Z potwierdzonej wieloma rozmowami z bracią audiofilską autopsji wiem, że mimo twardych dowodów na odporność przesyłu pakietów zer i jedynek z muzyką pomiędzy napędem i przetwornikiem cyfrowo-analogowym na jakiekolwiek zmiany w okablowaniu, w zderzeniu z rzeczywistością ów temat (przez wielu uznawany za aksjomat) nie jest już taki oczywisty. Nie chcę tutaj wywoływać małej wojenki pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami podobnych herezji, dlatego też jeśli ktoś nie miał szczęścia usłyszeć skutków zastosowania różnych kabli cyfrowych, lub z zasady jest wrogiem podobnego myślenia, dla spokoju ducha niech spożytkuje swój cenny czas na inne, niż czytanie dzisiejszego tekstu, czynności. Jednak jeśli doświadczyliście faktu wychwycenia często subtelnych, ale dla wielu diametralnych odmienności prezentacji muzyki w zależności od wpiętego w tor transmisji danych cyfrowego drutu, z uwagi na ciekawe spostrzeżenia powinniście zapoznać się z moimi ostatnimi doświadczeniami. Dodatkowej pikanterii dodaje fakt, iż trochę wbrew nastawieniu portalu Soundrebels na ekstremalny High End po prześledzeniu portfolio marki testowane cyfrówki okazują się być dość niedrogimi. Niedrogimi, gdyż po konfekcji firmowymi wtykami cena obydwu drutów nie przekraczają pułapu tysiąca złotych, co dla wielu adeptów dobrej jakości dźwięku jest barierą, za którą nawet spektakularne efekty z wielu powodów są poza obszarem zainteresowań. Tak więc, gdy temat z grubsza mamy określony, zapraszam na kilka akapitów streszczających efekt soniczny zastosowania dwóch nieco różniących się od siebie materiałem, z którego został wykonany przewodnik, kabli sygnałowych japońskiej marki Furutech. A będą to: wykorzystujący srebro FX- Alpha Ag i posrebrzaną miedź μ-X Ag. W celach uzupełnienia pakietu danych dodam, iż wizytę obydwu produktów w naszej redakcji zawdzięczamy katowickiemu dystrybutorowi RCM.
Część poświęcona aparycji dzisiejszych bohaterów nie będzie zbyt rozbudowana, gdyż obydwaj przedstawiciele przesyłu danych cyfrowych sprzedawani są ze szpuli, zatem nie oczekujcie od producenta specjalnych dodatków typu: piękny oplot, woreczki z aksamitu, czy wykonane z różanego drewna kuferki. Dostajemy produkt skupiony na efektach sonicznych a nie zbędnym, wizerunkowym blichtrze. Przybliżając dzisiejszych sparingpartnerów zaznaczę, iż zgodnie ze sztuką pracy na pakietach cyfrowych obydwaj oferują specyfikację 75 Ω a konkrety techniczne rozpocznę od kabla ukrywającego się pod sygnaturą FX-Alpha Ag. Idąc za fotografiami zdradzę, iż ubrano go w ciemną zieleń i nieco cieńszy od bratanka zespół izolujący, co w kontakcie organoleptycznym czyni go bardziej elastycznym. Dokładniejsze dane na jego temat donoszą, iż będące nośnikiem danych czyste srebro poddano procesowi Alpha. W dbałości o minimalizację wpływu zewnętrznych czynników na przecież bardzo ważne dla nas informacje ów drut ubrano w podwójny ekran z folii aluminiowej i oplot ze srebrzonej miedzi. Wieńcząc dzieło na to wszystko nałożono izolację z fluoropolimeru i spienionego polietylenu, a z zewnątrz otula go koszulka z PVC. Jeśli zaś chodzi o drugą łączówkę, czyli μ-X Ag, według doniesień prasowych temat wygląda następująco. Z wyglądu również oferuje przyjemną dla oka zieleń, ale jest zdecydowanie jaśniejszy i nieco grubszy. Trzon sygnałowy składa się z 37 miedzianych, srebrzonych drucików, poddanych procesowi Alpha. Całość w bardzo zbliżony do poprzednika sposób otulono plecionką ze srebrzonej miedzi, fluoropolimerem, spienionym polipropylenem i na to wszystko nałożono koszulkę PVC. Przyznacie, że przytoczone dane są dość zdawkowe, ale to jest pewnego rodzaju tajemnica firmy i niestety w czasach gdy wszyscy podrabiają wszystko, dbający o swoją pozycję na rynku producent na więcej nie może sobie pozwolić.
Zanim przejdę do konkretów, jeśli dla kogoś kontakt z rzeczonymi drutami będzie nosił znamiona dziewictwa, oznajmiam, iż są kierunkowe, co określają nadrukowane, uzbrojone tylko w jedną część grotu serie strzałek. Ja wiem, że dla wielu już sam wpływ kabli na dźwięk jest niedorzecznością a informacja o zalecanym kierunku przepływu sygnału tylko potwierdza konieczność wizyty u lekarza, ale jeśli producent coś zaleca, zdroworozsądkowo należy się do tego stosować. Ok. Wszelkie około-instalacyjne dane mamy za sobą, zatem kilka zdań o ingerencji w dźwięk, co przedstawię w formie konfrontowania ze sobą obydwu propozycji. Jednak nie dlatego, że jedna jest lepsza od drugiej w wartościach bezwzględnych, tylko każda z nich oferuje coś ciekawego dla całkowicie odmiennego w domenie gęstości dźwięku systemu audio. Oczywiście można je bez specjalnych strat dla fonii wzajemnie zastępować, ale jak wiemy, kabelkologia jest ostatnim szlifem naszej układanki, dlatego warto jest dobrać coś w punkt. Gdybym miał zderzyć obydwa kable w niezbyt długiej notatce, powiedziałbym, iż srebro wnosi do dźwięku dawkę spokoju, ugładzenia i masy, a srebrzona miedź przesuwając tonację o oczko w górę dodaje przekazowi muzycznemu nieco powietrza. Ale nie odbieramy tego w stylu, szlachetny kruszec muli, a jego przeciwnik krzyczy. Podczas testu obydwie propozycje porównywałem ze stacjonującym u mnie, znanym z muzykalności i dobrego wglądu w nagranie cyfrowym Harmonixem HS-102 i powiem szczerze, że Furutechy ze swoimi możliwościami plasowały się po obydwu stronach jego prezentacji. To co prawda oznacza, że ten ostatni łączył cechy naszych bohaterów, ale biorąc pod uwagę czterokrotnie niższą cenę pomiędzy porównywanymi drutami sprawa postrzegania w kontekście cena – jakość natychmiast nabiera rumieńców. Mało tego, Furutechy wpinałem przecież w dobrze zestawiony set, co już na starcie stawiało spore trudności adaptacyjne, a i tak wypadły bardzo dobrze. A wyjście z tarczą ze sparingu w tak wyczynowym zestawie pozwala sądzić, iż w grupie docelowej bez problemów są w stanie nawet rozdawać karty. Aby przybliżyć Wam, jak odebrałem każdy z naszych pretendentów, posłużę się dwoma płytami, z których na początek wybrałem jazzującą Cassandrę Wilson i jej krążek „Blue Light 'Til Dawn”. To jest mocno podrasowany na skrajach pasma materiał muzyczny, dlatego tutaj lepiej ze swoim pakietem spokoju w oddaniu blach perkusisty i nadaniu dodatkowej intymności głosowi artystki zaprezentowało się srebro. Naturalnie jaśniejszy μ-X Ag również nie powodował krwawienia z małżowin usznych, ale w konfrontacji z bratankiem był nieco nerwowy. Co dla tej pozycji płytowej wydaje się być ważne: raz – oferowana przez FX-Alpha Ag dodatkowa szczypta masy nie wpłynęła na pogorszenie czytelności grających w niskich rejestrach instrumentów, a dwa – dzięki konsekwencji przygaszenia światła na wirtualnej scenie, ta ze swoją prezentacją w porównaniu z miedzią robiła dodatkowe pół kroku w tył, za co wielu audiofilów dałoby się pokroić. To co, posrebrzana miedź zawsze była gorsza? Oczywiście, że nie, ale sporo zależeć będzie od repertuaru. Przykład? Proszę bardzo. Weźmy krążek formacji Bluiett Baritone Nation „Libation For The Baritone Saxophone Nation”. Tutaj role nieco się odmieniły. Ale znowu nie na tyle, żeby cos złego powiedzieć o przewodniku ze srebra, tylko akurat tego potrzebowała dana realizacja. Naturalnie, bardzo ważnym jest, aby nasz zestaw generujący muzykę różnicował nagrania, jednak ja chcę Wam przedstawić, co potrafi dany kabel. Dlatego też nie namawiam do posiadania dwóch i przepinania ich w zależności od słuchanej muzy, tylko dobranie jednej, wprowadzającej synergię całości opcji. Nic więcej. Wracając jednak do Bluietta, w tym rozdaniu wnoszony przez zabielany srebrem rudy kruszec pakiet świeżości i rozjaśnienia gęstych fraz saksofonów barytonowych okazał się niezbędnym do nadania im odpowiedniej szybkości narastania. Tak, wielu kochających przyjemne dla ucha ugładzenie i wysycenie dźwięku melomanów wybrałoby większy spokój, ale w realizacjach koncertowych bardzo ważny jest drive, a ten zdecydowanie lepiej wypadał po wpięciu cyfrówki ubranej w jaśniejszą zieleń. Tym bardziej, że na scenie były trzy bardzo nisko grające dęciaki i gdyby każdy z nich materializował się w estetyce majestatycznego uduchowienia, koncert nie byłby wydarzeniem free jazzowym, tylko dętą opowieścią dla tetryków. Jednak po raz kolejny przypominam, to był celowy, bardzo mocno determinujący końcowy efekt soniczny dobór repertuaru, który nie mówił co jest lepsze, a co gorsze w wartościach bezwzględnych, a jedynie uwypuklał, na co podczas doboru okablowania z pośród naszych bohaterów należy zwrócić uwagę. I tym optymistycznym akcentem, bez sztucznego lania wody pozwolę sobie zakończyć ten według mnie ciekawy z punktu widzenia poszukujących informacji opis. Dlaczego? Nie, nie ma żadnych podtekstów, tylko kolejne przykłady muzyczne konsekwentnie potwierdzałyby wspomniane wcześniej artefakty tracąc sens zaistnienia.
Powiem szczerze. W dobie szaleństwa cenowego interesującego nas działu gospodarki informacja od dystrybutora o wysyłce do mnie tanich, ale oferujących bardzo dobry efekt soniczny kabli cyfrowych, we wstępnych rozważaniach wkładana była między bajki. Dlaczego? Przecież każda pliszka swój ogonek chwali i nie spotkałem się ze sprzedawcą, który powiedziałby coś złego o swojej ofercie. Tymczasem zderzenie z kilkukrotnie droższym punktem odniesienia obydwaj zieloni bracia przetrwali bez większych strat. A co według mnie jest najciekawsze, za ułamek ceny proponowali bardzo bliski do testowej referencji punkt widzenia na wydarzenia muzyczne. Oczywiście każdy w delikatnie innej estetyce, ale jak wspomniałem, na tyle bliskiej, że zamiana jednego Furutecha na drugi nie niszczyła tego co udało mi się osiągnąć, tylko minimalnie przesuwała punkt ciężkości. To zaś dobitnie świadczy, iż konstruktorzy zielonych linek wiedzą, jak robić dobre okablowanie nawet na tak niskich pułapach cenowych. Puentując dzisiejsze spotkanie powiem Wam tylko jedno, jeśli jesteście na etapie poszukiwań tego typu konfekcji kablowej, grzechem byłoby zaniechanie próby z opisywanymi Japończykami, na co daję harcerskie słowo.
Jacek Pazio
Dystrybucja: RCM
Ceny:
FX – Alpha Ag + FP-108 R (wersja testowa) 790 PLN / 1,2m
FX – Alpha Ag + CF-102 R -1150 PLN / 1,2m
1mb – 270 PLN
µX – Ag + FP-108 R (wersja testowa) 680 PLN / 1,2m; 1 mb – 180 PLN
Dane techniczne:
μ-X Ag
・Konstrukcja: 37 drucików o średnicy 0,16 mm poddanych procesowi α
・Materiał: Srebrzona miedź μ-OFC
・Izolacja: Fluoropolimer + spieniony polietylen (P.E.)
・Ekran : plecionka z α-przewodów o średnicy 0,10 mm
・Zewnętrzna koszulka: Elastyczne PVC
・Max oporność przewodu : 0.022 Ω/M
・Średnica całkowita: 8,0mm (19 AWG)
FX-Alpha-Ag
・Konstrukcja: 7 przewodów o średnicy 0,18 mm z czystego srebra poddawanych procesowi α (Alpha)
・Izolacja-1 : Fluoropolimer
・Izolacja-2 : spieniony Polietylen
・Ekran: Taśma PET/Al + plecionka 0,10 mm α (Alpha)
・Zewnętrzna koszulka: Elastyczne PVC
・Impedancja :75 ± 3 Ω
・Średnica: 8,0mm (25AWG)
System wykorzystywany w teście:
– źródło: CEC TL0 3.0 + DAP – 999 EX Limited TOKU
– przedwzmacniacz liniowy: Robert Koda Takumi K-15
– końcówka mocy: Reimyo KAP – 777
Kolumny: Trenner & Friedl “ISIS”
Kable głośnikowe: Tellurium Q Silver Diamond, Harmonix SLC, Harmonix Exquisite EXQ
IC RCA: Hijri „Milon”,
XLR: Tellurium Q Silver Diamond
IC cyfrowy: Harmonix HS 102
Kable zasilające: Harmonix X-DC 350M2R Improved Version, X-DC SM Milion Maestro, Furutech NanoFlux – NCF, Hijiri Nagomi, CRYSTAL CABLE “THE ULTIMATE DREAM”
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints „ULTRA SS”, Stillpoints ”ULTRA MINI”
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– akustyczne: Harmonix Room Tuning Mini Disk RFA-80i
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
Tor analogowy:
– gramofon:
napęd: SME 30/2
ramię: SME V
wkładka: MIYAJIMA MADAKE
przedwzmacniacz gramofonowy: RCM THERIAA
Najnowsze komentarze