Tag Archives: Hotel Radisson Blu Sobieski


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Hotel Radisson Blu Sobieski

Audio Video Show 2024 cz.2

O ile zwiedzanie Golden Tulipa można było uznać za niezobowiązującą przystawkę i niewinną rozgrzewkę, to już Sobieski wymaga kondycji maratończyka i płuc freedivingowego nurka, gdyż w godzinach szczytu całą trasę najlepiej zrobić na … jednym wdechu a z racji panującego w niektórych zazwyczaj lampowych oazach gorąca i kąpielówki nie wydają się zbyt kuriozalną stylówką. Nie dość bowiem, że część wystawców okna swych pokoi dosłownie muruje na głucho i wręcz obsesyjnie pilnuje zamykania drzwi, to i sami odwiedzający na przygotowane przez organizatora szatnie reagują trudną do wytłumaczenia alergią, co w połączeniu z zaskakująco wysokimi jak na koniec października temperaturami zmienia tytułowy przybytek w najdelikatniej rzecz ujmując pieczarkarnię. Niemniej jednak wychodząc z założenia, że co nas nie zabije to nas wzmocni i mając ćwierć wieku doświadczenia w takowych eskapadach można owemu wyzwaniu podołać. Wystarczy tylko przestrzegać kilku zasad do których m.in. należą – kierunek zwiedzania od najwyższego piętra w dół, omijanie przepełnionych i pozbawionych dopływu świeżego powietrza pokoi i regularne nawadnianie. Do powyższej listy z racji prowadzenia dokumentacji fotograficznej dorzucę od siebie wykluczenie ekspozycji ustawionych na tle odsłoniętych okien i tym oto sposobem z blisko setki sal i pokoi daje możliwe do ogarnięcia w sensownym czasie około 20-ki przystanków. W dodatku w tym roku część wystawców doskonale pamiętając coroczne perturbacje z dostępem do wind i standardową walkę z czasem zapobiegliwie przyjechała już w środę.

Do owego elitarnego grona można zaliczyć m.in. chełmżyńskie Quality Audio, które pełną gotowość ogłosiło już w czwartkowe przedpołudnie, dzięki czemu niemalże dobę przed oficjalnym otwarciem Audio Video Show 2024 mogłem w wielce komfortowych warunkach (działająca klimatyzacja plus praktycznie całkowicie wyludnione piętro) nie tylko posłuchać małego co nieco, lecz również uciąć sobie przemiłą pogawędkę z reprezentującym Peak Consult Mikiem Picanza o zmianach i planach marki. Rozmawiało nam się tym lepiej, że powód spotkania i dowód przekazywanych informacji był nie tylko na wyciagnięcie ręki, co jeszcze grający, czyli najnowsza odsłona jakiś czas temu goszczących u nas … El Diablo, które mówiąc wprost „zmieściły się dźwiękowo” w hotelowej klitce, co starym wersjom raczej by się nie udało. A tu proszę bardzo – świetnie kontrolowany i zróżnicowany, nisko schodzący bas, „rasowa”, komunikatywna średnica i otwarte, lśniące wysokie tony. Czyli nieco bardziej rześko niż wcześniej ale nadal z wrodzona elegancją i niezwykłą koherencją. I w tym momencie docieramy do sedna, czyli do wiadomości uzyskanych od Mike’a, który z trudną do ukrycia dumą wspominał, że Peak Consult przechodząc swoistą transformację dokonuje ją na zasadzie ewolucji a nie rewolucji, więc z jednej strony nieco odchodzi od nieco przyciemnionego dźwięku a z drugiej doskonale pamięta o własnym dziedzictwie i wręcz obsesyjnej dbałości o detale. Dlatego też kwestie konstrukcyjne zostają po staremu, czyli wszystko co się da wykonywane jest na miejscu i choć nadal w katalogu króluje wykończenie naturalnym drewnem, to dostępna jest również klasyczna fortepianowa czerń, która podobno cieszy się sporym zainteresowaniem. Co istotne Wilfried Ehrenholz (jeden z dwóch współdowodzących – obok Lennarta Asbjørna) postawił sobie ambitne założenie, by każdy z sygnowancy przez nich modeli powstawał niejako bez jakichkolwiek limitacji ze strony księgowości (oczywiście w swoim segmencie). W dodatku mozolna wędrówka po kolejnych szczeblach wtajemniczenia, czyli przesiadki na coraz to wyższe/większe modele nie wymagają od ich nabywców przemodelowania własnych upodobań, czy też każdorazowych przeprowadzek do coraz to większych lokali, lecz jedynie zadbanie o odpowiednio wydajną amplifikację. No może z jednym wyjątkiem, czyli Dragon Legacy, których raczej do dwudziestokilkumetrowego pokoju raczej wcisnąć się nie da. A jeśli ktoś szuka drogi na skróty, to jedynie podpowiem, że w zupełności wystarczy zainteresować się katalogiem Extraudio, bo niderlandzka elektronika z duńskimi kolumnami dogaduje się świetnie, co z resztą podczas ostatnich dwóch AVS można było zweryfikować nausznie.

Nie mniej ekscytująco przebiegła w zajmowanych przez ekipę High End Alliance dwóch pokojach, gdyż krakowski dystrybutor z trudnym do ukrycia uśmiechem prezentował powracającą pod jego skrzydła elektronikę Pathos Audio, która w tym roku grała z nowym nabytkiem w portfolio, czyli również włoskimi kolumnami Zingali Quantum Array 2.8 Plus. To jednak nie koniec nowości, bowiem Audio Anatomy (spółka matka High End Alliance) postanowiła zaistnieć na audiofilskim rynku jako … producent kolumn z dumą prezentując nad wyraz intrygujące, uzbrojone w … trzy tweetery przeurocze podstawkowe monitory Audio Anatomy AA5 (3000€). Szarża z motyką na słońce, zwykły rebranding azjatyckiego OEM-a? Nic z tych rzeczy, bowiem za projektem stoi nie kto inny, jak znany m.in. z fińskiego Amphiona Antti Louhivaara a obudowy powstają w … Diorze. Jeśli się jednak nieco głębiej pogrzebie i zerknie do katalogu fińskiej marki Aurelia wszystko zaczyna układać się w sensowną całość. Nic Wam ww. nazwa nie mówi? Cóż, jak się okazuje audiofilski świat wcale nie jest tak bezkresny, jakby mógł się wydawać, a w internecie nic nie ginie. Wystarczy bowiem przypomnieć sobie Audio Video Show z 2018 r. i oczywiste inspiracje widać jak na dłoni. A jak potoczą się losy tytułowego projektu czas pokaże, jednak z chęcią rzucę na „rodzime” kolumienki uchem w zdecydowanie bardziej kontrolowanych aniżeli wystawowe warunkach, tym bardziej, że podczas rozmowy z Andrzejem Mackiewiczem – spirytus movens całego zamieszania doszły mnie słuchy, że w ofercie przewidywane są również modele aktywne a jak wiadomo tego typu rozwiązania zaczynają się cieszyć coraz większym zainteresowaniem odbiorców.

Idąc tropem nowości nie sposób było przeoczyć stołeczny byt o enigmatycznej nazwie Homogenix, który wypływając na szersze wody startuje z ofertą czterech … wkładek gramofonowych, których korpusy wykonywane są z Korpus z drewna jodłowego z … 1512 roku. Wkładek można było posłuchać nie tylko w pokoju producenta (z potężnymi tubami), lecz również w tym zajmowanym przez Pełne Brzmienie Studio Hi-End ( z kolumnami Art Loudspeakers i lampową elektroniką Art.Audio).

Również i w tym roku nie zabrakło węgierskich „parawanów”, czyli elektrostatycznych kolumn Popori Acoustics i elektroniki 72Audio, które podczas AVS2022 wywołały nie lada poruszenie. Tym razem jednak Węgrzy postawili na nieco mniejsze gabaryty, co o dziwo niespecjalnie wpłynęło na ich pozytywny odbiór u większości odwiedzających ich pokoje słuchaczy.

Najwyższa pora na kolejny rodzimy akcent, czyli kooperację specjalisty od przetworników MuzgAUDIO i MORE audio, które pojawiło się z tranzystorowym wzmacniaczem Single Ended CS100 a tor „Made in Poland” zamykały kolumny sygnowane przez Audioform. Jeśli tak ma wyglądać i przede wszystkim brzmieć przyszłość polskiego Hi-Fi to jestem na tak.

Może to i dziwnie wygląda, ale co ja poradzę, że gdziebym nie wszedł, posiedział posłuchał i jeszcze by mi się podobało, to finalnie wychodziło na to, że cytując klasyka „nasi tu byli”. Tak też było i tym razem w pokoju zajmowanym przez niespecjalnie okupującą pierwsze strony branżowych periodyków markę Sisound. Niby niderlandzką elektronikę Extraudio rozpoznałem bez trudu, ale już kolumny były niemalże całkowicie anonimowe. Ale grały i to grały tak, że wstawać z krzesła a potem kanapy zupełnie mi się nie chciało. Swoboda, rozmach i rozdzielczość wręcz uzależniały, co niejako z automatu spowodowało uruchomienie kalkulatora wskazującego, że jeśli kosztują nieco ponad 100-ke, to ktoś naprawdę bardzo rozsądnie i uczciwie je wycenił. Jednak kiedy dosiadł się do mnie jeden z dwóch stojących za ww. projektem, czyli modelem Solidus S Rafał Wołczyński okazało się, że wyceniono je na 64 500 PLN. Całkiem miła niespodzianka jak za uzbrojone w dwie wstęgi i 13” Revelatora zamknięte podłogówki, nieprawdaż?
A teraz mała szpila i łyżka dziegciu w wiadrze miodu. Oczywiście pisana z mocnym przymrużeniem oczu, choć patrząc na to co ostatnio się „odjaniepawliło” w OFF Radio Kraków, gdzie prowadzących z krwi i kości zastąpiły wygenerowane przez AI avatary moment, w którym zamiast uroczej hostessy materiały reklamowe prezentował robot odebrałem z mocno mieszanymi uczuciami. Jeszcze chwila a reportaże będą przygotowywane za pomocą dronów a szczęśliwe ludzkie niedobitki co najwyżej będą mogły ograniczyć się do ich sterowania siedząc w domowych pieleszach przed komputerem, bądź ze smartfonem/tabletem trzymanym w wątłych rączkach.

Z dalekich od obowiązujących kanonów piękna rejonów ludzkiej kreatywności warto również wspomnieć o systemie skomponowanym przez krakowskie Bare Baffle, które postawiło na wzmocnienie w postaci lampowca Western Electric 91 E oraz kolumny Schetl Pathway dopieszczone wysokotonowymi przetwornikami Arya Audio Labs AirBlade.

A skoro o podróżach mowa, to nie tyle palcem po mapie, co „z buta” po hotelowych korytarzach można było dotrzeć do pochodzących z … Indii kolumn Rethm Loudspeakers Maarga, które napędzał zestaw pre/power Phasemation.

Wrocławskie Audio Atelier po raz kolejny udowodniło, że forma jest tylko drogą a nie celem samym w sobie, w związku z powyższym oprócz futurystycznych Gradientów R-5 Revolution grało z pozornie klasycznych Mach 2 Estrema Grandinote napędzanych topową integra SOLO. Krótko mówiąc dla każdego coś dobrego.

No i wracamy nad Wisłę a dokładnie do Notte Sound Labs, które w tym roku pochwaliło się nową końcówką mocy NPA-01-R, oraz własnym systemem, w którym źródłami były wiekowa Wadia WT-2000 i kultowy flagowiec DP-S1 Denona. Rezultat? Przechodzący najśmielsze oczekiwania i w pełni zasługujący na miano jeśli nie najlepszego, to z pewnością jednego z najlepszych brzmieniowo zestawów grających w Sobieskim. Bez spinki, wyczynowości za to niezwykle komunikatywny, koherentny i rozdzielczy zarazem na tyle, by w niezwykle namacalny sposób pokazać zarówno piękno kobiecego głosu jak i potęgę kościelnych organów.

Kontynuując Polski wątek nie sposób było pominąć pokoju, w którym pyszniły się zjawiskowe kolumny EpoSound, których obudowy wykonano z naturalnego drewna połączonego z żywicą epoksydową, dzięki czemu uzyskano nie tylko niezwykle atrakcyjną kolorystykę, co i oczekiwane właściwości konstrukcyjne. W sobotnie popołudnie grały podłogowe Deimos Red Millenium Black Oak (27 900 PLN) a tuż obok na swoją kolej grzecznie czekały podstawkowe Skathi Red Millenium Black Oak (16 900 PLN). Na uwagę zasługuje fakt, iż użyte w ww. modelach drewno nie jest za przeproszeniem „zwykłą dechą”, lecz to tzw. „polski heban”, czyli czarny dąb – blisko 1200 letnia dębina pozyskiwana … wykopaliskowo. Jednak nawet pomijając kwestie niemalże archeologiczno – dendrologiczne Deimosy oferowały dźwięk z jednej strony gęsty a z drugiej wysoce rozdzielczy.

Choć może wyglądać to za przejaw kumoterstwa, bądź dziwny zbieg okoliczności nic nie byłem w stanie poradzić na fakt, że i kolejny odwiedzony pokój należał do rodzimego wytwórcy, czyli stołecznej manufaktury BonaWatt, która na tegoroczną wystawę przygotowała premierę – 250 W hybrydowy wzmacniacz zintegrowany Triton wykorzystujący w sekcji przedwzmacniacza lampy 6SL7 zasolane GZ34 i D-klasowy stopień wyjściowy. Z ciekawostek warto wspomnieć, iż. Triton posiada dwa sloty na karty rozszerzeń (DAC, Phono, etsc.) przygotowywane przez MuzgAUDIO. Oczywiście nie zabrakło również poprzedniego modelu, czyli 11,5W Tamesis, który również od czasu do czasu miał okazję „dać głos”.

Powiem szczerze, że choć nie jestem w stanie sobie przypomnieć gdzie i kiedy, to jednak niemalże dałbym głowę, że kolumny Storgaard & Vestskov nie tylko już gdzieś widziałem, to jeszcze miałem okazję ich posłuchać. Mniejsza jednak z tym, bo skoro Duńczycy pojawili się na tegorocznym AVS, to ciężkim grzechem zaniedbania byłoby nie rzucić na ich środkowy model (GRO) tak okiem, jak i uchem. Piękna stolarka (pięciowarstwowy bambus tygrysi o grubości 26mm), nowoczesny wygląd i takież brzmienie. Szybkie, rozdzielcze świetnie sprawdzające się zarówno w spokojnym jazzie, jak i ostrzejszym rocku.

Stołeczna manufaktura Ciarry po raz piąty zawitała AVS i jak to ma w zwyczaju nie pojawiła się z pustymi rękami. Ba ręce miała całkowicie zajęte, gdyż może i proponowane przez nią odgrody nie należą do największych i najbardziej imponujących, to jednak spacerowanie z takimi „drzwiami” do najprostszych nie należy. No dobrze, żarty na bok, bo oprócz znanych nam z redakcyjnych odsłuchów KG5040mk2 w Sobieskim pojawiły się będące ukłonem w kierunku posiadaczy nieco mniejszych pomieszczeń „kompaktowe” Ciarry KG4030mk2. Cudzysłów przy ich kompaktowości nie pojawił się jednak przez przypadek, gdyż tylko nieśmiało chciałbym wspomnieć, iż mamy do czynienia z konstrukcjami wykorzystującymi po parze 12” wooferów, więc jeśli ktoś liczy na jakieś anorektyczne słupki, to nie tym razem, chyba że ustawi 40-ki … bokiem.

WK Audio stawia na sprawdzone rozwiązania, czyli „niedrogi” system audio i własnej produkcji okablowanie mające za zadanie wycisnąć tak z elektroniki, jak i kolumn wszystko co dobre i gęste do ostatniej kropli. Tak też było i tym razem, gdyż znaną i lubianą serię TheRed wzbogaciła cyfrówka DigIt, no i oczywiście pojawiła się nowa linia produktowa, czyli dopiero co przez nas (w pełni zasłużenie) komplementowane TheRay.

Znana z MOC-a ekipa, czyli Linea Audio, MuzgAudio i DearWolf tym razem postawiła na zdecydowanie mniej absorbujące gabarytowo konstrukcje. Szumu jak wokół topowych Longhornów nie było, więc zamiast emocji pierwsze skrzypce grały same kolumny.

Mała powtórka z rozrywki, czyli kolejny system w którym można było posłuchać BonaWatta Tamesis przygotował sopocki Premium Sound dokooptowując designerskie kolumny Audel. Efekt? Wyborny, dynamika, rozdzielczość i muzykalność podane w sposób tak lekkostrawny i naturalny, że podobno zgłosił się jeden chętny do rozkręcenia akurat grającego modelu miłośnik DIY w celu … skopiowania zwrotnicy. Jak widać muzyka nie tylko łagodzi obyczaje, ale i nakłania do działań (od)twórczych 😉

Kolejni starzy dobrzy znajomi, czyli konińska ekipa Audio-Mix w tym roku zaserwowała odwiedzającym Sobieskiego nie lada niespodziankę. Ba, nawet dwie niespodzianki, gdyż były to dwa systemy. W pierwszym z elektroniką MBL-a można było posłuchać debiutujących na naszym rynku kolumn kojarzonej do tej pory głównie z okablowaniem francuskiej marki Esprit o wdzięcznej nazwie Amelia. Dość spore podłogówki z AMT na górze i 20cm papierowym mid-wooferem ALNICO zaprezentowały się na tyle intrygująco, że trzeba będzie się im bliżej przyjrzeć i przysłuchać w nieco bardziej kontrolowanych okolicznościach przyrody. Z kolei tuż za ścianą pyszniły się „niemieckie cebule”, czyli śnieżnobiałe MBL 101E MKII napędzane kompletnym setem Accuphase’a, w tym sprawującym kontrolę nad warunkami lokalowymi cyfrowym korektorem akustyki Accuphase DG-68. No i cóż mogę napisać? Chyba tylko to, że „cebulki” nie tylko się w sali Hetman II zmieściły (czego nie można było powiedzieć o chętnych na ich posłuchanie), co zagrały świetnie.

I tym oto sposobem dotarliśmy na hotelowy parter, gdzie reprezentująca duńską „spółdzielnię” Audio Group Denmark ekipa Audio Emotions postanowiła „odczarować” sale Wilanów I i II udowadniając, że jednak da się w nich nie tylko dobrze „zagrać”, co wzajemnie sobie nie przeszkadzać. Można więc było w wielce komfortowych warunkach (wreszcie było czym oddychać a temperatura nie dobijała do trzydziestej kreski) posłuchać zarówno low-costowego zestawu z Axxessem Forté 1 i podłogowymi L3, jak i skierowanego do grających o zdecydowanie wyższe stawki melomanów Aavik-a. Była bowiem okazja poznania topowego all-in-one I188 wraz z premierowym phonostagem R-880 obsługującego nie tylko standardowe wkładki MM/MC, lecz również dolnego poradzić sobie z taką egzotyką, jak optyczne wkładki DS Audio.

Częstochowska Delta-Audio w przeciwieństwie do zeszłorocznych Klipschy Jubilee postawiła na smukłe i wiotkie wiedeńskie „wafelki” Brodmann Acoustics VC 7. Pozostała jednak wierna elektronice Gold Note i Mastersound a o krystaliczną czystość prądu dbał kondycjoner Tsakiridis Devices. Jeśli zaś chodzi o okablowanie, to tu już Piotr z Audiotite pojechał po przysłowiowej bandzie aplikując kompletny set topowych ZenSati #X za jakieś cirka about dwa miliony. Niby pieniądze nie grają, ale po tym co dane mi było usłyszeć we własnym systemie po wpięciu li tylko zasilającego #X-a nieśmiało sugerowałbym zrewidować owa obiegowa opinię. A tak już na poważnie może i warunki lokalowo-odsłuchowe dalekie były od referencyjnych, ale warto było do Galerii I zajrzeć chociażby tylko po to by na własne oczy i uszy przekonać się jak ekstremalne a zarazem diametralnie różne oblicza może przybierać ekstremalny High-End.

No i już zupełnie na sam koniec punkt obowiązkowy na mapie Hotelu Radisson Blu Sobieski, czyli Fezz i Pylon udowadniający, że jednak można wespół/zespół robić coś z sensem i świetnie radzić sobie nie tylko na rynku lokalnym, co z powodzeniem trafiać w zagraniczne gusta.

Cdn. …

Marcin Olszewski

  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Hotel Radisson Blu Sobieski

Audio Video Show 2023 cz.2

O ile w Tulipie z racji dość ograniczonej puli sal nawet chwilowy zator niespecjalnie wpływał na zaplanowany harmonogram zwiedzania, o tyle Sobieski rządzi się zupełnie innymi prawami. A tak po prawdzie żadne prawa, włącznie z tymi dotyczącymi logiki nie obowiązują. No może z wyjątkiem tych próbujących ogarnąć przypadkowość w stylu efektu motyla vide chaosu deterministycznego, czyli jeśli akurat na parterze warsztaty prowadzi Michael Fremer, to na czwartym piętrze jest szansa na posłuchanie transportów cyfrowych we względnie pustym pokoju. Dlatego też wszelkie próby sukcesywnego i skrupulatnego odwiedzania wszystkich wystawców według z góry założonego porządku – pokój po pokoju i piętro po piętrze może i mają szanse powodzenia o ile tylko poświęcimy na to nie jeden a dwa, bądź nawet trzy dni. Mówię/pisze oczywiście o sytuacji, gdy odwiedzin nie ograniczymy li tylko do wsadzenia głowy do zatłoczonego pokojowego przedsionka i pstryknięcia zdjęcia komórką a doczekania się zwolnienia miejscówki w którymś z rzędów dających choćby cień nadziei na pobieżną ocenę grającego zestawu. Dlatego też proszę nie doszukiwać się w niniejszej relacji jakichkolwiek oznak uporządkowania i chronologii, gdyż stawiając sobie możliwość wykonania zdjęć pozbawionych zapoconych głów i wyciągniętych pod same kolumny/elektronikę kończyn odwiedzających za priorytet do niektórych pokoi robiłem wielokrotne podchody eksplorując siedem pięter Sobieskiego z taką częstotliwością, że sumując pokonane stopnie (czekanie na windę wydłużyłoby całą operację o … tydzień) spokojnie wdrapałbym się co najmniej na taras widokowy PKiN-u. A wspinać było się po co, bowiem w tym roku kojarzący się zazwyczaj z budżetówką hotel stał się ostoją najdroższego systemu jaki kiedykolwiek na AVS gościł. Tylko od razu zaznaczę, że w tym roku okazji na posłuchanie czegokolwiek miałem naprawdę niewiele, więc wzmianek o tym jak i gdzie „grało”, bądź nie, będzie jak na lekarstwo.

Zacznijmy zatem z wysokiego C, czyli od witającego tłumnie przybyłych odwiedzających systemu krakowskiego Nautilusa, w którym pyszniły się nie tylko monobloki Kondo Gakuoh II z przedwzmacniaczem Kondo G1000i, lecz również tubowe kolumny Avantgarde Acoustic Duo GT G3. Jeśli jednak komuś niespecjalnie było w smak drażnienie własnych zmysłów tak stratosferycznym High-Endem, to ww. ekipa miała również alternatywne i już zdecydowanie rozsądniej wycenione propozycje zlokalizowane na wyższych piętrach. Obejmowały one klasyczne Dynaudio Confidence 50 z rodzimym wzmocnieniem Circle Labs P300 & 2 x M200 oraz filigranowe Chario Delphinus ze wzmacniaczem Audio Reveal Junior.

Nieopodal za oko łapał chyba najładniejszy pokój w całym Sobieskim, czyli ostoja rodzimych wytwórców – Pylon Audio i Fezz wspieranych przez Muarah Audio i Melodikę. Pomijając lokalny patriotyzm warto było tam zajrzeć ze względu na elektryzującą premierę, czyli powstały wespół zespół z kolejnym polskim producentem – Lampizatorem, przetwornik cyfrowo-analogowy Equinox, który przynajmniej jeśli chodzi o jakość wykonania i design śmiało może konkurować ze starszym rodzeństwem. Ech, jakby jeszcze miał XLR-y …

Koniński Audio-Mix po latach obserwacji rodzimego rynku postanowił wziąć byka za rogi i zadebiutować w roli dystrybutora … dotychczas nieznanego na naszym rynku francuskiego okablowania Esprit, które spinało mroczny system MBL-a (z serii Noble Line i Cadenza) z elektryzującymi „cebulami” 116 F. I może nie był to dźwięk na skalę topowego setu niemieckiej legendy zapamiętanego z AVS 2018, ale … gdyby nie fakt, iż udało mi się chwilę u chłopaków posiedzieć jeszcze przed oficjalnymi godzinami otwarcia tegorocznej wystawy, to szans na posłuchanie go w jej trakcie raczej bym nie miał, bo ww. pokój przeżywał prawdziwe oblężenie, co mówi samo za siebie. Oby tak dalej.

Z kolei na czwartym piętrze rządziło wrocławskie Audio Atelier proponując nieprzesadzone tak pod względem ceny, jak i gabarytów (z jednym „małym” wyjątkiem, o czym dosłownie za chwilę) zestawy skierowane do miłośników lamp i wysokoskutecznych kolumn (Thöress), daleko posuniętej miniaturyzacji w najlepszym wydaniu (Falcon Acoustic + Aurorasound), skandynawskiego futuryzmu (Gradienty) i plików odmienianych przez wszystkie przypadki dzięki obecności szerokiej oferty Lumina. A jeśli chodzi o ww. wyjątek, to mowa oczywiście o włoskim zestawie Grandinote. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie i pod ulubiony repertuar, więc zamiast grymasić wystarczyło pochodzić między pokojami, co też czyniłem najwięcej czasu spędzając w towarzystwie mikroskopijnych Falconów LS 3/5A.

Możliwe, że kiepsko trafiłem, ale wystawione przez Sound Source budżetowe Magnepany LRS+ z dzielonką Leema Acoustics najdelikatniej rzecz ujmując nie zachwycały ani dynamiką, ani rozciągnięciem pasma. Może na oszczędnej kameralistyce byłoby lepiej.

Zdecydowanie lepiej wypadła kolejna rodzima kooperacja, czyli Tentogra WoWo z lampowymi monosami Idhos 2A3, preampem Idhos Reference Pre, phonostagem Phono Pre i kolumnami CUBE Audio Nenuphar.

Kolejną i niestety niezbyt porywającą niespodzianką był system firmowany przez GigaWatta i Martona, w którym za prąd odpowiadał topowy PowerMaster, wzmocnienie powierzono potężnemu Martonowi Opusculum Reference, który przynajmniej teoretycznie nie powinien mieć najmniejszych problemów z wyciśnięciem z włoskich izodynamicznych „parawanów” Fonica La Grande. Jak się jednak okazało teoria sobie a życie sobie, więc finalnie dźwięk był równie płaski i cienki jak reprodukujące go głośniki. Ewidentnie coś „nie pykło” w tym zestawie.

Jeśli jesteśmy przy nie do końca konwencjonalnych rozwiązaniach, to wystarczyło zjechać na parter, by dzięki napędzanym monoblokami Mastersound PF100 Litz Edition wspomaganych na basie Gold Note’ami PA 1175 mk2 potężnym Klipschom Jubilee poczuć się jak na rockowym koncercie.

No i przyszła pora na tegorocznego killera, czyli najdroższy system wystawy, o który zadbał Wojciech Szemis z Audio Note wystawiając m.in. transport CD CDT-SIX, DAC Fifth Element, preamp M9Phono i monobloki Gaku-On, na którym nawet nagrywany w garażu w bodajże Tiranie rock brzmiał jak należy zadając kłam twierdzeniu, że im lepszy sprzęt, tym mniej muzyki da się na nim słuchać.

Zajmujące dwa pokoje na siódmym piętrze Audio Anatomy z Premium Sound kusiły z jednej strony podłogowymi i znikającymi akustycznie kolumnami German Physiks HRS 130 napędzanymi  KR Audio KV 950 a z drugiej ustawionymi na futurystycznych standach AudioSolutions Figaro B z D-klasowym Java HiFi Carbon Double Shot.

Podobnie jak w zeszłym roku również i w tym jastrzębskie Closer Acoustics udowodniło za pomocą zespołów głośnikowych Forlane i Full OGY, że wielkość niekoniecznie ma znaczenie.

Powiem szczerze, że po tym, co pokazały Alumine 5 Special Edition w Sali odsłuchowo-bębniarskiej Franc Audio Accessories po Alumine Three ze wzmacniaczem Karan i dzielonym źródłem dCS-a spodziewałem się nieco więcej. Niby wszystko było na miejscu, ale zabrakło jakiejś iskry.

O ile mnie pamięć nie myli, to do tej pory nie dane mi było zasmakować specjałów serwowanych przez chorwacką manufakturę Blackwood. Aż do teraz i to od razu za sprawą wielce intrygujących samograjów Artanis uzbrojonych w berylowe tweetery, wykonane z egipskiego papirusa (!!!) średniotonowce i papierowe basowce – każde napędzane dedykowanymi D-klasowymi wzmacniaczami i sterowane cyfrowymi zwrotnicami z DSP. Może i nie jestem fanem takich rozwiązań, ale tym razem wszystko do siebie pasowało i w co tu dużo mówić niezbyt przyjaznych hotelowych warunkach cieszyło oczy i uszy.

W przeciwieństwie od tego, co mogliśmy usłyszeć podczas wizyty w siedzibie Audio Source podczas AVS Adam postawił na minimalizm i filigranowość sięgając po przepięknie wykonane włoskie maluchy, czyli Diapason Karis III.

Wbrew temu co widać na poniższych zdjęciach języczkiem uwagi w prezentowanym systemie nie była wcale elektronika Moona, ani utrzymane w antyseptycznej bieli kolumny, lecz czeskie kondycjonery GMG Power X-Blocker Exclusive, czyli bardziej dopieszczone wersje swojego czasu goszczącego u nas rozwiązania.

Kolejny rodzimy akcent i kolejny dowód na to, że o ile pieniądze w audio nie zawsze grać potrafią, to już kable jak najbardziej, czyli plichtowskie WK Audio, które dosłownie rzutem na taśmę oprócz już znanych o docenionych zasilających RED-ów nie tylko pokazało ale i w tym roku grało jeszcze „ciepłe” głośnikowce z ww. serii.

Polskiej serii ciąg dalszy zapewnił dotychczas nam nieznany debiutant – Bona Watt i jego wzmacniacz zintegrowany łączący nader współczesny design z lampową tradycją. Z tego co udało mi się dowiedzieć, cena została ustalona w okolicach 20 kPLN, więc na zaskakująco przyjaznym pułapie a biorąc pod uwagę, że na AVS warunki nie należały do najłatwiejszych, to co dobiegało z JMLab-ów (dawna nazwa Focali) sprawiało bardzo pozytywne wrażenie.

Skoro jesteśmy przy intrygujących nowościach i debiutach, to z pewnością do powyższego grona mogliśmy w tym roku zaliczyć pokój, w którym usłyszeć można było uzbrojony w ramię Supatrac Blackbird Farpoint gramofon … Technicsa, integry Moonriver i przeurocze monitorki OePhi Transcendence Two. Cały system został okablowany przewodami OePhi. Efekt? Wysoce satysfakcjonujący i po raz kolejny będący dowodem, że przynajmniej w Sobieskim mniej znaczy lepiej i zamiast kilkusetkilogramowych monstrów zdecydowanie rozsądniej postawić na oszczędność formy i zdrowy rozsądek.

Honor „parawanów” choć nie w elektrostatycznej a „odgrodowej” (OB) formie w tym roku obroniły stołeczne Ciarry KG-5040 mkII, które w przeciwieństwie do wcześniej wspominanych Magnepanów i Fonic nijakich problemów tak z basem, jak i dynamiką nie wykazywały.

Złote i nieskromne, czyli topowe ZenSati #X w akcji. Jeśli ktoś kiedyś zastanawiał się, gdzie kończy się zdrowy rozsądek a zaczyna czyste szaleństwo, to poniższy system byłby tego najlepszym przykładem, bowiem z tego co pamiętam wartość (cennikowa) okablowania w nim użytego po wielokroć przekraczała kwotę jaką należałoby wyasygnować na spiętą nimi elektronikę i kolumny razem. Tylko co z tego, skoro grało i to na tyle dobrze, że jeden z odwiedzających wpadając w euforię po tym jak dotarło do niego, że „druty”, na które patrzy, kosztują ponad 1,2mln PLN zakrzyknął, że są to „najlepiej grające kable na całej wystawie” 😉

Pozostając w złotym kręgu warto również wspomnieć o nowej dystrybucji Western Electric, która przypadła w udziale krakowskiemu Bare Baffle, które oprócz integry 91E zaprezentowało wysokoskuteczne zespoły głośnikowe Schetl Pathway z charakterystyczną wysokotonówką Arya AirBlade Hype SE.

Po raz kolejny ekipa 4 HiFi potwierdziła, że kluczem do sukcesu w warunkach wystawowych jest … adaptacja akustyczna dzięki której nawet niezbyt drogi system Yaqin-a może nie tylko rozwinąć skrzydła, co napsuć krwi zdecydowanie droższej konkurencji. Oczywiście ustroje akustyczne droższym zestawom też nie przeszkadzają, czego dowodem był set złożony z elektroniki Pilium i kolumn Vermouth Audio Studio Monitor.

Choć organizator AVS szumnie zapowiadał obecność El Diablo, to Quality Audio zdroworozsądkowo zdecydowało się grać z oczko niższych Sonor i chwała im za to, bo czego jak czego, ale basu w Sobieskim nigdy nie brakuje a i duńskie kolumny Peak Consult w tej materii zazwyczaj mają sporo do powiedzenia.

Jedno z najlepszych, jeśli nie najlepsze brzmienie, jakie dane mi było usłyszeć podczas tegorocznej edycji AVS w Sobieskim bezapelacyjnie należało do zestawu zaproponowanego przez sopocki Premium Sound w skład którego weszły zjawiskowe AudioSolutions Virtuoso B Martino Copper grających z integrą JAVA Hi-Fi Double Shot, serwerem Rockna Audio Wavelight WLS, oraz przetwornikiem Rockna Wavedream Signature XLR. Po prostu petarda tak pod względem dynamiki, rozdzielczości, jak i muzykalności. O walorach natury estetycznej nie będę się wypowiadał, ale sami Państwo popatrzcie jak potrafi wyglądać High-End i to w bardzo rozsądnym budżecie.

Audio Group Denmark weszło na nasz rynek z impetem, więc i w Sobieskim pokazało pazury. Co ciekawe zamiast jechać po przysłowiowej bandzie postanowiło pokazać, że i na całkiem zdroworozsądkowych pułapach cenowych nie tylko nie ma czego się wstydzić, ale z łatwością może skraść serca melomanów uzależnionych od adrenaliny i dynamiki. Wystarczyło tylko rzucić uchem na minimalistyczny set złożony z wszystkomającego wzmacniacza streamingującego Axxess Forté 1 (5,000€) i smukłych, filigranowych podłogówek Børresen X2 (8,000€), by przekonać się, że potrafią zagrać dosłownie wszystko i to na iście koncertowych poziomach głośności.

Jeszcze skromniejszą propozycję przedstawił Amphion grając w pokoju AudioExpert na zmianę z podstawkowych Argonów 3S i podłogowych 3LS z elektroniką Primare. Jak się jednak okazało skromność nie była w tym przypadku wadą a zaletą, bowiem reprezentowała po prostu normalność, czyli to, o co we współczesnym Hi-Fi coraz trudniej.

Tegoroczną relację z Sobieskiego zamyka kolejny polski system w skład którego weszły przetworniki Muzg Audio (DAC-01S i DAC-01T), okablowanie NeXt Level Tech (najnowsze głośnikowce) i filigranowe, acz potrafiące uderzyć basem kolumny AudioPhase Charles Martin Violin SE.

Marcin Olszewski

Cdn. …

  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Hotel Radisson Blu Sobieski

Audio Video Show 2022 cz.2

Hotelowych eksploracji ciąg dalszy, czyli z kameralnego Golden Tulipa leniwym spacerkiem przechodzę do Sobieskiego (de facto Radisson Blu Sobieski) i otrzymując informacje z pierwszej ręki jakoby już od pierwszego piętra występowały poważne deficyty tlenu postanawiam rekonesans rozpocząć od rozrzuconych na parterze przestronnych sal konferencyjnych. Oczywiście swoje trzeba odstać, co jak się okazuje z perspektywy czasu ma swoje dobre strony, gdyż po kilku kwadransach widok zapoconych jegomościów w zimowych kurtkach (na zewnątrz około 18 °C, do szatni kolejki nie ma, obsługa urocza i w dodatku błyskawiczna) przestaje wywoływać natychmiastową chęć wdrożenia mało humanitarnych metod selekcji na wejściu do poszczególnych pokoi.

Skoro w poprzednim odcinku zaliczyłem „program obowiązkowy” czyli Ayony, to w tym nie mogłem odmówić sobie przyjemności zajrzenia do królestwa tub, czyli jedynych w swoim rodzaju Avantgarde Acoustic Trio Luxury Edition 26 wspomaganych parą SUB231, gdzie również małe co nieco do powiedzenia miała sygnowana przez Gerharda Hirta elektronika. Całe szczęście w przeciwieństwie do monachijskich pokazów stołeczna prezentacja prowadzona była na zaskakująco cywilizowanych poziomach głośności, więc sala Wilanów II praktycznie przez całą sobotę pękała w szwach.

Po sąsiedzku, w Wilanów I rozgościła się ekipa Mytek Audio. I tu można było przekonać się jak losowa jest jakość dźwięku, gdyż o ile tuż po serii wywiadów od których Michał Jurewicz nie miał jak się wymigać przez chwilę kolumny były dość przypadkowo ze sobą zsunięte (zapewne musiały zmieścić się w kadrze) i całość brzmiała dość … rozczarowująco, to po powrocie na właściwe pozycje Focale wespół z grającym pierwsze skrzypce trio (Mytek Empire Streamer DAC + monobloki Empire) potrafiły nader skutecznie przykuć na długie minuty do krzesła.

Powiem szczerze, że nie przypuszczałem, że właśnie na wbicie się do sali zajmowanej przez Pylon Audio/Fezz Audio przyjdzie mi praktycznie polować na moment chwilowego przeluźnienia, gdyż tłum chętnych na zasmakowanie rodzimych delicji przez praktycznie całą sobotę po prostu blokował możliwość przejścia głównym hotelowym korytarzem. Jak się miało okazać popularność polskich wytwórców nie była przypadkowa, bo zaprezentowany system z Pylonami Jade 20 i elektroniką Fezza (m.in. pre Sagita + monobloki Titania) wspieraną gramofonem Muarah oferował przyjemny i gęsty dźwięk o zaskakującej dynamice i swobodzie. Dobre bo polskie? Zdecydowanie, szczególnie gdy „bo” zastąpimy „i”, gdyż akurat w tym przypadku chęci posiadania wcale nie trzeba tłumaczyć bezrefleksyjnym patriotyzmem a jakością wykonania i klasą dźwięku. Tylko tyle i aż tyle.

Po wielce pozytywnych i budujących doznaniach pora na terapię szokową i ulgę, że na zdjęciach nie słychać co i jak grało w pokoju Metaxas & Sins. Jestem w stanie zrozumieć całkiem sporo i czasem wręcz co nieco wybaczyć (kwestia zapomnienia, to zupełnie inny temat, więc nie ma co drążyć) i wiele już na wszelakiej maści wystawach oraz targach widziałem, jednak czegoś takiego, czym raczył był uraczyć odwiedzających tegoroczne AVS legendarny w pewnych kręgach Kostas Metaxas mówiąc najogólniej się nie spodziewałem. Co się stało? Otóż, dwa niezwykle atrakcyjne od strony wizualnej magnetofony szpulowe, czyli Papillon i Tourbillon, które nawet w statycznej formie z pewnością przyciągnęłyby tłumy akolitów prezentowały swe możliwości podpięte pod … niemalże komputerowe/desktopowe mikro monitorki Geneleca ustawione na zwykłych stołach a odsłuch możliwy był jedynie na stojąco, czyli kolumienki grały większości gości mniej więcej na wysokości pasa. Smutne, tym bardziej, że pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz.

Wystarczyło jednak przejść dosłownie kilka kroków, by wszystko wróciło do normy. W Arkadii II-III można było bowiem posłuchać rodzimych, wyposażonych w autorskie, oparte o magnesy Alnico przetworniki kolumn Sarmata Audio i pomimo, że źródłem był zdecydowanie mniej designerski szpulak Technicsa, to dobiegające mych uszu dźwięki same układały się w muzykę przez duże „M”. Swoboda, dynamika i rozdzielczość to tylko część pozytywów jakie można było usłyszeć z grających podczas mojej wizyty podłogówek Kodan.

Żarty się skończyły, czas na nabranie głębokiego wdechu i wjazd na siódme piętro. Jak się jednak okazało przekazy tych, którzy już całego Sobieskiego zeszli były ździebko przesadzone, gdyż jakiegoś specjalnego tłoku nie odnotowałem i nawet u Marcina w JPLAY ustawione na dłuższej ścianie podłogowe YG nie przytłaczały ani swym gabarytem, ani tym bardziej dźwiękiem. W roli amplifikacji wystąpiła elektronika japońskiego SPEC-a a w roli źródła zadebiutował autorski odtwarzacz plików XACT S1.

No to najwyższa pora na reprezentantów audiofilskich niszy i marki, których nazwy cokolwiek mówią jedynie najbardziej wtajemniczonym akolitom. Jako pierwszy w moje astygmatyczne oko wpadł system przygotowany przez litewski duet – 8mm audiolab (odpowiedzialne za kolumny Piu) i Rada electronics (wzmacniacze lampowe) wspierany przez rodzimy gramofon J.Sikora. Efektem powyższej kooperacji był dźwięk niezwykle organiczny i przyjemny w odbiorze, bez jakichkolwiek oznak wyczynowości, co patrząc na źródło wcale nie jest takie oczywiste.

Kolejną wielce przyjemną niespodzianką (życie nauczyło mnie, że wbrew stereotypom niespodzianki wcale nie muszą być przyjemne i miłe) okazał się system rodzimej produkcji. Mowa o przygotowanym przez mającą swoją siedzibę w Jastrzębiu-Zdroju manufakturze Closer Acoustics systemie w skład którego weszły iście mikroskopijne kolumny podstawkowe OGY, wzmacniacz zintegrowany 300B Provocateur w (podobno) najwyższej specyfikacji Signature Adam Sztaba, przedwzmacniacz gramofonowy Flō i gruntownie zmodyfikowane gramofon Lenco L75. I? I mamy przepis na sukces w hotelowym pokoiku, gdzie mniejsze kolumny oznaczają mniej problemów z okiełznaniem najniższych składowych a jeśli nie przesadza się z głośnością spokojnie można słuchać godzinami. I to z przyjemnością.

A teraz niby coś znanego i komercyjnego a jednak nie do końca, gdyż krakowskie Audio Anatomy oprócz swoich stricte high-endowych delikatesów przygotowało małe co nieco dla „zwykłych” odbiorców, czyli zestaw z dość eklektycznym setem elektroniki (FLCD CD Three S + integra Audia Flight FLS9 & Streamer Rose RS150) i polskimi kolumnami Shubi Suave a całość została okablowana przewodami Signal Projects. Za to w pokoju vis a vis pyszniły się kruczoczarne German Physiks HRS-130, za których kontrolę odpowiadała firmowa, flagowa integra The Emperor. Mniam, szczególnie ten drugi set, w którym dynamika i wolumen generowanego dźwięku wcale nie musiały zmagać się ze spodziewanymi problemami z ponadnormatywną aktywnością najniższych składowych a świetna przestrzenność tylko podkreślała pozytywne odczucia.

Może nazwa Audio Phonique jest dla państwa pewnym novum (proszę się nie martwić – dla nas również), jednak stoją za nią osoby, które już z niejednego pieca chleb jadły, co z resztą można było usłyszeć a przy okazji również poczuć na własnej skórze, gdyż temperatura w pokoju 610 z niebezpiecznie zbliżała się do 30 °C, o ile owej granicy nie przekraczała. A tak już na serio, to zaprezentowany set w postaci DACa, preampu i monobloków z serii Statement wspierane streamerem z niższej serii Classic grał z irracjonalnie dużymi, jak na hotelową kubaturę prototypowymi kolumnami podłogowymi, które choć optycznie przytłaczały, to dźwiękowo świetnie się w przydzielonej klitce zmieściły.

Kontynuując wątek rodzimych wytwórców skierowałem swe kroki do lokum współdzielonego przez dystrybuowane przez Nautilusa Audio Reveal (integra Second Signature) i Graphite Audio (akcesoria antywibracyjne), które kolumnami Academy Sonnet wsparło włoskie Chario a odtwarzaczem CD austriacki Ayon. Nie ma co ukrywać, iż był to kolejny system, gdzie niewielkie monitory pokazały wyższość w hotelowych realiach nad wielodrożnymi podłogowcami.

Naszym stałym czytelnikom marki WK Audio przedstawiać raczej nie trzeba, tym bardziej, że podczas tegorocznego AVS konstruktor postanowił co chwilę unauszniać zbawienny wpływ aplikacji topowego przewodu The Red na przygotowany przez Niego system, w którym pysznił się m.in. nieskromnie złoty Western Electric 91 E zasilający najnowsze Gaudery.

A teraz pora na … nie, nie na Telesfora, a na chyba największą sensację tegorocznej wystawy, czyli węgierskie elektrostaty Popori Acoustics, które z elektroniką 72 Audio wywołały takie zamieszanie w kuluarach, że większość rozmówców i to jednogłośnie była skłonna uznać je za najlepszy dźwięk w Sobieskim, z czym nie mam zamiaru polemizować, gdyż rzeczywiście była to iście zjawiskowa uczta muzyczna. Może bas nie schodził jakoś specjalnie nisko ale był wystarczająco energetyczny i zwarty, by nie okazywać przejawów odchudzenia, za to reszta pasma oszałamiała rozdzielczością i szybkością przekazu. Wielkie i w pełni zasłużone brawa!

I kolejny nieoczywisty system złożony pod dyktando … WAY Cables, w skład którego weszły serwer fidata HFAS1, Weiss DAC 501, wzmacniacz zintegrowany Allegro Audio FLOW One oraz kolumny Franco Serblin Accordo Essence. Nie ukrywam, że Miroslav Nune Popovic – właściciel i główny konstruktor WAY Cables to przesympatyczny jegomość o zaraźliwym poczuciu humoru i niespożytej energii, z którym zazwyczaj spotykaliśmy się podczas majowych, monachijskich High Endów i gdy wreszcie postanowił wpaść nad Wisłę również i u nas pokazał na co go stać. I dobrze, że przyjechał, bo system zagrał bez spinki a co najważniejsze wcale nie ustępował klasą tym zazwyczaj ekstremalnie drogim, w jakich WAY Cables pojawiały się w Niemczech.

Jak już jesteśmy przy nieoczywistych zestawieniach, to nie mogło zabraknąć speców od taśm, czyli Horch House, którzy walory swoich szpul prezentowali na „przenośnym” magnetofonie Studer B62 współpracującym z już na wskroś współczesnym wzmacniaczem Dan D’Agostino Progression Integrated i kolumnami Wilson Audio SabrinaX.

Cztery pokoje zajmowane przez wrocławskie Audio Atelier pozwolę sobie potraktować zbiorczo i nad wyraz subiektywnie, gdyż w tym roku rozstrzał tak estetyczny, jak i brzmieniowy reprezentowany przez każdy z prezentowanych systemów pozwalał usatysfakcjonować najprzeróżniejsze gusta. A jeśli chodzi o mój prywatny ranking, to pierwsze miejsce, i to bezapelacyjne, zajął set Grandinote, drugie Bladelius Ask z Gradientami R-5, choć akurat w tym zestawie wolałbym z czystego sentymentu przeurocze Helsinki, a następnie set z Trennerami PHI & elektroniką WestminsterLab (preamp Quest ze 100W, A-klasowymi monoblokami Rei ) i zaskakująco w tym roku krzykliwe Xaviany. Było to o tyle ciekawe, że prezentowany przez samego konstruktora i właściciela marki Massimiliano Magri zestaw składający się z streamera/DAC-a Volta, integry Shinai (na Supremo niestety się nie załapałem) i kolumn MACH2 czarował kremowym a zarazem szalenie rozdzielczym dźwiękiem sprawiającym, że kilkukrotnie zaglądałem tam jedynie dla czystej przyjemności a reporterskiego obowiązku, by posiedzieć i po prostu posłuchać muzyki taką, jaka ona być powinna. Z kolei filigranowe Xaviany Orfeo pracowały ze zdecydowanie za wysokimi poziomami decybeli przez co dłuższy odsłuch nie był aż tak kojącym doświadczeniem jak u ww. Włocha.

Wspomnienia po odsłuchu niepozornych Alta Audio Alec nadal mamy bardzo miłe, jednak zaprezentowane na AVS starsze rodzeństwo, czyli Titanium Hestia to już zupełnie inna liga skali i wyrafinowania dźwięku. O ile jednak z reguły ww. amerykańskie kolumny zestawiane są z mocnymi i bardzo mocnymi tranzystorami, to w Sobieskim dystrybutor – stołeczny Hi-End Distribution zdecydował się na … 8W monobloki Sophia Electric 91-01 300B Single Ended wspierane wpiętym za topowym streamerem Myteka firmowym Magik Box-em. Efekt? Wysoce satysfakcjonujący, tym bardziej, że znacznie przerośnięte, jak na lokalowe warunki kolumny nie miały najmniejszych problemów z „dźwiękowym” zmieszczeniem się w pozornie zbyt małej dla nich kubaturze, więc nie było problemów ani z basem, ani ze spójnością prezentacji. Jeden z ciekawszych systemów tegorocznej wystawy.

Jeśli do tej pory nie widzieliście Państwo nic wymykającego się rozsądkowi i klasycznej stylistyce, to wizyta w pokoju rodzimej manufaktury Manron powinna zrekompensować Wam brak takowych doznań. Co prawda zarówno lampowa integra Delta Classic Series PP20i, jak i filigranowe monobloki PP20m wykorzystujące lampy KT66 wyglądały zgodnie z reprezentowaną serią klasycznie, to już grające z nimi kolumny reprezentowały diametralnie inną i zakręconą jak domek ślimaka estetykę. Jednak pomimo futurystycznych i co tu dużo mówić kontrowersyjnych kształtów dźwięk był na wskroś „normalny” i poprawny.

Jeśli ktoś uważa, że kable nie grają, to ma do tego jak najbardziej prawo, za to patrząc na system z integrą McIntosha i przepięknymi Sonus faberami Electa Amator III okablowany przewodami ZenSati jedynie ociemniali mogą negować fakt, że one nie wyglądają. A duńskie druty prezentują się nad wyraz atrakcyjnie. Równie atrakcyjnie zagrał okablowany nimi system, choć domniemywanie, że to właśnie zasługa ZenSati byłoby lekkim nadużyciem.

Kolejnym polskim producentem na mojej trasie okazał się chrzanowski Adams Custom Audio prezentujący zarówno lampową elektronikę, jak i własne kolumny o wielce atrakcyjnym wzornictwie i całkiem przyjemnym brzmieniu.

W pokojach zajmowanych przez 4HiFi nie sposób było się nie tylko nudzić, ale i zmarznąć. A to za sprawą wszechobecnych lamp skutecznie podnoszących temperaturę, co nader dobitnie pokazywało w praktyce, że jednak muzyką da się ogrzać własne lokum. A tak już na serio, to pomijając zionące rozdziawionymi paszczami norweskie Ø Audio Icon w tym roku ekipa z Gliwic postawiła na podstawkowe monitory i była to bardzo rozsądna decyzja, gdyż nawet w niewielkich hotelowych pokojach udało się uzyskać wysokiej klasy brzmienie. Świetnie wypadły jakiś czas temu goszczące u nas Vermöuth Audio Studio Monitor, choć patrząc na ogrom zastosowanych paneli akustycznych trudno było spodziewać się innego efektu.

A to kolejny świetnie grający system w Sobieskim, czyli przygotowany przez Premium Sound zestaw z Luminem T3 w roli transportu, przetwornikiem Audiobyte HydraVox, lampową integrą Line Magnetic LM-845IA (coś czuję w kościach, że prędzej, czy później ten wzmacniacz trafi do mnie na kilkutygodniowy turnus) i filigranowymi włoskimi monitorkami Audel Magika MK II, którym w sali Magnat II niczego nie brakowało. Jak widać czasem rozmiar to nie wszystko a mniej decybeli i kilogramów oznacza po prostu lepszy dźwięk.

Cdn. …

Marcin Olszewski