Jeszcze do niedawna, niezbędna w rozbudowanych systemach audio wielogniazdkowa listwa zasilająca miała jedno zasadnicze zadanie, jakim było zapewnienie im dopływu życiodajnej energii elektrycznej. Czy ostatnimi czasy coś w tej materii się zmieniły? I tak i nie. Nie, gdyż nadal rozprawiamy o kolokwialnie mówiąc, pospolitej złodziejce, bez której nie nakarmimy swojej dobieranej przez lata z pietyzmem, wielourządzeniowej układanki stosownym zastrzykiem elektronów. Natomiast tak, gdyż nadeszły trudne dla audiofila czasy masakrycznie zaśmieconej wszelkimi zasilaczami impulsowymi i innymi generatorami sieciowych tętnień – lodówki i im podobne ułatwiacze codziennego życia, linii zasilającej w naszych domostwach, już na starcie rzucając systemowi przekładające się na gorszą jakość oferowanego dźwięku, przysłowiowe kłody pod nogi. Jest na to jakaś rada? Naturalnie. Zastosowanie w listwie kilku gniazd z sekcją filtracyjną, do których podłączamy najbardziej czułe na tego typu artefakty, lub generujące je komponenty, chroniąc w ten sposób te wrażliwe wpięte obok. Jakiś przykład? Proszę bardzo. Choćby tytułowy tandem, czyli listwa zasilająca angielskiej marki Atlas wraz z dedykowanym, firmowym kablem, ukrywające się pod handlowymi nazwami Eos Modular 4.0 3F3U + Eos 4dd, których wizytę w naszych progach zawdzięczamy stacjonującemu w Białymstoku dystrybutorowi Rafko.
Tytułowy „rozgałęziacz” jest sześciogniazdkowym, w kwestii wykonania korpusu w głównej mierze stalowym, podłużnym prostopadłościanem. Wspomniany stop żelaza i węgla jak można się domyślić, ma dwa zasadnicze działania. Pierwszym jest ekranowanie własnych trzewi, jakimi są połączenia kablowe pomiędzy gniazdkami i zastosowany w tym modelu układ filtrów. Zaś drugim, bardzo pożądana podczas wpinania wielu ostatnimi czasy sztywnych i ciężkich kabli sieciowych, ułatwiająca stabilizację całości na podłożu masa. Na górnej płaszczyźnie tej swoistej kuwety zaimplementowano 6 złoconych gniazd, z czego jak wspomniałem, trzy zaopatrzono w filtrację uodparniającą odbiorniki na potencjalne zakłócenia. Jeśli chodzi o wewnętrzne okablowanie naszego rozgałęziacza, nie jest to zwykły drut ze szpuli rodem z supermarketu budowlanego, tylko półprodukt wykorzystywany do produkcji znajdującego się w portfolio marki i co istotne dostarczonego do testu jako współpartner w teście, kabla zasilającego Atlas Eos 4dd. Wieńcząc dzieło opisu listwy istotnym, co ważne, w pełni zamierzonym zabiegiem minimalizacji zakłóceń wewnątrz niej samej są oprócz firmowej topologii połączenia gniazd SSD (Sequential Socket Gecoupling), dodatkowo rezygnacja producenta z zastosowania diod informujących użytkownika o prawidłowej polaryzacji wykorzystywanych gniazd i rezygnacja z ostatnimi czasy modnego u konkurencji głównego włącznika. Za to tuż obok gniazda IEC dla kabla dostarczającego energię ze ściany dostajemy do dyspozycji uważany przez japoński rynek audio jako pewnego rodzaju aksjomat w zestawach audio, pozwalający pozbyć się częstych problemów z pętlą masy systemu zacisk uziemienia.
Kreśląc kilka zdań o wspierającej rozgałęźnik sieciówce Eos 4dd spieszę donieść, iż jako przewodnik wykorzystuje trzy żyły multicore z miedzi OFC o przekroju 4 mm² każda. Ich przebieg izoluje teflon (PTFE), zaś do ekranowania całości posłużono się folią mylarową w technologii dual drain – stąd sygnatura dd w nazwie. Tak ubrane przewodniki w dalszej kolejności okryto przędzą, potem warstwą dielektryka PVC, by na koniec otulić całość mieniącą się połyskującym granatem tekstylną plecionką. Jeśli chodzi o konfekcję przyłączeniową, ta jest opracowaniem firmowym na bazie czarnego poliwęglanu i rodowanych wtyków.
Pewnie nikogo nie zaskoczę, gdy wygłoszę tezę, iż najlepsza listwa, to taka, której podpięty do niej zestaw audio praktycznie nie zauważy, czyli nie zmieni sznytu grania w stosunku do wpięcia go w przysłowiową ścianę. To oczywiście jest trącające o zestaw pobożnych życzeń, zazwyczaj utopijne założenie każdego producenta, gdyż jak wiadomo, chęci swoje, a życie swoje. Dlatego też wielu melomanów na bazie życiowych doświadczeń różnych wyników sonicznych w zależności od producenta, podchodząc podobnie jak do tematu okablowania, próbuje stroić swoje zestawy już na poziomie wielogniazdkowego dawcy życiodajnej energii. To źle? Naturalnie, że nie, bowiem jeśli zmiany słychać, to dlaczego nie zaprząc ich do dobrze wykonywanej pracy. Jak zatem na tle powyższego wywodu wypada wspomagana przez firmowy kabel sieciowy bohaterka testu? Powiem szczerze, że bardzo ciekawie. Po pierwsze w towarzystwie moich komponentów nie szła drogą większości tego typu akcesoriów, lekkiej utraty kontroli nad krawędziami i gęstością nasycenia generowanego przez system świata muzyki. To zaś oznacza, że nie oferowała dodatkowej szczypty body, nie fundowała przygaszania światła na wirtualnej scenie i po raz trzeci nie fundowała przekazowi muzycznemu rozmycia rysującej go kreski, tylko co w moim odczuciu zaliczyłbym do plusów, bez popadania w anoreksję przyjemnie zebrała dźwięk w sobie.
To naturalnie poskutkowało fajnym zwiększeniem ilości nadal nieinwazyjnych wysokich tonów, a w szczególności ich blasku, w każdej opowieści muzycznej i nieco twardszym operowaniem teraz wyraźniej rysowanych zjawisk muzycznych w najniższych rejestrach. Jednak jak to zwykle bywa, zawsze zderzamy się z tak zwaną sytuacją coś za coś. Niestety kosztem dobitniejszego pokazania muzyki okazało się być lekkie przesunięcie ważności rozgrywających się na scenie zjawisk na korzyść pierwszych planów, czyli kolokwialnie mówiąc głębia sceny nieco maleje. Jednak uspokajam, każdorazowe wyraźniejsze podanie muzyki jako całość, a tak odebrałem ingerencję listwy, w pierwszym odczuciu zazwyczaj skutkuje jakby utratą czytelności najdalej usytuowanych muzyków. Jednak to tylko efekt pierwszego zderzenia z taką prezentacją, gdyż po kilkupłytowej akomodacji okazuje się, że skutek jest taki, jak gdybyśmy przesiedli się do pierwszego rzędu, z którego artyści występujący tuż przed nami lekko przysłaniają swoich kolegów za plecami. Oczywiście niezłośliwie, albowiem tylko jako skutek otaczających nas praw fizyki, jednak dla wielu taka prezentacja może być niekomfortowa. Ale zaznaczam, niekomfortowa, bo inna niż oczekujemy, nie oznacza ze startu, że zła. To są pozwalające nam z przyjemnością obcować z muzyką wybory i gdy nam być może to zawadza, ktoś inny będzie wychwalać to pod niebiosa, nie mówiąc już o tak prozaicznej sprawie, jak nie do końca z góry dająca się określić reakcja na owe zjawisko naszego zestawu. Zatem zanim powiesicie na opiniowanej listwie Atlas Eos Modular 3F3U z kablem zasilającym Atlas Eos 4dd tak zwane psy, zalecam osobistą próbę na żywym organizmie. Powód? Przecież nie od dzisiaj wiadomo, o czym notabene przed momentem wspomniałem, iż wyniki wydawałoby się nawet najbardziej przewidywalnych konfiguracji sprzętowych zawsze obciążone są wieloma niewiadomymi, dlatego ferowanie przedwczesnych wyroków w naszej zabawie jest passe.
Powoli zbliżając się ku końcowi i będąc solidnym w swojej relacji, do wiadomości zainteresowanych muszę podać, iż owe ratujące nas przed szkodliwymi skutkami zaśmieconej sieci elektrycznej gniazda filtrowane najlepiej sprawdzały się u mnie przy wykorzystaniu ich do urządzeń opartych o zasilanie impulsowe typu reclocker. Finalny dźwięk dzięki temu nie cierpiał i przy okazji wywoływane przezeń tętnienia i szumy nie szkodziły sąsiednim komponentom. Sprawa reszty odbiorników była nieco inna. Otóż nie wszystkie, ale czasem po wykorzystaniu gniazda z filtrem niektórym dawały się we znaki minimalne ograniczenia dynamiki. To było jakby ugładzenie sygnału, co oczywiście po kilku utworach odchodziło w niebyt, jednak dla spokojności ducha nie mogę o tym nie wspomnieć. Ogólnie muzyka stawała się jakby mniej zadziorna, ale nigdy zduszona. Dlatego bez względu na Wasze wstępne próby z filtracją zalecam skonfrontować je z sekcją owej filtracji pozbawioną.
Nie wiem, czy opisywany powyżej angielski zestaw zasilający dla lubiących czysty prąd urządzeń audio – listwa plus kabel sieciowy marki Atlas – będzie tym idealnym dla każdego. Mimo to, na bazie wieloletnich doświadczeń w tej materii śmiem snuć przypuszczenia, że jeśli nie przedobrzyliście z konturowością swojego systemu, wpięcie go w nasz tytułowy rozgałęziacz przyniesie wiele dobrego. To znaczy? Plusy już padły. Zwarcie i świetne napowietrzenie przekazu, czego w wiernie oddającej zamierzenia artystów układance audio nigdy z wiele. To jedna strona medalu. Drugą jest reszta populacji audiofilów i melomanów, którzy popełniając w konfiguracyjnej drodze kilka drobnych błędów typu zbytnia otyłość słuchanej muzyki, teraz może jednym ruchem je skorygować. Czy udanie, tego nie jestem w stanie zagwarantować. Jedno co mogę, to zachęcić do prób, gdyż na bazie bezkresnej oferty światowej to jest naprawdę bardzo ciekawa i stosunkowo niedroga listwa sieciowa.
Jacek Pazio
System wykorzystywany w teście:
– źródło: transport CEC TL 0 3.0
– przetwornik cyfrowo/analogowy dCS Vivaldi DAC 2.0
– zegar wzorcowy Mutec REF 10
– reclocker Mutec MC-3+USB
– Shunyata Research Sigma CLOCK
– Shunyata Sigma NR
– przedwzmacniacz liniowy: Robert Koda Takumi K-15
– końcówka mocy: Gryphon Audio Mephisto Stereo
Kolumny: Dynaudio Consequence
Kable głośnikowe: Tellurium Q Silver Diamond
IC RCA: Hijiri „Million”, Vermouth Audio Reference
XLR: Tellurium Q Silver Diamond
IC cyfrowy: Harmonix HS 102
Kable zasilające: Harmonix X-DC 350M2R Improved Version, Furutech NanoFlux NCF, Furutech DPS-4 + FI-E50 NCF(R)/ FI-50(R), Hijiri Nagomi, Vermouth Audio Reference Power Cord
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints ULTRA SS, Stillpoints ULTRA MINI
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– akustyczne: Harmonix Room Tuning Mini Disk RFA-80i
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
– panele akustyczne Artnovion
Tor analogowy:
– gramofon:
napęd: SME 30/2
ramię: SME V
– wkładka: MIYAJIMA MADAKE
– Step-up Thrax Trajan
– przedwzmacniacz gramofonowy: RCM THERIAA
Dystrybucja: Rafko
Ceny
Atlas Eos Modular 4.0 3F3U: 4 295 PLN
Atlas Eos 4dd: 1 895 PLN
Dane techniczne
Atlas Eos 4dd
– pojemność: 95.09 pF/m
– induktancja: 0.566 µH/m
– rezystancja: 0.0045 Ohm/m
– średnica zewnętrzna: 11.2mm