Tag Archives: kolumny omnipolarne


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. kolumny omnipolarne

German Physiks HRS-130

Opinia 1

Być może zabrzmi to pesymistycznie, ale niestety nasze ukochane hobby w 99.9% przypadków wiąże się z nieodzowną walką o poprawne ustawienie kolumn głośnikowych. Owa walka oczywiście toczy się o aspekty tupu: szersze lub węższe rozstawienie ich względem siebie, umieszczenie bliżej bocznych lub tylnej ściany, ustawienie na wprost tudzież, czy i ewentualnie jakie zastosować dogięcie frontu do środka. Nie raz każdy z nas przekonał się, że to jest największa zmora naszej zabawy. Jednak jak można wywnioskować z pierwszego zdania wstępniaka, jest 0.1% przypadków, które uwalniają nas od tego problemu. Na tyle skutecznie, że zostaje nam jedna, no może dwie proste decyzje do podjęcia. Pierwszą jest pozostawienie im odpowiedniej ilości wolnego miejsca wokół, aby zbudowały fają scenę dźwiękową – im więcej, tym lepiej, ale bez przesady. Natomiast drugą wybranie miejsca, w którym najlepiej będą się komponowały wizualnie z resztą wyposażenia goszczącego je salonu odsłuchowego. Myślicie, że to niemożliwe? Bynajmniej, bowiem wystarczy spojrzeć na nasze bohaterki. Smukłe, ciekawe w formie i co najważniejsze, proste w aplikacji. O czym mowa? Naturalnie o znajdujących się w dystrybucji krakowskiego Audio Anatomy, dookólnych, czyli generując równomierny dźwięk wokół własnej osi niemieckich kolumnach German Physiks HRS-130.

Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie tytułowe zespoły głośnikowe są istnym majstersztykiem wizualnym. Ich obudowa bazuje na pomyśle ośmiobocznego prostopadłościanu, u podstawy którego w kierunku podłogi swoje impulsy oddaje głośnik niskotonowy, zaś na górnej powierzchni usadowiono stożkowy, dookólny przetwornik średnio-wysokotonowy przysłonięty od góry czymś na kształt latającego spodka jako dyfuzor rozpraszający wygenerowane fale po swoim pełnym obwodzie. Zapewniam, opis tego nie oddaje, ale na żywo całość prezentuje się fenomenalnie, bo na tle mainstreamu innowacyjnie i zarazem nienachalnie. Przybliżając nieco bardziej technikalia ważnym elementem jest pewnego rodzaju ustabilizowanie pracy woofera poprzez odseparowanie go od podłogi płaszczyzną lekko wystającej poza lico obudowy kolumny podstawy uzbrojonej w gwinty pozwalające zastosować dedykowane kolce. Naturalnie producent nie zapomniał o swobodnym promieniowaniu wytworzonego podmuchu powietrza przez głośnik basowy, co zrealizował poprzez wykonane w każdej ze ścian prostokątne otwory. Taki zabieg nie tylko mocno stabilizuje pracę głośnika, ale przy okazji przełamuje potencjalną monotonię wizualną konstrukcji. Jednak żeby nie było, kolumny posadowione na płasko i na kolcach na podłodze w kwestii najniższych rejestrów brzmią wyraźnie inaczej. Kreśląc kilka zdań o sekcji średnich i wysokich tonów należy przypomnieć, iż ów srebrny stożek to firmowe rozwiązanie GP przetwornika dookólnego, dzięki któremu budowanie wirtualnej sceny zdaje się nie mieć jakichkolwiek ograniczeń. Jeśli chodzi o zagadnienie zasilenia kolumn stosownym sygnałem, na jednej ze ścian w dolnej części znajdziemy podwójny zestaw terminali WBT oraz cztery otwory ze stosowną zworką pozwalającą regulować projekcję wysokich tonów. Natomiast w kwestii parametrów elektrycznych kolumny pokrywają pasmo przenoszenia od 29 Hz do 24 kHz przy obciążeniu 4 Ohm, ich gabaryty osiągają 325/325/1160 mm, ważą prawie 38 kg i są objęte 5 letnią gwarancją.

Co potrafią smukłe i intrygujące wizerunkowo Niemki? Po pierwsze już wspominałem, że zdają się ignorować jakiekolwiek problemy z ustawieniem w docelowym pomieszczeniu. U nas stanęły w tym miejscu, nie dlatego, że w innym brzmiały słabo, tylko w celach zrobienia fajnych fotografii. Naturalnie z odpowiednim miejscem z tyłu za nimi dla fajnego zbudowania holografii i głębokości sceny, ale jak zaznaczyłem, grają dobrze od startu praktycznie wszędzie. Prawdą jest, że z nieco luźniejszym konturem poszczególnych scenicznych bytów, ale ja określiłbym ten efekt nie jako brak wzorowej ostrości, tylko celowe unikanie męczącej audiofilskości. Nie pomyliłem się, audiofilskości. Ta bowiem potraktowana nazbyt hardcore’owo zazwyczaj wychodzi słuchaczowi przysłowiowym bokiem. Dlatego wolę spektakl pełen swobody i fajnego wizualizowania przyjemnie rysowanych źródeł pozornych, aniżeli obraz nacechowany często eliminującą przyjemność obcowania ze swoimi płytami nadmierną dokładnością podania. I właśnie w takim celu, raczej jako propozycja dla melomana, aniżeli ortodoksyjnego audiofila zostały powołane do życia rzeczone HRS 130. Jak wypadły podczas procesu testowego? Dla mnie najbardziej zaskakującą, oczywiście pozytywną cechą była swoboda prezentacji. Nie rozmach i rozbudowanie realiów scenicznych, bo tych walorach wiedziałem od zawsze, a tak naprawdę od pierwszego kontaktu na jednej z wystaw audio. Nie lubię podania muzyki na twarz w imię zjawiskowej namacalności, tylko oddanie uczucia niewymuszenia, a przez to znakomitego rozwibrowania jej pojedynczych alikwot. I taką estetykę zaproponowały German Physiks. Co więcej, nie udawały większych, niż są, dzięki czemu nie forsowały majestatycznego basu skutkując bardzo równym podaniem słuchanego materiału. Dobrze zaakcentowane dolne rejestry brylowały nie tylko odpowiednio skorelowaną z rozmiarem konstrukcji mocą, ale przy okazji pełną kontrolą. Środek i góra zaś dzięki regulacji zworą najwyższych oktaw można było ustawić od wyrazistych, ale nie krzyczących – niektórzy takie lubią, przez fajnie dźwięczne, po lekko uplastycznione. Na moje osobiste potrzeby ustawiłem fajnie sygnalizujący witalność muzyki, ale bez nadmiaru ilości góry średni zakres. A zrobiłem po to, aby gdy tylko miałem ochotę, podkręcić poziom wolumenu do wymogów nawet najbardziej wymagającej muzyki nadal obcując z nią z wielkim zaangażowaniem, bo bez efektów nadpobudliwości. Tak tak, mam na myśli mocne uderzenie rockowymi lub metalowymi kawałkami, które nawet będąc słabo zrealizowane w tym wydaniu pokazywały się z dobrej strony. I nie tylko tej sonicznej, której niechciane artefakty typu ostrość umiejętnie tonizowały tytułowe kolumny, ale również kreującej dane wydarzenie na scenie. Jak cały czas próbuję wykazać szerokiej, głębokiej i chyba bardzo rzadko spotykanej w ekstremalnych zestawieniach audio z każdego punktu w pokoju tak samo odbieranej. Bez bardzo ograniczającego możliwość nawet minimalnej zmiany usadowienia względem zestawu zespołów głośnikowych sweet-spotu, co dla wielu z Was być może okazać się tym, czego gdzieś podświadomie od swojego systemu oczekiwali. Pewnie nie raz czuliście niedosyt budowania realiów tego rodzaju muzyki w swoim pokoju podczas słuchania materiału typu AC/DC. To często mocno skompresowany materiał i trzeba brać to na klatę lub przy pomocy podobnych do opisywanych zespołów głośnikowych odmiennym sposobem budowania wirtualnej sceny nieco go podkręcić wizualnie. Owszem, nie będzie to pokaz typu realizacje muzyki barokowej spod znaku Jordi Savalla w kubaturach kościelnych, jednak sposób w jaki zrobią to German Physiks, będzie naprawdę fajnym doznaniem. Bez napinki na szukanie Świętego Graala, ale za to z odpowiednią swobodą i fajną sceną odbieraną w każdym miejscu tak samo dobrze.

Czy puentując powyższy opis odważę się na określenie typu – to są kolumny dla każdego? Pewnie Was zaskoczę, ale jak najbardziej. Jednak trzeba mieć świadomość, iż to mocno odmienny sposób kreowania świata muzyki od typowych kolumn głośnikowych. Nadal pozwalający zatopić się w słuchanym materiale, jednak bez wyciskania z prezentacji ostatnich soków w kwestii ostrości rysunku. Ten jest czytelny, niemniej z racji dookólnego promieniowania dźwięku pokazujący dane byty raczej jako luźne w formowaniu krawędzi, aniżeli punktowe uderzenia energii. Ale uspokajam, nie jest to też tak zwane mydło i powidło, a jedynie mniej ekspresyjne, dlatego bardziej bezpieczne, dla wielu przyjemniejsze i łatwiejsze aplikacji podejście do prezentacji naszych zasobów płytowych. Całkowicie inne, ale jakże przyjemne w odbiorze.

Jacek Pazio

Opinia 2

Choć w audio i to tak już na serio a nie z doskoku siedzimy (każdy z osobna a nie po kumulacji, jak to swojego czasu robiła ekipa Fyne Audio) od ponad ćwierćwiecza to z kolumnami omnipolarnymi kontakty mieliśmy tyleż przelotne, co dość okazjonalne i niezobowiązujące. Ot gdzieś tam w wystawowo-targowym harmidrze, bądź z tytułu spotkań o niekoniecznie audiofilskim zacięciu mignęły futurystyczne Bang & Olufsen, przywodzące na myśl współczesne rzeźby Duevele, rodzime Zety Zero, czy też jedyne w swoim rodzaju „cebule” MBL-a. Krótko mówiąc fakt istnienia takowych konstrukcji nie był nam obcy, lecz dziwnym zbiegiem okoliczności do tej pory nie dane nam było zmierzyć się z tematem w kontrolowanych warunkach. Całe szczęście ów stan jakby nie patrzeć niekompletności, dzięki uprzejmości Audio Anatomy / High End Alliance śmiało możemy uznać za miniony, albowiem przez ostatnich kilka tygodni mogliśmy cieszyć oczy i uszy należącymi do ww. frakcji zaskakująco filigranowymi podłogówkami German Physiks HRS-130, na których to test niniejszym serdecznie zapraszamy.

Jak na powyższych zdjęciach widać German Physiks HRS-130 niezbyt przypominają klasyczną konkurencję, bowiem próżno doszukiwać się na ich frontach standardowych przetworników. Ba, z definicją samych frontów też może być problem, gdyż każda z ośmiu (!!!) ścianek jest praktycznie dokładnie taka sama i … jest litą. niczym niezmąconą płaszczyzną, w związku z powyższym za elementy orientacyjne można uznać jedynie niewielki logotyp w podstawie i oczywiście terminale głośnikowe, które choć nad wyraz solidne i warte uwagi (WBT nextgen™ z charakterystycznymi „oczkowymi” zworami) z pewnością mało kto będzie prezentował na forum publicum ustawiając je frontem do słuchaczy. Tym bardziej, że tuż nad nimi umiejscowiono skuteczny (pracujący w zakresie od -2dB do +4dB) i intuicyjny – oparty na przełączaniu pojedynczej zworki system regulacji ilości wysokich tonów. Jeśli zastanawiacie się Państwo co zatem w nich gra, to pozwolę sobie zacząć niejako od końca, choć de facto, zgodnie z przebiegiem sygnału od początku, czyli od … zwrotnicy, której bazą był projekt wykorzystany przez starsze rodzeństwo – Borderland Mk IV zapewniający pełną integrację charakterystycznego, firmowego stożkowego przetwornika DDD usytuowanego w umownej klatce ze stalowych prętów i dopasowanym do całości „wiekiem” na szczycie obudowy z 10” wooferem (zapożyczonym z modelu PQS-402) dmuchającym w podstawę. Warto zwrócić uwagę, iż stożkowy przetwornik German Physiks DDD wykorzystuje membranę o masie 3 gramów wykonaną z niezwykle cienkiego (0,15 mm) włókna węglowego, proces jego montażu trwa 6h po którym następuje 96h wygrzewanie specjalnie dobranym materiałem muzycznym. Dopiero po takiej rozgrzewce jest precyzyjnie mierzony i dobierany w pary, co jest z racji jego niezwykle szerokiego pasma pracy (220Hz – 24kHz) niezwykle krytyczne. Z resztą po złożeniu każda kolumna przechodzi kolejną, tym razem 12-godzinną sesję wygrzewania i dopiero po niej następują finalne pomiary. Jak już zdążyłem nadmienić obudowy mają kształt oktagonalnych kolumn wykonanych z paneli MDF pokrytych od wewnątrz wysoko-tłumiącym (50 dB) materiałem Hawaphon®, całość wzmocniono dodatkowymi usztywniającymi wręgami a wnętrze wyłożono grubą warstwą filcu o dużej gęstości. A jeśli chodzi o samą aparycję, to o ile w naturalnych okleinach HRS-130 prezentują się całkiem atrakcyjnie nie wzbudzając większych kontrowersji wśród niekoniecznie podzielających nasze pasje domowników, to w dostarczonej na testy czerni iście funeralno – latarniane skojarzenia przychodzą same. Za to za niewątpliwy plus należy uznać niezwykłą zwierzakoodporność, gdyż dla lwiej części czworonogów (tak psów, jak i spasionych kotów) zaaplikowane w Germanach drajwery znajdują się najzwyczajniej w świecie poza zasięgiem, bądź nie prowokują destruktywnych działań samą swoją obecnością.

Jak z pewnością nasi wierni Czytelnicy pamiętają przygodę z tytułową marką zaczęliśmy nie tylko z wysokiego „C”, co dość nietypowo, gdyż od topowej … integry Emperor Integrated więc najwyższa pora na powrót na właściwe bądź co bądź kojarzonemu przede wszystkim z kolumnami głośnikowymi wytwórcy tory. Lecz tory dalekie od tych najczęściej uczęszczanych, więc i zabierając się za odsłuchy mogliśmy jedynie domniemywać czego się spodziewać a nie jak to zwykle bywa z często goszczącymi u nas rozwiązaniami od dyżurnych dostawców mając bufor bezpieczeństwa w postaci wcześniejszych doświadczeń.
Jak się jednak, z resztą po raz kolejny, miało okazać nie dość, że nie taki diabeł straszny, jak wygląda, co pomimo wykorzystania autorskich rozwiązań i niekonwencjonalnego układu przetworników Germany nie tylko w niczym nie ustępują, co pod kilkoma względami wręcz wyprzedzają „sprawdzone” i wszechobecne wzorce konstruowania kolumn głośnikowych. Oczywiście kluczową kwestią jest fakt, iż z racji ich omnipolarności odpada konieczność precyzyjnego dogięcia. Ot, ustawiamy je tam, gdzie zazwyczaj lądują w naszym systemie kolumny i … to by było na tyle. Zero kombinowania, zero zabaw z laserowym dalmierzem i doginaniem z dokładnością co do minuty. I to nawet na szalenie krytycznych, opartych na małych składach nagraniach w stylu „Love Scenes” Diany Krall, czy też „Starkers in Tokyo” (na Tidal-u dostępny w ramach składanki „Unzipped (Deluxe Edition)” Vol.2) Whitesnake, gdzie jakiekolwiek impresjonistyczne rozmycie, czy też „nowatorskie”, wzorem akolitów Dolby Atmos, podejście do kreowania sceny gdzieś pod sufitem wywołałoby nie tylko zdziwienie, co w pełni zrozumiały sprzeciw. A tymczasem HRS-130 nie dość, że z niezwykłą precyzją nakreśliły i zogniskowały źródła pozorne, to jeszcze całość okrasiły taką swobodą i przestrzennością prezentacji, że przez pierwszych kilka godzin po prostu bawiłem się bądź co bądź znanym repertuarem z zapałem sprawdzając jak na niemieckich kolumnach zabrzmią moje ulubione utwory. A brzmiały na tyle atrakcyjnie i angażująco, że zamiast krytycznie oceniać stanowiące przedmiot niniejszej recenzji kolumny całą uwagę poświęcałem muzyce. Muzyce granej z zaraźliwym entuzjazmem i swobodą, pozbawionej technicznego skostnienia i sterylnej analityczności, za to aż kipiącej od emocji i wręcz namacalnego flow między muzykami. I w tym momencie warto wspomnieć, iż German Physiks pod względem „znikania” z powodzeniem mogą zawstydzić większość rasowych … podstawkowych monitorów, gdyż ich dematerializacja jest tyleż natychmiastowa, co oczywista i automatyczna. Podczas odsłuchu można się w nie wpatrywać z intensywnością wołu obserwującego malowane wrota a i tak konia z rzędem temu, kto wskaże je jako źródło dobiegających uszu dźwięków. I tu kolejna niespodzianka, gdyż o ile skupionym, czy wręcz dusznym nagraniom tytułowe kolumny dodają „powietrza” i wspomnianej swobody, to już nagrania natywnie „obszerne i napowietrzone” traktują z wyraźną atencją i w swych działaniach nie przesadzają, dzięki czemu nawet jeszcze ciepły „Meanwhile” Erica Claptona nie zabrzmiał zbyt lekko i eterycznie, Stratocaster Slowhand-a nie przypominał elektrycznej mandoliny (przynajmniej na ustawieniu „flat”) a Ane Brun na „Nærmere” nie wypada bardziej anemicznie niż zwykle. Jednak to, co stanowiło chyba o największej nawet nie tyle lekkostrawności, co uzależniającej od pierwszych taktów organiczności to wyjątkowa koherencja. Zero słyszalnych różnic, czy też szyć pomiędzy jednym podzakresem a drugim. Jakby grał jeden pełnopasmowy drajwer, co poniekąd, dzięki użyciu stożkowego DDD o zaskakująco szerokim paśmie się Niemcom świetnie udało. Co ciekawe ani razu nie udało mi się przyłapać 130-ek na nawet najmniejszych oznakach utwardzenia, czy też wyostrzenia, zbytniego wykonturowania przekazu, co przy carbonowej, a więc szalenie sztywnej, lekkiej a przez to i „szybkiej” membranie przetwornika wcale nie jest takie oczywiste. I to nie tylko na zmysłowo czarującej na „Trav’lin’ Light” Queen Latifah, co również w przypadku dość niefrasobliwie traktującej zarówno swoje struny głosowe, jak i posiadane instrumentarium na „Black Frost” ekipie Nailed To Obscurity.

Zakładam, że zarówno dla Państwa, jak i również dla mnie samego German Physiks HRS-130 raczej nie wydają się stanowić kolumn pierwszego, bądź nawet drugiego wyboru. Wystarczy jednak przełamać stereotypy, zawierzyć tym razem własnym uszom a nie oczom i po prostu posłuchać, a coś mi się zdaje, że zbierane na przestrzeni lat audiofilskie doświadczenia będziecie dzielić na te prze i te po kontakcie ze 130-kami. Chociaż nie wykluczam też sytuacji, gdy raz usłyszane mogą nie opuścić już Waszego systemu, co prawdę mówiąc niespecjalnie by mnie zdziwiło.

Marcin Olszewski

System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Lumin U2 Mini + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Hijiri Milion „Kiwami”, Furutech DAS-4.1, Furutech Project V1
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kabel USB: ZenSati Silenzio
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2
Akcesoria:
– bezpieczniki: Quantum Science Audio Red, Synergistic Research Orange
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints Ultra Mini
– platforma antywibracyjna Solid Tech
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: Power Base High End, Furutech NCF Power Vault-E
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio The Big Phono
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80

Dystrybucja: Audio Anatomy
Sprzedaż detaliczna: High End Alliance
Producent: German Physiks
Ceny: 91 500 PLN (czarny połysk); 99 500 PLN (naturalny fornir); 110 500 PLN (carbon)

Dane techniczne
Impedancja: 4 Ω
Skuteczność: 86.9 dB / 1W@1m
Pasmo przenoszenia: 29 – 24,000Hz
Moc: 120W nominalna; 200W w impulsie
Zalecana moc wzmacniacza: minimum 70W/4 Ω
Częstotliwość podziału zwrotnicy: 220Hz
Regulacja wysokich tonów: -2dB, flat, +2dB i +4dB przy 8,000Hz
Konstrukcja: 2-drożna z 360° przetwornikiem German Physiks DDD
Zastosowane przetworniki:
– 1 x carbonowy przetwornik wysokotonowy DDD
– 1 x 10” przetwornik niskotonowy
Rekomendowana powierzchnia pokoju: 10 – 75 m²
Dostępne wykończenia:
– Standardowe: czarny/biały polerowany poliester, włókno węglowe
– Na zamówienie: satynowy, bądź lakierowany na wysoki połysk fornir / farba
Wymiary (S x W x G): 325 x 1 160 x 325 mm
Waga: 37.4kg / szt.