Opinia 1
W iście industrialno – post apokaliptycznym otoczeniu i tzw. opadzie (miejmy nadzieję, że niezbyt kwaśnym) atmosferycznym odbyła się piąta edycja Targów Dom Inteligentny oraz AV&HOME CINEMA SHOW. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie dwa drobne niuanse – przeprowadzka imprezy z Warszawy do … Krakowa i zmiana terminu z października na kwiecień. Pozornie może to wyglądać na szaleństwo, ale po minionym weekendzie śmiem twierdzić, że w tymże szaleństwie nie tylko jest metoda, ale i pomysł na sukces. Po pierwsze tego typu imprez, mówię w tym momencie jedynie o części AV&HOME CINEMA poza stolicą praktycznie nie ma. Oczywiście nie można zapominać o Wrocławskim Audiofilu, ale po pierwsze to nie ta skala a po drugie nie ten model biznesowy. Po drugie wiosna to idealny okres na rozpoczęcie prac budowlano – remontowych, a więc i potrzeby inspiracji i fachowego doradztwa stają się na wagę złota. No i po trzecie – czasem warto ruszyć w Polskę i empirycznie sprawdzić, jak ewoluujący w jednym miejscu (Soho Factory od Stadionu Narodowego dzieli raptem kilkanaście minut spacerkiem) do tej pory pomysł wytrzyma próbę nowego otoczenia i nowych rynków.
Zanim jednak przejdziemy do części opisującej nasze Tour de DiExpo jak przy wszystkich tego typu imprezach za moment oficjalnego otwarcia należałoby uznać konferencję prasową poprowadzoną przez organizatorów tego całego zamieszania – Arkadiusza Walus i Ewę Mierzejewską – patronkę i zarazem „moderatorkę” Strefy Designu.
Cytując klasyka, twierdzącego iż „na każdym zebraniu jest taka sytuacja, że ktoś musi zacząć pierwszy” i adaptując powyższe stwierdzenie do warunków wyjazdowo-reportażowych należy z pełną stanowczością obrać jakąś sensowną metodologię zwiedzania i wytypować jego punkt startu. Ponieważ udostępniona część wystawiennicza krakowskiej Hali Expo nie nosiła znamion wielopiętrowości a na antresoli znajdowała się jedynie prężnie działająca jadłodajnia nasz wybór ograniczał się do spontanicznej i nieskoordynowanej bieganiny, oraz bardziej zorganizowanych form przemieszczania. Obraliśmy wariant drugi, czyli w miarę systematyczne przemieszczanie się w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Mowa oczywiście o sekcji w jakiej zlokalizowano dedykowane systemom Audio/Video pomieszczenia.
Reprezentujący Zetę Zero, a raczej będący jej twórcą, pomysłodawcą, wykonawcą i generalnie wszystkim Tomasz Rogula wraz z organizatorem tegorocznej edycji Targów – Arkadiuszem Walus i dystrybutorem m.in. marki Avid i Nagra czyli Michałem Gogulskim z Intrady przygotowali nie lada atrakcję. Otóż pod hasłem „Wojny światów” prowadzone były pojedynki trzech najważniejszych formatów w historii audio. Przybyła na odsłuchy publiczność miała bowiem możliwość nie tylko bezpośredniego porównania trzech głównych formatów, które ukształtowały współczesne audio, czyli taśmy magnetofonowej, płyt winylowych i plików muzycznych, lecz również zadecydowania, który z nich najlepiej wpisuje się w jej gusta. W tym celu skonfigurowany został intrygujący nie tylko pod względem wzorniczym, ale i brzmieniowym system w skład którego weszły firmowa amplifikacja, jedyne w swoim rodzaju omnipolarne kolumny Zeta Zero Orbital 360, gramofon Avid Acutus Reference SP i poczciwy Revox Studer A-700 or reprezentujący domenę cyfrową odtwarzacz Oppo.
Jednak przed właściwą turą porównawczą na talerzu Avida wylądowało kilka białych kruków przyniesionych przez Wojciecha Padjasa z RMF Classic (prowadzącego m.in. audycję Muzyka Spod Igly). Dzięki temu mogliśmy na własne uszy przekonać się jak czas obszedł się z jedną z pierwszych, nagranych w systemie stereofonicznym płyt z okolic 1957 r., czyli z okresu, gdy posiadaczy wkładek stereofonicznych było pewnie mniej niż obecnych wyznawców laser-disców. Generalnie rzecz biorąc cały ten groźnie brzmiący w tytule pojedynek za każdym razem przeradzał się w wyśmienitą zabawę podczas której licznie przybywający goście próbowali wytypować bądź to swój ulubiony nośnik, bądź odróżnić cyfrę od analogu. W dodatku niezależnie od rezultatów wygraną za każdym razem okazywała się muzyka i to szalenie cieszyło. W roli krytycznego materiału testowego wykorzystano audiofilski sampler „Acoustic Room 47”.
Warto także wspomnieć o dedykowanej kablowym nowościom ekspozycji Audiomica Laboratory, która jak sami Państwo widzą prezentowała się nad wyraz atrakcyjnie.
Również Nautilus z okazji targów przygotował bardzo miłą niespodziankę, a dokładnie dwie. Pierwszą z nich była premiera najnowszej wersji tubowych kolumn Avantgarde Duo XD a drugą pyszniący się na firmowym stoliku flagowy Tourbillon FMD Transrotora. Dla dodatkowego podniesienia rangi weekendowej prezentacji od piątkowego wieczora zarówno w sali odsłuchowej, jak i na openspejsowej ekspozycji krążył sam Dirk Räke (Transrotor), który z chęcią nie tylko pozował do zdjęć, ale i udzielał wyczerpujących odpowiedzi na pytania zarówno starych winylowych wyjadaczy, jak i osób dopiero chcących wejść w świat analogu.
Mina Dirka po przywiezieniu Triple Crownów Siltecha nie wymaga raczej komentarza – w końcu przy takim źródle nie ma miejsca na kompromisowe rozwiązania.
Żarty żartami, lecz uprzedzając nieco fakty śmiem twierdzić, iż sala zajmowana przez Nautilusa była jedyną, w której prezentowany system był w stanie zapanować nad generowanym przez siebie dźwiękiem. W dodatku po piątkowej rozgrzewce i wstępnej akomodacji początkowo dobrane okablowanie Vovoxa z serii Textura zastąpiły Siltechy Double i Triple Crown a to pociągnęło za sobą kolejną ewolucję dźwięku do poziomu nieosiągalnego dla konkurencji. Nie wdając się zbytnio w szczegóły pozwolę sobie jedynie wspomnieć, że pomimo iż w każdej kolumnie umieszczono po dwa 12” pracujące w komorach zamkniętych woofery zasilane 1000W wzmacniaczami prowadzenie basu można było uznać za bliskie perfekcji. Efekt? Przeszedł najśmielsze oczekiwania i co ciekawe nawet tak karkołomny repertuar jak „Firestarter” The Prodigy nie tylko nie powodował problemów, co przyciągał słuchaczy jak przysłowiowy magnes. Również starsze i niekoniecznie audiofilskie nagrania wypadały na ww. systemie wprost obłędnie. Przykładowo płeć piękna upodobała sobie „The Road To Hell” Chrisa Rea i to bynajmniej nie ze względu na pełną zgodność z panującą za oknem aurą a tzw. „ciary” i gęsią skórkę. Był to ewidentny dowód na to, że dobrze skonfigurowany system zagra każdą muzykę. Brawo!
Skoro Mediam oprócz dystrybucji tak zacnych marek jak Ortofon, Nottingham Analogue, czy Living Voice w swoim obszernym portfolio ma również organizację imprez masowych, to trudno się dziwić, by nie wykorzystał nadarzającej się okazji i w celu wywołania tzw. efektu „Wow” nie przywiózł ze sobą stosownych zabawek. Dzięki temu oprócz doznań nausznych można było stać się uczestnikiem spektaklu typu światło i dźwięk z efektami laserowymi i klimatycznym dymem włącznie. Sądząc z przebiegu kuluarowych rozmów taki, dość niekonwencjonalny sposób prezentacji własnej oferty idealnie trafił w oczekiwania zwiedzających.
Wrocławka Galeria Audio postawiła na swoich najbardziej charakterystycznych zawodników, czyli duńskie kolumny Davone Grande i stojące po zdecydowanie alternatywnym znaczeniu kanonu piękna urządzenia Manleya w składzie przedwzmacniacza gramofonowego Steelhead 2, przedwzmacniacza liniowego Neo-classic 300B preamp i monobloków Neo-classic 250. W roli źródła wystąpił niepozorny (w porównaniu z obecną nieopodal konkurencją) gramofon Bauer Audio dps2 z firmowym ramieniem uzbrojonym w stosunkowo niedrogą wkładkę R100 YATRA.
Ciekawie prezentowała się też ekspozycja salonu na hali głównej.
Dowodem na to, że jeśli tylko komuś zależy i chce zrobić wokół siebie trochę pozytywnego szumu oraz, że wcale nie trzeba czekać do listopada był krakowski salon HIFISTATION.PL. Pełna energii ekipa postanowiła w niewątpliwie spektakularny sposób zaznaczyć swoją obecność przygotowując polską premierę imponującego systemu kina domowego opartego na debiutujących na naszym rynku monumentalnych kolumnach Monitor Audio PL 500 II występujących w roli frontów, PLC 350 II obsługującego kanał centralny, pary PL 200 II na tyłach i subwoofera PLW 215 II. Jakby tego było mało kanały centralny i tylne wspomagane były dwoma subwooferami REL S5. Powyższy zestaw współpracował z procesorem AV-950 i wzmacniaczem mocy P777 Arcama. Czymże byłoby jednak kino domowe bez odpowiedniego źródła obrazu? Dlatego też na dedykowanym postumencie usadowił się projektor 4K Sony VPL-VW320ES w pełni korzystający ze 120” powierzchni rozpiętego pomiędzy frontami ekranu.
Choć osobiście nie zaliczam się do grona miłośników kina w jego udomowionej wersji, to uczciwie musze przyznać, że weekendowe prezentacje możliwości ww. seta wypadały nad wyraz spektakularnie i przekonująco. Spora w tym zasłucha niezwykle rozdzielczych, ale i pozbawionych ofensywności wysokotonowych przetworników AMT zaimplementowanych w najnowszej inkarnacji topowej serii Platinum II brytyjskiego producenta.
Oprócz części „kinodomowej” HIFISTATION.PL przygotowała odrębną wyspę dla miłośników wszelakiej maści słuchawek i urządzeń przenośnych.
Po przeciwnej stronie hallu swoją ofertę prezentował obecnie już chyba wszystko robiący Kruger&Matz.
Tuz obok skierowaną do zdecydowanie bardziej wymagającej klienteli ekspozycję przygotował polski przedstawiciel Bang & Olufsen, o którego poważnym podejściu do tematu świadczyła nie tylko obecność cieszących się dużym zainteresowaniem telewizorów i dość kompaktowych a zarazem wybitnie lifestyle’owych systemów audio, lecz również szumnie zapowiadanych falgowców BeoLab 90. Doskonale zdając sobie sprawę, że nie jest to produkt dedykowany audiofilom uczciwie trzeba przyznać, że ma sporą szansę zagościć w wielu wysmakowanych wzorniczo wnętrzach nader skutecznie wypełniając je wysokiej klasy dźwiękiem. O klasycznej stereofonii raczej nie będzie mowy, za to wrażenie wszechobecności muzyki potrafi sprawić sporo przyjemności.
Niestety Panasonic tym razem postawił na telewizory i photo/AGD niejako zapominając o swojek wcale nie tak dawno ekshumowanej marce Technics.
Za jedyny, acz przy takiej skali imprezy pomijalny zgrzyt można uznać ekspozycję Audio Tectury oferujące całkiem zgrabne szafki umożliwiające ukrycie przed oczami ciekawskich i niszczącym dotykiem małych rączek naszej drogocennej elektroniki. Teoretycznie pomysł dla posiadaczy małoletnich „majsterkowiczów” i/lub zwierzyńca wręcz idealny, jednak sam sposób prezentacji już niekoniecznie. Ustawione na „głucho” przy samej ścianie Sonus Fabery u osób zorientowanych w temacie wywoływały zdziwienie przechodzące w ironiczne rozbawienie, za to u totalnych laików ugruntowywały błędne wyobrażenia o podstawach konfiguracji systemów audio.
Prawdę powiedziawszy zdecydowanie bardziej przemyślane konfiguracje można było nie tylko zobaczyć, ale i usłyszeć na całkowicie otwartym stanowisku 3Logic – dystrybutora m.in. marki Loewe. W dodatku stanowiący materiał demonstracyjny obraz nagrany z satelity prezentował się na tyle przekonująco, że część zwiedzających z ulgą zasiadała przed telewizorami i z uwagą śledziła poczynania Transformersów.
Skoro już weszliśmy na główną halę wystawienniczą to kończąc przygodę z audio wspomnę o obecności wielce urodziwych desktopowych aktywnych monitorków Gibsona, które w zestawieniu laptopem i śmiesznie tanim USB DACiem tworzyły sympatyczny system do domowej obróbki i reprodukcji plików audio.
No dobrze, za pomost pomiędzy dźwiękiem a designem niech posłuży wszelakiej maści coraz bardziej inteligentna automatyka poprawiająca nie tylko komfort naszego codziennego życia, ale i jego bezpieczeństwo. Najprzeróżniejsze czujki, sensory, pstryczki i centralki potrafią nie tylko dogadywać się między sobą, ale i stosownymi obserwacjami dzielić się ze swoimi właścicielami dopasowując się do ich potrzeb i nawyków.
Znajdującą się pod troskliwą kuratelą Ewy Mierzejewskiej Strefę Designu już od pierwszej chwili skojarzyłem z Florencją i jedną z najstarszych perfumerii – Dr. Vranjes. Po prostu kilka lat temu, podczas jednej z audiofilskich wypraw zupełnym przypadkiem wstąpiłem do ich florenckiej siedziby i ich oferta zapachowa od tamtej pory jakoś cały czas przewija się w tle. Tym razem łącznikiem pomiędzy przeszłością a teraźniejszością stała się mroczna i niezwykle elegancka ekspozycja przygotowana przez dystrybutora ekskluzywnych mebli – firmę Heban.
Nie mniej ciekawie zaaranżowane zostały stanowiska pozostałych wystawców wśród których moją uwagę zwróciła pozornie zwyczajny asortyment przygotowany przez warszawskie Studio Prostych Form, jednak w tym przypadku diabeł tkwi w szczegółach a dokładnie w stosowanych przez SPF powłoki EcoMalta. Podczas kuluarowych rozmów, zarówno w trakcie części oficjalnej, jak i wieczorno-bankietowej przy kieliszku zacnego chilijskiego Chardonnay właściwości włoskiego materiału okazały się wprost idealne do nieraz całkiem niespodziewanych rozwiązań, ale akurat o nich mamy nadzieję wspomnieć przy zupełnie innej okazji ;-)
A na deser coś dla miłośników … nazwijmy to ekologii, czyli zjawiskowe BMW i8 w równie zjawiskowym towarzystwie.
Jak mam nadzieję widać na załączonych zdjęciach Targi Dom Inteligentny i AV&HOME CINEMA nie tylko złapały wiatr w żagle, lecz zdołały również wypłynąć na zdecydowanie szersze wody aniżeli co poniektórzy sceptycy mogliby jeszcze rok, czy dwa lata temu sądzić. Niekonwencjonalne podejście do tematu i upór Arka Walus wreszcie zaczynają procentować a na wystawowej mapie Polski spokojnie możemy dodać kolejną imprezę, na której bywać po prostu trzeba. Do zobaczenia … w przyszłym roku. Dokładnie gdzie i kiedy co prawda jeszcze nie wiadomo, ale bądźmy cierpliwi i dajmy się zaskoczyć.
Marcin Olszewski
Opinia 2
Wygląda na to, że targi „Dom Inteligentny” stały się dla nas stałym punktem na mapie corocznych niezbędnych do zaliczenia imprez. Co prawda zazwyczaj relacje lądują w zakładce Lifestyle, ale zapewniam, iż każda wizyta sprawia nam niekłamaną przyjemność, gdyż oprócz poznawania tajników inteligentnej obsługi naszych przyszłych domostw, zawsze spotykamy tam kilku bliskich nam wystawców ściśle związanych z zagadnieniem audio. Jednak myliłby się ten, kto sądziłby, że ostatnia odbywająca się w dniach 8-10 kwietnia impreza różniła się od poprzednich jedynie zmianą lokalizacji, ponieważ ku zaskoczeniu wszystkich, organizator Arkadiusz Walus chcąc wzbogacić dotychczasową ofertę tego około-domowego mitingu zaprosił do współpracy znaną z ekranów telewizyjnych i czasopism branżowych Panią Ewę Mierzejewską. Co więcej, całość przedsięwzięcia nie ograniczała się do symbolicznego, a co za tym idzie statycznego patronatu, tylko skutkowała daniem wolnej ręki w zagospodarowaniu wydzielonej specjalnie dla tego pomysłu przestrzeni wystawowej. Tak więc, jeśli kogoś zaintrygował swoisty as z rękawa organizatora w postaci kreującej dzisiejszy rynek designu specjalistki, zapraszam na kilka zdań o przebiegu opisywanego wydarzenia.
Jak to zwykle bywa, impreza tej rangi zawsze rozpoczyna się od konferencji prasowej. Ta oprócz standardowych powitalnych formułek zaowocowała oficjalnym startem nowości w kreowaniu tematyki tych i prawdopodobnie przyszłych targów. Jakich? Początek to kilka przywołanych przez Arkadiusza Walus dających pewien pogląd na całość przedsięwzięcia liczb na temat poprzednich odsłon wystawy i wstępne plany na jej przyszłość. Zaś koniec był nakreśleniem przez wspomnianą Ewę Mierzejewską ogólnych ram pomysłu swojego udziału w tegorocznej odsłonie targów DI. Tutaj muszę się przyznać, że owe spotkanie bardzo pomogło mi w ustaleniu priorytetów podczas zwiedzania, gdyż idąc za starą zasadą audiofila: „instrukcję czytaj dopiero, gdy sprzęt nie chce wydać dźwięku”, do Krakowa zajechałem na żywioł bez zapoznania się z przygotowanymi przez organizatora materiałami. To chyba dość wyraźnie tłumaczy, dlaczego zawsze pojawiam się na takich reporterskich nasiadówkach.
Gdy jesteśmy przy projekcie Pani Ewy, zdradzę, iż całość prezentacji rozlokowana była na stosunkowo sporej wyznaczonej żółtym pasem powierzchni nazwanej „Strefą Designu”. Oczywiście podczas konferencji padały sowa, że bez względu na ilość metrów kwadratowych było to kroplą w morzu potrzeb, ale z drugiej strony okazało się pewnym determinującym tylko dobrą jakość prezentowanych produktów ramą. I gdy tak przechadzałem się pomiędzy poszczególnymi stoiskami, wyraźnie widać było, że większość z wyeksponowanych przedmiotów pochodziła spod ręki artystów. Czy to fotele w kształcie twarzy lub tylnej części ciała homo sapiens, wykonana z litego drewna armatura łazienkowa, epatujące mocną kolorystyką będące swoistymi dziełami sztuki tapety, budowane z wydawałoby się odpychającego w pierwszym odruchu betonu meble, oprawione sztukaterią drzwi, czy nowatorskie masy wykończeniowe dla każdej możliwej powierzchni, wszystko albo wywodziło się z nurtów artystycznych, albo było dla nich materiałem do tworzenia. Ale to nie koniec orgii pomysłów na wystrój wnętrz by Ewa Mierzejewska, gdyż najefektowniejszym według mnie punktem był przygotowany przez firmę Heban mieniący się połyskującą czernią i srebrem mini salon. Szczerze? Kobieta sroka pokroju mojej żony z pewnością dostałaby oczopląsu, a mój portfel wykonałby oficjalne seppuku. Dlatego w duchu cieszę się, że na targi przybyłem jedynie z Marcinem. I tym optymistycznym akcentem przejdę do kolejnego punktu naszego spotkania, jakim jest główny temat opisywanych dzisiaj targów.
Z racji corocznego przybliżania tematyki wyręczania nas przez inteligentne domostwa w przyziemnych pracach dnia codziennego dzisiaj skupię się raczej na moich związanych z tą tendencją luźnych przemyśleniach, co oczywiście podparte będzie stosownym blokiem zdjęciowym. Pewnie nie uwierzycie, ale rozmowa z przedstawicielem każdego z wystawców raczej toczy się wokół tego co dobrego dane rozwiązanie wniesie do naszego życia. I tak prawdę mówiąc chyba po to takie mitingi są. Jednak gdy niezobowiązująco przyjrzymy się pajęczynom okablowania i kontrolujących wszystko sterowników, nagle nasze szare komórki zaczynają dymić, gdyż zdajemy sobie sprawę z niemożności ogarnięcia przez nas w razie awarii złożoności projektu. Ale proszę się nie denerwować, taki trend jest nieunikniony, czy tego chcemy, czy nie. Na szczęście ów rozwój edukacji naszych domostw pociąga za sobą powstawanie dwudziestoczterogodzinnych serwisów kontrolujących działanie naszej sieci, dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak oddać się przyjemności określenia potrzeb, wyboru rozwiązań i decyzji w sprawie wyboru niezbędnych do panowania nad wszystkim włączników. A przyznam szczerze, że jest w czym wybierać. Począwszy od powrotu do pstryczków porcelanowych, przez włączniki wysadzane kryształkami Swarovskiego, po czysto elektroniczne ekrany dotykowe. W trzech słowach ująłbym to tak: prawdziwa orgia wzorów.
Kolejnym, w tym roku trochę skromniej reprezentowanym działem wystawy była robotyka używanych na co dzień urządzeń domowych. Zdziwieni takim nazewnictwem? Tak tak, obecne kosiarki, odkurzacze i łaziki do mycia okien są niczym innym, jak zbiorem zaadaptowanych do potrzeb prac domowych układów elektroniki i robotyki. Kosiarki tną trawę w z góry zaplanowanym obszarze, by tuż przed wyczerpaniem akumulatorów bezpiecznie powrócić do bazy z ładowarką. Odkurzacze w czasie pracy trochę bezwiednie, ale dość skutecznie omijają wszelkie przeszkody. Myjki do okien przecząc prawom fizyki kleją się do nich niczym zielone żabki z lasów tropikalnych. I jeśli po tej wyliczance ktokolwiek podniesie alarm przeciwko mojej tezie, sam powinien wybrać sie na takie targi, a być może przestanie być niedowiarkiem. Ale zaraz zaraz, co prawda dziwnym zbiegiem okoliczności nie mam zdjęcia, ale jest jeden hołubiący starym zwyczajom wystawiany podczas tej wystawy atrybut. Jaki? Teoretycznie to zwykła deska do prasowania, ale ilość możliwych do wykonania czynności czyni ją Rolls Roycem wśród podobnych atrybutów naszych drugich połówek. Przyznam się szczerze, miałem zgłębić tajniki możliwości tej deski, ale z racji nieoczekiwanego splotu uniemożliwiających owe spotkanie wydarzeń w rozmowach z żoną omijam ten temat dalekim łukiem.
Zbliżając się ku końcowi dzisiejszego spotkania chciałbym skreślić kilka zdań o najbardziej interesującym nas dziale tegorocznej edycji targów, czyli elektroniką audio. Co roku obsada wystawców się zmienia, ale za każdym razem miło nam jest spotkać się ze znanymi z jesiennej warszawskiej wstawy dystrybutorami. Bez wdawania się w głębsze szczegóły mam przyjemność wspomnieć o przedstawicielach firm: Panasonic, Nautilus, Bang Olufsen, Living Voice, Galeria Audio, Zeta Zero i dealera marki Monitor Audio. Niestety z racji naturalnych problemów lokalowych większości tego typu imprez każdy z wystawców bez napinania na dźwięk stawiał na inne doznania. I tak panowie z Living Voice’a zaprezentowali zestaw tonący w sztucznym dymie przecinanym zmyślnie zaprogramowanym pokazem laserów. Zeta Zero przygotowała pojedynek pomiędzy trzema formatami zapisu dźwięku: winyl vs taśma vs pliki. Monitor Audio postawiło na kino domowe. Galeria Audio spięła designerskie kolumn Davone z opartą o lampy elektroniką lampową. Bang Olufsen idąc tropem zadziwiania kształtami zaprezentował kilka modeli na pierwszy rzut oka niewiele mających wspólnego z obecnym wyglądem kolumn, w których prym wiódł najnowszy wielogłośnikowiec. Panasonic zaś jako kontra do mojego przywiązania do dobrej jakości dźwięku muzykę puszczał z rasowego boomboxa. Ale to nie koniec jego oferty, gdyż prawdopodobnie niewielu z Was wie, iż w swoim port folio oprócz telewizorów, aparatów i typowego sprzętu AGD posiada jeszcze akcesoria typu golarki, maszynki wielorazowe, szczoteczki do zębów itp. Tutaj małe ostrzeżenie, jeśli będziecie oglądać zdjęcia, chce zapewnić Was, że to białe zakończone cienką końcówką ustrojstwo z pewnością nie jest przyrządem ginekologicznym, o co nie omieszkałem zapytać. Kończąc ten akapit wspomnę jeszcze o pokoju krakowskiego Nautilusa, który z racji używania mocno łechcącego moje ego gramofonu był dla mnie najdłuższą przygodą tegorocznej wystawy. Oprócz co by nie mówić designerskiego bo wykonanego z przezroczystego akrylu gramofonu zaprezentowano idealnie wpisujące się w potrzeby innowacji designerskiej produktów domowych tubowe kolumny Avangarde. Dlaczego tam spędziłem najwięcej czasu? Trafiająca w gust muzyka, unikanie ekstrawagancji typu zaciemniania światła, czy niezbyt wysokie poziomy głośności były tym czego skołatane całodniowym łażeniem po wystawie serce recenzenta pragnęło najbardziej. Niemniej jednak, bez względu na moje osobiste wybory chciałbym podziękować wszystkim wystawcom sprzętu audio za miłe rozmowy przy muzyce.
Gdy pierwszy dzień targów dobiegał końca, swoje drugie pięć minut, tym razem dla większej bo przybyłej na specjalne zaproszenia publiczności miała Ewa Mierzejewska. W ciekawym monologu przedstawiała listę problemów i przyczynę ich powstawania, jakie wynikają pomiędzy inwestorem i wykonawcą podczas budowy domu. Nie powiem, publiczność dość wiernie towarzyszyła Pani Ewie do samego końca, co umilał jej serwowany przez wystawców różnorodny i bardzo smaczny catering.
Tym razem definitywnie kończąc chciałbym podziękować organizatorom za zaproszenie na tę edycję targów Dom Inteligentny, a wystawcom za miłe konwersacje na dotychczas niezbyt znane mi tematy. To z pewnością był dla mnie bardzo pozytywnie i mile spędzony czas. Wydawałoby się, że każda kolejna odsłona imprezy ukrywającej się pod skrótem DI będzie skutkować lekki znudzeniem, tymczasem kreująca pozytywne wibracje chemia pomiędzy wystawiającymi się firmami, a odwiedzającymi ich gośćmi powoduje, że o nawet najmniejszej monotonności nie może być mowy. I właśnie za to jeszcze raz dziękuję i życzę dalszych sukcesów.
Jacek Pazio