Tag Archives: Cayin iHa-6


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Cayin iHa-6

Cayin iDAC-6 & iHa-6

Opinia 1

Po serii typowo reportażowo – wyjazdowych relacji pod koniec bieżącego tygodnia mogliśmy wreszcie zaszyć się we własnych domostwach i nie wyściubiając nosa za przysłowiowy próg zająć się zdecydowanie bardziej stacjonarnymi recenzjami. Bynajmniej nie chodzi o to, że jesteśmy przeciwni jakiejkolwiek aktywności jak to się ładnie mówi „outdoorowej”, lecz każda tego typu wycieczka zajmuje miejsce, a więc przesuwa/opóźnia publikację głównego przejawu naszej działalności bajkopisarskiej. Prosimy zatem jeszcze o chwilkę cierpliwości a możliwie szybko postaramy się rozładować powstałą kolejkę. Dlatego też dopiero teraz możemy zaprosić Państwa do lektury urządzeń, które od dłuższego czasu wspomagały nas w codziennych testach słuchawek, które bądź to już opublikowaliśmy, jak to miało miejsce w przypadku Audeze LCD-4, bądź jak Mr.Speakers Ether Flow i Fostex TH900 MK II na swoje pięć minut chwały jeszcze oczekują. Jak z łatwością można się domyślić chodzi o dedykowaną wspomnianym nausznikom amplifikację. Żeby jednak nieco poszerzyć spektrum naszych zainteresowań listę urządzeń pozyskanych do testu rozbudowaliśmy o stanowiący niejako idealne uzupełnienie wzmacniacza przetwornik cyfrowo – analogowy i tym oto sposobem możemy Państwu przedstawić nad wyraz intrygujący chiński duet czyli Cayin iDAC-6 wraz z iHa-6.

Jeśli w tym momencie ktoś z Państwa z niedowierzaniem przeciera oczy i ze zdziwieniem zastanawia się co podkusiło Soundrebelsów do sięgnięcia po tzw. „chińszczyznę” spieszę donieść, że decyzję tę podjęliśmy z premedytacja i w pełni świadomie, gdyż to nie metki i kraj pochodzenia grają a konkretne urządzenia. A Cayin już raz, za sprawą lampowej integry CS-55A, udowodnił, że w jego przypadku relacja jakość/cena okazuje się nad wyraz korzystna. Jak będzie tym razem na razie nie zdradzę, lecz jedynie nieśmiało wspomnę, że za parę perfekcyjnie wykonanych z litych bloków aluminium urządzeń zapłacimy tym razem w sumie niecałe 10 000 PLN.
Zastanawiającym jest fakt, iż producentowi jakoś nie udało się umieścić tytułowych szóstek w swoim oficjalnym portfolio. Tzn. poprzez stronę główną Cayina  da się na nie trafić, jednak potrzeba do tego odrobiny dobrej woli i cierpliwości, gdyż o ile nie znajdziemy ich na liście produktów, to po kliknięciu na odpowiednim slajdzie w migającym głównym slajderze już tak – w podstronie podpiętej pod HeadFi .
Jak już zdążyłem wspomnieć zarówno DAC, jak i head-amp wykonano po prostu perfekcyjnie. Korpusy stanowią lite profile aluminiowe, które od frontu zamknięto równie pancernymi płatami anodowanego aluminium, a od tyłu czernionymi formatkami naszpikowanymi interfejsami wejść i wyjść. Zacznijmy jednak od początku, czyli od frontów, które pomimo oczywistej unifikacji jasno sygnalizują przeznaczenie konkretnej jednostki. I tak w DACu centralne miejsce przypadło trapezoidalnemu oknu błękitnego wyświetlacza OLED, po którego lewej stronie umieszczono otoczony biało-błękitną aureolką włącznik a po prawej pokrętło umożliwiające nawigację po menu a w przypadku uaktywnienia funkcji przedwzmacniacza również regulację głośności na wyjściach analogowych. Pod displayem znalazło się jeszcze miejsce na trzy niewielkie przyciski funkcyjne umożliwiające (patrząc od lewej) wybór źródła, trybu pracy stopnia wyjściowego (lampa/tranzystor) i uaktywnienie regulacji głośności na wyjściu (Line/Pre). Włączenie regulacja stopnia wyjściowego możemy oczywiście dokonać poprzez menu, które daje również dostęp tak do filtrów Sharp, Slow, Short Delay Sharp, Short Delay Slow, Super Slow, jak i ustawień fazy. W tym momencie pozwolę sobie na jedną uwagę natury użytkowo – konstrukcyjnej, gdyż o ile w zależności od własnych preferencji można wybierać pomiędzy lampowym i tranzystorowym stopniem wyjściowym to warto mieć na uwadze fakt iż obowiązuje to wyłącznie w przypadku gdy zdecydujemy się na wyjścia zbalansowane, bo na RCA podawany jest sygnał wyłącznie z tranów. A zagłębiając się nieco bardzie w trzewia warto wspomnieć iż stopień lampowy oparto na czterech sztukach 6N16B a tranzystorowy na kościach OPA604 i OPA2604.
Tył przetwornika prezentuje się równie atrakcyjnie. Do dyspozycji otrzymujemy bowiem zdublowane wyjścia analogowe w postaci pary złoconych RCA i XLR oraz baterię wejść cyfrowych, zarówno tych konwencjonalnych, czyli optycznego, koaksjalnego i AES/EBU, jak i obowiązkowego w dzisiejszych czasach – USB. Jego obecność jest z resztą konieczna, gdyż iDAC-6 bez problemu radzi sobie zarówno z sygnałami PCM do32 Bit/384 kHz, jak i DSD do5,6448 MHz.
Wzmacniacz słuchawkowy iHa-6 zamiast centralnie umieszczonego wyświetlacza może za to pochwalić się imponującą baterią wejść. Mamy zatem do wyboru nie tylko sympatyczne combo, czyli połączenie zbalansowanego wyjścia o dwóch 3 pinowych  XLRach z możliwością podłączenia do nich słuchawek wyposażonych w niezbalanowane 6.35mm wtyki z rozróżnieniem na nisko i wysoko gainowe, oraz klasyczne 4-ro pinowe zbalansowane. Oczywiście słuchawkowiec, podobnie jak DAC również jest konstrukcją w pełni zbalansowaną a przy tym zdolną oddać do 7W mocy a w dodatku mogącą pracować zarówno w trybie napięciowym, jak i prądowym. Wyboru trybu pracy dokonujemy stosownymi przyciskami Gain/Current a źródło sygnału trzecim guzikiem – Source. Pozycje pokrętła głośności i włącznika głównego w stosunku do DACa nie zmieniły się nawet o jotę, więc o zgodność stylistyczna możemy być spokojni. Za to poważne zmiany czekają nas na plecach head-ampa, gdyż znajdziemy tam jedynie wejścia liniowe. Co prawda zarówno w formacie RCA, jak i XLR, lecz niestety iHa-6 w roli tzw. „przelotki” użyć się nie da.

Przechodząc do części poświęconej brzmieniu tytułowego duetu uczciwie przyznam, że chęć jego przetestowania wzięła się między innymi z docierających do nas wielce pozytywnych opinii na temat samego przetwornika, lecz biorąc pod uwagę prawdziwą słuchawkową klęskę urodzaju to i head-amp trafił do naszej redakcji. I prawdę powiedziawszy bardzo dobrze się stało, gdyż co i rusz spotykamy się z postulatami naszych Czytelników, aby oprócz rasowego High-Endu sięgać od czasu do czasu również po urządzenia z bardziej przystępne cenowo, co też niniejszym czynimy. Traf, czy jak kto woli pech jednak chciał, że równolegle z Cayinami dane nam było testować operujące na zdecydowanie innych pułapach cenowych i wyposażone w wejścia cyfrowe odtwarzacze Marantz SA-10, Musical Fidelity Nu-Vista, oraz rasowy transport plików Lumin U1. Mordercza konkurencja? Przynajmniej na papierze tak właśnie to wygląda, jednak rzeczywistość okazała się zgoła odmienna, gdyż niepozorny iDAC-6 nie tylko okazał się dla nich równorzędnym partnerem, co poprzez pełną dowolność wyboru pomiędzy lampą a tranzystorem mógł lepiej wpasować się zarówno w chwilowy nastrój słuchacza, jak i w danym momencie odtwarzany repertuar.
Już od pierwszych taktów słychać, że Cayin nie będzie próbował uwieść nas eterycznością i rozdygotanym emocjonalnie rozmarzeniem. W zamian za to stawia na ponadprzeciętną dynamikę, spontaniczność i zaskakującą jak na takiego maluch potęgę brzmienia. Jednak w owej spektakularności nie zatraca się i nie idzie na całość przytłaczając wolumenem i gubiąc gdzieś po drodze kontrolę. Nic z tych rzeczy. To po prostu duży, dynamiczny i soczysty dźwięk, jaki z pewnością bezgraniczną miłością pokochają wszyscy fani Rocka. Wystarczy bowiem przejść w tryb lampowy i włączyć coś bujającego. Na pierwszy ogień poszedł zatem krążek „SuperHeavy – Deluxe Edition” z wgniatającym w fotel basem, chwytliwymi melodiami i plejadą mega-gwiazd, które postanowiły zrobić coś na totalnym luzie, dla własnej przyjemności i zabawy. Nie muszę chyba dodawać, że efekt takiego podejścia do tematu jest wyśmienity a Cayiny ów klimat nie tylko świetnie uchwyciły, co wręcz spotęgowały. Jednak o ile DAC całość nieco „pompuje” i podkręca, to head-amp stawia na większą transparentność i liniowość. Nie jest aż tak spontaniczny i gównie skupia się na możliwie wzorcowym wysterowaniu nawet trudnych do napędzenia słuchawek (vide Audeze LCD-4). Taki pozorny brak własnego charakteru świetnie sprawdza się w nieco mniej syntetycznych brzmieniach. Nie opuszczając kręgu solowych dokonań Stonesów sięgnąłem zatem po „Crosseyed Heart” Keitha Richardsa. Blisko podany, mocno „zmęczony życiem” wokal i surowy podkład sprawiały, że żadne upiększacze i polepszacze nie były potrzebne. Z resztą im bardziej surowo Keith brzmiał, tym bardziej zyskiwał na autentyczności, by w „Suspicious” osiągnąć prawdziwe mistrzostwo. Co prawda akurat w tym utworze, właśnie ze względu na możliwie realistyczne doznania nauszne osobiście wolałem zamiast przetwornika Cayina używać swojego Ayona CD-35 , lecz  biorąc pod uwagę różniący oba urządzenia dystans cenowy nie można mieć iDACowi tego za złe.
Jednak, czy tytułowe combo nadaje się tylko do czysto rozrywkowego repertuaru? Oczywiście, że … nie. Wystarczy bowiem włączyć klasykę i to najlepiej tę operową (świetnie w tej roli sprawdza się tzw. thebeściak Marii Callas „Pure”), na której idealnie słychać perfekcyjną współpracę obu urządzeń. Przetwornik „pracuje” nad wolumenem orkiestry – jej odpowiednią potęgą i nasyceniem średnicy, co szczególnie korzystnie wpływa na soczystość wokali a iHa-6 w obroty bierze precyzję kreowania źródeł pozornych, ich konturowość, oraz doznania natury przestrzennej. Co istotne ani razu nie udało mi się przyłapać Cayinów na sygnalizowaniu momentu szycia, w którym jeden kończy prace i oddaje pałeczkę drugiemu. Tutaj yin i yang przenikają się i zarazem równoważą dając w rezultacie poczucie kompletności i homogenicznej wręcz spójności.
Oczywiście podchodząc do tematu całkowicie bezkompromisowo można byłoby uznać, że z powyższej dwójki DAC bardziej „robi” dźwięk i to head-amp jest bliższy bezwzględnej przeźroczystości w torze, lecz to tylko i wyłącznie teoria. Życie bowiem rządzi się swoimi prawami i owe podkręcanie dźwięku przez przetwornik może okazać się prawdziwym objawieniem wszędzie tam, gdzie brakuje dynamiki, nasycenia i po prostu atrakcyjności. Za to wzmacniacz słuchawkowy pokaże swoją klasę zarówno ze stosunkowo niedrogimi słuchawkami typu Meze 99 Classics Gold, jak i z ultra high-endowymi planarami w stylu Audeze LCD-4. Warto jednak pamiętać o tym, by nie łączyć go ze zbyt analitycznymi i wręcz laboratoryjnie wyjałowionymi pod względem nasycenia nausznikami, gdyż efekt może i w pierwszej chwili oszołomi ilością detali, lecz po kilkunastu minutach spowoduje ciężka migrenę.

W ramach zakończenia z radością pragnę oznajmić, że pomimo dość niewygórowanej, i to nie tylko na nasze – soundrebelsowe standardy, ceny Cayiny iDAC-6 z iHa-6 stanowią świetny przykład na to, że gdy tylko uwolnimy się od zabobonów metek i przeświadczenia, że tylko „rasowe” audiofilskie legendy są w stanie nas usatysfakcjonować bardzo szybko może się okazać, że będziemy w stanie zbudować wysokiej klasy system za niemalże ułamek wcześniej planowanej kwoty.

 

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu:
– CD/DAC: Accuphase DP-410; Ayon CD-35; Musical Fidelity Nu-Vista CD; Marantz SA-10
– Odtwarzacz plików: laptop Lenovo Z70-80 i7/16GB RAM/240GB SSD + JRiver Media Center 22 + TIDAL HiFi + JPLAY; Lumin U1
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– DAC: Cayin iDAC-6
– Wzmacniacz słuchawkowy: Leben CS-300F; Fostex HP- A8MK2; Cayin iHA-6
– Słuchawki: Meze 99 Classics Gold; Mr.Speakers Ether Flow; Fostex TH900 MK II; Audeze LCD-4
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Shelter 201
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp– Wzmacniacz zintegrowany: Electrocompaniet ECI5; Audio Analogue Maestro Anniversary
– Kolumny: Gauder Akustik Arcona 80 + spike extenders
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: LessLoss Anchorwave; Organic Audio; Amare Musica
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver
– Kable głośnikowe: Organic Audio; Signal Projects Hydra
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; Acoustic Zen Gargantua II
– Listwa: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS(R)
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform; Thixar Silence Plus
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+
– Stolik: Rogoz Audio 4SM3
– Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring; Albat Revolution Loudspeaker Chips

Opinia 2

Ostatnie lata wyraźnie pokazują, że jakość wytwarzanych w Chinach produktów jest bardzo różna. Dla co najmniej minimalnie zorientowanego w ich ofercie potencjalnego nabywcy wiadomym jest, iż w dużej mierze nie zależy od nich samych, gdyż w większości przypadków wykonują to, co zleci im dany kontrahent. Ci zaś dzielą się na hochsztaplerów w głównej mierze stawiających na szybki zysk i mimo pewnego światowego trendu oszczędności na wszystkim jednak dbających o postrzeganie danej marki poprzez jakość weteranów. Idąc dalej tym tropem okazuje się, że sprawa mających swój rodowód od projektu po finał urządzeń firmowanych przez państwo środka jest wręcz identyczna z rozpoczynającą wstępniak myślą, czyli wszystko zależy od startowego nastawienia pomysłodawcy na biznes. Na szczęście rynek konsumentów wyrafinowanego audio wie, jak oddzielać ziarno od plew, dlatego też nie zarzucając Was zatrważającą ilością testów miernych produktów, do naszej rekcji zawsze pukają dystrybutorzy brandów potrafiących sprostać naszym wymaganiom jakościowym, tak pod względem solidności produktu, jak i jakości generowanego dźwięku. Zatem oszczędzając Wasz czas bez sztucznego wdawania się w deklinację pełnej listy solidnych producentów chciałbym zaproponować opinię o znanym wszystkim przedstawicielu uczciwego podejścia do klientów w postaci  pochodzącej z Chin marki Cayin. Ta zaś, tym razem do starcia testowego dostarczyła przetwornik cyfrowo/analogowy z funkcją przedwzmacniacza IDAC-6 i współpracujący w tej recenzenckiej batalii m.in. ze słuchawkami Mr. Speakers „ETHER FLOW” wzmacniacz słuchawkowy IHA-6. Stawiając kropkę nad „i” dodam, iż wizytę wspomnianej elektroniki w redakcji zawdzięczamy dystrybutorowi Audiomagic.

Analiza załączonych fotografii wyraźnie pokazuje, że projekty zatytułowane Cayin iDAC-6 i iHA-6 nie stawiają na zbędny podczas użytkowania przepych wizualny, co sugeruje, iż większość budżetu przeznaczono na najważniejsze z punktu widzenia użytkownika ich układy wewnętrzne. Jednak tego, co odtarło na testy, nie można opisać inaczej, niż bardo solidne, pozornie skromne, jednak w efekcie kontaktu organoleptycznego posiadające wiele walorów wizualnych produkty. Na tle konkurencji nie są demonami rozmiarowymi, ale sądzę, że celując w określonego, traktującego je jako dodatkowe uzupełnienie systemu użytkownika z ich gabarytami trafiono w punkt. Co ważne, waga tych urządzeń ewidentnie wskazuje, że nie proponują audiofilskiego powietrza, tylko pełne wykorzystanie wnętrza niezbędnymi dla funkcji danego komponentu układami elektrycznymi.  Gdy spojrzymy na ich bryłę, naszym oczom ukażą się unifikowane, zgrabne, nieco szersze niż głębsze aluminiowe skrzynki. Rozpoczynając od przetwornika i jego frontu w jego centrum na nieco pochylonej ku tyłowi szczątkowej płaszczyźnie widzimy wyświetlacz informujący o stanie urządzenia, tuż pod nim trzy przyciski funkcyjne, a na lewej i prawej flance włącznik główny i gałkę wzmocnienia. Tylny panel iDCA-a zaspokajając większość potrzeb wymagającego melomana uzbrojono w zestaw przyłączy cyfrowych (COAXIAL, AES/EBU, OPTICAL, USB), pakiet wyjść analogowych w standardzie RCA/XLR i zintegrowane z bezpiecznikiem gniazdo zasilające. Przechodząc do tematu wzmacniacza słuchawkowego i przyglądając się przedniemu panelowi widzimy dość prosty, ale w efekcie nieco przełamujący monotonię zabieg designerski w postaci podzielenia go na trzy płaszczyzny. Centralna proponuje nam dość nietypowe jak na najczęściej stosowane w zestawach słuchawkowych trój i cztero-pinowe przyłącza zbalansowane – z czego pierwsze combo obsłuży również poczciwego jack’a. Analizując pozostałe płaszczyzny na lewej zauważamy nieco większy główny i trzy mniejsze przyciski funkcyjne, a na prawej podobnie do przetwornika gałkę wzmocnienia. Szybka relacja z oględzin pleców daje odpowiedź w postaci wejść analogowych RCA/XLR i gniazda zasilania. Tak po krótce wyglądają zaproponowane do oceny urządzenia. Na pierwszy rzut oka niby skromnie, ale po dokładnym poznaniu oferty w pełni satysfakcjonująco.

Nie wiem jak Marcin, ale w swoim starciu ów opisany przed momentem zestaw postanowiłem ocenić osobno. To ni mniej, ni więcej oznacza, że najpierw przyjrzałem się przetwornikowi, a w drugiej kolejności wzmacniaczowi słuchawkowymi. Rozpoczynając zatem od DAC’o-przedwzmacniacza ważnym aspektem wydaje się być informacja, iż dzięki swojej konstrukcji wewnętrznej oferuje użytkownikowi dwa światy obsługi dostarczanego do niego sygnału. Co to oznacza? Ano to, że gdy tylko zapragniemy, możemy dość szybkim ruchem przełączeniowym sprawić wpuszczenie w tor sygnałowy zaimplementowanych weń lamp elektronowych. Tak tak, te maleństwo to potrafi. Powiem więcej, użycie szklanych baniek w wielu przypadkach konfiguracyjnych będzie bardzo wskazane, gdyż wnosi do dźwięku dodatkową, uspokajając powiem, że delikatną dawkę homogeniczności. Mało tego, te lampki możemy wykorzystywać do celowego podkolorowania starych, często trącających anoreksją realizacyjną czy to rockowych, czy jazzowych płyt. I nie mówcie mi, że nie będziecie tak robić, gdyż ja, będąc zatwardziałym ortodoksem w odtwarzaniu materiału w jego oryginalnym wydaniu sam złapałem się na kilku próbach pomocy ulubionym krążkom. Przemierzając temat sposobu prezentacji muzyki przez iDAC-6 ewidentnie słychać, iż ogólny sznyt grania bazuje na gęstym, w zależności od użycia lub nie wspomnianej lampy przekazie muzycznym. Co ważne, całość prezentacji jest bardzo spójna sonicznie, co oznacza, że przy stawianiu na fajną masę górne rejestry nie wychodzą przed szereg, tylko dopełniają tak ważny dla osobnika homo sapiens zakres średnio-tonowy. Całość pomysłu na dźwięk uzupełnia trochę pogrubiony, ale w granicach rozsądku najniższy zakres. Ale spokojnie. Nie otrzymujemy bliżej niepokreślonej, oszczędnej w informacje papki, tylko podany w często bardzo oczekiwanej przez docelowego klienta estetyce sznyt grania. Dla pełnego uspokojenia bliskiego palpitacji serca czytelnika dodam jeszcze, że nawet w moim, nastawionym już na starcie na masę i gęstość zestawieniu czerpałem ze słuchania Cayin’a wiele pozytywnych emocji. Owszem, we wszystkich gatunkach muzycznych w porównaniu z moim przetwornikiem odczuwałem coś na kształt przygaszenia światła na scenie, ale muszę przyznać, że po zadziwiająco szybkiej akomodacji ta obserwacja odchodziła w soniczny niebyt. Ba, może nie za każdym razem, ale dość często wyartykułowana maniera grania produktu z kraju środka była panaceum na zbyt małą energię poszczególnych instrumentów, pozwalając im tym sposobem na ich pełny udział w danym wydarzeniu muzycznym. To co prawda jest naciąganie faktów, ale przyznacie, że w efekcie bardzo przyjemne. Jedynym według mnie małym minusem takiego postawienia sprawy był wgląd w rozmiar wirtualnej sceny muzycznej. Wspomniane zagęszczenie i lekka tonizacja doświetlenia dźwięku powodowały utratę ostrości odbioru najdalszych formacji muzyków. Ale raz, wszystko może mniej czytelnie, ale nadal znajdowało się na swoim, o dziwo ciekawym rozmiarowo miejscu, a dwa japoński kontrpartner (Reimyo) już na starcie był poza zasięgiem pretendenta do laurów, dlatego proszę o umiarkowana analizę tego, co starałem się dość dokładnie, a może biorąc pod uwagę starcie Dawida z Goliatem nawet za dokładnie opisać.

Gdy dotarliśmy do wzmacniacza słuchawkowego iHA-6, muszę zaznaczyć, że w tym podejściu punktem odniesienia był znany wielu melomanom japoński, wyposażony w funkcję obsługi słuchawek, w pełni lampowy wzmacniacz zintegrowany Leben CS300F. Gdy wiemy, na czym opiera się ta część testu pragnę poinformować, iż marka Cayin w tym produkcie postawiła na podobny do przed momentem opisywanego DAC’a rys brzmieniowy, z tą tylko różnicą, że nie zanotowałem żadnego zmniejszenia lumenów na scenie muzycznej.  Nadal obracałem się w gęstym, bardzo pożądanym nie tylko w muzyce dawnej, ale również rockowej sznycie grania, ale tym razem już w naturalnym świetle dziennym. Oczywiście, to w stosunku do Japończyka nadal był nieco ciemniejszy przekaz, jednak w porównaniu do wcześniejszego starcia wszystko zaprezentowało się w zdecydowanie bardziej otwartym oddechowo pomyśle na dźwięk. Oczywiście, na szczęście niezbyt częstą konsekwencją świeżości dźwięku były ostrzejsze sybilanty. Niestety, tutaj nie ma lampki w torze i musimy brać życie takim jakiem jest. Ale oświadczam, dzięki witalności dźwięku, całość nabrała ciekawej zwiewności, a sybilanty w muzyce były, są i będą zawsze. A gdy ktoś zapragnie na siłę je likwidować, zwyczajnie zabije muzykę. Aby tego nie robić, oświadczam, że nawet w najlepszych systemach czasem słychać, iż dany artysta posiada skłonności mimiczne do generowania podobnych syczących artefaktów i nie ma w tym nic złego. Po prostu życie.

Mimo rozbicia testu na dwa osobne podejścia wyraźnie widać, że w obydwu komponentach konstruktorzy stawiają na muzykalność. Oczywiście to zawsze ma swoje mniejsze lub większe soniczne konsekwencje, ale jak wspominałem, weźcie poprawkę na mój punkt odniesienia i Wasz kurs ku górze w dążeniu do złapania króliczka. Ja decydując się na proces oceniania w stosunku do swojego zestawu  prawie zawsze kroczę ku dołowi, dlatego bardzo łatwo jest mi wytypować wszystkie za i przeciw danej konstrukcji, Natomiast Wy pełni nadziei i sporego pakietu oczekiwań albo tego nie zauważycie, albo zwyczajnie będzie te tego oczekiwać. Zatem po skreślonej w poprzednich akapitach analizie oferty dwóch specyfikacji obróbki dźwięku przetwornika cyfrowo-analogowego (tranzystor, lampa) i nieco świeższym przekazie wzmacniacza słuchawkowego nie pozostaje nic innego, jak osobista weryfikacja czy to Wasza bajka. Jedno jednak wiem na pewno, naprawdę warto poświęcić tym produktom kilka spędzonych przy muzyce chwil.

Jacek Pazio

Dystrybucja: Audiomagic
Ceny:
Cayin iDAC6: 4 900 PLN
Cayin  iHa6: 4 900 PLN

Dane techniczne:
Cayin iDAC6
Pasmo przenoszenia: 20Hz~30kHz (±0.5dB,Fs=192kHz)
Wykorzystane lampy: 4 x 6N16B
DAC: 2 x AK4490
Obsługiwane sygnały PCM do  32 Bit/384 kHz, DSD do DSD 128
Wejścia cyfrowe: USB, AES/EBU, Coaxial (24 Bit/192 kHz), Toslink (do 24 Bit/176.4 kHz)
Wyjścia analogowe: para XLR, para RCA
Poziom wyjściowy: 2,2 V (RCA), 4,4 V (XLR)
Zniekształcenia harmoniczne  (THD+N): ≤0.8% (stopień lampowy), ≤0.004% (stopień tranzystorowy)
Odstęp sygnał/szum (średnio ważony): ≥105dB (stopień lampowy), ≥110dB (stopień tranzystorowy)
Pobór mocy: <30W
Wymiary(SxGxW): 240mm x 252mm x 69mm
Waga: 3,8 kg

Cayin  iHa6
Maksymalna moc wyjściowa w trybie zbalansowanym: 7W/32 Ω
Maksymalna moc wyjściowa w trybie niezbalansowanym: 2,2W/32 Ω
Gain: Niski=0dB, Średni=10dB, Wysoki=20dB
Pasmo przenoszenia: 10 Hz-80kHz, (-0,5dB)
Zniekształcenia harmoniczne  (THD+N): ≤0.02%  (1kHz,RL=32Ω)
Odstęp sygnał/szum (średnio ważony): ≥105dB (wyjścia niezbalansowane), ≥110dB (wyjścia zbalansowane)
Wyjścia słuchawkowe: 6.35mm TRS x 2 , 3 pinowe  XLR (zbalansowane)  4 pinowe XLR (zbalansowane)
Pobór mocy: 60W
Wymiary(SxGxW): 240mm x 252mm x 69mm
Waga: 3,8 kg

System wykorzystywany w teście:
– źródło: Reimyo CDT – 777 + DAP – 999 EX Limited
– przedwzmacniacz liniowy: Robert Koda Takumi K-15
– końcówka mocy: Reimyo KAP – 777
– wzmacniacz zintegrowany Leben CS300F
Kolumny:  Trenner & Friedl “ISIS”
Kable głośnikowe: Tellurium Q Silver Diamond, Harmonix SLC, Harmonix Exquisite EXQ
IC RCA: Hijri „Milon”,
XLR: Tellurium Q Silver Diamond
IC cyfrowy: Harmonix HS 102
Kable zasilające: Harmonix X-DC 350M2R Improved Version, X-DC SM Milion Maestro, Furutech NanoFlux – NCF, Hijiri Nagomi
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints „ULTRA SS”, Stillpoints ”ULTRA MINI”
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– akustyczne: Harmonix Room Tuning Mini Disk RFA-80i
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
Tor analogowy:
– gramofon:
napęd: SME 30/2
ramię: SME V
wkładka: MIYAJIMA MADAKE
przedwzmacniacz gramofonowy: RCM THERIAA