Półwysep Apeniński dla szeroko pojętej sztuki designu jest kolebką wyrafinowania i piękna. Każda, no może przesadziłem, ale spora większość produktów wywodząca się ze wspominanego obszaru bez najmniejszego problemu łechce poczucie wysublimowanej estetyki niemalże całej populacji homo sapiens. I gdy zdradzę, że dzisiaj będziemy zajmować się produktem stacjonujących tam inżynierów i projektantów z naszej linii zainteresowań, już od pierwszych chwil oczyma wyobraźni widzimy nietuzinkowy projekt wizualny, gdzieś w duchu mając nadzieję, że podobną wartość niosą umiejętności soniczne danego komponentu. Nie będę na wstępie zdradzał, jak potoczył się proces testowy, dlatego zapraszam do lektury z mojego spotkania z włoską marka Pathos, wystawiającą do walki z Japończykami hybrydowy wzmacniacz zintegrowany ClasicRemix. Dla uzupełnienia dodam, iż nasz bohater mimo dość okrojonego testowego egzemplarza, podążając bardzo mocno kreującym dzisiejszy rynek trendem maksymalnego uzbrojenia, może być wyposażony w wewnętrzny moduł DACa i streamera. Dla uzupełnienia dodam, iż dystrybucji tytułowej marki na naszym rynku stosunkowo niedawno podjął się krakowski Audio Cave.
Jak na produkt z Italii występujący dzisiaj ClasicRemix mimo teoretycznie ogólnej prostoty wizualnej jest cacuszkiem wizualnym w najczystszej postaci. Jego obudowa z wysuniętą ku przodowi przednią ścianką i wystającymi na boki radiatorami sprawia wrażenie, że całość konstrukcji stoi na swoistym cokole. Kolorystyka naszego Włocha obraca się w tematyce brokatowej czerni głównej bryły i również mieniącego się brokatem srebra odlanych formie nazwy marki (Pathos) bocznych stosunkowo dużych jak na przecież niewielki wzmacniacz radiatorów. W dolnej nieco cofniętej frontowej części obudowy zaimplementowano gniazdo USB, wyświetlacz cyfrowy poziomu głośności i gniazdo słuchawkowe. Główna, czyli w tym przypadku górna część przedniego panelu otrzymała jedynie nieco przesunięte w prawą stronę srebrne pokrętło głośności. Przemierzając obudowę ku tyłowi, na jej płaszczyźnie górnej natkniemy się na dwie ubrane w celach ochronnych w specjalne motylki lampy elektronowe. Tylny panel jest ostoją pojedynczych terminali kolumnowych, zestawu 4 wejść RCA, jednej pary XLR, gniazda zasilania i włącznika głównego. Jak widać po załączonym opisie, konstruktor zadbał o pełne zadowolenie nabywcy, przewidując w swojej szerokiej palecie klienteli nawet najbardziej marudnego, podłączającego co tylko się da i z założenia szukającego dziury w całym audiofila.
Gdy po serii zapoznawczej Pathosa z systemem egzaminującym przysiadłem do weryfikacji jego możliwości, okazało się, że choć swoimi gabarytami nie przyprawia o zawrót głowy, to sercem do grania bez najmniejszych problemów mógłby obdarować niejednego konkurenta. Wzmacniacz może nie charakteryzował się takim wykopem jak testowany niegdyś jubileuszowy zestaw Octave, ale robił to nad wyraz swobodnie i z ładnym rozplanowaniem sceny muzycznej. Artyści nie narzekali na brak oddechu stojących za sobą formacji, a dość szeroki rozstaw kolumn przy pełnym odrywaniu się dźwięku od głośników również był bardzo dobrze zagospodarowany. Kreśląc kilka zdań o samej specyfice dźwięku, należałoby powiedzieć, iż w sferze temperatury grania idealnie trafiał w mój punkt widzenia zaangażowania koloru w proces przekazywania wydarzeń na wirtualnej scenie muzycznej. Nie odczuwałem najmniejszego przesłodzenia, tylko pełną kontrolę nad spójnie brzmiącym dźwiękiem. Tutaj muszę jednak przywołać fakt, iż testowany piecyk obraca się w krainie poniżej dwudziestu tysięcy i nie muszę chyba nikogo uświadamiać, o przełożeniu tego, co napisałem na możliwości danej, mającej swoje oczywiste ograniczenia w procesie projektowania i produkcji konstrukcji. Jednak nie piszę tego, aby mu zaszkodzić, tylko by potencjalny klient nie wziął moich wskazówek za wyrocznię, lecz traktował je jako pewien punkt odniesienia do swoich potrzeb. Kontynuując tematykę dźwięku chciałbym rozwinąć temat wspomnianej spójności. Mianowicie, chodzi o fakt pełnego przenikania i uzupełniania się poszczególnych częstotliwości, bez hołubienia nadzwyczajnymi przywilejami żadnego z pasm, szczególną uwagę zwracając na zakres górny. Generowane przez Classica wysokie tony mają charakterystyczny, jednak nie odbierany w skali szkodliwości sznyt prezentacji, gdyż przy ewidentnym uwypuklaniu wszelkich zgłosek syczących, robią to w bardzo wyważony, bo okraszony patyną sposób. Słychać je ewidentnie, ale nigdy nie zakłuły w uszy. Co wydaje się być ważne, nie determinuje to osłabienia ich wybrzmiewania. Owszem w stosunku do punktu odniesienia daje się odczuć lekką aurę woalki, ale mierząc siły na zamiary, wypada to bardzo dobrze, a po akomodacji słuchu staje się wręcz naturalne. I nie ukrywam odniesionego wrażenia, że chyba właśnie po to została zaaplikowana lampka w torze. Idąc ku dolnym rejestrom zaznaczę jeszcze byt wspomnianego przyjemnie pokolorowanego środka pasma i może nie demona kontroli, ale również nie lejących się bezwiednie jak wulkaniczna lawa najniższych tonów. Gdy na potrzeby tego tekstu przywołuję w swojej pamięci kilka pozycji płytowych, okazuje się, że zdecydowana ich większość wypadła bardzo dobrze. I bez znaczenia był rodzaj muzyki od dawnej przez jazz, by zakończyć wyliczankę na ostrym folk metalu. Co prawda znalazłbym kilku kręcących nosem miłośników ostrego grania, gdy ich uszy nie przenika szaleństwo bitych bez litości talerzy perkusisty, ale tacy delikwenci z pewnością poszukają wzmacniacza stawiającego na wolumen, a nie wyrafinowanie dźwięku. W tym przypadku kiedy jest taka potrzeba, dostajemy spokój, a gdy wymaga tego repertuar, mamy w miarę zadziorny, choć nieco utemperowany popis radzenia sobie w ciężkich okolicznościach muzycznych. Mając za sobą temat muzyki buntu, wspomnę jeszcze o wokalistyce, która czerpiąc z dobrodziejstwa barwowego i spójności przekazu, niejednokrotnie wprowadzała mnie w tak ulubiony stan zadumy nad dobiegającymi do mych uszu dźwiękami. I gdy powiem jeszcze, że nawet bardzo wymagający bezkompromisowego otwarcia ECM-owski jazz bez najmniejszych problemów dawał wiele frajdy ze słuchania, nie pozostaje Wam nic innego, jak zmierzyć się z tą propozycją marki Pathos na własnych zasadach. Tym bardziej, że na pokładzie możecie znaleźć jeszcze opcjonalnego pełnoprawnego DAC-a i streamer, co w dobie grania z plików jest nie do przecenienia.
Spotkanie z maleńką włoską hybrydą w moim odczuciu okazało się być jej jednoznacznym sukcesem. Wiadomo, zawsze można lepiej i to bez względu na ilość wydanych setek tysięcy złotych. W tym przypadku otrzymujemy bardzo dobrze wyposażony, pięknie wyglądający i co najważniejsze dobrze grający wzmacniacz. Czy okaże się kilerem dla Waszego wzmocnienia, musicie przekonać się sami. Ja tylko ostrzegam, wygląd, oferowane wyposażenie i bardzo muzykalnie wypadający piec może sporo namieszać w Waszej wydawałoby się skończonej układance audio.
Jacek Pazio
Dystrybucja: Audio Cave
Wzmacniacz dostarczony dzięki uprzejmości salonu Premium Sound
Ceny:
Pathos ClassicRemix: 10 990 PLN
Moduł HiDac: 3 400 PLN
Dane techniczne:
Sekcja przedwzmacniacza: lampy 2×6922 ECC88
Stopień wyjściowy: tranzystorowy, klasa AB
Moc wyjściowa RMS: 2×70 W / 8 Ω
Pasmo przenoszenia: 1,5 Hz – 200 kHz ± 0,5dB
Max napięcie wejściowe: 4,25 V RMS
Czułość wejściowa: 500 mV RMS
Impedancja wejściowa: 47 kΩ
Regulacja wzmocnienia: 2 x Burr Brown PGA2310 (180 kroków po 0,5dB)
Zniekształcenia THD: 0,025% / 70W
Stosunek sygnał/szum: > 100dB
Pobór mocy: 250 W / 70W PC; 100 W / zero volume; < 0,5 W/standby
Wejścia analogowe: 1 para XLR, 4 pary RCA
Wejścia cyfrowe: 1 USB typ „B”, 1 SPDIF coaxial, 1 SPDIF optical, 1 Ethernet RJ45, 2 USB type „A” (konieczny moduł HiDac)
Wyjścia: 1 para RCA (Pre out), słuchawkowe 6,3mm jack
Wymiary wzmacniacza: 280mm (S) x 170mm (W) x 370mm (G)
Waga: 14 kg
Moduł HiDac (opcjonalny):
Obsługiwane sygnały: 16 – 24 Bit / 44.1 – 192 kHz
Minimalne wymagania dla komputera: 1.3GHz CPU, 1GB RAM, 2.0 USB
Sekcja wzmacniacza słuchawkowego:
Moc wyjściowa: 1,6W / 32 Ω
Impedancja wyjściowa: 10 Ω
Max moc wyjściowa: 10 V RMS
Pasmo przenoszenia: 1,5 Hz – 200KHz ± 0,5dB
THD: 0,025%
System wykorzystywany w teście:
– Transport CD: Reimyo CDT – 777
– DAC: Norma Audio HS-DA1
– przedwzmacniacz: Reimyo CAT – 777 MK II
– końcówka mocy: Reimyo KAP – 777
Kolumny: TRENNER & FRIEDL “ISIS”
Kable zasilające: Harmonix X-DC 350M2R Improved Version, X-DC SM Milion Maestro
Kable głośnikowe: Harmonix HS 101-EXQ (sekcja średnio-wysokotonowa), Harmonix HS 101-SLC (sekcja niskotonowa)
IC RCA: Hiriji „Milion”
IC cyfrowy: Harmonix HS 102
Stolik: SOLID BASE VI
Akcesoria:
– antywibracyjne: Harmonix Beauty Tone Milion Maestro, Harmonix TU 505EX MK II, Stillpoints „ULTRA SS”, .Stillpoints ”ULTRA MINI”
– platforma antywibracyjna SOLID TECH
– zasilające: Harmonix AC Enacom Improved for 100-240V
– akustyczne: Harmonix Room Tuning Mini Disk RFA-80i
– listwa sieciowa: POWER BASE HIGH END
Tor analogowy:
– gramofon:
napęd: SME 30/2
ramię: SME V
wkładka: MIYAJIMA MADAKE
przedwzmacniacz gramofonowy: RCM THERIAA