Opinia 1
Może ręki nie dałbym sobie obciąć, ale z dużą dozą pewności mogę stwierdzić, iż większość naszego społeczeństwa, włączając płeć piękną półmetek czerwca w głównej mierze kojarzy z rozpoczynającym się właśnie w Rosji Mundialem. To zaś oznacza, że dla wielu osobników homo sapiens cały wolny czas z rozdzielnika przeznaczony jest na codzienną, kilkugodzinną nasiadówkę przed telewizorem. Naturalnie, również będąc zagorzałym fanem futbolu nie wyobrażałem sobie innego zagospodarowywania wolnych chwil w tym gorącym dla podobnych mi dusz okresie. Oczywiście, jak to zwykle bywa, chadzający swoimi drogami los sprawił, że jeden ze współpracujących z nami dystrybutorów swoistym przedwakacyjnym rzutem na taśmę w dniu 14 czerwca 2018 r. postanowił zorganizować spotkanie dla swoich biznesowych i medialnych partnerów. Jak wszyscy zainteresowani doskonale wiedzieli zaproszenie wydawało się skazane na frekwencyjną Apokalipsę, gdyż impreza w sposób oczywisty kolidowała z rozpoczęciem futbolowego święta, czyli meczem otwarcia. O ile jednak w naszym przypadku decyzja mogła być tylko jedna i suma summarum potwierdziliśmy zaproszenie, to automatycznie jasno daliśmy do zrozumienia, że owa kolizja męskich zainteresowań (osiołkowi w żłobie dano) mocno podnosi poprzeczkę oczekiwań co do mających odbyć się wydarzeń. Na szczęście grupa FNCE, bo o niej i jej ofercie będzie mowa, stanęła na wysokości zadania i dla uświetnienia spotkania zaprosiła reprezentujących omawiane na spotkaniu brandy: FOCAL, NAIM, MOCROMEGA, ATLAS CABLES zagranicznych gości. Ale to nie koniec ważnych z naszego punktu widzenia ciekawostek, gdyż przeplatany sesjami odsłuchowymi miting dotyczący będących bohaterami tego dnia marek w przeciwieństwie do wielu jemu podobnych nie odbywał się nudnych lokalach konferencyjnych któregoś z warszawskich hoteli, tylko w fantastycznie prezentującym się już na starcie od strony wizualnej, by potem potwierdzić to muzycznie klubie jazzowym 12on14 przy ulicy Noakowskiego 16. Ale ale, to nadal nie wszystko, co dobrego nas spotkało. Otóż, aby całkowicie ukontentować przybyłych tego dnia gości, jak przed momentem wspomniałem, na koniec części oficjalnej nasze narządy przyswajania fonii swoimi interpretacjami twórczości Johna Coltrane’a smakowicie uraczyła polska formacja Mateusz Gawęda Quartet.
Kreśląc kilka zdań na dotyczących clou spotkania jestem zobligowany poinformować, iż każda marka miała swoje okraszone bogatymi w sesje zdjęciowe i filmowe kilkadziesiąt minut. To zaś bez najmniejszych problemów pozwalało prelegentom bardzo dokładnie przybliżyć przybyłym uczestnikom nawet najdrobniejsze niuanse zaimplementowanych zmian w jakimś modelu, czy od podszewki zrelacjonować sens wprowadzania do oferty całkowicie nowego produktu. I tak francuski Focal z dumą chwalił się między innymi uspokajającymi rezonanse wykonywanych przez siebie przetworników zmianami w ich resorowaniu w najwyższych liniach kolumn. Naim oznajmił oficjalne powołanie do życia najnowszego referencyjnego streamera z dodatkowym zasilaniem ND 555 / PS 555. Micromega przybliżyła dwa produkty ze swojego portfolio M ONE 100 i 150. Zaś Atlas Cables po omówieniu szerokiej i niezbyt drenującej nasze portfele listy proponowanych konstrukcji stosownym filmikiem ewidentnie pokazał, jak żmudnym, ale również bardzo wymagającym sporych zdolności manualnych jest wykonywanie tak uwielbianych przez audiofilów wszelakiej maści kabli. Analizując serię załączonych fotografii łatwo się zorientujecie, że każda z będących zaczynem spotkania marek pewien zakres swoich konstrukcji prezentowała w formie wystawowej. Jednak główne skrzypce grał stojący na scenie muzycznej set oparty o elektronikę Naima (NAP 300, PS 300, NAC 252, SUPERCAP, ND 555, PS 555), kolumny Focal Kanta 2, a wszystko okablowano drutami Atlas Cables. Ktoś zapyta: „A co z panującą podczas rozmów atmosferą?”. Cóż. Przecież obracając się w tej branży prawie wszyscy znają się jak łyse konie, dlatego też nie jest dziwnym, że ten wydawałoby się długi, bo trwający od godziny 11 do 18 maraton wykładów upłynął w mgnieniu oka. Czy coś z tego wyniosłem? Oczywiście. Po pierwsze, poczyniliśmy kilka ustaleń co do przyszłych testów, po drugie, koniec dnia z fantastycznie czującym się na scenie zespołem Mateusza Gawędy całkowicie zrekompensował rezygnację z zaliczenia przed telewizorem rozpoczynającego mistrzostwa w piłce nożnej meczu.
Puentując relacjonowane spotkanie partnerów FNCE chciałbym podziękować organizatorowi za pamięć podczas przygotowywania listy zaproszeń, zagranicznym gościom za fachowe prezentacje swoich produktów, a przybyłym z całego kraju gościom za miłą, unikającą czasem powodowanego chęcią bycia najważniejszym podmiotem handlowym, czy medium prasowym na rynku nadęcia atmosferę. To był bardzo ciekawie, a przez to przyjemnie spędzony czas, który na tle wielu podobnych jawił się jako godny naśladownictwa.
Jacek Pazio
Opinia 2
O ile w przeważającej większości skierowane do opiekunów marek, handlowców, sprzedawców i doradców klienta wszelakiej maści spotkania i szkolenia produktowe potrafią być źródłem nieocenionej wiedzy dotyczącej zarówno niuansów natury użytkowej, jak i budowy poszczególnych urządzeń, to tak naprawdę dla nas, czyli tzw. branży bajkopisarskej mają one charakter głównie towarzyski. Proszę mnie tylko źle nie zrozumieć. O ile bowiem szanujemy i doceniamy zaangażowanie i autentyczną wiarę w to, co przybywający z najodleglejszych zakątków naszego globu przedstawiciele konkretnych marek starają się przekazać kolejnym liniom sprzedaży, to z racji wykonywanej profesji, przyjmując ów pakiet informacji do wiadomości a jednocześnie odznaczając się daleko idącą nieufnością, cierpliwie czekamy na moment weryfikacji tychże marketingowych peanów w praktyce, czyli we własnych systemach. Oczywistym też jest, i nie zdradzę w tym momencie żadnej tajemnicy poliszynela, iż po części merytorycznej, wymagającej od przybyłych słuchaczy możliwie wytężonego skupienia, ma miejsce już zdecydowanie mniej formalna część integracyjna z szeroko rozumianą konsumpcją włącznie. Ot dość rozpowszechniony standard, którego zasady gry znane są wszystkim a co ważne raczej nikomu nie przeszkadzają. Traf jednak chciał, iż stołeczny FNCE, czyli dystrybutor takich marek jak Focal, Naim, Micromega i Atlas Cables postanowił nieco zmodyfikować reguły gry i część formalną przenieść z hotelowych, konferencyjnych sal, bądź własnej infrastruktury, do zdecydowanie bardziej atrakcyjnego a zarazem przesiąkniętego do szpiku kości muzyką lokum. Mowa o warszawskim, sąsiadującym z Politechniką Warszawską … 12on14 Jazz Clubem.
To jednak nie koniec atrakcji, gdyż oprócz niezwykle klimatycznego otoczenia, w jakim prowadzono szkolenie, organizatorzy postanowili zadbać nie tylko o przekazywanie wiedzy przez przedstawicieli ww. marek, co również o potężną dawkę pozytywnych wibracji w postaci koncertu formacji Mateusz Gawęda Quartet. Jak przystało na scenę specjalizującą się w szeroko-rozumianej muzyce improwizowanej przygotowana na czwartkowe popołudnie playlista „Coltrane’s Birthday” właśnie w takie klimaty idealnie się wpisywała.
Korzystając z okazji, iż „branża”, chcąca na gorąco przeanalizować zaserwowane im newsy i dokonać stosownych kalkulacji, opanowała z góry upatrzone pozycje w głębi sali, zająłem miejsce w pierwszym rzędzie. Pomimo zdziwienia części zebranych moja decyzja była całkowicie przemyślana, gdyż już po pobieżnej wizji lokalnej i rekonesansie nagłośnienia klubu jasnym dla mnie było, iż waśnie tam usłyszę to, co usłyszeć miałem zamiar a nie to, co jeszcze nieznany mi operator konsolety wysmaży podczas koncertu. O czym mowa? O tym, że siedząc mniej więcej na środku pierwszego rzędu praktycznie wszystkie instrumenty słyszałem bezpośrednio – bez dodatkowego wzmocnienia, gdyż zamontowane nad sceną zestawy głośnikowe „dmuchały” nad moją głową w głąb sali. Dzięki temu przez ponad godzinę delektowałem się wyśmienitymi, zagranymi na prawdziwie światowym poziomie improwizacjami, mając tuż przed sobą saksofon, w głębi kontrabas, z lewej fortepian a po prawej perkusję. Była to też niezaprzeczalna lekcja pokory, gdyż już po chwili od rozpoczęcia koncertu jasnym stało się, że całe te nasze audiofilskie bajdurzenie można sobie co najwyżej w buty wsadzić, bo choćbyśmy nie wiem jak się napinali to do brzmienia live zawsze będziemy mieli jak stąd do Kielc i z powrotem. Czy to źle? W żadnym wypadku, ale właśnie takie doświadczenia pozwalają nabrać dystansu do naszego hobby i zrozumieć, że sprzęt, nawet ten najlepszy, służy li tylko do reprodukcji muzyki i wywoływania wspomnień, emocji z nią związanych a jeśli ową muzykę chcemy poczuć i to poczuć na 100% to innej opcji niż ruszyć cztery litery i wybrać się na koncert nie ma i pewnie jeszcze długo nie będzie.
Serdecznie dziękując Organizatorom za niezwykle intensywne popołudnie, uczciwie muszę przyznać, że pomysł na to, by typowo branżowe spotkanie zorganizować w tak nieoczywistym miejscu i wzbogacić muzyką na żywo okazał się prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Strzałem, po którym reprezentowane przez FNCE marki będą kojarzyły mi się właśnie z najwyższych lotów jazzem. A to, przynajmniej dla mnie, bardzo miłe skojarzenia.
Marcin Olszewski