Tag Archives: Tellurium Q Statement II USB


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Tellurium Q Statement II USB

Tellurium Q Statement II USB

Link do zapowiedzi: Tellurium Q Statement II USB

Opinia 1

Może i monarchia nie jest najbardziej demokratycznym ustrojem, jednak czego jak czego, ale logiki trudno jej odmówić. Władza zazwyczaj jest dożywotnia, stanowisko nieusuwalne i co kluczowe, szczególnie dla progenitury na tronie zasiadającego, dziedziczne. Oczywiście jak historia pokazuje od powyższych zasad są wyjątki dotyczące zarówno wakatu, jak i mniej, bądź bardziej pokojowego/krwawego (niepotrzebne skreślić) zaburzenia naturalnej sukcesji. I właśnie z pierwszym z ww. przypadków przyjdzie w ramach niniejszej epistoły się zmierzyć, gdyż o ile królewska seria Statement brytyjskich przewodów Tellurium Q miała swoją premierę, o ile pamięć mnie nie myli, w 2018 r., to dopiero odświeżenie jej do wersji II stało się przyczynkiem do powołania do życia brakującego w portfolio bytu – przewodu USB. A skoro ów byt światło dzienne ujrzał, to dzięki uprzejmości dystrybutora marki – Szymański Audio w trybie ekspresowym postanowiliśmy na nim (bycie, nie Bartku) położyć łapy i zgarnąć na testy. Krótko mówiąc serdecznie zapraszamy na spotkanie z przewodem Tellurium Q Statement II USB.

Już podczas unboxingu, patrząc na zawartość firmowo zunifikowanego, podłużnego kartonowego pudełka, szczególnie na tle ostatnio goszczącej u nas konkurencji (vide ZenSati sILENzIO USB) można srodze się zawieść, o ile tylko kupujemy oczami, bądź jedynie ze stoickim spokojem stwierdzić fakt, iż Tellurium Q Statement II USB prezentuje się nad wyraz … normalnie i wręcz skromnie. Ot, nieodbiegająca od ogólnie przyjętych standardów średnica, zabezpieczone klasyczną termokurczką zupełnie niebiżuteryjne wtyki i czarno-brązowa plecionka ochronnego peszla z dyskretną banderolką z ww. termokurczki ozdobiona firmowym logotypem i oznaczeniem … kierunkowości (konia z rzędem temu, kto podepnie „na odwrót” łączówkę USB). Powiem szczerze, że gdyby jedynie na podstawie aparycji zgadywać „rangę” i cenę tytułowego przewodu, to coś czuję w kościach, że ani producent, ani jego dystrybutorzy nie byliby zbyt zadowoleni z uzyskanego feedbacku. Całe szczęście Hi-Fi i High-End rządzą się własnymi prawami a wygląd jest jednym z wielu i bynajmniej wcale nie najważniejszym kryterium decyzyjnym, tym bardziej, że o ile przewody głośnikowe, bądź po części i zasilające mają szansę znaleźć się na widoku, to już interkonekty szans na taką ekspozycję raczej nie mają.
Jak to zwykle Geoff ma w zwyczaju chociażby śladowych informacji o budowie naszego bohatera próżno szukać na stronie producenta. Jedyne, co można wygrzebać w odmętach Internetu, to lakoniczne wzmianki, że prace nad jego powstaniem trwały ponad sześć lat, czyli niemalże od czasów pojawienia się protoplastów aktualnego wypustu, lecz efekty były na tyle mało satysfakcjonujące, znaczy się nieprzystające do flagowców, że ciągnęły się może nie tyle w nieskończoność, co do chwili obecnej, czyli stadium, które najdelikatniej rzecz ujmując wstydu rodzeństwu nie przyniosą. Nie wiadomo zatem, czy wewnątrz siedzą przewodniki miedziane, srebrzone, srebrne, złote, czy sięgnięto po sezonowane w beczkach po Ardbegu Traigh Bhan „amelinium” w izolacji z teflonu, egipskiej bawełny, czy konopi, więc próby zgadywania sygnatury brzmieniowej na podstawie li tylko użytego budulca śmiało możemy sobie darować.

Skoro nieco pomarudziłem nt. wyglądu i braku oczekiwanej dokumentacji technicznej najwyższa pora na część poświęconą walorom sonicznym naszego niepozornego bohatera. Zanim jednak to nastąpi pozwolę sobie zwrócić Państwa uwagę na kluczowość odpowiednio sumiennego wygrzania, gdyż bez tego wyjęty prosto z pudełka, fabrycznie nowy Statement może nawiązać równorzędną walkę co najwyżej ze standardową „drukarkową” konkurencją ustępując pola nawet tak budżetowym audiofilsko zorientowanym przewodom jak Wireworld Starlight, czy nawet Ultraviolet. Bas ma zupełnie niezdefiniowaną, gąbczastą postać, średnica jest wyprana z emocji a góra beznamiętnie cyka. Słowem tragedia. Całe szczęście mając już wcześniej do czynienia z Tellurium Q co nieco wiedziałem, kolejne trzy grosze dołożył dystrybutor i summa summarum wyszło, że 200 godzin grania to takie zdroworozsądkowe minimum. I praktycznie dopiero po takiej rozgrzewce należałoby w ogóle rozpoczynać przygodę z tytułową łączówką. Dzięki czemu nie dość, że zaoszczędzimy sobie bolesnych rozczarowań, to od razu poznamy jeśli nie pełnię to jakieś 95% możliwości Statementa. W dodatku w porównaniu z pierwszą inkarnacją brytyjskich flagowców konstruktorom udało się wyeliminować składową odpowiedzialną za nieprzewidywalną chimeryczność i bezkompromisowość w kwestii towarzyszącej im elektroniki. O ile bowiem poprzednia odsłona bez przesadnej empatii rozprawiała się ewentualnymi niedoskonałościami zarówno systemowymi, jak i realizacyjnymi, to tym razem już od pierwszych taktów „God of War Ragnarök” autorstwa Beara McCreary’ego słychać było, że jego (znaczy się przewodu) chęć współpracy, a co za tym idzie uniwersalność jest na zdecydowanie wyższym poziomie. Co prawda nie oznacza to zbytniej spolegliwości, czy też wręcz prób tuszowania ewidentnych niedociągnięć i asekuracyjnego uśredniania przekazu, niemniej jednak wpięcie II-ki obarczone jest zdecydowanie mniejszym, aniżeli w przypadku protoplastów ryzykiem. Czemu akurat sięgnąłem po ścieżkę dźwiękową z gry? Cóż, choć akurat jeśli chodzi o gry, to od niepamiętnych czasów jestem nimi zupełnie niezainteresowany, to już soundtracki im towarzyszące traktuję na równi z „normalnymi” – pozbawionymi gamingowego wsparcia wydaniami. A na „God of War Ragnarök” mamy praktycznie wszystko, na czym testowane urządzenie, czy też inna składowa systemu, może się iście koncertowo wyłożyć. Na blisko dwugodzinnym albumie zawarto potężne chóry, mniej, bądź bardziej rozbudowane orkiestracje, intrygujące partie tradycyjnych nordyckich instrumentów ludowych (nyckleharpy – harfy klawiszowej, 8-9 strunowych skrzypiec Hardengera, irlandzkiego bębna ramowego Bodhrán, czy cymbałów młotkowych) i równie nieoczywistych w symfonice jak dulcimer, czy mandolina. Krótko mówiąc od Sasa do Lasa i to wszystko w ramach teoretycznie czysto ilustracyjnego podkładu muzycznego. Czyli z jednej strony składowej odpowiedzialnej za budowanie nastroju a z drugiej nieodciągającej uwagi gracza od samej akcji, w którą jakby nie patrzeć powinien być maksymalnie zaangażowany. I o ile swojego czasu użytkowana przeze mnie, bezsprzecznie świetna w swej klasie, Fidata HFU2 nadawała całości kremowo-podniosłego sznytu, to szalenie cieszę się, że udało mi się przesiąść na ZenSati Zorro, bo w trakcie niniejszego testu mógłbym przeżyć klasyczny szok poznawczy, czyli zaliczyć przypadek odkrywania wydawać by się mogło doskonale znanych nagrań na nowo. A tak miałem wyborną okazję obserwacji niezwykle wyrównanego pojedynku, w którym zamiast wygranych i przegranych, czyli kategoryzacji na zasadzie lepiej/gorzej przepięcie pomiędzy duńskim a brytyjskim przewodem oznaczało jedynie inny punkt widzenia. Całe szczęście Lumin U2 Mini dysponuje parą gniazd USB, więc zmian dokonywałem jedynie po stronie odbiorników – pełniących w tym momencie rolę przetworników dyżurnego Ayona CD-35 i równolegle testowanego Vitusa SCD-025mkII. I na tym etapie wszystko stało się jasne i klarowne, o ile bowiem Zorro akcentował żywiołowość i rozmach, to Statement II zachowując rozdzielczość sparingpartnera, przynajmniej początkowo (o czym dosłownie za chwilę), uwagę słuchaczy kierował w stronę aspektu barwowo – emocjonalnego. Tellurium podchodzi do transmitowanego materiału w niezwykle holistyczny i kompletny – szeroki sposób. Zaczyna od całości i dopiero po uznaniu przez odbiorcę jej kluczowości oraz nadrzędności daje wgląd w jej kolejne warstwy, plany i niuanse. Co ciekawe, dla części słuchaczy nawet obserwacja w pełni transparentnej powłoki zewnętrznej może okazać się w zupełności satysfakcjonująca i wystarczająca, gdyż nie dość, że widać przez nią, to co siedzi w środku, to nie pozostawia niedosytu czy to pod względem gradacji planów, czy też rozdzielczości a jedynie kondensuje je do bardziej zwartej, skończonej formy. Tymczasem spełniając ww. warunek akceptacji i uzyskując uprawniający do podróży w głąb muzycznej otchłani paszport (niekoniecznie jednego z popularnych nadawców TV) wkraczamy na wyższy stopień intensywności i zaawansowania mogący pochwalić się wielce pożądaną immersyjnością, czyli nie tylko możnością obserwacji wydarzeń z bezpiecznego dystansu, lecz również wejścia, wgryzienia się w tkankę, o ile tylko sama realizacja taką interakcję dopuszcza. I nie, nie chodzi mi w tym momencie o kuglarskie sztuczki i rollercoaster po dopalaczach, jakie serwuje Dolby Atmos a możliwość realizmu porównywalnego z fizycznym uczestnictwem w danym nagraniu / koncercie.
Równie atrakcyjnie i angażująco wypadły mniej cywilizowane gatunku muzyczne z szorstką elektroniką („The Fat of the Land” The Prodigy i „Untrue” Burial) i iście apokaliptyczną kakofonią suto okraszoną opętańczymi rykami stanowiącymi podstawę twórczości Septicflesh („Modern Primitive”) czy Arch Enemy („Deceivers”). Było szorstko, gdy miało być szorstko, ostro, gdy miało być ostro i ciężko, gdy taki wsad znalazł się na reprodukowanym materiale. Kluczowym jednak był fakt, że Tellurium ani razu nie próbował natywnego brudu czyścić i polerować a ognistych riffów i ekstatycznych growli tonizować, czy wręcz cywilizować. Dzięki temu, choć klasy, swobody i chwilami wręcz wyrafinowania (jak się okazuje Alissa White-Gluz potrafi czysto zaśpiewać) odmówić im nie można było, to oszczędzono nam zarówno iście komicznego efektu usztywniającego „wykrochmalenia” i usilnego wpychania muzycznych buntowników na zmanierowane mainstreamowe salony, bądź nie mniej ostentacyjnego piętnowania siermiężności poprzez postawienie pod pręgierzem małomiasteczkowej zaściankowości.

W ramach podsumowania pozwolę sobie z wrodzoną przewrotnością stwierdzić, że choć Tellurium Q Statement II USB na High-End nie wygląda, to do owego elitarnego grona z pewnością zasłużenie należy. Nie dość bowiem, że na tle poprzedniej generacji prezentuje zdecydowanie większą uniwersalność i praktycznie trudno będzie znaleźć systemy, w których jego obecność byłaby niepożądana, to nader udanie łączy świetną rozdzielczość z dynamiką i muzykalnością sprawiając, że rzetelnie zrealizowany materiał brzmi wysoce satysfakcjonująco a ten nagrany i zgrany z odpowiednia atencją wciąga bardziej aniżeli chodzenie po bagnach. A, i jeszcze jedno. Jeśli ktoś z Państwa odniesie wrażenie, iż powyższy opis jest zbyt zachowawczy i brakuje w nim jakiś ponadnormatywnych uniesień, to … proszę mi wierzyć na słowo, a jeszcze lepiej przekonać się na własne uszy, że wszelakiej maści „sztuczki-magiczki” i innego rodzaju wodotryski zarezerwowane są dla zdecydowanie niżej urodzonej konkurencji, która jakoś musi o atencję odbiorców zabiegać. A Statement II USB niczego nie musi a jedynie wszystko może, więc jeśli szukacie muzyki a nie taniej ekscytacji i możliwości błyśnięcia w nie do końca zorientowanym w temacie towarzystwie, to po prostu posłuchajcie topowej łączówki Tellurium Q. Jeśli przypadnie Wam do gustu, to zostawcie ją wpiętą w system i zapomnijcie o temacie. Wpiętą dla Was. Dla Was i nikogo innego.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact; Vitus SCD-025mkII
– Odtwarzacz plików: Lumin U2 Mini + Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Gramofon: Denon DP-3000NE + Denon DL-103R
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Wzmacniacz zintegrowany: Vitus Audio RI-101 MkII + Quantum Science Audio (QSA) Violet
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Furutech FA-13S; phono NEO d+ RCA Class B Stereo + Ground (1m)
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Furutech DAS-4.1
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Vermöuth Audio Reference USB; ZenSati Zorro
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Esprit Audio Alpha; Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable
– Przewody ethernet: In-akustik CAT6 Premium II; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT

Opinia 2

Znacie tytułową markę? Spokojnie, to pytanie retoryczne, bowiem swego czasu ubrałem się w nią od przysłowiowych stóp do głów, zatem choćby zdawkowo, ale z pewnością poza testem kabli głośnikowych w pierwszej odsłonie serii Statement zderzyliście się z nią jako punktem odniesienia podczas sesji testowych. Co prawda mam na myśli obecnie postrzeganą jako niższa linię produktową Silver Diamond, ale z racji znakomitego brzmienia miałem z niej u siebie przez długi czas zestaw kabli kolumnowych i sygnałowych. To był fajny okres, dlatego jestem rad, że wreszcie przyszedł moment na opiniotwórczą próbę produktu z drugiej odsłony flagowej serii. Jednak tym razem nie będzie to nic z sekcji analogowej, tylko ostatnio bardzo mocno eksploatowanej przez nas cyfrowej. Co konkretnie? Otóż sprawiając nam niekłamaną niespodziankę łódzki dystrybutor Szymański Audio zaproponował przyjrzenie się przybyłemu z Wysp Brytyjskich kablowi cyfrowemu Tellurium Q Statement II USB. Temat bardzo na czasie, zatem zainteresowanych zapraszam do lektury poniższego tekstu.

Niestety akapit o budowie tytułowego kabelka nie będzie nawet zdawkowy, tylko symboliczny, gdyż możemy wypowiedzieć się jedynie o jego wyglądzie. Powód jest chyba jasny, czyli obawa o kopiowanie, aby potem radosna twórczość żerujących na tego typu informacjach podrabiaczy nie zasiliła swoimi wariacjami znanej z tego typu oferty azjatyckiej platformy sprzedażowej. Dlatego też wiemy jedynie, iż tak jak linia Statement całej serii okablowania rzeczony USB ubrany jest w bordowo-czarną opalizującą plecionkę. Mniej więcej na środku przebiegu kabla zlokalizowano czarną koszulkę z nazwą matki oraz kierunkiem instalacji naszego bohatera w tor. Co prawda z racji odmienności wtyków od strony źródła i odbiornika wygląda to dziwnie, jednak nie mnie rozstrzygać zasadność takiego działania i zwyczajnie o tym informuję. Jak widać, kabelek wygląda schludnie, a żeby podnieść rangę zajmowania pozycji w portfolio marki na samym szczycie, w drodze do klienta pakowany jest w aksamitny woreczek, owijany w czarny pergamin i finalnie wkładany do ekskluzywnie wyglądającego, połyskującego czarnego pudełka i wzbogacony o ogólną odezwę od producenta.

Jak wypadł rzeczony przedstawiciel przesyłu zer i jedynek? Bez kozery powiem, w moim odczuciu jest bardziej uniwersalny od poprzedniej serii. Powód? Bardzo istotny. Chodzi mianowicie o to, że poprzednik swoim działaniem wspierał mocno jedynie nasycenie przekazu, a tym samym jego namacalność i ogólną przyjemność słuchania. Na pierwszy rzut ucha ruch znakomity, jednakże po bliższym przyjrzeniu się można było podnieść tezę, iż w krytycznych przypadkach mogłoby to spowodować przegrzanie odgrywających się pomiędzy kolumnami wydarzeń muzycznych. Owszem, mocne nasycenie dźwięku jest przyjazne dla naszego ucha i w pakiecie pomaga sporej ilości słabo zrealizowanych produkcji płytowych, jednak suma summarum może okazać się to zbyt nostalgiczne, a dla wielu na dłuższą metę nawet nudne. I tutaj właśnie widzę wielki postęp II-ej wersji Statementa w stosunku do protoplasty. Po prostu przy zachowaniu muzykalności nie zapomina o otworzeniu się dźwięku na górze i poprawie rozdzielczości na dole. Naturalnie nie idzie to w stronę niebezpiecznego ekstremum, tylko na zasadzie odpowiedniego napowietrzenia sceny i pokazania znacznie większej ilości odcieni poniżej środka pasma. Muzyka swobodniej oddycha i bardziej kontrolowanie, ale nadal z dobrym wypełnieniem pulsuje, co natychmiast przekłada się na poprawę rytmiki i ogólnego drive’u. Dzięki temu przekaz zachowuje wszystkie pozytywne cechy pierwszej wersji, które pozwalały słuchać nawet najbardziej brutalnych kawałków typu Black Sabbath „Never Say Die!” z pełną ekspresją, a dodatkowo za sprawą zmian konstrukcyjnych w tytułowym modelu napawać się kolorytem dolnego zakresu i rozwibrowaniem wysokich tonów. Tak, tak, rozwibrowaniem, bowiem gitary nie zawsze tylko mocno ryczą, ale czasem wręcz śpiewają, dlatego tak ważny jest konsensus pomiędzy wagą, zejściem i otwartością. I to właśnie oferuje nasz bohater. Co ciekawe, robi to na tyle uniwersalnie, że podobnie do rocka wypada jazz i wszelkiego rodzaju muzyka stawiająca na smaganie uczuciami naszej duszy. Czy to Bobo Stenson Trio na płycie „Cantando”, czy Cristina Pluhar z interpretacją twórczości Claudio Monteverdiego „Teatro d’Amore” , w każdym przypadku Tellurium Q Statement II USB powoduje jedynie pozytywne otwarcie się dźwięku, co pozwala spojrzeć na dany materiał z nowej perspektywy, zachowując przy tym odpowiednią wagę przekazu. Wszystko brzmi bez uczucia odchudzenia, a jest jakby zwiewniejsze. Zapewniam piewców prawd objawionych, to nie jest takie proste. Ale jaki widać na załączonym obrazku, da się w drożyć w życie. Dla mnie to znakomity, na tle poprzedniej wersji nawet bardzo oczekiwany pomysł na nowy sound.

Reasumując powyższy opis jestem Wam winny odpowiedź na samoczynnie nasuwające się pytanie – czy opisane przed momentem działanie nowej wersji flagowego kabla USB Tellurium Q ma szansę obronić się w każdym systemie? Otóż w każdym pewnie nie, ale w zdecydowanej większości jak najbardziej tak. Powód jest jasny. Jak poprzednik oferuje dobą wagę dźwięku, a przy tym pokazuje, co dzieje się na górze i w dole pasma. Tylko tyle i aż tyle. Jednak życzę całej konkurencji powołania do życia tak dobrze przemyślanego progresu jakościowego. Bez wywracania dotychczasowego brzmienia do góry nogami, tylko podkręcenie najistotniejszych dla pokazania większej ilości muzyki w muzyce cech. Ktoś raczy wątpić? Cóż, bez prób na żywym organizmie się nie obejdzie. Ale ruch jest już po Waszej stronie. Jedno jednak jest pewne – muzyka w wydaniu wyspiarza będzie tryskać emocjami. Zatem do dzieła.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Lumin U2 Mini + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Hijiri Milion „Kiwami”, Furutech DAS-4.1
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2
Akcesoria:
– bezpieczniki: Quantum Science Audio Red, Synergistic Research Orange
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END, FURUTECH e-TP80 ES NCF
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio The Big Phono
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80

Dystrybucja: Szymański Audio
Producent: Tellurium Q
Cena: 11 250 PLN/1 m + 1 370 PLN za każde dodatkowe 0,5m

  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Tellurium Q Statement II USB

Tellurium Q Statement II USB
artykuł opublikowany / article published in Polish

Właśnie do nas dotarł – jeszcze ciepły, pachnący fabryką i pod każdym względem referencyjny przewód … Tellurium Q Statement II USB.

cdn. …