Tag Archives: Purifi


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Purifi

φ OePhi Immanence 2.5

Link do zapowiedzi: OePhi Immanence 2.5

Śmiem twierdzić, że z obserwacją rynku audio jest jak z chodzeniem po lesie, czyli im głębiej wejdziemy, tym więcej drzew napotkamy. Może dla części z Państwa to banał i oczywista oczywistość, jednak okazuje się, że nawet poniekąd zawodowo trzymając rękę na pulsie i wydawać by się mogło mając jako – takie rozeznanie w egzystujących na danym obszarze markach można trafić na byty może nie tyle operujące w głębokim podziemiu, co dopiero starające się wypłynąć na szersze wody. Tak było przecież z okablowaniem Dyrholm Audio, czy lampowcami Zikra Audio. I tak też jest z naszym dzisiejszym gościem, choć raczej wypadałoby użyć feminatywu gościniami, czyli dziwnym zbiegiem okoliczności również pochodzącymi z … Danii, tym razem z Birkerød, kolumnami φ OePhi Immanence 2.5. Oczywiście wymieniony przed chwilą wytwórca nie znalazł się w kręgu naszych zainteresowań przez przypadek i znienacka, gdyż nasze drogi z Joakimem Juhlem – spiritus movens całego przedsięwzięcia, przecięły się podczas minionego Audio Video Show a początkowo czysto kurtuazyjna wymiana korespondencji w tzw. międzyczasie zaowocowała propozycją przyjęcia pod redakcyjny dach tytułowych podłogówek. Skoro zatem czytacie Państwo te słowa, to znak, że finalnie sprawy natury logistycznej znalazły swój szczęśliwy finał a tym samym możemy podzielić się z Wami własnymi i jak to u nas bywa czysto subiektywnymi obserwacjami z odsłuchów, na które serdecznie zapraszam.

Wystarczy nawet niezobowiązujący rzut oka, by stwierdzić, iż jak na Skandynawki φ OePhi Immanence 2.5 są zaskakująco drobnymi i filigranowymi 2,5-drożnymi konstrukcjami, przypominając nieco moje dawne, angielskie Neaty Motive One, a tym samym wręcz idealnymi do coraz bardziej „kompaktowych” metraży mieszkań dostępnych na rynku. Śmiem wręcz twierdzić, że nasze dzisiejsze gościnie finalnie mogą okazać się mniej wymagające pod względem ustawienia aniżeli znaczna część podstawkowych monitorów, tym bardziej, że sam twórca sugeruje i zaleca dość bliskie dosunięcie ich do ściany. Coś to Państwu mówi? Ależ tak, chodzi oczywiście o aprobatę w oczach większości przedstawicielek płci pięknej, które nie wiedzieć czemu zazwyczaj nie wykazują entuzjazmu na widok wysuniętych na metr bądź więcej kolumn. A tu, nie dość, że same OePhi są dość płytkie – mają raptem 30 cm, to w dodatku do pełni szczęścia wystarczy im kilkanaście centymetrów oddechu. Nie uprzedzając jednak faktów skupmy się jeszcze przez chwilę na ich aparycji, bowiem zestaw widocznych na ich frontach przetworników nie jest bynajmniej trywialny, czy też często spotykany. Mamy bowiem do czynienia z imponującym wysokotonowym przetwornikiem wstęgowym wykonywanym na zamówienie przez Aurum Cantus oraz parą 175 mm drajwerów Purifi, z których górny obsługuje średnicę i wyższy bas a dolny pełni rolę klasycznego basowca. Na plecach umieszczono z kolei dwa niewielkie ujścia kanałów bas-refleks (jeden obsługujący komorę wysoko-śreniotonową i drugi basową) oraz usytuowaną nieco poniżej połowy wysokości wnękę z pojedynczymi miedzianymi terminalami głośnikowymi ETI.
Całość pokryto naturalną, olejowaną okleiną dębową (w opcji jest jeszcze orzech i inne gatunki na zamówienie) i usytuowano na wpisanych w obrys korpusów lakierowanych na czarno cokołach wyposażonych w nagwintowane otwory umożliwiające wkręcenie znajdujących się na wyposażeniu kolców. I tu od razu pozwolę sobie na dwie uwagi natury funkcjonalno-użytkowej. Otóż po pierwsze znajdujące się w zestawie kolce i podkładki są dość … „minimalistyczne”, więc o ile pierwsze jeszcze od biedy ujdą, to już chcąc chronić podłogę przed zniszczeniem lepiej zaopatrzyć się w coś wyższych lotów. Druga uwaga dotyczy natomiast samego cokołu, który do skrzyni kolumn przymocowany jest dość luźno, ponieważ śruby go mocujące nie są dokręcone. I nie jest to niedopatrzenie producenta a działanie w pełni zamierzone i świadome, określone jako „twarde odsprzęgnięcie” pozwalające na delikatne doginanie/odginanie kolumn po ustawieniu ich w docelowym miejscu.
Od strony elektrycznej mamy do czynienia z wysokoskuteczną – 90dB konstrukcją o impedancji znamionowej na poziomie 6Ω, więc przynajmniej w teorii nie powinno być problemów z prawidłowym ich wysterowaniem nawet przy użyciu niezbyt imponującego mocą lampowca. Z niezwykłą atencją potraktowano również łączone punkt-punkt zwrotnice, w których zastosowano cewki toroidalne z folii miedzianej o niskim DCR oraz solidne kondensatory a całość okablowano firmowymi przewodami z adekwatnej linii kolumn półki.

A jak φ OePhi Immanence 2.5 grają? Przede wszystkim już od progu oznajmiają, że asekuranctwo i misiowatość nie są dla nich, stawiają bowiem wszystkie karty na odważne, niezwykle bezpośrednie i szalenie angażujące brzmienie. Co ciekawe pomimo dość mało absorbujących gabarytów potrafią nie tylko całkiem nisko zejść, ale i z odpowiednią mocą, oraz wypełnieniem oraz energią porządnie załomotać. Nie boją się przy tym wysokich poziomów głośności, więc jeśli tylko ktoś chce się poczuć jak na koncercie Metallici w Mansocic, albo Kiss w Sony Studios, to z ich pomocą ów stan z łatwością będzie w stanie osiągnąć. Chociaż ta łatwość bynajmniej nie jest obligatoryjna, gdyż wprost proporcjonalnie zależy od mocy i wydajności prądowej podpiętej pod kolumny amplifikacji. Krótko mówiąc jeśli lampa, to raczej ta z mocniejszych, bazująca na KT150, 211-kach etc., choć ja akurat nie kombinowałem i pozostałem wierny swojemu 300W tranzystorowemu Vitusowi. Nie będę również zaklinał rzeczywistości, że powyższe płytowe pozycje pojawiły przypadkowo, bo tak nie było, gdyż co jak co, ale akustyczne gitary i wszelakiej maści przeszkadzajki duńskie kolumny reprodukowały z taką precyzją i holograficznym realizmem, że ciary pojawiały się już przy mocno ograniczonych dawkach decybeli a im robiło się głośniej, tym realizm stawał się bardziej ewidentny a nasze uczestnictwo w każdym z nagrań / koncertów bardziej oczywiste, więc niejako z automatu do playlisty dorzuciłem jeszcze blisko pięciogodzinny box „Unzipped (Super Deluxe Edition)” Whitesnake i poczułem się jak za dawnych czasów, gdy miałem to szczęście przesiedzieć całą audycję Marka Wiernika w studiu – nie tylko „za szybą”, ale i w sali nagrań na Myśliwieckiej – tuż koło Grzegorza Kupczyka grającego m.in. covery Coverdale’a. To był dokładnie ten sam poziom intensywności. Chyba trudno o lepszą rekomendację.
Nie mniej przekonująco wypadały większe formy, choć akurat przy nich do głosu doszedł jeszcze aspekt jakościowy materiału źródłowego, gdyż OePhi miały w zwyczaju dość bezpardonowo informować o ewentualnych mankamentach tak wykonawczych, jak i post-produkcyjnych. Nie było to jednak małostkowe, złośliwe piętnowanie każdego potknięcia, lecz raczej brak pobłażliwości dla niedociągnięc warsztatowych samych artystów, czy też niechciejstwa ekipy zajmującej się materiałem przed jego upublicznieniem. Dlatego też zarówno „’Diavolo’: Giuseppe Tartini – 6 Violin Sonatas” La Serenissima pod kierownictwem Adriana Chandlera, jak i „Danse Macabre” Orchestre Symphonique De Montreal pod batutą Kenta Nagano zachwycały czy to niezwykle napowietrzonymi barokowymi frazami z przepięknie „kreślonymi” partiami klawesynu (’Diavolo’), czy też rozmachem i potęgą właściwym wielkiemu aparatowi wykonawczemu. Z kolei na znacząco bardziej wiekowym wydaniu „Verdi: Il Trovatore” z chęcią widział/słyszałbym nieco bardziej wysycone partie wokalne (przede wszystkim nieodżałowanego Luciano Pavarotti’ego), gdyż duńskie kolumny może ich nie osuszały i nie osłabiały, lecz też dalekie były od miłego uszom emocjonalnego i barwowego dopalenia, więc będąc przyzwyczajonym do „czarowania” serwowanego na co dzień przez Dynaudio potrzebowałem dłuższej chwili na swoistą akomodację. Wspominam o tym jednak nie w kategoriach krytyki a jedynie zasygnalizowania nieco innej narracji aniżeli moja dyżurna, więc jeśli tylko ktoś oczekuje nieco większej dawki soczystości aniżeli oferują trzymające się faktów Immanence, to zawsze może je wedle własnych preferencji „dosłodzić” i „zagęścić” chociażby poprzez dobór stosownego okablowania czy też na drodze nieco bardziej radykalnych zmian w torze. Jak się łatwo domyślić sięgnięcie po daleką tak od łagodności, jak i realizacyjnego absolutu twórczość w stylu „Bad Blood” SETYØURSAILS, lub „Oceans of Slumber” Oceans of Slumber w duńskim wydaniu zarezerwowane jest wyłącznie dla największych twardzieli, bo każdy growl zabrzmi jakby Cthulhu miał wyrywane ósemki bez znieczulenia a nawet pojedynczy brudny riff sprawi tyle radości co zjazd po zestawie pił trakowych do wanny z jodyną. Przesadzam? Oczywiście, niemniej jednak czynię to świadomie i z rozmysłem, gdyż OePhi jeńców nie biorą i decydując się ostre rockowe łojenie w ich towarzystwie musimy mieć świadomość, że jakiekolwiek przejawy litości i romantyzmu zostawiamy daleko za sobą.

W ramach podsumowania przewrotnie pozwolę sobie stwierdzić, że dawno testowanie nie było dla mnie takim rollercoasterem jak odsłuchy φ OePhi Immanence 2.5. Tytułowe kolumny wymykają się bowiem większości ram i reguł w jakie zazwyczaj tego typu konstrukcje mniej bądź bardziej świadomie próbuje się wpisać. Przede wszystkim z racji, iż są szalenie ekspresyjne, onieśmielająco swobodne i odważne na skrajach pasma, niespecjalnie czując się w obowiązku cokolwiek wybaczać tak pod względem jakości dostarczanego im materiału muzycznego, jak i egzystujących w reszcie toru komponentów. Jeśli jednak odpowiednio o nie zadbamy, to ze świecą szukać mogących konkurować z nimi pod względem realizmu i wciągania słuchacza w wir zdarzeń konstrukcji. Dlatego też jeśli tylko korci Państwa podróż w nieznane nie krępujcie się i spróbujcie tytułowych kolumn posłuchać.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Vitus Audio SCD-025 Mk.II
– Odtwarzacz plików: Lumin U2 Mini + Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Gramofon: Denon DP-3000NE + Denon DL-103R
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Wzmacniacz zintegrowany: Vitus Audio RI-101 MkII + bezpiecznik Quantum Science Audio (QSA) Violet
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Furutech FA-13S; phono NEO d+ RCA Class B Stereo + Ground (1m)
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Furutech DAS-4.1
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Vermöuth Audio Reference USB; ZenSati Zorro
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Esprit Audio Alpha; Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable
– Przewody ethernet: In-akustik CAT6 Premium II; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT

Producent: OePhi
Cena: 12 495 €

Dane techniczne
Konstrukcja: 2,5 drożna, podłogowa, wentylowana do tyłu
Pasmo przenoszenia: 30Hz-40kHz (in room)
Skuteczność: 90dB (in room)
Impedancja nominalna: 6Ω
Moc max.: 500W
Zastosowane przetworniki
– wysokotonowy: 110 mm wstęgowy Aurum Cantus
– średnio/niskotonowy: 175 mm Purifi
– niskotonowy: 175 mm Purifi
Wymiary (W x S x G): 100 x 18.5 x 30 cm (z kolcami)
Waga: 22 kg