Tag Archives: zasilacz liniowy


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. zasilacz liniowy

Farad Super3

Link do zapowiedzi: Farad Super3

Skoro przy okazji testu starszego brata, czyli Super10, w ramach wprowadzenia pokrótce wyjaśniłem kwestie związane z zasadnością zastępowania wszelakiej maści jednostek impulsowych ich liniowymi odpowiednikami wydawać by się mogło, że to co było do powiedzenia/napisania powiedziane/napisane zostało. I byłoby w tym sporo prawdy, o ile tylko uznalibyśmy, że ograniczenie się li tylko do zewnętrznych, zazwyczaj wtyczkowych, zasilaczy wyczerpuje temat. Jeśli jednak na owe zagadnienie popatrzymy z szerszej perspektywy jasnym stanie się, że macki „impulsowego zła” sięgają o wiele dalej i głębiej – do trzewi naszych drogocennych zabawek. I gdy wydawać by się mogło, że nic z tym fantem zrobić się nie da na scenę wkraczają producenci dedykowanych zastosowaniom audio zasilaczy z gotowymi „zestawami naprawczymi”, czyli KIT-ami umożliwiającymi co prawda inwazyjną, jednak możliwie nieskomplikowaną aplikację ww. modułów. I choć na rynku nie brakuje wytwórców tego typu akcesoriów, jak daleko nie szukając rodzime Muzgaudio, PD Creative i Tomanek, holendersko/bułgarski SBooster, izraelski Teddy Pardo, czy chiński LHY Audio, to po iście piorunującym wrażeniu jakie wywarł na nas ww. fenomenalny Farad Super10, kując żelazo puki gorące postanowiłem wziąć na warsztat nieco bardziej przystępną cenowo propozycję Holendrów, czyli Super3-kę, lecz tym razem nie tylko w 5V wersji dedykowanej switchowi Silent Angel Bonn N8, lecz również nieco mocniejszej – 12V i zarazem wymagającej oczywistej wiwisekcji „pacjenta” – przewidzianej jako upgrade Lumïna U2 Mini. Jeśli zatem ciekawi Państwa cóż takiego wniosła tytułowa parka do mojego systemu, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zaprosić Was na ciąg dalszy.

Nie da się ukryć, czego z resztą nawet nie próbowaliśmy podczas unboxingu, że w kwestii aparycji Super 3 znacznie ustępuje swemu starszemu rodzeństwu. Co prawda jego front to nadal solidny płat szczotkowanego aluminium z centralnie umieszczoną niewielka diodą, to już korpus zamiast równie masywnych płyt i groźnie nastroszonych radiatorów zastąpił gięty blaszany profil. Z kolei już pojedynczy radiator wylądował na plecach, gdzie oprócz niego wygospodarowano jeszcze miejsce dla wyjściowego gniazda zasilającego GX16-4 i przycisku resetu po lewej i głównego gniazda zasilającego IEC po prawej. Całość posadowiono na niezbyt wysokich gumowych nóżkach.
Jeśli zaś chodzi o firmowe okablowanie, to skoro dla Super3-ki nie przewidziano zarezerwowanych dla Super10 modeli z poziomu trzeciego (Level 3) zdecydowaliśmy się na usytuowane oczko niżej Level 2 wykonane z wiązek po 34 cynowane miedziane żyły o średnicy 28 AWG. Odziano je w czarno granatowe koszuli i zakonfekcjonowano złoconymi wtykami GX16-4 i Oyaide/Molex.
Wnętrze oczywiście jest nieco uboższe niż w 10-ce, lecz nadal budzi zaufanie. Oczy cieszą ręcznie nawijany transformator toroidalny o wysokiej indukcyjności i cewka eliminująca ewentualnie brzęczenie oraz generowaniu pól EM (elektromagnetycznych). Bateria kondensatorów może pochwalić się pojemnością 48 000 µF a superkondensator na wyjściu, w zależności od napięcia to 3,3F (5V) lub 1,7F (12V).
I jeszcze tylko zanim przejdę do części poświęconej brzmieniu a dokładnie wpływowi na nie dzisiejszych gości, pozwolę sobie uspokoić wszystkich tych, dla których ostatni kontakt z lutownicą skończył się długo utrzymującym się zapachem pieczonego kurczaka i kilkudniową niechęcią do operowania przynajmniej jedną z kończyn górnych, że tym razem powinni poradzić sobie lepiej. Aby bowiem „uleczyć” Lumïna wystarczy raptem odkręcić kilka śrubek mocujących obudowę w celu jej zsunięcia, następnie 6-8 podobnych modułu zasilania, wypiąć wtyk zasilania Molex z płyty głównej, odkręcić kolejne dwie śrubki mocujące gniazdo zasilania IEC i wreszcie dokonać finalnego przecięcia pępowiny, czyli de facto czerwonego przewodu łączącego gniazdo IEC z włącznikiem głównym. A potem już wszystko powinno pójść jak z płatka, bo należy przesmyknąć przez pozostawiony przez IEC-a otwór nowy przewód, wpiąć go w płytę główną, przykręcić zaślepkę, obudowę i voilà. Robota skończona.

No dobrze, dość tego krążenia wokół najistotniejszej kwestii, czyli brzmienia i od razu pragnę uprzedzić wszystkich tych, którzy po cichu liczyli na to, że za mniej uda im się uzyskać więcej lub chociaż tyle samo co z topową konstrukcją, że raczej na cud nad urną nie mają co liczyć. Zacznijmy jednak od początku, czyli w celach porównawczych i możliwie wiernego odwzorowania warunków z poprzedniego spotkania z holenderskim flagowym zasilaczem na pierwszy ogień weźmy wersję 5V Super3 i podepnijmy pod Silent Angel Bonn N8. Efekt? Mówiąc wprost spodziewany, więc przesiadka z Super10-ki była oczywista i tyleż słyszalna, co bolesna. Niemniej jednak biorąc pod uwagę różnice w cenie nie była czymś zaskakującym. Mniej imponujące dynamika i rozdzielczość jasno dawały do zrozumienia, że właśnie mało racjonalne przewymiarowanie zasilania jest kluczem do sukcesu. Warto jednak wrócić na ziemię i zestawić małego Farada z chodzącym w podobnej do niego lidze zawodnikiem, czyli moim dyżurnym Silent Angelem Forester F1. I tu już sytuacja zrobiła się zgoła odmienna, gdyż przy równoległym porównaniu azjatycki zasilacz chciał, nie chciał, ale musiał uznać przewagę niderlandzkiego konkurenta. Po pierwsze Farad zaoferował zdecydowanie niższy poziom szumów a raczej praktycznie całkowity ich brak. Po drugie i będące zarazem pochodną pierwszego poprawie uległa rozdzielczość i precyzja kreślenia źródeł pozornych. A po trzecie Super3 miał zauważalnie więcej do powiedzenia w kwestii dynamiki tak w skali mikro, jak i makro. W rezultacie nawet tak „syntetyczny” wsad jak „there is nothing to be afraid of” Winterburn nie brzmiał jak klubowy koszmarek nastawiony jedynie na sponiewieranie pląsającej ciżby, lecz zaoferował zaskakujące bogactwo i różnorodność najprzeróżniejszych tętnień i tąpnięć zawieszonych w tak trójwymiarowym mikrokosmosie, że na samej eksploracji poszczególnych planów spokojnie można spędzić kilka długich wieczorów. Ponadto, pomimo wspomnianego wzrostu rozdzielczości szorstki wokal Noory Moor na „Forget What I Said” miał w sobie zdecydowanie więcej zmysłowości a nie li tylko obniżającej przyjemność odbioru matowości. Generalnie partie wokalne z Faradem w torze zyskiwały nie tylko na wspomnianej zmysłowości, co głównie na komunikatywności i to nie na drodze ich przybliżania do słuchacza a lepszej separacji od otaczającego je akompaniamentu. Chociaż to też nie do końca o to chodzi, gdyż zazwyczaj takie odseparowanie owocuje efektem „taniej sklejki”, czyli siłowej próby wyrwania solisty z podporządkowanego mu ekosystemu a następnie równie nieudolne działania naprawcze polegające na jego wklejeniu w stare miejsce. W rezultacie mamy niby zgodność poszczególnych składowych, lecz de facto cały czas w oczy/uszy rzuca się oczywiste rozwarstwienie będące zaprzeczeniem oczekiwanej koherencji. A z Super3 wszystko do wszystkiego pasuje i dzięki uelastycznieniu tkanki muzycznej nic a nic się nie rwie.
W drugiej turze odsłuchów pod nóż poszedł Lumïn U2 Mini a fabryczne zasilanie w jego trzewiach zastąpił zewnętrzny 12V Farad Super3. I? I prawdę powiedziawszy cieszyłem się, że przynajmniej do tej pory nie miałem okazji posłuchać ww. plikograja z Super10, gdyż nic a nic nie mogło w tym momencie zepsuć mi humoru wynikającego z faktu rozbebeszenia go, znaczy się Lumïna. Niby z fabrycznym, wewnętrznym zasilaczem i jedynie z wymienionym na Furutecha bezpiecznikiem grał naprawdę zacnie, lecz z Super3 owa „fajność” uległa spotęgowaniu i intensyfikacji. O ile jednak przy natywnej saturacji i wysyceniu U2 Mini Farad praktycznie nic nie majstrował, to już pod względem rozdzielczości, holografii i dynamiki przypiął niepozornemu transportowi nie tyle wrotki, co odrzutowy plecak. Co ciekawe efekt Wow! nie przyszedł od razu, lecz musiałem uzbroić się w cierpliwość i podobnie jak w przypadku starszego rodzeństwa dać mu się przez pierwsze … 300h wygrzać. Niby już prosto z pudełka dał Lumïnowi solidny zastrzyk adrenaliny, niemniej jednak, z perspektywy czasu śmiem twierdzić, iż była to jedynie przystawka przed daniem głównym, które jak wyborna szynka Jamón serrano gran reserva musi „dojrzeć”, gdyż nie ma w sobie nic a nic ze sztucznych polepszaczy. I tak też było w tym przypadku, bowiem zamiast krótkotrwałej ekscytacji pierwszym efektem z biegiem dni mój entuzjazm nie słabł i nie zastępowało go znużenie, lecz właśnie dzień po dniu odkrywałem raz większe, raz mniejsze, niemniej jednak uparcie podążające w kierunku „otwierania” i „wyswabadzania” dźwięku ze złotej klatki dowody. Klatki przyjemnej, eufonicznej, acz nieco limitującej witalność przekazu muzykalności. I wcale nie chodzi o to, że słodycz i gładkość zostały zastąpione przez ostrość, chłód i surowość a o fakt otwarcia tak pod względem przestrzennym, jak i dynamicznym przy jednoczesnym zachowaniu „firmowej” równowagi tonalnej, czyli bez znamion jej obniżenia, bądź tez ucieczki w górę. Radosny blues spod znaku „A Force of Nature” Sari Schorr zyskał na motoryce, spontaniczności i przestrzenności, szczególnie jeśli chodzi o ilość powietrza nad i za instrumentami a bas uległ zauważalnej konkretyzacji – stał się bardziej zwarty i różnorodny zachowując jednocześnie odpowiednią mięsistość, czyli uniknął irytującego osuszenia.
Z kolei na psychodelicznie niepokojącym „She Reaches Out To She Reaches Out To She” Chelsea Wolfe „blisko zdjęty” wokal artystki bezpardonowo wdziera się w nasze zmysły, szorstkie gitarowe riffy drażnią synapsy a gęsta elektroniczna kołdra niemalże odcina dopływ tlenu. Niby noise’owo klaustrofobiczny klimat powinien zniechęcać, bądź co najwyżej nudzić, lecz z „podrasowanym” Lumïnem wciągał bardziej aniżeli chodzenie po bagnach. Potężny ładunek emocjonalny iście wybuchowej mieszanki dark folku, doom metalu, industrialu i gotyku z jednej strony porażał swym mrokiem, lecz z drugiej w tym mroku widać/słychać było każdy detal i szczegół. I to nie na zasadzie noktowizyjnej monochromatyczności a raczej iście sowich zdolności, choć akurat te urocze ptaki są z natury dalekowidzami. Niemniej jednak chodzi o fakt zdolności ogarniania zmysłami pozbawionego zaszumienia i pasożytniczych artefaktów bogactwa dźwięków w skali do tej pory – z firmowym zasilaniem, całkowicie nieosiągalnej.

Jeśli po lekturze powyższych wynurzeń nadal nie są Państwo pewni, czy cała ta, przynajmniej połowicznie inwazyjna, zabawa miała jakiś większy sens spieszę z solennym zapewnieniem, że w 100% tak. Oczywiście najlepiej byłoby zaszaleć i inwestując ponad 7 k€ zarówno switch, jak i transport plików dopieścić Super10-kami, lecz w obecnych realiach już inwestycja ułamka ww. kwoty na duet Faradów Super3 okazuje się grą nie tylko wartą świeczki, co nader znaczącym upgradem toru cyfrowego pozwalającym na dłuższy czas zapomnieć o jakichkolwiek roszadach w tym obszarze. Jak się bowiem okazuje stosunkowo niewielki wydatek na odpowiednio zaawansowane zasilanie nie tylko zapewnia korzystającej z jej możliwości elektronice energetyczny dobrostan, co w nader znaczącym stopniu poprawia jej walory soniczne. A przecież o to w naszej zabawie chodzi.

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Odtwarzacz plików: Lumin U2 Mini + Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Gramofon: Denon DP-3000NE + Denon DL-103R
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Wzmacniacz zintegrowany: Vitus Audio RI-101 MkII
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Furutech FA-13S; phono NEO d+ RCA Class B Stereo + Ground (1m)
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Furutech DAS-4.1
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Vermöuth Audio Reference USB; ZenSati Zorro
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Esprit Audio Alpha; Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable
– Przewody ethernet: In-akustik CAT6 Premium II; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT

Dystrybucja: Audiosource
Producent: Farad power supplies
Ceny
Farad Super3: 559€
przewód Level 1: 69€ / 0,5m; 89€ / 1m
przewód Level 2 copper: 149€ / 0,5m; 189€ / 1m
przewód Level 2 silver: 229€ / 0,5m; 319€ / 1m
przewód Level 2 copper 80cm, GX16-4 to Molex connector: 209€
przewód Level 2 silver 80cm, GX16-4 to Molex connector: 339€
bezpiecznik Quantum Science Audio Blue: 59€
bezpiecznik Quantum Science Audio Violet: 589€
bezpiecznik Synergistic Research Purple: 181€

Dane techniczne:
Wymiary (S x G x W): 130 x 200 x 40 mm
Waga: 1,6 kg
Napięcie wyjściowe: 5V, 12V
Pojemność: 3,3F (5V); 1,7F (12V)
Max. pobór mocy: 20W (5V); 42W (12V)

  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. zasilacz liniowy

Farad Super10 English ver.

Link do zapowiedzi (en): Farad Super10

Opinion 1

We know for a fact, that nature abhors a vacuum. With age we also do gain experience and knowledge about the basic aspects of the market, for example about the mechanisms of creating demand for something. But while the first statement is probably affirmed by everybody, I have the gut feeling, that not all are convinced to the second one. This why I will allow myself to reach for a quite obvious and, unfortunately, very common example. Smartphones. Do you know what they are? Small, getting more and more expensive, eating away your spare time and deteriorating your eyesight, but being something that when you do not have it in your hand, you will get anxiety and lose grip on reality. But I wanted to turn your attention to something else, something even more important, and something that is not found in many boxes of new phones, joining the earbuds in this trend, the phone charger. But what is the problem here? Well, without this accessory, the lifespan of a modern smartphone does not surpass a day or maybe two, in best case, and the sight of people swarming around all kinds of charging points or power outlets in airports and malls is a very common sight. So common, that we stopped noticing it some time ago. In short, looking at the scale of sales of smartphones, you do not need a doctorate in economics to understand, where demand for quick and efficient chargers came from. Am I exaggerating and what does this have to do with audio? I am not, and commonalities with the market we are interested in are quite obvious, and I am not talking about inductive charging appearing in some products (like the Yamaha MusicCast 200). The analogy must be searched for on a different level, but the mechanism of being powered by scale and volume of sales is exactly the same. What am I talking about? About the all present wall wart switching power supplies, sometimes also placed inside all kinds of DACs, streamers, phonostages, turntables, switches, etc., the majority of our low-voltage (5-24V) powered elements of our systems. I assume that I do not need to explain to anyone the issues those cheap power supplies bring with them, offering very little and limiting the capabilities of the devices they power, not even mentioning the noise sent to all the neighboring devices plugged into the same power line. So everybody, or at least those who know what they are doing, replace those rubbish PSUs with units dedicated to audio, low noise line power supplies, usually available as upgrades in the catalogs of the companies selling the electronics, or purchased as third-party products. To not look unfounded, we mentioned the assets of such approach during testing of the Telegärtner M12 Switch Gold, with which we received the Polish Jcat Optimo 3 Duo, both Foresters (Silent Angel Forester F1, Forester F2) or the SOtM sNH-10G + sCLK-EX, which we received together with the SOtM SPS-500. And when it would seem, that the top tier of acceptance (or common sense) is the Jcat Optimo 3 Duo priced at 1750 Euro (yes, yes, we know there is a version of the Ultimo for 3500 Euro and the monstrous Keces Audio P28 passing the 13 000 PLN threshold, but we did not host them yet, so we will not talk about them now), we were surprised to get correspondence from a Dutch manufacture Farad power supplies, located in a small town of Rhenen, if maybe we would be interested to test their top power supply Farad Super10. As you can easily imagine, you are reading this text now, we were interested. We just agreed on the specs that would allow to test it in our systems and voila – below you will read some of our thoughts below. I will just mention, that together with the PSU we got the Level 3 cables, in copper and silver version, instead of the standard Level 2.

In the beginning let me explain, that although I was tempted to go all out and make a complete revolution, taking apart my Lumin U2 Mini and applying the Super10 in it’s back, but I came to my senses, and refrained from doing so. Because let us be frank – every time we mechanically interfere with a device, aside from just adding feet or changing the fuse, it usually means we lose any kind of warranty on it, not even mentioning the value loss when trying to sell it. Additionally, most refined audiophiles detest DIY, so such a test would be only of value for users of the mentioned transport, while only a negligible amount of them would be interested in making a similar interference in their own unit. This is why we decided to use a somewhat safe approach, and completely reversible at that, ordering a variant that could power our switches, the Silent Angel Bonn N8. But to make things more interesting, my switch is powered by the Forester F1, while Jacek’s is using the supplied wall-wart one, so you will have two different reference points.

 

Already during the unboxing, we noticed that Farad really had an uncompromising approach to its flagship product, and the Super 10 can hardly be seen as just an accessory; it has the size and weight of some compact power amplifiers in the likes of Teddy Pardo TeddyAmp ST60 or Chord Electronics Étude. It is hard to be surprised by that, because the chassis is made from thick aluminum plates, anodized black, and the side panels are replaced with menacing looking combs of radiator fins. This is amended by almost half a centimeter thick front and back panels, so at least at first glance, especially from the front, the tested devices mimics a power amplifier (like a miniature Abyssound ASX-2000 ). This impression is strengthened by a minimalistic front with a nicely incorporated letter “F” into its fitting halves, and a centrally placed LED indicator. Besides the mentioned radiators, the temperature inside is controlled by ventilation holes, extending almost through the whole top plane, and the only decorative element is the milled logo and model name, close to the fascia. The uncompromising approach can also be seen on the back plate, where not only the top power socket from Furutech was mounted, the FI-09 NCF IEC C13/C14 with a built-in fuse holder, but the used fuse is the Synergistic Research Purple 6.3A 5x20mm (!!!), and at additional cost you can have Quantum Science Audio fuses (Violet – 408 €, Red – 1068 €, Red-Black – 2168 €). But the show is stolen by the monstrous, especially considering the output voltage, four-pin, bolted GX25-4 DC socket. To the left of it, we can find a reset button, which allows to restart the controlling microprocessor, required when switching between different receivers, running the procedure adjusting the output parameters to match the attached device. Next to it there is a switch controlling the trigger mode selector and a 3.5mm socket for that interface. To the right there is also a switch controlling grounding (Flow/Earth) and a dedicated clamp for the ground wire and the mentioned earlier power socket IEC C13.
When looking at the inside of the device, then … you will find only the best. Half of the chassis is occupied by hand-wound, toroidal transformer, enclosed in a dedicated pan, double isolated. It is accompanied by a coil eliminating any kinds of hum and EM fields. Then we have a battery of capacitors with a total capacity of … 72 000 µF and an additional bank of supercapacitors (EDLC) with a capacity of 16.7F (!!!). On the output we have a low-noise regulator with current compensation and a low-pass filter (HF) with foil capacitors with very low ESR. The whole is controlled with a microprocessor, protecting from short circuit, overcurrent, surge and managing thermals. And what is the final effect of all that? Well, full resistance to all kinds of distortion present in the powerlines and thus the ability to plug it directly into the wall, without any filters or conditioners in-between.
Interestingly, the manufacturer quotes in the operating manual, that the optimal time for burn-in of the Super10 is about 500h and acknowledges the influence on the sound by power cables, encouraging to search for synergies and reminds to make sure, the polarity is correct.

OK, enough of the introduction. It is now time to roll-up your sleeves, prepare a pot of aromatic Wako Cha Benifuki (espresso must wait until Sunday), sit down on the couch, load your playlist and start listening. And let me put it this way. I thought I knew what the Silent Angel Bonn N8 can do, because already with the standard switching PSU “it did well” to streaming, it spread its wings with the F1 and seeming reached the limit of its capabilities with the F2. And I was 100% right, as … I thought I knew. Because that what was provided by the Farad reached far beyond my expectations. Yes, yes, I am aware of the strange mesalliance of connecting a 2000 PLN switch to a 16 000 PLN plus power supply (with the level 3 cable), but … there is reason for this madness. And the reason would be, that with such kind of disproportionate setup, we will not be able to squeeze more out of the switch. That is it. But what was the result? First of all, an overwhelming growth of dynamics, resolution, holographic three-dimensionality and palpability of the sound. You could easily assume that the appearance of the Super10 in the system was maybe not like a supernova, because its influence was not so short, but rather like removing a dam in the flow of a river, which was limiting the flow of energy and information. And please do not worry, that the result of this uncorking will be a suicidal race to a concrete wall, no, we will have just further progress of those aspects, when compared to what the Forester F2 offered. And let me underline this – while going from F1 to F2 was noticeable, but far from any drama, the sparring of the F1 with the Farad was very short and ended with the Dutchman giving a knock-out. And I am writing this with true pain, but there was really not much to pick-up from the F1, and the perspective of going back from the Super 10 after testing was as exciting as waiting at the dentist for another session of root canal treatment. Please do not misunderstand me – I have absolutely no reservations to the Silent Angel power supply, but moving to the tested device gave such a boost to the file part of my system, that any regress, and that is how going back should be described, I perceived as an assault on my audiophile priorities. But let me go back to the main topic. With the Farad connected, both the “Nord” and the fresh off the press “Vandar” from the Norwegian band Gate stopped resembling a meeting of rural housewives’ circle, where the dancing is accompanied by sounds generated on broken folk instruments, but started to catch your ears with the native beauty of Scandinavian folk, flirting with strictly hard-rock, or even gothic, esthetic. It was spacious (the stage was extended in all directions, no doubt about that), with momentum and, most importantly, the more precise focus of virtual sources, made possible by the increased resolution, allowed to dive better into the material, bite in deeper. The sound offered fully palpable textures of natural instruments, shocking expression of the vocals of Gunhild Sundli and oneiric clouds of samples. While we touched Scandinavian climates, then I would also propose moving to Oslo and an hourly meeting with “Eight Ways” by Madder Mortem, where the stoner-melancholic vocal of Agnete M. Kirkevaag does not shy away from truly screaming inserts, boldly supported by a schizophrenic combination of lyrical plucking with an explosive composition of thrash and black metal. As you can imagine, this is not an easy piece of music, and also not very nice to showing off the refinement of audiophile systems, but if we are able to digest it, it will show us the truth about music and the reproducing system. However to reach this moment of truth, everything must come well together, because if this synergy is not present, the whole comes over as either too earthily and offensive, or has the consistency of overcooked pasta, where you cannot see any details. And with the Farad the differentiation did not leave any doubt of how the structures are made, and how the pieces were put together, giving the listener full insight into the recording, while simultaneously keeping the overarching coherence intact.
Now as a kind of dessert, and in clear opposition to the above mentioned screamers, yet still not leaving Scandinavia (this time it is Copenhagen) I reached out for a true minimal, “LULO the Restless” by Rued Langgaard reimagined – for those not in the picture – this is a transcript for viola and contrabass of the highlights of late romantic creations of Rued Langgaard. So we have two instruments with a timbre, which is very difficult to perceive, especially in the long run, as it does resemble sawing of damp timber, and a repertoire which is quite far away from mainstream. So you really need to overcome yourself to reach for something like that, but also concentrate on the music, to be able to find some kind of logic in those sounds, so distant for most listeners, not even talking about beauty and melodics. In short this is the ideal disc to thin the crowd during audiophile meetings. Surprisingly the Farad manage also this neck breaking challenge, moving from the level of mechanical reproduction to the realism of a live performance, materializing the duo in front of us, just behind the speaker line. This is why the larger brethren of the violin could sound with appropriate dynamic, keeping their true volume and size, managing their assigned sound spectrum brilliantly. In a flash everything became obvious, accurate and palpable – without any artificiality, overbrightness, sharpening or completely unnecessary gigantomania.
Oh, I completely missed a detail related to the Super 10 we received, the DC level 3 cabling. After the initial back and forth with both versions, I conducted all listening using the copper version, which provided better saturation and juiciness of the sound. The silver one did accent the contours a bit more and was able to shine more light on the top end with heavier rock, what taking into account the aggression present in that subrange, turned out to be too strong in my system. But it is worth to check both versions in your system, because only after this sparring you can make the informed choice, or decide to keep both and change them out depending on the repertoire listened to. This is why with the quite dark recorded, and almost Rubenesque definition of virtual sources in “New Moon Daughter” by Cassandra Wilson you will be able to use silver, while when listening to the brutal and offensive “Tangaroa” by Alien Weaponry use copper to enjoy the euphonic saturation it brings.

Now I will write something, for what I will probably get bashed by the distributor of Silent Angel, but what can I do, when the truth, or let us replace that with “in my humble opinion”, and to my ears, corrupted with howling of tattooed musicians, the Silent Angel Bonn N8 with the Farad Super10 PSU sounded better, in all aspects, than the top of the line, and very good, NX. And if this is not a sufficient recommendation for you, then please allow me to share another, very politically incorrect, idea. After experiencing what the Farad Super 10 was able to do with the switch, I am considering more and more seriously the option I mentioned in the beginning, which I initially rejected due to many unknowns, to do the vivisection of my Lumin U2 mini, which will probably result in it becoming sentenced for life in my system, but on the other hand, I will provide it with an energetic comfort zone, which should translate into improving its sound. But only time will tell what will happen, but to all of you, who are not tempted to do such radical interference, I would recommend to plug it into devices like Silent Angel Munich M1T, or think about a 12V version (Rhein Z1, some models of Clearaudio turntables, etc), or 24V (McIntosh MT10 will be thankful) – those are very universal and the upgrade to your devices will be completely not invasive. But to not be all pro and to not make the whole text be too sweet, it is worth mentioning that compared to the named and unnamed competition (like the Keces Audio P28) the Farad Super 10 has only a single output, what will generate a steep cost increase in some systems, where you would like to eliminate all external switching PSUs.

Marcin Olszewski

System used in this test:
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Network player: Lumin U2 Mini + Omicron Magic Dream Classic + I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Digital source selector: Audio Authority 1177
– Integrated amplifier: Vitus Audio RI-101 MkII
– Loudspeakers: Dynaudio Contour 30 + Brass Spike Receptacle Acoustic Revive SPU-8 + Base Audio Quartz platforms
– IC RCA: Furutech FA-13S; phono NEO d+ RCA Class B Stereo + Ground (1m)
– IC XLR: Organic Audio; Vermöuth Audio Reference; Furutech DAS-4.1
– Digital IC: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– USB cables: Wireworld Starlight; Fidata HFU2; Vermöuth Audio Reference
– Speaker cables: Signal Projects Hydra + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Power cables: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF; Esprit Audio Alpha
– Power distribution board: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Wall power socket: Furutech FT-SWS(R)
– Anti-vibration platform: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + Silent Angel S28 + Silent Angel Forester F1 + Luna Cables Gris DC
– Ethernet cables: Neyton CAT7+; Audiomica Anort Consequence + Artoc Ultra Reference + Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Table: Solid Tech Radius Duo 3
– Acoustic panels: Vicoustic Flat Panels VMT

Opinion 2

For most of us it is not a secret that good power supply is the basis for everything. But theoretical knowledge of the academic kind is one thing, and taking care of it for real by the electronics manufacturers is something completely different. Of course each device must be fed with electric energy to work at all, but often the final calculation of costs, or the approach taken by the engineers, often results in a setup where the toroidal transformer is barely meeting the requirements, or a switching PSU was used, which seeds noise, or even worse, a wall-wart type plug PSU was employed, which is the worst of them all. Fortunately there are companies that specialize in external power supplies, so such practices are currently easily reversed. Either with some small changes inside the device, or using an external unit – even if something was not treated well in terms of supplying power initially, all is not lost. But where am I going to with all this writing? This is the introduction to the Dutch brand Farad, which supplied us with an external PSU the Farad Super10.

The tested Super 10 is of medium size, but compared to other products of this kind, the chassis is really quite big. And to remove any potentially generated heat – I have not noticed this to be an issue, but it is good the manufacturer has foreseen any potential borderline situation – there are solid radiators mounted on both sides. The main element of the construction is a big toroidal transformer, taking over more than half of the insides. It was wound by the company itself, is double isolated and has a choke to minimize distortion. The rest of the chassis is filled with a PCB containing an active current compensation circuitry. An interesting touch is the use of a foil capacitor instead of the electrolytic one in the output section. And as it turns out, for the company quality seems to truly be key, as they used a Furutech FI-09 NCF socket and Synergistic Research Purple fuse. The device was accompanied by very solidly made, and thus not cheap, quality DC cables from level 3 series, one based around copper, the other around silver conductors.

Was connecting a 12 thousand PLN power supply to a 2 thousand PLN switch worth the hustle? Frankly speaking, initial information about such a mesalliance did make me genuinely wonder at first. But having the experience to never say never, especially when things are about something as important as supplying power to our devices, I waited patiently to hear what is going to happen. Will anything change? And if yes, will it be purely symbolic, or very evident?
So what was the result of using the tested product? It was somehow expected, because I know what it means, to have good quality power supplied to a device, but I was not prepared for it to be so surprisingly positive. Suddenly, the most basic Silent Angel Bonn N8, which was already doing a lot for file playback even with the wall-wart plug, showed itself from a completely different side. It not only cleaned the projection of the virtual stage from sonic rubbish, showed the edges of the virtual sources much clearer, but also injected a package of essentiality into the music, and that not in symbolic terms, but really adequate to the genre played. This translated into not only sonority, but also into the length of suspension and vibration of each note in the ether. This is something that I am always lacking when playing from files, yet here things got much better, like touched with a magic wand. But to understand what I am trying to tell you, I do not want saturation in the form of mindless thickening of the sound, but a kind of essentiality, which gives it the required amount of energy to increase its pulse, and which, in contrast to the first way of increasing weight, does not result in averaging of the sound. And those were the changes I got when using the tested power supply Farad Super 10. So I probably do not need to convince anyone, that the result of such situation was the improvement of palpability of the played music, and the momentum of how the stage was created. I expected something going in that direction, because such changes were already introduced when I started using the switch, but even in the most optimistic expectations I did not fathom that appropriately prepared power can improve the performance by so much. A performance which was decent to start with.

Reaching the finale of this confrontation, I need to answer the question for you, if this is worth your while? Truly? Absolutely yes, because the improvement was not like a small step of a Geisha, but a leap in the kid of giant leaps for mankind, like the first step on the moon done by Neil Armstrong. I am of course exaggerating a little, to alleviate the tension of the expectations, but without a doubt, that what the Farad was able to do, was brilliant. Finally I will also add, that the test was done in two incarnations, as the silver cable did somewhat sharpen the sound, but in both cases it was a clear improvement of the reproduced music. This is why without any stretching of the facts, I would recommend any music lover using files or streaming to check out the tested power supply. Especially as Farad is making power supplies for a wide range of different devices, what makes their offering very universal. It is really worth trying it out.

Jacek Pazio

System used in this test:
Source:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Lumin U2 Mini + switch Silent Angel Bonn N8
– DAC: dCS Vivaldi DAC 2.0
– Master clock: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
– Preamplifier: Gryphon Audio Pandora
– Power amplifier: Gryphon Audio Apex Stereo
– Loudspeakers: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
– Speaker cables: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
IC XLR: Tellurium Q Silver Diamond, Hijiri Milion „Kiwami”, Siltech Classic Legend 880i
Digital IC: Hijiri HDG-X Milion
Ethernet cable: NxLT LAN FLAME
Power cables: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
– Table: BASE AUDIO 2
– Accessories: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI, antivibration platform by SOLID TECH, Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V, Harmonix Room Tuning Mini Disk RFA-80i
– Power distribution board: POWER BASE HIGH END
– Acoustic treatments by Artnovion
Analog stage:
– Drive: Clearaudio Concept
– Cartridge: Essence MC
– Phonostage: Sensor 2 mk II
– Eccentricity Detection Stabilizer: DS Audio ES-001
– Tape recorder Studer A80

Distributor: Audiosource
Manufacturer: Farad power supplies
Prices:
Farad Super10: 2889 € (Level 2 copper cable (connectors GX25-4; Oyaide 5.5/2.1) included) + free courier shipping worldwide
Level 3 copper cable (connectors GX25-4; 5.5/2.1): 810 € / 80 cm
Level 3 silver cable (connectors GX25-4; 5.5/2.1): 1010 € / 80 cm

Specifications:
Dimensions (W x D x H): 260 x 320 x 70 mm
Weight: 7,6 kg
Output voltage: 5V
Capacitance: 16.7F
Max power consumption: 150W

  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. zasilacz liniowy

Silent Angel Forester F2
artykuł opublikowany / article published in Polish
artykuł opublikowany w wersji anglojęzycznej / article published in English

Skoro pojawiły się u nas dwa najnowsze urządzenia Silent Angel, to oczywistym jest, że i dedykowany im zasilacz też koniec końców musiał do nas dotrzeć. Panie i Panowie, oto Silent Angel Forester F2.

cdn. …