Opinia 1
Zgodnie z wypracowaną przez lata praktyką, jeśli coś w trakcie testu zbiorowego wpadnie nam w oko i ucho, to po publikacji wybitnie subiektywnych opinii nt. głównego bohatera na redakcyjny tapet bierzemy również i ów „języczek u wagi”. Tak też było i tym razem, gdyż jak z pewnością Państwo pamiętacie wraz z serwerem/transportem plików XACT S1 Marcin Ostapowicz – sprawca całego zamieszania a zarazem twórca i właściciel marek JPLAY,JCAT i ww. XACT, był na tyle miły, iż dołączył zestaw topowych interkonektów cyfrowych PHANTOM™ USB i LAN, które na tyle skutecznie wzbudziły nasze zainteresowanie, że jednogłośnie uznaliśmy za stosowne przyjrzeć i przysłuchać się im w ramach osobnego testu. A skoro czytacie Państwo te słowa, to znak, iż stosowne procedury dobiegły końca a tym samym możemy podzielić się z Wami własnymi obserwacjami.
Oba przewody są nad wyraz eleganckie i minimalistyczne zarazem, gdyż ich szata wzornicza opiera się w głównej mierze na ponadczasowej czerni – tak zewnętrznej nylonowej, opalizującej plecionki, jak i korpusów wtyków, oraz dyskretnych aluminiowych muf przyozdobionych firmowym logotypem i nazwą modelu. I tu od razu uwaga natury użytkowej, bowiem łączówka USB jest nad wyraz wiotka i podatna na układanie, za to LAN charakteryzuje zauważalnie większa sprężystość, co np. przy mikrej postury switchach (vide QSA ) może skutkować tendencjami do ich … lewitacji.
Wykonanie pojedynczego przewodu zajmuje ponad siedem godzin, co wynika z konieczności mechanicznego i impedancyjnego parowania oraz autorskiego zaplotu miedzianych przewodników o wysokiej czystości. Nie bez znaczenia jest również konfekcja masywnymi wtykami o aluminiowych korpusach i złoconych końcówkach (w LAN-ie są to RJ45 – MFP8 IE GOLD Telegärtnera) oraz niewidoczne gołym okiem, pomijając bestialskie wypatroszenie otrzymanego przewodu, solidne ekranowanie. Choć zarówno w cenniku, jak i na stronie obie wersje wrocławskich łączówek dostępne są w jedynej słusznej długości 1,2m, to nic nie stoi na przeszkodzie, by zamówić odcinki bardziej dopasowane do własnych warunków sprzętowo-lokalowych, przy czym warto mieć na uwadze, iż maksymalną długością są 3m, co przy USB jest aż nadto, za to przy LAN-ie może być różnie.
XACT PHANTOM™ USB to istna bestia oferująca dźwięk potężny, otwarty, fenomenalnie rozdzielczy i dynamiczny. Przestrzeń na „Vígríðr” Gealdýr osiągnęła z nim w torze wręcz onieśmielającą intensywność i co tu dużo mówić zostawiła w tyle moje dyżurne Zorro. W dodatku rodzima łączówka zagrała jakby głośniej a zarazem z większą swobodą i spektakularnością. Jest to o tyle ciekawe, iż przyrost głośności nie wynikał z podbicia skrajów pasma, czy też sztucznego podkręcenia dynamiki a jedynie poprawy precyzji jej gradacji poprzez eliminację wszelkich anomalii i pasożytniczych artefaktów zaśmiecających przekaz. Sporą zasługę miało tu totalne zaczernienie tła. Podobnie było ze wspomnianą spektakularnością, gdyż zamiast pseudo-audiofilskiej gigantomanii i sztucznego rozdmuchiwania brył źródeł pozornych ich gabaryty pozostały w pełni realistyczne a jedynie zdolność oddania nawet najniższych składowych sprawiała, że całość jawiła się bardziej imponująco aniżeli z udziałem skromniejszej w tej domenie konkurencji. W ciężkim rocku („Disobey” Bad Wolves) XACT świetnie akcentuje zadziorność i garażowy brud, ale nie poprzez granulację lecz wierność realiom. Czyli ewentualna granulacja i szorstkość wynikają z realizacji/wykonania nagrań a nie ewentualnych cech własnych przewodu. Proszę tylko, nieco z przekory, sięgnąć po „Pilgrim” w wykonaniu Trondheimsolistene i Gjermunda Larsena by na własne uszy przekonać się jak wciągające, fascynujące a zarazem szorstkie potrafi być brzmienie smyczków i ileż muzykalności w owej szorstkości się kryje. Przez taki sam pryzmat akcentowania faktur prezentowane są partie wokalne począwszy od krystalicznych sopranów (nasza dyżurna Roberta Mameli i jej „’Round M: Monteverdi Meets Jazz”) na niskich i zachrypniętych męskich opowieściach u schyłku ziemskiej egzystencji skończywszy (Leonard Cohen „You Want It Darker”) uzmysławiając, iż piękno niejedno ma imię.
XACT PHANTOM™ LAN okazał się zaskakująco podobny do naszych redakcyjnych Next Level Tech NxLT Lan Flame pod względem rozdzielczości i otwartości. Z kolei w trakcie równoległych i długodystansowych sparringów zagrał nieco lżej i może nie tyle mniej energetycznie, co mniej bezpardonowo „kopiąc” na basie. Powtórny odsłuch wykorzystywanego przy przewodzie USB, dość bezkompromisowego „Disobey” Bad Wolves pokazał, że jednak nawet wśród ekstremów można odnaleźć harmonię, lecz nie poprzez ich złagodzenie i uśrednienie, co uwydatnienie spójności i logiki wyboru takich a nie innych środków artystycznego wyrazu. Bez dwóch zdań, wrocławska łączówka ewidentnie reprezentuje szkołę grania po szybszej i rozdzielczej, aniżeli miękkiej i plastycznej/krągłej stronie mocy. Jeśli więc szukacie Państwo elementu maskującego i tonizującego ewentualne niedoskonałości czy to materiału, czy też nie do końca trafionych wyborów sprzętowych, to PHANTOM™ LAN niespecjalnie w roli takiego panaceum się sprawdzi. Bowiem jej zadaniem nie jest (nad)interpretacja i granie na własną modłę a możliwie najbliższa prawdzie – oryginałowi transmisja. Na jego tle NxLT gra głębszym i bardziej dosaturowanym dźwiękiem. Żeby jednak była jasność – powyższe różnice nie oznaczają gradacji klas i pozycjonowania obu łączówek w jakimś autorskim rankingu a jedynie wskazanie na ich cechy natywne pozwalające na bardziej optymalne dopasowanie do konkretnego systemu. Ot przykład nie dość, że oczywisty, co w pełni logiczny, gdyż właśnie owa szybkość, zwinność i rozdzielczość nad wyraz udanie korespondują z elegancją, wyrafinowaniem i iście „analogową” gęstością oraz pozornym „spokojem” firmowego serwera.
Może i z racji oczekiwanej przy kasie kwot tytułowych łączówek XACT PHANTOM™ USB i LAN nie sposób uznać za propozycje dla wszystkich miłośników grania z plików. Jeśli jednak skupimy się wyłącznie na ich walorach sonicznych zdecydowanie łatwiej przyjdzie nam, bądź przyjść powinno, zaakceptowanie owej drobnej niedogodności. Nie da się bowiem ukryć, iż oba przewody cechuje stricte high-endowe wyrafinowanie i rozdzielczość a tym samym patrząc na nie, znaczy się tak walory, jak i same przewody, właśnie przez pryzmat przynależności do owego elitarnego grona, to i kwestie natury finansowej wybitnie zyskują na atrakcyjności. Mówiąc otwartym tekstem i grając w otwarte karty jasnym jest, iż na swym pułapie cenowym wrocławskie przewody śmiało można uznać za niezwykle atrakcyjną propozycję dla wyrafinowanych audiofilów i melomanów. Jeśli zatem poważnie traktujecie Państwo reprezentantów domeny cyfrowej w swoim torze audio, to wypróbowanie obu przewodów wydaje się ze wszech miar uzasadnione i wskazane.
Marcin Olszewski
System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Vitus Audio SCD-025 Mk.II + 2 x bezpiecznik Quantum Science Audio (QSA) Blue
– Odtwarzacz plików: Lumïn U2 Mini + Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Gramofon: Denon DP-3000NE + Denon DL-103R
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Wzmacniacz zintegrowany: Vitus Audio RI-101 MkII + bezpiecznik Quantum Science Audio (QSA) Violet
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio; AudioSolutions Figaro L2
– IC RCA: Furutech FA-13S; phono NEO d+ RCA Class B Stereo + Ground (1m)
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Furutech DAS-4.1
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Vermöuth Audio Reference USB; ZenSati Zorro
– Kable głośnikowe: WK Audio TheRay Speakers + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Esprit Audio Alpha; Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Switch: QSA Red + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Farad Super6 + Farad DC Level 2 copper cable
– Przewody Ethernet: In-akustik CAT6 Premium II; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT
Opinia 2
Zakładam, iż tego wrocławskiego i niewątpliwie rozpoznawalnego przez większość zaawansowanego świata audio pomysłodawcy programu do odtwarzania muzyki z plików (JPlay) a ostatnio również producenta odtwarzacza plików XACT S1 znacie jeśli nie z opinii zadowolonych użytkowników, to choćby z sesji testowej na naszym portalu. Być może dla wielu z Was zaskakujące jest, że mimo, iż marka nieduża, do tego z niespecjalnie szerokim portfolio, a mimo tego pojawia się na ustach szerokiej grupy piewców obcowania z muzyką na bazie streamu z sieci lub lokalnych dysków. Naturalnie powód jest banalny, a jest nim znakomita jakość muzyki od wielu lat serwowanej przez autorski program, a obecnie również dekodujący zera i jedynki streamer. A jeśli to prawda, to chyba nie dziwi, że mocodawca tego podmiotu poszedł za ciosem i przy okazji projektowania odtwarzacza podjął próbę powołania do życia stosownego, najlepiej sprawdzającego się z jego produktami i adekwatnego dla flagowej marki okablowania. Takim to sposobem, dzięki zaangażowaniu Marcina Ostapowicza – założyciela i właściciela ww. bytów w tym odcinku przyjrzymy się kablom cyfrowym XACT Phantom LAN i XACT Phantom USB.
Co wiemy na temat naszych bohaterów? Ze zdawkowej informacji od producenta wiemy, że przewodnikiem sygnału w obydwu przypadkach jest wysokiej czystości miedź. Samo prowadzenie sygnału odbywa się według firmowej specyfikacji, co wespół z precyzyjnym parowaniem mechanicznym i impedancyjnym przewodnika ma skutkować minimalizacją zakłóceń i bardzo czystym sygnałem audio. Jeśli chodzi o terminację obydwu przewodów, USB może pochwalić się specjalnie zaprojektowanymi aluminiowymi złączami, jako stabilizacja i solidność połączenia. Natomiast przewód LAN oprócz solidniejszego ekranowania w stosunku do USB wykorzystuje uważane za najlepsze na świecie wtyki RJ45-MFP8 IE GOLD japońskiej marki Telegartner. Obydwie pozycje w standardowej długości osiągają 1.2 m – inne odcinki są na zamówienie, a dzięki zastosowanym technologiom mają zapewnić nam spójny i klarowny przekaz muzyczny.
Czym zaowocowały wyartykułowane w poprzednim akapicie działania konstrukcyjne? Przyznam, że byłem nieco zaskoczony, ale każdy kabel cechowało nieco inne podejście do tematu budowania realiów muzyki. Nie chodzi o to, że źle, czy dobrze, gdyż grając inaczej robiły to nader interesująco, tylko o fakt różnorodności w oparciu o podobne półprodukty – mowa o przewodniku oraz myśl konstruktorską. I tak LAN w moim systemie pokazywał piękniejszą stronę muzyki fundując prezentacji sporą dawkę plastyki, a co za tym idzie przyjemnej w odbiorze gładkości, USB zaś okazał się być kablem w dobrym słowa znaczeniu żandarmem pilnującym znakomitego drive’u i konturu dźwięku. Co z tego wynikło? Otóż gdy każdy z osobna sprawiał wrażenie lekkiego przeciągania sonicznej liny na swoją stronę – ale zaznaczam, obydwa nie nic degradowały, tylko słuchana muzyka mocniej akcentowała odmienne aspekty, to w tandemie przekaz zdawał się trafiać idealnie w punkt pomiędzy ostrością, nasyceniem i szybkością narastania sygnału. Dzięki temu każdy zagrany materiał w odniesieniu pokazania idei jego powołania do życia przez artystów bez problemu się bronił. Z bardzo dobrym wynikiem pokazywały się tak kapele spod znaku Hard Rocka, czy Heavy Metalu jak twórczości z epoki Baroku. Pierwszy twórczy duet z pozoru podobny, jednakże nie oszukujmy się AC/DC i nieco inaczej opowiadana energetyczna bajka niż Iron Maiden, co dzięki wyraźnemu akcentowaniu ataku i odpowiedniej płynności podpartej masą przekazu system bez problemu potrafił wyartykułować. W drugim przypadku muzycznym było podobnie. Oczywiście z mniejszym nastawieniem na agresję, a większym na duchowość, jednak i z tym drobnym problemem współpraca tytułowego zestawu okablowania cyfrowego także sobie poradziła. Nie musiałam szukać zbyt daleko, wystarczyło wziąć na tapet materiał Jordi Savalla jak sporo jego produkcji zarejestrowany w kubaturach kościelnych, aby przekonać się, jak system łatwo zmieniał front oddziaływania na moją wrażliwość muzyczną. Nagle dostałem pięknie brzmiący, pełen rozwibrowania najdrobniejszej nuty, dzięki temu trafiający w głębokie pokłady emocji, wirtuozerski spektakl. Ze świetnym pozycjonowaniem źródeł pozornych z uwzględnieniem wysokości wykorzystanej budowli, odpowiednią artykulacją ostrości ich rysunku i trafioną w punkt kolorystyką każdego z nich. Wszystko czytelne i namacalne nie pozwalając zmienić repertuaru do momentu zakończenia się materiału na płycie. Jak wynika z powyższych przykładów, połączone dwie estetyki prezentacji w sumie wypadły i muzykalnie i wyraziście, co tylko potwierdziło przez lata wypracowaną przez pomysłodawcę marki XACT renomę w kwestii wiedzy, jak udanie nie tylko napisać program odtwarzający muzykę z plików, ale również jak zaprojektować wykorzystujące go urządzenie oraz potrafiące przenieść odpowiedniej jakości sygnał okablowania cyfrowe.
Gdzie widziałbym naszych bohaterów? Nie będę się zbytnio rozwodził, bo to banalne stwierdzenie. Otóż gdy weźmiemy pod uwagę obydwa, nie widzę żadnych przeciwskazań dla polecenia ich każdemu. A jeśli każdy z osobna, USB raczej widzę w zestawach cierpiących na nadmierną otyłość, a LAN odwrotnie, czyli jako ratunek dla układanek nazbyt lekkich wagowo. Jak sygnalizowałem, sprawa jest prosta i jak wynika z tych trzech przykładów, wystarczy wiedzieć, do której grupy melomanów Wam bliżej. Jednak abstrahując od Waszych ewentualnych problemów jedno jest pewne, tytułowe okablowania warte jest grzechu. I biorąc pod uwagę sformułowane przed momentem wnioski, warte po trzykroć.
Jacek Pazio
System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Lumin U2 Mini + switch QSA Red
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Hijiri Milion „Kiwami”, Furutech DAS-4.1, Furutech Project V1
IC cyfrowy: Furutech Project V1 D XLR
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kabel USB: ZenSati Silenzio
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2
Akcesoria:
– bezpieczniki: Quantum Science Audio Red, Synergistic Research Orange
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints Ultra Mini
– platforma antywibracyjna Solid Tech
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: Power Base High End, Furutech NCF Power Vault-E
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio The Big Phono
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80
Dystrybucja: JCAT
Producent: XACT
Ceny
XACT Phantom USB Cable: 3 000€ / 1,2 m
XACT Phantom USB Cable: 3 000€ / 1,2 m
Najnowsze komentarze