Opinia 1
Mówiąc zupełnie szczerze pomysł na organizowanie audiofilskiego spędu w trakcie długiego czerwcowego weekendu w dopiero co otwierającym swe podwoje przybytku i z dość egzotycznym, jak na rodzime realia, systemem można uznać za dość karkołomne przedsięwzięcie. Jeśli jednak weźmie się pod uwagę, iż sprawcami całego zamieszania są weterani polskiej sceny audio, czyli Krzysztof Owczarek z wrocławskiego Audio Atelier i Adam Kiliański, który wreszcie poszedł na swoje i wystartował z projektem o słusznej nazwie Audio Source w podwarszawskich Łazach, a sam system Grandinote wyszedł spod rąk niejakiego Massimiliano Magri, który również postanowił się na miejscu pojawić, to jasnym jest, że na brak kworum podczas sobotniego spotkania złotouchych pasjonatów nie można było narzekać. Ba, w kulminacyjnym momencie nader udanie zaaranżowane lokum wraz z przyległymi pomieszczeniami ekspozycyjnymi nie tyle tętniło życiem i gwarem kuluarowych rozmów, co wręcz pękało w szwach od przybyłych przedstawicieli prasy, branży i niezrzeszonych miłośników dźwięków wysokiej próby, co jedynie potwierdziło sens planowania takowych imprez na przedsionku lata a nie gdy jesienno/zimowa plucha potrafi zniechęcić nawet najbardziej ortodoksyjnych audiofilów do wystawienia chociażby koniuszka nosa poza domowe pielesze.
Jak mam cichą nadzieję na powyższych zdjęciach widać skonfigurowany przez ww. trójcę set prezentował się nad wyraz okazale i to nie tylko ze względu na strzeliste kolumny Grandinote Mach 8XL, lecz i pozostałe składowe, czyli uzbrojony we wkładkę Miyajima Shilabe gramofon J.Sikora Initial Max, przedwzmacniacz gramofonowy Grandinote CELIO, Streaming DAC Grandinote VOLTA, wzmacniacze zintegrowane Grandinote SHINAI i SUPREMO, kable głośnikowe Hijiri H-SLC Million, kable zasilające do wzmacniaczy Grandinote – LUNA Blue, interkonekt Phono LUNA RED, interkonekt XLR Hijiri Kiwami HGP-X, a o jakość życiodajnej energii dbał kondycjoner Acoustic Dream CU-0. Całkiem zgrabna układanka, nieprawdaż?
I tu od razu uwaga natury funkcjonalno – porządkowej. Otóż proszę się nie obawiać, że bądź co bądź słusznych rozmiarów Mach-y ledwo udało się wcisnąć do raptem 25 metrowego pokoju odsłuchowego Audio Source, bo raz – ww. pomieszczenie zostało bardzo rozsądnie zaadaptowane akustycznie, a dwa – same kolumny, pomimo swojej całkiem słusznej postury okazały się zaskakująco przyjazne w akomodacji do zastanych warunków lokalowych. Nie oznacza to bynajmniej, że 8XL grają dźwiękiem małym, bądź odchudzonym, lecz nawet w tak pozornie nieadekwatnym metrażowo pomieszczeniu były w stanie rozwinąć skrzydła i pokazać drzemiący w nich potencjał oferując zaskakująco spójne i nieprzesadzone brzmienie. Podobnie było z towarzyszącą im firmową elektroniką, która nieco, bo nieco, jednak zauważalnie i ku zdziwieniu zebranych, potrafiła pokazać o zgrozo z plików więcej muzyki w muzyce aniżeli pozornie pretendującego do laurów zwycięstwa rodzimego gramofonu. Ustawiony mecz? Nie mi w tym momencie osądzać, gdyż Mach 8XL miałem do tej pory okazji słuchać jedynie podczas minionego monachijskiego High Endu a i towarzysząca im włoska elektronika jedynie przewijała się jako tło mniej, bądź bardziej niezobowiązujących spotkań w stylu wrocławskiego Audiofila. Jeśli jednak pliki, w dodatku grane ze streamingu – z Tidala, miały lepszą namacalność i koherencję od lądujących na talerzu Sikory winyli, to temat wymaga zdecydowanie bardziej miarodajnych, aniżeli takie semi-towarzyskie, okoliczności. Niemniej jednak przy niezwykle różnorodnym repertuarze granym z Volty góra pozostawała rozdzielcza, lecz nie atakowała tak bezpardonowo i ofensywnie jak z Initial Max, co skłaniało zebranych do sięgania raczej po zdigitalizowany w chmurze materiał aniżeli po znajdujące się na podorędziu „placki”. Wracając jednak do meritum, nie sposób było nie zauważyć, iż włoski system stawiał na emocjonalno – melodyczny aspekt serwowanych słuchaczom przebojów aniżeli siłowe dzielenie włosa na czworo i rozbijanie poszczególnych fraz i dźwięków na atomy, dzięki czemu w pełni zasadnym było nader często padające ze strony prowadzących pytanie „czego chcemy posłuchać” zamiast „ jaki utwór mamy ochotę analizować”. Samo pomieszczenie odsłuchowe również sprawiało bardzo pozytywne wrażenie, tym bardziej, że w niczym nie przypominało standardowego – sklepowego, z jakimi zazwyczaj przychodzi nam odwiedzać. Zero porozstawianych pod ścianami nieużywanych komponentów, etykiet z cenami i atmosfery niespecjalnie sprzyjającej delektowaniu się muzyką. W Łazach owa, nieużywana w danym momencie elektronika i kolumny grzecznie czekają na swoją kolej w pozostałych pokojach i niepotrzebnie nie absorbują uwagi słuchaczy, o degradującym wpływie na akustykę nawet nie wspominając, którzy mogą skupić się na konkretnym set-upie rozsiadając się na wygodnej kanapie z filiżanką aromatycznego espresso w dłoni. Niby drobiazg, ale właśnie takie, pozornie pomijalne detale budują klimat i budują odpowiednie relacje.
I jeszcze, niejako poza konkursem, pozwolę sobie na serię niezobowiązujących kadrów z krótkiej, acz niezwykle treściwej, prelekcji Massimiliano, który dosłownie w kilku żołnierskich słowach wyjaśnił, co kierowało nim podczas prac nad własną elektroniką łączącą najlepsze cechy brzmieniowe lamp i tranzystorów, oraz co skłoniło go do stworzenia kolumn, które cieszyły nasze oczy i uszy podczas sobotniego spotkania. Niemniej jednak chciałbym podkreślić, że owa pogadanka miała charakter czysto praktyczny, czyli przybliżający idee przyświecające Massimiliano podczas tworzenia kolejnych konstrukcji, bowiem zdecydowanie więcej informacji można było od Niego wyciągnąć podczas dalece mniej formalnych, kuluarowych rozmów, kiedy to tematyka audio przeplatała się z czasem zaskakująco emocjonującymi dyskusjami o kulinariach.
Serdecznie dziękując za zaproszenie i przemiłe spotkanie żywię nadzieję, iż nie był to jednorazowy incydent, lecz biorąc pod uwagę „pojemność” i potencjał łazowskiego Audio Source okazji do kolejnych wizyt nie zabraknie.
Marcin Olszewski
Opinia 2
Gdybym miał w skrócie określić, to co wczoraj miało miejsce w podwarszawski Łazach, istotę zagadnienia bez problemu oddałbym stwierdzając, że długi weekend długim weekendem, ale włoski High-End sam się nie odsłucha. Co mam na myśli? Już zdradzam. Otóż w minioną sobotę, na związanym z naszym hobby celebrującym muzykę rynku aglomeracji warszawskiej miały miejsce dwa ważne wydarzenia. Pierwszym było oficjalne otwarcie nowej mekki audio-maniaka pod szyldem „Audio Source”, zaś drugim, mocno podnoszącym rangę tego przedsięwzięcia prezentacja znakomitego, od kilku lat z powodzeniem zdobywającego nasz rynek, pochodzącego ze słonecznej Italii systemu Grandinote. Jak było? Cóż, wstępniak to trochę za wcześnie na wykładanie kart na stół, dlatego odsyłając do dalszej części relacji,jedynie lekko uchylając rąbka tajemnicy powiem, było intrygująco.
Przechodząc do konkretów z przyjemnością stwierdzam, iż pierwszy, naturalnie aktywacyjny nowy podmiot audio akcent przeszedł moje najskrytsze oczekiwania. Po pierwsze – pomysł na biznes to wielopoziomowy salon ze sprzętem odtwarzającym muzykę zlokalizowany w piętrowym domu jednorodzinnym z kilkoma pomieszczeniami prezentacyjno-odsłuchowymi. Po drugie – wszystko przyzwoicie ogarnięte nie tylko od strony akustyki, ale również wyszukanej estetyki wykończenia wnętrz. Po trzecie – już startowa rozstawiona na półkach oferta jest w stanie spełnić nawet bardzo wyszukane potrzeby klienta. Zaś po czwarte – gospodarz to nie tylko miły, ale z racji wieloletniej pracy w branży znakomicie znający się na rzeczy fachowiec. Przyznacie, że sporo tych pozytywów. Jednak zapewniam, pisanych nie jako duchowe i PR-owe wsparcie nowej inicjatywy, tylko artykułowanie czystych, z łatwością weryfikowalnych własnym pojawieniem się w ww. salonie faktów. Czy warto się tam pofatygować? Po tym co osobiście zastałem, bez jakiegokolwiek zaklinania rzeczywistości stwierdzam, że jak najbardziej.
Drugą stroną medalu tego sobotniego wypadu był gość z Italii, pomysłodawca i główny konstruktor marki Grandinote Massimiliano Magri. Całość zorganizowanego nie tylko dla branży, ale również wielu zgromadzonych gości przedsięwzięcia była wynikiem starań wrocławskiego dystrybutora Audio Atelier, który z uwagi na oczywistą doniosłość spotkania – przypominam o inauguracji nowego salonu audio – poszedł na całość i zorganizował coś z górnej półki włoskiej manufaktury. Tak, tak, nie przebierał w środkach i ku już raz oznajmianemu mojemu pozytywnemu zaskoczeniu pokazał monstrualne, wielogłośnikowe – to pewnego rodzaju znak szczególny marki – podłogowe zespoły głośnikowe Grandinote Mach 8 XL. Naturalnie kolumny same z siebie nie wydadzą dźwięku, dlatego zrozumiałym posunięciem promocyjnym wspominanej marki było wykorzystanie dedykowanej elektroniki Grandinote w części analogowej pokazu wspieranej przez znany chyba wszystkim gramofon polskiej myśli technicznej ze stajni J. Sikora Initial Max. Jeśli chodzi o pakiet komponentów audio spod znaku Massimiliano, ten składał się z dwóch modeli wzmacniaczy zintegrowanych: SHINAI i SUPREMO, phonostage’a Celio oraz streaming DAC-a VOLTA. Jak to zagrało? Cóż, z uwagi na dotychczasowe, nader sporadyczne spotkania z tą marką jedynie na wystawach, do tego pierwszy kontakt z salonem ją prezentującym mogę powiedzieć tylko, że raz dobrze, innym razem ciekawie, a czasem zaskakująco. Wiem, że to niewiele, ale poczekajmy, na kontakt w znanych mi warunkach lokalowych i ze znaną elektroniką, gdyż wspomnianą totalną przypadkowością nie chciałbym ferować jakichkolwiek opinii. Jednak żeby nie było, podczas spontanicznego, okraszonego krótkim wykładem właściciela marki, odsłuchu zaprezentowanego zestawu w znakomitej większości czasu byłem kontent z uzyskanego wyniku sonicznego. Na tyle, że po pierwszym kontakcie z kolumnami w Monachium jeszcze bardziej jestem ciekawy, jak naprawdę wygląda pomysł na muzykę według gościa z Włoch. Co istotne, owa ciekawość ma wkrótce nie zaprowadzić mnie do piekła, tylko stać się szansą zaspokojenia, a na relację z tego stanu rzeczy zapraszam Was już teraz.
Kończąc tę skrótową relację z sobotniego wypadu do nowego podwarszawskiego salonu Audio Source chciałbym podziękować gospodarzowi za zaproszenie, dystrybutorowi za zorganizowanie świetnej elektroniki, a honorowemu gościowi Massimiliano Magri za kilka słów o swojej wizji na temat audio i niekończące się kuluarowe rozmowy o wszystkim – dosłownie i w przenośni. Mam też nadzieję, że nie jest to nasze ostatnie spotkanie. I zaznaczam, odnoszę się z tym do całej wspomnianej trójki podmiotów odpowiedzialnych za ten pozwalający spędzić miłe sobotnie popołudnie pokaz. Zatem do następnego razu.
Jacek Pazio