W dniach 13-14 czerwca 2014 roku we wrocławskim salonie Fusic odbyła się dwudniowa prezentacja, nowo wprowadzanych na nasz rynek kolumn włoskiej manufaktury Albedo. Tak się złożyło, że jako jedni z pierwszych mieliśmy okazję przetestować te zbierające entuzjastyczne opinie w Europie konstrukcje. Osobiście skonfrontowałem zasłyszane echa w trzech odsłonach i całkowicie przychylam się do wysnutych wniosków o ich nietuzinkowości. Jeśli szukamy wyrafinowania w dźwięku, którego zawsze oczekuję od produktów odtwarzających muzykę, powinniście zakosztować tej szkoły grania. W pewnych aspektach sposobu prezentacji sceny muzycznej, nie tylko jakości – gdyż to powinno być oczywiste, te nieduże z wyglądu paczki tak wysoko postawiły poprzeczkę, że bardzo mocno zbliżyły się do moich długo poszukiwanych i obecnie hołubionych wzorców. Nie wiem jak panowie z Włoch to zrobili, ale stworzenie czegoś tak przekonującego barwowo i rozdzielczo – bez cienia „piachu” w górze pasma z ciężkich do aplikacji ceramicznych głośników, jest dowodem na ich znakomite, wcielone w życie umiejętności konstruktorskie. Ale to tylko połowa pakietu ukrywającego się pod nazwą Albedo Aptica. Jako, że jest to produkt ze słonecznej Italii, w bonusie otrzymujemy wyszukany, godny następców wielkich artystów tego lądu projekt plastyczny w perfekcyjnym wykończeniu. Czegoż chcieć więcej, nic tylko posłuchać, poprosić o zapakowanie i zakończyć poszukiwania na długie lata. Innym ważnym elementem tego weekendowego pokazu był wzmacniacz zintegrowany marki Crayon model CFA-1.2. Ta nieprzypadkowa konfiguracja, była owocem synergii, jaką udowodniono podczas większości pokazów na świecie. Owe połączenie również i ja mogłem skonfrontować we własnym zaciszu domowym i w podobnie do zgody na temat samych kolumn, również tutaj potwierdzam słuszność napędzenia ich tą integrą.
Jako, że termin pokazu we Wrocławiu zbiegał się z publikacją recenzji na Soundrebels, zostałem zaproszony przez dystrybutora, by skreślić kilka słów na temat tej promocyjnej imprezy i organizującego ją salonu. Piątkowe popołudnie nie było specjalnie szczęśliwym terminem – jakby nie patrzeć, to normalny dzień pracy, ale dzięki temu miałem sporo czasu dla siebie, by zweryfikować wcześniejsze spostrzeżenia z tymi, jakie wygenerowały diametralnie inne warunki odsłuchu. Lokal, zmiany w torze sygnału (źródło CD i gramofon) i nieco inne okablowanie całości powodowały tyle zmiennych, że jedyną rzeczą jaką mogłem sprawdzić, był ogólny sznyt grania. Podczas zabawy w recenzenta mam do dyspozycji dwa pomieszczenia, w których oceniałem walory „ Pięknych Włoszek”, ale żadne z nich nie jest tak mocno opracowane akustycznie jak to wrocławskie. Podczas gdy ja nastawiam się na żywość rozchodzenia się fal dźwiękowych, Fusic w swych założeniach mocno skrócił czas pogłosu. Wiem, że są mistrzowie kilkuminutowego podejścia do odsłuchu i po trzech utworach w ekstremalnie nieznanych warunkach snują ostateczne werdykty, ale ja, jako skromny człowiek ucząc się jeszcze stosunkowo niedawno oddanego do użytku własnego pokoju, nie podejmuję się takich ekwilibrystyk. Niemniej jednak, nawet te nie do końca wpisujące się w moje wzorce pomieszczenie dawało pole do pokazania potencjału tej opartej o linię transmisyjną konstrukcji. Nie było tej poszukiwanej i usłyszanej przeze mnie magii, ale sporo aspektów zdradzało możliwość jej wygenerowania. Dodam, że znam ludzi mających jeszcze bardziej wytłumione samotnie, będąc tym faktem całkowicie usatysfakcjonowani, dlatego nie mnie jest oceniać założenia jakie przyświecały właścicielom wrocławskiego sklepu, ale po rozmowie z jednym z nich – Danielem Dudą – całkowicie rozumiem to posunięcie. Tak więc jeśli przybyli goście skreślą bohaterów prezentacji z jakichkolwiek list wstępnych poszukiwań, będzie to oznaczać tylko tyle, że nie wiedzą czym są takie wydarzenia, a co gorsza dla mnie stwierdzą, że nie mam pojęcia o czym piszę. Mam jednak nadzieję, że takich osobników w naszym audio-świecie jest tylko nic nieznacząca garstka, co oczywiście nie zabrania im prawa do posiadania własnego zdania, które całkowicie szanuję. Ale wracajmy do spotkania. Sam salon jest bardzo dobrze przygotowany zarówno towarowo, jak i doradczo do spełnienia najskrytszych marzeń każdego przybyłego tam klienta. Mnogość urządzeń ledwo mieszczących się na nieprzebranej ilości regałów i stolików pogrupowano tematycznie, by w ten sposób ułatwić proces wizualnej prezentacji i wstępnych ustaleń odsłuchowych, jeśli potencjalny nabywca takowe uważa za niezbędne. Dbałość o klienta jest tak dalece posunięta, że gdy podczas montażu prezentowanych kolumn Albedo Aptica pomagałem w ich skręcaniu, rozpoczęta przez pracownika, w założeniach kilkusekundowa, krótka informacyjna wymiana zdań przez telefon, trwała dobre 20 minut, a ja stałem w rozkroku, podtrzymując częściowo złożoną konstrukcję. Przebywając w Fusicu ładnych kilka godzin, patrzyłem na wszystko z boku i przyjemnością chcę powiedzieć, że każdy przybyły klient, bez względu na towar jaki go interesuje, był traktowany z pełnym pakietem zainteresowania przez obsługę. Nie było pozycjonowania przez pryzmat kwoty jaką chce zostawić, tylko rzeczowe odpowiedzi, na nawet najbardziej zdawałoby się podstawowe pytania, a z tym jak czasem się słyszy bywa różnie. Tak trzymać panowie.
Kończąc tę trochę skrótową relację, dziękuję gospodarzom i organizatorom pokazu za mile spędzone chwile podczas rozmów przy kawie, całkowicie przypadkowe uzupełnienie swojej kolekcji winyli o dwie znakomite pozycje – tak w salonie znajduje się nieduży, nieźle zaopatrzony kącik z płytami analogowymi, jak również za zaproszenie mojej skromnej osoby na co by nie powiedzieć ważną, bo prezentującą jeszcze ciepłą nowość na naszym rynku imprezę. Mam cichą nadzieję, że nie ostatnią. Obiecuję, że jeśli podczas następnych wizyt nauczę się interpretacji Waszego przygotowanego przez profesjonalną firmę pomieszczenia odsłuchowego, pokuszę się o więcej informacji na temat usłyszanego weń dźwięku.
Jacek Pazio