1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Recenzje
  6. >
  7. exaSound e28 DAC

exaSound e28 DAC

O marce exaSound do niedawna nie wiedziałem absolutnie nic. Dopiero wizyta znajomego, który z ostatniej podróży służbowej do Kanady zamiast ichniejszej mikstury aspirującej do miana whisky przywiózł … 8 kanałowego DACa poszerzyła moją wiedzę. Co prawda sens zakupu tego typu urządzenia, przynajmniej dla ortodoksyjnego audiofila, wydaje się z pozoru porównywalny do jeżdżenia 18 kołowa ciężarówką po centrum Warszawy, lecz bądźmy szczerzy – nie wszyscy świata poza lewym i prawym kanałem nie widzą. I właśnie e28, bo to o nim mowa celuje w grupę słuchaczy chcących poprawić brzmienie swoich systemów zarówno podczas odsłuchów stereofonicznych, jak i wielokanałowych. Biorąc jednak pod uwagę profil naszego portalu, oraz własne, głęboko zakorzenione przekonania, pozwoliłem sobie potraktować najnowszy produkt exaSound, jak typowego dwukanałowego DACa. Mniejsza jednak o drobiazgi. Grunt, że otrzymaliśmy to dość egzotyczne urządzenie w nasze ręce i mogliśmy się nim przez dłuższy czas nacieszyć.  

ExaSound e28 pomimo niewielkiej, można by rzec niepozornej obudowy jest nie tylko przetwornikiem, lecz z powodzeniem może również pełnić rolę przedwzmacniacza, oraz wysokiej klasy wzmacniacza słuchawkowego. Podłużny korpus o lekko zaokrąglonych krawędziach wykonano z aluminiowego profilu. Lekko ściętą po bokach płytę czołową można uznać za bardzo umiejętne połączenie elegancji i ergonomii. Pomimo niezbyt dużej powierzchni, jaką do dyspozycji mieli projektanci nie można na niej dostrzec żadnego nieprzemyślanego detalu. Widoczne w rogach łby imbusowych śrub, chromowane przyciski oraz kołnierz gniazda słuchawkowego stanowią spójną wzorniczo otoczkę zlokalizowanego w centralnej części frontu dwuwierszowego, niebieskiego wyświetlacza. Zarówno logo producenta, jak i wszystkie opisy przycisków zostały wygrawerowane.
Po lewej stronie wyświetlacza umieszczono jedynie włącznik sieciowy i gniazdo słuchawkowe 6,3 mm. Po prawej natomiast zlokalizowano grupę czterech przycisków, z których dwa odpowiedzialne są za wybór źródła i dostęp do menu a pozostałe dwa za regulację głośności.
Ściana tylna, biorąc pod uwagę ilość wyjść nie sprawia wrażenia zbytnio zatłoczonej. Po jej lewej stronie znajduje się sekcja wejść cyfrowych w postaci gniazd koaksjalnego i optycznego, oraz USB oddzielonego od pozostałych interfejsem dedykowanym przewodowi niewielkiego, zewnętrznego zasilacza. W wersji (dostępnej na zamówienie) będącej przedmiotem niniejszego testu sekcja wyjść liniowych zamiast standardowych gniazd RCA została wyposażona w osiem mini-XLRów. Gwoli wyjaśnienia dodam tylko, że w stereofonicznym modelu e20 gniazda analogowe występują w formie pary RCA i pary pełnowymiarowych XLRów. Nie można nie wspomnieć o miłym dodatku w postaci zgrabnego, Apple’owskiego pilota zdalnego sterowania. Z podobnego rozwiązania korzysta również np. Vitus, co daje cień nadziei, że przynajmniej przy wyższej klasy urządzeniach plastikowe – OEMowe maszkarony powoli odchodzą do lamusa.
Z zagadnieniami natury konfiguracyjnej, czyli jak zgrać pilota z DACiem powinny poradzić sobie nawet osoby niemające absolutnie żadnego przygotowania technicznego. Wystarczy wcisnąć przycisk setup, następnie zgodnie z wyświetlonym komunikatem kliknąć umieszczonym na froncie przyciskiem odpowiedzialnym za zwiększanie głośności a potem już na pilocie przypisać odpowiednie przyciski do wyświetlających się komend. Cała procedura zajmuje kilkanaście sekund.

Ze względu na wielokanałowość płytka szczelnie wypełniająca wnętrze e28 wzbogacona została o sześć dodatkowych stopni wyjściowych. W sekcji wejściowej sygnał cyfrowy trafia do programowalnego układu FPGA Xilinx Spartan® XC3S50AN, jednak z odseparowanego galwanicznie asynchronicznego wejścia USB musi jeszcze po drodze „zahaczyć” o kontroler FTDI FT2232HL. Sercem układu jest układ DACa ESS ES9018 Sabre32 zdolny obsłużyć sygnał PCM o parametrach 384 kHz/32 bit i DSD do 12.28 MHz (256 Fs) – bez konwersji do PCM. W celu jak najmniejszych zniekształceń wykorzystano trzy precyzyjne oscylatory kwarcowe, z których dwa pierwsze odpowiedzialne są taktowanie z jak najniższym poziomem jitter, przy czym jeden obsługuje jedynie krotności 44.1 kHz (44.1, 88.2, 176.4, 352.8 kHz) a drugi 48 kHz (48, 96,192, 384kHz), natomiast trzeci pełni rolę referencyjnego master clocka nadzorując konwersję D/A z dokładnością 0.13 ps. W ramach dbałości o jak największą przeźroczystość soniczną nie zapomniano również o samym zasilaniu stosując siedemnaście sekcji oczyszczających, izolując galwanicznie oraz rozdzielając zasilanie pomiędzy sekcją cyfrowa i analogową. Moduł wzmacniacza słuchawkowego oparto na dwóch kościach Texas Instruments LME49600.

W chwili, gdy dostałem niewielkie kartonowe pudełko z prośbą o sprawdzenie jak jego zawartość gra i generalnie co sobą reprezentuje nie sądziłem, że zanim w ogóle uda mi się urządzenia posłuchać będę zmuszony testy rozpocząć od korespondencji z producentem. Niby DAC to DAC a to ile kanałów może obsłużyć zaczyna mieć znaczenie w chwili, gdy jest ich mniej niżbyśmy chcieli. W moim przypadku było zupełnie na odwrót, gdyż do pełni szczęścia wystarczały mi w zupełności dwa a pozostałych sześć grzecznie czekało na wykorzystanie w systemie KD sąsiada. Jednak … dwustronicowa wkładka poza opisem złącz i krótką charakterystyką e28 po więcej szczegółów, a co najważniejsze sterowniki (bez których e28 nie raczył współpracować z komputerem), odsyłała na stronę producenta. Z wersją rozszerzoną manuala poradziłem sobie bez problemów, jednak aby zdobyć sterowniki należało podać login, którego nigdzie nie było. Całe szczęście na zgłoszony mailem problem odpowiedział sam właściciel exaSound George Klissarov służąc pomocą i wykazując spore zdziwienie, że jego produkt zawędrował tak daleko. Instalacja pobranych driverów przebiegła całkowicie bezproblemowo, choć warto pamiętać, aby przed jej rozpoczęciem wyłączyć program antywirusowy – np. z Kaspersky Internet Security niezbyt się zgadzają. Po instalacji użytkownik zyskuje dostęp do panelu sterowania DACa i wybór dwu i ośmio-kanałowej wersji sterowników ASIO.
Po powyższych zabiegach mogłem wreszcie podłączyć e28 do komputera i rozpocząć kilkudniowy proces wygrzewania spokojnie oczekując na przesyłkę z … adapterami Mini XLR/RCA i Mini XLR/XLR Cardasa umożliwiającymi wpięcie DACa w pełnowymiarowy system. Oczywiście nie byłem na tyle cierpliwy i żeby nie tracić czasu zanim przyszły przejściówki intensywnie eksploatowałem DACa zasilając nim posiadane słuchawki.

Już od pierwszych taktów kanadyjski przetwornik oferował dźwięk o ponadprzeciętnej czystości i gładkości opartych na niespożytych podkładach dynamiki. Jego brzmienie można było określić, jako połączenie najlepszych cech znanych mi przetworników Antelope Audio i April Music Eximus. Studyjna transparentność, szybkość i holograficzna przestrzeń Zodiaców Antelope w parze z niesamowitą muzykalnością i soczystością barw Eximusa DP1 sprawiały, że od e28 nie sposób się było oderwać. Powyższe wrażenia uległy spotęgowaniu po przeniesieniu DACa do głównego systemu.
Zacznijmy może od wielkiej symfoniki w postaci albumu „Diabolus in Musica – Accardo interpreta Paganini”, gdzie pierwsze skrzypce prowadzą nader ożywiony dialog z trójkątem a w tle wtóruje im orkiestra. Nagranie to jest niesamowicie dynamiczne, lecz aby przyjemność z odsłuchu była pełna musi zostać zachowana wysokich lotów selektywność i ta sztuka e28 się udała. Prawidłowo oddał wielkość instrumentów solowych, precyzyjnie umieścił je na scenie i nie pozwolił, by nawet w dynamicznych fragmentach zginęły w natłoku dźwięków generowanych przez towarzyszący im skład. Ponadto wzorowo zaprezentował ich pracę na najwyższych rejestrach dostarczając krystalicznie czysty a przy tym jedwabiście gładki dźwięk, dzięki czemu pomimo niesamowitego nagromadzenia informacji odsłuch nie nużył a jedynie bardziej angażował w akcję prezentowanych utworów. Warto było jednak od czasu do czasu zerkać na potencjometr wzmacniacza, gdyż czystość i brak jakichkolwiek irytujących zniekształceń, co i rusz zachęcała do zwiększania głośności, by nie tylko słyszeć, ale i czuć potęgę orkiestry.
Nie chcąc zbyt drastycznie zmieniać repertuaru sięgnąłem po audiofilskie wydanie (24k gold, 24 bit) ścieżki dźwiękowej „Gladiatora” autorstwa Hansa Zimmera. Hollywoodzki rozmach nie zrobił na przetworniku najmniejszego wrażenia. Całość zabrzmiała spójnie, gładko i przede wszystkim pełnie – kompletnie. Nie było słychać kompresji, które przy innych wersjach ww. nagrania na dłuższa metę zaczynają irytować. Niby na początku wydaje się, ze brzmią lepiej, lecz im dłużej słuchamy, tym częściej zauważamy, że praktycznie cały krążek ma jedną głośność. Z japońskim wydaniem jest inaczej, jest tak, jak być powinno i jak dawniej nagrywano. Ciche fragmenty są cichymi a orkiestrowe tutti urywa tą część ciała, gdzie plecy tracą swą szlachetna nazwę. I właśnie te naturalne skoki dynamiki exaSound był w stanie oddać w sposób natychmiastowy i bezpośredni, bez podchodów, prób oszczędzenia słuchaczom zbędnych (?) emocji. Było tak, jak zostało zapisane na płycie. Co do najmniejszego bita.
Pozostając w filmowym kręgu nie odmówiłem sobie przyjemności (wielokrotnego) przesłuchania soundtracku z czterech sezonów „Sons of Anarchy”, gdzie nastrojowe ballady jak „Bird On A Wire” (Katey Sagal & The Forest Rangers) przeplatane są ostrym rockowym graniem w stylu „Slip Kid” (Anvil feat. Frankie Perez). I również na tak zróżnicowanym repertuarze nie udało mi się przyuważyć e28 na żadnym potknięciu. Liryczne fragmenty czarowały eterycznymi muśnięciami strun gitary i zmysłowymi kobiecymi głosami a tam, gdzie trzeba było zagrać ostrzej niemalże czuć było na twarzy „soczystość” wyrykiwanych przez wokalistę fraz.
Na deser zostawiłem sobie jednak dwa szczególne krążki. Pierwszy to „Cantora 1”, gdzie nieodżałowana Mercedes Sosa śpiewa razem z przedstawicielami młodszego pokolenia i drugi, gdzie również prym wiedzie ta niesamowita pieśniarka, lecz już w zdecydowanie poważniejszym repertuarze – „Misa Criolla” Ariela Ramireza. O ile „Cantora” a szczególnie „La Maza” z Shakirą jest świetnym sprawdzianem na oddanie subtelnych różnic w barwie, sile emisji i sposobie artykulacji obu pań, o tyle „Msza Kreolska” stawia bardzo wysoko poprzeczkę, jeśli chodzi o kreowanie przestrzeni – poprawne oddanie akustyki pomieszczenia, w jakim dokonano nagrania.  Oba ww. albumy „przepuszczone” przez e28 zabrzmiały wybornie. Shakira z Sosą śpiewając jednym głosem były niezwykle czytelne i choć tak różne wiekiem i repertuarem jednocześnie tak sobie bliskie. Za to na mszy Ramireza Sosa na tle chóru i dość oszczędnego instrumentarium budziła respekt i szacunek opartych na niezwykle silnych emocjach wyczuwalnych w jej głosie. I właśnie umiejętność oddania drzemiących w muzyce emocji jest powodem, dla którego niepozorny przetwornik exaSound e28 zyskał moja sympatie i szczere uznanie.

Część z Państwa zastanawia się pewnie czemuż to nie roztkliwiam się nad porażającymi różnicami pomiędzy konwencjonalnymi, archaicznymi nagraniami CD i wyżyłowanymi do granic możliwości „gęstymi” HD-kami w wersji PCM i DSD, które przecież exaSound obsługuje. Prawdę powiedziawszy po pobieżnej lekturze powyższego tekstu sam sobie to pytanie zadałem. Odpowiedź okazała się prozaiczna i mam nadzieję, że uznają ją Państwo za szczerą. W przypadku e28 kryterium jakości nie zależy od wielobitowości, czy ilości kilo / mega Hz, lecz od wartości, klasy samej muzyki. Możliwość przetwornika do odtworzenia niemalże każdego formatu cyfrowego dostępnego na rynku jest tylko ukłonem w stronę klienta i wręcz wzorowej ergonomiczności. Przestajemy troszczyć się czy dany format odtworzymy a skupiamy się na najważniejszym – jak dany utwór, czy album zabrzmi a co najważniejsze czy zapisana na nich muzyka spełni nasze oczekiwania i upodobania natury czysto estetycznej. Jeśli liczyłyby się tylko parametry do pełni szczęścia powinien wystarczyć nam referencyjnie wygenerowany sygnał o określonej częstotliwości. A czy tak jest? No właśnie. Są jednak wyjątki potwierdzające regułę. Podczas wymiany korespondencji pan George Klissarov był na tyle uprzejmy, że udostępnił mi 3,5 minutowy fragment skrzypcowego solo w całości zrealizowany i zapisany w formacie DSD o parametrach 12.288 MHz (256Fs). Realizm nagrania po prostu porażał, choć z drugiej strony podobny efekt dane mi było słyszeć ze źródeł analogowych jak gramofon a nawet magnetofon szpulowy, tylko … pozwolę sobie przemilczeć różnice w cenach wspomnianych systemów i e28.  
Oczywiście dysponując nagraniami w jakości 16bit/44.1 kHz i ich zremasterowanymi / uszlachetnionymi / zagęszczonymi wersjami wybierałem te drugie, które oczywiście brzmiały lepiej, czyściej i bardziej realistycznie, jednak jeszcze raz podkreślę. E28 przy graniu z komputera, który po USB w pełni wykorzystuje potencjał tego przetwornika, uwalnia miłośnika muzyki od dylematów dotyczących wyboru formatu nie tyle podczas odsłuchu, co podczas zakupów. Wybierajmy najwyższy dostępny – DAC sobie na pewno z nim poradzi a my będziemy spokojni, że lepszego materiału wejściowego dostarczyć już mu nie mogliśmy.

Muzyka pozbawiona emocji jest niczym wykwintna potrawa bez przypraw – z pozoru zachwycająca, lecz przy próbie konsumpcji po prostu mdła i niezjadliwa. Kanadyjski DAC exaSound e28 niczym audiofilski mistrz kuchni w uhonorowanej gwiazdkami Michelina restauracji z otrzymanych bitów przyrządza dania nie dość, że oszałamiające feerią barw i świetnie prezentujące się na porcelanowej zastawie, to zniewalające złożonością smaków i aromatów. Nie pozostaje mi zatem nic innego jak zaprosić Państwa do uczty. Bon appétit!

Tekst i zdjęcia: Marcin Olszewski

Producent: exaSound Audio Design
Dystrybutor w PL: brak

Cena: $ 3,299.00

Dane techniczne:
– Układ przetwornika: ESS Technology ES9018S Sabre32 Reference DAC
– Obsługiwane częstotliwości próbkowania (PCM) via asynchroniczne USB: 44.1kHz, 48 kHz, 88.2 kHz, 96 kHz, 176.4 kHz, 192 kHz, 352.8 kHz, 384 kHz
– Obsługiwane częstotliwości próbkowania (DSD) via asynchroniczne USB: 2.8224 MHz (64Fs), 3.072 MHz (64Fs), 5.6448 MHz (128 Fs), 6.144 MHz (128 Fs), 11.2896 MHz (256Fs), 12.288 MHz (256Fs) – (OS X tylko do 128 Fs)
– Obsługiwane częstotliwości próbkowania (PCM) via Coax: 44.1kHz, 48 kHz, 88.2 kHz, 96 kHz, 176.4 kHz, 192 kHz
– Obsługiwane częstotliwości próbkowania (PCM) via Opt(TOSLINK): 44.1kHz, 48 kHz, 88.2 kHz, 96 kHz
– THD + Noise,1 KHz, 0dBFS: 0.000359%
– Stosunek sygnału do szumu: 125db
– Jitter Master Clocka DACa:  0.13 ps rms  (0,082ps rms – na zamówienie)
– Wejścia cyfrowe: USB 2.0 (typ B), SP/DIF Coaxial, SP/DIF TOSLINK (optical)
– Wyjścia analogowe: 8 RCA/ 8 Mini XLR (na zamówienie)
– Sygnał na wyjściach niezbalansowanych: 2 Vrms
– Sygnał na wyjściach zbalansowanych: 4 Vrms
– Wyjście słuchawkowe: 250 mA
– Pobór mocy: <15 W
– Wymiary (S x W x G): 165 x 55 x 235 mm
– Waga: 1.1kg

System wykorzystany w teście:

– CD/DAC: Ayon 1sc
– Selektor źródeł cyfrowych: Audio Authority 1177
– Odtwarzacz plików: Olive O2M; laptop Dell Inspiron 1764 + JRiver Media Center;
– Wzmacniacze zintegrowane: Electrocompaniet ECI 5; Moon 600i
– Kolumny: Gauder Akustik Arcona 80
– Słuchawki: Brainwavz HM5; Nu Force HP-800
– IC RCA: Antipodes Audio Katipo; Harmonix CI-230 Mark-II; Harmonix HS101-Improved
– IC XLR: LessLoss Anchorwave; Organic Audio
– IC cyfrowe: Fadel art DigiLitz; Harmonic Technology Cyberlink Copper; Apogee Wyde Eye; Monster Cable Interlink LightSpeed 200
– Kable USB: Wireworld Starlight; Goldenote Firenze Silver
– Kable głośnikowe: Organic Audio; Signal Project Hydra
– Kable zasilające: Furutech FP-3TS762 / FI-28R / FI-E38R; Organic Audio Power; GigaWatt LC-1mk2
– Listwa: GigaWatt PF-2 + kabel LC-2mk2; Amare Musica Silver Passive Power Station
– Stolik: Rogoz Audio 4SM3
– Przewody ethernet: Neyton CAT7+
– Akcesoria: Sevenrods Dust-caps; Furutech CF-080 Damping Ring; HighEndNovum PMR Premium; Albat Revolution Loudspeaker Chips

Pobierz jako PDF