Jak z pewnością większość mniej bądź bardziej regularnie odwiedzających stołeczną delegaturę Nautilusa zainteresowanych zauważyła ostatni okres działalności śmiało można uznać za nader dynamiczny. Przynajmniej jeśli chodzi o tzw. fluktuację kadr, a przekładając ów korpo-zwrot na język zrozumiały dla ogółu mowa oczywiście o obsadzie warszawskiego salonu. Cytując jednak klasyka, tak jak „po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój”, tak wszystko wskazuje na to, że i na Kolejowej aktualna załoga ma szanse na dłuższe „zakotwiczenie”. O ile jednak dla postronnego obserwatora i nader okazjonalnej klienteli tego typu informacje nie mają większego znaczenia, to już zarówno dla wiernych akolitów reprezentowanych przez Nautilusa marek (a nie ukrywając jest w czym wybierać), jak i tzw. branży sytuacja wygląda nieco inaczej. Nie da się bowiem ukryć, co wielokrotnie w naszej radosnej twórczości powtarzaliśmy, że przynajmniej dla nas, jednym z bardziej istotnych aspektów „zabawy” w Hi-Fi i High-End jest tzw. „czynnik ludzki”, czyli właśnie konkretne osoby za danym produktem stojące – producenci i zespoły owe produkty dystrybuujące, dzięki którym nie dość, że jesteśmy w stanie na konkretne urządzenia spojrzeć z innej (oczami twórcy) perspektywy, a tym szybciej dociec, co poeta miał na myśli, to bardzo często pozornie znajdujące się w sferze marzeń plany recenzenckie realizować nie tylko w realnych terminach, co w możliwie komfortowych – we własnych czterech (w przypadku OPOS-a ośmiu) kątach – warunkach.
Z podobnego założenia wyszedł również zawiadujący Nautilusem Robert Szklarz i korzystając z nadarzającej się okazji w środowe popołudnie zorganizował niezbyt formalny, czyli przeprowadzony na totalnym luzie, „wieczorek zapoznawczy” z nową załogą, pojawiając się nie tylko z parką jeszcze pachnących fabryką i przynajmniej z tego co mi wiadomo do tej pory nieznanych szerszemu gronu, opartych na lampach KT170 monobloków Ayon Triton Evo, lecz również z ich twórcą, czyli Gerhardem Hirtem, którego jak domniemywam nikomu przedstawiać nie trzeba.
Jak jednak zdążyłem wspomnieć środowe spotkanie miało charakter nad wyraz nieformalny, więc dotyczyło w głównej mierze zaległości stricte towarzyskich, gdyż chyba nikomu nie trzeba przypominać, iż spowodowane sytuacją pandemiczną zawieszenie większości masowych imprez branżowych, jak daleko nie szukając rodzime Audio Video Show i monachijski High End, obróciło w pył wydawać by się mogło stabilne kalendarium, a tym samym wpłynęło na tzw. relacje interpersonalne. Ponadto przywiezione prosto z Krakowa, a więc solidnie wytrzęsione i wychłodzone Tritony po wypakowaniu nadawały się wyłącznie do oglądania, więc biorąc pod uwagę, iż pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz, poza kurtuazyjnym rzutem oka i uzyskaniu zapewnienia ze strony dystrybutora, iż prędzej, czy później pojawią się one w naszym redakcyjnym OPOS-ie skupiliśmy się na kuluarowych pogawędkach. Pogawędkach niezwykle intrygujących, gdyż rzucających nieco inne aniżeli spodziewane, światło na światowe rynki zbytu. Okazało się bowiem, iż dotychczas nad wyraz chłonny rynek chiński przejawia coraz mniejszą stabilność i przewidywalność, a z kolei Europa i Stany Zjednoczone jawią się niczym oaza spokoju. Problemem są oczywiście galopujące ceny, nieregularność dostaw o samej dostępności podzespołów (głównie chipów) nawet nie wspominając, jednak nie zdradzając zbyt wiele tajemnic pozwolę sobie niezobowiązująco zagaić, że w bieżącym roku co najmniej dwie nowości w portfolio Ayona się pojawia. Wracając jednak do wspomnianych monosów, to są one oczywistą, kolejną inkarnacją debiutujących pod koniec 2010 roku a w tzw. międzyczasie bez większego rozgłosu wycofanych z austriackiego katalogu modeli Triton Mono, które były wtenczas dostępne bądź to z pracującymi w stopniu wyjściowym standardowymi czterema KT88 Genalex Gold Lion, bądź jubileuszowymi (przygotowanymi na 50-lecie firmy) Shuguang Treasure, a dla miłośników nieco mocniejszych wrażeń (jakby 100W/kanał nie wystarczało) opcjonalnymi Sovtekami KT120. W stosunku do protoplastów, pomijając obecność 170-ek Tung-Sola, zmianie uległa również „szklarnia” stopnia wejściowego, gdzie cztery militarne triody JAN 6189W (12AU7) General Electric zastąpiono lampami 12au7, 6sl7 i parą 6n7. Z racji implementacji najmocniejszych w z rodziny KT i dopiero zdobywających popularność 170-ek do 150W w trybie pentodowym wzrosła deklarowana przez producenta moc, a z tego co udało nam się pół-oficjalnie dowiedzieć cena Ayonów Triton Evo na polskim rynku powinna oscylować w granicach 20 000 € za parę.
Serdecznie dziękując Gospodarzom za zaproszenie i gościnę wszystkich zainteresowanych zachęcamy do indagowania stołecznej ekipy Nautilusa w sprawie ww. nowości (i nie tylko), które zapewne lada dzień wylądują w głównym systemie, ciesząc nie tylko oczy, lecz przede wszystkim uszy.
Marcin Olszewski