1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Reportaże
  6. >
  7. Audio Video Show 2016 – cz.3

Audio Video Show 2016 – cz.3

Przynajmniej na papierze/ekranie plan zagospodarowania Stadionu Narodowego na potrzeby 20-ej – jubileuszowej edycji Audio Video Show na tle Sobieskiego wcale nie wyglądał tak strasznie. Niby Organizator stanął na przysłowiowej głowie, by z przestronnych wnętrzach flagowego obiektu sportowo-biurowego stolicy wycisnąć więcej przestrzeni niż w zeszłym roku, co uczciwie trzeba przyznać, mu się udało, ale skalę całego przedsięwzięcia widać było dopiero na miejscu. 68 sal, 8 ekspozycji rozstawionych w korytarzach, 17 stoisk słuchawkowych i 8 płytowych okazało się bowiem nie lada wyzwaniem, tym bardziej, że wszyscy Ci, którzy uznali, że piątek będzie najlepszą okazją do zwiedzenia tytułowej lokalizacji otrzymali swoisty „bonus” w postaci konieczności wędrowania między obiema częściami wystawy podziemnym garażem. Ot taki kondycyjny gratis wymuszający zarówno na wystawcach, odwiedzających jak i urzędujących od godz. 12-ej przedstawicielach prasy wielce odświeżające przebieżki w ekstremalnej wersji wyglądające następująco – z poziomu +2 na -3, trucht przez nieogrzewany parking i potem z -3 na poziom +1.  Stan taki utrzymywał się do pi razy drzwi godziny. 17:30 i prawdę powiedziawszy trudno było spotkać kogoś, kto mając za sobą choćby jedna taka przebieżkę nie miałby kilku „ciepłych” słów do osoby odpowiedzialnej za to całe zamieszanie. I wcale nie chodzi o wbijanie komukolwiek szpili, czy kopanie po kostkach, ale o podstawowe zasady komunikacji i informacji, bo przemierzając (zaledwie)dwukrotnie ww. trasę po pierwsze nigdzie nie spotkałem stosownych informacji w formie, co wydawałoby się oczywiste, czytelnych „drogowskazów” a po drugie świadomości tychże utrudnień wśród samych wystawców. Ba, rozmawiając ze „szczęśliwcami” zajmującymi SkyBoxy 130-141 i Lożę Książęcą kilkukrotnie słyszałem, iż początkowo sądzili nawet, że coś im się pomyliło i wystawa rozpoczyna się o 18-ej. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, gdyż przynajmniej około godz. 17-ej bez najmniejszych problemów można było na odseparowanej części Stadionu nie tylko zrobić zdjęcia ale i spokojnie posłuchać prezentowanych systemów w praktycznie zupełnie pustych pokojach.

Zacznijmy jednak od początku, lecz w celu zachowania jako takiego ładu pozwolę sobie na drobną kumulację  do postaci pojedynczych galerii w przypadku tych wystawców, którzy posiadali więcej niż jedno pomieszczenie. Dzięki temu zabiegowi mam nadzieję uda się zachować spójność pewną spójność i uniknąć zjawiska Déjà vu, gdy po raz kolejny oglądamy urządzenia, które krótszą, lub dłuższą chwilę temu przecież oglądaliśmy.

Kontynuując zeszłoroczną tradycję i idąc za przykładem monachijskiego High Endu warszawskie Audio Video Show rozpoczęła konferencja prasowa.

Korzystając jednak z nadarzającej się okazji (zmiana tematu z HiFi na TV) czym prędzej się ulotniliśmy i zamiast siedzieć jak na tureckim kazaniu rozpoczęliśmy eksplorację jeszcze niezaludnionych ekspozycji wstępując od razu do Technicsa. Choć z wyrobami ekshumowanej (ostatnio jedno z bardziej kontrowersyjnych i elektryzujących słów) spotykamy się praktycznie od jakiś dwóch lat w półrocznych interwałch, to dopiero teraz prowadzone z przedstawicielami dystrybutora rozmowy mają szansę na materializację w postaci testu, choć wolimy, przynajmniej na razie, nie podawać żadnych konkretów mając zarazem nadzieję, że dostępność właśnie przywróconego do życia gramofonu SL-1200GAE będzie choć śladowo większa od dotychczasowych produktów.

Kolejną dość mocno rozbudzającą nadzieję i apetyt na co najmniej dobre brzmienie wydawała się oferta EIC składająca się z elektroniki Esoterica i kolumn Tannoya oraz PMC. Z przykrością muszę jednak stwierdzić, że pokładane w ww. setach nadzieje okazały się płonne i rzeczywistość dość brutalnie się z nimi rozprawiła w obu systemach serwując ofensywny, lekko szklisty i mało przyjemny spektakl. Jest to o tyle zastanawiające, że przynajmniej w przypadku PMC trzeba naprawdę się postarać by coś takiego z nich wycisnąć, czego podczas wielokrotnych odsłuchów z elektroniką Brystona, czy też Chorda ani razu nie dane nam było doświadczyć.

W ramach niezobowiązującego przerywnika i jedynie z reporterskiego obowiązku nieśmiało tylko napomknę o obecności wszelakiej maści telewizorów. Oczywiście nie zabrakło też odpowiednio zaadaptowanych mini sal kinowych z topowymi modelami projektorów laserowych i innymi cudami na kiju, lecz proszę mi wybaczyć, ale jest to tak odległa od naszego hobby tematyka, że tym razem, bez większego żalu pominąłem ją w planie zwiedzania.

Po cóż bowiem wpatrywać się w ruchome obrazki, skoro tuż za ścianą można było posłuchać wykończonych przepięknym granatowym lakierem JBLi K2 S9900 współpracujących z elektroniką Marka Levinsona pod postacią multi formatowego odtwarzacza № 519, szczytowego przedwzmacniacza Nº52 i 400 W końcówek mocy Nº536. Tutaj niespodzianek nie było. Była za to referencyjna kontrola, drajw i wykop, którego nawet Lewandowski nie musiałby się wstydzić. Nie muszę dodawać, że na tak skonfigurowanym systemie odsłuch ciężkiego rocka okazał się czystą przyjemnością.

Kolejnym przystankiem na mojej trasie okazała się enklawa kilku lóż i ustawionych w przestronnym korytarzu ekspozycji pod banderą Audio Klanu. O ile na drobnice nawet nie traciłem czasu to już na stacjonarne i jak widać na poniższych zdjęciach systemy poświęciłem prawie półtorej godziny, z czego lwia część przypadła na imponujący system Passa napędzający satynowo białe 800-ki Bowers & Wilkins. Nie ukrywam, że po wizycie w naszych skromnych progach 802-ek i dość pobieżnym rzucie ucha na 800-ki podczas premierowej prezentacji w Monachium brytyjskie kolumny dość mocno a przy tym nad wyraz pozytywnie zapadły mi w pamięć. Tym razem było podobnie i mając szanse na niemalże zamkniętą sesję fotograficzno – muzyczną z dziką rozkoszą z nadarzającej okazji skorzystaliśmy delektując się mocno zróżnicowanym repertuarem. W rezultacie, dzięki uprzejmości dystrybutora sporą część odsłuchu poświęciliśmy na minimalistyczne a zarazem referencyjnie zrealizowane nagrania  wokalne, o których to opowiadał nam sam ich realizator serwując coraz to bardziej intrygujące utwory pokazujące ponadprzeciętną rozdzielczość i muzykalność 800-ek. Z perspektywy czasu … najlepsze brzienie jakie mozna było usłyszeć na Stadionie i tyle.
W nieco innej estetyce prowadzone były za to pokazy możliwości płaskich jak wagi łazienkowe Devialetów współpracujących z kolumnami Vienna Acoustics, gdzie uwagę zwiedzających przykuwać zapewne miały ilość decybeli i brutalnie masujące trzewia ciśnienie akustyczne.
Powrotem do krainy łagodności okazał się za to odsłuch Magico z elektroniką Moona, gdzie starano się nie przekraczać zdroworozsądkowych poziomów głośności, a i serwowany repertuar za zadanie miał raczej koić a nie szarpać skołatane nerwy.

Cieszyński Voice w tym roku postanowił przenieść akcent z Sobieskiego na Stadion i uczynił to w sposób nad wyraz oczywisty prezentując imponujący „ołtarzyk” z elektroniką Chorda i równie futurystyczne kolumny Cabasse La Sphère TCA. Nie zabrakło również szerokiej gamy gramofonów Pro-Jecta i zaproszonych gości, wśród których udało mi się zamienić kilka zdań z Christophem Cabasse, oraz będącym na całkowitym luzie Madsem Klifothem z Audiovectora.

Po przysłowiowej bandzie pojechał również Audiofast przywożąc do Warszawy nie tylko biżuteryjną elektronikę Dana Dagostino, ale i potężne kolumny Wilson Audio ALEXX, wraz z „nieco” mniej absorbującym gabarytowo modelem Yvette. I w tym momencie dochodzimy niby do oczywistej oczywistości, ale dla świętego spokoju warto o niej przypomnieć.  Przy przygotowaniach większości wystawowych odsłuchów dystrybutorzy i producenci za każdym razem biją się z myślami, czy lepiej ustawiać system tak, aby wycisnąć z niego maksimum możliwości, lecz jedynie dla bardzo ograniczonego – siedzącego w sweet spocie grona kilku szczęśliwców, czy spuszczając nieco z tonu starać się kosztem utraty jakości próbować dogodzić znacznie większej liczbie odbiorców. W tym roku, mając dwie sale postanowiono najwidoczniej pogodzić ogień z wodą i zaproponować oba rozwiązania i tak możliwości Alexxów docenić tak na prawdę mogli jedynie Ci z odwiedzających, którzy zajęli miejsca w okolicach środka czwartego rzędu krzeseł i to praktycznie wtedy, gdy wcześniejsze rzędy pozostawały puste, za to Yvette cieszyły uszy praktycznie wszystkich, zebranych na sali odbiorców.

Równie imponująco wypadł set Soulution/Tenor Audio/Hansen Audio rozstawiony na stoliku i platformach Franc Audio Accessories z tą tylko różnicą, że tutaj nie trzeba było analizować przyczyn ewentualnych anomalii docierającej do naszych uszu muzyki, gdyż takowych nie było, o ile tylko dzierżący w danym momencie pilota osobnik nie poszalał zbytnio z głośnością.
Nad wyraz obiecująco zagrały również wszystkomające, aktywne monitory Kii THREE, które oferując niezwykłą precyzję i timing zaskakiwały potęgą basu i muzykalnością.

W Audio Systemie postawiono na różnorodność i to nie tylko wzorniczą, co przede wszystkim w domenie estetyki grania. Dla wyjaśnienia wystarczy tylko wspomnieć, że na stadionie grały aż trzy skonfigurowane przez ww. dystrybutora systemy, w których wykorzystano tak diametralnie różniące się kolumny jak kultowe „cebule” MBLa, uzbrojone w tuby Blumenhofery Genuin FS 3 mk 2 i plemnikopodobne Vivid Audio.

Na podobną mieszankę stylów skusił się warszawski Hi-Fi Club prezentując sztandarowe marki ze swojego portfolio, czyli McIntosha, Electrocompanieta, VTLa, czy mroczne, acz nad wyraz intrygujące kolumny Rockport Technologies ( w tym Cygnus). Trzymając się jednak faktów wspomnę tylko, że Rockporty wpięto w systemy McIntosha i VTLa a do Electrocompanietów zaprzęgnięto lubieżnie czerwone (Enzo Red) Wilson Benesch A.C.T. One Evolution P1. Domenę analogową reprezentował gramofon VPI Avenger Reference z wkładką Lyra Etna.

Z tonu spuściła też ESA, która po zeszłorocznych odgrodach Red House zaprezentowała propozycje zdecydowanie bardziej przystępne nie tylko pod względem gabarytowym, co cenowym – my przykładowo załapaliśmy się na odsłuch Credo 3 Illuminator. Jak zwykle u Pana Andrzeja zamiast smętnych i wydumanych samplerów królowała muzyka żywa, prawdziwa i trącająca strunny naszej wrażliwości. Bez udziwnień, bez audio voodoo – po inżyniersku, ale i ze sporą doza muzykalności, za co z pewnością odpowiadał również uroczy Mastersound Evolution 845.

Pozostając na naszym rodzimym podwórku wielkim nietaktem i ciężkim grzechem zaniedbania byłoby pominięcie na wskroś polskiego pokoju My Sound / JR Audio / hORNS, gdzie na źródle począwszy, poprzez amplifikacją a na kolumnach skończywszy królowała nasza, nadwiślańska myśl techniczna. Choć tuby nie zawsze i nie wszędzie asuja, to uczciwie trzeba przyznać, że w trudnych, wystawowych warunkach radziły sobie nad wyraz dobrze a i cały prezentowany system nie sprawiał wrażenia przypadkowej konfiguracji, co wyraźnie pokazuje, że jeśli tylko się chce i podziela się wspólne pasje, to i efekt takich działań okazuje się zaskakująco dobry. Jednak w tym wypadku nie było mowy o jakiejkolwiek wpadce, gdyż zaprezentowana konfiguracja ewoluuje z roku na rok i pojawia się zarówno na AVS, jak i w Monachium a jej twórcy uważnie słuchają uwag zwiedzających wyciągając stosowne wnioski.

No to najwyższy czas n jedna z największych niespodzianek a zarazem jeden z najlepiej grających na stadionie systemów, czyli elektroniki propozycji poznańskiego Korisa w postaci dzielonego źródła Métronome Technologie Kalista, amplifikacji Dan D’agostino Momentum S250 i kolumn Wilson Audio Sabrina. Uwagę zwracały również wielce urodziwe akcesoria antywibracyjne Track Audio. Jeśli zaś chodzi o dźwięk, a raczej muzykę oferowaną przez powyższy set, to powiedzieć, że było dobrze to nie powiedzieć nic. Całość cechowała dojrzałość, zrównoważenie i soczystość a rozdzielczość szła w parze z organiczną wręcz homogenicznością. Niestety czas gonił, ale jedno wiem na pewno – jeśli tylko będzie ku temu okazja pisze się na powtórkę z rozrywki w zdecydowanie lepszych pod względem akustyki warunkach, bo potencjał był ogromny i szkoda byłoby go zmarnować.

Po sąsiedzku w dwóch lożach rozgościł się warszawski Hi-Ton Home of Perfection z dwiema propozycjami spod bandery T+A. W zależności od posiadanych warunków lokalowych, o zasobności portfela nawet nie wspominając można było nie tylko posłuchać na wskroś współczesnego niemieckiego podejścia do Hi-Fi i High-Endu, ale i porozmawiać z samym konstruktorem i CEO marki – panem Siegfriedem Amftem, który z uroczą szczerością wyjaśniał zależności pomiędzy zaawansowaniem technologicznym i efektem finalnym w postaci oferowanego przez niemieckie „zabawki” (dla dużych chłopców) brzmienia. W dodatku, dość niespodziewanie, jak na tak nobliwą osobę, pan Siegfried z błyskiem w oku potrafił co jakiś czas na tyle „przyłoić” z repertuarem i poziomem głośności, że oprócz samego systemu grała praktycznie cała loża, co bardziej zaskoczeni słuchacze ze zdumieniem przecierali oczy a słabsze psychicznie jednostki w panice opuszczali lokal.

Niestety oprócz udanych prezentacji natknąć się można było na te posługując się językiem politycznej poprawności „udane inaczej”. Niby Naim Statement i topowe Monitor Audio PL500 II do low-endu nie należą a i branżowe periodyki nie szczędzą im superlatyw a na stadionie, w komplecie zagrały po prostu źle. Nie będę się w tym momencie silił na diagnozę problemu, ale przynajmniej w sobotę większość zwiedzających po zaledwie kilkudziesięciu sekundach spiesznie opuszczała tę lożę starając się jak najszybciej zapomnieć o doznanych nausznie krzywdach.

Zgoła odmienne doznania serwował set Destination Audio, gdzie słodycz brzmienia wcale nie wykluczała rozdzielczości a obecność lamp i tub nie oznaczała przesaturowania, czy krzykliwości.

Teraz coś mocno, przynajmniej jak dla nas budżetowego, czyli elektronika Musical Fidelity i kolumny Definitive Technology, które z robiącymi efekt „wow” nakładkami wypadły nadspodziewanie dobrze a nawet po kilkuminutowym odsłuchu dość jasno dawały do zrozumienia, że oprócz pieniędzy liczą się umiejętności poprawnej konfiguracji. Niby koszt poniższego seta nie przyprawiał o zawrót głowy a efekt finalny trudno było krytykować. Świetny przykład zdroworozsądkowego Hi-Fi.

Jeśli chodzi o długość nazwy, to G LAB Design Fidelity Comp Centrum Innowacji Sp. z o.o. bezapelacyjnie wygrywa z resztą konkurencji. Całe szczęście ich produkt – minimalistyczny wzmacniacz zintegrowany Block (który mieliśmy przyjemność swojego czasu recenzować) już takich kontrowersji nie budzi. To rasowe, niemalże high-endowe granie, którym zachwycić się mogą, nie zważając na dość niewielką, przynajmniej na papierze, moc również posiadacze dość trudnych do wysterowania kolumn. Całe szczęście podczas AVS nie próbowano zbyt mocno go forsować a w roli źródła wykorzystano DACa Mytek Brooklyn.

Przejdźmy jednak od cyfrowego minimalizmu do analogowego rozpasania i wspomnijmy prawdziwego weterana Audio Show, czyli markę J.Sikora. W tym roku prezentacja prowadzona była z użyciem gramofonów Reference, Basic i debiutującego na wystawie Startera uzbrojonych w ramiona i wkładki Kuzmy. W roli amplifikacji wystąpiły pamiętające pierwsze Audio Show monobloki Burdjak&Sikora napędzające potężne kolumny ASW Magadis.

Dość sporym zaskoczeniem były za to proponowane przez krakowsko-warszawskiego Nautilusa systemy grające z odtwarzaczy CD Accuphase’a, gdyż oprócz dyżurnych Avantgarde’ów do głosu podpuszczono również głośnikową propozycję Acoustic Zena (Crescendo), które napędzane niepozorną końcówką Lebena CS1000P zagrały o niebo lepiej od tego, do czego przyzwyczaiły mnie monachijskie odsłuchy.

Kolejną niespodzianką było pojawienie się, a raczej powrót do Polski, za sprawą Manufaktura Smaku włoskiej marki Monrio. Przedwzmacniacz Asty Line wraz z monoblokami MP 11 nad wyraz dobrze radziły sobie z pozostającymi wielką zagadką również włoskimi kolumnami Passione Humberto. Zresztą proszę tylko popatrzeć – mając świadomość, że pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz dystrybutor zadbał o akustykę loży, nie przesadził z ekspozycją i po prostu postawił na muzykę a jak wiadomo tego typu podejście do tematu poparte wiedzą i dobrym uchem się sprawdza. Jednym słowem bardzo udany debiut. Cieszy również fakt, że i w tym pokoju za okablowanie systemu odpowiadała gorlicka Audiomica Laboratory,której wyroby na tegorocznym AVS cieszyły sie naprawdę sporym zainteresowaniem nie tylko ze strony zwiedzających, ale jak widać na poniższych zdjęciach również samych wystawców. Przechadzając się po wystawowych ekspozycjach można byo wręcz dojść do wniosku, że to właśnie Audiomica jest najpopularniejszą marką kablarską w Polsce.

Nieustannie budząca skrajne emocje manufaktura Zeta Zero tym razem, skłaniając się ku potrzebom posiadaczy nieco mniejszych pomieszczeń dotychczasową ofertę ciepło przyjętych Orbitali 360 wzbogaciła o 139 cm model „Slim” o mocy 1000W RMS. W towarzystwie szwajcarskiej elektroniki kultowej Nagry i równie wysublimowanego gramofonu Avid Acutus Reference SP nie zabrakło również miejsca na rodzime okablowanie Audiomica Laboratory. Warto w tym miejscu wspomnieć, że o ile dotychczas w Zecie z reguły było głośno i bardzo głośno to podczas tegorocznej wystawy ani razu nie udało mi się przyłapać pana Tomasza na zbytnim zbliżaniu się do tzw. koncertowych natężeń dźwięku.

Kolejną z firm próbujących wykorzystać potencjał i coraz większą sławę Audio Video Show była austriacka Vienna Physix, której twórcy (Hubert Pfautsch i Robert Göschl) z dumą prezentowali dzieło swoich wieloletnich badań i poszukiwań – tubowe, półaktywne (moduł basowy) kolumny Diva Grandezza. Nad wyraz kompaktowe rozmiary, atrakcyjne wzornictwo a przede wszystkim szalenie angażujący dźwięk wypadły na tyle intrygująco, że spędziłem w ich sali dłuższą chwilę bezskutecznie szukając powodu, by się podnieść i dalej ruszyć w drogę. Pozbawiona krzykliwości prezentacja czarowała gładkością idącą w parze z rozdzielczością a szybkość narastania i umiejętność znikania nie pozwalały na obojętność. Słowem bardzo ciekawa propozycja dla osób poszukujących naprawdę dobrego brzmienia i nowoczesnej formy przy zachowaniu zdroworozsądkowych gabarytów.

Równie miłą tak dla oczu, jak i uszu prezentację przygotowała ekipa Amare Musica, która w tym roku grała z dzielonej amplifikacji w składzie przedwzmacniacz DeForest MK2 Signature oraz monobloki Trinity MK2 Siganture, w roli źródła użyto Diamond Music Server MK2 z Tube DACiem DSD. Satynowe wykończenie nad wyraz spójnie korespondowało z elegancją zjawiskowych kolumn Zingali Client Evo 3.15. Całość ustawiono na równie dopracowanym pod względem wzorniczym stoliku Audiophilar.

Polskie zagłębie audio zamykał pokój zajęty przez wspieranego sprzętowo przez Sound Club (elektronika Air Tight, kolumny Cessaro) Zontek.

Tuż obok Trimex pokazał to, z czym nieodłącznie kojarzą się polskim audiofilom Włochy – lampową elektronikę Unison Research i kolumny Opera Grand Callas, przy których przycupnęły nieco zwaliste, lecz budzące respekt kolumny Unison Research Max 1.

Wielce przyjemną powtórkę z rozrywki a raczej z Hotelu Tulip zaserwował odwiedzającym Stadion Narodowy dystrybutor Natural Sound, choć zdecydowanie mniejsza niż hotelowa sala SkyBox 209 dawał jedynie przedsmak tego, co można było usłyszeć nieopodal Placu Zawiszy.

Połączenie streamingu, najnowszych technologii z nad wyraz rozsądnie skalkulowanymi cenami to domena Auralica, który w tym roku przeuroczo zgrał się z oldschoolowymi monitorkami Chartwell ls3/5a. Jednak w ajmowanym przez MIO-a SkyBoxie 140 równie ciekawie prezentowała się sekcja słuchawkowa, w której oprócz burgundowych Fostexów TH900 MKII honorowe miejsce zajmował … wyceniony na ok. 40 000 PLN lampowy wzmacniacz słuchawkowy Fostex HP-V8.

Tym oto sposobem, dość niepostrzeżenie zmierzamy ku końcowi niniejszej relacji, lecz zanim to nastąpi wspomnę jeszcze o nad wyraz różnorodnej strefie słuchawkowej, gdzie dziesiątki marek i setki modeli dzielnie walczyło o względy tysięcy zwiedzających.

Dla najwytrwalszych czytelników pozwoliłem sobie przygotować skromny bonus.

I tym optymistycznym akcentem chciałbym zakończyć niniejszą relację zapraszając zarazem na kolejne części poświęcone w pierwszej kolejności Polskiemu Klastrowi Audio a następnie wnikliwej i dogłębnej analizie tegorocznej wystawy przeprowadzonej przez Jacka.

cdn …

Marcin Olszewski

Pobierz jako PDF