Tag Archives: ClearAudio Innovation Basic


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. ClearAudio Innovation Basic

ClearAudio Innovation Basic

Link do zapowiedzi: ClearAudio Innovation Basic

Opinia 1

Po hotelowo – stadionowym maratonie i związanym z dopiero co zakończonym Audio Video Show reportażowym szaleństwie wreszcie możemy złapać chwilę oddechu i powrócić do zdecydowanie bardziej miarodajnych, oraz wnikliwych odsłuchów. Nie chcąc jednak do końca przyrosnąć do ulubionych kanap i foteli, w ramach nowego – poświątecznego (AVS i monachijski High end to audiofilskie odpowiedniki Bożego Narodzenia i Wielkanocy) rozdania postanowiliśmy wziąć na warsztat coś, co z jednej strony zmusi nas do podnoszenia od czasu do czasu czterech liter i jednocześnie będzie swoistym debiutem kolejnej znanej, acz do tej pory omijającej nasze skromne progi, marki. O czym mowa? Jak z pewnością zdążyli się Państwo domyślić pierwsze kryterium w dzisiejszych czasach spełniają wyłącznie gramofony i rzeczywiście w niniejszej recenzji swoją uwagę skupimy właśnie na przedstawicielu tej cieszącej się nieustającą popularnością rodziny a jeśli zaś chodzi o pulę nieobecnych do tej pory na naszych łamach brandów, to pomimo naszych usilnych starań ich lista jest na tyle długa, że prawdopodobieństwo oddania celnego strzału leży wyłącznie w zasięgu Robina z Sherwood. Dlatego też nie przedłużając wstępniaka pragniemy Państwa zaprosić na spotkanie z wielce urodziwym gramofonem ClearAudio Innovation Basic, który dzięki uprzejmości (nowego) dystrybutora marki – stołecznego Audio Klanu, dotarł do nas w firmowej konfiguracji, czyli z uzbrojonym we wkładkę ClearAudio Essence MC ramieniem ClearAudio Magnify.

Jak sami Państwo widzą zgodnie ze starym powiedzeniem, że wszystko zostaje w rodzinie ClearAudio ani myśli oddawać pola konkurencji i stara się jak może, by klient decydując się na niemiecki napęd nie kombinował i nie szukał ramion, czy kartridżów firm trzecich, lecz zaufał właśnie im. Trudno się z resztą takiemu podejściu do tematu dziwić, gdyż dzięki temu wytwórca nie dość, że ma możliwie pełną kontrolę nad nader misterną i wrażliwą niemalże na plamy na słońcu układanką zwaną potocznie i przynajmniej jak na moje oko nieco zbyt ogólnie gramofonem, to już na dzień dobry eliminuje ewentualne potknięcia konfiguracyjne niedoświadczonego analogowego akolity. Nie muszę przecież nikogo uświadamiać jak łatwo jest zaprzepaścić potencjał drzemiący nawet w wybitnym napędzie aplikując do niego źle dobrane ramię, czy też zupełnie niedopasowaną do całości wkładkę. A tak, decydując się na danie dnia, lub jak kto woli spécialité de la maison odpowiedzialnością za efekt finalny możemy w znacznym stopniu obarczyć tytułowego producenta. Czemu napisałem w znacznym stopniu a nie całkowicie? Odpowiedź jest banalnie prosta i znajdziecie ją Państwo zaglądając do zwiastuna niniejszej epistoły, gdzie może nie czarno na białym, lecz w kolorze i możliwie drobiazgowo przedstawiliśmy proces transformacji poszczególnych podzespołów do stadium finalnego, czyli nadającego się do użytku, ustawionego i skalibrowanego gramofonu. Jeśli jednak myślicie, iż po tej całej zabawie w domorosłego Adama Słodowego mogliśmy z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku zasiąść w fotelach i z lampką słomkowo-złotego, pochodzącego z Islay destylatu o nad wyraz intensywnym aromacie rozgrzanych podkładów kolejowych i jodyny w dłoni oddać się odsłuchom, to … jesteście w błędzie. Przecież niniejsze, będące fabryczną „nówką” cudo należało jeszcze wygrzać, gdyż takie dziewicze – prosto z pudełka może i generowało przez pierwsze kilkadziesiąt godzin jakieś dźwięki, lecz muzyką tego nazwać nie sposób. Tzn. można, lecz ewidentnie w złej wierze, bądź rozpaczliwie szukając argumentów, iż nie ma sensu przesiadać się z gramiaka za jakieś 1000 -2500 PLN. Wtedy jak najbardziej tak – sukces murowany.
My jednak wyszliśmy z założenia, iż warto nawet dłuższą chwilę poczekać na zakończenie procesu akomodacyjnego i „docieranie” wkładki, by potem, już ze spokojną głową, i sumieniem, móc w miarę obiektywnie stwierdzić, czy wydatek rzędu 36 kPLN na Innovation Basic ma po prostu sens a walory estetyczne idą w parze z możliwościami sonicznymi.

No to po kolei – na pierwszy ogień idzie zatem budowa i wygląd. Od strony czysto technicznej zredukowaną do niezbędnego minimum trójramienną plintę wykonano w formie eleganckiego sandwicza składającego się z dwóch płatów satynowego aluminium i umieszczonej między nimi, zdecydowanie grubszej warstwy Panzerholz, czyli przekładając na język polski sygnowanego przez firmę Delignits specjalnego rodzaju sklejki bukowej na bazie żywic syntetycznych o najwyższej, zbliżonej do metalu, odporności i wytrzymałości mechanicznej. Całość wykończono z niebywałą starannością i dbałością o nawet najmniejsze detale, co wbrew pozorom nawet na tych pułapach cenowych nie zawsze jest standardem. Ponadto o ile w wersji startowej otrzymujemy wersję z jednym ramieniem, to nic nie stoi na przeszkodzie, by tytułowy napęd wzbogacić o drugie ramię montowane na kolejnej, niezajętej przez silnik, czyli wolnej odnodze plinty. Z ciekawostek warto również wspomnieć o ciągłej kontroli optycznej obrotów i możliwości wyboru pomiędzy talerzem wykonanym z mlecznobiałego akrylu GS-PMMA, lub wysokiej gęstości czarnego POM-u. Poziomowanie jest dziecinnie proste, ustawienia antyskatingu i siły docisku dzięki intuicyjnej i prowadzącej krok po kroku instrukcji, oraz „magicznej” walizeczce również nie nastręcza problemów, więc wystarczy tylko założyć przekazujący z wrzeciona silnika na talerz trzy prędkości gumowy pasek i wpiąć się w niezagospodarowane odnóże dość skromnym wtyczkowym zasilaczem. Przewód sygnałowy jest zamontowany na stałe.

A co można powiedzieć o brzmieniu? Jeśli stwierdziłbym, że jest równie atrakcyjne, co projekt plastyczny i precyzyjne niczym jego jakość wykonania, to byłbym naprawdę blisko sedna. Bowiem po ułożeniu Innovation gra dźwiękiem łączącym w sobie nieco stereotypowo oczekiwaną (niemiecką?) precyzję i timing z kojarzoną z naturalnym drewnem muzykalnością i nasyceniem. Spokojnie można uznać iż jest to audiofilskie ucieleśnienie fenomenalnego albumu „Vienna” prowadzonych przez Fritza Reinera Chicagowskich Symfoników – esencja muzykalności i to pod wzorową kontrolą. Przechodząc do współczesnych realizacji nie sposób nie wspomnieć, iż niski, głęboki i chropawy głos nieodżałowanego Leonarda Cohena na pożegnalnym krążku „You Want It Darker” został podany blisko i mocno, czuć było w nim wewnętrzną siłę, płynącą z niej mądrość i co za tym idzie pogodzenie z losem – świadomość nieuchronnie zbliżającego się końca. Zamiast jednak się roztkliwiać Cohen ze stoickim spokojem stwierdza „c’est la vie” i w pięknym stylu zamyka kawał historii muzyki. Pomimo sugestywnie wysuniętego pierwszego planu nie odnotowałem nawet najmniejszych przejawów ekspansywności. Gradacja planów była wyborna a i przestrzeń kończyła się daleko za linią kolumn.
Na przesączonym syntetycznym beatem „Rarities” Selah Sue bas nie tylko schodził bardzo nisko, co wykazywał się całkiem satysfakcjonującą kontrolą i jedynie na szalenie wymagającym „Moonlight Serenade” Raya Browna i Laurindo Almeidy ClearAudio ustępował pola m.in. perfekcyjnym pod tym względem, odsłuchiwanym przez nas ostatnio Tech DAS-om. Górnym tonom nie brakowało otwartości i tak miłych mym uszom napowietrzenia, oraz przestrzeni. Pasującym do nich określeniem wydaje się „lśniące”, gdyż właśnie takie, o ile tylko materiał źródłowy na to pozwalał, były. Weźmy na ten przykład utrzymaną na najwyższym poziomie, nagraną w hołdzie Deep Purple składankę „Re-Machined: A Tribute To Deep Purple’s Machine Head”, gdzie np. Metallica w coverze „When A Blind Man Cries” osiągnęła prawdziwe mistrzostwo. Proszę jednak pamiętać, iż mamy do czynienia z rasowym, nieuczesanym i natywnie szorstkim hard rockiem i to zagranym „nieco ciężej” aniżeli oryginalne aranżacje. I co w związku z tym? Ano nic, albo mówiąc przewrotnie bardzo dużo, gdyż o ile przyjęło się uważać, że im wyższej klasy urządzenia posiadamy a przez to i cały nasz system mozolnie pnie się po szczeblach audiofilskiego zaawansowania, tym mniej płyt nie tylko brzmi na nim dobrze, co w ogóle sprawia swoją zawartością chociażby śladową przyjemność. Tymczasem ClearAudio właśnie na Mecie i jej podobnych szarpidrutach każdorazowo łapał wiatr w żagle serwując potężny i pełen emocji spektakl charakteryzujący się imponującym wykopem i niemalże lampowym nasyceniem średnicy. Nawet wspomniana, daleka od łagodności i zaokrąglenia góra pasma nie tylko nie irytowała a na swój sposób „robiła sound” tytułowego gramofonu, gdyż np. gitarowe riffy zyskiwały na blasku i komunikatywności jasno dając do zrozumienia, że oprócz warstwy wokalnej również i im należy się dłuższa chwila uwagi. Jeśli jednak powyższa propozycja wyda się Państwu zbyt ciężkostrawna przynajmniej z czystej ciekawości sięgnijcie proszę po … „In Session”, gdzie Albert King urządza sobie ze Stevie Ray Vaughanem przyjacielskie pogaduchy niezobowiązująco urozmaicające gitarowe dialogi obu, skądinąd doskonale znanych fanom bluesa, jegomości. Jak dla mnie powyższy krążek wydaje się kwintesencją umiejętności „robienia dobrze” i wizytówką bohatera niniejszej epistoły.

Okazuje się, że ClearAudio Innovation Basic nie dość, że obłędnie wygląda, to w firmowej specyfikacji – z dedykowanym ramieniem i wkładką oferuje również niezwykle atrakcyjną, a przy tym utrzymaną na naprawdę wysokim poziomie ekscytującą mieszankę rozdzielczości i muzykalności. Jeśli, dodamy do tego zdolną postawić na nogi umarłego dawkę dynamiki otrzymamy propozycję obok której nie sposób przejść obojętnie, tym bardziej, że podczas ponad dwutygodniowych testów we własnym systemie nie spotkałem nikogo (i to płci obojga), komu by ten trójnożny płytograj nie przypadł do gustu. Czy trzeba lepszej rekomendacji?

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu:
– CD/DAC: Ayon CD-35; AVM Audio OVATION MP 6.2
– Odtwarzacz plików: laptop Lenovo Z70-80 i7/16GB RAM/240GB SSD + JRiver Media Center 22 + TIDAL HiFi + JPLAY; Yamaha WXAD-10
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Shelter 201
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Wzmacniacz zintegrowany: Electrocompaniet ECI5; Pass Labs INT-60
– Kolumny: Gauder Akustik Arcona 80 + spike extenders
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: LessLoss Anchorwave; Organic Audio; Amare Musica
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver
– Kable głośnikowe: Organic Audio; Signal Projects Hydra
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS(R)
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+
– Stolik: Rogoz Audio 4SM3
– Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring; Albat Revolution Loudspeaker Chips

Opinia 2

Zainteresowanym tematem analogu wielbicielom dobrego dźwięku tytułowej marki ClearAudio ze zrozumiałych, spowodowanych bezproblemową rozpoznawalnością na rynku powodów nie trzeba przedstawiać. Naturalnie pierwsze skojarzenie prowadzi nas ku produktom odtwarzającym muzykę z czarnych placków, ale nie należy zapominać, iż ten brand podobnie do wyspiarskich stajni Linn i Naim oprócz działalności w dziedzinie kreowania świata już zapisanej na krążkach muzyki może pochwalić się dodatkowo prowadzeniem swojej wytwórni płytowej. Zdziwieni? Mam nadzieję, że nie, a jeśli jednak tak, to zaskoczonym nie pozostaje nic innego, jak zgłębić jej portfolio, a zapewniam, jest tego sporo i co ważne wydane we wspaniałej jakość sonicznej. Ale nie o poczynaniach w zakresie sesji nagraniowych tego producenta będziemy dzisiaj rozprawiać, gdyż naszym głównym celem jest wydanie werdyktu na temat bardzo ciekawego wizualnie, a po osobistym zapoznaniu się z możliwościami sonicznymi mogę uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić, że również ciekawego od strony fonii w pełni skonfigurowanego gramofonu (napęd, ramię wkładka) ClearAudio Innovation Basic. Naturalnie wieńczącą rozbiegowy akapit informacją nie może być nic innego, jak przypomnienie, iż mającym swoje pięć minut na naszym portalu producentem opiekuje się warszawski Audio Klan.

Spoglądając na sesję fotograficzną Basica nie sposób odmówić mu fantastycznej aparycji. Mało tego, śmiem nawet powiedzieć, że jest idealnym partnerem dla najbardziej wymagających designerów wnętrz naszych nowoczesnych domostw. Dlaczego? Popatrzcie tylko na wpisującą się w najnowsze trendy mody wnętrzarskiej kolorystykę, czyli wariację srebra aluminium z ciemnym drewnem chassis i mlecznym akrylem talerza, a wszystko skrojone w wyszukanym kształcie trójnogiej płaszczki. Ktoś śmie marudzić? Owszem, zawsze może, to wolny kraj, ale przed wydawaniem ostatecznych osądów zalecam osobisty kontakt organoleptyczny, gdyż wówczas wszystko nabiera całkowicie innego wymiaru, którego fotografie z racji braku pokazania trójwymiarowości bryły nie są w stanie oddać. Kontynuując temat budowy należy dodać, iż każda z łap owej płaszczki za pomocą regulowanych kolców i znajdujących się w komplecie podkładek pozwala bardzo stabilnie usadowić werk na docelowym miejscu. Ale to nie koniec zadań samych stóp gramofonu, gdyż lewa przednia jest dodatkowo siedziskiem dla oferującego trzy prędkości obrotowe silnika napędzającego talerz, a prawa tylna poprzez płaską platformę pozwala na stabilne zakotwiczenie ramienia z wkładką gramofonową. Co ciekawe, odpowiednio zabezpieczona całość konstrukcji przychodzi do klienta w jednym pudle (coś na kształt puzzli), ale ważnym jest fakt, że wszelkie niezbędne do kalibracji konstrukcji przyrządy znajdują się w komplecie startowym. Ktoś jest przerażony? Spokojnie, melomanów z przysłowiowymi dwoma lewymi rękami natychmiast informuję, że jeśli zaistnieje taka potrzeba, każdy nabywca może liczyć na pomoc zaopatrującego nas w produkt salonu sprzedaży.

Gdy odpalałem naszego bohatera w swoim systemie, trochę obawiałem się, że coś starające się spełnić wymagania designerów w pogoni za atrakcyjnością wizualną gdzieś po drodze zgubi najważniejszy punkt programu, czyli punkt “g” podobnych produktów zwany muzykalnością. Nie powiem, dzisiejszy bohater również mi pod względem estetycznym bardzo przypadł do gustu, ale jednak najważniejszy jest dźwięk, który w swoim zestawie analogowym pod względem jakości wyniosłem na tyle wysoko, że naprawdę bez najmniejszych obaw o spektakularną porażkę staję w szranki testowe nawet z największymi graczami. Jak zatem wypadł ten wizualny “piękniś”? Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu bardzo dobrze. Barwnie, a do tego z odpowiednim oddechem w górnych rejestrach. Owszem, nie było to szczyt możliwości tego typu źródeł, ale bez najmniejszych problemów poruszał się w domenie czarowania dźwiękiem. Proponował barwną średnicę, dobrze dociążony bas i nie wychodzącą przed szereg, ale swobodną górę pasma. Jak to wyglądało dokładnie? Proszę bardzo, oto kilka przykładów płytowych. Na początek zmagań wybrałem znaną wszystkim divę Dianę Krall z jej kompilacją
Turn Up The Quiet”. Ten krążek był wodą na młyn opiniowanej konstrukcji, co jawiło się czarującym, ale nie schodzącym z tonacją zbyt nisko głosem artystki, dobrze oddaną ilością atrybutów bębniarza, mocnym bytem fortepianu i masywnym kontrabasem. Ważnym aspektem tego spektaklu muzycznego była może bliżej niż mam na co dzień, ale nadal dość głęboko kreowana wirtualna przestrzeń. Jednak gdybym miał przyłożyć do tego obrazu wypracowaną u siebie przez lata miarkę jakości, powiedziałbym, że najbardziej oddalone od wzorca były zbyt krągłe nadmuchane skrzypce, czyli przekładając z tej kwiecistej mowy na język polski instrument zwany kontrabasem. To oczywiście nadal nie była wszechobecna buła, ale jak dla mnie jego obraz Basic malował zbyt grubą kreską. Kolejnym czarnym plackiem była twórczość Chada Wackermana “ Dreams Nightmares and Improvisations”. To jest materiał oparty zarówno o instrumenty naturalne, jak i elektroniczne sample. W tym podejściu temat przeciążenia najniższych częstotliwości raczej nie był problemem, gdyż sztuczna muza nie jest w stanie racjonalnie pokazać nam, czy jest ok, czy źle. Dlaczego? Przecież nikt nie wie, jak brzmiało to na wykorzystywanym grajku, potem jak widział to realizator, a na koniec jak nasz system powinien to oddać. Dlatego też, mimo że słychać było chadzanie muzy po grząskim, czyli miękkawym gruncie, to było to przeze mnie nader fajnie odbierane, a jestem skłonny dodać, że sprawiało sporo radochy. Na koniec starć testowych zostawiłem sobie szaleństwo w najczystszej postaci, czyli będący karmą mojej młodości zespół AC/DC z ich chwalącym się na okładce rasową armatą krążkiem „For Those About to Rock (We Salute You)”. Wnioski? Powiem tak, zapomnijcie o jakiś niedomaganiach. to była jazda bez trzymanki, a w tym wszystkim przywołane wcześniej niuanse były jedynie pomocne, a nie w jakikolwiek szkodliwe. Perkusja i gitary aż kipiały radością z takiego sznytu grania drapaka. Dlaczego? Nie żartujcie. Przecież ta muza w domenie muzykalności ma swoje za uszami, a dawka koloru i masy była czymś, co najlepszego mogło ją spotkać. Zaskoczeni? Ja nie. Zatem reasumując, tylko od konkretnego słuchacza, jego obycia w dziedzinie analogu i słuchanej muzyki zależeć będzie, czy w ogóle coś będzie mu doskwierać. A biorąc pod uwagę będące pochodną procesu testowego moje usilne szukanie dziury w całym, potencjalny nabywca nad wyartykułowanymi aspektami prawdopodobnie przejdzie do porządku dziennego ze wskazaniem na odebranie skreślonej opinii jako przejaw zrzędliwości z mojej strony.

Byłem bardzo rad, że ten stroszący piórka piękności paw, oprócz walorów wizualnych w pakiecie nie zapomniał zaproponować mi dobrej jakości dźwięku. Naturalnie w wartościach bezwzględnych zawsze da się lepiej (wliczając w to również moją układankę), ale należy cieszyć się faktem, że w tym przypadku piękno uzupełnia fantastyczny sound, który jest w stanie zauroczyć niejednego adepta sztuki czerpania przyjemności z kręcącej się płyty winylowej. Czy miałbym jakieś konfiguracyjne przeciwwskazania dla tej propozycji? Z pełną odpowiedzialnością oświadczam, że nie. Nie jest ani przegrzany, ani anorektyczny, zatem sprawa docelowego systemu jest otwarta. a te kilka drobnych potknięć podkreśla tylko sygnaturę jego grania.

Jacek Pazio

Dystrybucja: Audio Klan
Cena: 35 999 PLN

Dane techniczne:
Wkładka ClearAudio Essence MC
Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 40 kHz
Napięcie wyjściowe: 0.4 mV @ 5 cm/s
Przesłuch między kanałami: > 32 dB
Niezrównoważenie kanałów:: < 0.3 dB
Śledzenie ścieżki: 80 μm
Zalecana siła nacisku: 2.0 g (± 0.2 g)
Impedancja obciążenia:: 11 Ω
Wspornik: Boron
Szlif: Micro Line
Podatność: 9 μ/mN
Cewka: miedź OFC
Obudowa: stop magnezu i aluminium z powłoką ceramiczną

Ramię: ClearAudio Magnify
Zalecana masa wkładek: 4.7 – 22 g
Wysięg wkładki (overhang): 17.31 mm
Okablowanie: clearaudio Sixtream Super Wire (1.1 m), zakończone wtykami RCA MPC
Odległość montażowa: 222 mm
Przesunięcie osi wkładki (offset angle): 25.54 °
Długość efektywna: 9.4″ ( 239.3 mm)
Długość całkowita: 345 mm
Waga: 620 g

ClearAudio Innovation Basic
Prędkość obrotowa: 33 ⅓ , 45, 78
Przeniesienie napędu: Pasek
Talerz: 40 mm akryl GS-PMMA
Niestabilność obrotów: < ± 0.08 %
Pobór mocy: 2,5 W (standby), 2,5 W (standard), 9,3 W (max)
Wymiary (S x W x G): 460 x 125 x 485 mm (bez ramienia)
Waga: 8 kg (bez ramienia i zasilacza)

System wykorzystywany w teście:
– źródło: Reimyo CDT – 777 + DAP – 999 EX Limited TOKU
– przedwzmacniacz liniowy: Robert Koda Takumi K-15
– końcówka mocy: Reimyo KAP – 777
Kolumny: Trenner & Friedl “ISIS”
Kable głośnikowe: Tellurium Q Silver Diamond
IC RCA: Hijri „Milon”,
XLR: Tellurium Q Silver Diamond
IC cyfrowy: Harmonix HS 102
Kable zasilające: Harmonix X-DC 350M2R Improved Version, Furutech NanoFlux NCF Furutech DPS-4 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– akustyczne: Harmonix Room Tuning Mini Disk RFA-80i
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
Tor analogowy:
– gramofon:
napęd: SME 30/2
ramię: SME V
wkładka: MIYAJIMA MADAKE
przedwzmacniacz gramofonowy: RCM THERIAA