Opinia 1
Wraz z nastaniem wiosny oprócz intensywnego świergotu ptactwa nadrabiającego zimowe zaległości można również zauważyć wzmożoną aktywność na rynku audio. Większość dystrybutorów po podsumowaniu minionego roku, zapoznaniu się z sukcesywnie spływającymi prognozami i zapowiedziami monachijskich premier powoli wyrusza na łowy mające na celu pozyskanie kolejnych pozwalających zyskać dodatkowe grono klientów nowości. Jednym z pierwszych wiosennych zdobywców okazał się krakowsko – warszawski Nautilus, który w miniony weekend w swojej stołecznej siedzibie przygotował premierę brytyjskich, sygnowanych marką Plato streamerów Convert Technologies.
Portfolio tego nieobecnego do tej pory w Polsce producenta w chwili obecnej obejmuje cztery może nie tyle modele, co zdecydowanie bliższe prawdzie byłoby określenie „odmian” opartych na własnych – autorskich rozwiązaniach streamerów. Do wyboru, patrząc od dołu, mamy zatem podstawową wersję Plato Lite będącą typowym streamerem, wzbogaconą o moduł przedwzmacniacza Pre, rozszerzoną o pracujący w klasie B wzmacniacz Plato B i topowy (jak na razie), mogący się pochwalić pracującym w klasie A , 25 W (przy 8 Ω) stopniem wyjściowym Plato A. Jak będą kształtowały się ceny na naszym rynku jeszcze nie wiemy, jednak podczas rozmów z przybyłą ekipą Convert Technologies przewijały się kwoty od 3000 € za model podstawowy, po 6000 € za topowe Plato A. A właśnie – wraz z dwoma streamerami – Plato Lite i Plato A przybyła z UK trzyosobowa ekipa w składzie Ian Grostate (Commercial Director), Aleksander Celewicz (Senior Technician) i Peter Eason (Customer Experience Manager) udzielająca wszelkich informacji i rozwiewająca ewentualne wątpliwości licznie przybyłych gości.
Nie chcąc na razie zdradzać zbyt wielu szczegółów, pozwolę sobie jedynie na kilka interesujących faktów. Po pierwsze warto zaznaczyć, że Plato działają pod kontrolą Androida, więc wreszcie mamy do czynienia z urządzeniami, którymi da się w pełni sterować z poziomu nawet najtańszych tabletów i smartfonów opartych na tejże platformie. Chociaż tym akurat nie ma co sobie zawracać głowy, gdyż wraz ze zamplifikowanymi egzemplarzami odpowiednio skonfigurowany tablet jest na wyposażeniu. Po drugie angielskie streamery mają konstrukcję modułową, mocno „przewymiarowane” trzewia pozwalające spokojnie patrzeć w przyszłość a po trzecie funkcję, w której część użytkowników z pewnością się zakocha. Chodzi mianowicie nie tylko o zdolność zgrywania winyli do formatu FLAC, dzięki wbudowanemu phonostage’owi, lecz również o automatyczne rozpoznawanie nagrań. Dzięki zaimplementowaniu dostępu do bazy Gracenote otrzymujemy bowiem możliwość automatycznego tagowania, pobierania okładek i całej, typowo plikowej obsługi. Jeśli zaś chodzi o same pliki to jedną z ciekawych funkcji jest wyświetlanie tekstów odtwarzanych w danym momencie utworów. Dodatkowo zarówno sekcja przedwzmacnicza, jak i phonostage’a, choć sterowane i konfigurowane cyfrowo są w pełni analogowe, więc odpada problem utraty rozdzielczości przy niskich poziomach głośności i obecność mało przez nas – audiofilów poważanego DSP.
Podczas weekendowych prezentacji można było nie tylko zapoznać się z intuicyjnością wspomnianych urządzeń, ale i rzucić uchem na ich możliwości soniczne. I tak w mniejszym pomieszczeniu grał z kolumnami Avantgarde Acoustic 1 XD Teil Aktiv topowy all in one – Plato A a w sali głównej wspomagany Accuphasem A47 streamer Plato Lite i przepiękne Avantgarde’y Duo XD.
Jeśli jednak ktoś spragniony był nieco innej estetyki mógł udać się do trzeciej salki, gdzie swe uroki roztaczał system Ayona podpięty pod śnieżnobiałe kolumny Dynaudio.
Serdecznie dziękując organizatorom za gościnę szczerze przyznam, że już nie możemy się doczekać chwili, gdy jeden z przedstawicieli rodziny Plato zagości w naszych systemach na testach. Ponadto jesteśmy szalenie wdzięczni, że mieliśmy okazję poznać kolejną markę i jej produkty nie tylko w formie standardowej recenzji, lecz poprzez ludzi za nią stojących.
Marcin Olszewski
Opinia 2
Gdy według oficjalnych doniesień meteorologów będąca pierwszą w okresie wiosennym akurat tego poranka słoneczna sobota (25.03.2017r.) budziła mieszkańców stolicy do przysłowiowego życia, razem z Marcinem skorzystaliśmy z zaproszenia znanego wszystkim Nautilusa na prezentację dwóch zacnych nowości. Jedną z nich była odsłona odświeżonego modelu półaktywnych kolumn tubowych Avangarde Acoustic 1XD Teil Activ, drugą zaś najnowsze dziecko w szerokim port folio wspomnianego opiekuna wielu znakomitych marek w postaci spełniającego oczekiwania coraz bardziej wymagającego rynku grania z plików brytyjska marka Plato.
Z racji czysto lifestyle’owego charakteru dzisiejszej relacji po dokładne dane w zakresie zmian konstrukcyjno – wyposażeniowo – obsługowych przywołanych zespołów głośnikowych zapraszam na stronę internetową lub do któregoś z salonów wspomnianego dystrybutora. Jeśli jednak chodzi o temat sygnalizowanego we wstępniaku, pochodzącego z wysp brytyjskich odtwarzacza plików marki Plato, sprawa może nie bardzo dogłębnie, ale z pewnością zasługuje na kilka choćby zdawkowych, w konsekwencji zachęcających Was do bliższego poznania tego jeszcze przed-brexit’owego producenta. Nie mam zamiaru specjalnie słodzić konstruktorom, jednak w dobie cyfryzowania wszystkiego co się da (w formie ciekawostki wspomnę, iż najnowszy phonostage McIntosha oprócz standardowych funkcji oferuje również umożliwiające zgranie na twardy dysk wyjście przetworzonego na zera i jedynki sygnału z wkładki gramofonowej – jestem bliski przekonania, iż świat oszalał) chylę głowę przed konstruktorami za odstąpienie od pomysłu wbudowania cyfrowego pre gramofonowego w tym przecież typowym zero-jedynkowym produkcie. Ja wiem, że to znacznie ułatwiłoby sprawę konstrukcyjnej kompatybilności obydwu światów w jednym pudełku, ale dla mnie osobiście byt gramofonu w torze z cyfrową korekcją sygnału wkładki zatraciłby jakikolwiek sens. Oczywiście to są jedynie moje osobiste wynurzenia i nie traktujcie ich jako wyroczni, tylko bawcie się analogiem według własnych przekonań. Każdy ma swoja rację i niech przy niej pozostanie. Po tej spływającej na barki osobiście prezentujących walory dźwiękowe i manualne opisywanego serwera pomysłodawców produktu z Anglii dawce lukru uzupełniając pakiet informacyjny o rzeczonym „plikograju” należy dodać, iż określenie serwer nie jest w pełni oddającym faktyczny zakres jego możliwości stwierdzeniem. Konstruktorzy myśląc o bardzo zróżnicowanych potrzebach potencjalnej klienteli proponują kilka opcji. Idąc za tymi słowami należy powiedzieć, że produkt Plato może być streamerem, rekorderem, serwerem, phonostage’m, przedwzmacniaczem liniowym i pracującym w klasie „A” lub „B” wzmacniaczem zintegrowanym w jednym lub okrojonym w procesie ustalania czego akurat potrzebujemy zbiorem wybranych z przywołanej listy funkcji. Przyznacie, że w czasach pełnej personalizacji potrzeb jest to bardzo dobre posunięcie biznesowe. Każdy meloman ma inne potrzeby sprzętowe i panowie z wysp brytyjskich zauważyli, iż lepiej w pełnym zadowoleniu obydwu stron układać się klientem, niż ryzykując stanie swojego produktu na półkach forsować nieomylność tezy, iż nasze wyposażone po zęby wielozadaniowe „combo” jest najlepsze. Oczywiście nie mówię, że tak nie jest, ale przykładowo po co mam płacić za phonostage, gdy jestem zatwardziałym fanem plików. Obecne realia w dużym stopniu określa klient i dobrze jest, gdy producenci to rozumieją. Tym optymistycznym akcentem w oczekiwaniu na wizytę mającego swoją premierę tego sobotniego poranka steramero-serwero-rekordera w mojej samotni pragnę zakończyć dzisiejsze sprawozdanie. Mam nadzieję, że nasz wspólny czas z ofertą Plato przy muzyce w niedługim czasie się ziści, o czym nie omieszkamy z Marcinem skreślić stosowny artykuł.
Wieńcząc ten ciekawie spędzony sobotni poranek chciałbym podziękować organizatorowi za zaproszenie i wizualno-degustacyjną oprawę wydarzenia, a konstruktorom za pełne zaangażowanie w wyjaśnianiu wszelkich niuansów technicznych swojego produktu. Jak ich pomysł na ciekawy sonicznie przekaz muzyczny sprawdzi się w warunkach bojowych okaże się w niedługiej przyszłości. Jednak już teraz wiem, że obcowanie z klasycznym, czytaj opartym o układy tranzystorowe phonostage, bez względu na wynik sesji porównawczej będzie dla mnie czystą przyjemnością. Zatem w oczekiwaniu na wizytę u siebie obydwu będących tego dnia głównymi bohaterkami nowości – nie zapominajmy o najnowszej odsłonie kolumn Avantgarde’a – życzę opisywanym konstrukcjom pełnej akceptacji potencjalnych klientów. Jeśli tak się stanie, jest duże prawdopodobieństwo, że rozbrzmiewająca w naszych domach muzyka choćby w minimalnym stopniu zmieni ten nastawiony na myślenie jedynie o sobie świat na lepsze. Utopia? Mam nadzieję, że nie.
Jacek Pazio