Tag Archives: ZenSati Zorro XLR


  1. Soundrebels.com
  2. >
  3. ZenSati Zorro XLR

ZenSati Zorro XLR, Speaker, Power

Opinia 1

Prawdę powiedziawszy po ponad dekadzie prób rozświetlenia iście średniowiecznego mroku spowijającego umysły, choć bliższe stanowi faktycznemu byłoby użycie określenia „zbliżonej do próżni przestrzeni międzyusznej”, jednostek uważających, iż przewodami cyfrowymi transmitowane są dane w postaci tożsamej z tytułem jednego z najbardziej udanych albumów niejakiego Arjena Anthony’ego Lucassena, tym razem działającego w projekcie Ayreon, czyli „01011001” powoli tracimy nadzieję, że da się je nakłonić do samodzielnego myślenia i czysto empirycznej weryfikacji nie wiedzieć skąd przyswojonych przekonań. Dlatego też w ramach „złapania oddechu” po kontrowersjach, jakie nie wiedzieć czemu wzbudziły łączówki Ethernet & USB przyszła pora na ich nieco bardziej konwencjonalne i mniej polaryzujące dyskutantów analogowe rodzeństwo. Zamiast jednak drobić jak gejsza uznaliśmy za stosowne wziąć na redakcyjny tapet pełen set karmazynowych duńskich przewodów, czyli interkonekty XLR, okablowanie głośnikowe i zasilający, co pozwoliło na weryfikację jak wypadają zarówno podczas solowych występów, jak i wespół-zespół. Jeśli zatem chcecie Państwo poznać mroczne sekrety reprezentującego dość budżetową, jak na ZenSati, serię Zorro tytułowego tercetu egzotycznego nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was do dalszej lektury naszych wybitnie subiektywnych obserwacji.

Jak zapewne udało się Państwu zauważyć w ramach oczywistej unifikacji również nasi dzisiejsi bohaterowie mogą pochwalić się zarówno czerwono-czarnymi wdziankami jak i poręcznymi skóropodobnymi, zapinanymi na suwaki miękkimi pokrowcami, więc po aplikacji okablowania w systemie odpada nam problem konieczności wygospodarowania miejsca na zalegające latami kartony. Podobne rozwiązanie stosują m.in. amerykański Stealth i Kanadyjczycy z Luna Cables i muszę przyznać, że nie dysponując możliwą do zagracenia piwnicą, bądź strychem tego typu drobiazgi znacząco potrafią ułatwić życie w nader ograniczonej przestrzeni naszych mieszkań. Od strony technicznej również wszystko jest niejako po staremu. W interkonektach zastosowano bowiem taśmy 2.0 x 0.25mm ze srebrzonej miedzi w rurkach powietrznych i ekranie z metalowej plecionki, w głośnikowcach skorzystano z podobnego rozwiązania, lecz w rozmiarze 4.0 x 0.25mm, izolacji FEP oraz rurek powietrznych i ekranu z metalowej plecionki, a w przewodzie zasilającym sięgnięto zarówno po srebrzoną, jak i czystą miedź oraz różne średnice żył – N i R mają 4mm a ochronny 1,5 mm, kurki powietrzne i obecny u rodzeństwa ekran. Z wartych uwagi niuansów wspomnę tylko, że choć korpusy są własnym rozwiązaniem ZenSati, to już same wtyki pochodzą od Furutecha.

Co do metodyki testu to początkowo przeprowadziłem odsłuchy każdego z tytułowych przewodów z osobna, by w finalnie użyć ich w komplecie. Na pierwszy ogień poszła łączówka XLR już od startu nader udanie korespondując z energetycznością charakteryzującą USB. W dźwięku pojawiła się dokładnie taka sama swoboda, rozdzielczość i motoryka, więc wszelakiej maści materiał, gdzie właśnie drajw grał pierwsze skrzypce dostawały już na starcie spore fory. Od razu jednak zaznaczę, iż Zorro daleki był od sztucznego podkręcania tempa, bądź wręcz irytującej na dłuższą metę nadpobudliwości a jedynie udrażniał przepływ energii pozwalając rozwinąć skrzydła nie tylko rockowym szarpidrutom w stylu AC/DC („The Razors Edge”) , lecz również operującym na zdecydowanie innym poziomie intensywności i wyrafinowania jazzmanom, jak daleko nie szukając tria w składzie Iiro Rantala, Lars Danielsson, Peter Erskine („How Long Is Now?”). Jeśli bowiem tylko do głosu dochodziła sekcja rytmiczna próżno było utrzymać tak górne, jak i dolne kończyny w spoczynku.

Przesiadka na głośnikowce okazała się z jednej strony pozostaniem w ww. estetyce a z drugiej drobnym krokiem w bok, gdyż przekaz nabrał pewnego napowietrzenia i … lekkości. Co ciekawe efekt ten nie wynikał z zaburzenia równowagi tonalnej a jedynie zdyscyplinowania i konkretyzacji najniższych składowych, gdzie oprócz masy i energii pojawiła się pewna, wskazująca na ostrzejszą kreskę, chrupkość. Całe szczęście nie spowodowało to pojawienia się zbytniej analityczności, więc nawet tak problematyczne pozycje jak obfitujący w sybilanty „Humans Become Machines” 潘PAN po prostu został oddany z większą kontrolą i bezpośredniością oferując niezwykłe i zaskakujące bogactwo elektronicznych smaczków, które nie zawsze mają okazję ujrzeć światło dzienne.
Swoje trzy grosze do tematu dołożył również przewód zasilający zgrabnie balansujący pomiędzy spontanicznością i bezpośredniością interkonektów a holograficznością głośnikowców. Niby nie był aż tak rozdzielczy i wyrafinowany, jak mój dyżurny Furutech Nanoflux NCF i nie mógł pochwalić się aż taką potęgą, jak Gargantua II, jednak absolutnie niczego mi w jego brzmieniu nie brakowało ani nie irytowało. To takie nie tyle asekuracyjne, co po prostu liniowe i transparentne granie będące przykładem, że akurat ten element toru audio z powodzeniem może, pod względem sonicznym, umownie zniknąć a nie próbować każdorazowo oznajmiać własną obecność. Niczego zatem nie poprawi, choć z racji świetnej kontroli może wprowadzić nieco życia do nazbyt pluszowych i obfitych na dole systemów. Jeśli więc np. Cassandra Wilson brzmi u kogoś jakby nie wiedzieć czemu nagle stała się fanką doom-metalu, to aplikacja zasilającego Zorro może okazać się wielce pożądana.
A jak powyższe okablowanie wypadło w grupowej odsłonie? W telegraficznym skrócie z powodzeniem mógłbym stwierdzić, że spójnie i logicznie ze swoimi solowymi występami i na tym zakończyć temat. Byłoby to jednak (za)daleko posunięte uproszczenie, jedynie muskające wystający ponad taflą wody wierzchołek potężnej góry lodowej. Dlatego też pozwolę sobie ową skondensowaną formę nieco rozwinąć. I tak, zarówno pod względem barwowo – saturacyjnym mamy pełną koherencję, czyli osadzenie dźwięku w żywych i soczystych barwach, jednak bez tendencji do zbytniej cukierkowości i lepkiej słodyczy, jak i dynamika oraz motoryka utrzymane są po żywszej i bardziej energetycznej stronie mocy. Jeśli więc coś ma zaskrzeczeć i zachrypieć niczym Tom Waits, lub Barb Jungr to nie musicie się Państwo obawiać nawet najmniejszych oznak asekuracyjnego wygładzenia i uśrednienia. Podobnie sprawy mają się w kwestii dynamiki, gdzie z jednej strony mamy zdroworozsądkowe trzymanie się faktów, choć bardziej w ujęciu sportowo-sensacyjnym aniżeli teatralno–landszaftowym, a z drugiej zdolność oddania zarówno apokaliptycznych uderzeń podwójnej stopy, jak i najdelikatniejszych muśnięć blach miotełkami. Nie ma zatem obaw ani o przejaskrawienie któregoś z podzakresów, jak i zwykłą nudę wynikającą z grania wszystkiego na jedną modłę. Jak mam cichą nadzieję jasno wynika z powyższych, czysto subiektywnych wynurzeń iż amatorzy okablowania swoich systemów od A do Z ZenSati z serii Zorro nie muszą obawiać się jakichkolwiek oznak przesytu i przekroczenia krytycznej zawartości „cukru w cukrze”, gdyż duńskie okablowanie, choć reprezentuje bardzo zbieżne ze sobą walory brzmieniowe nie wykazuje nawet najmniejszych tendencji do potęgowania własnej sygnatury podczas występów grupowych, więc śmiało mogę w tym momencie założyć, iż jeśli któraś z karmazynowych propozycji podczas solowych występów przypadnie Państwu do gustu, to niejako z graniczącym z pewnością przekonaniem i spokojnym sumieniem możecie sięgać po resztę jego rodzeństwa.

Zgodnie z tradycją, w ramach podsumowania wypadałoby napisać komu i z jakiego powodu dedykowalibyśmy testowaną powyżej gromadkę, lecz śmiem twierdzić, iż przewody ZenSati Zorro mają spore szanse zagrać i to dobrze, bądź bardzo dobrze praktycznie zawsze i wszędzie. O ile bowiem nie majstrują przy równowadze tonalnej, więc same z siebie nie podkreślą ani zbytniej analityczności ani przeciwstawnej ospałości ekosystemu w jakim przyjdzie im egzystować, to jedyne co mogą nie tyle dodać, co udrożnić w zastanej układance to energetyczność i drajw przekazu, a jeszcze nie spotkałem osłuchanego osobnika, któremu akurat ten aspekt byłby nie w smak. Dlatego też, jeśli cenicie sobie Państwo spójność tak brzmieniową, jak i wizualną w Waszych wymuskanych systemach, to kontakt z ZenSati Zorro wydaje się wielce kuszącą propozycją i niejako przy okazji wstępem do wielce rozbudowanego portfolio Duńczyków, które z powodzeniem będziecie mogli eksplorować przesiadając się w ramach godnej pochwały polityki upgrade’ów na coraz to wyższe modele. Kusząca perspektywa, nieprawdaż?

Marcin Olszewski

System wykorzystany podczas testu
– CD/DAC: Ayon CD-35 (Preamp + Signature) + Finite Elemente Cerabase compact
– Odtwarzacz plików: Lumin U2 Mini + Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable + Omicron Magic Dream Classic; I-O Data Soundgenic HDL-RA4TB
– Gramofon: Denon DP-3000NE + Denon DL-103R
– Przedwzmacniacz gramofonowy: Tellurium Q Iridium MM/MC Phono Pre Amp
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Wzmacniacz zintegrowany: Vitus Audio RI-101 MkII
– Kolumny: Dynaudio Contour 30 + podkładki Acoustic Revive SPU-8 + kwarcowe platformy Base Audio
– IC RCA: Furutech FA-13S; phono NEO d+ RCA Class B Stereo + Ground (1m)
– IC XLR: Vermöuth Audio Reference; Furutech DAS-4.1
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Vermöuth Audio Reference USB; ZenSati Zorro
– Kable głośnikowe: Signal Projects Hydra + SHUBI Custom Acoustic Stands MMS-1
– Kable zasilające: Esprit Audio Alpha; Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power + Furutech CF-080 Damping Ring; Acoustic Zen Gargantua II; Furutech Nanoflux Power NCF
– Listwa zasilająca: Furutech e-TP60ER + Furutech FP-3TS762 / Fi-50 NCF(R) /FI-50M NCF(R)
– Gniazdo zasilające ścienne: Furutech FT-SWS-D (R) NCF
– Switch: Silent Angel Bonn N8 + nóżki Silent Angel S28 + zasilacz Farad Super3 + Farad DC Level 2 copper cable
– Przewody ethernet: In-akustik CAT6 Premium II; Audiomica Laboratory Anort Consequence, Artoc Ultra Reference, Arago Excellence; Furutech LAN-8 NCF; Next Level Tech NxLT Lan Flame
– Platforma antywibracyjna: Franc Audio Accessories Wood Block Slim Platform
– Stolik: Solid Tech Radius Duo 3
– Panele akustyczne: Vicoustic Flat Panel VMT

Opinia 2

Aby progresywnie, a przez to dogłębnie poznać soniczne przesłanie oferty danego producenta, ocenianie najlepiej zaczynać od dołu portfolio, aby potem łatwiej było wyłapywać pozytywne zmiany podczas wspinaczki na przysłowiowy Mount Everest. Niestety choć bardzo się staramy, nie zawsze taką kolejność jesteśmy w stanie wyegzekwować i tak jak w tym przypadku przebieg naszych zmagań z tytułowym podmiotem trochę przypadkowo został odwrócony o 180 stopni. Zaczęliśmy z może nie najwyższego, ale bardzo wysokiego C – test produktów z serii Seraphim, potem zrobiliśmy mały kroczek w tył – linia Cherub, by po ocenie kabli z sekcji cyfrowej w dzisiejszym podejściu przedstawić Wam wynik zabawy z pełnym zestawem okablowania analogowego serii o kolejne oczko niżej. Co mam na myśli mówiąc o pełnym secie? Otóż warszawski dystrybutor Audiotite chcąc pokazać, co tak naprawdę potrafi będąca w jego jurysdykcji marka, zadbał, aby w nasze progi trafił komplet drutów od sieciowych (6 sztuk), przez sygnałowe XLR (2 sztuki), po kolumnowe ze stosunkowo niedrogiej jak na ofertę marki, jednak pokazującej kunszt inżynierski producenta serii ZenSati Zorro w odmianie Power, XLR oraz Speaker. Jak pokazują fotografie, dzięki temu w przestrzeni za stacjonującym u mnie sprzętem zrobiło się mocno bordowo. Czy gra mozolnego przepinania okablowania każdego biorącego udział w teście urządzenia była warta świeczki? Cóż, zainteresowanych wynikami tego starcia zapraszam do lektury poniższego tekstu.

Jak to zwyczajowo u ZenSati bywa, akapit o budowie z racji ochrony swojego know how będzie bardzo zwięzły. Otóż w każdym przypadku mamy do czynienia z kombinacją plecionki taśm z posrebrzanej miedzi. Ekran każdego kabla bazuje na metalowej plecionce. W roli dielektryka występują rurki powietrzne. Wtyki są firmowymi rozwiązaniami producenta, w których w korpusy ZenSati w zależności od kabla zaaplikowano swoje rodowane lub miedziane tudzież pochodzące od japońskiego Furutecha wsady. Finalnie każdy z nich otulono w dwie warstwy elastycznego nylonu. Zaś średnica każdego z kabli determinowana jest ilością przebiegów skręconych ze sobą taśm. Tak prezentujące się konstrukcje w drogę do klienta pakowane są w estetyczne miękkie pokrowce.

Przechodząc do opisu nieczęsto zdarzającego się procesu testowego z tak licznym udziałem przewodów poddawanych ocenie za jednym razem z przyjemnością powiem, iż seria Zorro w pewien sposób z trzech jakie mieliśmy okazję opisywać, dla szerokiego spektrum melomanów jest najbezpieczniejsza. Co mam na myśli? Otóż chodzi o jej pewnego rodzaju uniwersalność. Oferuje firmowe brzmienie, jednak robi to w bardzo bezpieczny sposób, czyli nie podkręca nadmiernie niuansów dźwiękowych, które finalne granie potencjalnego systemu w najgorszym razie mogłyby wywrócić do góry nogami. To zaś sprawia, że w tym konkretnym przypadku odbieram ją jako zaskakująco równą i bardzo spójną brzmieniowo. Jak wypadł wspominany sieciowo-sygnałowo-kolumnowy konglomerat? W pierwszej kolejności tchnął w przekaz naprawdę solidną dawkę energii. Dzięki temu zwiększyła się ofensywność pulsu oraz jako feedback werbalna namacalność prezentowanej muzyki. To było na tyle ciekawe, że owszem, nieco złagodziło krawędź źródeł pozornych, minimalnie pchnęło je w stronę słuchacza oraz symbolicznie, ale jednak ostudziło dźwięczność górnego zakresu – oczywiście odnoszę się do brzmienia wyższych modeli, ale w żadnym przypadku z tego powodu nie odczuwałem nadmiernego przesilenia w domenie zwartości przekazu i utraty jego wigoru. Był cięższy, krąglejszy, na szczęście jako przeciwdziałanie estetyce wyblakłej otyłości w sukurs muzyce szło wspomniane zwarcie dźwięku. Zwarcie, które potrafiło nie tylko fajnie kopnąć wydarzeniami scenicznymi, ale przy okazji oferowało odpowiedni pakiet mikrodynamiki, bez czego słuchany materiał stałby się nazbyt monotonny, a na dłuższą metę nawet w przypadku hołubienia tego typu prezentacji wręcz nudny. Co jest bardzo ciekawe, opisany stan rzeczy w delikatnym stopniu słychać było już po wpięciu w tor nawet pojedynczego kabla, a każdy następny mimo podkręcania tej atmosfery w sobie tylko znany sposób stronił od przekroczenia cienkiej linii przesytu tego rodzaju działaniami. A przypominam, zastosowałem w tym teście ich aż 9 sztuk duńskich drutów, a mimo to system utrzymał dobry timing i swobodę wizualizowania materiału muzycznego. Naturalną koleją rzeczy skierowaną w stronę zwiększania udziału średnicy, ale nadal pełną radości podpartej mocnym impulsem. Z tego też powodu po zastosowaniu konstrukcji spod znaku Zorro najbardziej zyskiwały produkcje potraktowane przez realizatora zbyt lekko lub wręcz anorektycznie. Powodem jest oczywiście aplikacja w nie dodatkowego pakietu w pełni kontrolowanej esencji, a przez to drive’u, co automatycznie powodowało odruch tak zwanego „dygania nóżką”. Nagle muzyka zaczynała żyć dotychczas niespotykanym powerem podpartym odpowiednim timingiem, co znakomicie wypadało nie tylko w ciężkim rocku i elektronice, ale także w jazz-ie. Tak, tak jazz-ie, bowiem działanie opisywanego okablowania mimo lekkiego temperowania blasku nie zabijało w nim swobody wypełniania pomieszczenia pod sam sufit, a jako feedback zbliżania nas do artystów o pół kroku dawało poczucie większej namacalności ich bytu. A przecież o bliską sesyjnej interakcję z muzyką nam chodzi. Każdy producent ma na to inny pomysł, ale nie każdy robi to w sposób tak ciekawie operujący zawartością muzyki w muzyce jak ZenSati. Czy taki stan rzeczy oznacza problemy z odtworzeniem muzyki nagranej poprawnie i wybitnie? Otóż nic z tych rzeczy. Ze zrozumiałych przyczyn będzie soczystsza, bardziej ekspresyjna w oddaniu uderzenia, ale nadal pełna nieprzewidywalności i odpowiedniej agresji, dzięki czemu nawet podana w estetyce większej płynności nie utraci umiejętności, a nie zdziwiłbym się, gdyby potrafiła zrobić to z większą swobodą, bezwiednego wciągania nas w wir wydarzeń kreowanych na szerokiej, głębokiej, jak wspomniałem nieco bliżej usytuowanej wirtualnej scenie. Intrygujące, nie sadzicie? Naturalnie po takim oświadczeniu dopuszczam możliwość podniesienia przez Was tezy, że tak ciekawe działanie jest prawie niemożliwe w aż tak szerokim spektrum muzyki. Jednakże zapewniam, że tak mniej więcej jest. Czy na tyle sprawczo, aby zestaw kabli po próbie na własnym podwórku nie wrócił już do dystrybutora, to insza inszość. Ważne, że czas poświęcony na weryfikację możliwości okablowania serii Zorro będzie owocny w ciekawe doznania.

Gdy przyszedł czas na kilka zdań wieńczących to spotkanie, nie będę powtarzał wspomnianych przed momentem argumentów za i przeciw, tylko na ile to możliwe, określę tak zwaną grupę docelową dla tytułowego okablowania. Ta zaś w oparciu o kilkanaście spędzonych z rzeczonymi drutami dni pełnych emocji w moim odczuciu jest bardzo szeroka. Na tyle rozbudowana, że jedynymi wyjątkami, jakie są w stanie wytrącić Duńczyków z równowagi mogą okazać się systemy z wrodzoną nadwagą. I to totalną, bowiem nawet te jedynie lekko otyłe z oferowanego przez Zorro drive’u z dużą dozą prawdopodobieństwa będą prawdopodobnie na tyle ukontentowane, że nie zdziwiłbym się, gdyby ich właściciel może nie cały zestaw, ale jeden produkt z chęcią sobie zostawi. Bajdurzę? Czy ja wiem. Po prostu snuję wnioski na bazie doświadczeń. A te cechuje pozytywny wydźwięk, dlatego rokowania są tak pozytywne.

Jacek Pazio

System wykorzystywany w teście:
– transport: CEC TL 0 3.0
– streamer: Lumin U2 Mini + switch Silent Angel Bonn N8
– przetwornik cyfrowo/analogowy: dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy: Mutec REF 10 SE-120
– reclocker: Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Omega Clock
– Shunyata Sigma V2 NR
Przedwzmacniacz liniowy: Gryphon Audio Pandora
Końcówka mocy: Gryphon Audio APEX Stereo
Kolumny: Gauder Akustik Berlina RC-11 Black Edition
Kable głośnikowe: Furutech Nanoflux-NCF Speaker Cable
IC RCA: Hijiri Million „Kiwami”, Vermouth Audio Reference
XLR: Hijiri Milion „Kiwami”, Furutech DAS-4.1
IC cyfrowy: Hijiri HDG-X Milion
Kabel LAN: NxLT LAN FLAME
Kable zasilające: Hijiri Takumi Maestro, Furutech Project-V1, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4.1 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord, Acrolink 8N-PC8100 Performante, Synergistic Research Galileo SX AC
Stolik: BASE AUDIO 2
Akcesoria:
– bezpieczniki: Quantum Science Audio Red, Synergistic Research Orange
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END, FURUTECH e-TP80 ES NCF
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon – Clearaudio Concept
– wkładka Dynavector DV20X2H
– przedwzmacniacz gramofonowy RCM Sensor 2 mk II
– docisk płyty DS Audio ES-001
– magnetofon szpulowy Studer A80

Dystrybucja: Audiotite
Producent: ZenSati
Ceny
XLR: 10 490 PLN / 0,5m; 11 590 PLN / 1m; 12 690 PLN / 1,5m
Speaker: 17 890 PLN / 2 x 2m; 19 790 PLN / 2 x 2,5m; 21 690 PLN / 2 x 3m
Power: 13 390 PLN / 1m; 15 890 PLM / 1,5m; 18 290 PLN / 2m

XLR
Przewodniki: Skręcone taśmy z posrebrzanej miedzi
Koszulka zewnętrzna: 2 warstwy elastycznego nylonu
Średnica przewodu: 9mm
Wymiary przewodnika: 1 x 2.0 x 0.25mm
Wtyki: aluminiowe korpusy ZenSati
Ekran: metalowa plecionka
Dielektryk: rurki powietrzne

Speaker
Przewodniki: Skręcone taśmy z posrebrzanej miedzi
Koszulka zewnętrzna: 2 warstwy elastycznego nylonu
Średnica przewodu: 9mm
Wymiary przewodnika: 2 x 4.0 x 0.25mm / kanał. w izolacji FEP
Wtyki: aluminiowe korpusy ZenSati z rodowanymi miedzianymi wtykami bananowymi/widłami
Ekran: metalowa plecionka
Dielektryk: rurki powietrzne

Power
Przewodniki: kombinacja srebrzonej i czystej miedzi
Koszulka zewnętrzna: 2 warstwy elastycznego nylonu
Średnica przewodu: 19mm
Średnica głównych przewodów: 4.5mm
Średnica przewodu ochronnego: 1 x 1.5mm
Wtyki: aluminiowe korpusy ZenSati ze wsadami Furutecha
Ekran: metalowa plecionka
Dielektryk: rurki powietrzne