Opinia 1
O ile pamięć mnie nie zawodzi, to pierwszy kontakt z będącym zaczynem niniejszej recenzji wytwórcą mieliśmy w trakcie Audio Video Show 2022. Tzn. gwoli ścisłości chodzi o samą nazwę handlową, gdyż rynek audio i to nie tylko nasz rodzimy, co w ujęciu globalnym, jest na tyle hermetycznym bytem, że pomimo ciągłego napływu świeżej krwi znacząca część znanych nam postaci częściej zmienia swe barwy (reprezentowane podmioty) aniżeli definitywnie znika z radarów. Tak też było i tym razem, gdyż pod marką Audio Phonique kryje się m.in. działający wcześniej pod szyldem Amare Musica (gościliśmy listwę zasilającą Silver Passive Power Station) a tu pełniący obowiązki CTO (Chief Technology Officer) Maciej Lenar. O ile jednak z hotelowej migawki nic konkretnego nie wynikło, gdyż AP jedynie sygnalizując swoje istnienie skupiało się na kompletowaniu i uspójnianiu własnego portfolio, to już podczas tegorocznego monachijskiego High Endu sprawy nabrały rumieńców, by finalnie zaowocować testem … nie, nie elektroniki stanowiącej główny obszar zainteresowań tytułowego producenta a … przewodu zasilającego Singularity AC.
Skoro pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz, to śmiem twierdzić, że ekipa Audio Phonique nader sumiennie odrobiła pracę domową i przygotowała się do sprawdzianu, bowiem już sam unboxing jasno dał do zrozumienia, że mamy do czynienia z reprezentantem tzw. „dóbr luksusowych” a patrząc z naszej – skażonej audiophilią nervosą, perspektywy rasowego High Endu. Eleganckie przyozdobione złotym logotypem drewniane skrzynki wyściełano szkarłatnym jedwabiem (?), więc umieszczone w nich pokryte czarną opalizująca plecionką i uzbrojone w topowe 50-ki NCF Furutecha przewody prezentują się nad wyraz dystyngowanie. Niby nic nowego, gdyż eleganckie szkatułki lata temu stosowała już Audiomica, jednak uczciwie trzeba przyznać, że w AP wszystko idealnie się „spina”. Ma być elegancko, luksusowo i ze smakiem i jest, bowiem nawet niezbyt imponująca średnica przewodu nie budzi żadnych kontrowersji, czego nie można powiedzieć o nader często pojawiającej się na rynku wielkośrednicowej i „poobwieszanej” wszelakiej maści tulejami, mufami i inną audio biżuterią konkurencji. A tu za element dekoracyjny można uznać jedynie dyskretną opaskę z nazwą producenta i oznaczeniem modelu.
Bezwstydnie zerkając pod wspomniany peszelek można dowiedzieć się, że pewne rzeczy się nie zmieniają i choć czas płynie a i „barwy klubowe” Maćka są już inne, to trudno nie zauważyć pewnych analogii do ww. Amare Musica, gdyż i tym razem w roli przewodnika pojawia się srebro. Jednakże w przeciwieństwie do Silver Passive Power Station zamiast wyłącznie kruszcu o czystości 4N przewód Audio Phonique Singularity AC wykonano z niestandardowych przewodników z ultra czystego monokrystalicznego srebra PLMAg-5N i miedzi PLMCu-7N. Te ekskluzywne materiały poddane zostały skrupulatnie zaprojektowanemu procesowi wyżarzania i chłodzenia, po którym nastąpiło precyzyjne polerowanie w celu uzyskania nieskazitelnej powierzchni. Jak łatwo się domyślić proporcje obu ww. metali nie są dziełem przypadku, acz producent nie jest zbyt skory do dzielenia się nimi na forum publicum. Podobnie jest z pozostałymi parametrami, ot chociażby kluczową w zasilaniu indukcyjnością, więc poza solennymi zapewnieniami, iż dzięki autorskiej topologii Air, samoekranowaniu i pełnozakresowemu ekranowaniu, ów parametr, podobnie z resztą jak i pojemność udało się sprowadzić do niezwykle niskich poziomów i to przy stabilnej rezystancji to konkretnych wartości nie znajdziemy. A właśnie, zgodnie z materiałami informacyjnymi pod wspomnianą topologią Air kryje się nic innego jak wykorzystanie powietrza w roli głównego izolatora pierwszego kontaktu, które wspiera najwyższej klasy teflon klasy medycznej i bawełna.
Jak już podczas sesji unboxingowej zasygnalizowaliśmy ekipa Audio Phonique była na tyle miła, że zamiast pojedynczego dostarczyła parę Singularity AC, więc mogliśmy praktycznie do woli nimi żonglować a w przypadku mojego, zauważalnie skromniejszego aniżeli Jacka systemu zasilić nimi jednocześnie dwa główne urządzenia – odtwarzacz Vitus Audio SCD-025 Mk.II, oraz integrę Vitus Audio RI-101 MkII a więc od razu zweryfikować, czy aby taka srebrno-miedziana kumulacja nie powoduje zbytniego przesytu. I tu od razu spieszę donieść, że absolutnie nie, gdyż nie dość, że intensywność sygnatury rodzimych przewodów daleka jest od iście rewolucyjnych zapędów, to w dodatku jej charakter zmienia się w zależności od prądożerności zasilanego odbiornika. O ile bowiem Singularity AC wpięty w odtwarzacz przyjemnie uplastyczniał i uspójniał przekaz niespecjalnie ingerując w jego motorykę, to już zaaplikowany w zakrystii 300W wzmacniacza ową, znaną ze współpracy ze źródłem, plastycznością obdzielał również aspekt dynamiczny. Oczywiście na tym pułapie cenowo-jakościowym nie było mowy o jakimkolwiek zamuleniu przekazu, bądź utracie kontroli najniższych składowych, co raczej czysto subiektywnym uspokojeniu prezentacji. Szukając sprzętowych analogii pierwszy na myśl przychodzi mi przykład dawnych odtwarzaczy CEC-a z serii 5X, których obecność w torze każdorazowo odbierałem tak, jakby kręciły srebrnymi krążkami jeśli nie o pół, to chociaż ćwierć obrotu wolniej od swojej konkurencji. Jak łatwo się domyślić nic takiego nie miało miejsca, jednakże efekt soniczny był taki a nie inny. I tym razem było podobnie. Z CD dostawałem gładkość, swobodę i niezwykłe wyrafinowanie, co niejako automatycznie kierowało moje zainteresowanie ku równie wysmakowanemu repertuarowi w stylu „Tango Baroque” Per Arne Glorvigena i Tormoda Dalena, który choć bezdyskusyjnie referencyjny i wysokich lotów z racji użytego instrumentarium (bandoneon + wiolonczela) niezbyt często gości na moich playlistach, gdyż dłuższy aniżeli kwadrans z nim kontakt zazwyczaj powodował graniczącą z irytacją fatygę. Tymczasem z tytułowym przewodem w torze piskliwość bandoneonu została ujarzmiona i ucywilizowana a jednocześnie zachowane zostały wszelkie odgłosy związane z mechaniką – pracą przycisków i miecha okraszając całość bezlikiem audiofilskich smaczków. Może pod względem ostrości rysunku Singularity AC ustępował nieco mojemu dyżurnemu, uzbrojonemu dokładnie w takie same wtyki Furutechowi Nanoflux Power NCF, ale jak to już zdążyłem nadmienić nieco inna plastyka prezentacji nie mogła w tym wypadku uchodzić za wadę a jedynie inny punkt widzenia, którego ocenę należy pozostawić indywidualnemu odbiorcy.
Z kolei ze wzmacniaczem moje obserwacje dotyczyły raczej pewnego zdroworozsądkowego utemperowania nieraz nazbyt euforycznego rozmachu, do którego zdążył mnie przyzwyczaić Acoustic Zen Gargantua II. Zamiast hektarów przestrzeni na „Backdraft” Hansa Zimmera pojawił się zdecydowanie bardziej adekwatny aparatowi wykonawczemu wolumen a i iście hollywoodzka spektakularność została ujęta w bardziej europejską rozmiarówkę. Co ciekawe powyższego efektu przeskalowania nie wyłapywałem na nieco bardziej oszczędnych przejawach uzdolnionych muzycznie przedstawicieli naszego gatunku więc już na „An Acoustic Skunk Anansie – Live in London” Skunk Anansie przewód Audio Phonique ograniczał się jedynie do delikatnego dosaturowania wokalu Skin i ozłocenia partii gitary. Mówiąc wprost warto przed zakupem zweryfikować, czy „przepustowość mocowo-prądowa” bohatera niniejszego zbioru refleksji uwzględniając nasze upodobania muzyczne spełnia zarówno oczekiwania odbiorcy, jak i apetyt samej amplifikacji.
Zbliżając się do końca dzisiejszego spotkania jedno jest pewne, bowiem po raz kolejny bazując li tylko na obiegowych opiniach i stereotypach można byłoby o przewodach Audio Phonique Singularity AC powiedzieć wszystko, tylko nie to, że są srebrne / srebro w ich żyłach płynie. Próżno doszukiwać się tu jakichkolwiek przejawów osuszenia, czy też odchudzenia dźwięku. Ba śmiem twierdzić, iż pod względem plastyczności i wysycenia nie tylko śmiało mogą konkurować z wyłącznie „miedzianą” konkurencję, co niejednokrotnie ją zawstydzić. Dlatego też coraz lepiej rozumiem tych wytwórców, którzy stają się coraz bardziej enigmatyczni w dzieleniu się informacjami czy to ogólnie o samej budowie swoich produktów, co nawet użytych materiałów. Dlatego niezależnie od tego czy, jak i kiedy mieliście Państwo okazję poznać uroki rodzimej metalurgii chociażby z czystej ciekawości warto na tytułowe przewody rzucić uchem i wyrobić sobie własne zdanie.
Marcin Olszewski
System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Vitus Audio SCD-025 Mk.II
– Odtwarzacz plików: Lumïn U2 Mini + Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Gramofon: Denon DP-3000NE + Denon DL-103R
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Wzmacniacz zintegrowany: Vitus Audio RI-101 MkII + bezpiecznik Quantum Science Audio (QSA) Violet
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Furutech FA-13S; phono NEO d+ RCA Class B Stereo + Ground (1m)
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Furutech DAS-4.1
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Vermöuth Audio Reference USB; ZenSati Zorro
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Esprit Audio Alpha; Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable; Quantum Science Audio (QSA) Violet & Red + zasilacz Farad Super6 + Farad DC L2-C cable
– Przewody ethernet: In-akustik CAT6 Premium II; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT
Opinia 2
Ostatnimi czasy nie raz i nie dwa spotkałem się z dość trafną maksymą – Polska okablowaniem stoi. A trafną dlatego, że w mojej ocenie jest w stu procentach prawdą, co potwierdzają choćby rodzime wystawy audio w Warszawie. Lista rodzimych producentów jest na tyle długa, że zdając sobie sprawę z jej potencjalnej rozpiętości nie podejmuję się jej recytować. Naturalnie inna sprawą to rozpoznawalność i staż na rynku każdego z podmiotów, jednak fakt jest faktem, w centrum Europy mamy ewidentny wysyp tego typu akcesoriów audio. Czy to źle? Bynajmniej, gdyż z jednej strony bogactwo wyboru skłania producentów do przemyślanego wyceniania swoich produktów, zaś z drugiej dzięki innym walorom sonicznym każdej konstrukcji łatwiej jest nam dobrać idealny kabel do posiadanego zestawu. Jaki cel ma ten wstępniak? Oczywiście wprowadzenie w temat dzisiejszego spotkania. A będzie nim spojrzenie na okablowanie sieciowe powstałej około 3 lat temu, mającej w dorobku również elektronikę i zespoły głośnikowe warszawskiej manufaktury Audio Phonique. Ta własnym sumptem postanowiła dostarczyć na testy parę kabli prądowych Audio Phonique Singularity AC.
Na jakim przewodniku bazuje i co wiemy budowie AP Singularity AC? Otóż z informacji zawartych na stronie producenta wynika, że nie jest to zwykłe zaobrączkowanie własnym logotypem półproduktu większych graczy kablarskich, tylko od początku do końca realizacja firmowego pomysłu. A świadczy o tym choćby kompilacja przewodników bazujących na połączeniu srebra PLMAg-5N z miedzią PLMCu-7N oraz pozwalająca kontrolować jakość wykonania ręczna produkcja. Ale to nie jedyne zabiegi mające uzyskać maksimum jakość dźwięku tych konstrukcji, bowiem obydwa przewodniki przed montażem są poddawane precyzyjnemu procesowi wyżarzania i chłodzenia, a finalnie polerowania. Jeśli chodzi o topologię splotu wspomnianych drutów, nie mamy dokładnej wiedzy, jednak według zapewnień konstruktorów oferują jak najmniejszą rezystancję celem dostarczenia do urządzenia jak najmniej obciążoną nią dawkę nieskrępowanej energii. Ten cel oczywiście wspiera dodatkowo stosowna izolacja, w tym przypadku najlepiej nadający się do tego celu teflon klasy medycznej. Tak skonstruowane kable wyposażono w topowe wtyki japońskiego Furutecha FI-E50 NCF R, FI-50 NCF R i spakowano w eleganckie czarne kuferki wyściełanie czerwonym atłasem.
Jak wypadły Singularity od strony brzmienia po aplikacji w tor testowy? Bardzo ciekawie, gdyż po zasileniu nimi dzielonego źródła w zastępstwie dyżurnych Furutechów, pierwszym słyszalnym efektem była jakby głośniejsza prezentacja muzyki. To oczywiście skutek zastrzyku energii i co ciekawe nie tylko na basie, czy średnicy, a w całym paśmie. Owemu podkręceniu dźwięku w dźwięku szła w sukurs kontrola i otwartość prezentacji. Ten sznyt był na tyle wyraźnym działaniem, że momentami na tle codziennego brzmienia występ polskich kabli odbierałem nawet jakby ciekawe utwardzenie dźwięku z pewnego rodzaju doświetleniem prezentacji. Ale spokojnie, nie in minus, tylko na tle mojego, raczej szukającego spokoju w odbiorze muzyki zestawu okablowania, przekaz w konfiguracji testowej był z tych bardziej wyrazistych. A najlepszy w tym był fakt, że owa wyrazistość bez najmniejszego problemu mieściła się w zakresie dobrego smaku, co udowadniała słuchana muzyka. I żeby nie było, każda muzyka. Ta grająca tak zwaną ciszą w postaci jazzu choćby rodzimych artystów spod znaku Braci Oleś z Piotrem Orzechowskim „Waterfall: Music of Joe Zawinul”, ale również energetyczna, której idealnym przedstawicielem jest Rammstein z materiałem „Zeit”. W pierwszym przypadku przywołane, oczywiście w dobrym znaczeniu utwardzenie i doświetlenie dźwięku z jednej strony pozwalały wyraźniej i dosadniej zaistnieć każdej, nawet przypadkiem powołanej do życia nucie, ale z drugiej dzięki mocnemu rysunkowi idealnie zwizualizować ją w międzykolumnowym eterze wprost przekładając się na większą namacalność projekcji. W drugim materiale natomiast sposób na muzykę według polskiego produktu już startowo mocne uderzenie czynił zjawiskowo wciskającym w fotel. To jest samo w sobie mocne granie, którego bardzo lubię głośno słuchać. Jednak nie zawsze skonfigurowany na czas testu system sobie z tym radzi. Albo podaje akordy zbyt miękko, co powoduje, że zamiast dostać mocnego kopniaka, zostaję polany lepiącym syropem, albo jeszcze gorzej, czyli w momencie odchudzenia i przy okazji w efekcie rozjaśnienia dźwięku boję się otworzyć usta, aby nie popękało mi szkliwo na zębach. Na szczęście konstrukcje Audio Phonique z żelazną konsekwencją nawet przy wysokim poziomie głośności oprócz kontroli dźwięku nie dopuszczały do przerysowania jego wyrazistości. Owszem, tę z założenia mocną jazdę bez trzymanki cechowała większa agresja prezentacji od mojego wzorca, ale ani przez moment nie odczułem przekroczenia zdrowego rozsądku, a czasem nawet z uśmiechem na twarzy wsłuchiwałem się w niby mocniej zaprezentowane, ale nadal odbierane z wielką przyjemnością znane od podszewki kawałki. I gdybym miał wygłosić jakąś wiążącą tezę, moim zdaniem właśnie Rammstein pokazał prawdziwe oblicze opisywanych kabli sieciowych. Jazz również zabrzmiał bardzo dobrze, ale przy elektronicznym rocku to był prawdziwy ogień.
Komu dedykowałbym tytułowe AP Singularity? Myślę, że jest tylko jedna i do tego niezbyt liczna grupa osobników parających się słuchaniem muzyki w najwyższej jakości. Oczywiście mam na myśli posiadaczy już ostro skonfigurowanych zestawów. Co prawda dodatkowa energia raczej nie zaszkodzi, a nawet pomoże, jednak mocny rysunek ma duże szanse spowodować przerysowanie wyrazistości prezentacji. Jeśli zatem nie utożsamiacie się z powyższą zbieraniną, macie zielone światło. Na tyle jaskrawe, że nawet w momencie pełnego zadowolenia z posiadanej układanki sprawdzić nie zaszkodzi. Za to jednio mogę Wam obiecać, podczas weryfikacji jakości brzmienia tak skonfigurowanego zestawu z pewnością będzie ciekawie.
Jacek Pazio
System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Lumin U2 Mini + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Hijiri Milion „Kiwami”, Furutech DAS-4.1, Furutech Project V1
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kabel USB: ZenSati Silenzio
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2
Akcesoria:
– bezpieczniki: Quantum Science Audio Red, Synergistic Research Orange
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints Ultra Mini
– platforma antywibracyjna Solid Tech
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: Power Base High End, Furutech NCF Power Vault-E
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio The Big Phono
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80
Producent / Dystrybucja: Audio Phonique
Cena: 3 999 € netto / 1,8m; 499 € / dodatkowe 0,5m
Najnowsze komentarze