Opinia 1
Ostatni, choć z racji jego trwania zdecydowanie bardziej poprawną formą byłoby „właśnie mijający” weekend obfitował w moc audiofilskich atrakcji. Dla tych, którym chciało się ruszyć krakowski Nautilus przygotował prawdziwą ucztę natury nie tylko sonicznej, lecz przede wszystkim towarzyskiej. Ten znany z szerokiego portfolio i rok w rok znajdujący się na ustach wszystkich zainteresowanych tematyką audio z racji oblężenia organizowanych podczas listopadowych Audio Show prezentacji dystrybutor postanowił tym razem niejako „wyjść do ludzi” i zgodnie z wielowiekową tradycją zaoferować … metaforyczny chleb, oraz igrzyska. Proszę wybaczyć dość luźne metafory, lecz wyjasnie je poniżej a patrząc z punktu widzenia osoby zupełnie niezaznajomionej z charakterystyką naszego hobby tak to właśnie może wyglądać. Przecież, zgodnie ze stereotypami i krążącymi legendami, w salonach audio powinna panować atmosfera skupienia, klimaty bliskie okultyzmowi, voodoo a pracownicy/doradcy/sprzedawcy niczym starożytni magowie i alchemicy rzucając zagadkowe frazy i traktując z góry stremowanych, bądź czasem wręcz onieśmielonych odwiedzających oferują najnowsze zdobycze techniki powtarzając niczym mantrę „Będzie Pan zadowolony …..”. Jednak tego typu praktyki nie pasują do stylu Roberta Szklarza, który prowadząc Nautilusa zdecydowanie bardziej woli bezpośrednio konfrontować z otoczeniem własne wizje i dlatego też, zamiast pociągać za sznurki siedząc za mahoniowym biurkiem w zaciszu gabinetu, zawsze jest tam, gdzie coś się dzieje.
Tak też było i tym razem. Znajdujący się na ul. Malborskiej 24 w Krakowie budynek już od piątkowego poranka wypełniał gwar rozmów, nieustanna krzątanina i nieprzerwany strumień odwiedzających chcących nie tylko rzucić okiem i uchem na wyroby austriackiej manufaktury, lecz również podzielić się własnymi doświadczeniami i wrażeniami z samym Gerhardem Hirtem – właścicielem i konstruktorem Ayon Audio. Dwa dyżurne, niezwykle przytulne, choć profesjonalnie zaadaptowane akustycznie pokoje odsłuchowe dla wszystkich zainteresowanych stały otworem i tylko od tzw. widzimisię zależało, w którym z nich spędziło się, bądź chciało się spędzić (czas niestety nie stał w miejscu) dłuższą chwilę.
Dolna, większa sala odsłuchowa to odkąd pamiętam królestwo Avantgardeów i tak też było tym razem. Czarujące metalicznie burgundowymi tubami Duo Mezzo napędzała stereofoniczna końcówka mocy Ayon Crossfire współpracująca z monstrualnym przedwzmacniaczem liniowym Spheris III i m.in. firmowymi źródłami pod postacią transportu CD-T i odtwarzacza plików S-5. Dodając do tego wysublimowany gramofon Transrotora i phonostage Phasemation widać było, że starano się, i to nader udanie, wdrożyć w życie złotą zasadę „czym chata bogata, tym rada”.
To jednak nie wszystko, gdyż wystarczyło udać się na piętro, by w zdecydowanie bardziej kameralnym otoczeniu na własne uszy przekonać się co udało się Gerhardowi Hirtowi wyczarować ze zdobywających coraz większą popularność lamp KT150 zaimplementowanych w zgrabnej i stanowiącej niejako prawdziwy hit sprzedaży integrze Spirit III napędzającej po mistrzowsku wykonane monitory Dynaudio. Oczywiście tam również słuchacze mieli możliwość wyboru pomiędzy czarnymi i srebrnymi (Ayon CD-1sx) krążkami a miłośnicy najnowszych formatów również plikami (Ayon S-3 + DAC Sigma).
Oczywiście nie sposób było w ww. pomieszczeniach zgromadzić całą ofertę austriackiego producenta, dla tego też również w salach ekspozycyjnych i tzw. ciągach komunikacyjnych nie tylko stały, lecz również grały najprzeróżniejsze modele i konfiguracje. Dzięki temu niestrudzenie krążący Gerhard Hirt mógł odpowiadać na zadawane pytania, oraz przede wszystkim niejako na żywym organizmie wyjaśniać nurtujące odwiedzjących krakowski salon wątpliwości natury użytkowo-konstrukcyjnej.
Całe szczęście udało mi się kilkukrotnie uciąć z honorowym gościem dłuższe pogawędki, na co z reguły podczas Jego wizyt w ramach warszawskiego Audio Show z reguły nie ma wystarczająco dużo czasu. Tym razem jednak nie mając zbyt ściśle wyznaczonego harmonogramu, przy lampce wybornego włoskiego wina mogliśmy na spokojnie porozmawiać i niejako na gorąco wymieniać nasze spostrzeżenia co do trwającej imprezy. Było to o tyle istotne, że pan Hirt każdą uwagę, nawet jeśli nie była w pełni, bądź nawet całkowicie pozytywna, ale przekazana szczerze i mająca zarazem podstawy merytoryczne przyjmował z uwagą i starał się interlokutora, bądź to przekonać do własnej wizji, bądź też zgłębić temat i poznać różny od swojego punkt widzenia. Pełna otwartość, zero zadęcia i negatywnych emocji. I właśnie obserwując jego empatię i ciekawość reakcji polskiej klienteli a następnie rozmawiając w kuluarach podpytałem jak odbiera tego typu dyskusje. Okazało się, że szalenie lubi pojawiać się w Polsce, gdyż właśnie u nas może usłyszeć szczere (czasem do bólu) opinie i wziąć je pod uwagę w swoich dalszych pracach. A właśnie, czas na zakładam, że dość istotną, dla posiadaczy urządzeń Ayona, bądź pretendujących to powyższego miana Czytelników. Po latach niezwykle dynamicznego rozwoju i nieraz zaskakująco szybkiej ewolucji (czytaj pojawiania się co i rusz nowych wersji) większości modeli nadszedł czas upragnionego spokoju i stabilizacji. Gerhard Hirt kilkukrotnie powtórzył, że to, co do tej pory udało mu się uzyskać z obecnie dostępnych modeli jest równoznaczne z osiągnięciem granicznych możliwości zastosowanych w nich rozwiązań technicznych. W związku z powyższym nie będzie kolejnych zmian, poprawek, etc., gdyż byłyby one nie krokiem w górę, lecz co najwyżej w bok. Czy pojawi się coś nowego, tego niestety Gerhard Hirt nie zdradził, lecz patrząc na aktualne portfolio Ayona trudno czuć niedosyt, gdyż praktycznie na każdym pułapie cenowym większość zainteresowanych powinna znaleźć coś dla siebie a mając świadomość stabilności oferty nie ma większego sensu odwlekania zakupów w nieskończoność.
Niejako na koniec, w ramach niewinnej dygresji, nieśmiało wspomnę, iż wśród pyszniących się chromem i szczotkowaną czernią Ayonów stał sobie skromnie i cichutko przygrywał w tle kuluarowych rozmów, spięty z klasycznymi Spendorami nowy wzmacniacz zintegrowany w ofercie Accuphase, czyli E-470. Nie może też zabraknąć choćby jednozdaniowej wzmianki o gramofonach Transrotora, które swoją stylistyką i szata wzornicza idealnie uzupełniają elektronikę Ayona.
Serdecznie dziękując za zaproszenie i gościnę Organizatorom, oraz cierpliwość i poświęcony czas Gerhardowi Hirtowi mam cichą nadzieję, że będzie jeszcze nie jedna i nie dwie okazje do spotkania, tym bardziej, że już w maju Gerhard Hirt w Monachium zaprezentuje swoje urządzenia z kolumnami, o których niemalże krążą legendy. Co to będzie na razie nie zdradzę, ale jeśli ktoś właśnie jest na etapie ustalania harmonogramu na 14 -17 maja, to powinien poważnie się zastanowić, czy przypadkiem nie warto odwiedzić monachijskie hale MOC i oko w oko zmierzyć się z ogromem High Endu 2015.
Marcin Olszewski
Opinia 2
W pierwszy lutowy weekend 6-7 lutego 2105 roku wierna marce Ayon Audio brać audiofilska miała możliwość spotkania właściciela, konstruktora i producenta rzeczonej manufaktury. Gerhard Hirt – gdyż o nim mowa – z dużą chęcią skorzystał z zaproszenia krakowskiego Nautilusa (dystrybutora marki) i ku uciesze przybyłych w tych dniach gości wdawał się w niekończące się konwersacje na wszelkie poruszane tematy natury konstrukcyjnej, jak i użytkowej. Co ciekawe, bohater tej dwudniówki zawsze chętnie słucha wszelkich uwag na temat sprawowania się jego myśli technicznej w boju z wymagającymi słuchaczami, by w kolejnych konstrukcjach uwzględnić – jeśli jest do tego przekonany – zaproponowane przez nich rozwiązania. Oczywistym jest fakt przefiltrowania pobożnych życzeń audiofilów przez sens wdrożenia ich w życie, jak również zbilansowania całości projektu pod kątem uniwersalności dla większej grupy docelowej. Każdy ma swoje preferencje, ale jak to w życiu bywa, zaproponowany dla szerokiej grupy klientów produkt musi być w pewnym stopniu uniwersalny, ale spełniający zarazem podstawowe założenie: dobry, korelujący z zajmowaną półką cenową dźwięk. Nie da się jednym urządzeniem zadowolić wszystkich, dlatego też idąc naprzeciw zapotrzebowaniom, austriacka marka ma swoim portfolio bardzo szeroką ofertę od klasy średniej po Premium, pozwalając „zakochanym” w danym producencie szczęśliwcom, kroczyć ku lepszej jakości dźwięku w obrębie jednej stajni. Słuszna i bardzo pożądana przez rynek koncepcja.
Z uwagi na ukierunkowanie spotkania pod kątem wspomnianej marki, głównymi bohaterami w obu profesjonalnie przygotowanych akustycznie pomieszczeniach odsłuchowych były produkty z Austrii – od źródeł cyfrowych (CD i pliki), po różnorodnie skonfigurowane wzmocnienia. Innymi podmiotami prezentowanych zestawów byli równie znani przedstawiciele świata audio, jak Transotor, Avantgarde i Dynaudio. Okablowanie z racji ogólnej relacji z imprezy pozwolę sonie pominąć, aczkolwiek nie od dzisiaj wiadomo, że ten dział dla krakowskiego dystrybutora jest równie ważny jak elektronika i wyroby Siltecha, Acrolinka czy Oyaide są ogólnie dostępne w pełnej ofercie praktycznie od ręki. Ale zostawmy wyliczankę i przejdźmy do choćby skrótowej wizualizacji świątyń generujących dźwięk. I tak na dole mieliśmy okazję zapoznać się z możliwościami zestawu Ayona wspomaganego gramofonem Tranrotora (Turbilion) i kolumnami Avantgarde, by w usytuowanym na piętrze nieco mniejszym pokoju, przy muzyce generowanej z austriacko-niemiecko-duńskiej układanki (Ayon, Transrotor, Dynaudio) zaznać nieco innej, ale równie emocjonującej strawy dla ucha melomana. Drobiazgowego rozbierania wartości sonicznych poszczególnych zestawów się nie podejmuję – to był tylko dodatek do całości, a nie cel sam w sobie, ale nie muszę chyba nikogo uświadamiać, że te dwie odsłony były z całkowicie innych światów. Oba mają swoich dozgonnych wielbicieli, ale ciężko jest powiedzieć, że z marszu jesteśmy w stanie przestawić się z jednego na drugi. To naturalnie nawet w niedługim czasie jest możliwe, ale raczej determinowane często zmieniającymi się warunkami lokalowymi, resztą posiadanej elektroniki lub najzwyczajniej w świecie zmianą preferencji słuchacza, która jest bardo częstym i po tych kilkudziesięciu latach zabawy z audio wiem, że normalnym zjawiskiem. Oczywiście głównymi dla celów zobrazowujących powiem „winowajcami” takiego postrzegania zestawów były kolumny, a nie urządzenia je zasilające. Decydując się na produkty oparte o tubę (Avantgarde), wkraczamy w świat bezkompromisowej swobody, szybkości i otwartości grania, czego lekkim przeciwieństwem jest nastawiony na barwę, koherentność i homogeniczność dźwięk Duńczyków (Dynaudio). W swoich kategoriach to pionierzy list rankingowych, ale zestawieni razem podczas jednego spotkania, zmuszają słuchacza do kilkuminutowej adaptacji, by docenić drzemiące w owych konstrukcjach wyrafinowanie. Jakakolwiek negacja po pierwszych taktach muzyki świadczy jedynie o braku osłuchania i wyciągania konstruktywnych wniosków opiniodawcy, a nie ułomności któregoś ze sposobów generowania dźwięku. Sądząc po oblężeniu obydwu pomieszczeń przez przybyłych gości, propozycje były dobrze przygotowane i jeśli ktoś nie dotarł na spotkanie z mało racjonalnego powodu, niech żałuje podwójnie, gdyż możliwość spotkania z rozpoznawanym w świecie producentem audio na rodzimym podwórku i weryfikacja jego twórczości w życiu codziennym – w dwóch całkowicie różnych systemach, zdarza się niestety nieczęsto.
Kończąc tę relację, chciałbym podziękować krakowskiemu dystrybutorowi Nautilus za zaproszenie na owe spotkanie, gdyż takie nieograniczone czasowo rozmowy pozwalają nieco zbliżyć się do filozofii dźwięku konstruktora, a przekazując jemu swoje zebrane przez lata obserwacje, możemy choćby w minimalny sposób wpłynąć na udoskonalenie często iskrzących już w głowie pomysłów inżynierskich. Nasza wiedza jest bardzo ważnym elementem wsadowym dla kolejnych produktów, gdyż tylko bezpośrednie starcie u zwykłego Kowalskiego daje producentowi obraz wartości jego pracy. Dziękuję Panu Gerhardowi Hirtowi i jego małżonce za przybycie i uświetnienie tej owocnej w kameralne konwersacje krakowskiej imprezy, już teraz zapraszając, jeśli to tylko będzie możliwe, na jesienną wystawę w Warszawie.
Jacek Pazio