Opinia 1
Po dawnym flagowcu (BP-5000) oraz jego nieco niżej urodzonym rodzeństwie ze „starego katalogu” (BP-2400) przyszła pora na przedstawiciela najnowszej generacji tajwańskich kondycjonerów. W dodatku mowa o najmniejszym z ww. stawki, acz przypisanym do mającej być niejako „nową jakością” linii Ultimate – IQRP-1500. Od razu jednak nadmienię, iż o ile na tle wcześniej u nas goszczących uzdatniaczy pozyskiwanego „ze ściany” prądu spod znaku Balanced Isolation Power Conditioner nasz dzisiejszy gość prezentuje się nad wyraz mało absorbująco, to w rodzinie Isolated Quantum Resonance Power Conditioner znajdziemy jeszcze mniejszy model – IQRP-800, oraz większy IQRP-3600. Krótko mówiąc przyjdzie nam się zmierzyć z tzw. ofertą środka. Jeśli zatem zastanawiacie się Państwo czymże tym razem uszczęśliwiła nas ekipa łódzkiego Audiofastu nie pozostaje nam nic innego, jak tylko zaprosić Was do dalszej lektury.
Na pierwszy rzut oka można by stwierdzić, że IQRP-1500 po swoim protoplaście – BP-1200 odziedziczył, z drobnymi, wręcz kosmetycznymi zmianami, masywny korpus ze szczotkowanych aluminiowych profili. Jeśli jednak mielibyśmy oba modele porównywać z iście aptekarską dokładnością wypadałoby wspomnieć iż młodszy gagatek jest o niemalże 5cm głębszy od swojego poprzednika. Ponadto, co z resztą od razu rzuca się w oczy, wzbogacenie płyty frontowej nie tylko o złoty, ozdobny szyld, lecz również informujące o napięciach w obu strefach, o których dosłownie za chwilę, trzyznakowe czerwone wyświetlacze. Całe szczęście i zgodnie z logiką nic a nic nie kombinowano z ergonomią, więc urządzenie uruchamiamy ulokowanym w lewym dolnym narożniku niewielkim przyciskiem a status jego pracy odczytamy z pomocą dwóch niewielkich diod. Pozytywne zmiany można zaobserwować również na plecach, gdyż zamiast tak jak u poprzednika czterech, tym razem do dyspozycji mamy sześć gniazd wyjściowych podzielonych na dwie strefy – pierwszą (300VA) dwugniazdową dedykowaną odbiornikom cyfrowym i drugą (1200VA), czterogniazdową przeznaczoną do obsługi urządzeń analogowych. Rozbudowa wachlarza interfejsów wpłynęła na główne gniazdo zasilające, które ze standardowej 16A wersji ewoluowało do akceptującej większe obciążenia postaci IEC 320 / C20 (20 A).
Za zmianami natury aparycyjnej poszły oczywiście modyfikacje trzewi, które objęły nie tylko serce Kecesa, czyli odpowiedzialny za symetryzację napięć wyjściowych, mocniejszy (1500 vs. 1200VA), zamknięty w szczelnym sarkofagu transformator toroidalny, lecz również objawiają się pojawieniem pewnego novum, czyli przywracający naturalną częstotliwość ziemi generator Schumanna. Jeśli kogoś w tym momencie ów moduł zainteresował i zastanawia się z czym to się je i co owe ultra niskie częstotliwości, poza ogólnym błogostanem domowników ich działaniu poddawanym, dają odsyłam do naszych wcześniejszych wynurzeń o Acoustic Revive RR-777.
Przechodząc do opisu wpływu na brzmienie mojego systemu tytułowego kondycjonera jasnym było, iż z racji obsługiwanych przez niego obciążeń aplikacja w jego zadek przewodu prowadzącego do mojego dyżurnego 300W, a ponadto charakteryzującego się silną reakcją alergiczną na wszelakiej maści filtrację, Vitusa niekoniecznie owocować będzie postrzeganiem zachodzących zmian w kategoriach wartości dodanych, dlatego też amplifikację pozostawiłem w spokoju bezpośrednio (znaczy się z użyciem Gargantui II) wpiętą w gniazdo ścienne Furutech FT-SWS-D (R) NCF a resztę mojej misternej układanki przepiąłem z listwy Furutech e-TP60ER w Kecesa. Efekt? Przede wszystkim bezsprzecznie zauważalny i na tyle jednoznacznie definiowalny, że od pierwszych taktów wiadomo, czy będzie nam z azjatyckim kondycjonerem po drodze, czy też kontynuować będziemy poszukiwania i pogoń za metaforycznym króliczkiem. Chodzi bowiem o to, że IQRP-1500 nawet nie próbuje ukrywać własnej obecności i tak jak raczej nikt z użytkowników nie będzie go wstydliwie chował za szafką, tak on sam po uruchomieniu komunikuje odbiorcy fakt swej egzystencji. Podążając zgodną z poprzednikiem drogą koherencji, wysycenia i przyjemnej , synonimicznie „analogowej” krągłości idzie jednak w jeszcze większą gęstość i aksamitność. W rezultacie wszelkie krzyki i wrzaski, jakże umiłowane przez wiernych słuchaczy najbardziej brutalnych odmian metalu nabierają ogłady, seksownej zmysłowości a większość dotychczas raniących zmysły dźwięków prezentowana jest w zaskakująco ucywilizowanej formie na tle piekielnie czarnego i pozbawionego najmniejszych oznak zaszumienia tła. Czy taka metamorfoza jest zgodna z oryginałem? Niekoniecznie. Czy może się podobać? Zdecydowanie tak, gdyż zwiększając komfort odsłuchu jednocześnie wydłuża jego czas i poszerza, bądź wręcz odkurza repertuar do tej pory, z racji swej realizacyjnej ułomności obrastający pajęczynami w najgłębszych zakamarkach naszych płytotek, lub znajdujący się poza obszarem zainteresowań. Skoro bowiem black/thrash/punkowy album „Sociopathic Regression” litewskiego one man bandu Fuck Off And Die! był w stanie wybrzmieć od pierwszej do ostatniej nuty, to przynajmniej jeśli chodzi o muzykalność tajwańskiego uzdatniacza możemy być pewni, że w rubryce z oceną finalnie wyląduje celująca. Podobne, w pełni zasłużone superlatywy należą mu się za ww. aksamitnie czarne tło, dzięki czemu gradacja planów w głąb sceny prowadzona jest nad wyraz spójnie aż do najdalszych rzędów. Jak się łatwo domyślić jest i druga strona medalu, czyli pewien kompromis jeśli chodzi o witalność, konturowość i otwartość dźwięku, więc jeśli ktoś przyzwyczaił się do nieco chłodniejszego, czy wręcz analitycznego sposobu prezentacji w stylu świetnego „Vägen” Tingvall Trio i tożsamego z nim brzmienia własnego systemu, to aplikacja Kecesa nie tylko znacząco podniesie temperaturę i stopień saturacji, lecz również nieco z mniejszym pietyzmem będzie akcentować aurę pogłosową i efekty przestrzenne. Całe szczęście do typowego efektu „koca” na głośnikach będzie jeszcze daleko, lecz osoby dysponujące nieco przetłumionymi pomieszczeniami powinny mieć się na baczności. Nie ma też co się spodziewać znanego z BP-5000 efektu turbodoładowania i przyrostu dynamiki, więc nie jest to panaceum na zbytnią ospałość, czy misiowatość najniższych rejestrów.
W ramach podsumowania wypada mi tylko napisać, iż KECES IQRP-1500 powinien świetnie sprawdzić się zarówno w towarzystwie urządzeń o niezbyt imponującym apetycie energetycznym, jak i tam, gdzie niemalże „wieje chłodem” a w dążeniu do transparentności nieopatrznie ktoś wdepnął w zbytnią analityczność. Tytułowy kondycjoner zapewni tamże nie tylko prądowy dobrostan wpiętym weń urządzeniom, lecz i dociąży oraz umuzykalni ich brzmienie, co w większości przypadków powinno im wyjść na dobre.
Marcin Olszewski
System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Odtwarzacz plików: Lumin U2 Mini + Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Gramofon: Denon DP-3000NE + Denon DL-103R
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Wzmacniacz zintegrowany: Vitus Audio RI-101 MkII
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Furutech FA-13S; phono NEO d+ RCA Class B Stereo + Ground (1m)
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Furutech DAS-4.1
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Vermöuth Audio Reference USB; ZenSati Zorro
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Esprit Audio Alpha; Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable
– Przewody ethernet: In-akustik CAT6 Premium II; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT
Opinia 2
Jak wiadomo, bez dobrego zasilania możemy zapomnieć o dobrym dźwięku. To jest segment naszej zabawy na tyle determinujący finalny wynik brzmieniowy zestawu audio, że stawiam go na równi – jeśli nawet nie wyżej – z akustyką i wszelkimi akcesoriami towarzyszącymi całemu procesowi strojenia naszych układanek. Zarzucając dopieszczenie tej sprawy zwyczajnie będziemy błądzić we mgle. Jak o to zadbać? Jestem wręcz pewien, iż w pierwszej kolejności wielu z Was prawdopodobnie wywoła do tablicy okablowanie. Tymczasem zanim dotarłbym do doboru sieciówek dla poszczególnych komponentów, jako startowego dawcę energii elektrycznej widziałbym odpowiednią listwę zasilającą, lub tak jak w dzisiejszym spotkaniu kondycjoner zasilania. I nie chodzi o niezbędną ilość gniazdek – choć i to w wielu przypadkach jest jednym z najważniejszych tematów do rozwiązania – tylko ustalenie pewnego poziomu jakości życiodajnych elektronów już u źródła. Tym bardziej, że tak, jak w przypadku naszego bohatera będziemy bawić się kondycjonerem, czyli mówiąc kolokwialnie „poprawiaczem” prądu. Czym konkretnie? Markę znacie, gdyż mieliśmy u siebie jej dwa modele z nieprodukowanej już serii, czyli Keces Audio. Ten natomiast podążając za rozwojem technologicznym, ostatnimi czasy powołał do życia nowe konstrukcje kondycjonujące prąd, z portfolio których, dzięki łódzkiemu AudioFastowi do naszej redakcji trafił model Keces Audio IQRP-1500.
Tytułowy bank energii elektrycznej jest sporej wielkości, wykonanym z grubego, wykończonego w czerni, szczotkowanego aluminium prostopadłościanem. Na tle typowej elektroniki nieco węższym i nieco płytszym, ale za to stosunkowo wysokim, co czyni go naprawdę postawnym. Front w celach wizualnych lekko zaoblono, a chcąc wykorzystać go jako dawcę istotnych dla nas informacji co dzieje się w danym momencie w urządzeniu, wyposażono w dwa wyświetlacze poziomu V w sieci dla każdego z dwóch wewnętrznych obwodów dedykowanych cyfrze i analogowi, guzik inicjacji pracy, dwie diody – stan włączenia i poprawność pracy urządzenia. Ale to nie koniec atrakcji na awersie, bowiem znajdziemy na nim prostokątne, złote logo marki oraz oznaczenia modelu i pełnej nazwy urządzenia. Jeśli chodzi no rewers, ten oferuje nam 6 gniazd schuko oddających już odpowiednio uformowaną energie elektryczną do konkretnych urządzeń, jedno C-20 pobierające ze ściany prąd do obróbki oraz przycisk bezpiecznika. Co bardzo istotne, IQRP-1500 daje do dyspozycji dwie sekcje zasilania, w postaci całkowicie odizolowanych od siebie, wspomnianych przed momentem dedykowanych cyfrze i analogowi (300VA i 1200 VA) – każda z innego, separowanego galwanicznie i filtrowanego uzwojenia wtórnego. Całość oferty dopina wbudowany wewnątrz generator fal Schumanna.
Dotarłszy do akapitu o działaniu rzeczonego ustrojstwa należy zadać dwa pytania. Pierwsze brzmi – „Czy zastosowanie omawianego kondycjonera miało sens?” Zaś drugie – „A jeśli tak, jaki soniczny feedback wniosło do prezentacji?”. Otóż odpowiadając na nie bez jakiegokolwiek naciągania faktów powiem, że to był dobry ruch. Ruch, który co prawda naturalną koleją rzeczy wypięcia dobieranej kilka lat temu idealnie brzmiącej dla mnie listwy, nieco przesunął finalne akcenty grania posiadanego zestawu w stronę większej esencjonalności, ale suma summarum nie sprawił przekroczenia dobrego smaku prezentacji. Muzyka pokazała więcej body, przez to stała się bardziej krągła, jednakże nadal był to spektakl pełen emocji. Na tyle fajnie kreujący świat słuchanych płyt, że kilka razy zderzyłem się z lepszym spojrzeniem na dotychczas bardzo dobrze znany mi materiał. Naturalnie w głównej mierze były to realizacje cierpiące na zbyt lekkie potraktowanie przez realizatora od strony masy, co powodowało braki w uzyskaniu odpowiedniej energii – choćby płyty grupy Slayer z przykładowym krążkiem „World Painted Blood”, ale o dziwo fajnie wypadały również płyty nagrane i zrealizowane dobrze – nie będę daleko szukał, tylko wspomnę ostatnio wydany rodzimy duet Leszek Możdżer & Adam Bałdych „Passacaglia”. Powodem takiego stanu rzeczy było umiejętne dozowanie rozmachu prezentacji i jej oddechu, co finalnie obydwu przywołanym przykładom pozwalało zachować pierwiastek drapieżności, a dzięki podkręceniu esencjonalności zyskać dodatkowy zastrzyk namacalności. Przybliżając grupę thrashmetalową chyba jasnym jest, że najwięcej dobrego omawiany kondycjoner wniósł w aspektach nasycenia wokalu i wszelkiego instrumentarium, które po tym działaniu stały się dobitniej wyraziste i niosące odpowiednie pokłady energii. Owszem, wcześniej muzycy również potrafili mnie do siebie przekonać, gdyż po serii jazzowych plumkań lubię czasem się obudzić i gdy emocjonalnie zatracę się w materiale, jego jakość nie ma znaczenia, ale jak udowodnił nasz bohater, po co się męczyć, gdy po nakarmieniu zestawu odpowiednio przygotowanymi elektronami od startu dostajemy coś fajnie brzmiącego. Z kopnięciem, plastyką i energią, dzięki czemu muzyka, a w tym przypadku wykrzyczany, wydrapany na strunach i wybity na bębnach z wirtualnej sceny bunt bardziej prawdziwie do nas przemawia. Nadal jest zamierzenie niemiły, bo taki powinien być, za to nosi cechy znacznie bliższe prawdziwego wykonu od strony namacalności źródeł pozornych. Odnosząc się zaś do wspomnianego duetu fortepianowo-skrzypcowego pierwszym na co chciałem zwrócić uwagę, było uniknięcie zbytniego rozpasania atrybutów artystów w domenie krągłości. Tak były bardziej soczyste, rysowane minimalnie grubszą kreską na bezkresnej scenie, ale dzięki utrzymaniu przez zestaw niezbędnego poziomu otwartości prezentacji nie traciły na mikrodynamice. To było działanie na tyle w punkt, że wizualizowały się w pokoju jakby na przysłowiowe wyciągnięcie ręki. A to tylko dodatek, gdyż w takiej muzyce najważniejsze są detale, czyli lotność i pokazanie najdrobniejszego niuansu wizualizowania w eterze każdego instrumentu, co mimo podkręcania atmosfery nasycenia przez ten model kondycjonera Kecesa nadal wypadało bardzo dobrze. Panowie cały czas popisywali się wirtuozerią swoich poczynań scenicznych i ani przez moment nie odniosłem wrażenia, że coś tracę. Estetycznie całość podania tej płyty w wersji cd i analogowej była inna niż mam na co dzień, jednak to było jedynie odmienne, a nie w jakimkolwiek stopniu ułomne spojrzenie na ten sam materiał. A przyznam szczerze, że po pierwszych minutach z ostrą jazdą bez trzymanki trochę bałem się tego krążka. Chodzi oczywiście o utratę rozwibrowania pojedynczych dźwięków, a tutaj pozytywne zaskoczenie. Jednak nie oszukujmy się, jeśli ktoś taki, jak tytułowy podmiot od lat konstruuje kondycjonery wręcz rozchwytywane przez wiedzących czego chcą od życia nabywców, znakomicie wie, gdzie jest granica dobrego smaku i zwyczajnie jej nie przekracza.
Komu poleciłbym opiniowaną sekcję prądową? Pierwszą grupę jasno określa estetyka działania Kecesa, czyli wszystkim poszukującym dodatkowego pierwiastka nasycenia prezentacji. Zapewniam, dostaną ją w odpowiedniej ilości, co sprawi, że świat muzyki wybuchnie feerią esencjonalnych barw i odcieni. Ale może zdziwi Was fakt zachęcenia do prób również posiadaczy teoretycznie dobrze osadzonego w estetyce masy i plastyki zestawu. Pełna zgoda, poziom wagi przekazu się podniesie. Jednak nie zdziwię się, gdy dotychczas uważny przez Was za idealnie zestrojony set nagle pokaże, że jednak kilka detali w kwestii barwności było jedynie na średnim, czyli odstającym od reszty składowych danego wydarzenia muzycznego poziomie. Dlatego też, również w tym segmencie odbiorców widzę bardzo duże szanse dobrego występu Kecesa IQRP-1500. Jaki będzie finał prób, naturalnie pokaże osobiste zderzenie. Jednakże jedno jest pewne, z użyciem rzeczonego „poprawiacza” prądu świat muzyki będzie intrygująco barwny.
Jacek Pazio
System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Lumin U2 Mini + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Hijiri Milion „Kiwami”, Furutech DAS-4.1
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2
Akcesoria:
– bezpieczniki: Quantum Science Audio Red, Synergistic Research Orange
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END, FURUTECH e-TP80 ES NCF
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio The Big Phono
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80
Dystrybucja: Audiofast
Producent: KECES
Cena: 11 160 PLN
Dane techniczne
Wejściowe gniazdo zasilania: IEC 320 / C20 (20 A)
Gniazda wyjściowe: 6 pozłacanych gniazd Schuko – 2 cyfrowe (300VA) i 4 analogowe (1200VA)
Sekcje wyjściowe: 2 separowane galwanicznie uzwojenia: 300 VA (2 gniazda) i 1200 VA (4 gniazda)
Budowa wewnętrzna: Wysokiej jakości transformator toroidalny wykonany na zamówienie; Rezonans kwantowy + zintegrowany generator Schumanna
Wskaźniki: 2 wskaźniki pokazują wartość napięcia na obu sekcjach uzwojenia wtórnego
Obudowa: Obudowa aluminiowa 4 mm; całkowicie ekranowane wpływy EMI / RFI. Brak promieniowania do innych urządzeń dzięki ekranowaniu i całkowicie metalowej obudowie wykonanej z aluminium
Zabezpieczenie: Główny bezpiecznik magnetyczny z możliwością resetowania; (UVP) ochrona podnapięciowa; (OVP) ochrona przeciwprzepięciowa zintegrowana
Moc: 1500 VA
Zniekształcenia THD: < 0.3%
Impedancja wyjściowa: < 0.008 Ω
Wymiary (S x G x W): 300 x 279 x 133mm
Waga: 14kg
Najnowsze komentarze