Opinia 1
Choć zimę w tym roku mieliśmy łagodną a w międzyczasie wiosna zdążyła wybuchnąć miliardem kolorów i zapachów (alergicy wszystkich krajów łączcie się) jakoś tak się składało, że ilekroć wybieraliśmy się na „Audiofila” zaliczaliśmy pogodowy armagedon. Kiedy tegoroczną edycję inaugurował katowicki RCM jechaliśmy w strugach marznącego deszczu a gdy podczas kolejnego spotkania do zalet Magnepanów przekonywali panowie z Audio Forte nad Polską był taki niż, że po czterech 400 ml energy drinkach z czerwonym bykiem w herbie czuliśmy się jak po pawulonie. Tym razem niestety miało być podobnie. Praktycznie od warszawskich rogatek do samej stolicy Dolnego Śląska mieliśmy tzw. opad ciągły. Całe szczęście zjeżdżając z obwodnicy Najwyższy się nad nami zlitował ukazując swe łagodne oblicze i pozwalając choć przez chwilę odpocząć wycieraczkom. Korzystając z zaistniałych jakże pięknych okoliczności przyrody i mając kilkadziesiąt minut zapasu uznaliśmy, że nieuprzejmością z naszej strony byłoby odrzucenie zaproszenia Daniela Dudy z Fusica i rozpoczęliśmy wizytę we Wrocławiu od małej czarnej i kilku, jeszcze ciepłych, tłoczeń sygnowanych przez włoskiego Gold Note’a.
Naładowani pozytywną energią i ciekawi nowych wrażeń stawiliśmy się chwile po 12-ej w Hotelu Radisson Blu, by utrafić w mowę powitalną organizatora całego zamieszania – niezmordowanego Piotra Guzka. Jak zwykle i tym razem nie zabrakło humorystycznych dykteryjek i przekomarzania się z zaproszonym gościem – Panem Wojciechem Szemisem (Szemis Audio Konsultant) prezentującym system Audio Note’a. W skład klasycznego, brytyjskiego zestawu weszły:
– odtwarzacz CD: CDT-3
– przetwornik DAC 2.1X Signature,
– gramofon AN-TT-2 z zasilaczem PSU-2, ramieniem ARM-Three i wkładką IO-2,
– przedwzmacniacz M2 Phono,
– monobloki Quest Silver,
– kolumny AN-E SPE HE
– firmowe okablowanie (m.in. głośnikowe AN-D i interkonekty z 3 poziomu (AN-S))
Oczywiście nie mogło w tak zacnym towarzystwie zabraknąć użyczonego na potrzeby tegorocznej edycji Audiofila przez Asus Polska Sp z o.o. przetwornika Asus Essence 3 Hi FI USB DAC, z którym Piotr Guzek, jak już nie raz i nie dwa mieliśmy okazję się przekonać, jest niezwykle silnie związany emocjonalnie.
Wiedząc jaka jest kubatura hotelowego pomieszczenia z pewną, w dodatku całkiem sporą, dozą niepewności czekaliśmy na pierwsze dźwięki, jakie miały popłynąć z niewielkich i dosuniętych niemalże do samej ściany kolumn. O dziwo, te jakby się zdawało wymarzone do niewielkich pokoi „podstawkowce” nie dość, że nie dostawały zadyszki, to jeszcze wypadały zdecydowanie bardziej przekonująco, niż na dwudziestu kilku metrach zajmowanych z reguły podczas warszawskiego Audio Show w Sobieskim. Nie było to „wyczynowe” brzmienie lansowane przez niektórych, biorących czynny udział w „wyścigu zbrojeń” producentów. Lecz klasyczne, rasowe, przepiękne oldschoolowe Hi-Fi, jakie niestety coraz zadziej można spotkać. Rozkładanie dźwięku w tym przypadku na czynniki pierwsze nie miało sensu, gdyż liczyła się całość. Całość podana w organiczny i do szpiku kości homogeniczny sposób. W dodatku był to chyba pierwsza prezentacja, na której tor cyfrowy nie tylko zbliżał się jakością do analogowego, ale (przynajmniej dla części słuchaczy) potrafił w bezpośrednim starciu na konkretnych nagraniach wypaść bardziej przekonująco. Żeby było ciekawiej oprócz ukochanej przez Piotra klasyki i jazzu Pan Wojciech nie omieszkał niczego nie spodziewającej się publiczności zaserwować tak orzeźwiających specjałów jak druzgoczące jakąkolwiek znaną ludzkości linie melodyczne dzieła Karlheinz’a Stockhausen’a, z których kakofonia wygenerowana przez bodajże krowie dzwonki była najbardziej strawną propozycją. Proszę wybaczyć mi w tym momencie niewiedzę i nieosłuchanie, lecz patrząc na miny zgromadzonych nie byłem w swych traumatycznych doznaniach osamotniony. Jak się później miało okazję tego typu perełki pan Wojtek trzyma na „specjalne okazje” i korzysta z nich między innymi w przypadkach zbytniego zagęszczenia atmosfery podczas listopadowej wystawy. Jak pokazuje historia już kilka taktów z tak wysublimowanymi dźwiękami potrafi skutecznie wypłoszyć nawet najtwardszych zbieraczy prospektów, dzięki czemu spokojnie można przewietrzyć pomieszczenie i wrócić do odsłuchu czegoś zdecydowanie mniej kontrowersyjnego.
Tym razem ta krótka demonstracja siły miała jedynie pokazać drzemiący w tylko pozornie słabowitych monoblokach potencjał dynamiczny, które potwierdziła z resztą późniejsza playlista zawierająca np. masującą trzewia niemiecka muzykę elektroniczną.
Czwarta edycja Audiofila była miłym powrotem do normalności. Do grania, które po pierwsze ma sprawiać czystą przyjemność z odsłuchu a po drugie, które nie musi kosztować majątku. Szemis Audio Konsultant udowodnił, że bez zbędnego napinania i ściągania urządzeń ze szczytu cennika można zestawić system, który po prostu gra muzykę i to niezależnie od medium, jakim się go nakarmi.
Marcin Olszewski
Opinia 2
W ostatni kwietniowy weekend (26-27.04.2014r.) odbyła się kolejna impreza z cyklu Audiofil. Organizacji tego przedsięwzięcia podjął się znany szerokiej rzeszy bywalców koncertów jazzowych – Piotr Guzek, wspierany przez władze miasta Wrocław, będącego gospodarzem tego wydarzenia. Jak już prawdopodobnie Państwo wiecie z naszych relacji, każdy odcinek tej sagi jest osobnym bytem jednego z zaproszonych salonów lub dystrybutorów sprzętu audio. Mają wolną rękę, dlatego możemy zakosztować szerokiej gamy cenowej i jakościowej zestawów generujących dźwięk w kontrolowanych i identycznych dla wszystkich warunkach, pozwalając tym formułować jakieś może nie do końca autorytatywne wnioski, ale przynajmniej punkt widzenia. Ja nie odważyłbym się całkowicie skreślić jakiegokolwiek produktu tylko na podstawie takiego kontaktu, ale niestety znam kilka osób zdolnych do takich posunięć, będących ich wolnym wyborem i prawem. Sądzę, że to jest konsekwencja zbyt dużej pewności siebie, ale na szczęcie nie o nich dzisiaj jest mowa. Konkludując ten akapit, chciałbym zwrócić wszystkim uwagę na dość ważny fakt, iż stolica Dolnego Śląska jest bardzo przyjaznym „grodem” dla braci audiofilskiej (tej zdroworozsądkowej i tej wszystkowiedzącej) decydując się na wieloodcinkowość tych spotkań i gratuluję jej takich władz. Ok., wystarczy tej laurki dla organizatorów, wracamy na ziemię.
Bohaterem tej odsłony „Audiofila” był warszawski dystrybutor Szemis Audio Konsultant, który ze swojego port folio wybrał na ten dzień markę będącą przedmiotem kultu sporej grupy słuchaczy w Polsce i na świecie. Możecie się Państwo śmiać moją wzmianką o kultowości, ale gdy będąc w grupie ludzi fascynujących się jakością dźwięku, wypowiemy magiczne słowa „Audio Note”, rozmowa skieruje się na całkowicie inne tory. Ta marka wynoszona jest na ołtarze prze wielu wiernych użytkowników, jak również przez przypadkowych słuchaczy, za konsekwentnie pielęgnowany od początku swojej działalności sznyt grania. Niestety tutaj nie ma półśrodków, albo się podoba, albo „dziękuję, postoję”. Czasem bywają próby przekonania się na siłę, ale skutki są różne. Chodzi mianowicie o jakikolwiek brak narzucania się melomanowi ponadprzeciętnymi osiągami w poszczególnych pasmach, tylko próbę przekazania odtworzonego materiału w najbardziej przyjazny dla niego, czarująco homogeniczny sposób. I niestety ta maniera – dla wielu wada, ma tylu samo zwolenników co przeciwników. Jednak żadna z frakcji – nawet przeciwna, nie neguje jej wkładu w dążeniu do naturalności brzmienia i jeśli jest w opozycji zwyczajnie omija ją z daleka. Oczywiście zawsze znajdzie się piewca prawd objawionych, mieszając tą znamienitą angielską markę z błotem, ale poważnie podchodzący do oceny, mający choćby trochę osłuchany rozmówca, w wartościach bezwzględnych znajdzie wiele pozytywnych cech, bez specjalnego naciągania faktów.
Jak zawsze ta fantastyczna impreza nie doszłaby do skutku, gdyby nie charyzmatyczna postawa jej dobrego ducha i pomysłodawcy – Potra Guzka, który oprócz wytrwałości w dopinaniu wszystkiego na ostatni guzik – to nie było złośliwe, jest również kopalnią anegdot i opowieści o artystach z całego świata. Jako mistrz ceremonii nie pozwala nikomu na moment znudzenia podczas przerw technicznych, które mimo profesjonalnego przygotowania wystawców czasem się zdarzają. Ba powiem więcej, nawet gdy ich nie ma, to w każdy prezentowany krążek swoim krótkim monologiem – no może czasem dłuższym, ale to Jego impreza i Jego prawo, stara się wprowadzić zaciekawionych słuchaczy. Kto jeszcze nie odwiedził stolicy Dolnego Śląska w związku z cyklem Audiofil, powinien zrobić to chociażby z powodu zakosztowania umiejętności konferansjerskich pomysłodawcy projektu. Ale aby jeszcze zachęcić niezdecydowanych, mogę z całą odpowiedzialnością zapewnić, że to tylko przystawka do clou tych spotkań, czyli weryfikacji umiejętności synergicznego dobrania zestawu audio przez poszczególnych dystrybutorów, które jako echa po-imprezowych opinii na forach internetowych wypadają różnie. Kolejne osłony z uwagi na patronat medialny będą zawsze z wyprzedzeniem zapowiadane na łamach Soundrebels. Polecam i zachęcam.
Jacek Pazio