Opinia 1
O tym jak śliskim a zarazem niedocenianym tematem jest kwestia okablowania sieciowego/Ethernet/LAN (nomenklatura dowolna) świadczy fakt, iż większość periodyków bądź dyplomatycznie udaje, iż niniejszą dziedzinę niespecjalnie można / warto zaliczyć do domeny Hi-Fi/High-End, bądź po prostu odpuszcza temat wychodząc z założenia, że nie ma co wsadzać przysłowiowego kija w mrowisko i narażać się na ataki antykablarskiego lobby. Mówi się trudno, jednak my bynajmniej nie zamierzamy chować głowy w piasek i jeśli jakieś akcesorium, bądź w tym przypadku przewód stanowiący ewidentną składową systemu na jego brzmienie w sposób oczywisty i bezdyskusyjny wpływa, to czujemy się w obowiązku własnymi obserwacjami na łamach SoundRebels podzielić. Co też na przestrzeni ostatniej dekady czyniliśmy biorąc na redakcyjny tapet całkiem imponujący bukiet popularnych skrętek obejmujący, idąc w porządku alfabetycznym Audiomica Laboratory (Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence), David Laboga Custom Audio Ruby Ethernet, fidata HFLC, Furutech Lan-8 NCF i Synergistic Research Galileo SX Ethernet. Jeśli komuś mało pozwolę sobie nieśmiało tylko wspomnieć, że do powyższej listy możemy dopisać Cardas Audio Clear Network, Wireworldy Chroma 8 i Starlight 8, którymi żonglowaliśmy podczas testów switcha Silent Angel Bonn N8 oraz JCAT Reference LAN Cable GOLD obecny przy recenzji Telegärtnera M12 SWITCH GOLD. Śmiem więc twierdzić, iż co nieco w życiu usłyszeliśmy, jakiś bagaż doświadczeń zdobyliśmy i mamy merytoryczny podkład do dalszych eksploracji. Tym oto sposobem dotarliśmy do sedna i bohatera niniejszej recenzji, czyli rodzimego przewodu Next Level Tech NxLT Lan Flame.
Jak ww. łączówka się prezentuje widać gołym okiem i na powyższych zdjęciach. Ot nader wdzięczny pod względem wiotkości, niezbyt gruby przewód otulony czarną, tekstylną plecionką i zaterminowany rewelacyjnymi wtykami Telegärtnera poprzedzonymi firmowymi termokurczkami z charakterystycznym, ornitologicznym logotypem, nazwą marki i wytłoczonym numerem seryjnym. Dodatkową koszulkę umieszczono mniej więcej w połowie długości i warto przed podłączeniem rzucić na nią okiem, gdyż to właśnie na niej naniesiono wskazówki odnoście kierunkowości przewodu. Podobnie do rodzeństwa z linii Flame również i Lan dostarczany jest w zgrabnej i zarazem poręcznej, wyściełanej gąbką walizeczce a wraz z nim nabywca znajdzie wewnątrz stosowny certyfikat oryginalności oraz informację o wstępnym wygrzaniu przewodu, który jednakowoż do pełni swoich możliwości potrzebować będzie około 72 godzin pracy w docelowym systemie.
Od strony technicznej NxLT Lan Flame wykonano z linek z miedzi beztlenowej OFC, które zostały skręcone parami i ekranowane. Przewód spełnia parametry kategorii CAT7 a z kolei pozłacane wtyki Telegärtnera CAT 8.1. Ekranowanie jest podwójne – z folii i cynowanych drutów miedzianych, co nader jasno nawiązuje do analogowego rodzeństwa – łączówek RCA i XLR z serii Flame, gdzie właśnie takie rozwiązanie zastosowano. Jeśli ktoś na bazie powyższych informacji dotyczących trzewi naszego gościa liczył na jakieś sensacje i cuda wianki mające przekładać się na jego wprost oszałamiające walory soniczne, to bardzo przepraszam, ale trafił pod zły adres, bowiem Robert Slowiński stojący za marką Next Level Tech zamiast przysłowiowego audio-voodoo i bajek z mchu i paproci woli poszukiwać spełniających jego oczekiwania przewodników i na ich bazie, oraz na drodze autorskich zaplotów i procesu kriogenizacji osiągać zamierzony efekt. Jaki? O tym w następnym akapicie.
Patrząc na ceny skierowanych do wymagających odbiorców, czytaj audiofilów, produktów śmiało można wysnuć tezę, iż bez dyszki (niestety chodzi o 10 kPLN) za bardzo nie ma co startować, jeśli mierzy się w mniej bądź bardziej zdefiniowany High-End a wybór ograniczamy li tylko do akcesoriów i okablowania. Tymczasem nasz dzisiejszy gość nic a nic nie robiąc sobie z obowiązujących reguł pokazuje, że jeśli czegoś nie da się zrobić wystarczy, że pojawi się ktoś, kto o tym fakcie nie wie i po prostu to zrobi. I tak też jest w niniejszym przypadku, gdyż pod względem finansowym wyrób Next Level Tech nijak do High-Endu zaliczać się nie powinien a tymczasem … A tymczasem jego wpięcie sprawia, że wiara w ludzi znających się na rzeczy a jednocześnie niespecjalnie chcących drenować kieszenie potencjalnych nabywców wraca niczym „Kevin sam w domu” na święta. Mówiąc wprost obecność Next Level Tech NxLT Lan Flame działa tyleż orzeźwiająco, co energetyzująco. Dźwięk nabiera oddechu, swobody i rozdzielczości przy wyraźnym zróżnicowaniu nawet najniższych składowych i iście zaraźliwej dynamice. Referencyjny album „The Devil’s Lyre” Lowella Liebermanna w sposób nad wyraz bezpardonowy unausznia (bo przecież nie unaocznia o ile tylko nie mówimy o widzeniu dźwięków po spożyciu pewnych substancji psychoaktywnych) jak głęboko i z jaką precyzją tytułowy przewód jest w stanie wniknąć w strukturę dokonanego w Blue Griffin’s Studio “The Ballroom” w Lansing (Michigan) nagrania i oddać bogactwo do tej pory niedostrzegalnych niuansów, wybrzmień i samej pracy królewskiego instrumentu (Steinway Model D #533611). Co ciekawe nie jest to siłowe wypychanie przed szereg jakiś pomijalnych artefaktów a dążenie do jak najwierniejszego oddania realizmu i emocji drzemiących w materiale źródłowym. Dodatkowo Flame zapewnia absolutnie czarne tło, bez czasem obecnej szarej, powodującej rozedrganie i rozmycie dalszych planów „mory”. Nie mniej atrakcyjnie wypadają zdecydowanie bardziej rozbudowane formy artystycznego wyrazu, jak daleko nie szukając „Universal Migrator, Pt. I & II” Ayreona, gdzie właśnie ze względu na wieloplanowość i złożoność projektu przy słabszej rozdzielczości całość może wydawać się nieco chaotyczna i przeładowana. Tymczasem nie jest to problem kompozycji Arjena Lucassena a zdolności samego systemu do poradzenia sobie z takim natłokiem informacji. W tym momencie na scenę wkracza nasz mroczny obiekt pożądania i udrażnia krwiobieg niczym sok grapefruitowy z niewielkim dodatkiem szlachetnych procentów wypłukujący cholesterol z naszych żył. I nie jest to bynajmniej przesada, gdyż Flame „otwiera” słyszalne pasmo od góry i zarazem utwardza – konkretyzuje je od dołu sprawiając, iż bas schodzi zauważalnie niżej. Słychać zatem więcej i co najważniejsze lepiej, bowiem wzrost rozdzielczości nie oznacza osuszenia i sztucznego podbicia kontrastu w stylu nieudolnego HDR-a a jedynie oczyszczenie przekazu z pozornie trudnego do zdefiniowania „smogu” przykrywającego całość ograniczającym widoczność całunem. I to, że kolory stają się żywsze wcale nie jest pochodną majstrowania przy ich saturacji a li tylko zdjęcia pokrywającej je patyny. Powiem szczerze, że efekt jest porównywalny do konfrontacji książkowych wyobrażeń większości z nas o XIV-XVIII wiecznym malarstwie, gdzie przeważa mrok i ledwo wyłaniającymi się z niego postaciami. Wystarczy jednak wizyta w Galeria Starych Mistrzów w drezdeńskim Zwingerze, by diametralnie zweryfikować i zrewidować posiadany stan wiedzy. Po prostu to, czym „karmiono” nas w podręcznikach było podłą kopią i poślednią kalką tego, co tak naprawdę na starych płótnach się znajduje i co na własne oczy można zobaczyć we wspomnianym muzeum. Trzeba tylko chcieć i być otwartym na swoistą terapię szokową, bo większość z prezentowanych tam dzieł aż kipi soczystością barw i złożonością wieloplanowych kompozycji. Dokładnie to samo wprowadza, choć zdecydowanie bardziej trafnym określeniem wydaje się „uwalnia” w definicji reprodukowanych dźwięków rodzima łączówka. Nie jest może przy tym tak gęsta i soczysta jak David Laboga Custom Audio Ruby Ethernet i tak spektakularna jak Synergistic Research Galileo SX Ethernet, jednakże krzyżyk na drogę temu, kto nie doceni jej wyrafinowania i prawdomówności.
Niby co i rusz słyszymy, że to nie cena decyduje o klasie urządzenia/komponentu i że pieniądze nie grają, to jakby nie patrzeć jakość swoje kosztować musi. Jak się jednak okazuje niby w każdym z powyższych stwierdzeń jest jakieś ziarnko prawdy, lecz dopiero spotkanie twarzą w twarz, bądź jak kto woli oko w może nie oko a wtyk z Next Level Tech NxLT Lan Flame pokazuje jak pozory potrafią mylić. Bo któż mógłby przypuszczać, że ten rodzimy, zaskakująco nomen omen, niepozorny przewód nie tylko śmie, ale bez najmniejszej tremy gra w tej samej lidze, co najwięksi z audiofilskiego panteonu sław. Chapeau bas!
Marcin Olszewski
System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Odtwarzacz plików: Lumin U2 Mini + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB; Ayon S-10II Signature
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Dynavector DV-10X5
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Końcówka mocy: Bryston 4B³ + Graphite Audio IC-35 Isolation Cones
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Furutech FA-13S
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Acrolink 7N-A2070 Leggenda
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Fidata HFU2; Vermöuth Audio Reference USB
– Kable głośnikowe: Vermöuth Audio Reference Loudspeaker Cable; Signal Projects Hydra + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Silent Angel Forester F1 + Luna Cables Gris DC
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT
Opinia 2
Nie od dzisiaj wiadomo, że gro obecnie rozdających karty firm audio swoje początki zaliczyło w zaciszu domowym. Tak tak, domowym, bowiem zanim pierwsze projekty oficjalne ujrzały światło dzienne, ich premiery były poprzedzone wielogodzinnymi odsłuchami na bazie znanego od podszewki, posiadanego systemu. I bez znaczenia, czy rozprawiamy o światowych tuzach, czy niedużych, ale znakomicie rozpoznawalnych brandach, bowiem wspomniany proces powoływania dosłownie każdego projektu audio oparty był i obecnie jest o wspomniany schemat. Jaki jest cel powyższego, wprowadzającego Was w świat dzisiejszej testowej przygody wtrącenia? Oczywiście przedstawienie podążającej tę samą drogą rozwoju, tym razem rodzimej, stacjonującej w stolicy Dolnego Śląska – Wrocławiu marki kablowej. Co prawda na razie w kwestii rozbudowania portfolio z racji niedługiego czasu działania na rynku, dość niedużej, jednak w kręgach zorientowanych w tematyce audio melomanów na bazie oficjalnie powołanych do życia kabli sygnałowych Water, Air XLR i Flame XLR znakomicie rozpoznawalnej. Naturalnie mowa o projekcie Next Level Tech, który tym razem poprosił o opinię na temat najnowszego produktu z działu streamowania muzyki w postaci kabla cyfrowego NxLT Flame LAN.
Przywołując kilka pozyskanych od producenta informacji na temat tytułowego przewodu chyba najważniejszą jest wykorzystanie beztlenowej miedzi OFC jako przewodnika w postaci linki. Jeśli chodzi o jego wewnętrzną geometrię, mamy do czynienia z żyłami skręcanymi parami osłoniętymi ekranem. Produkt spełnia standardy techniczne CAT 7, zaś do terminacji wykorzystano pozłacane wtyki CAT 8.1. Całość zdobytych informacji zamyka wiedza o budowie przywołanego ekranowania, które opiewa na podwójny przebieg folii oraz oplot cynowanych drucików miedzianych. Tak prezentujący się kabelek dostarczany jest do klienta w dedykowanej, miękko wyściełanej, aluminiowej walizeczce ze stosownym certyfikatem oryginalności.
Czym ugościł mnie – naturalnie w tematyce sonicznej – będący clou spotkania niepozorny kabelek? Oj, przyznam szczerze, że z pewnością nie zaskoczył, a jeśli już miałbym rozpatrywać jego działanie w takiej terminologii, to powiedziałbym, że pozytywnie. Powód? Z pozoru nic szczególnego, jednak bardzo istotnego, jakim jest podążanie drogą brzmieniową kabla Flame XLR. To konsekwentnie bardzo esencjonalne, pełne energii i dobrej wagi, przy zachowaniu oddechu granie, bez którego wielu z nas nie wyobraża sobie postawienia dźwięku systemu na odpowiednio emocjonalnym poziomie. I wbrew pozorom jego znakomitość nie wynika li tylko z samych działań na poziomie utrzymania wspomnianych aspektów przekazu, tylko odpowiedniego ich skorelowania, gdyż aby muzyka była przyjemna, ale przy tym nie nudna w odbiorze, nie wystarczy samo jej dociążanie. Niestety gdy tchniemy w nią trochę body, trzeba zadbać o dobrą kontrolę przekładającą się na wzmocnienie energii. A jeśli to nam się uda, nie możemy zapomnieć o pozwoleniu jej swobodnie wybrzmieć, a czasem nawet błysnąć. I to właśnie potrafi nasz bohater. Oczywiście zaowocuje to szybkością rysowania wydarzeń scenicznych, atakiem i wyrazistością krawędzi dźwięku, co ewidentnie zauważyłem w starciu z kilkukrotnie droższym, flagowym Synergisticiem Galileo SX Ethernet. Jednak zapewniam, w wartościach bezwzględnych wybór pomiędzy tymi pozycjami będzie odbywać się na zasadzie ożenku z muzyką pełną dostojności lub dobrze rozumianej nieobliczalności. Czyli co kto lubi, a nie lepsze vs gorsze. Dlatego chyba nikogo nie zdziwi fakt jeśli nie znakomitego – wszelkiego rodzaju muzyka klasyczna, jazzowa, wokalna i im podobne, to przynajmniej dobrego – chodzi o nurty bazujące na szaleństwie i ekspresji zapisów nutowych typu rock i elektronika, występu NxLT Flame LAN podczas testu. W pierwszym przypadku zapewniał mi odpowiedni pakiet kolorowego błysku, który przekładał się na świetne zawieszenie muzyki w eterze na nieograniczonej rozmiarami wirtualnej scenie. Raz pozwalał jej bezkreśnie wybrzmiewać, innym razem powalająco ją kolorował, jednak nigdy nie pozwalał przekraczać granic dobrego smaku. W drugim zaś rozdaniu z agresywniejszą muzą robił niby to samo, jednakże w odróżnieniu do wielu tego typu orędowników esencjonalnego przekazu tylko delikatnie słodził i nasycał dany projekt, aby przy minimalnych kosztach ich ugładzania stać się być jedynie bardziej strawnym lub wyrazistym. Co to oznacza? Naturalnie zwiększał masę, a przez to puls brzmienia instrumentów oraz wokalizy, by w przypadku rockowych produkcji zazwyczaj przyjaźnie korygować słabość ich realizacji, zaś w elektronice podsycać poziom w następstwie czynu bardziej dosadnych, na szczęście nadal dalekich od monotonii mini-trzęsień ziemi w moim pokoju. A co w tym wszystkim było najciekawsze, ani razu nie udało mi się go złapać na jakimś dramatycznym potknięciu. Zawsze, nawet podczas słuchania najbardziej ekwilibrystycznych kawałków konsekwentnie wychodził z każdego starcia z tarczą. Skąd to wiem? Cóż, od dawna bawię się nim na co dzień.
Czy na podstawie moich już dotychczasowych doświadczeń tytułowy kabel NxLT Flame LAN poleciłbym każdemu z Was? Nie będę owijał w bawełnę, tylko prosto z mostu powiem, że tak. Tak, bo pozwala systemowi pokazać ukochaną dla nas muzykę jako wydarzenie pełne barwy i przy okazji nieskrepowanie dźwięczne. Niestety bez tego ma bardzo dużą szansę zalatywać anoreksją, albo zamiast wypaść jako spójny obraz, stanie się zbiorem pojedynczych dźwięków. Jest tylko jedno drobne ale. Jakie? To naprawdę drobnostka. Chodzi bowiem o co najmniej poprawną konfigurację potencjalnego zestawu audio. Naprawdę wystarczy poprawna, gdyż ethernetowy Flame mimo wpisanej w kod DNA oferty cech nasycenia robi to ze swoistą gracją.
Jacek Pazio
System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Lumin U2 Mini + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Synergistic Research Galileo SX SC
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Tellurium Q Silver Diamond, Hijiri Milion „Kiwami”, Siltech Classic Legend 880i
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END, FURUTECH e-TP80 ES NCF
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Essence MC
– przedwzmacniacz gramofonowy Sensor 2 mk II
– docisk płyty DS Audio ES-001
Producent: Next Level Tech
Ceny
2 047 PLN / 0.75m; 2 440 PLN / 1m + 394 PLN / kolejne 0.25m
338€ / 0.75m; 431€ / 1m + 92€ / kolejne 0.25m
Najnowsze komentarze