Tag Archives: Deadpool


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Deadpool

Wizyta w siedzibie Franc Audio Accessories

Opinia 1

W ramach naszych wakacyjnych wojaży po raz kolejny postanowiliśmy zabrać Państwa w wirtualną podróż na północne rubieże naszej mlekiem i miodem (przynajmniej według pasków serwowanych w jedynie słusznej TV informacyjnej) ojczyzny, lecz żeby nie było zbyt monotonnie, czy wręcz monotematycznie, bo ileż można jeździć po sklepach (jest to pytanie retoryczne, więc przedstawicielki płci pięknej nie muszą czuć się w obowiązku udzielenia na nie odpowiedzi), znaczy się salonach, tym razem postanowiliśmy wejść nieco głębiej w temat, sięgnąć do źródła i zamiast kolejnego ogólnodostępnego miejsca pielgrzymek lokalnych audiofilów sprawdzić co w trawie piszczy u jednego z powszechnie znanych i cenionych nie tylko u nas, ale i w szerokim świecie producenta. Całkowicie spontanicznie wpadliśmy bowiem z Jackiem na pomysł nalotu na siedzibę rodzimej, stacjonującej w Elblągu, manufaktury Franc Audio Accessories. I w tym momencie dochodzimy do dylematów natury egzystencjalnej, gdyż przez chwilę zastanawiałem się, czy relacji z owej wyprawy nie zatytułować „Nagły atak spawacza”. Potem jednak przyszło opamiętanie i refleksja, że po pierwsze spiritus movens, czyli Paweł „Franc” Skulimowski -założyciel, właściciel i de facto będący sobie sterem, żeglarzem, okrętem tego jednoosobowego bytu z wykształcenia nie jest spawaczem a spawalnikiem (różnica pozornie niewielka, za to semantycznie dość znacząca), a po drugie, przynajmniej z tego co mi wiadomo, zamiast hip-hop-u gustuje on w zdecydowanie cięższych brzmieniach, czego wyraz raczył był nam zaprezentować na miejscu. Jednak wszystko po kolei.

Zacznijmy zatem od tego, że jak przystało na wyspecjalizowaną w stopkach, podstawkach, platformach i stolikach manufakturę zamiast rozbudowanej linii produkcyjnej i de facto porywania się z motyką na Słońce, Franc swoją działalność oparł na własnej myśli technicznej, przemyślanych projektach i sieci zaufanych lokalnych podwykonawców, dzięki czemu wykorzystując stosunkowo niewielką powierzchnię warsztatową jest w stanie zaskakująco sprawnie realizować nawet opiewające na wiele pozycji zamówienia zmanierowanych odbiorców, w czym przodują jego azjatyccy dystrybutorzy. Dlatego też, skoro mowa, przynajmniej w przypadku platform i stolików, o egzemplarzach wybitnie customizowanych, tak pod względem rozmiarów, jak i szerokiej gamy fornirów i powłok lakierniczych, o ile same nóżki i ustandaryzowane elementy konstrukcyjne nie tylko można, co wręcz należy trzymać w ilościach zapewniających ciągłość produkcji, o tyle resztę wykonuje się pod konkretne zamówienie – dyktando klienta. W tym klientów z „branżowy”, gdyż to właśnie „Francowe” nóżki od lat trafiają do takich „graczy”, jak APL, Engstrom, AudioNec, Stenheim a od niedawna i dla naszych rodzimych Encore 7.  A właśnie, jeśli bowiem chodzi o detale, to blachy i profile do stolików są frezowane z pełnych blach i profili aluminiowych na obrabiarkach CNC, natomiast składowe Wood Block Rack’s produkowane są z grubych profili i pełnych prętów aluminiowych.

I przynajmniej teoretycznie w tym momencie powinniśmy zakończyć naszą mini relację. W końcu udowodniliśmy, że Franc Audio Accesories nie jest bytem zajmującym się li tylko rebrandingiem gotowych produktów przypływających kontenerami z CHRLD, bądź innej dalekowschodniej mekki OEM-u, tylko lokalną, opartą o rodzimych podwykonawców manufakturą. W dodatku manufakturą bazującą w głównej mierze na eksporcie, czyli to nie ona jest adresatem a nadawcą wspomnianych cargo i palet, czego dowody można znaleźć na firmowym FB. Jednak nic z tego mili Państwo, bowiem to dopiero niewinny wstęp do tego, po co tak naprawdę do Elbląga się wypuściliśmy. Nie wierzycie? No to zerknijcie do poniższej galerii …

I? Robi wrażenie? Ano właśnie, bo wbrew stereotypowi, że szewc bez butów chodzi, Franc nie tylko ma gdzie swoje produkty projektować, „budować” i składować, lecz przede wszystkim… nausznie testować we własnym systemie. Zanim jednak przejdę do bardziej wnikliwej wiwisekcji posiadanej przez gospodarza układanki pozwolę sobie na małą dygresję o samym pomieszczeniu odsłuchowym, któremu daleko od przypadkowości. Okazało się bowiem, że podobnie jak i reszta domostwa również i ono zostało gruntownie przemyślane już na etapie projektu i z równą pieczołowitością wybudowane niemalże (bazą był dom dziadków) od zera. I tak ściany, ww. pomieszczenia o powierzchni 35,5 m² ( 4,5 x 7,85 m), z wyjątkiem oddzielającej je od części wypoczynkowej grubej szklanej tafli wykonano z pełnych pustaków, strop i podłogę z pełnego, wylewanego i zbrojonego betonu. Na podłodze dodatkowo ułożono warstwę tłumiącą i wylano kolejne dwie zbrojone płyty betonowe. Ponadto owe płyty zostały tak od siebie odseparowane, aby sprzęt stał na jednej, a słuchacz (i bębny) na drugiej. Zamiast jednak osiąść na laurach Franc zamówił dedykowaną – znaczy się „pomierzoną” pod swoje cztery kąty adaptację akustyczną, w tym pułapki basowe, u Portugalczyków z Artnovion.
Jeśli zaś chodzi o system, to idąc od góry znajdziemy w nim:
– ustawiony na dedykowanej Franc Audio Accessories Alu Platform gramofon Brinkmann Bardo + 12.5 Brinkmann Arm + Brinkmann EMT i phonostage Fein
– dzielone źródło cyfrowe Accustic Arts Reference CD-Transport DriveII / Reference Tube Hybrid D/A-Converter Tube DAC II
– przedwzmacniacz liniowy Boulder 1110
– stereofoniczny wzmacniacz mocy Boulder 1160
– kolumny Stenheim Alumine 5 Special Edition z nóżkami Franc Audio Accessories Ceramic Disc Fat Foot OEM footers for Stenheim speakers
Całość została ustawiona na prototypowym stoliku Franc Audio Accessories AluMaster Reference Series Rack, okablowana przewodami Jorma i Siltech, pod którymi wylądowały Franc Audio Accessories cable stands a za dystrybucję życiodajnego prądu odpowiadała listwa Franc Audio Power wpięta w ścienne gniazdo Furutech FT-SWS(R).

Z kolei tuż za miejscem odsłuchowym ustawiono nader imponujący zestaw perkusyjny, który Franc nie dość, że sukcesywnie rozbudowuje, to jeszcze systematycznie na nim łomocze, czego niewielką, acz wielce porażającą, próbkę raczył był nam zaprezentować. W tym miejscu posłużę się jednak ściągą, gdyż o ile o powyższej układance co nieco mogę powiedzieć, to już o poniższym secie wolę oddać głos jego operatorowi.
1. Perkucja Mapex Saturn-Pro + Remo (naciągi)
2. Werbel Pearl 14″x5″ model Virgil Donati Signature Series
3. werbel DDrum 14″x8″ model Vinnie Paul Signature
4. Hardware – Pearl + DW
5. Talerze – Zildjian
6. Yamaha DTX (część elektroniczna)
7. Pałki – Vic Firth model Steve Gadd (nylon), Ahead model Joey Jordison Signature, Flix Tips

Warto jednak podkreślić, iż obecność perkusji nie jest w tym miejscu przypadkowa, bądź gości li tylko w celu połechtania ego jego posiadacza, lecz stanowi kluczowy element narracji i pryzmat ustawiający optykę dalszych obserwacji. Chodzi bowiem o to, że wiedząc o zamiłowaniu Franca do garów, znaczy się bębnienia a nie gotowania, i mając możliwość nausznej weryfikacji tak jego możliwości, jak i brzmienia ww. zestawu zdecydowanie łatwiej zrozumieć idée fixe jaką kierował się kompletując swój system audio. Podobnie jest z najczęściej puszczaną przez Niego muzyką, wśród której królują brzmienia ciężkie, gęste, brutalne i szybkie, więc szalenie dalekie od stereotypowego audiofilskiego plumkania. Dlatego też właśnie takie cechy reprezentuje nastawiona na atak i bezwzględną kontrolę powyższa iście high-endowa układanka. Jest to przy tym brzmienie diametralnie inne od tego, z jakim dane nam było obcować podczas zeszłotygodniowej wizyty w sopockim Premium Sound. Zamiast bowiem dążenia do upragnionego celu na drodze nazwijmy to obrazowo „środków artystycznego wyrazu i piękna formy” w Elblągu zakosztowaliśmy bezpardonowej i zarazem nagiej prawdy o każdym z odtworzonych albumów. Przy czym definicję nie tylko każdego z instrumentów, co wręcz dźwięków należało rozpatrywać niemalże według iście studyjnych kryteriów, gdyż ich złożoność została poddana zaskakująco skutecznej wiwisekcji i trafnej analizie. Nie dziwił przy tym fakt, że szczególnymi względami cieszyły się partie perkusji, gdzie umiejętność oddania natychmiastowości i energii każdego z uderzeń czy to pałki, czy stopy początkowo wydawała się wręcz zbyt realistyczna. A gdy weźmiemy pod uwagę, że również samo pomieszczenie odsłuchowe spełniało powyższe kryteria i wiadomym regułom, w tym eliminacji zbyt długiego pogłosu, czy wzbudzania basu, zostało podporządkowane, obraz całości wydaje się kompletny.
Żeby jednak nie było tak surowo i „studyjnie” Franc pozwolił sobie na odrobinę szaleństwa i w ramach ocieplania/przełamania monochromatycznego entourage’u użył niewinnego akcentu nawiązującego do jego kolejnego hobby, pomiędzy kolumnami a stolikiem ustawiając na podłodze intrygującą kolekcje z popiersiami bohaterów uniwersum Marvela, czyli patrząc od lewej Deadpoola, Venoma, Hulka i Wolverine’a.

I to by było na tyle. Serdecznie dziękując Gospodarzowi za gościnę mamy cichą nadzieję, że udało nam się choćby w niewielkim stopniu uchwycić klimat i atmosferę w jakiej rodzą się pomysły na jego akcesoria i „meble” antywibracyjne. Albowiem zarówno warsztat, jak i sala prób/pokój odsłuchowy są bowiem miejscem, gdzie twarde inżynierskie podejście do projektowania miesza się z miłością do muzyki i to nie tylko w formie biernego „nasłuchu”, lecz również aktywnego jej odgrywania, co pozwala niemalże na bieżąco weryfikować każdy z pomysłów. Czyli nausznie sprawdzać, czy to, co spina się na „desce kreślarskiej” ma rację bytu w wysokiej próby audiofilskim systemie odniesienia. Mamy więc do czynienia z niemalże klinicznym przypadkiem wsiąknięcia w temat począwszy od grania, poprzez słuchanie, na własnoręcznej kreacji akcesoriów i mebli owe doznania intensyfikujących skończywszy. Śmiem twierdzić, że trudno o lepszą rekomendację.

Marcin Olszewski

Opinia 2

Jeśli lubicie nasze wakacyjne przerywniki sesji testowych, zapewniam że dzisiejsza przygoda będzie nieco inna niż ostatnie. Ale spokojnie. Inna nie z powodu odejścia od będącego naszym oczkiem w głowie tematu audio, tylko z uwagi na dotychczas bardzo rzadko publikowane wizyty u producentów „zabawek” stanowiących sens naszego hobby. Z tego co pamiętam, jakiś czas temu udało nam się zaliczyć epizod u podwarszawskiego konstruktora i producenta kolumn Zeta Zero. Produkty wizualnie i sonicznie dość wyczynowe, przez co bardzo mocno polaryzujące nasze środowisko, dzięki czemu relacja z tego jakże ciekawego wypadu – bohater ma w swoim portfolio również zrealizowane we własnym studio produkcje płytowe – cieszyła sią wśród Was sporym zainteresowaniem. A jeśli Wy i naturalnie my mieliśmy z tego fun, nie było innej możliwości, tylko zaplanować kolejną tego typu wyprawę. Kogo tym razem odwiedziliśmy? Znacie, znacie, gdyż nasz bohater po sukcesie na rodzimym rynku, od dobrych kilku lat z powodzeniem bryluje w szerokim świecie. Kto to konkretnie i co ma w ofercie? Otóż z wielką przyjemnością zapraszam wszystkich na kilka akapitów pokazujących, że co jak co, ale pomagające zrozumieć o co w naszej zabawie chodzi przygotowanie do konstruowania akcesoriów antywibracyjnych, będący naszym dzisiejszym gospodarzem Franc Audio Accessories ma jak niewiele tego typu podmiotów. Zbyt odważne twierdzenie? Spokojnie. Zapoznajcie się najpierw z poniższym tekstem, a dopiero potem spalcie mnie na stosie.

Już początek sesji zdjęciowej znakomicie udowadnia, że każdy mający się pojawić w ofercie produkt nie tylko jest skrupulatnie przemyślany technicznie, ale również „dogłębnie” przetestowany pod kątem finalnego działania w wyszukanym systemie. Jaki jest powód wzięcia w cudzysłów słowa „dogłębnie”? Bardzo istotny, gdyż mający skierować Waszą uwagę na pozwalające usłyszeć najdrobniejszy, czasem będący kwestią decyzyjną niuans, jego wyrafinowanie. Franc Audio Accessories nie wymyśla czegoś na przysłowiową pałę i potem ubiera w ładne szaty, tylko wiedząc co chce uzyskać, po wykonaniu prototypu w oparciu o empiryczną wiedzę dotyczącą muzyki – o tym za moment – oraz stacjonującą u niego elektronikę sprawdza, czy to co miał w głowie, przekłada się na końcowy wynik soniczny. A trzeba zaznaczyć, iż posiada nie byle jaki set, bowiem jego składowe bezdyskusyjnie zaliczają się do segmentu High End, w skład której bez wdawania się w konkretne modele wchodzą tacy producenci jak: dzielone źródło od niemieckiego Accoustic Arts, również dzielone wzmocnienie amerykańskiego Bouldera, gramofon zza naszej zachodniej granicy z portfolio Brinkmann Audio oraz szwajcarskie kolumny Stenheim. Przyznacie, że powyższa lista światowego mainstreamu konstrukcji audio bez dwóch zdań pozwala na drobiazgową weryfikację swoich wizji. Czy to takie istotne? Otóż uwierzcie mi, że chcąc być wiarygodnym dla ludzi zaangażowanych w maksymalizację jakości grania posiadanego zestawu jak najbardziej. Z autopsji wiem, iż często w finalnym rozrachunku za i przeciw liczy się właśnie drobny, często słyszalny tylko na wyrafinowanych konfiguracjach niuans. Dlatego przygotowanie tak zwanego „parku maszynowego” jest niezmiernie ważne. I jak próbuję udowodnić, nie chodzi tylko o urządzenia do obróbki i wykonania danego produktu, ale również sprzęt pozwalający na sprawdzenie go w dedykowanym środowisku. Środowisku, którego po pierwsze – nasz bohater z pewnością nie ma się czego wstydzić, a po drugie – dzięki niemu daje nam pewność, że nic nie jest dziełem przypadku, tylko wynikiem pełnego procesu od projektu, przez wykonanie, po końcową weryfikację działania.

Tak wygląda temat technikaliów. A o co chodziło mi ze wspomnianą wiedzą empiryczną na temat muzyki? To zdradza końcowa seria moich zdjęć. Otóż nasz gospodarz to rasowy perkusista. Kiedyś grał czynnie, teraz niestety tylko w wolnym czasie – dla rozluźnienia skołatanych życiem nerwów. Co prawda bawił się w ciężką odmianę muzyki, jednak bez względu na wszystko dającą jasny pogląd na poprawność lub nie działania danego modelu stopki, platformy tudzież stolika antywibracyjnego. Banał? Dla malkontentów być może, jednak dla szczęśliwych użytkowników oferty spod znaku Franc-a – choćby dla mnie – z pewnością nie.

Zbliżając się ku końcowi tej relacji na pewno interesuje Was estetyka grania zestawu będącego palcem Bożym dla wszelkich projektów. Przyznam, że gdy wszedłem do dedykowanego, niezbyt dużego, ale świetnie zaadaptowanego akustycznie pokoju nurtowało mnie to bardzo. Otóż dysponując wiedzą na temat występów gospodarza w zespołach z ciężką muzą, pewnie nikogo nie zdziwi fakt strojenia finalnego brzmienia pod tego typu kawałki. Była energia, twarde i szybkie uderzenie, ale co najważniejsze, bez względu na poziom głośności wszystko pod pełną kontrolą. Dźwiękowy atak, natychmiastowe wygaszanie agresji i za moment ponowne wyżywanie się rockowych kapel nie pozostawiało złudzeń, że to co ja lubię słuchać jako odskocznię, czyli wszelkiego rodzaju szaleństwo spod znaku różnorodnego rodzaju metalu od doom, po thrasch, właściciel lubi konsumować na co dzień. Jednak w odróżnieniu ode mnie zjawiskowy wynik soniczny udało mu się uzyskać w znacznie trudniejszym do ogarnięcia, bo mniejszym, przez to stwarzającym problemy choćby z basem, niezbyt wysokim pokoju, co tyko potwierdza fakt jego wiedzy co z czym połączyć i jak odseparować od niestabilnego podłoża, aby nawet najbrutalniejsza muzyka zabrzmiała w sposób zapamiętany z niegdysiejszego koncertowania na scenie z innymi muzykami. Paweł za ten wynik z mojej strony szacun.

I tym optymistycznym akcentem zakończę tę opowieść. Mam nadzieję, że nie tylko dla mnie z uwagi na wizytę, ale również dla Was z racji pokazania kompetencji konstruktora bardzo ciekawą. Chciałoby się mieć nadzieję, że udokumentowane w powyższym tekście, iście profesjonalne zaplecze techniczne, to standard u każdego producenta. Niestety tego w stu procentach powiedzieć nie mogę. Jednak jedno jest pewne. Tak niegdyś odwiedzany przez nas przybytek spod znaku Zeta Zera, jak i dzisiaj prezentowany Franc Audio Accessories nie tylko wiedzą, jakie zadania ich konstrukcje powinny spełniać, ale również mają techniczne kompetencje i wiedzę, by to osiągnąć.

Jacek Pazio