Ponieważ od pewnego czasu ilość polecanych, przesyłanych do przesłuchania, zaopiniowania i doradzenia płyt osiągnęła poziom, przy którym śledzenie na bieżąco i wyszukiwanie szczegółowych informacji o, z reguły całkowicie nieznanym mi, wykonawcy przestała być możliwa, coraz częściej dane mi jest popadać w stan zaskoczenia. Tak też było z albumem Animations „Private Ghetto”. Dość mroczna, zbliżona do odcieni szarości okładka i wskazujący na poczucie alienacji podmiotu lirycznego tytuł wskazywały na kolejny przypadek „emo”. Pierwsze takty otwierającego płytę „Mellah” tylko to potwierdziły. Ot kolejny kopista Mobby’ego i kiedy sięgałem po łyk aromatycznej i szatańsko mocnej Lavazzy z głośników zionęło siarką i zaczął bryzgać płynny metal. To nie było żadne pitu-pitu, tylko rasowy, jak to się ostatnio kategoryzuje, progressive thrash metal z elementami metalcore zdolny nawiązać równorzędną walkę z takimi zespołami jak Propagandhi, czy Stone Sour. Zacznijmy od partii wokalnych, gdzie agresywny, szorstki i pierwotny growling Frantza Wołocha przeplata się z melodyjnymi fragmentami przypominającymi dokonania Riverside. Czytelność, selektywność a przede wszystkim komunikatywność oceniam jako co najmniej dobrą z plusem. Nie dość, że wyrykiwane, bądź wyśpiewywane frazy po prostu się kleją, to nie słychać, żeby panowie atakujący „paszczowo” mikrofony musieli się zmagać zawiłościami angielskiej wymowy, co o dziwo nie jest normą.
Syntezatorowe wstawki całe szczęście nie trącą plastikiem i sklepem z zabawkami. Pojawiają się tylko tam, gdzie na prawdę pasują i z reguły pełnią rolę prologu do mającego za chwilę nastąpić zmasowanego ataku gitary.
Po kilkukrotnym przesłuchaniu niniejszego krążka zacząłem szperać w internecie i okazało się, że „Private Ghetto” jest trzecim pełnowymiarowym albumem pochodzącej z Jaworzna kapeli i … chyba dobrze, że od niego kontakt z Animations zacząłem. Napotkane wzmianki o „polskim Dream Theater” jakoś niespecjalnie mnie przekonały a najnowsza płyta rozpoczynająca kolejny rozdział ich twórczości od podobnych skojarzeń miała być wolna. I bardzo dobrze. Lepiej podążać własnymi ścieżkami a zdobyty na „dreamowych” zawijasach umiejętności procentują rewelacyjnym przygotowaniem technicznym, co po prostu słychać.
Tak jak już zdążyłem napisać wcześniej, tytułowy album jest na zaskakująco wysokim, światowym poziomie i to zarówno od strony muzycznej, jak i realizatorskiej. Przy tego typu repertuarze popadnięcie w przesadny jazgot, bądź całkowicie nieczytelną bułę wcale nie jest takie trudne i zdarzało nie najlepszym. Tym razem nic takiego nie miało miejsca. Zachowana jest zdrowa równowaga pomiędzy selektywnością umożliwiającą obserwację biegłości, z jaką muzycy wydobywają ze swoich instrumentów poszarpane, zawiłe i szorstkie dźwięki, oraz nasyceniem barw i masie, dzięki którym wokale nie brzmią jakby były nagrywane w budce telefonicznej a „gary” mają odpowiedni ciężar i fakturę. Jedynym zarzutem, jaki po kilku przesłuchaniach przychodzi mi do głowy jest zbytnie podobieństwo poszczególnych utworów do siebie, choć z drugiej strony … AC/DC też podobno od paru dekad wydają wciąż tą sama płytę a fani i tak są wniebo… znaczy się piekłowzięci. Grunt, że całości słucha się świetnie.
Osobiście wpisuję Animations na prywatną listę z odkryciami powoli mijającego roku i miłośników cięższych odmian muzycznych gorąco zachęcam do zapoznania się opisanym powyżej materiałem. Odnalezienie „Private Ghetto” powinno być o tyle łatwe, że zespół znając realia rynku muzycznego postanowił obrać dość niekonwencjonalną drogę i od razu zadbał o to, by być dostępnym na największych platformach streamingowych (Spotify, WiMP, Deezer), serwisach internetowych (iTunes, Amazon, Google Play, BandCamp, etc.). To jednak nie wszystko – cały album można nie tylko przesłuchać, ale również obejrzeć (legalnie!!!) na YouTube.
Marcin Olszewski
Private Ghetto (2013)
Data ukazania: 15/07/2013
1. Mellah (0:19)
2. Morality Failed (3:35)
3. Silence (3:42)
4. My Private Ghetto (3:28)
5. Dawn The Day Before (3:45)
6. We Are… (1:00)
7. Generation Zero (4:17)
8. Internal Chaos (3:57)
9. Crystal Lies (3:51)
10. Thieves of Dreams (3:33)
11. Epiphany (3:01)
12. Mea Culpa? (3:18)
13. Wrath (4:59)
14. halleM (0:25)
Frantz Wołoch – vocals
Bartek Bisaga – bass
Kuba Dębski – guitars, vocals, programming
Tomek Konopka – keyboards
Paweł Larysz – drums
Produced by Kuba Dębski
Recorded @ Sonic Maze Studios
December 2011 – February 2013.
Mixed & Mastered @ Sonic Maze Studios
Kuba Dębski – April 2013.
Artwork created and designed by Maciek Zieliński.