Tegoroczny High End w Monachium już od zakończenia CES’a delikatnie, bo delikatnie, acz nad wyraz skutecznie budował nastrój i podnosił napięcie. Zwiększenie powierzchni wystawowej i przejęcie części wystawców z jakby nie patrzeć konkurencyjnego hifideluxe dawały nadzieję nie tylko na dłuższy maraton pomiędzy stoiskami i pokojami, ale co najważniejsze na podniesienie rangi samej wystawy. Podobne refleksje musieli mieć też sami producenci, gdyż na 15-18 maja przewidzieli nad wyraz smakowite premiery, wśród których warto wspomnieć o monstrualnych tubach Magico Ultimate III, strzelistych Estelonach Extreme, czy budzącym grozę i słusznie aspirującym do miana największego … przynajmniej na High End’zie wzmacniacza Vitus MP-S201. Krótko mówiąc nie sposób było odmówić sobie wspomnianych przyjemności i się nie pojawić. Co prawda nasz krajowy „podniebny” przewoźnik już na dzień dobry próbował nam popsuć humory podnosząc w porównaniu z zeszłym rokiem ceny o ponad 100% niejako w gratisie serwując obniżenie świadczonych usług, ale umówmy się – na największą w Europie wystawę audio warto wybrać się nawet rowerem.
A teraz już trochę bardziej serio. Po przejrzeniu planów M.O.C’a, oznaczeniu nań pokoi do których wejść trzeba i rozpisaniu planu spotkań przestaliśmy się łudzić, że choć lecieliśmy na trzy dni uda nam się zajrzeć i posłuchać wszystkiego, co przygotują wystawcy. Rzeczywistość miała okazać się jeszcze bardziej bezwzględna, gdyż w niektórych przypadkach ze względu na zbytnie oblężenie, bądź przerwy spowodowane czynnikami natury logistyczno – technicznej niektóre z planowanych spotkań i odsłuchów do skutku nie doszły a inne z niezobowiązujących i w zamyśle kurtuazyjnych przerodziły się w niemalże godzinne dyskusje. Dodatkowo do głosu doszły nasze indywidualne, subiektywne i, jak co poniektórzy uważają (zapewne słusznie) spaczone gusta. W rezultacie czego mam przyjemność zaprezentować Państwu pierwszą część relacji z High End’u nie łudząc się przy tym zbytnio, że te kilka zdań poprzedzających poszczególne galerie zapadnie komukolwiek w pamięć. W końcu przede wszystkim liczą się zdjęcia a tym razem mamy ich zdecydowanie więcej niż w zeszłym roku.
Analog
Plotki o domniemanej śmierci analogu, głoszone od kilku lat przez ortodoksyjnych zwolenników mniej, bądź bardziej gęstych plików oczywiście okazały się mocno przesadzone. Wystarczyło przejść się po wystawowych halach, by zorientować się, że zamiast obserwowanej w zeszłym roku ekspansji wszelakiej maści plikograjów gdzieby nie spojrzeć natrafiało się na … gramofony, wkładki, phonostage, płyty winylowe i najprzeróżniejsze akcesoria i specyfiki im dedykowane. Z tego też względu, po wstępnej selekcji zdjęć przeznaczonych do publikacji okazało się, iż próba zignorowania tego powrotu do czarnej płyty byłaby delikatnie mówiąc sporym nietaktem. Dla tego tez pozwoliłem sobie wydzielić dedykowaną analogowi, bo i kilka szpulowców też tam trafiło, galerię. Oczywiście nie znaczy to wcale, że wśród pozostałych zdjęć już „drapaków” Państwo nie znajdą. Powiem nawet więcej – znajdą i to naprawdę wyśmienite konstrukcje, więc choćby z czystej ciekawości zachęcam do dalszego klikania.
Vitus Audio/Avantgarde/Estelon/Gauder
Zgodnie z receptą Alfreda Hitchcocka „film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć.” Wychodząc z podobnego założenia rozpoczynając przegląd systemów, które potrafiły przykuć mnie do fotela na dłuższą chwilę postanowiłem zwrócić Państwa uwagę na przypominające mrocznych przybyszów z kosmosu Estelony Extreme grające z elektroniką Vitus Audio, w gronie której najjaśniejszą (biorąc pod uwagę kolor obudowy wyszedł niezamierzony paradoks) i zarazem najpotężniejszą gwiazdą był, również publicznie debiutujący, wzmacniacz Vitus MP-S201. Biorąc pod uwagę sławę wyprzedzającą obie konstrukcje naszykowany byłem na apokaliptyczny spektakl, który mną wstrząśnie, sponiewiera i wyżmie a następnie wypluje cienkiego jak opłatek ze zszarpanymi nerwami i psychiką nieuchronnie zmierzająca w kierunku obłędu po poznaniu audiofilskiego absolutu. Zamiast tego topowy duecik zafundował słuchaczom nad wyraz stonowany pod względem dynamiki i decybeli seans wprost idealny do odpoczynku i chwili wytchnienia od wystawowej gonitwy. Białą wersję tej monstrualnej duńskiej amplifikacji można było również usłyszeć z Avantgarde Acustics Trio i tym razem nie był to leniwy niedzielny spacerek po deptaku, lecz prawdziwa jazda bez trzymanki. Dynamika, wykop i bezpośredniość dźwięku niebezpiecznie zbliżała się do wrażeń zarezerwowanych spektaklom „na żywo”.
Niejako na deser zaserwowany został system z „normalnymi” w porównaniu z ww. konkurencją Gauderami Berlina RC9, który nic nikomu nie musiał udowadniać i po prostu grał, a grał tak, że kilkukrotnie wracałem by go posłuchać i odpowiednio wysoko ustawić sobie poprzeczkę własnych oczekiwań.
Alluxity
Pozostając w rodzinnym kręgu wystarczyło przejść tylko kilka kroków, by trafić, podobnie jak w zeszłym roku, na dzieloną amplifikację Alluxity prezentowaną przez Alexa Vitusa Mogensena (zbieżność nazwisk nieprzypadkowa). Jednak tym razem Estelony zastąpiły Gaudery Berlina RC7 a elektronikę uzupełniła prototypowa wersja streamera. Całość została połączona przewodami Fono Acoustica. Bez zbędnego napinania i prób zagłuszenia sąsiadów całość brzmiała niezwykle gładko i muzykalnie a przy tym ze świetną rozdzielczością. Skupmy się jednak na strumieniówce, bo zapowiada się bardzo ciekawie. Nie dość, że jej obsługa ma być prosta i intuicyjna, co w Alluxity staje się norma, to w dodatku pozbawiona będzie największej wady tego typu urządzeń, czyli dedykowania dla danej platformy sprzętowej (iOs/Android …). Do zarządzania odtwarzaczem wystarczy dowolne urządzenie z dostępem do sieci lokalnej wyposażone w przeglądarkę, a więc poczynając od nawet najtańszych smartfonów i tabletów na telewizorach z funkcja smartTV skończywszy. Wystarczy wprowadzić adres strony intranetowej i w ten sposób zdobyć dostęp do centrum sterowania wszechświatem ;-)
Acoustic Zen/Junone/ Kronos/Triode
W niewielkim boxie wybudowanym na parterze Hali 4, ustawiono jeden z ciekawszych systemów tegorocznego High Endu. Domenę cyfrową reprezentował lampowy odtwarzacz Triode CD5SE, a analogową intrygujący Kronos Sparta z ramieniem Helena, współpracujący z phonostage’m Tri Eq3SE. Dalej w torze można było zobaczyć dzielony przedwzmacniacz Junone Ultimate Reference One i … potężne, pracujące w trybie single – ended 50 watowe monobloki Triode M845SE z dziecinną łatwością wysterowujące kolumny Acoustic Zen Crescendo. Krótko mówiąc nader przyjemna powtórka z rozrywki dla tych, którzy mieli okazję słuchać tego zestawu podczas tegorocznego CESa i miła niespodzianka, dla tych, którzy takowej przyjemności jeszcze nie zaznali.
System został okablowany topowymi modelami Acoustic Zen’a – końcówki mocy dopieszczono zasilającymi Absolute’ami a do pozostałych urządzeń życiodajny prąd dostarczały Gargantuy II, w roli przewodów głośnikowych wystąpiły Hologram’y II a jako łączówek użyto Absolute Copper.
Parę zdań należy się tez analogowemu źródłu, czyli ciekawemu nie tylko od strony technicznej, ale przede wszystkim brzmieniowej gramofonowi Kronos Sparta, którego zalety prezentował przesympatyczny konstruktor – Louis Desjardins. Możliwość porównania brzmienia gramofonu z pracującymi dwoma talerzami (dolny obraca się w kierunku przeciwnym do górnego), odłączonym dolnym, czy też całkowicie stabilnej pracy podczas silnego „bujania” górną plintą sprawiły, że blisko półtorej godziny spędzone w przytulnej budce zleciały nie wiadomo kiedy.
Przed rozpoczęciem wynurzeń dotyczących aspektów brzmieniowych chciałbym w tym miejscu serdecznie podziękować wystawcom za umożliwienie odsłuchu w godzinach poprzedzających oficjalne otwarcie, dzięki czemu niemalże zerowy szum tła był praktycznie pomijalny.
Brzmienie systemu było niezwykle gęste, kremowe i słodkie, ale słodyczą szlachetną, słodyczą wyśmienitych gładkich włoskich lodów. Nawet biorąc pod uwagę mało sprzyjające warunki akustyczne bas można było uznać za lekko pogrubiony, ale mięsisty, zróżnicowany i sprężysty, jednak cały ciężar odpowiedzialności za czar i magnetyzm brzmienia wzięły na siebie średnica i wysokie tony. To właśnie one przykuwały uwagę czarując ciepłym blaskiem i soczystością. Różnice pomiędzy źródłami były oczywiście ewidentne i choć CD dzielnie się broniło to szans z wielokrotnie droższym gramofonem nie miało, bo i mieć nie mogło.
Generalnie cała „obsada” stoiska wykazywała zaraźliwy optymizm a sam Robert Lee z Acoustic Zen’a spokojnie mógłby występować, jako chodząca reklama niezmąconej pogody ducha. Miłym akcentem była obecność przedstawiciela Chillout Studio –Tomka Sroki, który służył pomocą nie tylko przedstawicielom wspomnianych przed chwilą marek, ale i nad wyraz licznej rzeszy Polaków odwiedzających wystawę.
Taga
Skoro już jesteśmy przy reprezentacji biało-czerwonych wspomnę, co może wywołać niemałe zdziwienie, o firmie Taga Harmony, których produktów raczej nikt znający nasz profil spodziewać się nie mógł. Pozory jednak mylą, gdyż w Monachium pokazano prototypową a przy okazji topową kolumnę głośnikową, nad którą z Jackiem z chęcią się w swoim czasie pochylimy. Wstępne prognozy wskazują, że cena powinna oscylować w okolicach 30kzł, co patrząc przynajmniej na jakość wykonania prototypu może być nie lada okazją. W dodatku w procesie jej tworzenia czynny udział bierze ekipa z Polski (Polpak), z którą uciąłem sobie niezobowiązującą pogawędkę zwracając przy okazji uwagę na coraz popularniejsze audiofilskie bibeloty w postaci niewielkich figurek muzyków. Którymi przyozdobiono stoisko. Do pełni szczęścia i zdobycia serc przedstawicieli Azji zabrakło tylko psiaka „His Master’s Voice”.
Fonica/G Lab Design Fidelity/Zontek
I tym oto sposobem doszliśmy do niemalże rdzennie polskich systemów reprezentowanych przez m.in. dwie krajowe manufaktury gramofonowe – odrodzoną po długich latach nieobecności Fonicę i Zontka. O ile prezentację Fonici wspierała m.in. japońska Aurorasound (phonostage Vida) i niemiecka, lampowa elektronika LUA o tyle w przeciwległym narożniku jedynie „wrazieco” przywieziony odtwarzacz Ayona nie wyszedł spod słowiańskich rąk. Srebrne okablowanie Albedo, ustroje, podstawy i stolik SoundBox, kolumny Auto-Tech Universum 3-way, phonostage Linnart’u a dzielona, lampowa amplifikacja Mysound. O wyposażonym w firmowe ramię gramofonie Zontka nawet nie wspominam, bo to przecież oczywista oczywistość, że nasz ci on ;-)
Nie można też nie wspomnieć o debiutantach, czyli ekipie G Lab Design Fidelity, która wybrała właśnie monachijską wystawę na miejsce swojego debiutu i premiery intrygującego wzorniczo (openspejsowe warunki nie sprzyjały odsłuchowi) a zarazem minimalistycznego pod względem konstrukcyjnym wzmacniacza zintegrowanego BLOCK o zawrotnej mocy … 2×5,5W. Jak to urocze maleństwo gra mamy nadzieję przekonać się na własne uszy w najbliższej przyszłości.
Z powyższej listy jedynie system oparty na odważnych wzorniczo tubach Universum nie dość, że grał, o jeszcze robił to z klasą i finezja, której obecni konstruktorzy nie musieli się wstydzić a patrząc po permanentnym oblężeniu niewielkiego pokoju zwiedzającym też się podobało. Jeśli zaś chodzi o Fonicę i G Lab Design Fidelity, to już jesteśmy wstępnie umówieni na testy, więc jest szansa, że podczas wakacji będziecie Państwo mogli zapoznać się z naszymi relacjami z odsłuchów ww. urządzeń przeprowadzonych w zdecydowanie bardziej przyjaznych niż wystawowe warunkach.
Engström & Engström/JPlay/Kaiser/Thrax
Ostatnim polskim akcentem zauważonym przeze mnie w Monachium była obecność Marcina Ostapowicza z JPlay’em w systemie opartym o dzieloną amplifikację (pre Dionysos + monobloki Heros) i przetwornik (Maximinus) Thraxa, oraz kolumny Kaiser Acoustics Vivace w profesjonalnie zaadaptowanym panelami akustycznymi Skyline Kaisera pomieszczeniu. Powyższy system szedł ”łeb w łeb” z sąsiednim, w skład którego wchodziły na zmianę kolumny Kaiser Acoustics Classic i monitory Chiara napędzane lampowymi monoblokami Engström & Engström THE LARS Type 2 karmionymi sygnałem pochodzącym ze zdublowanych Total DACów. Który z powyższych systemów wyszedł z tej bratobójczej potyczki zwycięsko nie sposób rozstrzygnąć, gdyż w zależności od pory dnia, konfiguracji, repertuaru a nawet ciągłych zmian ustawienia sytuacja zmieniała się bardzo dynamicznie. Jednak w sobotnie popołudnie najwięcej czasu spędziłem w pokoju, gdzie grały lampy, gdyż kierowała mną chęć poznania możliwości elektroniki Engström & Engström, którą to miałem okazję posłuchać również w innych konfiguracjach, ale o tym dalej …
Engström & Engström/TechDAS/Vivid Audio
Nawiązując do akapitu wyżej opisanego systemu nie mogłem pominąć dwóch pokoi, w których wreszcie można było posłuchać legendarnych gramofonów TechDAS’a. Oczywiście miałem już kilkukrotnie tę dzika przyjemność w Polsce, jednak w Monachium Air Force One odezwał się po raz pierwszy (na zdjęciach niestety jest przykryty szmatką – przerwa na pliki) a przy okazji w niedalekim sąsiedztwie wtórował mu prototyp Air Force Two. Nie wiem, czy to zasługa lampowej amplifikacji Engström & Engström, ale mogąc dokonać wyboru pomiędzy tymi systemami wybrałbym ten z „tańszym” gramofonem. CH Precision robi naprawdę niezłą elektronikę, ale tym razem całość brzmiała zbyt chłodno i technicznie.
Auralic
Wśród wyróżnionych z setek prezentowanych systemów postanowiłem umieścić również spécialité de la maison serwowane przez Auralica. Stosunkowo niedrogi a przy tym niemalże kompaktowy pod względem gabarytowym (podłogowe Vienny do olbrzymów przecież tez nie należą) system oferował chyba najlepszą relację brzmienia do ceny z pośród wszystkiego, co dane mi było na wystawie usłyszeć. O ile prezentowaną dzieloną amplifikację (Taurus pre + monobloki Merak) mieliśmy już okazję przetestować we własnych czterech kątach, to przetwornik Vega grzecznie czeka na swoją kolej i jeśli tylko układ planet na to pozwoli z chęcią przygarniemy go wraz z mającym swoją światową premierę uroczo filigranowym streamerem Aries.
Był to świetny przykład na to, jak powinno brzmieć prawdziwe, wysokiej klasy Hi-Fi a przechadzając się po wystawie wielokrotnie sięgałem pamięcią do brzmienia tego systemu zastanawiając się za co konkurenci żądają tak astronomicznych kwot. Wielkie brawa dla producenta!
Avid/Egglestone
Po niedawnym teście Fontaine Signature zastanawialiśmy się czym, oprócz dość niezwykłego, żeby nie powiedzieć kontrowersyjnego wzornictwa, może ten amerykański producent nas zaskoczyć. Na odpowiedź nie trzeba było zbyt długo czekać, gdyż w znajdującej się na drugim piętrze Atrium 4 sali F217 mogliśmy się na własne uszy przekonać, co potrafi starsze rodzeństwo goszczącej u nas niewielkiej parki podłogówek. Zasilane dzieloną amplifikacją Luxmana (C-900u + M-900u) potężne EgglestonWorks Andra III pieściły uszy i masowały trzewia sygnałem, którego źródłem był przepiękny Avid Acutus SP współpracujący z phonostage’m Pulsare II + Reference PSU.
Niezależnie, czy w danej chwili kręciła się na talerzu pełna przepięknych swingujących melodii płyta Raya Charles’a, czy też w ramach „przewietrzenia” sali wystawcy włączali Kraftwerk dźwięk cały czas pozostawał gładki, gęsty i na wskroś homogeniczny nie tracąc niż z zarejestrowanych na płytach szczegółów. Co ważne obsługa przyjęła nader słuszne założenie grania przynajmniej po stronie danego albumu, więc jeśli tylko trafiło się na „swój” repertuar bardzo szybko można było się zapomnieć i z błogim uśmiechem zadowolenia na twarzy spędzić tam co najmniej kilkadziesiąt minut. I proszę mi wierzyć, że wiem, co pisze, gdyż doświadczyłem tego na własnej skórze. Po prostu dźwięk jakim raczyli panowie w 217-ce wciągał bardziej niż chodzenie po bagnach ;-)
Electrocompaniet
Dwukrotnie wciągnęło mnie też do Electrocompanieta, gdzie oprócz firmowych kolumn, wszystkomającej integry ECI 6DS i monobloków AW 400, oraz NEMO można było posłuchać a co najważniejsze porozmawiać z konstruktorem gramofonu ECG 1, oraz zbalansowanego phonostage’a ECP 2. Podobnie jak w zeszłym roku norweska elektronika trafiła też do Chario.
Auris Audio/Boenicke
No i dochodzimy do kolejnego pokoju zasługującego na nominację do dźwięku wystawy. To, że fizyki oszukać się nie da to wiemy, tak samo z reszta, że z ludzkim słuchem umiejętny konstruktor poradzi sobie zdecydowanie łatwiej. Najlepszym przykładem były mikroskopijne kolumienki Boenicke W5, które grały tak, że … aż się wierzyć nie chciało ile serca do grania miały te maluchy. Za to debiutujące podłogowe Anny oczywiście miały jeszcze więcej do powiedzenia i czyniły to z taką gracją i entuzjazmem, że najchętniej byśmy z Jackiem ogłosili tam strajk okupacyjmy.
Kolumny kolumnami, jednak głównym powodem mojej wizyty w tym pełnym muzyki pokoju była nowa linia serbskiej elektroniki Auris Audio. Poprzednie modele były intrygujące, lecz jak się okazało zbyt potężne i absorbujące gabarytowo dla potencjalnych klientów, więc zespół projektowy ostro wziął się do pracy a na rezultaty nie trzeba było długo czekać. W Monachium mielismy okazję zobaczyć i posłuchać systemu złożonego z phonostage’a Spinnaker, przedwzmacniacza Largo i 100W monobloków Forte 6550. Zarówno samo wzornictwo, jak i jakość wykonania, jakie oferują Serbowie po prostu zachwyca (szczególnie jasne drewniane detale z kremową skórą) a jeśli dodamy do tego wyśmienite brzmienie, którego dane nam było zakosztować z kolumnami Boenicke, to prawdę powiedziawszy portfel sam się otwiera.
Reimyo
Zdaję sobie sprawę, że to, co teraz napisze może nie spodobać się Jackowi, ale po pierwsze widok, a po drugie brzmienie „jego” elektroniki z kolumnami Verity Audio Sarastro II przywróciła mi wiarę w Mistrza Kazuo Kiuchi, że na jego wyrobach jednak da się z przyjemnością i bez bolesnych kompromisów posłuchać czegoś więcej niż Jordi’ego Savall’a i akustycznych niewielkich składów jazzowych. Przy zachowaniu firmowego połączenia muzykalności i rozdzielczości wreszcie udało się wywalczyć równe prawa również dynamice i swobodzie, z jaką dźwięk wypełniał pomieszczenie. Nic się nie dusiło, nic nie wytracało energii zbyt wcześnie, lecz czuć było rześkość mroźnego poranka i moc dwunastocylindrowego muscle car’a. O różnicach natury czysto estetycznej, przynajmniej jeśli chodzi o jakość i atrakcyjność wykonania obudów litościwie tylko napomknę, iż w porównaniu z Bravo Consequence były aż nadto zauważalne. Dla miłośników Reimyo odsłuch tego systemu był po prostu pozycją obowiązkową i podejrzewam, że dla większości z nich również końcem poszukiwań docelowych kolumn.
Magico/Soulution
Dwie marki o dość hi-tech’owym designie i podejściu do zagadnień konstrukcyjnych zaoferowały zaskakująco muzykalny i gładko grający system o nieskrępowanej dynamice a jednocześnie niemęczącym brzmieniu.
AVM/Gauder
Ciekawie zestrojony system zaprezentował AVM, który potężnymi monoblokami (po dwa na kanał) napędzał Gaudery Berlina RC9 w bardzo mocno wytłumionym pomieszczeniu. Rezultat mógł się podobać osobom lubiącym gęste i niemalże dające się kroić granie. Przestawienie systemu do żywszego akustycznie pokoju mogłoby znacząco zwiększyć swobodę i dystans dzielący pierwszy plan od słuchaczy. Jednak biorąc pod uwagę niewielką kubaturę na słowa uznania zasługiwała kontrola nad dołem pasma.
Burmester
Jedna z milej wspominanych tegorocznych prezentacji w której źródłem był odtwarzacz plików. Rozdzielczość połączona z gładkością i soczystością barw była wprost wyborna a szybki, twardy i świetnie kontrolowany bas wskazywał na wzorcową wydajność prądową niepozornych końcówek, jak i szybkość przepięknie wykonanych kolumn.
Cessaro/Azzolina Audio
Dwa niezwykłe systemy oparte na potężnych głośnikach tubowych, lampowej amplifikacji i gramofonie w roli źródła. Dwa różne podejścia do tematu, dwa różne pomysły na dźwięk a o dziwo więcej je, patrząc z perspektywy czasu łączyło niż dzieliło. Oferowały ponadprzeciętną żywość i namacalność dźwięku i pomimo oczywistych tubowych naleciałości brzmiały na swój sposób gładko i dostojnie. Cessaro w porównaniu z Azzolinami były bardziej ofensywne, ale wystawcy niespecjalnie przejmowali się „audiofilskością” prezentowanych nagrań, dzięki czemu można było tam posłuchać świetnej muzyki a nie tylko wypieszczonych samplerów.
Amazon/ModWright/Signal Projects/Tune Audio
Jeśli komuś mało tub, to proszę bardzo – Tune Auio Anima supportowane przez tubowy subwoofer Pulse napędzane ze słynącej z muzykalności i rozpoznawalnego designu elektroniki Mod Wrigta potrafiły zatrząść połową wystawy. Niby KWA 150 Signature nie należy do olbrzymów, ale z kolumnami o skuteczności wynoszącej 109 dB po włączeniu AC/DC generował oferował iście stadionowe poziomy głośności i chyba tylko dzięki „okrętowym linom” Signal Projects system nie odrywał się od podłoża. Słowem Avantgarde’y mają godnego rywala a biorąc pod uwagę, że ww. system oferował nie tylko piekielną moc, ale i finezję, to wynik takiego pojedynku mógłby niejednego zaskoczyć.
Synthesis
Włoscy specjaliści od lamp w tym roku zaszaleli z nowościami prezentując nie tylko potężna integrę NYC200i z baterią lamp schowaną za stylową szybką (wreszcie idealny lampowiec dla posiadaczy małych i ciekawskich potomków), ale również niepozorny gabarytowo, lecz zaskakująco wydajny (500W) hybrydowy wzmacniacz zintegrowany Roma 37DC+ z wbudowanym DACiem.
Maszkarony
Bardzo przepraszam za dziecinny i lapidarny nagłówek, lecz psychodeliczna krzyżówka Wróbla Ćwirka, Muminków i Teletubisiów, czyli The Vario’s Hanzo wyglądały nad wyraz niekonwencjonalnie i trzeba byłoby mieć sporo odwagi, by wstawić je do normalnego pomieszczenia mieszkalnego. Wystarczyło jednak przemóc pierwsze uprzedzenia i wejść do niewielkiego pomieszczenia odsłuchowego, by na własne uszy się przekonać, że w budzących skrajne emocje obudowach zaklęty jest rasowy i do szpiku normalny, audiofilski dźwięk. Koszmarne ptaszki grały, jak setki, czy tysiące prostopadłościennych skrzynek i przy ślepym teście nikt przy zdrowych zmysłach nie zgadłby, że za kotarą stoją takie pokraki.
Car Audio
Zanim przejdziemy do galerii głównej jeszcze kilka zdjęć dla miłośników czterech kółek.
Audio VooDoo
Dla wytrwałych prawdziwy creme de la creme tego typu imprez, czyli mniej lub bardziej magiczne ustroje, mikstury i akcesoria.
Marcin Olszewski
Mix
A teraz przegląd wystawy w kalejdoskopie: