Minirelację z tegorocznej edycji hifideluxe rozpocznę dość nietypowo, bo od … delikatnego marudzenia. Wszystkim tym, którzy narzekają na ścisk i zaduch panujący we wnętrzach warszawskiego Hotelu Sobieski gorąco polecam kurację redefiniującą pojęcia ścisku i zaduchu serwowaną w ramach monachijskiej wystawy. Rozrzuconych na czterech piętrach kilka pokojów plus podobna ilość większych sal konferencyjno – bankietowych przynajmniej na papierze nie wyglądało źle. W praktyce oznaczało to jednak sytuacje, w których pięciu, lub sześciu słuchaczy w kilkunastometrowych pomieszczeniach równało się z pełnym obłożeniem a przemieszczanie się wąziutkimi korytarzami i możliwość korzystania wyłącznie z jednej windy nie ułatwiały logistyki. Skoro jednak piątkowym popołudniem dotarliśmy na Berliner Straße 93 do Marriott Hotel München anu myśleliśmy zawracać i zgodnie z wyćwiczoną przez lata na rodzimym gruncie zwiedzanie ochoczo rozpoczęliśmy zwiedzanie od najwyższej, udostępnionej na potrzeby wystawy kondygnacji. Niestety w związku z powyżej wyszczególnionymi trudnościami nie do wszystkich pokoi udało nam się dotrzeć a zamieszczone uwagi proszę traktować z lekkim przymrużeniem oka jako wybitnie subiektywne refleksje autora.
718 – system składający się z elektroniki Concert Fidelity, gramofonu Pear Audio i dość niestandardowo, bo na jakieś półtora metra od słuchaczy, ustawionymi kolumnami ESP Concert Grand SI czarował niezwykle holograficzną sceną rozpoczynającą się dopiero jakieś 2-3 metry za linia kolumn.
717 – budzące zasłużony respekt monitory PMC MB2 SE napędzane elektroniką FM Acoustics uzupełnioną o gramofony Vertere były jednym z nielicznie dobrze zestrojonych i dopasowanych do hotelowych warunków systemów grających muzykę z pełnym ładunkiem zarówno emocji, jak i zawartej w niej energii.
617 – brzmienie serwowane z elektroniki LaRosita napędzającej oparte na pełnopasmowych głośnikach kolumny wyraźnie odwoływało się do czasów, gdy do szczęścia większości słuchaczy wystarczała średnica.
518 – elektronika Einstein Audio + kolumny AudioMachina CRM pokazała, że nie zawsze rozmiar ma znaczenie. Oczywiście ograniczenie ilości najniższych składowych było oczywiste, lecz sama prędkość i zwrotność ataku i zdolność natychmiastowej reakcji na odtwarzane transjenty pozostawiły po sobie bardzo miłe wspomnienie. Pytanie tylko, jak długo można słuchać bez zmęczenia takiego dźwięku.
505 – system Synästec-Audio, kolumny Kierschke Manufaktur, gramofon Landmesser Audio Analog LP 1 z ramieniem Le Fil. High-Endem tego na pewno bym nie nazwał, ale słuchało się całkiem nieźle. Osoby poszukujące podłogówek o walorach brzmieniowych niedużych podstawkowców z pewnością nie miałyby powodów do niezadowolenia.
501 – Jak widać na załączonych zdjęciach ekipa Rike Audio podąża ku estetyce Kondo, choć jakość wykonania określić można jako wybitnie garażową.
Audio Tekne – w przeciwieństwie do warszawskiej prezentacji (zorganizowanej w ramach Audio Show) tym razem można było na spokojnie wysłuchać nieograniczonej ilości utworów, co z pewnością można uznać za niezaprzeczalną wartość dodaną. Ponadto japońska elektronika grała w dwóch pomieszczeniach, więc i okazję można uznać za podwójną. Na uwagę zasługiwał też przepięknie odrestaurowany przez Martinę Schöner Garrard 401.
Niestety firmowy system FM Acoustics prezentowany w Studio 2, który po występach w warszawskim Bristolu pozostawił po sobie bardzo miłe wspomnienie tym razem zabrzmiał na tyle beznamiętnie, że nie znaleźliśmy w sobie wystarczających pokładów cierpliwości do czekania aż wreszcie coś zaskoczy. A nie, jakieś zaskoczenie było – używany w roli analogowego źródła Transrotor ustawiony na pracującej lodówce. No comments.
Studio 3 – potężna integra Delta Sigma Audio Orchestra, wraz z adekwatnymi gabarytowo zestawami głośnikowymi Colloseum szokował już od drzwi. O ile sam pomysł wstawienia tak monstrualnych kolumn do nad wyraz skromnego pod względem metrażu hotelowego pokoju można uznać za najdelikatniej rzecz ujmując … kontrowersyjny, co z resztą nie ma co ukrywać niestety było słychać, to już tzw. oprawa graficzna całej prezentacji była całkiem miła. Chodzi oczywiście o prace malarskie Franco Oli, z portfolio którego z chęcią wybrałbym kilka muzycznych portretów.
Włoską myśl techniczną w Marriotcie reprezentowały m.in. marki ForteVita, Diesis Audio, i VYDA – Laboratory Audio Solutions (m.in. gramofon V.Y.G.E.R, którego zdecydowanie dokładniej obfotografowaliśmy na MOCu, lecz o tym za chwilę).
W Studio 8 rozgościły się takie marki jak Avalon, DCS i Jeff Rowland.
Na zakończenie jeszcze tylko w ramach ciekawostki proponuję zwrócić uwagę na iście magiczny, 100 ml flakonik deisolitycznej nutraceutykalnej wody za drobne 119€.
Podsumowując tę krótką fotorelację pozwolę sobie na delikatnie nacechowaną pesymizmem puentę. Nie wiem jak wyglądał hifideluxe w zeszłym roku, ale po edycji 2013 miałem zdecydowanie bardziej pozytywne wrażenia (link). Jeśli taka tendencja spadkowa się utrzyma, to nie chciałbym być złym prognostą, lecz w ciągu najbliższych dwóch – trzech lat w monachijskim kalendarzu audio atrakcji może być o jedną imprezę mniej.
Marcin Olszewski