Opinia 1
Niczym bumerang wraca do nas temat walki z wibracjami i tak po prawdzie trudno się temu dziwić, gdyż po pierwsze co i rusz na rodzimym rynku pojawiają się intrygujące nowości mające aspiracje stać się swoistym panaceum na wiadome bolączki złotouchej braci, a po drugie i świadomość ważkości tematu wśród zainteresowanych rośnie. Świadomość o tyle kluczowa, że niby praktycznie każdy „sprzęt audio” mniej bądź bardziej solidne nóżki posiada, wyjątkiem potwierdzającym regułę jest beznogi Brinkmann Audio Nyquist mk2, który dociera do odbiorcy wraz z dedykowanym granitowym cokołem, więc na zdrowy rozsądek temat powinien być zamknięty. Jednak bardzo szybko okazuje się, iż poza kilkoma, iście klinicznymi przypadkami, nóżki, w jakie wyposażono nasze drogocenne zabawki wypadałoby traktować podobnie do dołączanych w komplecie „komputerowych” przewodów zasilających. Odnotować fakt ich obecności i … zostawić w kartonie. Przesadzam? Niekoniecznie, wystarczy bowiem sięgnąć po powszechnie dostępną ofertę specjalistycznych producentów i na własne uszy przekonać się o słuszności powyższej tezy. O ile jednak odpowiedzi na pytanie, co z pośród owego bogactwa wybrać, muszą Państwo udzielić sobie sami, to my, w ramach nieśmiałej podpowiedzi postanowiliśmy przyjrzeć się japońskim stopom / podstawkom antywibracyjnym Wellfloat Delta i Delta Extreme, których to pojawienie się w naszych systemach zawdzięczmy katowickiemu RCM-owi.
Każda z tytułowych mini platform, bo prawdę powiedziawszy określenie stopka ze względu na rozmiary Delt niespecjalnie koreluje z rzeczywistością, pakowana jest osobno w niepozorne, kartonowe pudełko (vide unboxing). Trudno się temu zdziwić, skoro każda ma kształt inspirowany spłaszczonym graniastosłupem prawidłowym trójkątnym o boku podstawy długości 15cm, wysokości 3,6cm i wadze blisko 800 g. Delty mogą pochwalić się trzema narożnymi kapturkami z czarnego plastiku i ustawianymi w ich centrum aluminiowymi walcami a Delty Extreme solidnym, tym razem pełnym korpusem ze szczotkowanego aluminium. Za oboma projektami stoi były (w 2017 r. przeszedł na emeryturę) główny projektant, dyrektor wykonawczy i dyrektor kreatywny Nissan Motor, co., Infiniti i Datsun Pan Shiro Nakamura. Jeśli komuś to nazwisko nic nie mówi, to pozwolę sobie jedynie wspomnieć, iż to właśnie m.in. „na jego desce” zrodziły się takie modele jak przepiękny Nissan Fairlady Z, kultowy GT-R, typowo „japoński” Cube, czy cieszący oko Juke. Wspominam o tym nie bez powodu, gdyż o ile w większości konkurencyjnych rozwiązań antywibracyjnych wykorzystywane są idee dążące do minimalizacji punktu styku, czyli de facto układy pracujące na zgniatanie, to w Deltach zdecydowano się na diametralnie inne podejście. Jakie? Pływające wahadło, czyli odsprzęgnięcie platformy nośnej od podstawy za pomocą stalowej linki – cięgna, a dokładnie trzech takich modułów – po jednym w każdym narożniku. W efekcie cała konstrukcja pozostaje sztywna w osi pionowej, za to pływa w poziomie wykazując imponujący udźwig 250 kg. W Deltach obie platformy wykonano ze szczotkowanej stali nierdzewnej a krążki/cylindry (o wysokości 20mm pod kolce i 28mm bez ww. nawiercenia) z aluminium. Z kolei w Deltach Extreme podstawa jest bliźniacza do modelu podstawowego, lecz zamiast trzech plastikowych kapturków chroniących wahadła i lądowiska dla krążków zastosowano masywne aluminiowe chassis dostępne w dwóch wersjach – z i bez centralnie umieszczonego nawiercenia umożliwiającego aplikację tamże kolca kolumny, bądź dowolnego urządzenia.
Skoro samo ustawienie urządzenia na konkretnym materiale jak drewno, materiały drewnopochodne, kamień, szkło, etc., przekłada się na jego finalne brzmienie oczywistym jest, że i aplikacja wszelakiej maści akcesoriów od owej bazy/podłoża odsprzęgające również wpływ mieć będzie. Pytanie tylko w którą takowe zmiany iść będą, gdyż chyba nikomu nie muszę tłumaczyć, że materia w jakiej się poruszamy jest niezwykle delikatnej natury. Warto bowiem mieć świadomość, iż wraz z każdą zmianą powinna iść poprawa a nie li tylko zmiana jako taka. Krótko mówiąc stereotypowa, umowna „muzykalność” niekoniecznie powinna oznaczać utraty konturów i panowania nad najniższymi składowymi a rozdzielczość odchudzenia dźwięku. Tyle teorii, a jak ma się do niej praktyka? Cóż, w przypadku tytułowych mini-platform na swój sposób zaskakująco, gdyż o ile znaczna część konkurencyjnych rozwiązań operuje w domenie równowagi tonalnej i nieco rzadziej energetyczności przekazu Wellfloat poszedł własną, niezwykle intrygującą ścieżką. Ścieżką prowadzącą przez nasycenie i kremową konsystencję generowanych przez ustawione na nich urządzenia dźwięków. Krótko mówiąc balans tonalny, podobnie jak rozdzielczość pozostają praktycznie bez zmian a to, co ulega poprawie to właśnie świadomość soczystości tkanki bryły instrumentów i muzyków tworzących. Dotyka zatem sfery ich organiczności i namacalności a więc realizmu.
Mało? Cóż, de gustibus … Wszystko jednak rozbija się o to, czy przy użyciu tytułowych akcesoriów brzmienie naszego systemu, konkretnego komponentu, próbujemy naprawić, czy dopieścić. Jeśli to pierwsze, to bardzo mi przykro, ale trafiliście Państwo pod zły adres. Jeśli natomiast to drugie, to … lepiej trafić nie mogliście. W ramach weryfikacji powyższych rekomendacji polecę, jak to mam w zwyczaju, dość nieoczywistą, muzyczną propozycję, czyli „Reise, Reise” Rammstein, gdzie wydawać by się mogło kanciastości partii wokalnych i brutalnej – industrialno metalowej warstwie muzycznej niewiele jest w stanie pomóc. Tymczasem podłożenie zarówno pod pełniącego rolę odtwarzacza, DACa i preampa lampowego Ayona, jak i wydawać by się mogło mało wrażliwy i przy tym lekki transport Lumina nader wyraźnie pokazało, że jak tylko się chce, to się da wycisnąć nawet z takiego materiału zaskakująco bogate pokłady wyrafinowania. Co ciekawe dynamika i niepokojąca mroczność przekazu pozostały bez zmian a jedynie „konsystencja” – ukrwienie źródeł pozornych sprawiło, że ekspresja prezentacji wzrosła a wraz z nią również realizm. Jakby muzycy sięgnęli po wyższej klasy osprzęt – dostali wyższej klasy mikrofony, gdyż z jednej strony zrobiło się nieco ciemniej, lecz nie tylko bez utraty detali, co przy wzroście ich wolumenu. Weźmy na ten przykład zazwyczaj nieśmiało egzystującą w tle „Ohne dich” orkiestrację, która tym razem, choć nadal obecna na dalszym planie jest zaskakująco wielowątkowa, złożona i fenomenalnie czytelna. Zniknęła bowiem semi-transparentna woalka ją spowijająca, obniżono szum tła a tym samym słychać było i więcej i lepiej.
Dokonując porównania pomiędzy obiema wersjami Wellfloatów okazało się, iż przynajmniej w moim systemie, klasyczne Delty dorzucają od siebie nieco miękkości, której intensywność w stosunkowo niewielkim stopniu możemy regulować poprzez dobór znajdujących się na wyposażeniu walców. Z kolei opcja Extreme oferując bardziej zwarte i sprężyste brzmienie skupia się oprócz wspomnianego ukrwienia tkanek również na podkreśleniu głębi nagrań takową dysponujących. Wystarczy bowiem wzbogacić playlistę o nagrany w średniowiecznym Church of the Holy Rude w Stirling w Szkocji „Tavener Conducts Tavener” Alana Tavenera i Cappelli Nova, by doświadczyć niezwykle sugestywnej sakralnej kubatury o bogatym wolno wygasającym pogłosie, gdzie Delty swym działaniem obejmą śpiewaków a Extreme zaakcentują aurę pogłosową. Może i są to drobiazgi i niuanse, jednak właśnie na nich opiera się idea High-Endu, gdzie nader często właśnie takie pozornie drugo, bądź trzecio-rzędne na dłuższą metę okazują się kluczowe i to właśnie one decydują o finale, czyli zakupie, bądź dalszym gonieniu upragnionego ideału.
W ramach pozakonkursowej ciekawostki jeszcze tylko wspomnę, iż z racji mało absorbujących gabarytów U1 Mini oraz Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp i z kolei całkiem pokaźnej powierzchni nośnej Delta Extreme stosując standardowy ok. kilogramowy docisk (alternatywny do „cegły” Thixara) wysoce satysfakcjonujące efekty uzyskałem już z pojedynczymi japońskimi mini-platformami centralnie podłożonymi pod cyfrowym transportem i phonostagem. Jest to o tyle istotne, iż dysponując kilkoma urządzeniami operującymi w podobnej rozmiarówce, czyli daleko nie szukając np. Cyrusami, Mytekami, czy też Auralicami nabywając set Wellfloat Delta Extreme jesteśmy w stanie zapewnić komfortowe warunki pracy praktycznie całemu systemowi.
W ramach finalnego podsumowania wypadałoby choćby orientacyjnie wskazać docelową grupę odbiorców, którzy mogliby mini-platformami Wellfloat Delta & Delta Extreme się zainteresować. I w tym momencie nie napiszę nic, czego nie można wywnioskować z powyższej epistoły, czyli o ile w zbyt ciemnych, czy wręcz ospałych systemach japońskie akcesoria raczej sytuacji nie poprawią, to wszędzie tam, gdzie króluje neutralność, bądź wskazówka uwagi nieopatrznie nieco za daleko powędrowała w kierunku analityczności aplikacja dowolnej wersji Delt ma szansę nie tyle przywrócić, co zintensyfikować zarówno muzykalność, jak i przede wszystkim przyjemność obcowania z ulubioną muzyką.
Marcin Olszewski
System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Odtwarzacz plików: Lumin U1 Mini + I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Dynavector DV-10X5
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Końcówka mocy: Bryston 4B³ + Graphite Audio IC-35 Isolation Cones
– Wzmacniacz zintegrowany: Luxman L-595ASE
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: Organic Audio; Vermöuth Audio Reference; Acrolink 7N-A2070 Leggenda
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; Fidata HFU2; Vermöuth Audio Reference USB
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra; Vermöuth Audio Reference Loudspeaker Cable + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Silent Angel Forester F1 + Luna Cables Gris DC
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT
Opinia 2
Próbując wprowadzić Was w temat dzisiejszego spotkania posłużę się trzema bardzo banalnymi – oczywiście dla zaangażowanego w dążeniu do maksymalizacji jakości dźwięku melomana, jednak czasem trudnymi do udzielenia jednoznacznej odpowiedzi pytaniami. Pierwsze – czy nasza elektronika odczuwa szkodliwe wibracje podłoża, na którym stoi? Oczywiście tak. Drugie – czy zatem należy z tym walczyć? Bez dwóch zdań tak. Trzecie – jak? I tutaj zaczynają się przysłowiowe schody. Powód? wszystko zależy od reakcji naszych zabawek na zastosowany w danym absorberze sposób ich wygaszania. Producenci dwoją się i troją aplikując różnego rodzaju materiały tak jako pojedyncze komponenty – drewno, stal, aluminium, teflon, guma i wiele innych, jak i ich mariaż typu kanapki na bazie rzeczonej stali, drewna, teflonu, gumy i często aplikowanych w środku takiego konglomeratu kulek. Niestety każdy układ rezonansowy finalnie działa nieco inaczej, dlatego jesteśmy zmuszeni do eksperymentowania. A jeśli tak, to choćby wstępnie dobrze byłoby wiedzieć, co dany produkt w tej materii oferuje. I w tym momencie pojawiamy się my, testujący podobne ustrojstwa. I tak po ostatnio opiniowanych na naszych łamach stopkach Synergistic Research serii MIG, a wcześniej IsoAcoustics, czy Graphite Audio, tym razem przyjrzymy się ofercie z kraju kwitnącej wiśni w postaci dystrybuowanych przez katowicki RCM japońskich podstaw antywibracyjnych Wellfloat Delta & Delta Extreme.
Jak obrazują fotografie, w tym przypadku w kwestii materiałowej w głównej mierze mamy do czynienia z nierdzewną stalą. Jednak nie do końca, bowiem model Delta Extreme wykorzystuje również aluminiową pokrywę, to w przypadku wersji Delta mamy do czynienia z również aluminiowymi krążkami. Chodzi mianowicie o centralnie umieszczane dostępne w wysokości 20 i 28mm walce pełniące rolę podstaw-nóżek dla elektroniki. Powód? Niższy przystosowano do podłożenia pod kolce, z kolei wyższy – wypolerowany lepiej przylega do płaskich powierzchni. Przyznacie, że to bardzo ciekawe podejście do tematu nie tylko od strony technicznej, ale dodatkowo uniwersalności produktu. Ale, ale. Bez względu jak ważny jest materiał, z którego wszystko zostało zbudowane i w obydwu przypadkach w jakim kształcie wykonane – mamy do czynienia ze sporej wielkości zaoblonymi na rogach trójkątami – najważniejszą informacją jest sposób przeniesienia siły z górnej na dolną część podstawki. I tutaj pewnie Was zaskoczę, gdyż mimo dość niskiej wartości w domenie wysokości pomysł na odseparowanie obydwu płaszczyzn opiera się na zawieszeniu konstrukcji nośnej – czytaj górnej części konstrukcji – na stalowych linkach. Nie da się? Spokojnie, rozprawiamy o Japończykach, tam wszystko się da. To nawet można zobaczyć. Wystarczy z modelu Delta zdjąć jedną z trzech narożnych plastikowych osłonek. Patent jest dość skomplikowany, ale za sprawą znajomości zagadnień z działu techniki bez problemu wykonalny. Tak prezentujące się stopy spakowano w estetyczne, w celach ochrony na czas logistyki wyściełane gąbką, osobne dla każdej sztuki kartonowe pudełka.
Jak reagowała na nasze bohaterki zaprzęgnięta do testu również japońska elektronika Accuphase? Powiem szczerze, że zaskakująco fajnie. Co to oznacza, już zdradzam. Po pierwsze każdy z modeli ciekawie dodawał body muzyce. Jednak samo dodawanie można uzyskać aplikacją pod stopy urządzenia zwykłych gumowych krążków, co zazwyczaj kończy się mniejszym lub większym zgaszeniem dźwięku. Dlatego radzę unikać takich z pozoru banalnych, a w konsekwencji szkodliwych „tweaków” jak ognia i wykorzystać coś w stylu naszego dzisiejszego punktu zainteresowania. Stopy marki Wellfloat owszem przy tchnięciu w muzykę przyjemnego w odbiorze body minimalnie spowalniały dźwięk, jednak nadal było to pełne oddechu i odpowiedniego pakietu informacji granie. Dodanie masy i koloru było na tyle mało inwazyjne, że nic a nic nie ucierpiał już sam w sobie gęsto i soczyście grający, wykorzystujący wzmocnienie pracujące w klasie A zestaw Accuphase. Powiem więcej. Czasem teoretycznie zbyt mocna dawka barwy w sobie tylko znany sposób pokazywała spektakl w z jednej strony w nieco innym, a z drugiej bardzo pożądanym świetle. I nie były to sporadyczne wyjątki, tylko bardzo częste wydarzenia. Naturalnie na takim obrocie sprawy zyskiwała nie tylko muzyka kontemplacyjna typu jazz i kościelna, ale często również mocne granie. Co prawda ostatni nurt raczej tylko w momencie słabej realizacji, jednak nie oszukujmy się, nie od dzisiaj wiadomo, że rock i jemu pochodne produkcje są piętą Achillesową wszelkiej maści masteringowców, dlatego w tym przypadku zastosowanie tytułowych stóp antywibracyjnych było wodą na młyn pokazania słabych krążków z lepszej, często bliższej prawdzie strony. A bliższej prawdzie, bowiem zyskiwała przy tym nie tylko kolorystyka i energia instrumentów, ale dodatkowo namacalność wydarzeń scenicznych. Co ważne, wykorzystanie obydwu rodzajów podstawek Delta nie zawężało, a i nie spłycało wirtualnej sceny, dzięki czemu słuchałem tego samego materiału z drobną korektą barwową. Naturalnie bez szkodliwych wycieczek w kierunku przykrywania muzyki kotarą lub nadmiernie szybkiego wygaszania wybrzmień instrumentów. No dobrze, jeśli tak, to nasuwa się zasadnicze pytanie odnośnie konkretnych działań w zależności o modelu, czyli tłumacząc z polskiego na nasze, czy wszystko działało tak samo, czy nieco inaczej?
Oczywiście inaczej. Różnice nie były diametralne, ale natychmiast wyczuwalne. Jakie? Delta Extreme – całe ze stali – w swej ingerencji były najmniej ingerujące. Nadawały brzmieniu systemu kolorystyki i soczystości, jednak na tle zwykłych stopek Delta, dość oszczędnie. Wyraźnie, jednak bez zapędów w kierunku zbliżania się do nazbyt mocnego podkręcenia i wagi temperatury przekazu. Było gęściej, a mimo to nadal lotnie.
Jeśli chodzi zaś o model Delta, ten miał dwie odsłony. Obydwie znacznie gęstsze i rzekłbym „mokre” w środku pasma, ale nadal umiejętnie stroniące od przegrzania przekazu. Co do odsłon, wszystko zależało od użytego walca. Jak można się domyślić, wykorzystanie niższego owocowało bardziej sprężystym, zaś wyższego nieco bardziej krągłym graniem. Jak to możliwe? Nic nadzwyczajnego, to wynik zasad fizyki i innych wartości rezonansowych. Dlatego też w akapicie o budowie tak podkreślałem kwestię pozwalającej w pewien sposób stroić brzmienie swojego systemu, sporej uniwersalności tego modelu podstawek. Dla mnie to bardzo dobry ruch producenta.
Czy opisane powyżej akcesoria antywibracyjne są dla każdego? Jak najbardziej. Po pierwsze – nawet podczas dociążania robią to w umiarkowany sposób. Po drugie – mamy do wyboru kilka opcji intensywności ich działania. Po trzecie – z pełną odpowiedzialnością tego twierdzenia zapewniam Was, że uzyskany przez potencjalnego nabywcę wynik soniczny czasem może być diametralnie inny. Wystarczy mieć półki z innego materiału. Ja mam z okleinowanego drewnopochodnego sandwicha i uzyskałem efekty opisane powyżej. Natomiast słyszałem nasze bohaterki stawiane na granicie i okazało się, że finał był zgoła inny. Fakt, różnice pomiędzy modelami szły w tę samą stronę, jednak nie z minimalnie inną intensywnością. Dlatego jeśli będziecie brać je na potencjalne odsłuchy – w dzisiejszych czasach innej opcji nie widzę, weźcie obie konstrukcje, gdyż wówczas macie szansę na idealne dobranie zestawu pod swoje potrzeby. Jednym setem możecie się zniechęcić, co skaże Was na konsekwentne słuchanie zniekształceń powodowanych szkodliwymi dla elektroniki wibracjami podłoża.
Jacek Pazio
System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0, Accuphase DP-1000
– streamer: Melco N1A/2EX + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0; Accuphase DC-1000
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora; Accuphase C-3900
Końcówka mocy: Gryphon Audio Mephisto Stereo, 2 x Accuphase A-250
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition,
Kable głośnikowe: Synergistic Research Galileo SX SC
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Tellurium Q Silver Diamond, Hijiri Milion „Kiwami”
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Essence MC
– Step-up Thrax Trajan
– przedwzmacniacz gramofonowy Sensor 2 mk II
Dystrybucja: RCM
Producent: WELLFLOAT
Wellfloat Delta: 485€ / 3 szt.
Wellfloat Delta Extreme: 1 045€ / 3 szt.
Dane techniczne
Wymiary (S x W x G): 150 x 36 x 150 mm
Udźwig: max. 250 kg/szt.
Po platformach 3545S & 4548SF przyszła pora na nie tyle podstawki, co podstawy – potężne stopy Wellfloat Delta & Delta Extreme.
cdn. …
Najnowsze komentarze