Tag Archives: Rose RS250


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Rose RS250

Rose RS250

Link do zapowiedzi: Rose RS250

Opinia 1

Jak z pewnością Państwo pamiętają w ramach naszej radosnej twórczości wielokrotnie wspominaliśmy o możliwości stosowania dwóch sposobów na eksplorację dokonań danej marki. Pierwszy, polegający na starcie u podstaw, czyli mozolnym pięciu się po stopniach technologicznego zaawansowania by od modelu otwierającego portfolio dotrzeć na sam szczyt, bądź też wystarczy w drugiej opcji obrócić kota ogonem (tym razem metaforę tę stosuję bez politycznych podtekstów) i najpierw zająć się flagowcem, by później, przez jego pryzmat, przyglądać się niżej urodzonemu rodzeństwu. Czasem jednak kwestię wyboru modelu eksploracji wybiera za nas los a dokładnie bądź to dostępność poszczególnych modeli na lokalnym rynku, bądź polityka samego producenta, który również może zadebiutować z tzw. wysokiego C, lub najpierw z pewną nieśmiałością sondować koniunkturę coraz to doskonalszymi wytworami. Jednak w przypadku bytu stojącego za bohaterem niniejszej epistoły mamy do czynienia z koincydencją będącą nie tylko połączeniem dwóch z powyższych czynników, czyli próbie obłaskawienia polskiej opinii publicznej flagowcem, jak również pewnej moderacji wynikającej z profilu naszego magazynu – vide operowania na poziomie nieco powyżej umownej budżetowości. Tym oto sposobem przygodę z obecną od blisko dwóch lat na rodzimych półkach sklepowych marką HiFi ROSE rozpoczęliśmy od zarówno wtenczas, jak i dzisiaj topowego streamera RS150, który w tzw. międzyczasie zdążył się jeszcze u nas pojawić wraz z towarzyszącą mu integrą RA180 w nowej, wynikającej ze zmiany kości przetwornika z Asahi Kasei VERITA AK4499EQ na ESS Technology SABRE ES9038PRO wersji, wzbogaconej dopiskiem B. Skoro jednak spotykamy się ponownie jasnym jest, że do naszej redakcji trafił kolejny przedstawiciel koreańskiej myśli technicznej, a skoro nieopatrznie wspomniałem, że 150-ka ani myśli abdykować ów gość musi być z nieco niżej półki. I tak też jest w istocie, gdyż Rose RS250 jest nieco zminimalizowanym rodzeństwem ww. flagowca.

Jednak bądźmy szczerzy, redukcja gabarytów w przypadku 250-ki wcale nie oznacza kieszonkowości, bądź nawet desktopowości , gdyż nadal jest to fenomenalnie wykonane z satynowo wykończonego aluminium urządzenie pyszniące się blisko 9” (dokładnie 8,8”) dotykowym ekranem IPS na tle którego zarówno testowane równolegle Auralici (Aries 1.1 i Altair 1.1), o moim Luminie U2Mini nawet z litości nie wspominając, prezentują się nad wyraz „skromnie”. Ba, śmiem wręcz twierdzić, że zmniejszenie ekranu na rzecz dodatkowego, zlokalizowanego po prawej stronie frontu panelu z włącznikiem, multifunkcyjnym pokrętłem głośności i złoconym gniazdem słuchawkowym okazała się swoistym upgradem a nie downgradem i tak już wielce przyjaznej użytkownikowi ergonomii. Ściany boczne są czernione, dyskretnie perforowane i wyposażone w poziomo ustawione bruzdy, co jasno wskazuje na ich radiatorową funkcję zapewniającą chłodzenie ukrytych wewnątrz korpusu trzewi. Za to widok pleców 250-ki już wyraźnie daje do zrozumienia, że jesteśmy oczko niżej od 150-ki a to za sprawą braku XLR-ów. Do dyspozycji otrzymujemy bowiem jedynie we/wyjścia analogowe w formacie solidnych złoconych RCA. Z kolei sekcję cyfrową reprezentują port Ethernet, wejście USB 3.0 i we/wyjście USB Audio, HDMI, we/wyjścia optyczne i koaksjalne. I tu pozwolę sobie na małą dygresję. Otóż o ile dawniej część złotouchych melomanów lubiących od czasu do czasu rzucić okiem na jakiś film bądź koncert a zarazem nie chcąc mnożyć elektronicznych bytów na swoim audio – ołtarzyku decydowała się początkowo na wysokie modele DVD Denona, a później odtwarzacze BR Oppo (w tym tuningowane przez ModWrighta, bądź NuForce), to w przypadku 250-ki sytuacja jest niejako odwrotna, gdyż mamy do czynienia z wyśmienitym źródłem audio, które poniekąd przy okazji z powodzeniem może pełnić również rolę odtwarzacza treści wizualnych i to w rozdzielczości 4K. Wyliczankę przyłączy zamyka zintegrowane z komorą bezpiecznika gniazdo sieciowe IEC i zacisk uziemienia.
W zestawie znajduje się również poręczny pilot zdalnego sterowania, który zamiast popularnej IR-ki komunikuje się z jednostką główną po Bluetooth, więc niejako na dzień dobry odpada nam konieczność celowania nim w kierunku odtwarzacza.
Sercem streamera jest układ ESS ES9038 Q2M pozwalający w pełni korzystać z uroków zarówno MQA, jak i PCM do 768kHz/32bit oraz natywnie DSD do max. DSD512. Z miłych dodatków mamy jeszcze możliwość praktycznie bezinwazyjnej, gdyż jedynie wymagającej odkręcenia znajdującej się w podwoziu urządzenia klapki, aplikacji dysku SSD (4TB max.) wewnątrz obudowy, co przydaje się np. podczas zgrywania posiadanej płytoteki (wystarczy podpiąć zewnętrzny CD-ROM, by zrzucić srebrne krążki do formatu FLAC, bądź WAV i w 99,9% przypadków automatycznie otagować) i zgodną z filozofią wyznawaną przez starsze rodzeństwo regulację poziomu sygnału wyjściowego, więc z powodzeniem możemy używać 250-ki wraz z końcówką mocy, bądź kolumnami aktywnymi. Z poziomu menu otrzymujemy również dostęp do wyboru filtra interpolacyjnego FIR dla wyjść analogowych, resamplingu dla sygnałów PCM/DSD a nawet impedancji wpinanych słuchawek i wzmocnienia dla wyjść cyfrowych oraz napięcia na wyjściach analogowych. Nie zabrakło też dedykowanej systemom Android i iOs aplikacji z pomocą której nie tylko zyskamy wstęp do wszystkich pozycji menu, co zamienia tablet/smartfon w zaawansowanego pilota. I dosłownie na koniec dwie uwago natury funkcjonalnej. Otóż po pierwsze firmowy pilot wymaga sparowania z jednostką główną a po drugie jeśli chcemy 250-kę traktować jako li tylko transport, to każdorazową zamianę zewnętrznego DAC-a będziemy zmuszeni zatwierdzać w menu. Niby większość z nabywców przeklika to raz, najwyżej dwa, jednak w pracy recenzenta taka skrupulatność i czujność tytułowego urządzenia może przynajmniej początkowo wywoływać lekką konsternację a jednocześnie wydłużać chociażby procedury porównawcze.

Choć podobno sam chip jest sprawą drugorzędną, co od lat próbuje udowodnić jeden z rodzimych producentów, nie da się ukryć, że 250-ce brzmieniowo zaskakująco blisko do estetyki reprezentowanej przez RS150B. Nie czas jednak i miejsce na dywagacje, czy jest to zasługa wykorzystanej kości Sabre ESS ES9038 Q2M, czy też implementacji podobnej do starszego rodzeństwa topologii stopni we/wyjściowych ów układ otaczających, jednak wystarczyło dosłownie kilka taktów audiofilskich kompilacji „Erzetich Audio Gold” by bezdyskusyjnie potwierdzić wspólne DNA obu streamerów. Oczywiście pewne różnice były, tym bardziej, że dysponująca jedynie wyjściami RCA 250-ka wymusiła przestawienie na takie wejścia mojego dyżurnego Brystona 4B³ a to jednocześnie nieco utemperowało jego dynamikę i zarazem zaokrągliło krawędzie jakże precyzyjnie kreślonych przez niego źródeł pozornych. Do tego doszła jeszcze konieczna zmiana okablowania z XLR-ów Acrolink 7N-A2070 Leggenda na Tellurium Q Silver Diamond. Dlatego też początkowo oswajałem się metamorfozą własnego systemu z użyciem dyżurnego Ayona a dopiero potem pozwoliłem do głosu dojść gościowi. Wracając jednak do wspomnianych złotych krążków Erzetich Audio, które pozwoliłem sobie zripować na pełniący rolę NAS-a I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB i równolegle testowany dysk zewnętrzny Silent Angel Expander E1 Rose nader udanie zachowywał równowagę pomiędzy rozdzielczością i muzykalnością ani zbytnio nie idąc w kierunku analitycznego chłodu ani nie próbując wszystkiego za wszelką cenę uładzić i uspokoić. Co prawda już w cięższym repertuarze, do jakiego z powodzeniem możemy zaliczyć „.5: The Gray Chapter” Slipknot wściekle wyrykiwane przez Corey’a Taylora wersy aż tak dotkliwie nie kąsają a balansujące między najbrutalniejszymi odmianami metalu (za produkcją stoi nie kto inny jak Greg Fidelman odpowiedzialny m.in. za „World Painted Blood” Slayera) a thrashem riffy nie palą żywym ogniem, to nie odniosłem wrażenia, że takie ucywilizowanie przekazu nie jest czymś, co większość odbiorców nie przyjęłaby z wdzięcznością, bądź chociażby zrozumieniem. Warto bowiem pamiętać, iż chociażby opierając się na cenie 250-ki będzie ona współpracowała z niekoniecznie high-endowym torem, który z pewnością będzie miał swoje za uszami i takie przejawy humanitaryzmu w momencie, gdy sam materiał źródłowy cechuje natywna, czysto atawistyczna agresja i brutalność a przy tym jego realizacja niekoniecznie aspiruje do audiofilskich standardów może okazać się wielce pożądanym działaniem.
Za to będący wielce udanym „highlightem” koncertów z 18 maja 2018 roku w „013″ w Tilburgu i 19 maja w „Paard van Troje” w Hadze album „Symphonized” Anneke van Giersbergen, której towarzyszyła orkiestra Residentie Orkest The Hague pod batutą Arjana Tiena zabrzmiał z niezwykłym realizmem i rozmachem. Ponadto wspomniana gładkość i kremowość dźwięku bynajmniej nie oznaczała redukcji wrażeń przestrzennych i powietrza otaczającego aparat wykonawczy. Mówiąc wprost bez trudu można było ocenić skalę przedsięwzięcia, objąć zmysłami cały skład i co najważniejsze w dowolnym momencie wyłuskać z niego nie tylko samą wokalistkę, lecz i poszczególnych muzyków. Co istotne charakterystyczna lekko matowa sygnatura wokalu Anneke nie została zbytnio polukrowana, więc nie widzę powodu do jakichkolwiek uwag, co do naturalności przekazu.

W ramach podsumowania nie pozostaje mi nic ponad stwierdzenie, iż HiFi ROSE modelem RS250 po raz kolejny udowodnił, że szum jaki powstał po debiucie koreańskiej marki na światowych rynkach audio nie był przypadkową, czy też jednostkową ekscytacją. Po prostu 250-ka będąc nieco okrojoną odsłoną 150B oferuje bardzo zbliżoną do wyższego modelu klasę reprodukowanych dźwięków i delikatnie okrojony wachlarz interfejsów dochowując jednocześnie wierności dogmatom firmowej szkoły brzmienia. Jeśli jednak nie jesteście Państwo ortodoksyjnymi wyznawcami XLR-ów przygodę z elektroniką HiFi Rose proponowałbym rozpocząć właśnie od 250-ki a jeśli poczujecie wewnętrzny imperatyw posiadania flagowca, to … wiecie co robić.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Odtwarzacz plików: Lumin U2 Mini + I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Gramofon: Kuzma Stabi S + Kuzma Stogi + Dynavector DV-10X5
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Końcówka mocy: Bryston 4B³ + Graphite Audio IC-35 Isolation Cones; Accuphase P-7500
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Tellurium Q Silver Diamond
– IC XLR: Organic Audio; Vermöuth Audio Reference; Acrolink 7N-A2070 Leggenda
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver; Fidata HFU2; Vermöuth Audio Reference USB
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra; Vermöuth Audio Reference Loudspeaker Cable + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Silent Angel Forester F1 + Luna Cables Gris DC
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT

Opinia 2

Nie ma co się oszukiwać. Do niedawna uważane za swoistą nonszalancję goniących za nowinkami audiofilów granie z plików jest już swoistym standardem. Oczywiście jego jakość tak jak w przypadku każdego innego źródła zależna jest od zaawansowania technicznego danego urządzenia, jednak w obecnym czasie brak jakiegokolwiek tego typu źródła we własnym zestawie audio jest swoistym faux pas. A jeśli tak, chyba nie dziwnym jest, że gdy na rynku zauważymy coś nowego, na ile to jest możliwe, staramy się pozyskać na testy. Takim też sposobem po dwóch odsłonach starszego brata RS 150 i RS 150B mamy niekłamaną przyjemność przedstawić kolejny streamer ze znanej już z naszych łamów marki HiFi Rose, którym tym razem za sprawą dystrybutora Sieć Salonów Top Hifi &Video Design jest stojący nieco niżej w hierarchii model ROSE RS 250.

250-tka w odniesieniu do obydwu 150-tek jest nieco mniejsza. Gdybym miał niezobowiązująco określić jej gabaryty, powiedziałbym, iż to produkt w stylu wieży midi. Jednak ów rozmiar w najmniejszym stopniu nie wpływa na znakomitą funkcjonalność konstrukcji. Owszem, dotykowy, skądinąd fenomenalny, bo pozwalający wyświetlić dosłownie wszystko, kolorowy ekran nie zajmuje pełnego lica frontowego panelu, jednak nadal jest bardzo duży. Na tyle poważny, że na przedniej ściance zostało naprawdę niewiele miejsca na okalającą go stosunkowo cienką ramkę, na której producentowi udało się zaaplikować jedynie logo marki, włącznik, gałkę wzmocnienia i gniazdo słuchawkowe. Sama obudowa to znakomicie prezentujące się jasne aluminium frontu i jej górnej połaci oraz czerń imitujących radiatory bocznych paneli. Jeśli chodzi o rewers i jego ofertę przyłączeniową, ta nie pozostawia żadnych złudzeń, że mamy do czynienia z najnowocześniejszym produktem obsługującym pełen zestaw protokołów cyfrowych. A co w dobie minimalizacji zestawów generujących dźwięk jest również bardzo istotne, to w momencie wypuszczenia z naszego bohatera sygnału analogowego, fakt dostępności regulacji poziomu wyjścia tegoż sygnału. Dla wielu ortodoksyjnych melomanów to swoista zdrada stanu, jednak z autopsji wiem – sam wykorzystuję podobne rozwiązanie w dCS-ie Vivaldi DAC 2, iż nie zawsze diabeł jest taki straszny, jak go malują. Wracając do bogactwa wejść i wyjść dla poszukiwaczy wszechstronności Rose oferuje: wejścia i wyjścia sygnału cyfrowego w standardzie USB, Optical, COAX, wejście i wyjście analogowe jako porty RCA, dodatkowo gniazda LAN i HDMI, zaś całość oferty wieńczą zacisk uziemienia i terminal prądowy IEC. Fajnym, niestety nieczęstym w tego typu konstrukcjach dodatkiem jest dodawany w standardzie zgrabny pilot zdalnego sterowania. Jak widać, podczas opisywania technikaliów wszelkiej maści streamerów, tak i tym razem celowo przemilczałem kwestie obsługiwanych formatów. Nie z lenistwa, tylko w wyniku podjęcia decyzji o nie rozwadnianiu tekstu, gdy to samo znajdziecie w tabeli pod testem. Dlatego zainteresowanych pakietem danych zapraszam do lektury napisów końcowych, a tych chcących wiedzieć jak przebiegł proces testowy zachęcam do zapoznania się z poniższym słowotokiem.

Próbując przybliżyć brzmienie naszego bohatera w celu wyraźnego pokazania jego fajnych cech, muszę odnieść się do wspomnianych wyższych modeli. Tamte jak wiadomo opierają się o inne kości przetwornika D/A, co skutkuje całkowicie różnymi wynikami sonicznymi. Starsza wersja bez literki B grała bardziej transparentnie i raczej kierując swoją uwagę na atak i szybkość narastania sygnału, natomiast nowsza 150B postawiła na pokazanie większej ilości muzyki w muzyce, czyli tłumacząc z polskiego na nasze tchnęła w dźwięk więcej body i plastyki, by finalnie uczynić muzykę bardziej namacalną i sprawiającą więcej przyjemności z długotrwałego obcowania z nią. Oczywiście to nie oznacza całkowitego deprecjonowania jakości brzmienia pierwszej wersji, jednak z kuluarowych rozmów wiem, że wersja poprawiona cieszy się zdecydowanie większym powodzeniem. Po co o tym piszę? Z prostego powodu, jakim jest bardzo podobne do ostatniego wypustu 150-ki podążanie drogą pulsującej energią muzyki przez opisywany dzisiaj model RS 250. Naturalnie rozprawiamy o ogólnej estetyce, a nie o możliwościach bezwzględnych porównywanych konstrukcji. Jakiej estetyce? Już zdawkowo wspominałem. Nasz nieco mniejszy bohater stąpa drogą fajnej, bo gęstej, ale przy okazji dynamicznej projekcji, co sprawia, że z jednej strony nie rozdrabniamy na siłę przysłowiowego włosa na czworo, za to z drugiej nic a nic w dźwięku nam nie brakuje. Pławimy się w przyjemnych, oferujących odpowiedni drive wydarzeniach scenicznych z dobrze i czytelnie rozstawionymi wirtualnymi bytami. Bez pogoni za wyczynowością w górnych i dolnych rejestrach, co skutkuje fajnym konsensusem pomiędzy atakiem, masą i witalnością słuchanej muzyki. To jest na tyle ciekawie zestrojona propozycja soniczna, że cały czas mając w głowie niedawny test modelu 150B, po zrozumieniu założeń konstruktorów zaproponowania melomanowi równego, co bardzo istotne, dobrze osadzonego w masie i energii, ale bez pogoni za ekstremum jakości dźwięku, podczas procesu testowego skupiłem się nie na jego cechach audiofilskich, a zawartości emocjonalnej. I nie chodzi o jakąś podprogową próbę obrony 250-ki, tylko fakt naturalnych brzmieniowych konsekwencji jako feedback zajmowania innego progu cenowego. Niestety przy skromniejszych środkach coś trzeba oddać i projektanci w imię szukania radości w twórczości ulubionych artystów poświęcili mniej ważne dla intymnego odbioru aspekty cyzelowania każdego pojedynczego impulsu instrumentu lub głosu na rzecz muzykalnej spójności. To jest abecadło melomana, po zrozumieniu którego cały test okazał się być przyjemnie spędzonym czasem przy muzyce. I to praktycznie każdej.
Weźmy na tapet choćby najnowszy krążek Rammsteina „Zeit”. To jest dość ostra jazda. Dużo energii, dużo skomasowanych ataków wielodźwięków i wyrazista wokaliza sprawiają, że gdy system jest nazbyt skory do pokazywania palcem każdego rozwibrowanego bytu, muzyka zaczyna męczyć. A choć moim konikiem są odległe nurty typu jazz i zapisy barokowe, muszę powiedzieć, iż czasem lubię sobie podnieść poziom adrenaliny i taki Rammstein – na nieszczęście często słabo zrealizowany, z pomocą naszego bohatera w fajnym odtworzeniu jest idealnym remedium na postępującą jesienną ospałość. Jednak żeby nie było, ta pozycja wypadła fajnie nie dlatego, że kolokwialnie mówiąc została zamulona, tylko umiejętnie doprawiona barwą i masą z unikaniem krzykliwości. Na tyle udanie, że bez obaw mogłem zatrząść pomieszczeniem i być spokojnym o narządy słuchowe, bowiem wraz z podkręcaniem poziomu głośności rosła energia, a nie jego krzykliwość materializujących się w moim pokoju bytów. Twórczość Rammsteina to czyste uwalnianie energii i tak ten materiał bez jakiegokolwiek zbliżania się do bólu odebrałem.
Innym przykładem dobrego radzenia sobie Rose z wysmakowanym repertuarem była płyta Cassandry Wilson „Another Country”. To akurat jest bardzo dobrze wyprodukowany mix piosenek, co sprawiało, że nie tylko mogłem zachłysnąć się barwą głosu artystki, ale również napawać świetnie zaprezentowaną od strony realizacyjnej wirtuozerią wtórującego owej divie instrumentarium. Oczywiście mam na uwadze wszelkiego rodzaju audiofilskie smaczki, które będąc zakodowane w materiale, zostały przez naszego bohatera dobrze pokazane. Bez poszukiwań na siłę, jak to czasem robią produkty ze szczytów cenników, tylko przy zachowaniu zdrowego rozsądku, że lepiej mniej a poprawnie jakościowo, niż wszystko na raz ze szkodą dla spójności prezentacji. Na szczęście pion projektowy HiFi Rose wiedział, że łapanie przysłowiowego króliczka nie oznacza pogoni za poszarpaną wyczynowością, tylko podanie materiału w spójny, a przez wywołujący pozytywne emocje sposób.

Jak wynika z powyższego tekstu, decydując się na tytułowy HiFi Rose RS 250 wkraczamy na ścieżkę opartą o dobry bilans energii, masy i emocjonalności słuchanej przez nas muzyki. Naturalnie starsi bracia robią to w bardziej wyrafinowany sposób, jednak to co oferuje nasz bohater jest równie dobrą, bo opartą o zdrowe podejście do malowania świata propozycją dla melomana. Czy dla wszystkich? Jak można się domyślić, dla wielbicieli pierwszej, wyczynowej w kwestii transparentności brzmienia wersji 150-ki być może nie. Jednak tym aż tak bardzo bym się nie przejmował, gdyż wspomnianych osobników napawających się artefaktami graniczącymi z nieprzyjemnym odbiorem z wiadomych przyczyn jest stosunkowo niewielu. Przecież muzyka ma nam sprawiać przyjemność. A to w fantastyczny sposób zaraz po modelu 150B zapewnia tytułowy RS 250. Na ile skutecznie, każdy musi sprawdzić osobiście. Jednak jedno jest pewne, to jest produkt do słuchania muzyki, a nie dźwięków.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Melco N1A/2EX + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio Mephisto Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Synergistic Research Galileo SX SC
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Tellurium Q Silver Diamond, Hijiri Milion „Kiwami”, Siltech Classic Legend 880i
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: Solid Tech Hybrid
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Essence MC
– Step-up Thrax Trajan
– przedwzmacniacz gramofonowy Sensor 2 mk II

Dystrybucja: Sieć Salonów Top HiFi & Video Design
Producent: HiFi ROSE
Cena: 10 999 PLN

Dane techniczne
Obsługiwane formaty audio:
Pełne dekodowanie MQA
WAV, FLAC, ALAC, WMA, MP3, OGG, APE, DFF, DSF, AAC, CDA, AMR, APE, EC3, E-EC3, MID, MPL, MP2, MPC, MPGA, M4A, AIFF
PCM : max.768kHz/32bit
Natywnie DSD: max. DSD512(22.4MHz)
Obsługiwane formaty video:
ASF, AVI, MKV, MP4, WMV, MPEG-1, MPEG-2, MPEG-4, H.263, H.264, H.265, VC-1,VP9, VP8, MVC,
H.264/AVC, Base/Main/High/High10 profile@level5.1 max. 4Kx2K@30fps
H.265/HEVC, Main/Main10 profile@ level 5.1 High-tier max. 4Kx2K@60fps
Obsługiwane serwisy audio: Qobuz, TIDAL, Bugs, RoseTube, RosePodcast, Internet Radio
Obsługiwane serwisy video: TIDAL Video, Bugs Video, RoseTube (4K UHD 60p)
DAC: ESS ES9038 Q2M
Napięcie wyjściowe: Max 2.3Vrms
Zniekształcenia THD: 0.0002%
Zniekształcenia THD + N: 0.0003%
Zniekształcenia intermodulacyjne: -102dB (SMPTE 4:1, 60Hz:7KHz)
Odstęp sygnał/szum: 116dB
Dynamika: Max 126 dB
Przesłuch międzykanałowy: > -133dB, 20~20kHz
Pasmo przenoszenia: 20Hz – 40,000(+/-0.5dB)
Impedancja wyjściowa: 100Ω
Łączność:
– Ethernet 10/100/1000 BASE-T
– WiFi (802.11 b/g/n/a/ac) 2.4Ghz/5Ghz Dual Band
– Bluetooth (wsparcie A2DP Sink, AVRCP v1.3)
– 2 x USB3.0 (dla pamięci masowych NTFS/FAT32 max. 10TB)
Wejścia audio: para RCA, optyczne, koaksjalne, USB
Wyjścia audio: para RCA (Pre-out), Optyczne, koaksjalne, USB, słuchawkowe
Wyjście video: HDMI 2.0 ( max 3840 x 2160 / 60Hz )
System operacyjny: Modyfikowany Android 7.1
Wyświetlacz: 8,8″ dotykowy
CPU: Hexa Core
– Dual-core Cortex-A72 up to 1.8GHz
– Quad-core Cortex-A53 up to 1.4GHz
GPU: Mali-T864 GPU, OpenGL ES 1.1/2.0/3.0/3.1, OenVG1.1, OpenCL, DX11
Pamięć: LPDDR3 4GB
Pobór mocy: max.50W
Wymiary (S x G x W): 278 x 202 x 76 mm
Waga: 3.2 kg

  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Rose RS250

Rose RS250
artykuł opublikowany / article published in Polish

Po pełnowymiarowych streamerach RS150 i RS150B oraz futurystycznej integrze RA180 przyszła pora na nieco bardziej kompaktową propozycję HiFi Rose – streamer RS250.

cdn. …