Tag Archives: DS Audio DS E3


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. DS Audio DS E3

DS Audio DS E3

Jeśli jesteście spostrzegawczy lub pilnie śledzicie związane z działalnością naszego portalu testowo-newsowe perypetie, najpewniej wiecie, że z trzech pełnoprawnych spotkań z tytułową marką, dwa zakończyły się pozostawieniem opiniowanego komponentu w ramach redakcyjnego wyposażenia. Co prawda jak do tej pory nie była to wkładka gramofonowa z dedykowanym phonostagem – mieliśmy u siebie model DS 003, ale oprócz istotnego w zabawie z czarną płytą żelu czyszczącego igłę wkładki gramofonowej DS Audio ST-50, na stanie redakcji pojawił się również przyrząd do centrowania czarnej płyty na szpindlu talerza DS Audio ES-001. I chyba nie muszę udowadniać mówiąc, iż oba akcesoria sprawdziły się na tyle dobrze, że gdy tylko nadarzyła się okazja poznania kolejnego wypustu tego japońskiego brandu, z niecierpliwością czekałem na umówioną dostawę od dystrybutora. Co tym razem wyznaczył do zaopiniowania katowicki RCM? Zaskakująco fajną ciekawostkę w postaci niedrogiego zestawu dla analogowego melomana, czyli drugi od dołu w cenniku set wkładki gramofonowej z dedykowanym firmowym phono DS Audio E3 Optical Cartridge i DS Audio Equalizer for Optical Cartridge.

Rozpoczynając opis budowy obydwu komponentów od wkładki muszę powiedzieć, że ów cartridge jak na tego typu akcesorium jest spory gabarytowo. Dość szeroki, stosownie wysoki i przyjemnie zaoblony, a w kwestii otulenia czułych układów optycznych – o tym za moment – wykorzystujący pięknie wykończone wzorniczo aluminium. Co ciekawe, aluminiowy jest również wspornik igły, który w tym modelu został uzbrojony w diament z pozornie prostym, ale jakże wymownym w oddaniu motoryki i fajnego detalu muzyki szlifem eliptycznym. Co miałem na myśli wspominając o skrytych wewnątrz obudowy układach optycznych, a nie elektrycznych? Otóż clou działalności tej marki jest obróbka sygnału odczytanego z płyty winylowej nie za pomocą cewek i magnesów, tylko zakłócanego źródła światła przez wibrujący wspornik igły. Tak tak, sygnał z tego rylca jest wynikiem wywołanego rowkiem na płycie winylowej przesłaniania wiązki światła, co powoduje, że do użycia tego typu wkładki potrzebny jest dedykowany – w teście była to firmowa konstrukcja, ale są już na rynku firmy zajmujące się rozkodowywaniem tego typu sygnału – phonostage zwany equalizerem. Gdy dotarliśmy do sekcji obróbki sygnału wydobytego z czarnego placka, czyli wspomnianego equalizera E3, ten z racji zamierzonych cięć zbędnych kosztów jest bardzo kompaktowy. Jednak kompaktowy w przypadku Japończyków nie oznacza biedny. Dlatego mimo skromnych gabarytów jego obudowa została wykonana z elegancko prezentującego się, anodowanego aluminium. A to tylko jeden z zabiegów jego stylizacji, bowiem jako przełamanie potencjalnej monotonii ogólnego wyglądu front nie jest płaską, z tego powodu nudną połacią, tylko zbiegającymi się ku sobie płynnymi łukami trzema płaszczyznami, których punktem zbornym jest pionowo zorientowana w dolnej części awersu, mieniąca się zielenią wstawka na kształt przecinka. Ale i to nie jest koniec ciekawostek frotowych, gdyż nad wspomnianym przecinkiem designerzy zorientowali okrągły przycisk powołujący urządzenie do pracy, po włączeniu którego motyw pionowego neonu z awersu zapala się również tuż nad igła, czyli w przedniej części wkładki gramofonowej tworząc nie tylko w dzień, ale tym bardziej w nocy ciekawy iluminacyjny tandem. Jeśli chodzi o tylny panel przyłączeniowy phonostage’a, mamy do dyspozycji zestaw wejść i wyjść RCA zacisk masy, hebelkowy przełącznik dwóch różnych korekcji sygnału oraz gniazdo zasilania IEC.

Jak zaprezentował się przybyły z Japonii analogowy konglomerat? Być może zabrzmi to banalnie, ale tak, jak opisał to producent w odezwie do potencjalnego nabywcy na firmowej stronie internetowej. Czyli? Muszę przyznać, że z zaskakująco angażującym drivem, dobrą motoryką i energią niskich rejestrów, stosownie dobraną do mocnego dolnego zakresu w domenie wagi średnicą i pełnymi ekspresji wysokimi tonami. Naturalnie na tle poprzedniego, stojącego znacznie wyżej w hierarchii cennika modelu DS 003 przekaz był nieco bardziej surowy, ale nie oszukujmy się, to naturalny efekt planowych cięć kosztów. Kosztów, które w założeniach miały przybliżyć nas do sposobu na muzykę według oficjalnej szkoły grania tej marki, ale w ramach znacznie niższego, dostępnego dla znakomitej ilości miłośników techniki analogowej budżetu. I bez dwóch zdań stwierdzam, że założenie zostało zrealizowane w stu procentach. Od pierwszych chwil słychać tryskającą radość słuchanej muzyki. Minimalnie mniej skierowaną na kreowanie najdrobniejszych niuansów zawartych w materiale, ale za to cały czas z pietyzmem pokazującą niesione przez nią emocje. Z uwagi na wrodzoną nadpobudliwość uwielbiam taki sposób prezentacji i zostałem w pełni usatysfakcjonowany. Żadnego czarowania rozmytymi źródłami pozornymi, nie do końca czytelnie zdefiniowanymi na wirtualnej scenie w imię audiofilskiego rozdrabniania włosa na czworo, tylko konkret. Kiedy ma być ogień, nie ma zmiłuj, energia wybucha niczym Etna. Gdy natomiast przychodzi czas na nostalgię, ta oczywiście jest, ale pokazana jest bez zbędnego ckliwego rozwadniania materiału, tylko barwnie, kolorowo i płynnie. A co najciekawsze, mimo cały czas przywoływanej bezkompromisowości podania słuchanego materiału, dźwięk przyjemnie dla ucha epatuje zarezerwowanym dla tego typu źródeł posmakiem analogowej plastyki. Owszem, na skrajach podanej z pewnego rodzaju pikanterią, ale nadal w estetyce nasycenia i z odczuwalną nutą homogeniczności. Ale jedna uwaga. Obcowanie z tego typu rylcem cechuje jeden ciekawy niuans. Chodzi mianowicie o to, że trzaski i pyknięcia będące sygnałem o złym stanie płyty słychać, natomiast fajnym feedbackiem użytkowania tytułowego zestawu optycznego jest brak informacji o przesuwie igły w rowku. Temat wygląda jakbyśmy słuchali materiału cyfrowego w estetyce analogowej. Na początku wydaje się to nieco dziwne, jednak po kilku utworach taka estetyka okazuje się być bardzo pożądaną. Nie raz i nie dwa pomiędzy utworami lub nawet podczas cichych pasaży muzyki klasycznej z głośników wydobywa się cichy przydźwięk lub brum będący wynikiem złego tłoczenia. A w tym przypadku jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki temat przestaje istnieć. To naprawdę fajny tweak. No dobrze, a jak powyższa lista sonicznych cech modelu E-3 przełożyła się na konkretną muzykę?
Chyba nie muszę specjalnie udowadniać, że ciężkie granie było idealnym partnerem dla japońskiego zestawu. Zawsze brylowało z drivem i odpowiednią drapieżnością, co powodowało, że nie tylko nachodziła mnie chęć długich odsłuchów, ale również ręka samoczynnie kierowała się w kierunku potencjometru głośności, żeby nie tylko usłyszeć, ale również poczuć na własnym ciele zawarty w danym kawałku pakiet emocji. Oddanie mocnych kopnięć stopu perkusji, czy energii gitarowych popisów oraz gardłowo wykrzyczanej wokalizy testowo skonfigurowanemu systemowi nie sprawiało najmniejszego problemu. Prezentacja była na tyle angażująca, że pod koniec serii słuchania mocnych nurtów zacząłem obawiać się, jak wypadnie również lubiany przeze mnie, akustyczny jazz. Czy w brzmieniu nie okaże się nazbyt kanciasty – czytaj nachalny lub technicznie brzmiący? Choć lubię dobry kontur okalający solidny pakiet energii zwieńczony dźwięczną górą, to nie przepadam za estetyką nadmiernej techniczności, czy nachalności. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Co prawda wspomniany jazz malowany był bardzo wyraźnie w kwestii kreski kontrabasu i swobody wybrzmiewania blach, ale przywołany wcześniej posmak plastyki powodował, że przekaz choć rześki, nie przekraczał cienkiej granicy dobrego smaku. A gdy wezmę pod uwagę proponowaną za ten zestaw wkładki z equalizerem cenę, czyli ocenię siły na zamiary, spokojnie mogę powiedzieć, że materiał brzmiał znakomicie. Pokazał najważniejsze aspekty takich produkcji w postaci szybkości i wyrazistość przy zachowaniu dobrej masy, co udowodniło, że nawet na tak niskim poziomie da się obcować z najbardziej wymagającym materiałem.

U kogo widziałbym tytułowy japoński tandem? W pierwszej kolejności u melomanów lubiących konkretne podanie muzyki. Bez nudnego rozmycia, czy zbytniego ocieplenia wirtualnego świata, a raczej z tak zwanym przytupem. Inną, również mogącą znaleźć nic porozumienia z zestawem E-3 grupą są osobnicy z systemem zbyt ulanym w domenie masy i lepkości dźwięku. Japończycy z dziecinną łatwością wprowadzą w jego brzmieniu odpowiedni rygor, a co za tym idzie, pokażą różnorodność realizacji poszczególnych produkcji płytowych. Bez tego nawet gdy sobie wmówimy, że jest ok., na dłuższą metę podczas słuchania gramofonu będzie wiało nudą. Zaś jedynym obozem mogącym postawić twarde „nie”, z pewnością okażą się piewcy milusińskiej, nacechowanej nostalgią nawet podczas słuchania buntowników z AC/DC czy Led Zeppelin estetyki prezentacji. Niestety DS Audio E3 najzwyczajniej na takie ustępstwa nie pójdzie. Dlatego jeśli nie utożsamiacie się z ostatnią nacją melomanów i nie lubicie zbytniego zawoalowania dźwięku zbytnim ciepełkiem i miękkością, powinniście zakosztować tego w moich oczach dość taniego, za to w wartościach sonicznych pełnego energii tandemu. Ten zestaw gwarantuje uwielbianą przeze mnie jazdę bez trzymanki i jeśli skrzyżujecie z nim szpady, naprawdę będzie się działo. A o to chyba w naszej zabawie chodzi.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Lumin U2 Mini + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference, Furutech Project-V1
XLR: Hijiri Milion „Kiwami”, Furutech DAS-4.1 Furutech Project-V1
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2
Akcesoria:
– bezpieczniki: Quantum Science Audio Red, Synergistic Research Orange
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints Ultra Mini
– platforma antywibracyjna Solid Tech
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: Power Base High End, Furutech NCF Power Vault-E
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio The Big Phono
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80

Dystrybucja: RCM Audio
Producent: DS Audio

Cena:
DS E3 SET: 12400 PLN
DS E3 CARTRIDGE: 6200 PLN
DS E3 EQUALIZER: 6200 PLN

Dane techniczne
Wkładka DS E3
Separacja kanałów: > 26db (1kHz)
Waga: 7.7g
Sygnał wyjściowy: >70mV
Materiał wspornika: Aluminium
Materiał korpusu: Aluminium
Zalecana siła nacisku: 2.0g~2.2g (2.1g rekomendowana)
Szlif igły: eliptyczny

DS E3 Equalizer for Optical Cartridge
Napięcie wyjściowe: 500mV(1kHz)
Impedancja wyjściowa: 120Ω
Impedancja wejściowa: > 10kΩ
Wejścia/Wyjścia: RCA
Wymiary (S x W x G): 26 × 8,9 × 19,5 cm
Waga: 1,9kg