Tag Archives: Neo


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Neo

NEO Quattron Reference Audiorack

Jak wieść gminna niesie, od kilkunastu tygodni zmagam się z dobraniem do swoich potrzeb odpowiedniego stolika pod elektronikę. Temat wyniknął dość przypadkowo po podjęciu decyzji zmiany ustawienia posiadanego systemu audio, więc skoro nadarzyła się okazja sprawdzenia kilku różnych opcji, nie omieszkałem dokonać stosownych ekwilibrystyk i po każdym starciu podzielić się z Wami zebranymi wnioskami. Takim to sposobem po ciekawej pochodzącej ze słonecznej Hiszpanii Artesanii, równie interesującym w kwestii walki ze szkodliwymi wibracjami, przybyłym zza naszej zachodniej granicy niemieckim Finite Elemente, przyszedł czas na coś od naszych południowych sąsiadów czyli słowacki NEO High End. Sąsiadów, których znakomicie znacie z takich produktów, jak niegdyś testowane przez nas kolumny Alpha, modułowy stolik Quattron, czy ostatnio pochodzące z flagowej linii platformy dedykowane końcówkom mocy Quattron Reference Power Amp Stand. Co tym razem wziąłem na tapet? Pozornie będzie to pewnego rodzaju powtórka z rozrywki, bowiem przyjrzymy się stolikowi właśnie z serii Quattron Reference. Jednak nie oszukujmy się, inne założenia co do planowanego obciążenia, przez to inne specyfikacje wykorzystanych do wykonania konstrukcji półproduktów sprawiają – mam na myśli grubość półek nośnych zmieniających układ rezonansowy zestawu. A jeśli tak, to jest prawie pewne, że nawet w momencie pewnych podobieństw sonicznych do platformy, końcowy wynik ewaluuje w nieco innym, przez to być może oczekiwanym czy to dla mnie, czy dla kogoś z Was kierunku. Interesujące? Jeśli tak, nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić wszystkich na kilka akapitów o wyniku ustawienia mojej elektronicznej zbieraniny na flagowym stoliku Quattron Reference słowackiej marki Neo High End, którego dystrybucją zajmuje się katowicki RCM.

Jak zdradzają fotografie, mamy do czynienia z konstrukcją modułową. To zaś oznacza, że każda półka jest osobnym, stawianym jeden na drugim bytem. Co ciekawe, bytem, który w założeniach walki ze szkodliwymi wibracjami nie opiera się na wielokrotnie powielanym, często zbędnie dublującym się, a przez wprowadzającym kontrowersyjne spowolnienie dźwięku odseparowywaniu elektroniki od podłoża na bazie kulek, stożków, czy gumowych podkładek. Niestety fotografie tego nie oddają, ale NEO Quattron Reference w kwestii stabilizacji zestawu audio bez wdawania się w wyszukane patenty, stawia na wbrew pozorom bardzo owocną w pozytywne wyniki soniczne masę. Grube, lite blaty z okleinowanego egzotycznym fornirem MDF-u przykręcone do stalowych poprzeczek, na sztywno połączonych z toczonymi ze stali nierdzewnej nogami powodują, że już startowa, czyli pierwsza od podłogi z najkrótszymi nogami platforma jest nie lada wyzwaniem logistycznym. A jeśli tak, to wyobraźcie sobie, co dzieje się, gdy do tego dodamy kolejne ze znacznie wyższymi, bo ustalającymi odpowiednią wysokość prześwitu pomiędzy półkami, stalowymi wałkami. Nie musicie zgadywać. Przy wykorzystanych przeze mnie już trzech poziomach spokojnie przebijamy wartość 50 kg. Co daje takie podejście do tematu? Być może zabrzmi to brutalnie, ale według teorii konstruktorów im mniej miękkiego odseparowywania zestawu audio od podłogi, tym mniej tak zwanego „mulenia” dźwięku. Czyli tłumacząc z polskiego na nasze, unikamy jego rozlazłości i pewnego rodzaju utemperowania w oddawaniu energii. Brednie? Bynajmniej, bowiem zapewniam Was, to znakomicie słychać od pierwszych dźwięków, co w miarę strawnie postaram się opisać poniżej.

Co wydarzyło się po aplikacji tytułowego stolika audio pod mój zestaw? Nie będę owijał w bawełnę, tylko określę to jako w pozytywnym tego sformułowania znaczeniu erupcję wulkanu. Chodzi mianowicie o wręcz eksplozję środka pasma. Nie uśredniającym przekaz przesadnym, często wręcz zwalistym nasyceniem, czy pozornie odbieranym jako zastrzyk informacji odchudzeniem, a dotychczas nigdy nie słyszaną po zastosowaniu jakiegokolwiek akcesorium antywibracyjnego energią. Jednak nie w sensie siłowego pompowania tego wycinka pasma, tylko zaserwowania mu dodatkowej dawki esencji. Jakiej? Aby ową esencję bliżej określić, muszę posłużyć się przykładem z motoryzacji. Mam na myśli pewnie dla wielu daleki od świadomości, fakt przygotowania przykładowego lakieru w odcieniu bieli. Zapewniam niedowiarków, iż to nie jest li tylko czysta – w sensie składowych gotowego lakieru – biel. Ta ostateczna ma w sobie kilka innych, drastycznie bardziej wyrazistych od niej kolorów z czarnym włącznie. Owszem, to są dodatki na poziomie dziesiątek procenta, jednak nie da się ukryć, że są. Po co? By nadać jej odpowiedniego odcienia. Co to ma wspólnego z naszym punktem zainteresowania? Bardzo wiele, gdyż mój system w trakcie testu zachował się, jakby ta przygotowana do pomalowania samochodu, ostateczna biel była pozbawiona dodatków. To zaś oznacza, że mimo z pozoru nudnej nuty barwowej swoją esencją była w stanie zjawiskowo przykuć nawet najbardziej zmanierowanego obserwatora. I taki też skutek uzyskałem po postawieniu swojej elektroniki na szafce NEO HIGH END. Środek pasma nie tylko wybuchł dotychczas lekko stonowaną feerią barw, ale również niespotykanym dotąd poziomem kolorującego go pigmentu. A żeby było ciekawiej, bardzo mocno zyskał na tym również górny zakres, podobnie do centrum zakresu tętniąc rzadko spotykaną, co było zaskakujące, mimo odczuwalnie zwiększonego ogólnego udziału w przekazie, daleką od natarczywości, a raczej odbieranym jako zastrzyk radości witalnością i poziomem informacji. Jak to możliwe? W skrócie powiedziałbym, że całość nabrała przyjemnej, ku mojemu zaskoczeniu transparentnej krągłości. Nie w sensie kontrowersyjnego pogrubiania źródeł pozornych, tylko nadal prezentując je przy wykorzystaniu ostrych krawędzi umiejętnie zwiększała zawarty w nich osławiony poziom cukru w cukrze. Przyznam szczerze, że po zapoznaniu się z platformą pod końcówki mocy z tej serii aż takich ciekawych zjawisk w wykonaniu stolika pod elektronikę się nie spodziewałem. Naturalnie dopuszczałem lekkie odejście od tamtej projekcji, jednak stawiałem na minimalne, a nie ewidentnie przeskalowujące odbiór tego modelu zmiany. To oczywiście jest wynikiem wspomnianych wcześniej, nieco innych technologicznych proporcji zastosowanych półproduktów, dlatego tak prawdę mówiąc sam dziwię się mojemu zdziwieniu.
Czy to oznacza pełnię sukcesu w każdym aspekcie brzmienia zestawu? Oczywiście to zależeć już będzie od konkretnej konfiguracji sprzętowej, gdyż naturalną koleją rzeczy, gdy środek zyskuje na zastrzyku nawet najbardziej oczekiwanym przez nas body, ma to swoje reperkusje w niskich rejestrach. Na szczęście w tym przypadku było to zdroworozsądkowe podkręcenie jego wybrzmiewania. Zdroworozsądkowe w sensie umiejętnego zebrania się w sobie, mimo ewidentnie wyczuwalnej jego obszerności. Muzyka jedynie mocniej tętniła życiem, jednak konsekwentnie brylując ciekawie podanym pakietem informacji, nigdy nie popadała w nudną monotonię lub co gorsza zdradzając objawy braku kontroli w tym rejestrze. Jak to możliwe? Myślę, że to ewidentny feedback założeń konstrukcyjnych pomysłodawców testowanego stolika audio, czyli unikanie nadmiernej ilości działań odsprzęgających. A jeśli tak, to bez dwóch zdań oznacza, że słowacki producent dobrze wie, na czym polega poruszanie się w segmencie ekstremalnego High End-u.

Myślę, że powyższy opis dość jasno pokazuje, czego można spodziewać się po zastosowaniu słowackiego stolika NEO. To zaskakująco rozważnie zaaplikowany zastrzyk intensywności koloru w centrum pasma akustycznego. Oczywiście dlatego rozważnie, gdyż nie pogrubia dźwięku, tylko zwiększa jego pigmentację, co z jednej strony znakomicie wspiera transparentność w żaden sposób niezbliżających się do poziomu nadinterpretacji wysokich tonów, zaś z drugiej przy wyczuwalnym wpływie na bas, nadal utrzymuje go w ryzach dobrego konturu. Czy jest to oferta dla każdej układanki audio? W moim odczuciu przynajmniej do wypróbowania jak najbardziej tak. A na swoją obronę wspomnę tylko, że wszystko co napisałem powyżej, oparte jest o już dobrze osadzony w energii, esencji i rozdzielczości system, który ku mojemu zaskoczeniu nagle wystrzelił dodatkowym pakietem nigdy wcześniej nie słyszanych artefaktów. Czy to każdemu zestawowi wyjdzie na dobre, to już jest bardzo indywidualna sprawa. Jednak jedno jest pewne, zabawki zza naszej południowej granicy nie „mulą” dźwięku, tylko nadają mu inny wymiar dobrze rozumianej esencjonalności. A to już wyższa szkoła jazdy.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Melco N1A/2EX + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio Mephisto Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Synergistic Research Galileo SX SC
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Tellurium Q Silver Diamond, Hijiri Milion „Kiwami”, Siltech Classic Legend 880i
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Essence MC
– Step-up Thrax Trajan
– przedwzmacniacz gramofonowy Sensor 2 mk II

Dystrybucja: RCM
Producent: NEO
Ceny
ADIORACK QUATTRON REFERENCE MATTE, STAINLESS STEEL
Segment 120mm – półka dolna: 1833 €
Segment 130mm: 1792 €
Segment 180mm: 1863 €
Segment 230mm: 2008 €
Segment 280mm: 2075 €
Segment 330mm: 2224 €
Segment 380mm: 2289 €

Dane techniczne
Wymiary (S x G x W): 720 x 600 x 40 mm (każda półka)
Powierzchnia nośna ( S x G): 600 x 550 mm
Grubość półki: 40 mm MDF
Średnica nóg: 50mm toczona stal nierdzewna
Dopuszczalne obciążenie każdej półki: 100 kg

  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Neo

NEO Quattron Reference

Link do zapowiedzi: Neo Quattron Reference

To, że system audio pokazuje swoje prawdziwe „ja” dopiero po posadowieniu na stabilnej, odpowiednio separującej go od szkodliwych wibracji szafce, wie praktycznie każdy adept sztuki obcowania z wiernie odtworzoną w warunkach domowych muzyką. Jednak prawdopodobnie niewielu z nich wie, iż złożoność konstrukcji, waga czy też użyte materiały bardzo mocno różnicują finalną korelację rezonansową z wykorzystującym je zestawem. A jeśli tak, chyba niepodważalnym faktem jest, podobnie do okablowania i wszelkiego rodzaju akcesoriów, możliwość strojenia brzmienia posiadanej układanki również dedykowanymi do elektroniki mebelkami. Niestety z autopsji wiem, że ten aspekt po interesującym nas ogólnym wyglądzie i spełnieniu kilku nieweryfikowanych „nausznie”, a jedynie opartych na zdobytej w sieci zdawkowej wiedzy na temat sposobu odpowiedniej stabilizacji audio-zabawek jest ostatnim, jaki wpływa na wybór odpowiedniego produktu. Powód? Banalny. W przypadku wyboru wielkiej gabarytowo, wielokomponentowej, scalonej konstrukcji zderzamy się z nie lada problemem natury logistycznej kilku tego typu produktów różnych producentów, co z automatu skazuje nas na bliżej nieokreślony przez zakupem finał brzmieniowy. Na szczęście jest na to rada. Jeśli naprawdę chcemy dowiedzieć się, co potrafi nasza układanka, wystarczy wybrać coś z portfolio choćby dystrybuowanej przez katowicki RCM słowackiej marki NEO, w postaci szafek modułowych na bazie stawianych na sobie pojedynczych półek. Proponowane rozwiązanie jest nie tylko proste w aplikacji i logistyce, ale w przypadku oferty kilku modeli pozwalające dobrać ich działanie do naszych potrzeb. Dlatego zanim coś bezmyślnie nabędziemy, należy zastanowić się, czy nie warto powalczyć o świetny dźwięk naszych zabawek już na poziomie ich ekspozycji. A jeśli już taka decyzja zapadnie, warto zwrócić uwagę na będącą tematem dzisiejszego spotkania serię stolików NEO Quatron Reference.

Analizując serię fotografii Quatron Reference dobitnie widać pewnego rodzaju zamierzone unikanie nadmiernego odsprzęgania elementów toru audio od podłoża. Chodzi oczywiście o to, żeby nie udusić dźwięku zbyt ambitną walką z wibracjami nie tylko przesadnie rozdrabniając platformę nośną na kilka półproduktów – mam na myśli serię warstw czasem odseparowanych od siebie kolcami, a czasem płynnie połączonych materiałem bitumicznym, ale również osadzając ją na stelażu na przemian poprzez gumowe przekładki i kolce współpracujące ze stalowymi krążkami. Naturalnie można zastosować pełen pakiet pomysłów, tylko to często wiąże się z brzmieniowym zamordyzmem w wolnym tłumaczeniu oznaczającym zabicie witalności prezentacji. Tymczasem wygaszanie szkodliwych drgań nie powinno przekroczyć bardzo cienkiej linii utraty sprężystości konstrukcji pozwalającej systemowi uzyskać odpowiedni drive i oddech. Dlatego też panowie ze Słowacji postawili jedynie na ukrytą w grubości pokrytej naturalnym fornirem, kanapkową budowę platformy nośnej – kilka warstw odpowiednio scalonych plastrów MDF-u oraz poprzez poprzeczne stalowe płaskowniki sztywne przytwierdzenie jej do toczonych z nierdzewnej stali filarów. Żadnych wizualnych, często pogarszających efekty soniczne, zazwyczaj mocniej przyciągających niezorientowanych w temacie potencjalnych nabywców fajerwerków, tylko konsekwentne wdrażanie w życie pomysłu na umiejętną walkę ze skutkami bezwzględnej fizyki. Pomysł z pozoru wydaje się to być banalnie prosty, jednak jak to zwykle bywa, co starałem się przekazać we wstępniaku, a za moment zdradzę w opisie procesu testowego, bardzo mocno determinujący finalne brzmienie postawionych na takim module komponentów audio.

Jak widać na załączonych do testu zdjęciach, miałem do dyspozycji platformę dedykowaną końcówkom mocy, jednak będąc dociekliwym nie omieszkałem sprawdzić, jak reaguje na to nieco lżejsza elektronika. Zdawałem sobie sprawę, iż opisywany model obsługuje bardzo duże obciążenia i jego odpowiednik do lżejszych komponentów może działać nieco inaczej, jednak nie oszukujmy się, sznyt brzmieniowy każdego produktu z jednej serii z mniejszym lub większym marginesem różnic, ale zazwyczaj jest taki sam. I powiem Wam, warto było sprawdzić obie opcje, bowiem propozycja konstrukcji NEO w obydwu przypadkach okazała się być pozytywnie zaskakująca. Pozytywnie, bo po startowym usadowieniu elektroniki na twardym ganicie i potem na platformie Quatrum Reference w dosłownym tego określenia znaczeniu muzyka wybuchła feerią energicznej, pełniej witalności i dotychczas gdzieś nieśmiało pojawiających się a teraz widocznych w pełnej krasie informacji średnicy. Zwyczajowym efektem zmiany podłoża na miękkie jest jedynie dodanie body przez co tracimy spowodowaną „spłaszczeniem” prezentacji namacalność. Tymczasem po zastosowaniu słowackiej konstrukcji ten zakres spowodował rzadko w takim stopniu uzyskiwaną projekcję 3D. Najbardziej zjawiskowym skutkiem tego ruchu okazało się być obcowanie z zapraszanymi do mojego domostwa muzykami na przysłowiową długość ręki. Mało tego. Jak nigdy wcześniej, mimo zwiększenia esencjonalności i plastyki przekazu, każda najdrobniejsza nuta zdawała się być tą najważniejszą, jednak na tyle świetnie zbilansowaną z resztą jej podobnych, że mimo bezkresnej długości wybrzmiewania ze swoimi umiejętnościami zaistnienia nigdy nie wychodziła przed szereg. Po prostu jeśli miała być głównym aktorem, fenomenalnie świeciła, zaś w przypadku planowanego odejścia w cień, nadal delikatnie błyszcząc i trwając w eterze, bez problemu oddawała pola następnej. I nie było znaczenia, jakiej muzyki słuchałem, gdyż ów efekt występował tak w energetycznym rocku, jak i mistycznej twórczości barokowej. Naturalnie w tym drugim nurcie okazywał się być zjawiskiem w najczystszej postaci, jednak bardzo istotną informacją jest, że w cięższych gatunkach nie był jakąkolwiek przeszkodą, co bazując na wieloletniej zabawie z różnymi akcesoriami strojącymi systemy audio nie zawsze dzieje się w tak wyrafinowanym stylu. A środek pasma to dopiero brzmieniowe przedbiegi. Chodzi mianowicie o nieczęsto spotykane wspieranie wysokich rejestrów przez średnicę. Nie wiem, jak to się działo, ale górny zakres nie tylko, że nie tracił na lotności, to wyczuwalnie bardziej błyszczał. Jako konsekwencja większego nasycenia przekazu bardziej w złotej estetyce, ale za to z większym zaangażowaniem w stronę rozdzielczości, dodatkowo nie tylko przyjemnie, ale dla oddania prawdy o zapisanym materiale oczekiwanie rozdrabniając prezentację blach perkusji na części pierwsze. Przesada? Spokojnie. Zapewniam, że mimo takiego podania wspomnianych artefaktów w żadnym wypadku nie było to męczące, a jedynie bogatsze informacyjnie, czego dotychczas udało mi się zaznać dosłownie kilka razy. A jak z basem? Czy nie zaliczył rykoszetem wpadki w domenie kontroli? Przecież gdzie drwa rąbią, tak wióry lecą i niechcący mogło mu się coś przydarzyć. Na szczęście stwierdzenie „mogło” nie oznacza trybu dokonanego, bowiem ten wyczuwalnie przenosząc swoje główne działanie na wyższy zakres nadal jawił się jako ostoja w pełni kontrolowanego mocnego uderzenia. Był jakby bardziej „tłusty”, jednak nadal pełen energii i stanowczy w zaznaczaniu krawędzi. To natomiast sprawiało, że przy ewidentnym umuzykalnieniu projekcji dosłownie każdego rodzaju muzyki, ta nie traciła boleśnie na ataku, krawędzi i agresji, tylko pozbywała się kamiennej szorstkości.

Gdy doszliśmy do puenty, wręcz z automatu jestem zobligowany odpowiedzieć na pytanie: „Czy to możliwe, że testowana platforma NEO Quatron Reference jest receptą na dobry dźwięk w dosłownie każdym systemie audio?” I wiecie co, pewnie wielu z Was zaskoczę, ale jak najbardziej. A twierdzenie to opieram na zaskakująco umiejętnym ożywieniu środka pasma. Owszem, czasem z wynikającymi z praw fizyki minimalnymi „kosztami” – lekka zmiana priorytetów w najniższych rejestrach, jednak w znakomitej większości z dużym zyskiem reszty podzakresów. To rzadkość, która jest feedbackiem umiejętnego wdrażania w życie rozsądnego, a nie czasem szkodliwego, bo pełnego zbędnych patentów, planu pozbawienia przekazu szkodliwych zniekształceń. Czy to oznacza, że mamy do czynienia z ideałem? Niestety doświadczenia życiowe pozwalają domniemywać, że sprawy mogą potoczyć się różnie. Chodzi o zderzenie słowackiego produktu z często „pokracznie” skonfigurowanymi systemami audio i oczekiwaniami niewiedzącymi czego chcą od życia miłośnikami dobrej jakości muzyki. Jak wynika z powyższego testu, panowie ze Słowacji potrafią wiele, jednak głową muru w rozumieniu źle zdefiniowanych oczekiwań klienta i jego zbieraniny, niestety nie przebiją.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Melco N1A/2EX + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio Mephisto Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition,
Kable głośnikowe: Synergistic Research Galileo SX SC
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Tellurium Q Silver Diamond, Hijiri Milion „Kiwami”, Siltech Classic Legend 880i
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Essence MC
– Step-up Thrax Trajan
– przedwzmacniacz gramofonowy Sensor 2 mk II

Dystrybucja: RCM
Producent: NEO
Ceny
Power Amp Stand 700 Quattron Reference (700 mm): 2 365 € Połysk; 1 923 € Matowy

Dane techniczne
Wymiary (S x G x W): 590 x 725 x 190 mm
Powierzchnia nośna ( S x G): 470 x 700 mm
Półka: 56 mm MDF
Dopuszczalne obciążenie każdej półki: 200 kg

  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Neo

Neo Alpha

Link do zapowiedzi: Neo Alpha

Opinia 1

Patrząc z perspektywy potencjalnego klienta na wręcz drastyczny przyrost oferty działu audio jedno śmiało można powiedzieć, od dobrych kilku, jeśli nie kilkunastu lat prym światowych marek w tej dziedzinie może nie skończył się definitywnie, ale jest bardzo mocno “podgryzany” przez idąc za nomenklaturą winiarską „brandy nowego świata”. O co chodzi? Nie żartujcie. Prześledźcie choćby nasze kilkuletnie zmagania, a przekonacie się, że tak zwana Europa Wschodnia już dawno weszła do gry o najwyższe stawki. Bułgarki Thrax, litewski Audio Solutions, czy czeski Block Audio to tylko mały wycinek zarezerwowanego dla najlepszych tortu dobrego grania. Nasz region przestał już usilnie starać się o jakąkolwiek uwagę, tylko zaczął grę jak równy z równym. Po co ten cały wywód? Otóż w dzisiejszej około-muzycznej epopei jako główna gwiazda programu wystąpi stacjonująca u naszych południowych sąsiadów (Słowacji), produkująca kolumny głośnikowe marka Neo ze swoim nie tylko kompaktowym, ale również pięknie się prezentującym od strony designu i wykonania modelem Alpha. Zainteresowani? Jeśli tak, to wieńcząc akapit rozbiegowy zapraszając do lektury poniższego tekstu dodam jedynie, iż dystrybucją przywołanej marki na naszym rynku zajmuje się będący zaczynem tego testowego sparingu katowicki RCM.

Tytułowe, słowackie piękności, jak przystało na panny z naszego regionu mówiąc kolokwialnie są ładne, zgrabne i powabne. Bredzę? Bynajmniej. Już choćby pobieżny rzut okiem na fotografie pokazuje, że mamy do czynienia ze smukłymi, patrząc z profilu stosunkowo wąskimi u podstawy, ale rozszerzającymi się ku górnym partiom obudowy skrzynkami, co sprawia, że kolumny mimo sporej wysokości wydają się być mniejsze niż są. To zaś w wielu przypadkach z pewnością będzie sprzymierzeńcem każdego audiofila w walce z drugą połówką o byt w centralnym miejscu domowego ogniska. Ale to nie koniec dobrych wieści, gdyż w sukurs pomysłowi na bryłę idzie wykończenie Alph, które w przypadku modelu testowego oferuje piękną egzotyczną okleinę w wykończeniu na wysoki połysk. Ktoś powie: „Wielkie mi co. Przecież to potrafi zrobić każdy”. A wtedy owszem, ale idąc za reklamową frazą znanej marki piwa dodam, że w stosunku do produktu marki NEO w wielu wypadkach należałoby dodać magiczne słowo „prawie”. W przypadku naszych bohaterek, spora części producentów powinna brać przykład, jak to się powinno robić. Przyglądając się słowackim pannom z profilu po raz kolejny zauważamy, że dla wyrównania faz współpracujących ze sobą, umieszczonych w górnej części frontu przetworników, są pochylone ku tyłowi. Naturalnie takie podejście do tematu wymagało zaprojektowania odpowiednich podstaw, które idąc tropem chwytania za oko nie są nudnymi prostokątami, tylko ciekawą formą rozszerzających ku frontowi, zwiększających rozstaw punktów podparcia kolumn nieregularnymi płaszczyznami, w które wkręcamy również ładnie się prezentujące, stosunkowo wysokie kolce. Fajnym ukłonem konstruktora w stronę ułatwienia aplikacji kolumn jest wykonanie w postawach otworów dla wyprowadzenie przez nie przewodów głośnikowych. Myślicie, że to zbędna zagrywka pod publiczkę? Otóż nie. Ja wiem, że rasowy audiofil tytułowe konstrukcje jest w stanie postawić u siebie nawet na surowych betonowych klocach, ale miejmy również na uwadze potwierdzoną wieloma rozmowami z melomanami walkę o postawienie ich w salonie projektowanym przez przykładającą uwagę do najdrobniejszego szczegółu żonę. To często jest bezpardonowa walka, a takie wydawałoby się drobne niuanse są wówczas bardzo mocnym orężem. Spinając tę część tekstu w jedną całość dodam jedynie, że panel przyłączeniowy z pojedynczymi terminalami również jest bardzo elegancki i zlokalizowany w dolnej części pleców kolumn.

Jak można było się spodziewać, po aplikacji w system opartych o ceramiczne przetworniki tytułowych NEO stacjonujące u mnie wzmocnienie w celach osiągnięcia podobnych wartości głośności musiało nieco więcej popracować. To zaś sugeruje, że ze słabowitymi lampiakami temat synergicznego pod względem wydajności prądowej zespolenia jest pierwszym na liście weryfikacji zakupowej. Jednak gdy ten drobny problem zostanie opanowany, codzienne życie ze Słowaczkami nabiera zdecydowanych rumieńców. Co takiego może Was spotkać? Ano zaskakująco spójny pod względem spokoju grania, ale oferujący spory pakiet informacji występ. I nie chodzi tutaj o utratę świeżości przekazu, tylko unikanie przecież uważanych za mówiące prawdę o nagraniu ceramicznych głośnikach nadmiernych ekscytacji podczas ekwilibrystyk muzycznych w przestrzeni wysokich tonów. Niezbędny pakiet informacji o najwyższym paśmie jest tak ciekawie podany, że nie tracąc niuansów nie stara się wychodzić przed szereg, co wielu producentów chcąc się przypodobać potencjalnemu klientowi często traktuje po macoszemu i puszcza wysokotonówkę na przysłowiowy żywioł. Tutaj małe wtrącenie. Jeśli jakimś dziwnym trafem optujecie za obozem sprawiającego efekt „łał” cykania, muszę Was zasmucić, to nie jest prezentacja rozdzielczości systemu, tylko najczęściej wzmocniona emanacja jego zniekształceń. Jednak biorąc pod uwagę ogólne wyedukowanie naszych czytelników, a przez to wiedząc, iż zrozumieliście, o co chodziło mi w opisie prezentacji górnego zakresu, z czystym sumieniem przejdę do dalszych niuansów brzmieniowych produktów o handlowej nazwie Alpha. Po kilku zdaniach o najwyższym paśmie kolej na środek oraz dół. I tutaj małe zaskoczenie. Początkowo wydawało mi się, że kolumny są znacznie za małe do posiadanej kubatury, ale okazało się, iż owszem, przy cichym graniu (szczególnie na początku testu) czasem wyłapywałem lekkie braki w wolumenie muzyki, ale gdy przyszedł czas na mocne uderzenie, te smukłe, a przez to wydawałoby się nie mające szans na wypełnienie 40 metrowego pokoju dźwiękiem paczki pokazały niezbędny w rockowej muzie pazur. Było wystarczająco energicznie i co najważniejsze z dobrą podstawą basową. A zdradzę, że do celów tej weryfikacji posłużył mi zapis koncertowego nagrania Metallici ze składem symfonicznym „S&M”. Gdy wymagały tego gitarowe riffy, z kolumn wydobywały się masujące moje wnętrzności niskie pomruki, a gdy do głosu dochodził perkusista z blachami, pomieszczenie wypełniała feeria rozwścieczonych mocnym uderzeniem pałeczkami blach. Jedynie czego mogłoby być odrobinę więcej, to masy stopy perkusji. Ale przypominam, nikt nie wstawi tak małych kolumn do oktagonu o wymiarach 5 na 7 metrów. A również po raz kolejny zaznaczam, nawet w tak ciężkich warunkach było zaskakująco dobrze. Zaskoczeni? Przyznam, że ja także, ale pozytywnie. Ok. walnąć każdy potrafi. Jednak o co chodzi z tym cichym graniem? Spokojnie. Napisałem, że przy cichym słuchaniu czasem czegoś mi brakowało. Jednak będąc sprawiedliwym muszę przyznać, iż tylko na początku zabawy, gdyż przez jakiś czas miałem świeże odniesienie do moich szaf i potrzebowałem kilku krążków do utylizacji wzorców w stosunku obciążonego przypadkowością połączenia testowego i zastanego pomieszczenia oczekiwań. Gdy temat akomodacji z aplikantem do opinii został opanowany, przyszedł czas na twórczość muzyczną spod znaku ECM w wykonaniu Jaohna Surmana „Invisible Threads” . I jak? Cóż. Wręcz fenomenalne wyrysowanie pracy kontrabasu z jego ciutkę większym naciskiem na pracę strun niż pudła rezonansowego plus rzadko spotykana w konstrukcjach z głośnikami Accutona świetna prezentacja połączenia blachy jako budulca instrumentu i drewnianego stroika generującego dźwięk saksofonu z pewnością zaspokoją potrzeby nawet bardzo marudnych miłośników tak zwanego plumkania. Naturalnie nie należy spodziewać się estetyki zarezerwowanej dla głośników papierowych, ale jak zaznaczyłem, muzyka brzmiała bardzo wciągająco, w co mając gdzieś w głowie złe aplikacje ceramików u konkurencji, do tej pory nie mogę uwierzyć. Był rozmach, powietrze i pewnego rodzaju zarezerwowana dla saksofonu matowość. Dlatego też sądzę, że gdy ktoś wstawi opisywane kolumny do idealnego dla nich rozmiarowo pomieszczenia, wszelkie uwagi dotyczące braku wolumenu przy cichym słuchaniu włoży między bajki.
Na koniec zapuściłem sobie kobiecą wokalizę i powiem tylko tyle, wszystko zależało od realizacji. Gdy w napędzie CD-ka wylądowała co najmniej przyzwoita realizacja, sesja z piękną piosenkarką typu Joun Sun Nach wypadała bardzo dobrze. Natomiast w przypadku trafienia krążka realizatora niemającego pojęcia o dobrej robocie, temat posłuchania płyty do końca był wyzwaniem. Czy to źle? Nie sądzę, gdyż nawet moje, teoretycznie idealnie zestrojone z resztą systemu i uchodzące za przymykające oko na złe masteringi ISIS’y potrafią spowodować stan, jaki zaznałem z kolumnami ze Słowacji. Oczywiście wszystko zależy od naszej wrażliwości na muzykę, ale starając się na ile to możliwe być w miarę neutralnym obserwatorem musiałem wspomnieć, że bohaterki dzisiejszego sparingu czasem nie wybaczają błędów masteringowcom. A czy to źle, czy dobrze, zależeć będzie od Was.

Patrząc na dzisiejsze bohaterki jeszcze przed odsłuchem w mej głowie kłębiło się kilka wniosków i przypuszczeń. Są piękne tak od strony designu, jak i wykonania. Użytymi przetwornikami udowadniają, że idą z duchem nowoczesności. Niestety czysto teoretycznie ich rozmiar nie rokuje sukcesów w kwestii wygenerowania odpowiedniej ilości decybeli, aby zapewnić pozytywne doznania podczas testu w moim wielgachnym oktagonie. I gdy pierwsze dwa punkty były wodą na młyn pozytywnej opinii, ostatnia powodowała obawę, co będzie, jak się wyłożą. Na szczęście po pierwszych rozruchowych płytach zrozumiałem, gdzie tkwią i jakie są konkretnie ich zalety, co zebrawszy w jedną całość nasuwa wniosek – To bardzo odważne, nie tylko pod względem designu, ale również technicznie, dzięki wiedzy konstruktorów, ciekawie wypadające sonicznie konstrukcje. Oczywiście mają swoje wymagania, ale przecież zabawa w audiofila jest ciągłą walką z materią, co według mnie w tym przypadku jest łatwym do ogarnięcia. Gdzie zatem widzę nasze bohaterki? Sądzę, że wszyscy posiadacze gęstych zestawień po wpięciu NEO Alpha spojrzą na swoją dotychczasową układankę z nieco świeższej, a przez to naładowanej witalnością przekazu strony. Drugą, patrząc na wydarzenia u mnie może nie najważniejszą, ale nieco ułatwiającą im życie grupą użytkowników będą posiadacze pomieszczeń do 20 metrów kwadratowych. Dlatego też, gdy zapewnicie Słowaczkom niewygórowaną gabarytową samotnię, temat ostatecznej konfiguracji może okazać się bułką z masłem. Niestety, czy dotychczasowe dywagacje znajdą potwierdzenie w realnym życiu, zależeć będzie od Waszych osobistych starć. Jeśli takie się wydarzą, myślę, że wynik będzie pozytywny. Niestety ja mogę się tego tylko domyślać, ale sądzę, że to co przekazałem w powyższym słowotoku, w przypadku podejmowania decyzji odsłuchowej będzie w jakiś sposób dla Was pomocne.

Jacek Pazio

Opinia 2

Ludzka natura to niezwykle skomplikowany zbiór zachowań, lęków i przyzwyczajeń. Z jednej strony czujemy nieodpartą chęć odkrywania nieznanego i sięgania „gdzie wzrok nie sięga” a z drugiej od małego wpajają nam, żebyśmy patrzyli pod nogi, karnie szli z tłumem i najlepiej się nie wychylali. W rezultacie cały czas balansujemy na granicy kompletnego rozstroju nerwowego, bądź nie mając ani siły, ani tym bardziej ochoty na walkę z ww. dwubiegunowością popadamy w przesadę okopując się po jednej, bądź drugiej stronie barykady. Nie dziwi zatem fakt, że również na naszym – audiofilskim podwórku bez trudu natraficie na jednostki w sposób wręcz kompulsywny rzucające się na wszystko co obce, pochodzące z daleka i co spokojnie można uznać za totalną egzotykę, oraz takie którym rodzime Tonsile, Diory i Radmory w zupełności do pełni szczęścia wystarczą. Oczywiście w tym momencie świadomie użyłem hiperboli, gdyż nawet ograniczając się li tylko do Polskich producentów spokojnie można pokusić się o złożenie iście high-endowego zestawu i to od gramofonu począwszy a na kolumnach skończywszy. Zachowując jednak zdrowy rozsądek, bądź chociażby jego resztki, poświęcając dosłownie chwilę na rekonesans możemy natrafić na wielce smakowite a jednocześnie niekoniecznie znane szerokiemu gronu kąski. Tak było np. z czeskim BLOCK AUDIO, którego dzieloną amplifikację mieliśmy przyjemność recenzować tuż przed Audio Video Show w 2016 r. i ze słowackimi kolumnami Stark Audio Jane, które wpadły nam w oko podczas tegorocznego hifideluxe’a. Jeśli zastanawiacie się Państwo czemu powyższe przykłady ograniczyłem li tylko do naszych południowych sąsiadów, to spieszę oświadczyć, iż bynajmniej nie jest to zbieg okoliczności, lecz moje świadome działanie, gdyż również i tym razem w nasze ręce trafiły zgrabne podłogowe kolumny Alpha pochodzące właśnie ze Słowacji. Z niewielkiej, zajmującej się początkowo projektowaniem wnętrz i produkcją elementów wyposażenia a dopiero od niedawna wyłącznie stolikami audio i właśnie kolumnami, mającej swoją siedzibę w miejscowości Dohňany manufaktury Neo.

Jak zdążyłem już nadmienić Neo Alpha są zgrabne, wręcz filigranowe i wydają się, przynajmniej na pierwszy rzut oka, wręcz idealne do pomieszczeń, których powierzchnia nie przekracza dwudziestu – dwudziestu kilku metrów. Stwierdzić to można na podstawie nie tyle ich gabarytów, gdyż nieco miejsca na nie, znaczy się kolumny, nie gabaryty, jednak trzeba wygospodarować, co z racji zwężającej się ku dołowi bryły, objętość komory czynnej spokojnie możemy uznać za typową dla konstrukcji podstawkowych. Nawiązuje do tego również układ przetworników, czyli pojedyncze siedmiocalowe ceramiczne midwoofery Accutona uzupełnione od góry przez 1,2”, również ceramiczne wysokotonowce. Dodatkowo, wbrew pozorom, nie są to konstrukcje zamknięte, lecz wentylowane a szczelinę basrefleksu zamiast na widoku umieszczono na spodzie kolumn zamontowanych na cokołach usytuowanych na wysokich kolcach nadających całości optycznej lekkości. Nie ma więc problemu z ustawieniem ich nawet na puszystym „persie”, gdyż nie ma szans na przytkanie owych portów. Terminale głośnikowe są pojedyncze, lecz niezwykle solidne, żeby nie powiedzieć, że wręcz biżuteryjne. Przetworniki oczywiście ukryto za firmowymi, zamocowanymi na stałe, blaszanymi maskownicami, więc niestraszne im wszędobylskie paluszki naszych milusińskich.

Tyle wrażeń natury organoleptycznej, bo i tak i tak warto Alphy zobaczyć na żywo, gdyż ani zdjęcia, ani tym bardziej słowa nie są w stanie oddać klasy ich wykończenia i wrażenia jakie wywołują ustawione w salonie, którego automatycznie stają się prawdziwą ozdobą. Najwyższy czas na odsłuchy, które jak sami Państwo widzicie przeprowadzaliśmy w naszym, niemalże 40-metrowym OPOS-ie, więc w metrażu mogącym sprawić słowackim kolumienkom nieco problemów, tym bardziej, że w ich tle ze stoickim spokojem przebieg wydarzeń obserwowały nasze redakcyjne ISIS-y. Jak się jednak miało okazać Neo nie tylko nijakiej tremy nie poczuły, co mając jasno zdefiniowaną granicę własnych możliwości nawet nie próbowały ścigać się z austriackimi „szafami”. Zamiast wyczynowości i udawania większych, aniżeli są w rzeczywistości postawiły zatem na szerokorozumianą przyjemność odsłuchu i muzykalność. Tak, tak. Nie przewidziało się Państwu – właśnie muzykalność, bowiem wbrew obiegowym, stereotypowym opiniom o matowości i pewnej natywnej technicznej bezduszności ceramicznych przetworników Accutona, dzięki umiejętnej aplikacji, da się uzyskać tak gładkość, jak i nasycenie a całość podać w niemalże karmelowej otoczce. Coś Wam ten opis przypomina? Ano właśnie, tak swojego czasu grały przecież modele XA i XB Estelonów, z tą tylko różnicą, że akurat estońskie podłogówki do najmniejszych nie należały, natomiast Neo to zawodniczki chodzące w zdecydowanie lżejszej wadze i wręcz stworzone do polskich warunków mieszkalnych. Nie oznacza to jednak, że cierpią na jakiekolwiek wstydliwe przypadłości, bo na niczym takim nie udało nam się ich przyłapać, lecz warto też mieć świadomość, że „S&M” Metallicy na bliskich koncertowym poziomach głośności raczej na nich nie posłuchamy. Za to nic nie stoi na przeszkodzie, by wspomnianą Metą delektować przy bardziej cywilizowanych dawkach decybeli. Dostaniemy wtedy świetnie kontrolowany i zróżnicowany bas, komunikatywną średnicę i …, aż sam się dziwię, że to piszę, delikatnie zaokrąglone, gładkie a zarazem rozdzielcze wysokie tony. W rezultacie wszystko co powinno być słychać jest na swoim miejscu a jednocześnie ostre riffy nie powodują grymasu u osób najdelikatniej rzecz ujmując nieprzepadających za takim repertuarem.
Powyższy „przepis” na prezentację ma jednak też i drugie oblicze. Otóż na albumach obfitujących w mikrodetale dostarczające informacji o kubaturze, oraz akustyce pomieszczeń w jakich przeprowadzano nagrania w stylu „Monteverdi – A Trace of Grace” Michela Godarda, czy „Misa Criolla” Ramireza w wykonaniu Mercedes Sosy nieco z owego audiofilskiego planktonu zostaje odfiltrowane. Zaznaczam, iż mowa o „nieco”, czyli zgodnie ze „Słownikiem języka polskiego PWN” to „przysłówek komunikujący, że stopień cechy lub zakres stanu rzeczy bądź zjawiska nie jest duży.” Dlatego też proszę nie liczyć na to, że pradawne mury Opactwa Noirlac przemienią się w uchodzące za jedno z najcichszych w Europie, belgijskie studiu Galaxy w Mol, gdzie powstała m.in. referencyjna płyta „Ferdinando Fischer: From Heaven on Earth – Lute Music from Kremsmunster Abbey” Huberta Hoffmanna. Powiem nawet więcej – nie mając bezpośredniego porównania (w naszym przypadku punktem odniesienia były wzbogacone o supertweetery T&F ISIS) szanse na to, by owe „nieco” zauważyć śmiem określić na niemalże zerowe. Dlatego też zamiast marudzić wypada pochwalić Neo za niezaprzeczalną kulturę, oraz dążenie do swobody opartej na liniowości i swoistej neutralności. Czemu swoistej? Otóż o ile zgodnie ze swoją typowo monitorową, podskórną naturą Alphy już przy pierwszych dźwiękach dematerializują się w pomieszczeniu odsłuchowym, to pod względem sonicznym dodają od siebie nieco krągłości i czegoś co po kilkutygodniowych odsłuchach mógłbym z powodzeniem określić mianem „pogody ducha”. W ich graniu da się bowiem zauważyć coś na kształt dobrotliwej pobłażliwości, natywnej gładkości sprawiającej, iż nagrania, które do tej pory drażniły tym razem „wchodzą” całkowicie bezboleśnie. Pół żartem pół serio można uznać to za manierę zbliżoną do estetyki starszych modeli Accuphase’a. To takie nieco „gabinetowe” granie, któremu nie sposób zarzucić braku klasy i wysublimowania, jednak jeśli chodzi o spontaniczność, to do wysokoskutecznych, opartych na dużych przetwornikach konstrukcji nieco im brakuje. Nie można jednak mieć do nich o to pretensji, gdyż tak jak nadmieniłem na wstępie słowaccy konstruktorzy nie mieli najmniejszego zamiaru podważać praw fizyki próbując zmusić niewielkie 7” drajwery do pracy ponad ich możliwości. Ponadto warto mieć na uwadze, iż Alphy to jak na razie jedyne i z tego co mi wiadomo dopiero otwierające, mające za jakiś czas się rozrosnąć, portfolio marki konstrukcje. Dlatego też ich odsłuch może okazać się wielce przydatną wskazówką, czy to co oferują spełnia nasze oczekiwania, czy też wypada uzbroić się w cierpliwość i poczekać aż na rynku pojawi się coś nieco większego.

Do czasu pojawienia się w naszych skromnych progach Neo Alpha prawdę powiedziawszy nie miałem nawet bladego pojęcia o istnieniu takiej marki. Co prawda nie wykluczam, iż w dzikim pędzie, przemierzając korytarze i alejki monachijskich hal MOC-a gdzieś mogły mi mignąć w tle, ale dopiero informacja prasowa z katowickiego RCM-u a następnie dostawa tytułowej parki na testy pozwoliły mi dokonać wiążących obserwacji. To niezwykle sympatyczne i grające zaskakująco kremowym, jak na ceramiki dźwiękiem niewielkie podłogówki, które zarówno swym brzmieniem, jak i aparycją mają szansę nakłonić do zakupu całkiem pokaźne grono melomanów lubiących cieszyć nie tylko zmysł słuchu, ale i wzroku.

Marcin Olszewski

Dystrybucja: RCM
Cena: 42 000 PLN

Dane techniczne
Wykorzystane przetworniki: 7″ ceramiczny mid-woofer Accutona, 1.2″ ceramiczny tweeter Accutona
Skuteczność: 87dB
Impedancja: 8 Ohms
Częstotliwość podziału: 2650Hz
Terminale: pojedyncze
Wymiary (S/W/G): 297/1195/450 mm
Waga: 35 kg/szt

System wykorzystywany w teście:
– źródło: transport CEC TL 0 3.0, przetwornik D/A Reimyo DAP – 999 EX Limited TOKU
– przedwzmacniacz liniowy: Robert Koda Takumi K-15
– końcówka mocy: Reimyo KAP – 777
– Wmacniacz zintegrowany: Pathos Inpol Heritage
Kolumny: Trenner & Friedl “ISIS”
Kable głośnikowe: Tellurium Q Silver Diamond
IC RCA: Hijri „Milon”,
XLR: Tellurium Q Silver Diamond
IC cyfrowy: Harmonix HS 102
Kable zasilające: Harmonix X-DC 350M2R Improved Version, Furutech NanoFlux NCF Furutech DPS-4 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– akustyczne: Harmonix Room Tuning Mini Disk RFA-80i
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon:
napęd: SME 30/2
ramię: SME V
wkładka: MIYAJIMA MADAKE
przedwzmacniacz gramofonowy: RCM THERIAA

  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Neo

Neo Alpha
artykuł opublikowany / article published in Polish

Jak widać na załączonych zdjęciach Słowacy z Neo potrafią robić nie tylko stoliki, ale i wielce urodziwe kolumny. Na razie, w ramach chwili odpoczynku po monachijskim szaleństwie, ekspresowy unboxing zgrabnych podłogówek Alpha.

cdn. ..

  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Neo

Neo Quattron
artykuł opublikowany / article published in Polish

Tuż przed długim weekendem, prosto z miejscowości Dohňany, czyli od naszych południowych sąsiadów, trafił do nas modułowy i nad wyraz elegancki stolik  – Neo Quattron.

cdn. …