1. Soundrebels.com
  2. >
  3. Artykuły
  4. >
  5. Reportaże
  6. >
  7. „Magical Mystery Tour” w studiu im. Agnieszki Osieckiej

„Magical Mystery Tour” w studiu im. Agnieszki Osieckiej

Opinia 1

Niejako w ramach obchodów przedłużonych, bo przypadających 1 kwietnia,  okrągłych … 54-tych urodzin Programu 3 Polskiego Radia w miniony poniedziałek (4 kwietnia) o godz. 19.00 w studiu im. Agnieszki Osieckiej można było usłyszeć wydany w 1967 roku album „Magical Mystery Tour” Beatlesów. Tak po prawdzie w powyższym zdaniu czai się poważne niedopowiedzenie, gdyż ww. wydawnictwo można sobie słuchać niemalże do upadłego od niemalże 50-ciu lat i jakoś nikt, poza ortodoksyjnymi wyznawcami Wielkiej Czwórki z Liverpoolu nie robi z tego powodu nie wiadomo jakiej sensacji. Tym razem było jednak inaczej, bardziej wyjątkowo i unikalnie, bowiem poniedziałkowe odtworzenie odbywało się nie tylko w magicznym dla większości miłośników Trójki miejscu, ale i z nośnika wręcz kultowego – z pierwszej kopii taśmy matki – ze szpuli! Jakby tego było mało po uczcie czysto muzycznej na deser Organizatorzy przygotowali projekcję oscarowego dokumentu „Let It Be” z 1970 roku. By tradycji stało się zadość gospodarzem wieczoru był niezastąpiony a przy tym fanatyczny fan Beatlesów Piotr Metz, którego tym razem wspomógł Tomasz Zeliszewski.

Wspomniany jubileusz Trójki zbiegł się w czasie z 20-toleciem obecności na naszym rynku cieszyńskiego Voice’a, który będąc współorganizatorem wieczornego odsłuchu postanowił pochwalić się najnowszymi nabytkami ze swojego wielce interesującego portfolio. W tym celu Milan Weber przygotował nie lada gratkę dla zorientowanych audiofilsko słuchaczy, gdyż na scenie ustawił (zapewne z niewielką pomocą swojej ekipy) zjawiskowe kolumny Audio Physic Cardeas 30 LJE współpracujące ze szwedzką elektroniką Primare pod postacią przedwzmacniacza PRE60 oraz końcówki mocy A60. Oczywiście powyższa wyliczanka byłaby mocno niekompletna bez … źródła – majestatycznego szpulowca Studer A 80 i okablowania Cardas Audio. Gośćmi specjalnymi wieczoru byli Dieter Kratochwil i Manfred Diestertich – szefowie firmy z Brilon.

Na widowni, oprócz szczęśliwców, którym dane było zdobyć rozdawane na radiowej antenie i internetowych konkursach zaproszenia, zasiadły również znane z koncertowych scen postaci, dla których kontakt z nie bójmy się użyć tego słowa, ponadczasową twórczością The Beatles był okazją do niemalże całkowicie anonimowego uczestnictwa w prawdziwej muzycznej uczcie. Z resztą nie ma co się czarować – w poniedziałkowy wieczór na Myśliwieckiej nie było chyba ani jednej przypadkowej duszy a nawet jeśli takowa zbłąkana się trafiła, to po kilkudziesięciu minutach zaaplikowanej muzykoterapii z pewnością można ją było uznać za uleczoną i nawróconą na jedyną i słuszną wiarę – wiarę w zbawienny wpływ muzyki.

O samych walorach brzmieniowych nie ma się co rozpisywać, gdyż po pierwsze mieliśmy okazję uczestniczyć w czymś na kształt muzycznego misterium, a po drugie pierwsze skrzypce grały w poniedziałek walory muzyczne a nie li tylko audiofilskie. Był to jednak kolejny pokaz, na którym w roli głównego źródła wystąpił do niedawna praktycznie zapomniany magnetofon szpulowy, który powoli acz systematycznie powraca do łask najbardziej zagorzałych fanów analogu. Nie można co prawda, przynajmniej na razie mówić o boomie i drugiej młodości, jaką przeżywa obecnie płyta winylowa, lecz tak zupełnie obiektywnie rzecz biorąc to właśnie przysłowiowa szpula oferuje najbliższą oryginałowi jakość. Nie wierzycie? No to postarajcie się kiedyś na takim odsłuchu pojawić a gwarantuję, że słowo „referencja” nabierze zupełnie nowego znaczenia.

Serdecznie dziękując Organizatorom za zaproszenie i muzyczną ucztę zwyczajowo polecamy się na przyszłość.

Marcin Olszewski

Opinia 2

W miniony poniedziałek (04.04.2016) razem z Marcinem po raz kolejny odwiedziliśmy radiową Trójkę, a konkretnie mówiąc studio „Agnieszki Osieckiej”.  Zaproszenie wypłynęło od znanego sporej rzeszy audiofilskiej braci  z propagacji analogu w Polsce cieszyńskiego Voice’a. Jak sięgnąć pamięcią takie spotkania powoli stają się dla nas chlebem powszednim, ale zawsze wynosimy z nich spory pakiet pozytywnej energii, którą teraz za sprawą pierwszej kopii taśmy matki płyty „Magical Mystery Tour” tchnęła w nas grupa The Beatles. Owe spotkania zawsze opierają się o prezentację czy to mestringowanych na nowo, czy jedynie lekko muśniętych przez realizatorów dźwięku płyt ikon świata muzyki. Oczywiście wiadomą rzeczą jest, że podobne zloty nie mogą odbyć się bez generującej dźwięk elektroniki, o którą dbają zapraszający nas dystrybutorzy. W tym miejscu uprzedzając jakiekolwiek złośliwości  stanowczo stwierdzam, iż sam sprzęt nie jest najważniejszy, jednak gdy doszliśmy do tematu około-sprzętowego, należy wspomnieć, że głównym źródłem był studyjny magnetofon marki Studer. Idąc dalej przywołany szpulowiec swój jakże homogenicznie analogowy a przez to idealnie trafiający w centrum naszych upodobń sygnał przekazywał do zestawu marki Primare napędzającego stosunkowo niedawno wzięte pod dystrybucyjne skrzydła południowego sąsiada topowe kolumny marki Audio Physic. Całość spinało okablowanie Cardasa.  Znając Marcina z dużą dozą pewności sądzę, że dokonał wyczerpującej wyliczanki wspomnianych akcesoriów, dlatego nie powielając tabelek zapraszam na kilka zdań o tytułowej imprezie.


Jak to zwykle bywa, sala pękała w szwach, ale to i tak ułamek wszystkich chętnych, gdyż zaszczycający imprezę słuchacze byli pewnego rodzaju szczęśliwcami wytypowanymi w konkursie wspomnianego Trzeciego Programu Polskiego Radia. Chyba nie muszę nikogo uświadamiać, iż samo spotkanie było zasługą znanego wszystkim z radiowego eteru Piotra Meca i przedstawicieli marki Voice z właścicielem Milanem Weberem na czele. Ale to nie koniec ciekawostek, gdyż w ramach inauguracji wspólnej kooperacji Voice’a i Audio Physic’a jako goście specjalni zostali zaproszeni właściciele brandu  produkującego wspomniane kolumny: Dieter Kratochwil i Manfred Disterlich, co część zainteresowanych wykorzystało do zaczerpnięcia wiedzy o ich produktach u samego źródła.

Jeśli chodzi o walory soniczne tego wieczoru, to niestety kubatura małej sali koncertowej i przybyły gąszcz wielbicieli muzyki pozwalali jedynie na ocenę gładkości granego z magnetofonu materiału muzycznego. Nie było najmniejszych szans na choćby zdawkową typowo audiofilską  ocenę brzmienia, ale jak zaznaczyłem  kilka linijek wcześniej, nie o to wcale chodzi, gdyż mottem było słuchanie muzyki w gronie zakochanych w niej i dzięki temu bliskich sobie melomanów, a nie wsłuchiwanie się w smaczki realizatorskie. I chyba dzięki takiemu nastawieniu wizyta w Trójce tak bardzo pozytywnie mnie nastraja.

Kończąc tę relację chciałbym podziękować organizatorom i gościom za miły wieczór przy wspaniałej muzyce. Dużym bonusem tego spotkania był dla mnie występ magnetofonu jako źródła, który swoimi walorami dźwiękowymi bez najmniejszych problemów bije na głowę gramofon. Niestety tylko nauszna weryfikacja możliwości jest w stanie oddać jego potencjał, dlatego nie będę się w tej materii uzewnętrzniał. Jednak jeśli będziecie mieli okazję posłuchać tak bliskiego oryginałowi materiału ze szpulaka – pierwsza kopia taśmy matki, uważajcie, gdyż Wasz światopogląd w dziedzinie odtwarzania sygnału audio na długie lata może zostać mocno przewartościowany. Lojalnie ostrzegam, robicie to na własną odpowiedzialność.

Jacek Pazio

Pobierz jako PDF