylko rodzimych) audiofilów powinna być okazją do zebrania pokaźnego pakietu doświadczeń i tym samym wyciągania wniosków z ewentualnych, przydarzających się przy tego typu imprezach potknięć. Pozory jednak mylą a i z logiką niestety nie wszystkim po drodze, chyba, że potworne zamieszanie z identyfikatorami prasowymi, wysoce nieskuteczny przepływ informacji pomiędzy ww. organizatorem a wynajętą agencja PR-ową, plus poważne zaburzenia w kursowaniu autobusów wystawowych mają stać się znakiem rozpoznawczym AVS. Doprawdy trudno mi ów totalny chaos zrozumieć, tym bardziej, że jeszcze przeddzień godziny zero, czyli momentu rozpoczęcia wydawania kluczy wystawcom i identyfikatorów prasowych wszystko wydawało się wyglądać zapięte na ostatni guzik. Tym bardziej, że przesunięcie terminu wystawy na tydzień po wszelakiej maści demonstracjach związanych z obchodami 11 listopada dawało taką nadzieję. O ile jednak do traktowania takich jak my bajkopisarzy jako zła koniecznego zdążyliśmy się już przyzwyczaić, to dość trudno było mi wytłumaczyć stojącej w sobotnie popołudnie pod Stadionem Narodowym pokaźnej gromadce dość wyraźnie przemarzniętych zagranicznych producentów, że choć busy miały kursować co dwadzieścia minut, pomijam wywieszki o 30 min. interwałach, to po godzinie bezskutecznego ich wyczekiwania zdecydowanie rozsądniejszym rozwiązaniem będzie … skorzystanie z konwencjonalnych środków komunikacji miejskiej. Mniejsza jednak z tym, gdyż pewnie i tak ochom i achom nie będzie końca a i samozachwyt będzie dość powszechnym stanem świadomości. Mówi się jednak trudno i wypada miec tylko nadzieję, że tym razem powyższe zgrzyty nie wejdą do stałego repertuaru serwowanych przez Organizatorów atrakcji.
Uczciwie trzeba jednak przyznać, że AVS zauważalnie zyskuje na randze, odsetek zagranicznych żurnalistów wzrasta a sami wystawcy dwoją się i troją, by sprostać oczekiwaniom nieprzebranych tłumów spragnionych adiofilskich doznań melomanów. Świadczą o tym nie tylko przygotowywane przez nich światowe premiery, jak i atrakcje w postaci niezobowiązujących spotkań z osobami stojącymi za konkretnymi urządzeniami i markami, oraz coraz bardziej popularne, wzorowane na monachijskich śniadania prasowe, czy zamknięte, zapewniające znacząco wyższy komfort biletowane, bądź odbywające się wg. ściśle określonego harmonogramu odsłuchy. Tego typu działania ułatwiają planowanie marszruty i zarazem uświadamiają, że nawet rozszerzone z dwóch do trzech dni wystawowych Audio Video Show jest zbyt krótkie by być wszędzie i wszystko zobaczyć/posłuchać. Dlatego też przechodząc do meritum, czyli już do właściwej relacji wzorem minionych lat postanowiliśmy podzielić ją na kilka części, by sukcesywnie, wraz z postępem prac nad nader bogatym materiałem zdjęciowym móc dzielić się nim z Czytelnikami. Na pierwszy ogień wzięliśmy więc najmniejszy i zarazem najspokojniejszy przystanek na wystawowej mapie listopadowego show, czyli Golden Tulip, który całkiem wdzięcznie sprawdza się w roli ostoi High-Endu., czyli następcy Hotelu Bristol.

Już od progu, czyli od stanowisk usytuowanych niemalże vis a vis schodów złaknionych audiofilskich doznań witał przekrój oferty Staxa, czyli jedynego, bądź jednego z niewielu uciekinierów ze strefy słuchawkowej zlokalizowanej na Stadionie Narodowym. O dziwo w tym szaleństwie jest metoda, bowiem w Tulipie nie dość, że było zdecydowanie ciszej niż na stadionowym openspejsie, to i konkurencji w zasięgu oka i wzroku nie było nawet na lekarstwo.

Grobel Audio– tutaj nigdy nie było i mam taką cichą nadzieję, że nigdy nie będzie żadnej, brzydko mówiąc wtopy, no bo i jak mogłaby się zdarzyć, gdy ma się takie portfoliosh. Idąc zgodnie z kierunkiem przepływu sygnałów na samym szczycie pysznił się majestatyczny gramofon DaVinciAudio Labs AAS Gabriel uzbrojony w ramię Virtu i wkładkę DaVinciAudio Labs Gradenzza MC, skromnie schowany z boku przycupnął przedwzmacniacz gramofonowy Thöress Phono Equalizer. Terz kolej na wzmocnienie liniowe a tutaj od niepamiętnych czasów króluje u Pana Sebastiana Jadis, czyli tym razem pre JP80MC i monbloki JA200 MkII zasilające kolumny Franco Serblin Ktema. O okablowanie systemu zadbał rodzimy Verictum. A jeśli chodzi o brzmienie, to … również bez niespodzianek. Standardowa referencja – esencja muzykalności, kultury i wyrafinowania. Jeśli tylko nie sięgacie po Sepulturę i nie przepadacie za klubowym ravem to jedna z najszybszych dróg do osiągnięcia audiofilskiej nirwany.

Sveda Audio – rodzimy system będący ciekawym połączeniem bezkompromisowego nagłośnienia w postaci przyozdobionych uroczymi myszami Entreq monitorów Sveda Audio blipo wspomaganych firmowymi 700W, 100 kg subwooferami o jakże rozkosznej nazwie Chupacabra (w dosłownym tłumaczeniu wysysacz kóz) i ustawionego na platformie Stacore kuszącego złotym wykończeniem LampizatOra PACIFIC DAC i zasilania Verictum. Jak można było przekonać się na własne uszy nawet takie, znane z obszaru pro-audio (przynajmniej w przypadku Arka Szwedy) potrafi stać się wielce interesującą alternatywą dla mających dość mamienia bajkami z mchu i paproci serwowanymi co i rusz przez wschodzące gwiazdy na audiofilskim firmamencie.

Boenicke – kolejne próby przekroczenia praw fizyki i grania „dużym” dźwiękiem z mikroskopijnych, niemalże desktopowych kolumienek.

Sound by Hari – pomimo drobnych zawirowań natury dystrybucyjnej Hari Štrukelj w tym roku przygotował jeden z najbardziej, przynajmniej od strony gabarytowo – wizualnej systemów. Otóż o ile elektronika prezentowała się jeszcze całkiem konwencjonalnie, gdyż w skład prezentowanego toru weszły znane m.in. z naszych recenzji nad wyraz kompaktowe monobloki FM Acoustics FM 108, przedwzmacniacz 245 i phono stage 123, oraz w roli źródeł przepiękny gramofon Vertere SG-1i odtwarzacz CD … Hegla, to już kolumny wymykały się wszelakim ramom. Przeogromne Sigma Acoustics MAAT (drobne 800 000 PLN) o skuteczności 102dB @ 8 Ohm ewidentnie onieśmielały swoją aparycją, choć przy dłuższym odsłuchu zaskakiwały lekkością i swobodą prezentacji jakże daleką od spodziewanej apokaliptycznej więc spektakularności. Bardzo miło wspominam również konwersację z właścicielem marki i projektantem w osobie przeuroczego Aldo Zaninello, który z radością nie tylko odpowiadał na pytania natury technicznej, co i rusz żartował na temat rozmiaru swoich flagowców. Owe włoskie trójdrożne monstra oparto o podwójne, pracujące w otwartej komorze wstęgi AMT, cztery 6” średniotonowce i dwa 15” woofery. Coś posobnego dane nam było już słyszeć podczas zeszłorocznego hifideluxe, ale jak widać projekt ewoluuje i trudno w tym momencie mówić o jakiś widocznych oznakach zalecanej przez lekarza pana Aldo kuracji odchudzającej ;-)

Nautilus – elektronika Ayona (CD-35, S-10, przedwzmacniacz Spheris, monobloki Vulcan) i Transrotora (Zet 3), kolumny Lumen White Kyara i topowe okablowanie Siltecha z serii Triple Crown plus wielogodzinny montaż adaptacji akustycznej sufitu przyniosły rezultat, którego klasy nie byli w stanie zignorować również zagorzali przeciwnicy takich konfiguracji. Dźwięk był gęsty, niemalże kremowy, lecz charakteryzował się niezwykłą rozdzielczością a głębia kreowanej przez niego przestrzeni wprawiała w zakłopotanie nawet największych malkontentów. To było idealne miejsce na dłuższą, zdecydowanie dłuższą chwilę wytchnienia z lampką wina w dłoni.

RCM – jak zwykle katowicki dream team pod wodzą niezmordowanego Rogera Adamka wspierany pokaźną gromadką zaproszonych gości (dr. Roland Gauder, Christian Feickert, Franc Kuzma, Rumen Artarski, Państwo Vitus i Alex Vitus) z jednej strony postawili na analog, przy czym stojącymi skromnie z boku sali gramofonami spokojnie mogliby obdzielić wszystkich znajdujących się w Tulipie wystaców, lecz jeśli tylko ktoś miał takie życzenie dysponowali również źródłem cyfrowym w postaci referencyjnego C.E.C.-a C.E.C. TL 0 3.0 + DA 0 3.0 lub karmionym plikami setem Alluxity współpracującym z tubowymi Odeonami. Jeśli zaś chodzi o główny system, to prócz gramofonów TechDAS Air Force One z ramieniem SAT Pickup Arm, Döhman Helix 2, Kuzma Stabi M, Kronos Sparta Pro znaleźć w nim można było prototyp flagowego przedwzmacniacza gramofonowego RCM Audio, oraz potężną, dzielona amplifikację Vitus Audio (SL-103 + SM103) i … prototypowe, mające oficjalną światową premierę (!!!) Gauder Akustik Darc 5. Powyższy set udowadniał, iż uniwersalność nie jest jedynie utopią i dysponując odpowiednią wiedzą (o dość poważnych nakładach finansowych lepiej nie wspominać) można stworzyć system zdolny na referencyjnym poziomie zagrać zarówno Disturbed, jak i Dianę Krall.

AVM – elektronikę AVMa znam od lat a i ostatnimi czasy często u nas gościła, więc śmiem twierdzić, iż co nieco o jej możliwościach wiem. Ponadto monachijskie prezentacje z kolumnami Gauder Akustik osobom regularnie odwiedzających majowy High End pozwalały wyrobić sobie o powyższej marce własne zdanie. Tymczasem w Polsce AVM jakoś nie może złapać wiatru w żagle. Poprawie sytuacji miał pomóc tegoroczny AVS i o ile statyczna prezentacja oferty niemieckiego wytwórcy sprawiała bardzo korzystne wrażenie, to już grający za przepierzeniem set z Davisami MV One zdecydowanie lepiej sprawdziłby się w którymś z pokoi hotelu Sobieski aniżeli w zdecydowanie przekraczającej możliwości ww. kolumn Sali Tulipa. Całe szczęście zaproszony przez polskiego dystrybutora właściciel AVMa – Udo Besser nie tracił zaraźliwego poczucia humoru i nie tylko dwoił się i troił podczas konwersacji z zainteresowanymi, co „incognito” przemierzał wystawowe korytarze poznając na własną rękę uroki tegorocznego AVS.

Avatar Audio– jak co roku miłośnicy tzw. oldschoolowego, „papierowego” brzmienia mieli swoją mekkę w Azalii 3.

Marcin Olszewski

Opinia 2

Uf. Tak uf. Dlaczego? Przecież to cztery dni pracy. A jeśli ktoś z Was twierdzi, że trzy, według oficjalnego programu z punktu widzenia zwykłego Kowalskiego naturalnie ma 100% rację. Niestety my, czyli ciało próbujące co roku wykrzesać z siebie w miarę ciekawą relację z opisywanego przeze mnie wydarzenia chcąc znać całość przedsięwzięcia od podszewki musimy pojawić się na targach już podczas ich przygotowań. Nie, żebym się skarżył, gdyż panujący wtenczas rozgardiasz jest pewnego rodzaju bodźcem do formowania ciekawych wniosków na temat przybliżanych zestawów, ale trzeba również jasno powiedzieć, kończąca się koło północy cztero-dniówka zostawia po sobie sporą dawkę zmęczenia. Ale ok., zostawmy żalenie się nad swoim losem na boku i przyjrzyjmy się samej imprezie. Ta zaś mająca w tym roku „karciany” – dwudziestojednoletni jubileusz , co dbający o rozwój wystawy organizator starał się uświetnić wieloma ciekawymi wykładami ze znanymi postaciami świata mediów samej branży audio w roli głównej. Niestety z racji sporych rozmiarów przedsięwzięcia zatytułowanego AVS 2017 (niemożliwa do ogarnięcia w całości ilość wystawowych pomieszczeń) na żadnej ze wspomnianych prelekcji nie udało mi się pojawić, dlatego też od razu przejdę do przelania w miarę ciekawych wspomnień z pierwszego dnia mojego zwiedzania, jakim okazał się być wypad do hotelu Golden Tulip.

Zanim przystąpię do opisu konkretnych prezentacji, zaznaczam, że moje wnioski są skażone często niespecjalnie ukazującą możliwości systemu muzyką, ilością słuchaczy i zwyczajnym zmęczeniem. Dlatego też zalecam wzięcie poprawki na wszelkie teksty i spojrzenia na nie nie jak na wyrocznie, tylko oddanie momentu mojej wizyty. Nic więcej. W uzupełnieniu również dodam, iż podczas tak dzisiejszej, jak i późniejszych relacji nie będę uskuteczniał wyliczanki sprzętowej, gdyż ilość i różnorodność komponentów uniemożliwia podanie tego w miarę strawny sposób, a wszyscy zainteresowani znajdą niezbędne info w internetowym przewodniku.

RCM
Jako pierwszy na mojej liście znalazł się katowicki dystrybutor RCM. Nie, żeby takim stanem rzeczy próbować mu schlebiać, tylko byłem ciekaw, jak słuchane przeze mnie przed kilkoma dniami nieznane jeszcze nikomu na świecie, najnowsze kolumny ze stajni Gauder Akustik model Darc 5 wspierane elektroniką duńskiego Vitusa spiszą się w zdecydowanie większym niż to w firmowym salonie pomieszczeniu. Efekt? Dogłębnej analizy sonicznej raczej się nie spodziewajcie (nie ma w zwyczaju kreślenia wnikliwych ocena na podstawie poczynań wystawowych), ale jedno mogę powiedzieć na pewno, te z punktu widzenia kubatury pomieszczenia maluchy spokojnie wypełniały przystosowaną raczej do konferencji niż słuchania muzyki rzekłbym nawet halę wystawową. Gdy wymagał tego materiał muzyczny, bas bez problemu trząsł całą podłogą, a gdy do głosu dochodziły aspekty typu głębia sceny muzycznej, czy lotność dźwięku, również i tutaj Gaudery Darc 5 pokazywały się z jak najlepszej strony. Naturalnie w kuluarach opinie bywały różne, i często zależały od zastanego materiału, ale jedno co było ciekawe, nigdy nie padł zarzut o kojarzonej z projektami tego producenta nadpobudliwości dźwięku, a często pojawiało się określenie jego ciemnego usposobienia. Czyżby zmiana jedynie słusznego wzorca dźwięku? Jak wskazują załączone do tekstu fotografie, w owej sali przygotowano również zestaw oparty o elektronikę Alluxity i kolumny Odeona, ale mimo kilku podejść nie trafiłem na ich prezentację, dlatego też jedynie o nich wspominam. Puentując akapit o katowickim guru analogu nie sposób zapomnieć faktu, że przez prawie całą wystawę jako źródło służył jeden z wielu przygotowanych na tę okazję, bardzo ciekawych dźwiękowo, często różnych od strony konstrukcyjnej gramofonów. Dlaczego napisałem prawie całą? Na moich fotkach tego nie widać, ale relacja Marcina z pewnością wykażę, że był jeden cyfrowy rodzynek w postaci topowego, dzielonego CD-ka japońskiego CEC-a, ale po jego teście na własnym podwórku z czystym sumieniem jestem w stanie zaliczyć go do grona brzmiących analogowo źródeł.

Sound by Hari
Monstrualne kolumny MAAT Sigma Acoustics i filigranowa elektronika szwajcarskiego FM Acoustics karmione gramofonem Vertere z punktu widzenia zdrowego rozsądku nie rokowały nadziei na sukces. Tymczasem to, co usłyszałem, okazało się być wciskającym potęgą dźwięku zestawem nawet do niepokojąco wielkich kubatur. Tutaj nie było dróg na skróty. Gdy zawartość muzyczna danej kompilacji muzycznej zalecała małe trzęsienie ziemi, ten wydawałoby się rozmiarowy mezalians bez skrupułów realizował wszelkie zadania bez cienia zadyszki. To zaś w najmniejszym stopniu nie przeszkadzało systemowi prawie natychmiast przestawić się na wyrafinowane kreowanie świata uduchowionej muzyki. Jakieś wady? Patrząc na nasze blokowe lokale z pewnością rozmiary zespołów głośnikowych. A cena? Niestety, również nie dla zwykłego śmiertelnika. Jednak ważne jest to, że bez kupna można było się z tym osobiście bliżej zapoznać.

Grobel Audio
W tym pokoju, jak co roku spędziłem długie minuty i choć zeszłorocznego czaru magnetofonu nie udało się powtórzyć, to i tak otrzymujący sygnał z limitowanego gramofonu DaVinciAudio Labs AAS Gabriel zestaw Jadisa w połączeniu z kolumnami Franco Serblin Ktema pokazał, jak stworzyć przyjemny dla ucha nawet wymagającego melomana świat muzyki. Ważną dla nas z patriotycznego punktu widzenia informacją na temat tego seta jest również fakt, iż całość, włącznie z listwą sieciową, okablowała mająca swoje pięć minut na naszym portalu polska marka Verictum.

Sveda Audio
Ten producent w swej działalności zdążył już wyposażyć w swoje kolumny już niejedno studio muzyczne, a mimo to nie odcina kuponów, tylko konsekwentnie rozbudowuje ofertę. W tym przypadku prezentował najnowsze moduły basowe Chupacabra, a w całym przedsięwzięciu pomagała mu elektronika i przetwornik PACIFIC polskiej marki Lampizator , również polskiej produkcji platforma antywibracyjna Stacore i przywołane w pokoju Grobel Audio okablowanie Verictum. Problemy? Tak. Pomieszczenie nie dało systemowi w pełni rozwinąć skrzydeł. Cóż, wystawy rządzą się swoimi prawami. Ale było co najmniej dobrze.

Boenicke
Gdy wchodzę do pomieszczeń nagłaśnianych tym pomysłem sonicznym, oprócz zdziwienia, że takie pudełeczka generują tak duży, a zarazem dobry dźwięk, zawsze mam uczucie, iż jest to trochę wysilona prezentacja. Dobra, ale wysilona, co prawie za każdym razem usprawiedliwia zbyt wielki do nagłośnienia pokój wystawowy. Nie wiem dlaczego dystrybutor idzie tą ścieżką, ale nie zdziwiłbym się, gdyby pokazanie możliwości w przecież karkołomnej prezentacji dawało spodziewane efekty biznesowe. A przyznam szczerze, że w kuluarach o Boenicke zawsze jest głośno i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Avatar Audio
Cóż, to jest temat typu kochaj albo rzuć. Granie w starym, bardzo mocno papierowym stylu nie pozostawia jeńców, tylko od pierwszego momentu zmusza słuchacza do powiedzenia się po jednej ze stron. Osobiście lubię celulozę w dźwięku, jednak tutaj jest to zbyt mocno odciśnięte. To jednak nie zmienia faktu, że na wystawie kilkukrotnie spotkałem się z pozytywną opinią na temat produktów tej polskiej marki. To natomiast oznacza, że aby dojść do sukcesu, nie trzeba iść z często szybko stającym się nudnym prądem większości konstrukcji, tylko postawić na wysmakowaną inność, a wiedzący czego chcą melomani sami zapukaj do naszych drzwi.

NAUTILUS
Podobnie jak w zeszłym, tak i w tym roku karkowsko-warszawski Nautilus postawił na mariaż kolumn Lumen White z elektroniką Ayon Audio a całość okablował setem potrójnie ukoronowanego holenderskiego Siltacha. I wiecie co? Nawet się nie zdziwiłem, gdy po raz kolejny okazało się, iż współpracujący ze sobą od lat panowie Robert Szklarz i Gerhard Hirt pokazali, jak zaprezentować wspaniale przygotowany pod względem akustyki i samej prezentacji dźwięku spektakl muzyczny. Nawet siedząc całkowicie z boku słyszałem hektary przestrzeni za kolumnami, a gdy zasiadłem w centrum sali, zostałem zaproszony na idealnie skrojoną jakościowo kompilację wybranych do ukazania pikanterii systemu utworów. Brawo Wy.

AVM, DAVIS ACOUSTIC, Audiomica Laboratory
Planując odwiedzenie tego pokoju, gdzieś w pamięci przywoływałem sobie test francuskich kolumn z polskim wzmacniaczem lampowym Egg Shell marki Encore Seven. Dlaczego? Tamto starcie odbyło się z produktem w układzie SE, dlatego interesowało mnie, jak generujące punktowe źródło dźwięku przetworniki zaprezentują się z amplifikacją tranzystorową. Oczywiście nie jestem w stanie autorytatywnie stwierdzić, czy było lepiej, czy nie, ale jedno co rzuciło mi się w uszy od pierwszego kontaktu, to fakt prezentacji bardzo podobnej rozmiarowo, czyli z rozmachem sceny muzycznej, a to jest już pewnego rodzaju pozytywną jaskółką. Jak widać po tytule, w całym przedsięwzięciu muzycznym dużą rolę odgrywało polskie okablowanie brandu Audiomica, ale bez roztrząsania, kto jaki procentowo miał w tym pokazie udział, czuć było, że komponenty dobrze się dogadują. Czy na tyle, żeby zagościć u kogoś z Was nie ma możliwości ocenić na wystawie, zatem jeśli coś między Wami zaiskrzyło, kolejny krok rysuje się automatycznie.

To był najmniej liczebnie okupowany przez wystawców wystawowy adres, dlatego też ukazał się w pierwszej kolejności. To co dane było mi skrótowo podczas wystawy zanotować, starałem się ciekawie rozwinąć. Jeśli których z w bohaterów czuje się urażony, niech weźmie pod uwagę fakt kilkudniowego, a przez to wyczerpującego mitingu, który nie pozwalał dogłębnie przyjrzeć się wartościom każdego z zestawów. Niemniej jednak, wydaje mi się, że nie robiąc nikomu krzywdy skreśliłem kilka ciekawych strof o każdym pokoju, a to dla zainteresowanych powinno być choćby minimalnym drogowskazem, czego udało mi się tak zaznać. Niestety nieuchronnie zbliżając się ku końcowi tego spotkania, ale idąc tym tropem pozytywnego odbioru moich przemyśleń zapraszam na kolejną relację, która będzie zdecydowanie dłuższa, gdyż w przeciwieństwie do odcinków Marcina ma przybliżyć Wam dwie pozostałe lokalizacje w jednej pastylce.

Jacek Pazio