Jak mieliśmy okazję nie raz i nie dwa się przekonać w Studiu U22 nie sposób się nudzić i liczyć na, nawet najmniejszą przewidywalność jeśli chodzi o klucz według którego pojawiają się tamże albo premierowe wydawnictwa, albo sami artyści. Taki iście wybuchowy eklektyzm pozwala nie tylko poszerzać własne horyzonty, ale i pozostawać na bieżąco z aktualnymi trendami w stylach muzycznych, po które sięgamy nad wyraz sporadycznie, bądź … wcale. Jest jednak wspólny mianownik, z reguły, popołudniowo – wieczornych spotkań przy muzyce, lampce wina i szklaneczce ponczu – zaproszony gość, czy też dostarczony przez wydawcę materiał musi charakteryzować „coś”, co wyróżnia go od setek, bądź tysięcy jemu podobnych i próbujących zaistnieć na muzycznym rynku. Oczywiście w przypadku największych legend i sław sprawa jest oczywista i niepodlegająca dyskusji, jednak „młodzi gniewni” muszą postarać się nieco bardziej aniżeli trochę. Tym razem traf chciał, że przytulny lokal w Alejach Ujazdowskich 22 odwiedziła wypływająca na szersze wody przemysłu muzycznego Lanberry.
Zanim jednak przejdziemy do części właściwej pozwolę sobie na kilka zdjęć z zarówno przygotowanego instrumentarium, jak i ujęć obsługi technicznej, bez której całe piątkowe przedsięwzięcie nie miałoby racji bytu.
Małgorzata Uściłowska czyli Lanberry początkowo próbowała swych sił tworząc covery, którymi dzieliła się z fanami m.in. na swoim kanale Youtube (LanberryMusic), jednak najwidoczniej taka forma artystycznego wyrazu stała się dla wokalistki zbyt ciasna, gdyż we wrześniu 2015 roku światło dzienne ujrzał jej debiutancki singiel „Podpalimy Świat” a na początku bieżącego roku kolejny – „Każdy moment”.
Tym razem mieliśmy okazję zapoznać się z nieco bardziej obszernym materiałem z jak to się dawniej mawiało „długogrającej” płyty „Lanberry” i zgromadzonej w piątkowy wieczór publiczności zaprezentowane zostały m.in. „Podpalimy Świat”, „Electricity (Ogień)”, „Na Smyczy” i „Bunt”. Oczywiście na „studyjne” potrzeby powyższa tracklista została delikatnie przearanżowana, choć i tak bez najmniejszego trudu można było wyłowić to, co sama Artystka określa mianem melodyjnego elektropopu z … „duszą”.
Całość wypadła niezaprzeczalnie spójnie a minimalistyczne elektroniczne brzmienia całkiem zgrabnie przeplatały się z partiami gitary.
Po części „live” przyszła pora na małą reorganizację lokum i licznie przybyła publiczność, oraz sama Lanberry miała okazję porównać przed chwilą zaprezentowany materiał z wersją komercyjną – dostępną na rynku. System demonstracyjny od pewnego czasu pozostaje w głównym obrysie mniej więcej niezmienny, więc i tym razem honory gospodarzy domu pełniły flagowa superintegra Denon PMA-2500NE i potężne Thiele CS 7.2 a w roli źródeł wystąpiły streamer Denon Heos Link i odtwarzacz Denon DCD-2500NE. Oczywistą oczywistością był także fakt, że odsłuch prowadzony był nie z nośników fizycznych, lecz z plików zalegających na przepastnych serwerach TIDALa.
Biorąc pod uwagę fakt, że nie samą strawą duchową człowiek żyje organizatorzy jak zwykle zadbali o strefę konsumpcyjną, co w iście ekspresowym tempie przełożyło się na nad wyraz miłe rozluźnienie i dłuższą „chwilkę” zapomnienia o codziennej gonitwie.
Serdeczne podziękowania za zaproszenie i kolejny, szalenie miło spędzony wieczór.
Marcin Olszewski