Tag Archives: TAD Compact Evolution One


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. TAD Compact Evolution One

TAD Evolution One (TAD-E1TX-K)

Opinia 1

Nawet nie tyle o natłoku, co o ewidentnej klęsce urodzaju wszelakiej maści wrażeń i bodźców docierających do nas podczas minionej edycji Audio Video Show zdążyłem już co nieco napisać, zamieścić kilka…set zdjęć z PGE Narodowego, obu hoteli i nawet odrobinkę odzipnąć. Zanim jednak nagromadzone emocje zupełnie opadły a poszczególne wyrywki i „migawki” wspomnień ułożyły się, wzorem poprzednich, we w miarę logiczną całość, dziwnym zbiegiem okoliczności przypomniała sobie o nas przeszłość. Przeszłość równie miła, co wystawowa, gdyż w nawiązaniu do dość niezobowiązujących, prowadzonych podczas tegorocznego monachijskiego High Endu odezwała się do nas europejska centrala TAD-a (Technical Audio Devices Laboratories, Inc.) z pytaniem, czy nie mielibyśmy przypadkiem ochoty rzucić okiem i uchem na mające w miniony weekend na AVS swoją premierę podłogowe kolumny Evolution One (E1TX-K). Oczywiście mowa była o odsłuchu w zdecydowanie lepszych i bardziej kontrolowanych aniżeli stadionowe warunkach. „Pech” jednak chciał, iż bezpośrednio po ww. wystawie zagościł u nas angielsko-francuski system marzeń (Naim Statement & Focal Stella Utopia EM EVO) i z dość prozaicznych względów, jego praktycznie zerowej mobilności, na co najmniej dwa tygodnie OPOS miał być wyłączony z jakichkolwiek innych testów. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, gdyż z pomocą przyszedł katowicki Audio Styl, w którym to ostatni raz gościliśmy … jeszcze przed powołaniem do życia SoundRebels, z okazji jeśli mnie pamięć nie zawodzi prezentacji systemu Hegla z Gradientami Helsinki, czyli co najmniej 6 lat temu. Szmat czasu, więc okazja do wycieczki i małego rekonesansu wyśmienita. Tak też się stało i w sobotni poranek, lekko licząc na kwadrans przed wschodem słońca, wyruszyliśmy z Jackiem do stolicy Górnego Śląska.

W tym momencie chciałbym przekazać najserdeczniejsze podziękowania dla całej ekipy Audio Stylu, która pomimo prawdziwego urwania głowy związanego z szaleństwem „czarnego weekendu” udostępniła nam do celów recenzenckich, a tym samym na caluteńką sobotę wyłączyła z normalnego użytkowania, swoją salę odsłuchowo – demonstracyjną. W dodatku, pomimo wstępnej aranżacji nie było żadnych problemów z realizacją naszych, dla postronnych obserwatorów, zapewne zupełnie niezrozumiałych „zachcianek” dotyczących rekonfiguracji systemu podczas odsłuchów, czy też – już na sam koniec podłączenie czegoś „poza konkursem”. Jednym słowem marzenie recenzenta, który może wygodnie rozsiąść się na kanapie z filiżanką aromatycznego espresso w jednym i kawałkiem wybornego makowca (był obłędny) w drugim ręku i jedynie skupić się na absorbcji wrażeń nausznych, bądź gdy tego wymagała sytuacja, nawet zalec plackiem tuż przed systemem, jak to raczył był zaprezentować Jacek.

Zanim przystąpię do dogłębnej analizy walorów sonicznych sprawczyń naszych weekendowych wojaży pozwolę sobie pokrótce przedstawić kilka niuansów natury technicznej, które np. podczas wizyty na PGE Narodowym mogły Państwu najzwyczajniej w świecie umknąć. Patrząc od góry najnowsze TAD-y wyposażono w ukryte za metalowymi siatkami maskownic 9 cm koaksjalne przetworniki średnio-wysokotonowe CST, w których centrum umieszczono 25 mm kopułki berylowe, a stanowiące ich przedłużenie membrany średniotonowe wykonano z magnezu. Zdublowane 16 cm woofery posiadają natomiast wielowarstwowe kompozytowe membrany aramidowe MACC (Multi-layered Aramid Composite Cone). Same kolumny są dość zgrabnymi, przyobleczonymi w dystyngowaną fortepianową czerń, bryłami z odchyloną o trzy stopnie ku tyłowi ścianą przednią i ściętą ku frontowi płaszczyzną górną. Całe szczęście spójności projektu nie psują ujścia portów bas-refleks, gdyż zamiast konwencjonalnych, ordynarnie zionących swymi wylotami brzydko mówiąc rur zastosowano zaimplementowane na ścianach bocznych „dwustronne” porty ADS ukryte za całkiem estetycznymi „talerzami” zaślepek. Dzięki nim ciśnienie wyprowadzane jest z obudowy idealnie symetrycznie i to nie tylko do przodu i do tyłu, lecz również z obydwu ścian bocznych. Mamy zatem do czynienia zarówno z omnipolarną propagacją najniższych częstotliwości, jak i równomiernym rozłożeniem sił działających na samą obudowę i eliminacją fal stojących tamże lubiących powstawać.
Podwójne, umieszczone tuż nad podłogą, terminale głośnikowe przymocowano do eleganckich szyldów ze szczotkowanego aluminium a kolumny wyposażono w aluminiowe nóżki znacząco poprawiające stabilność.

Część akomodacyjno – rozgrzewkową, mającą na celu może nie tyle oswojenie się, co przypomnienie sobie akustyki katowickiego pomieszczenia, przeprowadziliśmy z użyciem wzmacniacza mocy TAD-M4300, który po kilku kwadransach otrzymał wsparcie ze strony młodszego rodzeństwa, czyli nieco niższego rangą modelu TAD-M1000, któremu to przypadło zadanie zaopiekowania się dołem pasma, odciążając tym samym M4300, mogącego troszczyć się w tym momencie jedynie o zakres średnio – wysokotonowy. Patrząc na parametry obu końcówek można byłoby dojść do wniosku, że każda z nich, bądź co bądź dysponując niebagatelną mocą 500 W/ 4 Ω z przysłowiowym palcem w …, mniejsza z tym gdzie, powinna poradzić sobie z wysterowaniem tytułowych, niewielkich podłogówek i byłoby w tym sporo racji. Skoro jednak ekipa Audio Stylu posiadała na stanie dwa japońskie „piece” i sama z siebie najpierw ustawiła je na rodzimym stoiku Rogoz Audio, w sąsiedztwie odpowiedzianego za dystrybucję zasilania Acoustic Dream AL-4, a potem, bez najmniejszych sprzeciwów, spełniła naszą prośbę i użyła ich w konfiguracji bi-amping, a my z kolei od razu stwierdziliśmy, że tak jest zdecydowanie lepiej, to głupotą byłoby wracać do pierwotnego, pozornie „wystarczającego” zestawienia. Powyższy eksperyment daje też wyobrażenie o tym, jak wymagającym obciążeniem są TAD-E1TX-K, więc mając na nie chrapkę warto brać ów aspekt pod uwagę i mówiąc wprost mierzyć siły na zamiary.
Odsłuchy rozpoczęliśmy od pozycji, którą nie dość, że znają chyba wszyscy audiofile, to w dodatku pozwalającej niejako skalibrowanie nie tyle systemu, co nas samych do zastanych warunków i złapanie jakiegoś punktu odniesienia zarówno do własnych systemów, jak i niezliczonych odsłuchów wystawowo – wyjazdowych. Mowa o … nie o znienawidzonym „No Sanctuary Here” z albumu „Roadhouses & Automobiles” Chrisa Jonesa, lecz samplerze Mangera „Musik, wie von einem anderen Stern”. To całkiem zgrabna kompilacja klasyki i utworów okołojazzowych, z której na pierwszy ogień poszła niezastąpiona „Zima” Vivaldiego z przepięknymi partiami smyczków. W porównaniu do tego, co mieliśmy w pamięci po AVS dźwięk z niezwykle homogenicznego, acz obarczonego podskórną analityczną szklistością ewoluował w stronę niesamowitej organiczności a czasem wręcz słodyczy. To było brzmienie, przy którym nie sposób było pozostawać zdenerwowanym, gdyż koiło ono nery i przynosiło odpoczynek od codziennych trosk. Bas, oczywiście nie na Vivaldim, tylko „Jazz Variants” O-Zone Percussion Group, schodził zaskakująco nisko i pomimo pewnej krągłości nie sposób było odmówić mu rozdzielczości i kontroli. Ot, własna sygnatura dość wyraźnie stawiająca akcent na przyjemność odbioru i wyrafinowanie. Można było nawet poważyć się o stwierdzenie, że zrobiło się niemalże „accuphase’owo” – w takim starym dobrym stylu, do jakiego zdążyły nas np. przyzwyczaić A-klasowe monosy A-200. Co istotne owa wszechobecna gładkość i jedwabistość wcale nie osłabiała czy to motoryki, czy zadziorności rocka, gdyż zarówno ścieżka dźwiękowa „Songs of Anarchy: Music from Sons of Anarchy Seasons 1–4”, jak i prog-rockowy „Hunt” Amaroka nie straciły nic a nic ze swojej natywnej spontaniczności.
Jednak dołożenie kolejnej 500W końcówki, czyli przypominającej nieco jakąś futurystyczną urnę, rodem z „Gwiezdnych Wojen”, TAD-M1000 poskutkowało dość diametralną zmianą charakteru tytułowych kolumn. Co prawda wspominana gładkość i homogeniczność pozostały, lecz do głosu doszły pozostające dotychczas nieco w cieniu aspekty jak może nie tyle głębia sceny, bo takowa była, co wyraźniejsza, bardziej oczywista gradacja planów i tzw. „aura” – powietrze otaczające muzyków. Szczególnie wyraźnie było to słychać na baśniowym „Kristin Lavransdatter” Arilda Andersena i oczywiście samplerze Mangera. Generalnie przekaz osiągnął zdecydowanie wyższy poziom namacalności a same TAD-E1TX-K złapały przysłowiowy wiatr w żagle. Posługując się audiofilskim żargonem, w pełni uzasadnionym byłoby stwierdzenie, że „dźwięk się otworzył”. Separacja pomiędzy poszczególnymi źródłami pozornymi była bardziej oczywista a same źródła zyskały na namacalności. Doskonałym przykładem potwierdzającym powyższe twierdzenia był „Anonymus” otwierający „Hunt” Amaroka, gdzie szczekający pies wydawał się umiejscowiony dalej aniżeli przy pojedynczej amplifikacji, za to słychać było go zdecydowanie wyraźniej i z lepszą precyzją.

Niejako na deser i już „poza konkursem” postanowiliśmy z Jackiem posłuchać zdecydowanie lepiej, od bohaterek niniejszego spotkania, znanych ogółowi melomanów i audiofilów klasycznych monitorów TAD Compact Evolution One. Jak sami Państwo widzicie, o ile monitory kojarzą się większości z nas z dość kompaktowymi gabarytami, to od razu na wstępie warto podkreślić, iż japońskie konstrukcje do najmniejszych bynajmniej nie należą a obecny w ich nazwie „compact” jest jedynie wskazówką, iż mamy do czynienia z konstrukcja podstawkową a nie podłogową. Mamy zatem do czynienia z trójdrożnymi kolumnami o ponad 52 cm wysokości i 44 cm głębokości, w których górę i średnicę reprodukuje 16-cm układ koncentryczny z wysokotonową kopułką berylową a dół 18cm woofer. Krótko mówiąc może na ilość basu znaną z TAD-E1TX-K raczej nie mamy co liczyć, za to pozostała część pasma ma szanse na nieco lepsze osiągi i … z owej szansy bezdyskusyjnie korzysta. Średnica jest bowiem pełniejsza, bardziej wysycona i na swój sposób magiczna. Nie siląc się na zbytni obiektywizm i kierując się jedynie własnymi preferencjami określiłbym ją mianem wysoce uzależniającej, czego z resztą wielokrotnie doświadczyłem na własnej skórze spędzając długie kwadranse podczas „monachijskich sesji” w halach MOC. Niby czas gonił, wystawowy dzień się kończył a ja jakoś każdorazowo nie potrafiłem odnaleźć motywacji by podnieść się z krzesła i ruszyć w dalszą drogę. Tym razem było podobnie. Godzina zamknięcia salonu zbliżała się nieuchronnie a my siedzieliśmy na kanapie delektując się wybornym brzmieniem, które zamiast analizować i rozkładać na części pierwsze woleliśmy przyjmować takim, jakim było. Niby doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z oczywistych ograniczeń owych monitorów, które po prostu najniższego basu nawet nie próbowały reprodukować, bądź operowały w jego wyższych rejonach, jednak jak się okazało zaskakująco łatwo na taki kompromis się godziliśmy skupiając naszą uwagę na wyższych częstotliwościach i niejako podświadomie sięgając po repertuar owego pasma niespecjalnie wymagający.

Jeśli zatem nie poszukujecie Państwo zbyt często infradźwiękowych doznań, dysonujecie co najwyżej dwudziestometrowym pokojem, a „TARTINI secondo natura” tria Sigurd Imsen, Tormod Dalen, Hans Knut Sveen gości u Was zdecydowanie częściej aniżeli „Elephants on Acid” Cypress Hill, to eksplorację kolumnowego portfolio TAD-a polecam rozpocząć od TAD-CE1, za to uwagę wszystkich miłośników pełnopasmowych doznań sugeruję skierować ku TAD-E1TX-K.

Serdecznie dziękując europejskiej centrali TAD-a za propozycję odsłuchu i ekipie Audio Stylu za gościnę, chciałbym również zwrócić uwagę, iż był to jeden z niewielu „testów”, który ze względu na praktycznie całkowite zawłaszczenie na kilkugodzinną sesję sklepowej sali mógł być czymś więcej aniżeli kurtuazyjną relacją z tzw. wycieczki krajoznawczo-towarzyskiej. Oczywiście idealnym rozwiązaniem byłoby pozyskanie TAD-E1TX-K na przynajmniej dwa tygodnie i ich dogłębną analizę w naszym redakcyjnym OPOS-ie, lecz z drugiej – Państwa strony, jest to też szansa na swoistą powtórkę z rozrywki i umówienie się na osobisty odsłuch w dokładnie takich samych warunkach i w takiej samej konfiguracji, w jakich nam przyszło się z TAD-ami zaznajamiać. Dlatego też mam cichą nadzieję, że nawet takie „salonowe” refleksje pozwolą Państwu na rozwianie ewentualnych wątpliwości i o ile tylko tytułowe kolumny zostaną w Polsce na dłużej, popełnienie własnousznej weryfikacji naszych wynurzeń.

Marcin Olszewski

Opinia 2

Prawdopodobnie większość z Was nie uwierzy, ale czytana relacja swoją inicjację miała jakieś pół roku temu. Mianowicie chodzi o fakt zainteresowania ewentualnym testem na naszych łamach, jakie podczas wystawy w Monachium wyraził przedstawiciel pochodzącej z Japonii marki. Tak tak, proces od zgłoszenia zainteresowania do finalizacji pomysłu trwał dobre kilka miesięcy, ale jak to w życiu bywa, co się odwlecze, to nie uciecze i omawiany producent ze swoimi nowościami pojawił się na zeszłotygodniowej wystawie AVS w Warszawie, a wspomniany przed momentem opiekun marki postawił przysłowiową kropkę nad „i”. Niestety traf chciał, że dzień wcześniej klepnęliśmy inne bardzo ważne dla naszego portfolio dwutygodniowe wydarzenie testowe i całe przedsięwzięcie przyjrzenia się długo oczekiwanej w naszych progach elektronice z powodu światowej nowości jakimi są jeszcze nigdzie na świecie nie oceniane, a przez to rozchwytywane przez recenzentów kolumny, zawisł na włosku. Dlatego też nie mając zamiaru tracić tak ciekawego doświadczenia, z ochotą przystaliśmy na ofertę wyprawy do katowickiego przedstawiciela marki TAD w Polsce, salonu Audio Styl, gdzie do naszej dyspozycji stał skonfigurowany według wystawowej specyfikacji zestaw kultowej marki TAD.

Zanim przejdę do konkretów, przypomnę, iż zazwyczaj podobne wydarzenia według mojej specyfikacji nie stwarzają pełnoprawnych warunków do krytycznego oceniania czegokolwiek. Dlatego też cały poniższy tekst mimo bardzo dużej elastyczności gospodarzy w spełnianiu naszych konfiguracyjnych zachcianek należy traktować jako obciążoną kilkoma niewiadomymi opinię. Jednak mimo powyższego oświadczenia z pełną odpowiedzialnością mogę Was zapewnić, że wszystko co w miarę strawnie uda mi się przelać na klawiaturę, jest efektem wnikliwych, jak na wyjazdowy epizod, kilkugodzinnych odsłuchów. Dlaczego aż tak nam na tym zależało? Wszystko wyjaśnia wstępniak, czyli udostępnienie światowej nowości w postaci kolumn podłogowych TAD Evolution One TAD-E1TX-K.
Początek opiniotwórczego spotkania, z niewielkimi wyjątkami okablowania, był odzwierciedleniem pokazu wystawowego, czyli mającej już swoje lata, ale nadal wyznaczającej jakość dla konkurencji elektroniki w postaci przedwzmacniacza liniowego TAD-C2000, i wzmacniacza mocy TAD-M4300, wspomaganej odtwarzaczem SACD/CD Esoteric K-05X, zasilanej przy pomocy rodzimego kondycjonera Acoustic Dream AL-4 z okablowaniem Schunyaty i Cardasa, Efekt? Wszystko na miejscu, czyli bardzo spójny, dobrze poukładany na scenie, a przy tym rozdzielczy przekaz muzyczny. Takie granie na wysokim poziomie, jednak z przewagą nutki stawiania na eufoniczność. Gęsto, ale z pakietem informacji, muzykalnie, ale bez popadania w przegrzanie, czyli coś dla wielbicieli systemów audio obarczonych, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. cechami najlepszych aplikacji lamp elektronowych. Naturalnie to była również bardzo bliska mojej estetyce przyswajania muzyki prezentacja, dlatego też pozostawaliśmy przez pierwszą połowę odsłuchu. Jakiej muzy używaliśmy? Różnej. Od deprecjonowanego przez wielu audiofilów samplera Mangera, przez muzykę buntu z repertuaru Marcina (patrz jego relacja), Amaroka – polski projekt w stylu Pink Floyd, po wokalizę Chrisiny Aguilery u Herbiego Hancocka. Gdy wymagał tego materiał, wspomagane opracowanym przez TAD-a firmowym wcieleniem bas-refleksu najniższe rejestry nienachalnie, ale za to dobitnie wzbudzały stabilizującą nasze opasłe ciała podłogę. Zaś w przypadku oddania zamierzeń wykorzystywanych w teście wokalistów w sukurs dolnemu zakresowi przychodził znany z fantastycznej kreacji świata w optyce „3D”, nadania głosom muzyków odpowiedniego wysycenia i odpowiedniej dawki światła na scenie wyśmienity średnio-wysokotonowy koaksjal. I gdy tak chłonęliśmy wydawałoby się nie posiadające wad wcielenie srebrnych krążków, poprosiliśmy gospodarzy o podłączenie kolumn w bi-ampingu przy wykorzystaniu najnowszej końcówki mocy TAD-M1000. Jak myślicie, co uległo poprawie? Dół, góra, a może środek pasma? Nie będą Was męczył, tylko zdradzę, że wszystko. Nagle odbierany dotychczas jako wyrafinowany w domenie odbioru świat muzyki zaczął pokazywać swoje walory w estetyce nacisku na wyczynowość oddania każdego zakresu. Ale nie odczuliśmy najmniejszego napinania muskułów poszczególnych podzakresów, tylko ich idealne wykończenie do najdłuższego wybrzmienia fortepianu. Bas zyskał na zwarciu szyku, przez co pokazał więcej informacji o pracy nisko schodzących instrumentach, środek mimo większej dawki witalności nie stracił gładkości, a góra z estetyki zachodu słońca przemieniła się w nasycony wieloma cechami świeżości wybrzmień każdej nuty wiosenny poranek. Jednym zdaniem, muzyka nabrała szybkości, rozmachu i energii, ale bez najmniejszych oznak nerwowości. To był zastrzyk na miarę bezwiednego kiwania nóżki zarzuconej jedna na drugiej, a o to chyba w muzyce chodzi.
Na koniec naszej katowickiej przygody z japońską myślą techniczną poprosiliśmy o pokazujące nam miejsce nowych kolumn TAD-E1TX-K w szyku portfolio marki podłączenie znanych z poprzednich wystaw w Monachium przepiękne monitory TAD Compact Evolution TAD-CE1. I tutaj mam również miłą informację. Otóż te wydawałoby się „maluchy”, może nie z takim rozmachem jak podłogówki, ale również potrafiły wykrzesać z siebie odpowiednią na miarę możliwości dawkę niskich rejestrów. Ale nie to jest najważniejsze. Jako monitory budowały fantastyczną przestrzeż międzykolumnową z nieco większą niż poprzedniczki dawka muzykalności. Tak więc interesując się zawartością oferty TAD-a oprócz fenomenalnie wypadającej już na wyjazdowym odsłuchu elektroniki macie pełną paletę odpowiednich dla każdej kubatury pokoju i słuchanego stylu muzycznego kolumny. Czego chcieć więcej?

Jak wspominałem, to jest obwarowana wieloma niewidomymi wyjazdowa opinia, ale mimo tego mogę powiedzieć tylko jedno, jeśli tak dużo dobrego udało mi się osiągnąć w nieznanych warunkach lokalowych i z nie do końca znanym w danej konfiguracji okablowaniem, w momencie wizyty u mnie z pewnością byłbym w stanie wycisnąć z tego zestawu jeszcze kilka ciekawych wniosków. Niestety nie było mi to dane, ale i tak jestem pełen podziwu dla pewnego rodzaju uniwersalności produktów marki TAD, do zapoznania się z którą po tym krótkim mitingu z całą powagą zachęcam.
Puentując to wydarzenie nie mogę zapomnieć o jego gospodarzu, czyli salonie Audio Styl w Katowicach, który mimo weekendowego szaleństwa zakupowego zwanego „Czarnym Piątkiem” utrudniając życie potencjalnym klientom udostępnił nam na cały dzień swój główny salon odsłuchowy. Panowie, wielkie dzięki.

Jacek Pazio

System wykorzystany w teście:
Odtwarzacz SACD/CD: Esoteric K-05X,
Przedwzmacniacz: TAD-C2000
Wzmacniacze mocy: TAD-M4300, TAD-M1000
Kolumny: TAD Evolution One (TAD-E1TX-K), TAD Compact Evolution (TAD-CE1)
Kondycjoner: Acoustic Dream AL-4
Okablowanie:
Głośnikowe – Cardas Clear Cygnus i Clear Reflection
IC – pre- końcówka 4300 – Cardas Clear Reflection XLR 1m
źródło – pre – Cardas Clear Beyond 1m
pre- końcówka m1000 – Cardas Clear Cygnus XLR
Zasilanie:
Estoeric – Shunyata Delta power
Pre – Cardas Clear Cygnus Power 1,5m
M4300 – Shunyata Sigma power 2m
M1000 – Shunyata Alpha power 2m
Do listwy – Cardas Clear Beyond power 1m

Dane techniczne:
Konstrukcja: 3-drożna, bass reflex, podłogowa
Przetworniki niskotonowe: 2 x 16-cm
Przetwornik średnio/wysokotonowy: Koaksjalny 9-cm stożkowy / 2.5-cm kopułka
Pasmo przenoszenia: 29 Hz-60 kHz
Częstotliwość podziału: 420 Hz, 2.5 kHz
Skuteczność: 88 dB (2.83 V-1 m)
Moc max.: 200 W
Impedancja: 4 Ω
Wymiary (S x W x G): 350 x 1215 x 512 mm
Waga: 46 kg