Opinia 1
Mam nadzieję, że reprezentantów przecież stosunkowo niedużej Danii, a tak naprawdę ich ciekawe konstrukcje, dzięki naszym testom mieliście okazję już poznać. To zawsze były oparte o najnowsze rozwiązania techniczne, pochłaniające mnóstwo ręcznej pracy i świetnie prezentujące się wizualnie zespoły głośnikowe oraz wykonana z podobnym pietyzmem elektronika. W naszym recenzenckim portfolio znalazły się już trzy pozycje – kolumny Børresen 02 Cyro Edition, kolumny X2 w zestawie z elektroniką Axxess oraz projekt „all in one” Axxess Forté 1 i jak wynika z wniosków pod każdym testem, nie tylko nie zawiodły, ale pokazały swoje fajne „ja”. O jakim brandzie mowa? Naturalnie o skandynawskim konglomeracie Audio Group Denmark, z oferty którego dzięki staraniom warszawskiego dystrybutora Audio Emotions tym razem dotarły do nas średniej wielkości kolumny podłogowe Børresen X3. Jak wizualizują fotografie, na tle ostatniego występu kolumn projekt już konkretny gabarytowo, dlatego jeśli ktoś jest zainteresowany, z jakiej strony pokazał się ten model Børresenów, zapraszam do lektury kilku poniższych akapitów.
Nasze bohaterki podążając za ogólnymi zasadami konstrukcji serii X są smukłymi, pochylonymi i płynnie zbiegającymi się ku tyłowi skrzynkami. W celu poprawy stabilizacji tak strzelistych konstrukcji posadowiono je na zorientowanych na boki, będących kanapką kompozytu drewnianego z aluminium, wyposażonych w stosowne stożki cokołach. Same obudowy wykonano ze wspomnianego już, będącego częścią podstaw drewnianego kompozytu wzmacnianego usztywniającymi całość wstawkami z włókna węglowego, co w założeniu ma gasić niepożądane dla dźwięku szkodliwe wibracje. Naturalnie zadbano również o ich niebagatelną wizualizację, czego skutkiem jest wykończenie tych dzieł sztuki użytkowej czarnym lakierem fortepianowym wzbogaconym o motywy karbonu na froncie i górnej części obudowy. Jeśli chodzi o temat wyposażenia tytułowych kolumn, na awersie znajdziemy składającą się z 3 firmowych przetworników sekcję średnio-niskotonową – dwa na dole i jeden na górze wykonane trzech warstw na bazie włókna węglowego okalającego środkową przekładkę z aramidu oraz pomiędzy nimi, jako drugi od góry, również delikatnie dopracowany przez zespół inżynierów Børresen-a – odchudzono zespół magnesów – głośnik wstęgowy dla najwyższych rejestrów. Z uwagi na fakt bycia X3-ek konstrukcjami bass-reflex na wąskim tylnym panelu w jego dolnej części znajdziemy 4 porty strojące bas, zaś w górnej dwa wentylujące zakres średni i jeden dla najwyższego pasma. Naturalnie na tylnej ściance tuż nad podłogą znajdziemy stosowne porty do podłączenia wykorzystywanej elektroniki. Tak bogatym zestawem głośników zarządza symetryczna zwrotnica zapewniając pasmo przenoszenia od 35 Hz do 50 kHz przy skuteczności 88 dB / 4 Ohm.
Jak widać na zdjęciach, do tematu odsłuchów podszedłem na maxa i nasze bohaterki zapiałem do głównego systemu. Decyzję podjąłem mimo dysponowania w tym samym czasie setem firmowym ze stajni Axxessa. Powodem było oczywiście zapewnienie im maksimum jakości sygnału od rozbudowanego źródła, po również rozbite na części pierwsze wzmocnienie. W efekcie dostałem dojrzałe, przy tym pełne dobrej masy i energii granie. Tak jak lubię ciekawie narysowane wyraźną kreską, ale co najistotniejsze, odpowiednio osadzone w masie na dole i centrum pasma. Dzięki temu przekaz był szybki i przy okazji zapewniał odpowiednią dawkę wagi dźwięku pozwalając w pełni zrealizować zamierzenia artystów z każdej strony twórczej barykady. Bez milusińskiego grania do przesady podkolorowaną, ociekającą syropem średnicą i zaokrąglonym dolnym zakresem, tylko pełnymi energii i niezbędnego ataku muzycznymi strofami. A to tylko jeden z ważnych aspektów tego testowego sparingu, bowiem naturalnym feedbackiem wąskich konstrukcyjnie kolumn było zjawiskowe budowanie wirtualnej sceny. Szerokiej i głębokiej, co wespół z wyraźnym rysowaniem źródeł oferowało jej czytelnie zabudowanie. To była na tyle udana projekcja muzyki, że mimo sporych rozmiarów dosłownie i w przenośni kolumny znikały z pomieszczenia fundując mi wirtualną wizytę na danej sesji nagraniowej. Raz agresywnej w wydaniu rockowych popisów patrząc na akty urodzenia wiekowej, ale nadal fundującej fanom szaleńcze uniesienia Metallici „72 Seasons” https://tidal.com/browse/album/288627595?u , innym razem na skutek grania tak zwaną ciszą intymnej spod znaku przykładowej formacji RGG „Szymanowski”.
W pierwszym przypadku kolumny oprócz pokazania zawartego w muzyce drive’u, dobrze poraziły sobie z niestety obecną w podobnych realizacjach kompresją. Było mocno na dole, podobnie jakościowo w środku i mimo ogólnie wyrazistej prezentacji opisywanych kolumn bez przekraczania dobrego smaku w górnym zakresie. To wbrew pozorom istotne, gdyż często ów krążek kładzie na łopatki niektóre systemy właśnie z powodu nadinterpretacji góry, co przeradza się w niestrawny jazgot. W tym podejściu oprócz buntowniczych popisów muzyków niczego takiego nie zanotowałem. Owszem, słyszałem bardziej esencjonalne podanie tego krążka u siebie, jednak mimo innej zawartości średnicy w średnicy w stosunku do wspomnianych wcześniejszych spotkań pokaz Borressenów X3 odebrałem jako inną, nastawioną na większą szybkość narastania sygnału wizję, a nie jakikolwiek mogący kogoś zniechęcić problem. Børreseny taki sposób na muzykę mają wpisany w swoje DNA i tak zagrały. Jeśli ktoś szuka przysłowiowego „ulepku”, nie tędy prowadzi droga. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że podczas masowania moich trzewi bez problemu potrafiły zatrząść moim pomieszczeniem, co pokazało ich możliwości wypełnienia wielkich kubatur.
Jak zatem poradziły sobie z jazzem w znakomitej większości brylującym w środku pasma mimo unikania przesadnego słodzenia muzyki? Otóż wyraźna kreska wizualizująca każdy z bytów była podparta wspomnianą dawką niezbędnej masy. To zaś w połączeniu z czarnym tłem świetnie zawieszało najdelikatniejszą nutę na czasem niekończący się okres, co wręcz idealnie trafiało w założenia tego typu twórczości. Gramy wolno, ale z energią, z mocnym zaznaczeniem ostrości rysunku, jednak bez męczącego dzwonienia, czyli tak jak życzyli sobie tego muzycy i przy okazji sam bardzo lubię. Owszem, ktoś zawsze może oczekiwać mocniejszego udziału plastyki w wizualizacji tej produkcji, jednak same kolumny tego nie dadzą. One mają za zadanie pokazać wszystko odpowiednio wyraźnie i tak to robią, resztę naszych widzi mi się musimy zrealizować przy pomocy finalnej konfiguracji systemu, na co nasze bohaterki są niezwykle czułe. Wiem to z autopsji, bo na próbę zmieniłem okablowanie sygnałowe i świat nabrał nieco innych, oferujących więcej koloru rumieńców. Dlaczego tak nie zostawiłem na stałe? Odpowiedź jest banalnie prosta. Chciałem pokazać ich prawdziwe, skąd inąd nader atrakcyjne oblicze, co dla wielu będzie istotną informacją podczas ustalania wstępnej listy odsłuchowej w momencie zmian w swoim kramie audio. To chyba zrozumiałe.
Jak spuentuję powyższy test? Po pierwsze – kolumny grają większym, niż na to wskazuje aparycja, a przy tym w pełni kontrolowanym dźwiękiem. Po drugie – ich podstawowa estetyka brzmienia opiera się na dobrym rysunku i odpowiedniej wadze źródeł pozornych. Po trzecie – w efekcie umiejętnej konfiguracji z umiarkowaną łatwością dają się wpisać w nasze finalne upodobania. A po czwarte, a dla wielu osobników dzielących swoje jaskinie audio z drugimi połówkami czasem najważniejsze – ze względu na smukłą budowę i estetyczne wykończenie pięknie się prezentują. Jakieś przeciwwskazania? Jedno. Szkoły grania spod znaku BBC w nich nie znajdziecie. Ale nie oszukujmy się, w obecnych czasach to niezbyt liczna grupa melomanów, zatem ewentualny problem wydaje się być marginalny.
Jacek Pazio
Opinia 2
Kontynuując „kuchenne rewolucje”, czyli sukcesywnie odkrywając walory smakowe specjałów serwowanych przez rezydujących w Aalborg duńskich mistrzów AGD (Audio Group Denmark) w ramach niniejszego odcinka zmierzymy się z zajmującymi drugą pozycję od góry otwierającej portfolio linii Børresena podłogowym kolumnami o symbolu X3. Gwoli wyjaśnienia nad nimi znajdziemy jeszcze strzeliste, 164 cm X6 a poniżej dysponujące dwoma mid-wooferami, również podłogowe X2-ki i najmniejsze, już podstawkowe X1. Jak łatwo się domyślić, korelując ww. konstrukcje z firmową nomenklaturą, cyfra po oznaczeniu serii określa ilość odpowiedzialnych za reprodukcję średnich i niskich tonów przetworników, więc niejako już na starcie wiadomo, że decydując się na przyjęcie z rąk stołecznego opiekuna marki – ekipy Audio Emotions X3 otrzymamy kolumny trzema takimi przetwornikami dysponującymi. Skoro zatem krótki wstęp mamy za sobą nie pozostaje mi nic innego jak tylko zaprosić Państwa na ciąg dalszy.
Jak widać na powyższych zdjęciach smukłe, wykończone czarnym lakierem fortepianowym (dostępna jest również biała wersja), lekko odchylone i zbiegające się ku tyłowi korpusy łapią za oko carbonowymi wstawkami na frontach i ścianach górnych. Całość wykonano z dodatkowo usztywnionych kompozytów drzewnych a dla poprawy stabilności wyposażono w uzbrojone w masywne i zarazem litościwe dla podłoża stopki cokoły. Jak już zdążyłem zasugerować na wstępie ściany przednie X3-ek pysznią się całkiem pokaźną baterią przetworników. Na samej górze mamy 4.5” nisko-średniotonowy, następnie wstęgowy wysokotonowiec, poniżej którego wygospodarowno miejsce na duet 4.5” basowców. Charakterystyczne, tak nisko-średniotonowe, jak i basowe 4.5” firmowe kraciaste przetworniki mogą pochwalić się kanapkowymi membranami w których pomiędzy dwiema warstwami włókien węglowych umieszczono aramidowe przekładki o strukturze plastra miodu. Dzięki czemu nie tylko zredukowano pasożytnicze rezonanse, lecz i uzyskano świetną relację sztywności do masy. Współpracujące z nimi układy magnetyczne dopieszczono z kolei podwójnymi miedzianymi nakładkami pierścieni nadbiegunów obniżającymi indukcyjność i zwiększających strumień magnetyczny a w rezultacie z powinny okazywać większą empatię dla starań podpiętego pod nie wzmocnienia. Nie mniej intrygująca jest konstrukcja wysokotonowego wstęgowca, który choć na pierwszy rzut oka wydaje się bliźniaczy do rozwiązań znanych z innych serii Børresena, to tym razem poważnie zredukowano jego masę – tak diafragmy, jak i układu magnetycznego. Gwoli wyjaśnienia cały układ drgający waży 0,01g (!!) i obsługuje pasmo od 2,5kHz wzwyż. Co prawda na skutek powyższych działań spadła jego efektywność z 94 do 90db, jednak jak widać nadal udało się ją utrzymać na zaskakująco wysokim poziomie. Jest to o tyle istotne, że sekcja wysokotonowa jest otwarta – wentylowana od tyłu własnym kanałem. I tu kolejna ciekawostka, bowiem średnotonowiec zamknięto w osobnej komorze za którą dopiero umieszczono kolejną z duetem kanałów, które nie tyle pracują jako klasyczny bas-refleks a imitują układ dipolowy. Dolne basówce również są wentylowane, lecz tym razem już klasycznym, choć poczwórnym, układem bas-refleks. Skąd taka multiplikacja (w sumie jest ich sześć) dość niewielkiej średnicy „rurek”? Cóż, patrząc na będące niemalże w zaniku plecy Børresenów sprawa wydaje się jasna – nic szerszego by się na nich nie zmieściło. Potwierdza to z resztą układ zlokalizowanych tuż przy podstawie pojedynczych terminali głośnikowych, które zorientowane są … pionowo – jeden nad drugim, więc chcąc zapewnić sobie spokojny sen warto zainwestować w przewody zakonfekcjonowane wtykami bananowymi/BFA. Niby i widły od biedy się nadadzą, choć połączenie niewielkiego odstępu pomiędzy „+” i „-” z nazbyt sztywnym/ciężkim okablowaniem i masywnymi widłami może dla części nabywców okazać się nazbyt stresogenne. Nie ma jednak co marudzić, gdyż podobnie prezentowały się plecy X2-ek i jakoś daliśmy radę.
A o oczko niższych siostrach wspomniałem nie bez przyczyny, gdyż właśnie przesiadka na tytułowe X3 jak na dłoni pokazała co kierowało Duńczykami przy komponowaniu całej serii X. O ile bowiem nawet 2-kom nie sposób było zarzucić jakąkolwiek limitację czy to dynamiki, rozdzielczości, czy też rozciągnięcia basu, to przesiadka na 3-ki była niczym załączenie nitro, czyli podtlenku azotu w sportowym a zatem dość twardo zawieszonym turladełku w stylu klasycznego GTR-a. Chociaż nie do końca, gdyż Børreseny zamiast bezrefleksyjnego pędu na tzw. krechę cały czas zachowywały niezwykłą zwinność i bacznie śledząc reprodukowany materiał potrafiły z szybkością namydlonej błyskawicy zareagować na nieraz gwałtowne zmiany tempa i zwroty akcji. Po prostu zauważalnie wzrósł wolumen i skala generowanego dźwięku, nad wyraz sugestywnie poprawiła się energetyczność całego przekazu a co za tym idzie fundament basowy i generalnie jego przełom z niższą średnicą miały więcej do pokazania w porównaniu z młodszym rodzeństwem. W efekcie nawet metalowe galopady serwowane przez „malowańców” z Mister Misery na „A Brighter Side of Death” nie robiły na X3-kach większego wrażenia, o ile tylko do ich napędzenia nie próbowaliśmy angażować Axxess Forté 1, który pomimo usilnych starań co i rusz dawał do zrozumienia, że lepiej mu było z 2-kami i zdecydowanie mniej wymagającym repertuarem. Tylko żeby była jasność – niepozorny kombajn nie rzucał ręcznika na ring, lecz jedynie nie był w stanie zachować pełnej energetyczności w całym paśmie, więc nieco upraszczając delikatnie wycofywał jego skraje. I śmiem ponadto twierdzić, że jeśli nie dysponowalibyśmy alternatywnym wzmocnieniem moglibyśmy na ową manierę nawet nie zwrócić uwagi, gdyż progres wynikający z pojawienia się większych kolumn i tak był ewidentny. Traf jednak chciał, że stojący w drugim rzędzie Apex tylko się temu z pobłażliwym uśmiechem przyglądał i gdy tylko przyszła jego pora pokazał na co tak naprawdę X3-ki stać. A stać na zaskakująco wiele, gdyż pomijając groźne porykiwania skandynawskich metalowców z niezwykłą łatwością tytułowym podłogówkom przyszło pokazanie zarówno prawdziwego bogactwa i różnorodności perkusjonaliów na „Drums of Compassion” Michael Shrieve, jak i potęgi wielkiego aparatu wykonawczego – w tym przypadku Orchestre Symphonique De Montreal pod batutą Kenta Nagano na „Penderecki: St. Luke Passion”. I wcale nie oznaczało to permanentnego, nużącego na dłuższą metę, epatowania łomoczącym basem, lecz zdolność operowania pełną skalą dynamiki przy jednoczesnym zachowaniu wzorowego porządku na wieloplanowej scenie nawet w najbardziej gęstych i zawiłych momentach, a tych Maestro Penderecki nie raczył był w swej twórczości skąpić, podnosząc skalę trudności suto okraszając całość partiami chóralnymi.
Podobnie sprawy prezentowały się na przeciwległym skraju pasma, gdyż pomimo obecności przetwornika wstęgowego Børreseny nawet nie próbowały zbliżyć się do granicy zbytniej ofensywności. Ot, były szalenie rozdzielcze i dźwięczne. Nie miały najmniejszych problemów z otwartością i krystaliczną wręcz klarownością najwyższych składowych, więc zarówno ekspresyjne poczynania Mariny Viotti na „Mezzo Mozart” nie tylko nie fatygowały lecz wręcz intrygowały zachęcając do podkręcenia gałki głośności, by osiągnąć właściwą operowym występom siłę emisji. Otrzymywaliśmy bowiem krystaliczną czystość a jednocześnie jedwabistą gładkość, więc nic a nic nie raniło uszu a jedynie otwierało im drogę, dostęp do informacji zazwyczaj przez konkurencję maskowanych, spychanych na dalszy plan, bądź wręcz o zgrozo upraszczanych. No i jeszcze jedna, często poszukiwana cecha, którą tytułowe podłogówki mają niejako zaszytą w firmowym DNA. Mowa o umiejętności cichego grania z zachowaniem swobody i rozdzielczości znanych z wyższych poziomów głośności. Niby im głośniej, tym robi się lepiej, bardziej namacalnie i z bliższym rzeczywistości realizmem, o czym nie omieszkałem wspomnieć, jednak warto mieć świadomość, że nie wszyscy, nie zawsze i nie wszędzie mogą cieszyć się nieraz koncertowymi dawkami decybeli. A to pora jest zbyt późna, a to ściany zbyt cienkie, bądź sąsiedzi nadwrażliwi, więc jakoś trzeba sobie radzić a duńskie podłogówki same z siebie w tej kwestii nie tylko nie rzucają kłód pod nogi, co starają się ze swej strony pomóc, zachowując wrodzoną swobodę i komunikatywność podczas pracy z głośnością właściwą wieczorno-nocnym sesjom odsłuchowym, znikając przy tym ze sceny niczym rasowe monitory.
No i pojawia się może nie tyle problem, co dylemat natury, nazwijmy to umownie … politycznej. Z jednej bowiem strony mamy ewidentną spójność tak wzorniczą, jak i brzmieniową z wcześniej recenzowanymi X2-kami a z drugiej na tyle wyraźny progres, że miłe wspomnienia poprzedniczek nawet mimochodem i nieświadomie ulegają lekkiej dewaluacji. Dlatego w ramach podsumowania napiszę prosto z mostu. I …, bo nie zaczyna się zdania od „więc”, jeśli tylko dysponujecie Państwo metrażem zdolnym ugościć Børresen X3, oraz wzmocnieniem umożliwiającym wyciśnięcie z nich siódmych potów, to nawet przez chwilę się nad nimi nie zastanawiajcie, tylko umawiajcie się na dostawę i odsłuch we własnych czterech kątach. Może i będzie nieco drożej, ale proszę uwierzyć mi na słowo i samemu przekonać się „na ucho” – ta inwestycja po prostu Wam się opłaci. Dostaniecie bowiem o wiele więcej muzyki za stosunkowo niewielką dopłatę a komfort psychiczny wynikający z braku dylematów „co by było gdyby” będzie w gratisie. Oczywiście na horyzoncie majaczą jeszcze topowe (w serii X) 6-ki, ale nie bądźmy nazbyt zachłanni. Na nie jeszcze przyjdzie pora …
Marcin Olszewski
System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Lumin U2 Mini + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Hijiri Milion „Kiwami”, Furutech DAS-4.1
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2
Akcesoria:
– bezpieczniki: Quantum Science Audio Red, Synergistic Research Orange
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END, FURUTECH e-TP80 ES NCF
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio The Big Phono
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80
Dystrybucja: Audio Emotions
Producent: Audio Group Denmark
Cena: 44 900 PLN
Dane techniczne
Skuteczność: 88 dB/1W
Impedancja: 4 Ω
Pasmo przenoszenia: 35Hz – 50kHz
Zastosowane przetworniki
– wysokotonowy przetwornik wstęgowy Børresen
– 4.5″ nisko-średniotonowy Børresen
– 2 x 4.5″ niskotonowy Børresen
Rekomendowana moc minimalna wzmacniacza: 50W
Wymiary (W x S x G): 129 x 34,5 x 60,7 cm
Waga: 55 kg
Dostępne wersje wykończenia: czarny/biały lakier fortepianowy
Najnowsze komentarze