Tag Archives: Audioquest Hurricane


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Audioquest Hurricane

AudioQuest Hurricane High-Current

Link do zapowiedzi: Audioquest Hurricane

Opinia 1

Jak pamięcią sięgam dawno nie było sytuacji, by pozornie niewinny news, wywołał takie poruszenie wśród audiofilskiej braci. W końcu co i rusz na rynku pojawiają się bądź to nowe/odświeżone wersje już dobrze zakorzenionych w świadomości odbiorców modeli i marek, bądź też do głosu dochodzi zupełnie młoda krew próbująca zaistnieć na tzw. świeczniku choćby przez chwilę. Krótko mówiąc dzieje się tyle, że chcąc trzymać rękę na pulsie trzeba byłoby non stop śledzić branżowe newsy, międzynarodowe fora dyskusyjne a czasem i samemu podpytywać producentów niespecjalnie przywiązujących odpowiednią wagę do aktualności własnych witryn, czyli de facto nie odchodzić od komputera. Tymczasem jakiś miesiąc temu ni stąd ni zowąd gruchnęła w Polsce wiadomość, że świetnie rozpoznawalny praktycznie na wszystkich pułapach cenowych AudioQuest postanowił pokazać pazurki i topową serią Storm napsuć krwi typowo high-endowej konkurencji. Co prawda ww. linia produktowa ujrzała światło dzienne już w 2017r., ale jak wdać propagacja ochów i achów wcale nie odbywa się z szybkością błyskawicy a i sam producent po premierze dość oszczędnie chwalił się nowościami. Robi się ciekawie? Ano właśnie, a jeśli weźmiemy pod uwagę, że to nie jednorazowy strzał, lecz kompletny i w dodatku nader szeroki wachlarz opcji. Zamiast bowiem sukcesywnie, krok po kroku kompletować portfolio Amerykanie przypuścili zmasowany atak rzucając do boju cztery modele i to w dodatku w dwóch odmianach – Source i High Current, (prawie) każdy. Mamy zatem otwierające stawkę Thunder i Tornado (jedynie w wersjach wysokoprądowych) a następnie Hurricane’a, oraz topowego Dragona – oba w obu odmianach. I tutaj drobna uwaga natury porządkowej – powyższa wyliczanka dotyczy tego, co AudioQuest oficjalnie prezentuje na swojej stronie a nie stanów magazynowo/sklepowych, gdyż poszczególne wersje sukcesywnie wprowadzane są na kolejne rynki, a biorąc pod uwagę kraj pochodzenia dzisiejszego bohatera pierwszeństwo mają USA i Kanada. Z tej wesołej gromadki, dzięki uprzejmości dystrybutora marki – Sieci Salonów Top HiFi & Video Design udało nam się wyłuskać … Hurricane’y i to nie tyle w obu odsłonach, co w dwóch inkarnacjach tej samej odmiany, czyli High-Current.

Jak sami Państwo widzicie tytułowe przewody, choć de facto reprezentują dokładnie ten sam model, dość znacznie różnią się przede wszystkim kolorem – starsza – pierwotnie wprowadzona na rynek, wersja jest utrzymana w tonacji głębokiego burgunda a najnowsza urzekającego granatu. O powód takiej kolorystycznej volty pozwoliliśmy zaczerpnąć wiedzy u źródła i odpowiedź otrzymaliśmy z samej kwatery głównej, czyli z Irvine – ze słonecznej Kalifornii. Okazało się bowiem, że nie dość, że starano się nie tylko zachować pewną, oczywistą wzorniczą spójność w ramach obecnej serii Storm, to w dodatku uznano, że warto ową transformację zrobić na początku, gdy jeszcze tytułowe przewody nie zdążyły się opatrzeć i zapaść odbiorcom w pamięć, aniżeli później robić niepotrzebne zamieszanie. A czemu w ogóle jakiekolwiek zamieszanie miałoby mieć miejsce? Cóż nie wiem, czy w tym momencie nie zdradzę, zupełnie przez przypadek i niechcący, jakiejś tajemnicy poliszynela, ale już na horyzoncie majaczy, pojawiając się tu i ówdzie, jeszcze jeden model, który poszerzy linię Storm i to właśnie dla niego zarezerwowana będzie burgundowa czerwień. Mowa o … modelu Firebird, któremu, jak na ognistego ptaka przystało, wspomniana czerwień się po prostu należy, a jeśli chodzi o jego pozycjonowanie w ww. linii, to powinien wylądować pomiędzy Hurricane’ami a Dragonami.
Wracając jednak do naszych dzisiejszych bohaterów, oprócz nieco innych piktogramów (starsza wersja nie posiada oznaczenia HC), w trakcie organoleptycznego sparringu jasnym staje się, iż niebieski warkocz, choć złożony z nieco grubszych przewodów, jest zarazem nieco bardziej wiotki i tym samym bardziej podatny na układanie od swojego rubinowego odpowiednika. W obu przypadkach warto jednak mieć na uwadze, iż tuż za wtykami IEC umiejscowiono zasobniki z ogniwami zasilającymi 72V autorski Dielectric-bias system – DBS (System polaryzacji dielektryka napięciem stałym), więc zawczasu mając ochotę na tytułowe specjały AudioQuesta sugerowałbym małe przearanżowanie posiadanego ołtarzyka, gdyż warto minimum 20-25 cm bezpośrednio za urządzaniami przewidzianymi do uhonorowania Hurricane’ami wygospodarować. Jeśli zaś chodzi o same wtyki, to pomijając pełną ofertę standardów obowiązujących zarówno w Europie, jak i USA, konfekcję AQ można, na tle wyrobów Furutecha i Oyaide, uznać za wagę piórkową. Jak jednak zdążyłem już nadmienić kwestię eliminacji ewentualnych zakłóceń w amerykańskich przewodach rozwiązano nieco inaczej aniżeli za pomocą pancernych wtyków, gdyż w ich przypadku sprawę załatwia autorski system DBS. I w tym momencie docieramy do kolejnej, już niewidocznej gołym okiem, zmiany odróżniającej obie odmiany Hurricane’a. Otóż owa nieznaczna, bo nieznaczna, lecz odnotowana przez nas różnica w wiotkości obu warkoczy, wynikała nie tylko ze zmiany umaszczenia zewnętrznego peszelka, co również drobnych zmian konstrukcyjnych dotyczących zastosowania wyższej jakości cienkich drucików odpowiedzialnych za odprowadzanie zakłóceń do gniazda ściennego. Czyli de facto tych części wiązek składających się na widoczne na zdjęciach warkocze, które nie mają bezpośredniego udziału (za to odpowiedzialne są wypolerowane miedziane druty PSC+) w dostarczaniu życiodajnej energii do naszych urządzeń. A czemu sam producent powyższymi udoskonaleniami się nie chwali? Bo mówiąc bez ogródek po prostu nie musi, w końcu nie każdy czuje tzw. „parcie na szkło” by każdą drobnostkę sygnować stosownym oznaczeniem we własnym portfolio, dodając w kilkumiesięcznych interwałach kolejną cyfrę po sygnaturze Mk. AudioQuest tym razem skorzystał z wszechobecnej klauzuli mówiącej iż „producent zastrzega sobie prawo do zmian konstrukcyjnych i zmiany parametrów nie pogarszających walorów użytkowych produktów bez uprzedzenia”, a że zastosowanie wyższej klasy przewodników bezsprzecznie należy uznać za swoisty upgrade, to tylko z korzyścią dla końcowych odbiorców.

Przechodząc do części poświęconej brzmieniu Hurricane’ów chcąc mieć spokojne sumienie i być w porządku w stosunku do naszych Czytelników od razu na wstępie zaznaczę, iż opisane poniżej różnice brzmieniowe pomiędzy obiema przewodami są z oczywistych względów poddane „poetyckiej” hiperboli i opierają się na kilkutygodniowych, a przy tym wnikliwych i przede wszystkim bezpośrednich, porównaniach. Cóż z tego wynika? Otóż to, iż nie mając możliwości jednoczesnego przetestowania obu inkarnacji i na tyle transparentnego (wrażliwego?) na zasilanie systemu prawdopodobieństwo ich wyłapania jest bliskie trafienia szóstki w Totka. Serio, serio, ale pech chciał, że Sieć Salonów Top HiFi & Video Design dostarczyła nam, dwóm stetryczałym upierdliwcom obie odsłony a my, chcąc trzymać się faktów, pewne niuanse w trakcie sesji odsłuchowych wyłapaliśmy, co tak po prawdzie zaskoczyło nie tylko nas samych, lecz nawet producenta, który uznał je za na tyle „śladowe”, iż wręcz pomijalne.
Mniejsza jednak z tym. Grunt, że Hurricane HC (nieważne czy w tym momencie mówimy o burgundowym, czy granatowym) praktycznie od razu po wpięciu w system zaznacza swoją obecność generując niepodrabialne przez większość, nawet wielokrotnie droższej, konkurencji absolutnie czarne i nieprzeniknione tło. Jednak w tym momencie dość istotna uwaga. Owa czerń nie działa na zasadzie zamalowywania dalszych planów, pochłaniania ich i sprawiania wrażenia klaustrofobicznej mrocznej i dusznej celi. Ową „audioquestową” czerń porównać można jedynie do tego, co spotkać można będąc w głębi pustyni podczas nocy, gdy księżyc jest w nowiu. Najoględniej rzecz ujmując odczucia podczas takiej nocnej eskapady są tyleż ekstremalne, co kojące, gdyż z jednej strony nie jesteśmy w stanie dostrzec własnej, wyciągniętej do przodu dłoni, a zarazem, pomimo nieprzeniknionej absolutnej czerni, czujemy się otoczeni bezkresnym wszechświatem i zawieszeni w nim, niczym migocące na nieboskłonie gwiazdy. Mam cichą nadzieję, że nie popłynąłem zbyt z metaforami, ale właśnie tym poziomem intensywności doznań Hurricane’y się przedstawiają a to dopiero początek. Dalej jest jeszcze lepiej, bowiem do głosu dochodzi dynamika i to w swej najbardziej spektakularnej – amerykańskiej, iście hollywoodzkiej, wgniatającej w fotel odsłonie. Proszę sobie wyobrazić, że nawet tak kanciasty materiał, jak japońskie wydanie „Reise, Reise” Rammteina nabrało blasku, soczystości i szlachetności. Zamiast jednak iść na łatwiznę i za jednym zamachem kwestię eufonii załatwić podlewając całość miodowo-karmelowym sosem AudioQuesty z godnym podziwu pietyzmem niejako odrestaurowywały każdą nutę i z zegarmistrzowską precyzją umieszczały ją na swoim miejscu. W rezultacie wzrastała komunikatywność przekazu, rozdzielczość i swoboda. Pół żartem, pół serio można byłoby stwierdzić, iż Hurricane jest swoistą wypadkową rozdzielczości NanoFluxa-NCF  Furutecha, rozciągnięcia słyszalnego pasma przez Triple Crown-y Siltecha z … wysyceniem i saturacją ‘TAKUMI’ MAESTRO 聖HIJIRI. Mieszanka wybuchowa? Raczej audiofilski odpowiednik zachwycających drinków serwowanych w BackRoom Warsaw, gdzie z czasem dość zaskakujących mieszanek wykwintnych trunków barmani wyczarowują prawdziwe ambrozje.
A co do ambrozji to … polecam odsłuch „The Hunter” Jennifer Warnes i „Ballads” Johna Coltrane’a, bowiem w jednym i drugim przypadku przyjemność z odsłuchu powinna osiągnąć poziom iście mistrzowski. Uzyskamy bowiem fenomenalną homogeniczność przekazu, rozdzielczość pozwalającą na swobodne wędrówki wzrokiem po scenie, a na deser wspominaną na wstępie bezkresną przestrzeń. To wszystko jednak uwagi, obserwacje zbierane niejako na siłę, bo każdorazowe włączenie systemu okablowanego Hurricane’ami przynosiło ukojenie skołatanych nerwów i działało niczym urlop od codziennych trosk i bieganiny. Była tylko muzyka i my.
Jeśli zaś chodzi o wychwycone różnice, to aktualną – granatową wersję cechuje nieco szersze spectrum i większa żywiołowość, energetyczność przekazu, choć wychodzą one na jaw głównie w przypadku implementacji amerykańskiego warkocza w mocnych i bardzo mocnych końcówkach. Przy czym, po raz kolejny powtórzę, iż są one do wychwycenia jedynie w momencie dysponowania obiema wersjami i bezpośredniego sparringu z jego burgundową odmianą. Bez tego spokojnie można uznać je za co najwyżej kosmetyczne.

Pojawienie się na naszym rynku AudioQuestów Hurricane High-Current śmiem określić mianem swoistego przełomu, gdyż dawno nie dane mi było testować tak pełnokrwiście high-endowych przewodów w tak przyjaznych budżetowi audiofila cenach. Nie twierdzę, że są to tanie, czy wręcz budżetowe kable, lecz biorąc pod uwagę panujące trendy AudioQuest idzie niejako pod prąd, gdyż zamiast pozycjonować swoje produkty za pomocą ceny, stawia na ich walory brzmieniowe, czyli niejako wraca do genezy Hi-Fi, kiedy jakość miała swoją cenę, lecz oprócz chęci zysku kierowano się również nie tyle zdrowym rozsądkiem, co zwykłą przyzwoitością. A co do samych cen, to jeśli tylko zastanawiacie się Państwo, czy warto skusić się na tytułowe Hurricane’y, to w ramach podprogowej motywacji pragnąłbym zaznaczyć iż w Stanach Zjednoczonych wersje High-Current właśnie nieco podrożały i lada moment księgowi z Irvine przypomną sobie o starym kontynencie, więc chociażby z czystej ciekawości sugerowałbym przynajmniej rzucić na tytułowe warkocze uchem.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu:
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature)
– Odtwarzacz plików: laptop Lenovo Z70-80 i7/16GB RAM/240GB SSD + JRiver Media Center 22 + TIDAL HiFi + JPLAY; Lumin U1 Mini
– Przedwzmacniacz/DAC/Streamer: Auralic Vega G1
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Shelter 201
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Końcówka mocy: Bryston 4B³
– Kolumny: Gauder Akustik Arcona 80 + spike extenders
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: LessLoss Anchorwave; Organic Audio; Amare Musica
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; Audiomica Laboratory Pebble Consequence USB
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS(R)
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+; Audiomica Laboratory Anort Consequence
– Stolik: Rogoz Audio 4SM3
– Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring; Albat Revolution Loudspeaker Chips

Opinia 2

Obserwując rynek zaawansowanego podejścia do tematu audio w naszych domostwach nietrudno jest zauważyć bardzo burzliwy rozwój tak zwanego działu kablarskiego. Nie, żebym miał coś przeciwko temu, gdyż sam z ochotą uprawiam “drutową” żonglerkę, ale patrząc na tę tendencję z większej perspektywy w moich oczach jawi się teoria zdecydowanie bardziej widocznego rozkwitu oferty dopiero początkujących, aniżeli mających już swoje sukcesy marek. Nie wiem, jaka jest geneza tego zjawiska, ale sądzę, że można domniemywać iż jest to obawa o utratę statusu solidności w momencie zbyt częstych zmian w swoim portfolio. Czy to źle? Naturalnie, że nie, gdyż przy takim podejściu do tematu do produkcji wchodzi coś w pewnym sensie ponadczasowego (czytaj mogącego utrzymać się w cenniku przez kilka lat), co bezpośrednio przekłada się na nasze bardziej rozciągnięte w czasie wydatki. Do czego zmierzam? Otóż w dzisiejszym odcinku będziemy mierzyć się z okablowaniem amerykańskiej marki AudioQuest, która jest wręcz idealnym przykładem producenta dokonującego zmiany w ofercie dopiero w momencie solidnego przeskoku jakościowego wprowadzanej na rynek nowości w stosunku do produktu odchodzącego na emeryturę. A z czym dokładanie będziemy obcować? Na pierwszy ogień penetrowania najnowszego wcielenia portfolio Jankesów zawitały do nas kable sieciowe Hurricane, a całą opisywaną dzisiaj recenzencką zabawę zawdzięczamy warszawskiemu dystrybutorowi – Sieci Salonów Top HiFi & Video Design.

Stanowiące punkt zapalny naszej pogadanki tytułowe druty AudioQuesta z uwagi na ewaluowanie projektu w domenie zewnętrznego izolatora mimo zaliczania się do jednej serii delikatnie różnią się kolorystyką (jeden jest wariacją czerni z błękitem, a drugi czerni z bordo), Dlaczego? Idąc za informacjami producenta temat zmiany barwy zewnętrznego peszelka wymogło znormalizowanie kolorystyki okablowania w ramach serii Storm. Ja wiem, że to skomplikowane, ale producentowi chodziło o zachowanie spójności nazwy z wyglądem zewnętrznym i z tego powodu mimo, że docelowo wszystkie mają być niebieskie, opiniowany dzisiaj Hurricane występuje w dwóch odcieniach tęczy. Temat konfekcji obejmuje wykorzystanie firmowych wtyków z wyraźnym, bo w formie nadruku zaznaczeniem, iż kabel przystosowany jest do pracy z wyższymi prądami i jak to od lat u AudioQuesta jest w standardzie, w celu mówiąc kolokwialnie uodpornienia przepływającego w przewodnikach prądu na zewnętrzne czynniki elektromagnetyczne zastosowanie firmowego systemu redukcji zakłóceń DBS. Co to za ustrojstwo? Wydaje się, ze nic szczególnego, ale tak po prawdzie mamy do czynienia z wytworzeniem stabilnego pola elektrostatycznego wokół przewodników w celu poprawy jakości dostarczanej do urządzenia w tym przypadku życiodajnej energii. Jak widać gołym okiem, trzy osobno przebiegające żyły modelu Hurricane zostały zaplecione w stosunkowo luźne warkocze. To z jednej strony według producenta znacząco wpływa na końcowy efekt soniczny konstrukcji, a z drugiej – dla zdecydowanej większości mających problem lokalowy, czyli z systemami stojącymi tuż pod ścianą, melomanów sprawia, że są dość giętkie i dzięki temu bardzo łatwo dają się uformować do niezbędnego przebiegu. Mimo, że kabel na tle większości konkurencji prezentuje się nader ładnie, a rzekłbym nawet dostojnie, do klienta dociera zapakowany w estetycznie wyściełanych pudełkach.

Na wstępie całego procesu przelewania informacji na klawiaturę istotną wiadomością dla zainteresowanych tym testem czytelników jest fakt generowania bardzo równego przekazu przez zasilany przez model Hurricane system audio. To jest kreowane na zjawiskowo czarnym tle, a przy tym bardzo gładkie granie. Jednak w tym przypadku słowo „gładkość” nie jest usprawiedliwieniem jakichkolwiek ograniczeń w zakresie oddechu, czy witalności dźwięku. Muzyka aż kipi od niezbędnych do oddania zamierzonej przez artystów aury świeżości każdego wydarzenia muzycznego alikwot, a mimo to za każdym razem czułem zarezerwowany dla najlepszych konstrukcji spokój prezentacji kreowanego pomiędzy kolumnami wirtualnego bytu. Mało tego. Takie postawienie sprawy sprawiało, że rozgrywający się przede mną spektakl mógł pochwalić bardzo dobrymi rozmiarami tak w zakresie szerokości, jak i głębokości, nie zapominając przy tym o okraszonej sukcesem mozolnej pracy nad stworzeniem efektu 3D. Byłbym daleki od prawdy, gdybym do tej wyliczanki zapomniał dorzucić jeszcze pakiet danych o dobrym rysunku dolnych rejestrów, przyjemnie nasyconej średnicy i otwartej, ale unikającej stanu nadpobudliwości górnej części pasma akustycznego, co sprawia, że mamy do czynienia z bardzo spójnym pomysłem na zapisane na srebrnych krążkach ciągi nutowe. Jakieś przykłady? Nie muszę specjalnie szukać, gdyż powyższa lista zalet co najmniej dobrze wypadała w praktycznie każdym gatunku muzycznym. Czy to pochodzący ze stajni ECM jazz, gdzie wspomagana diabelsko czarnym tłem wszechobecna cisza była tym, czego zawsze szukam w tej muzie, czy free jazz ze swoim szaleńczym, ale wymagającym dobrego ataku i wybrzmień instrumentów tempem, czy choćby rockowy bunt zespołu Metallica z jej znakami rozpoznawczymi w postaci energii perkusji, gitarowych pasaży i heroicznym wokalem, wszystko wypadało w poszukiwanej nie tylko przeze mnie, ale również szeroką rzeszę miłośników muzyki estetyce z jednej strony bogatego w informacje, ale za to z drugiej pełnego aksamitności świata. Przyznam szczerze, że co prawda niezbyt często mi się to zdarza, ale w pewnym momencie podczas słuchania ocknąłem się, że od jakiegoś czasu podświadomie raczej delektuję się możliwościami wyciskania takich rzeczy z mojego zestawu przez omawiane druty, niż je testuję. Czy to źle? Naturalnie, że nie. Tym bardziej, że mamy do czynienia ze stosunkowo niedrogim modelem. A co będzie w przypadku przesiadki o oczko lub dwa wyżej? Odpowiedzcie sobie sami. Jeśli powoli zbliżając się ku końcowi tego bardzo ciekawie wypadającego testu miałbym pokusić się o jakieś delikatne wskazówki, z którą muzą modelowi Hurricane jest bardziej po drodze, to bez wahania powiedziałbym, że cechująca się dawką eteryczności i stawiająca na wielobarwność świata. Dobitnie świadczą o tym wspomniane nurty z proszę się nie śmiać nawet koncertowym wydaniem ręka w rękę ze składem muzyków klasycznych płyty „S&M” zespołu Metallica. Ja wiem, że ostatni przykład przywołuje lekki uśmieszek na twarzy, ale uwierzcie mi, kiedyś słuchałem tylko takich produkcji i nie dla pospolitego łojenia, tylko dla napawania się liniami melodycznymi nawet najcięższych gitarowych riffów. Reszta była tylko dodatkiem. I gdy z takim założeniem spróbujecie przyjrzeć się tej dotychczas ocenianej z innej perspektywy muzyce, okaże się, że bez tak prozaicznej rzeczy jak recenzowany dzisiaj, unikający krzyku w przekazie, ale pełen energii kabel zasilający AudioQuest Hurricane możecie nie wejść na odpowiedni stopień zaangażowania podczas słuchania i zaliczycie kolejną z rzędu ograbioną z możliwości innego spojrzenia sesję muzyczną przecież przeze mnie całkowicie inaczej odbieraną produkcję muzyczną.

Analizując powyższy tekst wyraźnie widać, że jeśli w słuchanej muzyce stawicie na spójność przekazu z wyrafinowanym zaznaczeniem jej płynności, nabywając przybyłych zza wielkiej wody Amerykanów czeka Was wiele niezapomnianych sonicznych chwil. Czy testowane kable są dla wszystkich? Według mnie tak. Dlaczego? To proste. Ja mam bardzo mocno nasycony zestaw audio, a mimo to przywoływana w tekście gładkość w najmniejszym stopniu nie powodowała poczucia zbytniej eufonii, czyli szkodliwego uspokojenia dźwięku. Dlatego też jestem w stanie podnieść tezę, iż każdy idący w stronę neutralności zestaw do pokazania na czym polega bliski prawdzie dźwięk, takiego ożenku może wręcz wymagać. Zatem jeśli jesteście na rozstaju dróg, czyli ni mniej ni więcej w trakcie ataku tak zwanej „audiofilii nervosy”, lub zaplanowanym procesie roszad w systemie, będące tematem tego odcinka kable sieciowe AudioQuest Hurricane powinny być pierwszymi na potencjalnej liście odsłuchowej. Nie gwarantuję spełnienia oczekiwań, ale jedno mogę powiedzieć na pewno, podczas analizy takiej konfiguracji nie będzie nudno, a przy dobrych wiatrach odsłuch może skończyć się pozostaniem Jankesów w systemie.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
– źródło: transport CEC TL 0 3.0, przetwornik D/A Reimyo DAP – 999 EX Limited TOKU
– przedwzmacniacz liniowy: Robert Koda Takumi K-15
– końcówka mocy: Reimyo KAP – 777
Kolumny: Trenner & Friedl “ISIS”
Kable głośnikowe: Tellurium Q Silver Diamond, Statement
IC RCA: Hijri „Milon”,
XLR: Tellurium Q Silver Diamond
IC cyfrowy: Harmonix HS 102
Kable zasilające: Harmonix X-DC 350M2R Improved Version, Furutech NanoFlux NCF Furutech DPS-4 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– akustyczne: Harmonix Room Tuning Mini Disk RFA-80i
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon:
napęd: SME 30/2
ramię: SME V
wkładka: MIYAJIMA MADAKE
przedwzmacniacz gramofonowy: RCM THERIAA

Dystrybucja: Sieć Salonów Top HiFi & Video Design
Ceny:
NRG Hurricane High Current: 5 999 PLN / 1m, 8 799 PLN / 2 m

  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Audioquest Hurricane

Audioquest Hurricane
artykuł opublikowany / article published in Polish

Pojawienie się na rynku najnowszych przewodów zasilających Audioquesta wywołało reakcję w pełni adekwatną do ich nazwy. Panie i Panowie, oto Audioquest NRG Hurricane.

cdn. …