Tag Archives: Vega G2.2


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Vega G2.2

Auralic Vega G2.2

Link do zapowiedzi: Auralic Vega G2.2

Opinia 1

Patrząc na naszą radosną twórczość od strony czysto analitycznej wydawać by się mogło, że dziesiąta recenzja urządzenia konkretnej marki na przestrzeni ostatniej dekady, szczególnie mając na uwadze prawdziwą klęskę urodzaju w interesującym nas segmencie rynku audio, to całkiem dobry rezultat. I tak też jest w istocie, choć nadal opierając się na suchych liczbach okazuje się, iż ten wynik nie pozwolił naszemu dzisiejszemu bohaterowi nie tylko wysunąć się na prowadzenie, co nawet załapać na najniższy stopień podium, które zajmują Japończycy z Accuphase z … siedemnastoma testami a im wyżej, tym walka staje się bardziej zacięta, bowiem srebro przypadło Ayonowi z dwudziestoma czterema a zwycięskie laury przypadły Furutechowi z dwudziestoma pięcioma publikacjami. Niemniej jednak w tym konkretnym przypadku kwestią kluczową staje się skutek uboczny wszechobecnej unifikacji, czyli niemalże bliźniacze podobieństwo poszczególnych komponentów, co przy zbyt krótkich interwałach pomiędzy opisami kolejnych modeli może prowadzić nie tylko do przesytu, co wręcz efektu déjà vu. Dlatego też choć w tzw. międzyczasie Auraliców przez nasze systemy przewinął się niemalże bezlik, to od ostatniego spotkania z protoplastą naszego dzisiejszego gościa minęło niemalże pięć lat, co niejako z automatu niweluje wspomniane zagrożenia wtórności. Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak tylko zaprosić Państwa na spotkanie z wszystkomającym streaming-DACiem Auralic Vega G2.2.

Jak doskonale na powyższych zdjęciach widać Auralic przestał eksperymentować z dwukolorowymi korpusami i zaufał ponadczasowej czerni, co patrząc z perspektywy czasu śmiem uważać za trafną decyzję. Dzięki niej bryła najnowszej Vegi jeszcze mniej zwraca na siebie uwagi, co na dłuższą metę jest jej niewątpliwą zaletą, gdyż nie zabiegając o atencję użytkowników jej szanse na opatrzenie i znudzenie stają się na tyle znikome, że nie ma co zaprzątać sobie nimi głowy. Mamy zatem do czynienia z firmowym rozwiązaniem w postaci podwójnej „skorupy” Unity Chassis II, gdzie zewnętrzną część wykonano z aluminium a wnętrze pokryto warstwą niklowanej miedzi. Całość posadowiono na masywnej aluminiowej płycie uzbrojonej w antywibracyjne nóżki z wielosprężynowym systemem zawieszenia.
Zanim zaczniemy wnikać w szczegóły proponuje jednak, przynajmniej na początku skupić się na tym, co widać gołym okiem. A na froncie, poza centralnie umieszczonym za delikatnie cofniętą względem płaszczyzny taflą akrylu ekranem, zdublowanym gniazdami słuchawkowymi po lewej i masywną, toczona wielofunkcyjną gałką po prawej zbyt wiele do zobaczenia nie ma. Zdecydowanie więcej dzieje się na zakrystii, gdzie schowana w płytkiej wnęce ściana tylna może pochwalić się … patrząc od lewej zintegrowanym z włącznikiem głównym i komorą bezpiecznika trójbolcowym gniazdem zasilającym IEC oraz zaskakująco szerokim wachlarzem interfejsów cyfrowych obejmującym wejścia AES/EBU, koaksjalne, optyczne Toslink, USB, eARC, firmową magistralę L-Link (standard HDMI), gniazdo zegarowe i port Ethernet. Z kolei domenę analogową reprezentuje para wejść RCA i wyjścia liniowe zarówno w standardzie RCA, jak i XLR.
Co prawda sterowanie i obsługę zapewnia dedykowana aplikacja Lighting DS dostępna wyłącznie na iOS-a, ale na podstawie autopsji mogę autorytatywnie stwierdzić, że całością daje się zawiadywać nie tylko z poziomu panelu frontowego (każdorazowe fatygowanie się do urządzenia pozwoliłem sobie wykluczyć), co wstępną konfigurację przeprowadza się z poziomu strony www a codzienną obsługę, poza oczywistym dobrodziejstwem Tidal Connect, zapewnia wielce przydatna funkcja Smart-IR Control, czyli zdolność Auralica do uczenia się komend wysyłanych z dowolnego pilota, którym akurat dysponujemy. Nie należy również zapominać o kompatybilności z oprogramowaniem sterującym opartym na OpenHome, takim jak BubbleUPnP i Linn Kazoo, a także o pełnej zgodności z Roonem.
Od strony technicznej Vegę G2.2 cechują trzy kluczowe rozwiązania. Pierwszym jest architektura konwersji Fusion DAC, czyli jednoczesne wykorzystanie najlepszych cech zarówno przetworników Delta-Sigma, jak i Multi-Bit przy … pominięciu większości ich funkcji (m.in. PLL, filtra cyfrowego i obwodów nadpróbkowania), które z kolei scedowano na autorskie rozwiązania producenta. Drugie dotyczy retaktowania sygnału określane mianem Direct Data Recording za pomocą autorskich filtrów cyfrowych i precyzyjnych elementów przełączających. Dane audio zapisywane są w pamięci systemowej platformy Tesla G3 w formacie binarnym a następnie taktowane podwójnym femto-Clockiem z dokładnością do 60 fs, co eliminuje m.in. jitter. A trzecie, które raczej zbytniego rozwinięcia nie wymaga to separacja galwaniczna kluczowych sekcji, jak układów wchodzących w skład platformy Tesla G3 od czułych obwodów audio. Ponadto dostępna regulacja głośności odbywa się w domenie analogowej a nie jak to ostatnio staje się standardem cyfrowej. Jakby tego było mało oparta na modułach ORFEO sekcja przedwzmacniacza pracuje w klasie A. Sekcja zasilania również nie budzi zastrzeżeń, gdyż znajdziemy w niej klasyczny toroid.

A jak Vega G2.2 prezentuje się pod względem brzmieniowym? Cóż, przewrotnie powiem, że z jednej strony przeczy wszystkim stereotypom i łatkom przypinanym Auralicom a z drugiej w dość jasny sposób daje do zrozumienia, iż jej relacje z ww. protoplastą są nad wyraz silne i … ciepłe. Tak „ciepłe” to dobre określenie, gdyż tak właśnie można w pierwszej chwili odebrać tytułowe urządzenie. Nie ma bowiem w jego brzmieniu za grosz chłodnej analityczności i bezrefleksyjnego dążenia do pełnej transparentności. W rezultacie obecność Auralica w systemie jest nie tylko doskonale słyszalna, co dla podążających drogą eufonii melomanów wręcz pożądana i od pierwszych taktów uzależniająca. Całe szczęście wraz z owym ciepłem i gęstością przekazu idą w parze dynamika i rozdzielczość, więc nie zachodzi obawa związana ze zbyt klaustrofobicznym i dusznym sposobem prezentacji. Dlatego też tak dobrze z jego, znaczy się Vegi, udziałem wypadł odsłuch „Dark Waters” Delain. Zaskakująco euforycznie i wbrew obiegowym opiniom, że kapela po rozłamie się już nie pozbiera a zastąpienie niemalże ikonicznej wśród wiernych akolitów Charlotte Wessels przez kojarzoną ze zdecydowanie bardziej „taneczną” sceną niejaką Diana Leah jest aktem rozpaczy i łabędzim śpiewem chwytającego się brzytwy Martijna Westerholta. Tymczasem z bohaterem niniejszej epistoły w torze wszystko nie tylko miało ręce i nogi, co zachwycało rozmachem i potęgą. Nawet nieco zachowawcze partie wokalne (Diana pojawiła się w zespole, jak materiał na płytę był niemalże gotowy) dostały solidny zastrzyk energii i daleko im było do „trance’owej cukierkowości”. Może i w kategoriach bezwzględnych przydałoby się nieco więcej powietrza i oddechu, jednak nie ma co marudzić, bo i sam materiał do obfitujących w takie atrakcje nie należy. Jeśli jednak ktoś czuje nieodpartą chęć takowych smakołyków zakosztować, to wystarczy sięgnąć po „Ragnarok” Myrkur i temat uznać za niebyły. Przy okazji drobna uwaga natury użytkowej. Otóż podczas testów Vega wpięta była zarówno bezpośrednio w 300W końcówkę mocy Bryston 4B³, jak i dysponująca podobną mocą integrę Vitus Audio RI-101 MkII, co jak na dłoni pokazało, że zaimplementowany w niej preamp nie jest li tylko wymuszonym przez wymagania rynku substytutem, co pełnoprawną funkcjonalnością i jeśli tylko komuś w głowie zrodził się pomysł budowy systemu z pominięciem dodatkowego przedwzmacniacza, gdyż pojedyncze wejście analogowe Auralica w zupełności mu do szczęścia wystarczy, to jest to jak najbardziej zrozumiała i racjonalna tak pod względem brzmieniowym, jak i ekonomicznym decyzja. Warto też na własnej skórze i własnych uszach przekonać się z którym napięciem wyjściowym lepiej streaming-DAC sprawdza się w naszym systemie. U siebie preferowałem niższe, dzięki czemu mogłem precyzyjniej sterować końcówką mocy szczególnie przy niezbyt imponujących poziomach głośności podczas wieczorno – nocnych nasiadówek.
A właśnie, nie sposób nie wspomnieć, że Vega G2.2 to mistrz budowania nastroju i audiofilski czaruś, który nie wiedzieć jak i kiedy kradnie nam cenne minuty i kwadranse z napiętego jak struna harmonogramu codziennych zajęć. Nie wierzycie? Cóż, sam miałem ku temu pewne obiekcje, jednak jeśli zarówno Jakub Józef Orliński z towarzyszeniem Il Pomo d’Oro na „Beyond”, jak i jeszcze bardziej wymagająca pozycja pod postacią solowego wydawnictwa „G. Ph. Telemann – 12 Fantasias for Viola solo” Michała Bryły, które najdelikatniej rzecz ujmując nie znajdują się w mainstreamie moich upodobań muzycznych, potrafiły wybrzmieć od pierwszej do ostatniej nuty, to fakty mówią same za siebie i nie sposób z nimi dyskutować.
W porównaniu z moim dyżurnym combo, czyli Luminem U2 Mini i Ayonem CD-35 (Preamp + Signature) Vega G2.2 oferuje bardziej skupiony przekaz o bryłach kreślonych nieco grubszą, aniżeli mam na co dzień kreską, lecz tak jak już zdążyłem wspomnieć w tym pomyśle na muzykę nie zapomniano ani o precyzji, ani o rozdzielczości, co przy stawiających na chłodny obiektywizm systemach może okazać się wręcz zbawienne.

W ramach podsumowania aż korci mnie, żeby napisać, iż Vega G2.2 to taki wilk w owczej skórze, albo wręcz koń trojański w portfolio kojarzonego raczej z rozdzielczością, czy wręcz analitycznością Auralica, któremu zdecydowanie bliżej do szkoły brzmienia reprezentowanej przez konkurencyjnego Lumina aniżeli swego rodzeństwa. Problem w tym, że na tym pułapie cenowo – jakościowym wskazane cechy i ewentualne różnice niemalże z automatu, na potrzeby licentia poetica pod naszym piórem ulegają wyraźnej hiperbolizacji, więc de facto nie należy rozpatrywać ich w kategoriach dramatycznego kontrastu pomiędzy czernią a bielą a jedynie niuansów i odcieni muzykalności i wyrafinowania. Jeśli zatem poszukujecie Państwo urządzenia zdolnego pełnić funkcję DAC-a, streamera, przedwzmacniacza i wzmacniacza słuchawkowego, to po prostu posłuchajcie go we własnym systemie i na spokojnie podejmijcie decyzję.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Odtwarzacz plików: Lumin U2 Mini + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Końcówka mocy: Bryston 4B³ + Graphite Audio IC-35 Isolation Cones
– Wzmacniacz zintegrowany: Vitus Audio RI-101 MkII
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Furutech FA-13S
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Acrolink 7N-A2070 Leggenda
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Fidata HFU2; Vermöuth Audio Reference USB
– Kable głośnikowe: Vermöuth Audio Reference Loudspeaker Cable; Signal Projects Hydra + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Silent Angel Forester F1 + Luna Cables Gris DC
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT

Opinia 2

Tego nie da się nie zauważyć, a jeśli ktoś to przegapił, informuję, że w ostatnim czasie wespół z Marcinem przebadaliśmy testowo lwią część tytułowego producenta. Od wszystkomających tak zwanych „kombajnów”, przez dzielonki, po aspirujące do segmentu High End jednofunkcyjne urządzenia jako osobne komponenty. Jak widać, to mrówcza praca, która nie ma co się oszukiwać, sugestywnie informowała nas o jednym, z każdy nowym urządzeniem tytułowy Auralic szedł drogą poprawiania wizerunku w domenie gęstości i wagi przekazu. Od zarania dziejów kojarzony był ze znakomitym atakiem, oraz wyrazistym rysunkiem wydarzeń scenicznych, dzięki czemu miał spore grono wielbicieli. Jednak celem każdego podmiotu gospodarczego jest rozwój, dlatego chcąc powiększyć wspomnianą grupę zadowolonych klientów, w sekcji inżynierskiej pojawiła się świetnie odbierana przez nabywców idea lekkiego przemodelowania swoich produktów w kwestii esencjonalności przekazu. Jak to wyglądało na przestrzeni czasu, możecie poznać studiując nasze testowe boje. Dzisiaj zaś postaram się wyłożyć zainteresowanym, jak wygląda temat brzmienia w ostatnio dostarczonym do nas przez warszawskiego dystrybutora MIP streamera z funkcją DAC-A i przedwzmacniacza Auralic Vega G2.2.

Kreśląc kilka zdań o wyglądzie i wyposażeniu omawianego Auralica nie będę szczególnie oryginalny. Otóż jako kontynuacja unifikacji świetnego designu, to kolejny raz jest średniej wielkości, posadowiona na ciekawie wyglądającym, celowo niskim, aby nadać aparycji wzornictwu cokole, aluminiowa obudowa z półokrągłym frontem. Ten zaś zmyślnie podzielono na trzy parcele, z których dwie skrajne są gładkimi połaciami glinu, a centralną ostoją dla wielkiego, przez to czytelnego z dość dużej odległości, kolorowego wyświetlacza. Ale to nie koniec uzbrojenia awersu, bowiem na jego lewej flance znajdziemy dwa gniazda słuchawkowe, a na prawej pokrętło wzmocnienia. Jak widać, maniupulatorów jak na lekarstwo, a to dlatego, że tego typu produkty z reguły obsługuje się stosownymi aplikacjami z telefonu i im podobnych akcesoriów. Jeśli chodzi o tylny panel, ten standardowo dla podobnych urządzeń spod znaku Auralica może pochwalić się zestawem wejść cyfrowych – AES, COAX, USB, TOSLINK, LAN oraz kilku HDMI jako porty do upgrade’u i konfiguracji systemowej urządzenia, pakietem analogowych gniazd wejściowych i wyjściowych – RCA, XLR oraz niezbędnym gniazdem zasilania zespolonym z włącznikiem głównym i bezpiecznikiem. Jak widać, jest na bogato, co w obecnych czasach stało się naturalnym wyposażeniem i czemu od lat hołduje tytułowy koreański streamer.

Jak tym razem wygląda temat brzmienia prezentowanego modelu G2.2? I tutaj zaskoczenie. Spokojnie, raczej z tych pozytywnych, jednak z małą uwagą dla piewców starszej szkoły grania Auralica. Nie, żeby to było jakiś problem, bo to według mnie pożądane przez rynek posunięcie, ale w tym przypadku mamy już do czynienia z bardzo mocnym sznytem osadzonej w barwie i wadze prezentacji. Nadal w przekazie mamy odpowiednią ilość powietrza i niezbędnego do utrzymania swobody wybrzmiewania muzyki luzu, jednak z uwagi na większą masę nieco zwolniła i nie charakteryzuje jej aż tak ostra, jak to wcześniej bywało kreska rysująca sceniczne byty. Jednym słowem stała się estetycznie bliższa poszukiwaczy sporej ilości muzyki w muzyce. Dlatego też jeśli ktoś ma w głowie dawne czasy, z którymi było mu nie po drodze, powinien spróbować tego wcielenia. Jest nieco inne, ale bardzo przyjemne w odbiorze, co nawet jeśli używacie czegoś z dawnych rozdań, bez problemu ma nawet szansę Was w sobie rozkochać. Tym bardziej, że teraz przekaz staje się znacznie bardziej przyjazny dla materiału mocno zmasakrowanego przez realizatorów płyt.
Pierwszą z brzegu jest choćby mocno skompresowany, najnowszy album Metalliki „72 Seasons”, który odtworzeniu przez Auralica G2.2 nie trącał już taką soniczną „rzeźnią”. Naturalnie kompresja nadal była wyczuwalna, jednak solidna szczypta dodanego body muzyce pozwoliła całemu zespołowi pokazać znacznie więcej ekspresji przecież wkładanej w każdy nawet nie utwór, czy płytę, ale pojedynczą, mającą wybuchać energią nutę. A przy okazji okazało się, że gdy pozbawionego psującej odbiór natarczywości materiału posłucha się przy znacznie większych poziomach głośności, całkowicie inaczej do nas przemawia. To ma być szaleństwo, tylko odpowiednio artykułujące takie niuanse, jak mocne uderzenie stopy perkusji, energia gitar i charyzma wokalizy, czego wcześniejsze wcielenia urządzeń Auralica nie umiały tak fajnie jak G-dwójka oddać. Dla mnie to co teraz się wydarzyło, to fajny ruch dźwiękowy.
A jak w takim razie radziły sobie nurty opierające swój byt o co prawda esencjonalność, ale jednak z odpowiednim zaznaczeniem krawędzi dźwięku? Czy parafrazując klasyka: Nie zrobiły się aby mdłe?”, czyli tłumacząc z polskiego na nasze, nie straciły na wyrazistości istotnej dla wybrzmienia każdego wirtuozerskiego drobiazgu? Bez obaw, nie. Owszem, wyczuwalna była pewnego rodzaju tonizacja górnych rejestrów, jednakże nadal dobrze obrazowały dziejące się w tym pasmie wydarzenia i pozwalały zaistnieć im w eterze bez jakichkolwiek przeszkód. A na udowodnienie tego faktu przywołam płytę Dave’a Hollanda „Not For Nothin’” z istotnym dla obrony mej tezy wibrafonem w jednej z ważniejszych ról. To on pokazuje dosadnie, iż owszem, muzyka nabrała masy i większej energii, dzięki czemu ów instrument był znacznie bardziej esencjonalny i wielobarwny, ale przy okazji jego projekcja nadal znakomicie przecinała przestrzeń międzykolumnową z niesioną przezeń feerią odcieni oraz modulacji. W wydaniu testowym był to ewidentny popis, jak ten instrument powinien wizualizować się nam za każdym razem. Niezbyt ostro, podobnie nie za bardzo ciężko wagowo, tylko esencjonalnie, zarazem dźwięcznie. Jeśli tak u Was to nie wygląda, wiele tracicie.

Gdzie widziałbym tytułowy, co bardzo istotne w tych czasach, wielozadaniowy streamer z funkcją przetwornika i przedwzmacniacza liniowego Auralic G2-2? Otóż wszędzie tam, gdzie system oczekuje zastrzyku esencji przy zachowaniu dobrego oddechu. A jak odniósłbym się do posiadaczy starych wcieleń tej marki? Powiem tak. Jeśli dorośliście do muzyki pełnej barw z pokazaniem fajnej krawędzi dźwięku, a nie głownie wspomnianej krawędzi okraszonej zdawkowym body, czas spróbować modelu G2.2. Czy to okaże się strzałem w dziesiątkę, tego nie wiem. Wiem jednak, że nawet jeśli teraz się nie uda, to w momencie ewaluowania postrzegania odbioru muzyki w stronę jej nasycenia – zapewniam, że każdy z nas przechodzi stan – będziecie mieli już receptę na w pełni akceptowalną roszadę w systemie. I co najważniejsze, w postaci bardzo funkcjonalnego, a przez to kompatybilnego z każdą układanką audio urządzenia.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Lumin U2 Mini + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Synergistic Research Galileo SX SC
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Tellurium Q Silver Diamond, Hijiri Milion „Kiwami”, Siltech Classic Legend 880i
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END, FURUTECH e-TP80 ES NCF
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Sensor 2 mk II
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80

Dystrybucja: MiP / Auralic.pl
Producent: Auralic
Cena: 36 800 PLN

Dane techniczne
Pasmo przenoszenia: 20 – 20 KHz, +/- 0,1 dB
Zniekształcenia THD + N: <0,00012% (XLR); <0,00015% (RCA), 20 Hz – 20 kHz przy 0 dBFS
Zakres dynamiczny: 130 dB (20 Hz – 20 kHz)
Obsługiwane formaty plików audio: AIFF, ALAC, APE, DIFF, DSF, FLAC, OGG, WAV / WV, AAC, MP3, WMA
Obsługiwane częstotliwość próbkowania
PCM: 44,1 kHz do 384 kHz w trybie 32-bitowym
DSD: DSD64 (2,8224 MHz), DSD128 (5,6448 MHz), DSD256 (11,2896 MHz), DSD512 (22,57892 MHz)
Wejścia cyfrowe: Lightning-Link, AES / EBU, koncentryczne, Toslink, USB Audio, HDMI eARC
Wejścia analogowe: RCA (maksymalnie 2 Vrms) z funkcją obejścia kina domowego
Obsługiwane serwisy audio: uPnP / DLNA Media Server, Amazon Music Unlimited, HighResAudio , KKBOX, Qobuz Sublime+, Netease Music, TIDAL/TIDAL Connect, AirPlay, Spotify Connect, TuneIn, Radio internetowe, RoonReady
Wyjścia: para XLR (6V/2V), para RCA (6V/2V), słuchawkowe 6,35mm
Komunikacja: Gigabit Ethernet
Pobór mocy: 50W max.; <10W uśpienie; <0,5W stand by
Wymiary (S x G x W): 34 x 32 x 9,6 cm
Waga: 9,3 kg

  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Vega G2.2

Auralic Vega G2.2
artykuł opublikowany / article published in Polish

Po wielce udanym transporcie Aries G2.2 przyszła pora na jego nieco bardziej zintegrowane rodzeństwo, czyli dysponujący sekcją przedwzmacniacza streaming-DAC Auralic Vega G2.2.

cdn. …