Opinia 1
Markę Axxess znacie z naszego portalu nie od dziś. To część duńskiego konglomeratu związanego z naszym hobby spod znaku AGD – Audio Group Denmark. Co bardzo istotne w kontekście dostępności dla potencjalnych zainteresowanych dzisiaj opiniowanym brandem, to fakt kierowania jego oferty do melomanów z portfelem tak zwanego zwykłego Kowalskiego. Jednak jak wynika z wcześniejszych spotkań, rozsądna minimalizacja kosztów produkcyjnych sprawia, że brzmienie konstrukcji z tego segmentu duńskiej grupy w zestawieniu cena / jakość wypada wręcz zjawiskowo. A gdy do tego dodamy nowoczesny design, wysokiej jakości materiały i najnowsze technologie, okazuje się, że decydując się na którąś z propozycji Skandynawów dostajemy nie tylko coś dla ducha – czytaj zmysłu słuchu, ale również oka. Naturalnie ogólna opinia brzmi, że nie ważne, jak coś wygląda, tylko jak gra, ale nie oszukujmy się, zawsze przyjemniej jest obcować z czymś gustownym, aniżeli byle jakim. Co zatem spełnia takie założenia tym razem? Otóż dzisiaj postanowiliśmy przybliżyć Wam nieduże kolumny monitorowe. Co prawda w kolejce do publikacji czekają już starsze siostry Axxess L3 do większych pomieszczeń, jednakże chcąc zachować pewnego rodzaju rozmiarową chronologię na tapecie wylądowały kolumny do niedużych kubatur. A będą nimi dostarczone przez warszawskiego dystrybutora Audio Emotions świetnie się prezentujące i równie ciekawie grające kolumny podstawkowe Axxess L1.
Co ciekawego można powiedzieć o tytułowych pannach? Jednym z bardzo istotnych elementów układanki biznesowego projektu Axxess jest kontynuacja podejścia do konstruowania tego typu produktów według specyfikacji iście high end-owej marki tej stajni Børresena, czyli inżynierów skupionych wokół Michaela Børresena wspieranego przez od lat znanego w światku audio z racji powołania niegdyś do życia marki Gryphon Erika Rasmussena. Dlaczego to takie ważne? Wspominałem o tym we wstępniaku, a chodzi o zachowanie najwyższych standardów wykonania, użycie najnowszych technologii i materiałów oraz ponadczasowy design, mimo kierowania swojej oferty nawet do mniej zamożnych melomanów. Czy to się udało? Moim zdaniem jak najbardziej. Świadczy o tym choćby projekt niby prostych, jednak w postrzeganiu przestrzennym ciekawych skrzynek i użycie nowoczesnych, często ręcznie dopieszczanych pod kątem finalnego brzmienia przetworników. Jeśli chodzi o przywołaną obudowę, ta nie jest regularnym prostopadłościanem. To projekt z szerokim frontem połączony skośnie zbiegającymi się bocznymi ściankami ze znacznie węższymi plecami. Co ciekawe, idąc za założeniami grupy odnośnie zalet sonicznych materiałem na obudowę nie jest drewno, sklejka, czy ostatnio modne aluminium, tylko mający zmniejszyć zniekształcenia dźwięku kompozyt na bazie mineralnej. Dodatkowo jak pokazują fotografie, w celach odpowiedniej propagacji dźwięku front i tylna ścianka są pochylone ku tyłowi. Tak prezentujące się kolumny finalnie posadowiono na ciekawych wzorniczo, poprzez odpowiednią konstrukcję i sposób montażu, również mających za zadanie eliminację wibracji pochodzących od podłoża firmowych standach. Jeśli chodzi o wyposażenie L1, awers został uzbrojony w opracowaną przez Axxess-a wersję przetwornika wstęgowego oraz również zaprojektowany własnym sumptem głośnik nisko-średniotonowy – membrana na bazie scalonych w jedną całość trzech powłok laminowanych (dwóch zewnętrznych z włókna węglowego i centralnej na bazie aramidu o strukturze plastra miodu). Poruszając kwestię rewersu bardzo istotną jest informacja, że dość nietypowo dla kolumnowego mainstreamu u tego producenta strojenie pracy przetworników portami bass-refleks nie odbywa się tylko w zakresie niskich tonów, ale również najwyższych częstotliwości. Dlatego też w górnej części tylnej ścianki duńskich monitorów znajdziemy aż trzy tego typu rozwiązania strojące kolumny. Oczywiście oprócz wspomnianych trzech rurek BR tuż przy podstawie nie zapomniano również o aplikacji pojedynczych, ustawionych poziomo terminali łączących kolumny z życiodajnym wzmacniaczem. Ostatnim widocznym zabiegiem planowanego brzmienia opisywanych monitorów jest zastosowanie na froncie dodatkowego, znacznie poszerzającego powierzchnię wokół przetworników panelu. Co w tym przypadku ma spore znaczenie, to wykonanie wokół każdego przetwornika dość płytkiego, ale jednak falowodu, który podczas słuchania muzyki ewidentnie, acz delikatnie jakby doświetla kreowany przez nie świat muzyki. Nie powiem, zabieg fajny i z punktu widzenia designu i finalnej prezentacji muzyki.
Co to znaczy zabieg dwojako „fajny”? Pierwszy aspekt jest banalny, bowiem chodzi o świetną aparycję monitorów, co jak kilka linijek wcześniej omawiałem, jest niebagatelną wartością. A drugi? Drugi zaś posiada więcej składowych. A są nimi bardzo równe, niewymuszone granie, bez poszukiwania wyczynowości w prezentacji poszczególnych zakresów pasma akustycznego. Produkt kierowany jest do grupy docelowej stawiającej raczej na muzykalność i spójność grania, aniżeli wyciskanie z prezentacji ostatnich soków, dlatego chcąc zmieścić się w niedużym budżecie, a nie mimo tego zaproponować coś ciekawego dla ucha, inżynierowie Axxess-a poszli bezpieczną drogą wyważonego sposobu na muzykę. Co to oznacza? Dla mnie najważniejszą zaletą jest fakt, że kolumny będąc niewielkimi monitorami nie próbują udawać podłogówek, co zazwyczaj realizowane jest ofertą mocnego dolnego zakresu. Dlaczego to takie niebezpieczne? Otóż po takim zabiegu bas jest praktycznie zawsze i do tego karykaturalnie nadmuchany, co powoduje spowolnienie prezentacji, a czasem i misiowatość dobiegającego do naszych uszu dźwięków. To natomiast automatycznie przekłada się na utratę drive’u i ogólnej radości wirtualnego świata muzyki. Owszem, znajdą się osobnicy, którym taki spowolniony w ruchach obraz może się podobać, jednak nie będzie to miało nic wspólnego z prawdą. Będzie miło, ładnie i przewidywalnie, a to pierwszy krok do totalnej nudy, co prędzej, czy później skieruje nasze kroki ku wymianie jakiegoś komponentu na coś żywszego. Dlatego chcąc wyeliminować potencjalny problem kolumn Duńczycy w kwestii basu postawili na jego dobre operowanie w wyższych zakresach i tylko odpowiednie sygnalizowanie akcji w najniższych partiach. Dla dobra brzmienia ograniczonej prawami fizyki konstrukcji moim zdaniem lepiej tak, gdyż reszta pasma nie zostanie szkodliwie przykryta, dlatego jestem rad, że w tej materii z panami z Axxess-a mówimy jednym głosem. Głosem, który po umiejętnym zestrojeniu dolnych partii pasma akustycznego pozwolił muzyce żyć pełnym oddechem. Jednak i tam zachowano się podobnie, czyli bez wyścigów na maksymalne nasycenie średnicy i nadmierne rozwibrowanie górnego zakresu, tylko zaproponowano logiczny brzmieniowy konsensus w postaci prezentacji szybkiej i pełnej wigoru z gładkim, ale odpowiednio dźwięcznym górnym zakresem. Myślice, że to może być błąd? Nic z tych rzeczy. Podobny pomysł na muzykę – oczywiście z odpowiednia gradacją jakości w zależności od ceny konstrukcji – prezentuje cała gama produktów spod znaku AGD i z tego co wiem z tak zwanych przecieków, jest to bardzo poszukiwania przez wielu z nas zaleta. Zaleta mająca za nic rodzaj słuchanej muzyki. Czy to mocne uderzenie rockiem, czy jazzowe plumkanie, zawsze w między-kolumnowym eterze słychać było muzykę pełną oddechu, podpartego odpowiednią szybkością narastania sygnału. Naturalnie w moim nazbyt dużym dla L-jedynek pomieszczeniu musiałem brać poprawkę na zaistniałą sytuację, ale bez naciągania faktów powiem, że przekaz i tak był pełen niezbędnych emocji. W rocku słychać było wrodzoną agresję i nieprzewidywalność zmian tempa oraz wolumenu dźwięku, zaś w jazzie ciekawym zjawiskiem była lotność pojedynczych, zwieszonych w nieskończoność pojedynczych nut. I tu i tu bez problemu zderzałem się z najważniejszymi, zapisanymi w bycie każdego rodzaju twórczości akcentami, co biorąc pod uwagę przed momentem przywołaną, zbyt dużą kubaturę goszczącego kolumny OPOS-a z dużą doza pewności pozwala wnioskować, że w dedykowanym rozmiarowo pomieszczeniu wszystko wypadnie w tak zwany punkt. Naturalnie punkt rozsądnie podanego basu, środka i góry. Z nieco większym poziomem ilości każdego z nich w ogólnej prezentacji, ale z doświadczenia z konstrukcjami tego zespołu inżynierów wiem, że bez wycieczek żadnego z nich w kierunku nadinterpretacji. I gdybym miał w skrócie określić główne zalety testowanego zespołu głośnikowego, w pierwszej kolejności wymieniłbym rozwagę w dobieraniu proporcji propagacji dźwięku w odniesieniu do gabarytów kolumn. A to gwarantuje odpowiednie wypełnienie danego pomieszczenia zrównoważonym, dlatego bliskim prawdy o zapisanym materiale, spektaklem muzycznym.
Czy opisane przed momentem kolumny są dla każdego? W pierwszej kolejności rozstrzygać będzie o tym wielkość posiadanego pomieszczenia. Wielkie salony niestety nie są dla nich idealnymi partnerami. Ale w przypadku posiadania 16 m² temat potencjalnego zakupu ma bardzo duże szanse powodzenia. Drugim kryterium będzie wiedza melomana, co powinno cechować dobrą prezentację. Jeśli lubicie nieprzebrane ilości nienaturalnego do wielkości kolumn basu, Dunki ze zdroworozsądkowego założenia tego oczekiwania nie spełnią. Za to w momencie poszukiwania dobrze zestrojonych brzmieniowo – czytaj bez szkodliwych podbić jakiegokolwiek podzakresu – monitorów znikających z będącego skrojonym dla nich pomieszczenia nawet bez zamykania oczu, tytułowe Axxess L1 są idealnymi pretendentami do prób we własnym środowisku sprzętowym. A gdy z jakiś względów macie widniejący na zdjęciach kompaktowy produkt w postaci źródła i wzmocnienia w jednym tej stajni Axxess Forté 1, to nawet bez odsłuchu nabycie ich wydaje się być strzałem w przysłowiową dziesiątkę. Jednak bez względu na Waszą przynależność jakiegokolwiek obozu, za jedno z pewnością mogę położyć rękę na pieńku. Otóż wizualnie owe duńskie panny mimo braku jakiejś designerskiej i rozmiarowej pompy prezentują się nader zacnie. Czyli na razie jest co najmniej 1:0 dla nich. Teraz Wasz ruch.
Jacek Pazio
Opinia 2
Po duecie Børresenów, czyli X2 i X3 a tuż przed cierpliwie czekającymi na swoją kolej Axxessami L3 uznaliśmy za stosowne wziąć na redakcyjny tapet bodajże najmniejsze i zarazem najtańsze kolumny, które wyszły spod rąk ekipy Audio Group Denmark. W końcu poza ekstremalnym High Endem warto czasem zejść na ziemię i na własne uszy przekonać się czym producenci kuszą potencjalnych nabywców na nieprzyprawiających o stan przedzawałowy pułapach cenowych. Tym oto sposobem, a dokładnie dzięki uprzejmości stołecznego Audio Emotions, które z pewnymi obawami co do szans na zaistnienie na naszych łamach raczyło było dostarczyć przeurocze podstawkowe monitorki Axxess L1.
Jak na powyższych zdjęciach widać Axxess L1 to niezwykle filigranowe i zarazem momentalnie znikające w większości kubatur podstawkowce, które zgodnie z założeniem Duńczyków dostępne są jedynie w czarnym i białym umaszczeniu, przy czym w obu wersjach wybrano satynową powłokę lakierniczą, co przynajmniej moim skromnym zdaniem jedynie ułatwi życie ich przyszłym nabywcom z bardzo prozaicznego powodu. Otóż na takim lakierze praktycznie nie widać kurzu, więc o ile ktoś „życzliwy” nie przejedzie po nich palcem, to niespecjalnie trzeba nad nimi dzień w dzień stać ze ściereczką z microfibry i w trybie natychmiastowym usuwać każdy zauważony pyłek. Uwagę zwraca standardowy dla stajni AGD dobór przetworników, czyli wstęgi na górze i kraciastego mid-woofera, oraz silnie zbiegające się ku tyłowi ściany boczne. Smaczku konstrukcji dodaje fakt iż wystająca poza obrys bryły ściana przednia jest zdejmowana, więc na upartego można sobie na jej podstawie wykonać „kopię bezpieczeństwa” w nieco bardziej odjechanej od firmowych dogmatów kolorystyce.
Będąca w zaniku ściana tylna mieści trzy ujścia kanałów wentylacyjnych w swej górnej części, oraz pojedyncze, acz solidne terminale głośnikowe w dolnej.
Jeśli chodzi o zastosowane w L1-kach przetworniki, to do obsługi basu i średnicy zaangażowano znany z Børresenów X2 4,5” „kraciasty” drajwer z trójwarstwową membraną X (pomiędzy dwiema warstwami włókna węglowego znajdują się warstwa aramidowych przekładek o strukturze plastra miodu), choć tym razem w roli producenta widnieje Axxess. Z kolei górę pasma obsługuje kaptonowy wstęgowiec o charakterystycznej żółtej membranie. Liropodobne korpusy obudów wykonano z naturalnych kompozytów a jeśli zastanawiacie się Państwo po co w takich maluchach aż trzy ujścia kanałów bas refleks spieszę z wyjaśnieniem iż tylko dwa dolne pełnią ww. rolę, a górny jedynie wentyluje komorę głośnika wysokotonowego. Z takich samych kompozytów co obudowy kolumn wykonano również firmowe 71 cm standy i biorąc pod uwagę ich wzornicze dopasowanie do naszych dzisiejszych bohaterek śmiem twierdzić, że nie ma co kombinować z alternatywnymi rozwiązaniami, tylko brać je w komplecie z L1-kami i mieć jeden problem z głowy mniej. Od strony elektrycznej mamy do czynienia z wentylowanym układem dwudrożnym o impedancji asekuracyjnie określonej jako powyżej 6 Ω i skuteczności 86 dB, co poniekąd jest sygnałem, że warto odpowiednio wcześniej zadbać o konfigurację w jakiej przyjdzie im pracować.
Jak już zdążyłem wcześniej zauważyć Axxess L1 są nader nikczemnej postury, więc zasadnym były obawy co do ich zdolności nagłośnienia blisko 40 metrowego OPOS-a. Całe szczęście okazało się, iż duńskie monitorki, może i swoimi gabarytami nie zwracają uwagi, ale po pierwsze serca do grania, a po drugie umiejętności zagrania, jak na swoje skromne możliwości zaskakująco dużym dźwiękiem odmówić im nie sposób. Bowiem bas, choć zauważalnie cięty dość wysoko ma świetną motorykę, drajw, zróżnicowanie i co ważne zachowuje również pełnię energii aż do swojego ostatniego tchnienia, więc bez większych kompromisów jesteśmy w stanie cieszyć się zarówno elektronicznymi tąpnięciami zarejestrowanymi na „Khmer” Nilsa Pettera Molværa, jak i już w pełni naturalnych popisach Mike’a Mangini’ego, który na „A View From The Top Of The World” Dream Theater, jak to pięknie ujął Staszek Piotrowski w recenzji ww. albumu („Magazyn Perkusista” dostęp 11/09/2024) „korzysta z genialnego Pearla, sznura cudownych Zildjianów, świeżych Remo, w które wali specjalnie skrojonymi pod jego łapę Vaterami.” A skoro o Dreamach mowa, to proszę sobie wyobrazić, iż tytułowe maluchy nie tylko nie rzuciły ręcznika na ring przy pierwszym zagmatwaniu linii melodycznej, lecz zaskakująco dzielnie walczyły z przeciwnościami nader złożonej materii muzycznej od pierwszej do ostatniej nuty powyższego krążka. Jest tylko jeden warunek – dość luźne potraktowanie sugestii producenta, iż wszystko co najlepsze da się z L1-ek wycisnąć już za pomocą 50W pieca, bo choć w teorii jest to możliwe, o ile tylko będziemy dysponować lampą, bądź pracującą w czystej klasie A tranzystorową „spawarką” o takiej mocy i szukanie odpowiedniej im, znaczy się Axxessom, amplifikacji gdzieś od 100-150W w górę. Serio, serio, bo bez tego nasze gościnie mogą wydawać się dość niemrawe w dole pasma a i pozostałe podzakresy artykułować z niezbyt imponującym zaangażowaniem. Za absolutne minimum należy zatem uznać towarzystwo 100 watowego Axxessa Forté 1. Jeśli tylko będziemy przestrzegać powyższych zaleceń nijakich problemów z praktycznie dowolnie zagmatwanym i wielowarstwowym materiałem nie przewiduję.
Co do przysłowiowego dzielenia włosa na czworo i rozbijania dźwięku niemalże na atomy, to z pewnością warto wspomnieć, iż zaaplikowana w L1-kach wstęga, choć daleka jest od asekuracyjnego wycofania, czy też zaokrąglenia, to z pewnością nie przejawia też tendencji do zbytniej nadpobudliwości o ofensywności nawet nie wspominając. Góra jest mocna, odważna, ale niezwykle gładka i rozdzielcza a nie li tylko detaliczna, co na tym pułapie cenowym bynajmniej nie jest regułą. A tu dostajemy nie tylko przysłowiowy strzał w ucho, ale pełen pakiet informacji, więc i na wspomnianych Dreamach wprawne ucho ma szansę wyłapać, że 18” „crashe” Mike’a Mangini’ego dzięki ponadnormatywnej grubości oferują nie tylko większy wolumen dźwięku, ale i bardziej wyraziste wybrzmienia. Nie sposób przyłapać je na szeleszczeniu, czy też cykaniu, gdyż zdrowo „walnięte” czarują bogactwem alikwotów i niezwykłą liniowością. Podobnie „akuratnie” prezentuje się średnica nader umiejętnie balansując pomiędzy miłym uszom ociepleniem i krągłością a precyzją i konturowością. Słowem wszystko jest na swoim miejscu, nic nie wyrywa się przed szereg i tak po prawdzie, to od towarzyszącej im elektroniki w głównej mierze zależeć będzie efekt finalny, więc jeśli mógłbym cokolwiek zasugerować, to L1-ki niespecjalnie powinny stanowić najdroższą składową finalnie konfigurowanego systemu. Powiem nawet więcej – nikomu nie przyniesie ujmy fakt, gdy będą one najtańszym elementem toru, bo właśnie dzięki powyższemu, pozornemu mezaliansowi będą w stanie w pełni rozwinąć skrzydła i pokazać pełnię swoich możliwości.
Jak zatem odnajduję Axxess L1? Jako niezwykle angażujące i zdolne nagłośnić wydawać by się mogło zdecydowanie za duże dla nich kubatury a jednocześnie na tyle wymagające, co do napędzającej je elektroniki, że raczej nie widzę ich w roli przypadkowego zakupu. Czy to źle? Absolutnie nie, gdyż ich obecność na rynku jedynie potwierdza fakt, iż nawet na tak przystępnych pułapach cenowych dostępne są produkty dedykowane świadomym własnych potrzeb, oczekiwań i możliwości posiadanego systemu odbiorcom. A to jakby nie patrzeć dobra wiadomość, że producent szuka swojego „targetu” wśród niekoniecznie „nienachalnych intelektualnie” nabywców.
Marcin Olszewski
System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Lumin U2 Mini + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Hijiri Milion „Kiwami”, Furutech DAS-4.1
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2
Akcesoria:
– bezpieczniki: Quantum Science Audio Red, Synergistic Research Orange
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints Ultra Mini
– platforma antywibracyjna Solid Tech
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: Power Base High End, Furutech NCF Power Vault-E
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio The Big Phono
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80
Dystrybucja: Audio Emotions
Producent: Audio Group Denmark
Ceny
Axxess L1: 11 490 PLN
Standy: 4 590 PLN
Dane techniczne
Pasmo przenoszenia: 50Hz – 22kHz
Skuteczność: 86 dB /1W
Impedancja: >6 Ω
Rekomendowana moc wzmacniacza: 50W
Zastosowane przetworniki:
– Wysokotonowy: wstęgowy
– Nisko-średniotonowy: 4,5”
Wykończenie: Czarny\Biały satyna
Wymiary:
Kolumny (W x S x G): 43 x 21,5 x 32 cm ; Waga: 10,3 kg
Standy (W x S x G): 71 x 29,5 x 39 cm; Waga: 10,8 kg
Najnowsze komentarze