Opinia 1
Zakładam, iż o tym, że obaj z Jackiem mamy najdelikatniej rzecz ujmując nie do końca równo pod sufitem zdążyliście się Państwo już w tzw. międzyczasie zorientować. Nie muszę dodawać, że i nasze rodziny do pewnych pozornie irracjonalnych a zarazem na wskroś spontanicznych zachowań chciał, nie chciał się przyzwyczaiły, więc i nasz ostatni wyskok przyjęły z niemalże stoickim spokojem. O co chodzi? A o naszą, jak już zdążyłem wspomnieć całkowicie spontaniczną – podjętą w sobotnie przedpołudnie decyzję, by w niedzielę zerwać się bladym świtem (a nawet przed, bo 16 marca w W-wie wschód Słońca był o 05:45:56) i przy mało wiosennych okolicznościach przyrody (-6 °C i gęsta niczym śmietana kremówka mgle) poturlać się blisko 360km (w jedną stronę) do … Wrocławia. I nie, nie na serwowane w Spiżu bursztynowe specjały a kolejną (z tego co wspominał sam organizator bodajże 15-ą) edycję prowadzonego przez Piotra Guzka Audiofila. Okazało się bowiem, iż jak to się ładnie mówi „z przyczyn natury organizacyjnej” zmianie uległ line-up dolnośląskich spotkań i w miniony weekend w sali konferencyjnej Alaska Hotelu Windham Wrocław Old Town (dawnym Sofitelu) pojawił się lokalny producencko/dystybucyjny konglomerat – LAR (Linear Audio Research) / Audio Atelier. Dlatego też wiedzeni najzwyklejszą ludzką ciekawością co do starego/nowego lokum na taką podróż się zdecydowaliśmy.
Czemu we wstępniaku użyłem dość niespójnego określenia „stare/nowe lokum”? Cóż, nie wszyscy pamiętają, ale tytułowa impreza odbywa się z większą, bądź mniejszą regularnością, od czasów, gdy z W-wy do Wrocławia podróż samochodem trwała lekko licząc 7 godzin a wtenczas, czyli niemalże dokładnie trzynaście lat temu (w marcu 2012r.) dane nam było uczestniczyć w odbywającej się właśnie w Sofitelu pożegnalnej (wracały do producenta) prezentacji … Isophonów Berlina RC-11, czyli będącymi jeszcze przed rebrandingiem na Gauder Akustik diamentowymi „blondynkami”, które w ok.100 metrowej „Europie 2” we wrocławskiem … Sofitelu prezentowały swe wdzięki w towarzystwie duńskiej elektroniki Vitus Audio (monobloków SM-101 i przedwzmacniacza SL-102), gramofonu SME 30/2 z firmowym ramieniem Series V i wkładką Dynavector XV-1s. Phonostagem był, jeszcze wtedy nienazwany, prototypowy autorski produkt RCM-u, a cały system okablowano srebrnymi przewodami Argento Audio. Wyjątek stanowiły miedziane głośnikowce Organic Audio zasilające sekcję niskotonową Isphonów. Za dystrybucję prądu odpowiadała listwa Furutech e-TP609E z przewodem FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R (również Furutecha). Krótko mówiąc nazwy się zmieniają, zawirowania właścicielskie robią swoje a koniec końców lądujemy praktycznie w punkcie wyjścia, czyli poniekąd tam, gdzie w hotelowych kuluarach, pomysł na SoundRebels się zrodził.
Dość jednak tych retrospekcji i najwyższa pora wracać do meritum, bo i tegoroczna edycja Audiofila nieco skromniejsza i jej „zasięgowe” ambicje zredukowano do raczej lokalnego charakteru (coraz mniej naszego pokroju szaleńców, którym jeszcze chce się chcieć) i co tu dużo mówić sama miejscówka zdecydowanie mniej nausznym doznaniom łaskawa. Bynajmniej nie wspominam o tym z (podobno wrodzonej) złośliwości, lecz żeby nie być posądzonym o usilne zaklinanie rzeczywistości, ale obecność dokładnie na środku Alaski słupa nośnego komfortowym odsłuchom niespecjalnie służyła. Nie ma jednak co marudzić, bo „tak krawiec kraje, …”, więc najwidoczniej czy to funduszy, czy świadomości natury i charakteru dedykowanych melomanom i audiofilom spotkań, czy też zgody hotelu na użyczenie ww. Europy 2 zabrakło i tyle. Co najwyżej na przyszłość można pomyśleć o przearanżowaniu układu i ustawieniu kolejnego systemu na części dłuższej ściany (do wysokości owego absorbującego elementu konstrukcyjnego) a tym samym zredukowaniu miejsc na „widowni”, co biorąc zaobserwowane przez nas niedzielne „obłożenie” nie powinno znacząco wpłynąć na zbytni ścisk, bądź niemożność zajęcia zapewniającej w miarę satysfakcjonujący odsłuch miejscówki. Z „plusów dodatnich” taka re-aranżacja sprzyjałaby odwzorowaniu zbliżonych do domowych odległości pomiędzy odbiorcami a systemem, co mogłoby dać bliższe realiom towarzyszącym naszym codziennym zmaganiom odczucia.
Wracając do prezentowanego w miniony weekend systemu, to w jego skład weszły:
– Gramofon JVC Victor QL-A75 z wkładką Denon DL-103R,
– Phonostage Linear Audio Research LPS-2,
– Odtwarzacz CD/transport Pionieer PD-77 z DAC-iem Mola Mola Tambaqui,
– 100 W zintegrowany wzmacniacz lampowy Linear Audio Research IA-100,
– Kolumny Grandinote Mach 2 Estrema
A wśród okablowania dało się zauważyć zasilający 聖Hijiri Nagomi i rodzime interkonekty Next Level Tech.
Jeśli zaś chodzi o prezentowany repertuar, to przynajmniej za naszej bytności we Wrocławiu królowała ukochana przez Piotra klasyka (spotkanie rozpoczął nasz dyżurny album testowy, czyli „Monteverdi – A Trace of Grace” Michela Godarda), sporadycznie przeplatana jazzem (Charlie Haden) i spokojniejszymi/bardziej wiekowymi odmianami rocka (John Lennon/Yoko Ono, Cat Stevens) serwowanymi zarówno z czarnych, jak i srebrnych krążków. Oczywiście nie sposób pominąć niezwykle kwiecistej konferansjerki prowadzącego, zwracającego uwagę słuchaczy nie tylko na aspekt muzyczno-emocjonalny poszczególnych utworów, co również techniczny i realizacyjny. Stad porównania różnych wykonań tych samych kompozycji, przybliżanie realiów danych sesji, czy też promocja wydarzeń kulturalnych zaplanowanych na najbliższe tygodnie i miesiące. Jak łatwo się domyślić weekendowe spotkanie było też doskonałą okazją, by o zawiłościach technicznych dotyczących prezentowanych urządzeń Linear Audio Research porozmawiać z ich konstruktorem – panem Eugeniuszem Czyżewskim.
Serdecznie dziękując organizatorom za gościnę gorąco zachęcamy do udziału kolejnych odsłonach wrocławskiego Audiofila, gdyż choć hotelowym wnętrzom nieco brakuje do tych, jakimi dysponuje coraz większa liczba rodzimych salonów audio, to tworzony przez Piotra Guzka i zapraszanych przez Niego gości klimat jest jedynym w swoim rodzaju.
Marcin Olszewski
Opinia 2
Uf, nareszcie jest. O co chodzi? Oczywiście o wznowienie cyklicznych spotkań przy muzyce pod egidą Piotra Guzka zatytułowanych „Audiofil” we Wrocławiu. Przez lata odwiedziliśmy tę imprezę wielokrotnie, aż nadeszła światowa pandemia Covid 19, która spowodowała kilkuletnie zarzucenie tej działalności przez wspomnianego pomysłodawcę. Na szczęście ów osobnik jest na tyle charyzmatyczny, że kolejny raz niemałym wysiłkiem organizacyjnym podjął rękawicę i w tym roku impreza ponownie ruszyła z kopyta. Co prawda na pierwsze spotkanie sprzed kilku tygodni nie udało nam się wbić, ale już na drugie w dniach 15-16 marca 2025 roku po trosze w wyniku zbiegu okoliczności i po trosze z chęci spotkania się po kilku latach z Piotrem już tak.
Co występowało? Jak widać na fotografiach, w ostatniej chwili w stosunku do wcześniejszych zapowiedzi w temacie konfiguracji sprzętowej nastąpiła drobna zmiana. Powód takiej sytuacji nie jest mi nieznany, za to wiem, iż finalnie w najważniejszych punktach to spotkanie oparto o konstrukcje rodzimego producenta lampowych wzmacniaczy zintegrowanych – tego dnia pracował model LAR (Linear Audio Research) IA-100 oraz phonostage LAR LPS-2 pana Eugeniusza Czyżewskiego wraz ze wspierającymi jego produkty włoskimi kolumnami Grandinote Mach 2 Estrema z portfolio wrocławskiego Audio Atelier. Całość zestawu uzupełniały wintydż-owe źródła światowych tuzów w postaci dobrze znanego większości audiofreaków CD/Transport Pioniera PD-07 współpracującego ze współczesnym przetwornikiem D/A Mola-Mola i znakomicie prezentującego się gramofonu JVC Victor z wkładką Denon DL-103R.
Jak to wypadło? Zacznę od tego, że system nie miał łatwo. A powodem był centralnie zorientowany filar konstrukcyjny budynku, co powodowało, że od trzeciego rzędu zawsze słuchaliśmy zestawu lekko z boku. Dla jednych to problem, dla innych nie, ale fakt jest faktem, że sweet spot dla większości odwiedzających był nieosiągalny. Trochę szkoda, jednak jeśli ktoś przychodził się rozerwać przy muzyce, bo tak naprawdę o to w tych spotkaniach chodzi, temat miejsca odsłuchu schodził na drugi plan. A trzeba powiedzieć, że schodził nie tylko dzięki różnorodności puszczanej muzyki, ale również, a wielu twierdzi, że w głównej mierze, z uwagi na ciekawe anegdoty wygłaszane przez pomysłodawcę projektu – Piotra Guzka. To swego czasu był guru wrocławskiej sceny jazzowej od strony organizacji koncertów i sypie opowieściami o związanych z tą profesją perypetiach jak z rękawa. Co ciekawe w opinii wielu przybyłych gości czasem aż nadto, ale jak to się mówi, jego ogródek i robi co chce. Co by jednak nie mówić, naprawdę przywołuje fajne ciekawostki. A jak się kolokwialnie mówiąc wystarczająco „wygada”, przychodzi czas na opatrzone istotnymi informacjami o danym materiale konkretne pozycje płytowe. Pozycje nagrane z różną jakością, dlatego z jednej strony wypadające różnie od strony prezentacji, za to z drugiej pozwalającej pokazać umiejętność systemu do różnicowania projekcji słuchanej muzyki. I w moim odczuciu w tym całym sobotnio-niedzielnym przedsięwzięciu muzycznym to było najważniejsze. System grał tak, jaki materiał wylądował na talerzu gramofonu lub w napędzie CD. Nie skupiałem się na znakomitości wizualizacji w odniesieniu do wartości bezwzględnych, bo jak wspominałem, nie było do tego idealnych warunków odsłuchowych, tylko na umiejętności pokazania palcem złych lub dobrych realizacji płytowych. Zapewniam, to wbrew pozorom wielka zaleta, bowiem granie na jedną, nawet najbardziej przyjemną dla ucha modłę na dłuższą metę jest nudne. W tym przypadku tego w najmniejszym stopniu nie było. Była za to fajna atmosfera i możliwości spotkania kilku znajomych z różnych grup internetowych.
Wieńcząc powyższą relację z drugiego już spotkania z cyklu „Audiofil” we Wrocławiu w pierwszej kolejności chciałbym podziękować jego pomysłodawcy Piotrowi za zaproszenie, wystawcom za włożony trud w przygotowanie systemu do prezentacji, a na koniec spotkanym znajomym za kilka chwil osobistych, a nie poprzez ekran komputera, rozmów o wszystkim i o niczym. W moim odczuciu impreza była na tyle udana, że mimo przemierzenia Polski wzdłuż i wszerz poświęcając na to cały dzień decyzja o jej odwiedzeniu była słuszna.
Jacek Pazio