Tag Archives: Farad


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Farad

Farad Super6

Link do zapowiedzi: Farad Super6

Opinia 1

Choć po raz kolejny przyszło nam pochylić się nad kwestią zasilania o nazwijmy umownie „audiofilskim zacięciu”, to tym razem zamiast pastwić się nad ogólnodostępnymi 230V naszą uwagę zwróciła frakcja niskonapięciowa, czyli ta skierowana ku odbiornikom pracującym w granicach 5-24V i apetycie na prąd o natężeniu max.10A. Jeśli tylko sięgniecie Państwo pamięcią wstecz, to co bardziej zainteresowanym tematem jednostkom pod kopułą powinny zacząć kołatać egzystujące w owym obszarze zasilacze w stylu rodzimego JCAT OPTIMO 3 DUO, „pachnących lasem” Silent Angeli (Forester F1 i F2), SOtM SPS-500, czy też zdobywających coraz liczniejsze grono wiernych akolitów niderlandzkich Faradów – budżetowego Super3 i topowego Super10. A gdy do tego grona dorzucimy jeszcze np. nad wyraz rozbudowana ofertę Keses-a, to jasnym powinno się stać, że jest w czym wybierać. Jak to jednak w życiu audiofila bywa od przybytku głowa nie boli a wręcz przeciwnie, gdyż przesyt, przekroczenie krytycznego stężenia cukru w cukrze, czy nawet klęska urodzaju nie jest powodem do zmartwień a jedynie triggerem do normalizacji cen i śrubowania kluczowych parametrów dostępnych na rynku produktów. I właśnie stajemy się świadkami takiego zagęszczania katalogu jednego z ww. graczy, gdyż już dwukrotnie goszczący na naszych łamach Farad power supplies postanowił rozszerzyć swe portfolio o tzw. ofertę środka, czyli usytuowany pomiędzy podstawową 3-ką i flagową 10-ką zasilacz o wszystko mówiącej nazwie Super6. Skoro postanowił, to tak zrobił a z rezultatem radosnej twórczości rezydującej w Rhenen ekipy przyszło nam się w ramach niniejszej recenzji zmierzyć, z czego też spowiadamy się poniżej.

Zgodnie z firmową nomenklaturą, oraz logiką, co jak wiadomo nie zawsze idzie w parze Super6 tak pod względem gabarytów, jak i osiągów plasuje się pomiędzy swoim rodzeństwem. Ze swoim całkiem poręcznym (215 x 290 x 52 mm S x G x W) korpusem i w pełni akceptowalną wagą (3 kg) nie jest zatem tak niepozorny jak 3-ka (130 x 200 x 40 / 1,6 kg) a do dzierżącej królewskie insygnia 10-ki (260 x 320 x 70 / 7.8 kg) brakuje akurat tyle, by potencjalny nabywca nie musiał zbyt długo zastanawiać się na co może sobie pozwolić / na co ma miejsce na półce. Kluczową kwestią jest jednak niezaprzeczalna spójność projektów plastycznych bazujących na nieco surowych i minimalistycznych a tym samym nieprzesadzonych kanonach. Mamy zatem do czynienia z nader udanym przykładem przeskalowania pomysłu na front znanego z Super10, czyli zazębiających się ze sobą dwóch płaszczyzn masywnego aluminiowego frontu, finalnie tworzących obrys litery F w centrum której umieszczono błękitną diodę informująca o stanie pracy zasilacza. Zapewne z racji niższego urodzenia 6-kę pozbawiono firmowego, wyfrezowanego na płycie górnej logotypu, więc musi zadowolić się jedynie białym oznaczeniem na awersie. Ściany boczne wykonano w formie wzdłużnie użebrowanych radiatorów, które nie tyle odprowadzają generowane w trzewiach ciepło (którego jest praktycznie jak na lekarstwo), co skutecznie usztywniają całość korpusu. Z kolei ściana tylna daleka jest od minimalizmu. Do dyspozycji mamy, patrząc od lewej, gniazdo triggera z hebelkowym aktywatorem, przycisk resetu (użycie zalecane przy przepinaniu się pomiędzy różnymi odbiornikami) , czteropinowe, zakręcane gniazdo wyjściowe GX16-4 ze złoconymi pinami, zacisk uziemienia z przełącznikiem i rodowane trzybolcowe gniazdo zasilające IEC Furutecha. Uwagę zwraca brak włącznika głównego, co jasno daje do zrozumienia, że raz podłączony do prądu zasilacz w takim stanie powinien przebywać permanentnie. Potwierdził to z resztą w prowadzonej przeze mnie korespondencji sam Mattijs de Vries podkreślając, że pełnię swoich możliwości zarówno sama 6-ka jak i dostarczony wraz z nią nowy przewód L2-C osiągają dopiero po ok. 300 godzinach pracy. Z miłych akcentów warto z pewnością zwrócić uwagę na niepozorne firmowe nóżki antywibracyjne, które zamiast zwykłych gumowych półkul (jak w 3-ce) są zdecydowanie bardziej zaawansowanymi karbonowo – klonowymi sandwichami, więc niejako z automatu zwalniają nas z konieczności rozglądania się za stosownymi akcesoriami.
Jak łatwo się domyślić również i w swych trzewiach Super6 wykorzystuje niektóre rozwiązania znane z recenzowanego na naszych łamach rodzeństwa, więc i technicznie egzystuje pomiędzy nimi. Wykorzystuje bowiem pochodzący z Super10 stopień wyjściowy lecz w nieco odchudzonej konfiguracji (4 regulatory równolegle zamiast 6, ma również w pełni foliowany stopień wyjściowy, ale MKS zamiast MKP). Idąc dalej, transformator i dławik są niemalże takie same, jak w Super10, lecz ustępują im pod względem mniejszej o jedną warstw ekranowania, więc mogą pochwalić się „jedynie” trzema – jak w Super3. Z kolei Super6 od niżej urodzonego rodzeństwa odróżnia zastąpienie klasycznego bezpiecznika termicznym wyłącznikiem magnetycznym TMCB (thermal magnetic circuit breaker), który zgodnie z zapewnieniami producenta deklasuje większość, jeśli nie wszystkie, klasyczne – rurkowe bezpieczniki jakie do tej pory stosowali pod względem transparentności. Nie mogło też zabraknąć kluczowego w Faradach banku superkondensatorów EDLC (Electric Double Layer Capacitor) o łącznej pojemności … 8,3F (dla przypomnienia również 5V wersja Super3 dysponowała 3,3F a Super10 mogła pochwalić się aż 16.7F). Małe co nieco, zmieniło się również w dołączonym do zasilacza okablowaniu, gdyż tym razem zamiast przewodu DC L2 Classic otrzymaliśmy nowo powstałą, wyższą wersję L2-C stanowiącą pomost pomiędzy protoplastą a topowymi L3-C.

Mając doskonale wyryte w pamięci wspomnienia po fenomenalnym Super10 i jednocześnie korzystając na co dzień z dobrodziejstw duetu Super3-ek z wrodzoną ciekawością podszedłem do odsłuchów „średniaka”. Nie wiedziałem bowiem za bardzo czego się spodziewać – realnego progresu w stosunku do podstawkowego modelu, odcinania kuponów i pławienia się w sławie flagowca, czy też właśnie … nie wiadomo czego. I powiem (napiszę?) szczerze, że się nie zawiodłem, gdyż nasz dzisiejszy bohater czerpiąc pełnymi garściami z dorobku swego rodzeństwa w pewnych aspektach, o których dosłownie za chwilę, obrał własną, poniekąd równoległą do poprzedników drogę. Aby jednak dojść do takich wniosków potrzebował czasu, dużo czasu, gdyż wyjęty prosto z kartonu nie tylko nie zbliżał się do osiągów Super10-ki, co poległ z kretesem w bezpośrednim starciu z moją dyżurną Super3-ką. Zagrał bowiem na tyle ospale i bez nawet śladowych przejawów entuzjazmu, że początkowo zacząłem obawiać się, że trudy podróży odcisnęły na nim zbyt wyraźne piętno. Skoro jednak profilaktyczne opukiwanie i delikatne potrząsanie nie zaowocowały jakimiś niepokojącymi dźwiękami latających po trzewiach komponentów czym prędzej zagaiłem Mattijsa co może być powodem powyższych anomalii. Na odpowiedź, w dodatku dość zaskakującą, nie musiałem zbyt długo czekać i brzmiała ona mniej więcej tak – „Przez pierwsze 50-300 godzin może być naprawdę … źle. Cierpliwości.” Łatwo powiedzieć. Całe szczęście dysponując zarówno dyżurnym Silent Angelem Bonn N8, jak i równolegle testowanymi switchami QSA Violet & Red bez większych problemów mogłem grać z jednego zestawu jednocześnie wygrzewając drugi na bocznym torze. Tak też zrobiłem, co jakiś czas rzucając uchem cóż tam może nie tyle w trawie, co sieci piszczy. I o ile przez pierwsze trzy doby walory soniczne Farada iście „radiową” urodą dorównywały co bardziej zdeformowanym Orkom niezgrabnie przemykającym przez kadry „Pierścieni władzy” wywołując stany lękowe ospałością i dwuwymiarowością sceny, to mniej więcej pod koniec pierwszego „roboczego” tygodnia Super6-ka zaczęła powoli acz sukcesywnie „odjeżdżać” Super3-ce, by w trakcie weekendu wyraźnie wysunąć się na prowadzenie a następnie, w ciągu kolejnego tygodnia, niezagrożona dojechać na zupełnym luzie do mety.
Przejdźmy jednak do konkretów i w pełni wygrzanego stadium, gdyż to właśnie wtedy do głosu doszła pewna natywna cecha tytułowego zasilacza stanowiąca o jego odmienności. Otóż jasnym stało się, że 6-ka oferując ponadprzeciętną swobodę i oddech nader udanie korespondujące ze wspomnieniami Super10-ki, ma odrębne zdanie co do precyzji definiowania źródeł pozornych oraz rozdzielczości. Nie oznacza to bynajmniej upodobania do onirycznego impresjonizmu operującego raczej plamami aniżeli odrębnymi bryłami, lecz przedkładanie warstwy komunikacyjno-interakcyjnej ponad aptekarską dokładność w prowadzeniu kreski kontury kreślącej. Używając porównań z i odwołań do egzystujących w naszej branży archetypów można byłoby uznać Super6 za bardziej „analogowy” i „muzykalny” odłam Faradów a wspomagając się fotograficznymi analogiami śmiało można byłoby przypisać jej cechy „portretowego” obiektywu nieco inaczej, znaczy się bardziej plastycznie, „rysującego” od szkła macro o takiej samej ogniskowej. Dzięki czemu nieco uatrakcyjniając i cywilizując reprodukowany materiał czarowała głębią barw i soczystością przekazu jednocześnie unikając nudnej na dłuższą metę przesadnej słodyczy, czy uśredniającej całość gładkości. Dlatego też nawet na jakże dalekim od audiofilskich wzorców „The Cold White Light” Sentenced z jednej strony mogłem cieszyć tak uszy, jak i trzewia iście apokaliptycznym rozmachem i właściwą reprodukowanemu gatunkowi dynamiką a z drugiej niejako z automatu zwolniony zostałem z konieczności przymykania ucha na niekoniecznie w pełni czyste blachy, czy też nie do końca rozdzielcze drugoplanowe partie gitar i perkusji. Niby znane mi niedoskonałości cały czas tam były i bez najmniejszych problemów mogłem je wskazać, lecz co innego być a co innego obsesyjnie zabiegać o uwagę słuchacza. A z Super6 w torze jasnym było, że zdecydowanie większą atencją wypada obdarzyć Ville Laihialę i to na niego kierowane były reflektory na scenie i to jemu przypadł zaszczyt używania wyższej klasy mikrofonów. Nie był to jeszcze ten poziom atłasowości, co przy użyciu wychodzących spod rąk Martina Kantoli cudeniek sygnowanych przez Nordic Audio Labs, ale wszystko zmierzało w tym kierunku.  Oczywiście mistrzowsko szyjący na swych wiosłach Miika Tenkula i Sami Lopakka nie chowali się po kątach, lecz stojąc pół kroku za frontmanem nader skutecznie budowali przysłowiową ścianę dźwięków. I tu potwierdzająca ewolucję i zbawienne skutki wygrzewania ciekawostka, gdyż początkowo ww. album brzmiał dość dwuwymiarowo, co niespecjalnie mnie bulwersowało, czy też dziwiło, gdyż miałem świadomość, iż właśnie tak on zazwyczaj brzmi. Mamy z przodu wokal a reszta jest dość skutecznie ze sobą „sklejona” tworząc niemalże monolityczne tło. Tymczasem pod koniec zalecanego okresu akomodacji nastąpił swoisty przełom i nie tyle pierwszy plan się przybliżył, gdyż niderlandzki zasilacz ograniczył się jedynie do jego sugestywnego dosaturowania, co dalsze plany odjechały w głąb sceny dokonując pomiędzy sobą wyraźnej separacji a tym samym zapewniając jej, znaczy się scenie, pełne prawa do miana trójwymiarowej.
Podobne obserwacje poczyniłem podczas kilku odsłuchów iście szamańsko – wikińskiego „Fimbulvinter” Nytt Land gdzie z jednej strony ewidentny mistycyzm połączony z niemalże „grzybopochodną” transowością świetnie korespondował ze staronordycką warstwą wokalną, naturalnym instrumentarium, czy też odgłosami przyrody. A tytułowy zasilacz z jednej strony dbał o koherencję i spójność prezentacji a z drugiej pozwalał budować zaskakująco obszerne plany dalece wykraczające nie tylko poza rozstaw kolumn, co ściany pokoju odsłuchowego. Było to o tyle ciekawe, że zazwyczaj uprzestrzennienie dźwięku wiąże się z jego przesadną konturowością, czy też przesunięciem równowagi tonalnej ku górze, by w możliwie prosty sposób nadać jej znamion eteryczności a tymczasem nasz gość potrafił „otworzyć” dźwięk jednocześnie dbając o jego odpowiednie dociążenie i plastyczność kreśląc kontury źródeł pozornych nieco grubszą, mocniejszą kreską aniżeli ma to w zwyczaju czynić Super3.

Nieuchronnie zmierzając ku końcowi testów i zbierając się do wyartykułowania finalnych wniosków nieśmiało chciałbym zwrócić uwagę na kilka podstawowych aspektów. I tak, nie da się ukryć, że zasilanie należy uznać za krytyczną i trudną do przecenienia składową współczesnych systemów. Nie da się również ukryć, że różnice w brzmieniu samych zasilaczy są ewidentne, czego z resztą samo portfolio Farad power supplies jest najlepszym przykładem. A nasz dzisiejszy bohater, czyli Super6 dodatkowo udowadnia, że oprócz dobrostanu energetycznego jak się chce i potrafi można również nieco poczarować w domenie muzykalności i koherencji przekazu. Dlatego też jeśli tylko dążycie Państwo do pełnej transparentności i bezkompromisowej holografii, to może być wam bardziej po drodze z Super10, jeśli jednak przede wszystkim szukacie w dobiegających Waszych uszu dźwiękach piękna muzyki, to śmiem twierdzić, że Super6 spełni Wasze oczekiwania z nawiązką. Wystarczy jedynie dać mu dłuższą chwilkę na rozwinięcie skrzydeł i złapanie wiatru w żagle a kwestią ewentualnego odesłania go po testach możecie przestać zaprzątać sobie głowę … gdyż raz wpiętego w system raczej już nie wyeksmitujecie.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Vitus Audio SCD-025 Mk.II
– Odtwarzacz plików: Lumïn U2 Mini + Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Gramofon: Denon DP-3000NE + Denon DL-103R
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Wzmacniacz zintegrowany: Vitus Audio RI-101 MkII + bezpiecznik Quantum Science Audio (QSA) Violet
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Furutech FA-13S; phono NEO d+ RCA Class B Stereo + Ground (1m)
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Furutech DAS-4.1
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Vermöuth Audio Reference USB; ZenSati Zorro
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Esprit Audio Alpha; Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable; Quantum Science Audio (QSA) Violet & Red + zasilacz Farad Super6 + Farad DC Level 2 copper cable
– Przewody ethernet: In-akustik CAT6 Premium II; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT

Opinia 2

Nie od dziś wiadomo, że dobre zasilanie w zaawansowanym torze audio to tak naprawdę elementarz naszego hobby. Naturalnie mówiąc o dobrym prądzie nie mam na myśli jedynie głównej elektroniki, tylko pełne spektrum urządzeń z zapotrzebowaniem na energię elektryczną. Niestety życie jest brutalne, bowiem gdy chcemy osiągnąć maksimum jakości z brzmienia danego systemu, całość prezentacji może położyć nawet tak banalna sprawa, jak potraktowanie po macoszemu choćby switcha sieciowego. Tak tak, wydawałoby się, że tak nieistotny, bo jedynie rozdzielający sygnał w torze plikowym komponent nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Jednak w praktyce z uwagi na słabą jakość dostarczanej energii elektrycznej – zwyczajowo w komplecie są zasilacze wtyczkowe – często okazuje się być wąskim gardłem danej układanki. Wiem, bo sam to przerabiałem i kolejny raz udowadnia mi to dostarczony do testu produkt. Jaki? Flagowcem – Super10 – mieliśmy już z Marcinem okazję się pobawić. Z 3-kami walczył już on sam. Jednak wszyscy zdajemy sobie sprawę, iż szczyt oferty często jest zbyt obciążający budżet melomana, zaś początek cennika nierzadko zbyt dużym kompromisem, dlatego Niderlandczycy z manufaktury Farad zajmującej się zasilaniem komponentów audio po raz kolejny własnym sumptem dostarczyli do naszej redakcji pachnący jeszcze rynkową nowością, mający wypełnić lukę pomiędzy recenzowanymi modelami 3 i 10 zasilacz Farad Super6.

Nasz bohater podobnie do swoich braci jest średniej wielkości prostopadłościenną, niewysoką i stosunkowo niezbyt głęboką, aluminiową skrzynką. Jednak na tyle obszerną, aby skryć w swych trzewiach sporej wielkości zasilacz toroidalny, bogaty zestaw kondensatorów i kilka układów poprawiających dostarczany do dedykowanych urządzeń sygnał elektryczny. Jego front w ramach uniknięcia zbytniej, zazwyczaj nudnej prostoty wizualnej jest wariacją nachodzących na siebie w centralnej części, dwóch zwieńczonych schodkami płaszczyzn. Jeśli chodzi o jego wyposażenie, z uwagi na dość mocno sprecyzowane, polegające jedynie na wygenerowaniu dobrej jakości energii elektrycznej zadanie idealnie po środku awersu, pomiędzy wspomnianymi schodkami znajdziemy symboliczną niebieską diodę informującą jego pracę. Co do tylnego panelu, ten jest znacznie bogatszy w akcesoria regulacyjne i niezbędne przyłącza. Znajdziemy na nim dwa przełączniki hebelkowych wyboru pracy – Mode (obsługa triggera) i Float (prowadzenie masy), zacisk uziemienia, gniazdo Trigerra oraz oczywiście dwa najważniejsze gniazda prądowe, jakimi są IEC dla 230V i okrągłe czteropinowe 5V jako wyjście zasilania do w moim przypadku switcha sieciowego. Zwieńczeniem dostarczonego do testu kompletu jest kabel prądowy po wygenerowaniu przez Farada model L2-C – marka w swojej ofercie ma ich kilka o zróżnicowanej cenie w zależności od jakości konstrukcji.

Jak wypadł tytułowy produkt mający wypełnić lukę cenową i jakościową w portfolio Farada? Otóż chyba nikogo nie zdziwi fakt, że tak jak został zaprojektowany, ze swoimi aspektami sonicznymi brylował pomiędzy wcześniej opiniowanymi konstrukcjami. Po podpięciu do switcha w miejsce zasilacza wtyczkowego, ten ostatni w pierwszej kolejności odwdzięczył się wzmocnieniem body słuchanej muzyki, zaś w drugiej po wsłuchaniu się w jakość prezentacji, znacznym ograniczeniem zniekształceń. To było na tyle ciekawie podane, że mimo estetyki grania mojej układanki z mocnym osadzeniem w masie, dodatkowy zastrzyk wypełnienia nie okazał się zakrawającym o nudę nabraniem nadmiernej otyłości dźwięku, tylko zaskakująco energetycznym impulsem. Czyli tłumacząc z polskiego na nasze, poprawiła się soczysta punktowość podania muzyki, naturalną koleją rzeczy jej drive, a za sprawą pracy na rzecz eliminacji zniekształceń pochodzących sieci także rozdzielczość. Oczywiście automatycznym feedbackiem takich działań była możliwość ewidentnie głośniejszego słuchania ulubionych płyt, ze szczególnym uwzględnieniem agresywnych nurtów spod znaku rocka, free jazzu i elektroniki. Czy tylko tych? A co z muzyką nastawioną na intymność? Naturalnie ta melancholijna jak najbardziej również była pełnym beneficjentem aplikacji niderlandzkiego zasilacza. Jednakże w jej przypadku emocje czerpiemy nie z ilości dobiegających do naszych uszu muzykalnie podanych decybeli, a raczej z artykulacji pojedynczych i wszystkich razem, odpowiednio zawieszonych w eterze, wyraźnie określonych odpowiednio ostrą kreską wirtualnych bytów. W obydwu przypadkach Farad Super6 sprawdzał się wręcz zjawiskowo, bowiem mocne uderzenie w sobie tylko znany sposób fajnie dopalał esencjonalnością, zaś kreowanie bardzo lotnych, często długo zawieszonych w przestrzeni między kolumnami nut dobrze definiował i w domenie ostrości rysunku i w kwestii lokalizacji na wirtualnej scenie. Jak to się miało do wspominanych na początku braci z obydwu stron cennika? Otóż Super3 oferował minimalnie mniejszą rozdzielczość projekcji, co na tle tytułowej konstrukcji kreowało muzykę jakby lekkimi plamami – spokojnie, specjalnie przerysowuję uzyskany efekt dla lepszego zrozumienia różnic, natomiast Super10 wszystkie aspekty brzmienia wyciągał na często będące poza zasięgiem konkurencji wyżyny jakości. Po prostu pokazywał świat muzyki z pietyzmem tak w kwestii krawędzi dźwięku, jego energii, szybkości narastania oraz wygaszania i naturalnie swobody wypełniania pomieszczenia odsłuchowego. Zatem jak wynika z powyższego porównania, 6-ka to jakby zdroworozsądkowe uzupełnienie jakościowej oferty Farada, które pozwala rozszerzyć grono potencjalnych nabywców o osoby ze średnio wypchanym portfelem.

Gdzie plasowałbym opisywany zasilacz? Oczywiście można zaaplikować go dosłownie wszędzie, a jedynymi kryteriami za lub przeciw może być zasobność portfela lub chęć dojścia do obecnej mety w danym wycinku swojego zestawu audio. A czy widzę jakiekolwiek przeciwwskazania dla 6-ki? Tak naprawdę z marszu nic nie przychodzi mi do głowy. Jednak gdybym miał poszukać problemu na siłę, jedyny jaki w naprawdę skrajnych warunkach mógłby mieć miejsce, to zastosowanie Super 6 w rozdmuchanym wagowo, czyli zbyt mocno osadzonym w esencjonalności i ciemno grającym zestawie. Dodatkowa energia połączona ze szczyptą masy może wypaść różnie. Nie mówię, że źle. Jednak jeśli coś jest dramatycznie źle skonfigurowane, nawet najlepsze konstrukcje nic nie pomogą. Tylko wówczas należy mieć świadomość, iż będzie to pokazanie palcem, gdzie popełniliśmy błąd. Ale jak wspominałem, to naprawdę prawie niemożliwy przypadek, co udowadnia dobry wynik z moją, już samą w sobie gęstą zbieraniną. Zbieraniną, w której Super10 z racji najwyższego zaawansowania technicznego i dzięki temu wyczynowym parametrom pracy był znakomity, a Super6 na tym tle nadal bardzo dobry. A to chyba dobrze świadczy o wiedzy Holendrów na temat konstruowania zasługujących na w pełni zasłużone superlatywy urządzeń zasilających nasze zabawki.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Lumin U2 Mini + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Hijiri Milion „Kiwami”, Furutech DAS-4.1, Furutech Project V1
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kabel USB: ZenSati Silenzio
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2
Akcesoria:
– bezpieczniki: Quantum Science Audio Red, Synergistic Research Orange
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints Ultra Mini
– platforma antywibracyjna Solid Tech
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: Power Base High End, Furutech NCF Power Vault-E
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio The Big Phono
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80

Dystrybucja: Audiosource
Producent: Farad power supplies
Ceny
Farad Super6: 1689 € (Netto) + przewód Level 2 copper Classic: 80€ / 0,5m; 120€ / 1m; Przewód L2-C: 160€ / 0,5m; 250€ / 1m

Dane techniczne:
Napięcie wyjściowe: 5V (dostępne 5, 9, 12, 15, 19, 24V, pozostałe na zamówienie)
Gniazdo wyjściowe: GX16-4
Max. prąd wyjściowy: 6A
Pojemność: 8,3F (5V)
Max. pobór mocy: 75W (5V)
Wymiary (S x G x W): 215 x 290 x 52 mm
Waga: 3 kg

  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Farad

Farad Super6
artykuł opublikowany / article published in Polish
artykuł opublikowany w wersji anglojęzycznej / article published in English

Po fantastycznym flagowcu, czyli Super10 i nie mniej udanym, acz zdecydowanie bardziej przystępnym Super3 przyszła pora na właśnie debiutujący w roli „środkowego rozgrywającego” w drużynie holenderskiego Farada model Super6.

cdn. …

  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Farad

Farad Super3
artykuł opublikowany / article published in Polish

Po zamieszaniu jakie wywołała wizyta Super10-ki przyszła pora na jej mniejsze rodzeństwo. Jednak żeby było ciekawiej tym razem oprócz dopieszczenia switcha Silent Angel Bonn N8 pod nóż (dosłownie) trafił również jeden z naszych redakcyjnych … Lumïnów U2 Mini.

cdn. …

  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Farad

Farad Super10
artykuł opublikowany / article published in Polish
artykuł opublikowany w wersji anglojęzycznej / article published in English

Warto pamiętać o tym, że i „drobnica” w naszych systemach zasługuje na dobre zasilanie. Zobaczymy co potrafi zasilacz Farad Super10.

cdn. …